Dlatego tak ważne jest uczenie się, szukanie i zdobywanie rzetelnej wiedzy – aby nie popełnić nieodwracalnych w skutkach błędów.

Zajrzyjcie choćby do artykułu na temat składu i właściwości mleka mamy czy też na temat zalet karmienia piersią dla dziecka. Gdybym przeczytała to 23 lata temu, na pewno inaczej potoczyłaby się moja przygoda z karmieniem Michała.

Moja obietnica i niespodziewane problemy

Gdy zaszłam w ciążę po raz drugi obiecałam sobie, że zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby Helenkę karmić piersią. Mój cel to były 2 lata. Przeczytałam wtedy niemal wszystkie dostępne na rynku książki, chodziłam na spotkania edukacyjne z położną (bezcenne!) i uważałam, że jestem świetnie przygotowana. Mimo to rzeczywistość zaskoczyła mnie.

Ja wiem, że karmienie piersią jest dla kobiety czynnością jak najbardziej naturalną, niektórym z nas przychodzi to bardzo łatwo i jest przyjemne. Ale ze mną tak nie było. Moje początki były trudne. I znam mnóstwo dziewczyn, dla których również nie było to łatwe. Nie piszę tego po to, aby kogoś zniechęcić i nastraszyć, ale powiedzieć, że pomimo trudności można przez to przejść – pod warunkiem, że jest wiedza i świadomość po co to robimy. W razie problemów nie można się załamywać, ale trzeba szukać fachowej pomocy, np. swojej położnej.

Pierwsze sześć tygodni karmienia piersią to jest czas nauki – zarówno dla mamy jak i dla dziecka. Nauczenie się siebie i nawiązanie wyjątkowej, intymnej więzi. Mleko w piersi mamy powstaje dlatego, że jest na nie zapotrzebowanie – to znaczy dziecko ssie pierś. Na początku jest w niej bardzo niewiele, ale tak ma być i tyle właśnie wystarczy. Nawet najmniejsze kropelki są bezcenne. Bardzo ważne jest, by jak najczęściej przystawiać dziecko do piersi.

Te pierwsze 6 tygodni to jest również ważny czas dla kobiety – połóg (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ). Coś w naszej kulturze obecnie bardzo niepopularnego. Z jakiegoś powodu cierpimy na wirusa pośpiechu. Istnieją wręcz zawody – która mama szybciej wróci do formy, do pracy, na salę ćwiczeń, na czerwony dywan. Obłęd. A gdzie my się wszyscy tak śpieszymy?

Te pierwsze dni, tygodnie, miesiące, to są chwile bezcenne, które kształtują przyszłość naszych dzieci. Nie można ich przegapić w pogoni naszego wiecznie niezaspokojonego, nienasyconego i znerwicowanego ego. Tu chodzi o zdrowie nasze i naszego dziecka – jakie w związku z tym znaczenie ma płaski brzuch? Na wszystko jest czas.

Przez 9 miesięcy organizm kobiety wykonał niewiarygodną pracę – należy mu się przynajmniej 6 tygodni odpoczynku i spokoju, chociażby po to, by macica się obkurczyła i wróciła do swoich rozmiarów. Kobieta potrzebuje odpoczynku, czyli połogu, a dziecko potrzebuje nieustannego kontaktu z mamą. Jest to i piękne i trudne.

Dlaczego? Ponieważ współczesne kobiety pragną być wolne, samodzielne, swobodne.

Przez pierwsze 6 tygodni Helenka w zasadzie nieustannie była „na piersi”. Tak jak napisałam – było to i piękne (bliskość i miłość) i trudne. Bolały mnie sutki i cały kręgosłup. Dochodziłam do siebie po porodzie w błyskawicznym tempie, ponieważ karmienie dziecka piersią jest wielkim wsparciem dla całego organizmu matki, włącznie ze stroną emocjonalna, psychiczną, całym układem hormonalnym, organami wewnętrznymi itd… Ale ciężką stroną było to, że byłam totalnie niewyspana.

