Dla wielu osób obecna sytuacja jest ogromnym wyzwaniem. Świat zmienia się na naszych oczach, a zmiana jest zawsze związana z niewiadomą. Widzę teraz bardzo wyraźnie ogromne różnice w podejściu do tych wydarzeń pomiędzy osobami, które korzystają z dobrodziejstwa medytacji (one potrafią zachować spokój oraz zaufanie), a osobami, które nie stosują żadnych technik uspokojenia umysłu i emocji, aby odnaleźć w sobie równowagę, zaufanie i spokój. Bardzo współczuję osobom, które cierpią z powodu lęku, ponieważ wiem, że to właśnie lęk jest najgorszym wirusem ludzkości, który prowadzi do cierpienia wewnętrznego, oraz zewnętrznego (depresja lub agresja, wojny, zazdrość, zachowania pełne nienawiści itd).

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, zrozumiałam, że obecnie ludzie „podłączają się” do dwóch źródeł „mocy”:

Osoby, które regularnie praktykują medytacje, są spokojne. Widać teraz wyraźnie profity płynące z tych praktyk oraz dobro, które z nich płynie. To „podłączenie” do Boskiej mocy spokoju i zaufania sprawiają, że nawet w niespokojnych czasach potrafimy doświadczać spokoju, radości i piękna, płynącego z każdego dnia. Umiemy doceniać każdą chwilę, docenić jej piękno, dary, które ze sobą niesie i czuć wdzięczność – chociażby za to, że mamy dach nad głową, łóżko, ciepło, światło, wodę i jedzenie na talerzu. To jest tak dużo! To wcale nie jest oczywiste, że musimy to mieć, bo się nam „należy”. To wszystko są dary, za które powinniśmy być wdzięczni.

Druga cześć to osoby „podłączone” do wiadomości, i informacji płynących ze świata fizycznego, odcięte od duchowości i zrozumienia szerszego kontekstu wydarzeń (to znaczy duchowego). Te osoby są pełne lęku, obaw, a ich frustracja z dnia na dzień się pogłębia. Z biegiem czasu może przerodzić się w pretensje, żale, a nawet agresję lub depresję. Agresja lub depresja są to dwie skrajne reakcja na brak umiejętności zarządzania sobą, swoimi myślami i swoją energią. Tego trzeba zwyczajnie się NAUCZYĆ. I praktykować każdego dnia, w każdej chwili.

Owszem, ważne jest teraz, aby wiedzieć, co się dzieje na świecie, być osobą odpowiedzialną i nie lekceważyć zaistniałej sytuacji, ale można, a nawet należy (ze względu na nasze zdrowie i dobro naszych rodzin) podejść do tego ze spokojem i dystansem.  To nie oznacza braku zaangażowania czy lekceważenia sytuacji. Jesteśmy bardziej produktywni, kiedy zachowujemy spokój. Osoba pełna lęku, spanikowana, dosłownie się miota. Wiem o tym doskonale, bo kiedyś sama taka byłam. Dlatego wiem, że zmiana życia nigdy nie przychodzi z zewnątrz (nie licz na to i nie oczekuj tego!!!!), ale z naszego wnętrza. Ten spokój i odpowiednią perspektywę dla zachodzących zdarzeń daje mi codzienna medytacja. Ja medytuję z mantrą – ale istnieją inne sposoby.

Podłączenie się do banku dobrej energii.

Każdego ranka ZANIM podłączysz się do świata zewnętrznego – NAJPIERW połącz się ze swoim wnętrzem. Bez połączenia ze światem swojej duszy, nadchodzące dni i tygodnie będą bardzo trudne. Nie ma sensu nadmierne ekscytowanie się wiadomościami – wiemy wszyscy, że ilość osób chorych będzie wzrastać, a ekonomia będzie cierpiała z powodu zaistniałej sytuacji na świecie. Tak będzie. Trzeba się z tym pogodzić i nauczyć się żyć w świecie pełnym niepewności. Nie mamy nad niczym kontroli – świat się zmienia. Nie możemy tego zatrzymać. Kropka.

Kontrola jest iluzją.

Naprawdę nie mamy nad niczym kontroli. Wczoraj, wracając z nagrania programu dla DDTVN, minęłam wypadek samochodowy, wokół którego zgromadziły się wozy straży pożarnej. AMBULANS wjechał w samochód osobowy, który wyjeżdżał z małej uliczki i dosłownie zmiażdżył kierowcę. Cóż za ironia losu – być zabitym (mam nadzieję, że ta osoba jednak przeżyła) przez pędzący ambulans…. Być może kierowca obawiał się koronawirusa, a zabił go pędzący…. ambulans. Niesamowita sytuacja, a jednak prawdziwa. My naprawdę nad niczym nie mamy żadnej kontroli. Jest takie powiedzenie:

Jeśli jest komuś pisana śmierć, to w drewnianym kościele cegła mu na głowę spadnie. Tak właśnie jest. A jeśli komuś pisane jest życie, to choćby miał kompletnie zdegenerowane ciało, w którym organy zamarły i odmówiły posłuszeństwa – żyć będzie. Dowodem na to jest historia Anity Mooriani – już o niej pisałam, ale link do wywiadu podaję raz jeszcze TUTAJ.

