Medytacja chrześcijańska
Medytacja towarzyszy ludzkości od wielu tysięcy lat. Od niepamiętnych czasów obecna była w hinduizmie, a następnie w naturalny sposób przeszła do buddyzmu. W krajach Zachodu pojawiła się na początku XX wieku, jednak jej rozwój został zahamowany z powodu wojen światowych. Dopiero w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku na nowo zwrócono się w kierunku Wschodu, by tam znaleźć odpowiedzi na egzystencjalne pytania, które coraz częściej stawiała sobie zachodnia cywilizacja.
Thomas Merton, zafascynowany buddyzmem zen członek katolickiego zakonu cystersów, rozpoczął badania dotyczące katolickich mistyków ubiegłych wieków. Doszedł do wniosku, że buddyzm i chrześcijaństwo więcej łączy niż dzieli. Merton, który przez wiele lat uprawiał medytację, uznał ją za najlepszą drogę wiodącą do poznania Stwórcy. Otworzyło to drzwi dla wielu chrześcijan, którzy poszukiwali głębokiego, wewnętrznego kontaktu z Bogiem.
Jednym z naszych wybitnych rodaków, który propagował medytację, był zmarły niedawno benedyktyn ojciec Jan M. Bereza, filozof i teolog. Przez wiele lat studiował i zgłębiał tajniki filozofii klasycznej i indyjskiej oraz filozofię jogi. W medytacji chrześcijańskiej czerpał z wiedzy i praktyk Ojców Pustyni z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Stosował również elementy buddyzmu zen jako narzędzie pomagające w skupieniu. Uważał, że filozofia ta może pomóc w odkryciu kontemplacyjnego wymiaru naszej własnej religii. Na spotkania medytacyjne zapraszał mistrzów zen. Był założycielem Ośrodka Medytacji i Dialogu Międzyreligijnego.
Zakon benedyktynów kontynuuje jego pracę i prowadzi otwarte warsztaty medytacyjne. Informacje można znaleźć na stronie www.benedyktyni.eu.
Medytacja z mantrą
Słowo man oznacza umysł lub myśleć, a trai – wznosić lub chronić. Można więc rozumieć, że słowo mantra oznacza albo myśl, która nas chroni, wznosi ponad materialny wymiar, albo też wznoszenie umysłu na wyższy poziom.
Mantry to specjalna formuła sylab, które tworzą dźwięki i specjalne wibracje. Śpiewanie mantr znane jest ludzkości od niepamiętnych czasów w każdej części świata. Ten rodzaj aktywnej medytacji jest szczególnie cenny, a efekty, które daje, są wyjątkowo silne. Potrzeba śpiewania jest wpisana w ludzką naturę. Tak wiele razy słyszeliśmy jednak, że śpiewać powinny jedynie osoby wyjątkowo uzdolnione, że wyrażanie emocji poprzez śpiew w życiu codziennym właściwie zanika. Może właśnie dlatego, gdy po raz pierwszy spotkałam się z takim rodzajem medytacji, czułam się nieco zdezorientowana i onieśmielona. Nasze ograniczenia kulturowe stają często na przeszkodzie, by odważnie korzystać z narzędzi, które mogą przynieść nam wiele dobrego. Stajemy się krytyczni wobec swoich wokalnych możliwości, ponieważ otoczenie uczy nas, że śpiewać powinny jedynie osoby posiadające wyjątkowe predyspozycje. Dlatego często mamy do siebie żal, że nasz głos nie brzmi wystarczająco czysto, dźwięcznie i okazale. Jednak podczas śpiewania mantr nie ma to żadnego znaczenia. Medytacja jest procesem, który polega na wyzbyciu się pokusy popisywania i oceniania. Jest to bardzo dalekie od tego, czego uczy nas kultura Zachodu.
Śpiewając nie tylko głosem, ale też sercem, otwieramy się na zupełnie nowe doznania. Jest to proces bardzo indywidualny, jednak odczucia, które towarzyszą śpiewaniu mantr, są zwykle bardzo silne nawet w przypadku nowicjuszy. Podczas śpiewu wibracje dźwięków są odczuwane w całym ciele. Rezonując, poruszają kanały energetyczne, które poprzez wewnętrzną stymulację odblokowują się i harmonizują. Niektóre osoby już podczas pierwszego kontaktu z mantrą doświadczają wzruszenia, oczyszczenia lub radości. Inni jednak potrzebują nieco więcej czasu, by pozbyć się intelektualnych blokad i otworzyć na nowe przeżycia.