Pomimo całej wiedzy, dojrzałości i determinacji przechodziłam trudne chwile. Pojawił się nawet moment kryzysu: „nie dam już rady” – myślałam „żebym chociaż na chwilę mogła odpocząć”… Wysłałam nawet Roberta do sklepu po sztuczny pokarm i butelkę. Ale gdy Robert wrócił do domu, mój kryzys już minął. Nie poddałam się :), na szczęście!

Dlatego nigdy w życiu nie skrytykuję żadnej dziewczyny, która to zrobiła. Bywa ciężko. Ale czy ktoś obiecał, że będzie łatwo? To co ważne wymaga wysiłku!

Dlatego będę bardzo zachęcała dziewczyny, aby to przetrwać. Dlaczego? Bo warto! Moja córeczka praktycznie nie choruje. Jest silna i zdrowa. Wspaniale się rozwija pod każdym względem. A jeśli „złapie” jakiegoś wirusa, to jej organizm radzi w nim sobie po prostu zdumiewająco! Ja mam poczucie szczęścia i satysfakcji, bo wiem, że dałam jej to co, najlepsze. Super uczucie! 🙂

Młodym dziewczynom wydaje się, że karmienie POWINNO być łatwe i przyjemne, a jeśli takie nie jest, to są złe, sfrustrowane, rozgoryczone. Dla niektórych z nas jest to łatwe, miłe, przyjemne i piękne, a dla innych bardzo trudne. Dlaczego? Bo tak jest. Kropka. Po co się nad tym zastanawiać – taka karma :). Jednak fakt, że nie jest łatwo nie powinien oznaczać, że trzeba zrezygnować i się poddać. Wszystko, co w naszym życiu jest naprawdę cenne wymaga wysiłku. Wszystko. Dlaczego z karmieniem piersią ma być inaczej? Jeśli chcemy wejść na szczyt góry oczywiste jest, że będzie trudno, że trzeba pokonać mnóstwo przeciwności, bólu, własnych ograniczeń.

Każdy wielki cel wymaga od nas wysiłku i wyrzeczeń. Gdyby tak nie było, to ten cel by nie był wielki. A karmienie dziecka piersią to cel WIELKI – nieporównywalnie z czymkolwiek innym. Dlatego dzisiaj mogę powiedzieć z dumą – nie poddałam się! I dzięki temu jestem szczęśliwa, a moja córeczka jest silna, odporna i zdrowa. Wykonałam moje ważne zadanie :).

Nie karmiłam Helenki piersią przez 2 latka, tak jak planowałam, ale karmiłam ją przez 17 miesięcy. To i tak bardzo długo. Po trudnych pierwszych 6 tygodniach było coraz lepiej, aż wreszcie zaczęłam dostawiać nagrody i magiczne chwile. Karmienie piersią okazało się i trudne (niewyspanie) i bardzo wygodne (stały dostęp do świeżego pokarmu). Ale najważniejsze z tego wszystkiego jest to, że Helenka przez cały ten czas nie chorowała :).

Pamiętam sytuację, zimą, atak zwalającego z nóg wirusa grypy. Byłam chora ja, Robert i Michał. Nie mogliśmy dosłownie wstać z łóżka. Byłam przerażona – co zrobić z Helenką, jak ją uchronić, czym ją karmić? Wiedziałam, czytałam o tym, że mleko matki produkuje przeciwciała, by chronić dziecko przed chorobą, ale dla mnie była to tylko teoria. Czy na pewno mogę temu zaufać? Czy na pewno w moich piersiach nie ma tego okropnego wirusa?

Zadzwoniłam do mojej cudownej położnej Ewy Janiuk (każda kobieta w ciąży i młoda mama MUSI mieć swoją położna!) z pytaniem co w tej sytuacji robić. „Nic” – odpowiedziałam Ewa – „ty się kuruj naturalnymi metodami, a dziecku podawaj pierś. W mleku jest wszystko, co je ochroni przed chorobą”. I faktycznie tak było. W domu wszystkie dorosłe osoby leżały chore, a zdrowe maleństwo szczebiotało radośnie. Nie miała nawet kataru. Natura jest niesamowita!

Wyłącznie piersią karmiłam Helenkę… /czytaj dalej na następnej stronie…/