Odpuść potrzebę kontroli, przestań się bać i zacznij ufać.

Ja zamieniłam zdanie „Boże, co to będzie?!” na zdanie ”Co ma być, to będzie”. Bo taka jest prawda. A naszym zadaniem jest żyć w pełni tu i teraz i przestać się lękać.  

Co dobrego daje lęk?

Jeśli boisz się, zamartwiasz się, zadaj sobie ważne pytanie:

Co dobrego wynika z Twojego zamartwiania się?

Jakie płyną z tego korzyści?

Zamartwianie się obniża odporność i jakość życia we wszystkich obszarach – pisałam o tym we wpisie „Jak żyć w świecie, w którym panuje wirus”. Zamartwianie się nie wnosi nic, absolutnie nic dobrego. Musimy być odpowiedzialni, dbać o siebie, zapobiegać chorobom itd., ale może odbywać się w zdrowy sposób, ze spokojem i zaufaniem, że Wszechświat/ Stwórca nas poprowadzi.  

Zamiast zamartwiać się – podnoś wibracje! Na wszystkie możliwe sposoby. Jak to zrobić, pisałam w „Przewodniku duchowego przetrwania”, jak o siebie dbać pisałam TUTAJ, a jak dbać o swoje ciało fizyczne pisałam TUTAJ.

A teraz nadszedł czas, aby zająć się umysłem i duszą, aby mogły nas wspierać w tym czasie pełnym wyzwań.

Przewodnik po wewnętrznym spokoju

Każdy dzień zaczynaj NIE do czytania wiadomości ze świata zewnętrznego, ale najpierw połącz się ze swoim wewnętrznym spokojem, ze swoją duszą. Ego jest pełne leku i obaw, ponieważ jest nietrwałe. Obawia się wszystkiego. Dusza jest wieczna, nie boi się niczego. Ego jest nam potrzebne, byśmy przetrwali w tym świecie, ale powinno być tylko narzędziem. Kiedy ego staje się kapitanem naszego życia – pojawia się paniczny lęk. Kiedy dusza kieruje naszym życiem – wypełnia życie zaufaniem i spokojem.

Ponieważ widzę jak pięknie przechodzą obecny czas osoby, które medytują, zapraszam do medytacji osoby, które jeszcze tego nie robią. Niech obecne wydarzenia staną się impulsem do przemiany i rozwoju!  Na moim blogu znajdują się na ten temat obszerne teksty:

  1. O tym jak zacząć medytować napisałam w tekście „Medytacja dla początkujących”.
  2. Tu piszę o tym, Po co medytować.
  3. Tu opisałam rewelacyjną technikę „Dziewięć Oczyszczających Oddechów” – bardzo polecam w tych czasach, aby oczyszczać się z informacji pełnych lęku oraz osób nim przepełnionych.
  4. Tu napisałam o tym, dlaczego śpiewam mantry. Mantry to dla mnie osobiście, jako dla matki i osoby bardzo zajętej zadaniami codzienności, niesamowita wręcz pomoc, która dokonuje absolutnych cudów w moim życiu, niesie siłę i moc – Jak uleczyć swoje życie – MANTRY.
  5. Tu jest silna mantra UZDRAWIAJĄCA.
  6. Tu jest silna mantra OCHRONNA.
  7. Tu jest wspaniała Medytacja SPOKOJNEGO SERCA – która niesie SPOKÓJ. Idealna dla początkujących.
  8. Tu piszę o uzdrawiającej i wspierającej sile AFIRAMACJI oraz dostępna jest tu silna Afirmacja Dobrostanu i MOCY.
  9. Mód się często. Tak jak lubisz, jak czujesz i jak pragniesz. Nie ważne jak – każda modlitwa, od każdego człowieka jest teraz bardzo cenna i bardzo potrzebna. A tu jest dla przykładu przepiękna Poranna Modlitwa Oddania.
  10. A tu Siedmiodniowa Dieta Mentalna.

Boska moc zaufania.

Przez ostatnie dni jest ze mną Psalm (przysłany do mnie przez znajomego), który przepięknie mówi o tym, jak Stwórca chromi tych, którzy mu ufają. Ufają nie lękom świata zewnętrznego, nie ufają temu co widzą i słyszą – ale wychodzą po za świat fizycznych ludzkich zmysłów, aby po za logiką totalnie zaufać Stwórcy.  Kiedy łączysz się ze Stwórcą, kiedy odrzucasz lęk (lęk to brak zaufania i brak miłości, a miłość to zaufanie) i całkowicie ufasz Stwórcy, otrzymujesz Niebiańską opiekę. 

Psalm 91  „O Bożej opiece”

Kto przebywa w pieczy Najwyższego

i w cieniu Wszechmocnego mieszka,

mówi do Pana: «Ucieczko moja i Twierdzo,

mój Boże, któremu ufam».

Bo On sam cię wyzwoli

z sideł myśliwego

i od zgubnego słowa.

Okryje cię swymi piórami

i schronisz się pod Jego skrzydła:

Jego wierność to puklerz i tarcza.

W nocy nie ulękniesz się strachu

ani za dnia – lecącej strzały,

ani zarazy, co idzie w mroku,

ni moru, co niszczy w południe.

Choć tysiąc padnie u twego boku,

a dziesięć tysięcy po twojej prawicy:

ciebie to nie spotka.

Ty ujrzysz na własne oczy:

będziesz widział odpłatę daną grzesznikom.

Albowiem Pan jest twoją ucieczką,

jako obrońcę wziąłeś sobie Najwyższego.

Niedola nie przystąpi do ciebie,

a cios nie spotka twojego namiotu,

bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie,

aby cię strzegli na wszystkich twych drogach.

Na rękach będą cię nosili,

abyś nie uraził swej stopy o kamień.

Będziesz stąpał po wężach i żmijach,

a lwa i smoka będziesz mógł podeptać.

Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie;

osłonię go, bo uznał moje imię.

Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham

i będę z nim w utrapieniu,

wyzwolę go i sławą obdarzę.

Nasycę go długim życiem

i ukażę mu moje zbawienie.

(Biblia Tysiąclecia)

Ten, kto odrzuca lęk tego świata i całkowicie ufa Stwórcy otrzymuje Niebiańską ochronę, która wykracza po za logikę. Kluczem jest odrzucenie lęku i ZAUFANIE, całkowite zaufanie.

Jeśli pragniesz doświadczać cudów, każdego dnia pokonaj jeden lęk.

Pamiętam taką opowieść o Jezusie, który był na łodzi ze swoimi uczniami. Spał głęboko i spokojnie, pomimo szalejącej burzy. Przerażeni uczniowie obudzili Jezusa krzycząc w przerażeniu, że zaraz wydarzy się kataklizm. Jezus obudził się niezadowolony, ponieważ przerwano Mu sen. „Po co mnie budzicie?! Co z tego, że szaleje burza, kiedy Ojciec czuwa?!”. Nie widział powodu do obawy czy paniki.  Chciał nadal spokojnie spać na łodzi, nawet podczas szalejącej burzy. To jest zaufanie – wszystko będzie dobrze. Wszystko będzie tak, jak ma być.

Niektórzy twierdzą, że Psalm 91 jest odpowiedzią dla nas na koronawirusa, ponieważ jego symbol to COVID – 19, a cyfra 91 jest odwróceniem 19. Ja myślę, że nic nie dzieje się bez powodu. To jest czas, aby nie ufać światu materii, ale pomimo tego, co się dzieje – bezwzględnie ufać Stwórcy. Mi się to udaje zawsze wtedy, kiedy jestem spokojna i od samego rana połączona ze światem mojej duszy. Wykorzystuję wszystkie znane mi techniki (absolutnie uwielbiam mantry!), które prowadzą mnie do spokoju, zaufania oraz niezbędnego dystansu do tego, co dzieje się wokół nas. Bóg wie, co robi, a ja nie muszę tego rozumieć. Utrzymuję w sobie pewność po za logiką. I powtarzam jak mantrę:

TO WSZYSTKO DZIEJE SIĘ DLA NASZEGO DOBRA.

Nawet, jeśli wydaje się to nie logiczne, to tak właśnie jest. Powtarzam jak mantrę:

„Wiem, że to jest dla mnie dobre. Jeszcze tego nie rozumiem, ale mam pewność”.

To jest właśnie wychodzenie ze świata ego (ograniczony świat leku i iluzorycznej kontroli) do świata odpuszczenia, miłości i zaufania. Czasem gorzkie lekarstwa najlepiej leczą, a nasz świat i cała ludzkość potrzebują uzdrowienia. Każdy z nas dostanie takie lekarstwa, których potrzebuje, aby oczyścić się i uzdrowić swoją duszę. Dlatego pomimo tego, co się dzieje, pielęgnuj w sobie wdzięczność za to co jest – bo może być gorzej! Dlaczego? Ponieważ brak wdzięczności (postawa roszczeniowa „wszystko mi się należy”) otwiera drzwi do utraty tego, co w tej chwili masz.  

Więc pielęgnuj w sobie spokój, doceniaj każdą chwilę. Nie żyj lękiem o przyszłość, ponieważ jest NIEZNANA, ale doceniaj każdy moment – i uczyń go tak pięknym, jak to tylko możliwe!!!

Z miłością,

Agnieszka