Są mantry, których istnienie przez tysiące lat były owiane tajemnicą, a je same skrzętnie skrywano i udostępniano jedynie wtajemniczonym. Przekazywane z pokolenia na pokolenie jak cenny skarb, pod koniec XX wieku stały się dostępne dla każdego. Wydarzyło się to za sprawą mistrza Yogi Bhajana, który pod koniec lat sześćdziesiątych przybył do USA, by nauczać i przekazać mądrość Wschodu naszej cywilizacji. Chrześcijaństwo ma również swoje piękne mantry, jak np. powtarzanie słowa Alleluja lub Kyrie Eleison.
Pamiętajmy, że śpiewanie mantr nie wymaga żadnych specjalnych umiejętności. Można je wykonywać niemal w każdym miejscu, głośno lub cicho, by w szybki i skuteczny sposób zmienić samopoczucie.
Prosta technika medytacyjna dla początkujących
- Można wykonywać ją tylko raz dziennie, najlepiej regularnie, przez 24 minuty.
- Usiądź po turecku lub połóż się na plecach. Zadbaj o wygodę całego ciała. Umieść poduszkę pod pośladki lub połóż się na kocu. Zapewnij sobie ciepło i komfort.
- W pozycji siedzącej plecy powinny być wyprostowane, ale nie „przeprostowane”. Kobiety często przesadnie wyginają do przodu dolny odcinek pleców. Nie należy tego robić, ponieważ prowadzi to do napięć i bólu pleców oraz ramion.
- W pozycji siedzącej dłonie ułóż swobodnie na podołku, jedna na drugiej, wnętrzem zwrócone ku górze. W pozycji leżącej dłonie swobodnie połóż na podłodze, także wnętrzem zwrócone ku górze.
- Zamknij oczy.
- Świadomie rozluźnij mięśnie.
- Weź trzy głębokie oddechy, wdychając i wydychając powietrze przez nos. Nabierając powietrza, wyobraź sobie, że napełniasz swoje wnętrze świeżą, oczyszczającą energią, a wydychając powietrze, że pozbywasz się wszystkiego, co stare, zużyte i niepotrzebne.
- Poczuj wypełniający Cię spokój, nie ruszaj się i wyostrz zmysły.
- Zacznij oddychać zgodnie z naturalnym rytmem, nadal przez nos.
- Obserwuj proces wdychania i wydychania powietrza. Zauważ, czy oddech jest krótki i płytki, czy raczej głęboki. Nie oceniaj tego.
- Nie narzucaj sobie żadnego wymuszonego rytmu. Bądź dla siebie łagodna.
- Pozwól ciału oddychać swobodnie, tak jakbyś miała za chwilę zasnąć, ale rób to świadomie.
- W Twojej głowie mogą się pojawiać różne myśli, a uwagę może odwrócić jakiś hałas z zewnątrz. Nie staraj się za wszelką cenę ponownie skoncentrować na oddychaniu, lecz pozwól, by niechciane myśli powędrowały dalej, odpłynęły jak obłoki. Nie denerwuj się. Ciesz się z tego, że udało Ci się zidentyfikować źródło niepokoju i od niego uwolnić.
- Spokojnie powróć do obserwacji oddechu.
- Ćwicz tak 24 minuty dziennie.
- Adepci medytacji mogą sobie pomagać, licząc każdy oddech aż do osiągnięcia liczby 21. Za każdym razem, gdy umysł się rozproszy, należy zacząć liczenie od początku.
- Po upływie 24 minut należy przebudzić zmysły delikatnie i spokojnie.
- Jeśli leżysz na plecach, najpierw wykonaj koliste ruchy stopami, potem poruszaj palcami dłoni, następnie wykonaj delikatnie ruchy nogami i rękoma, po czym poruszaj całym ciałem.
- Potrzyj o siebie wnętrzem dłoni i stóp, by pobudzić energię.
- Powoli otwórz oczy i na chwilę usiądź.
- Pomyśl o spokoju i czystej energii, które wypełnia Twoje ciało. Poczuj je.
- Poczuj wdzięczność.
Dziekuje za ten wpis. Przeczuwalam Agnieszko ze o tym napiszesz i czekalam. Dzieki Twojej madrosci i otwartosci moje zycie juz wiele zyskalo. Dziekuje za to ze wprowadzasz tyle wartosci i radosci 🙂
Juz od jakiegos czasu interesuje sie troche medytacja, ale mam wrazenie ze na oslep. Bardzo teraz potrzebuje wyciszenia i czasu tylko dla siebie ktory 'uleczy’ ciagla pogon zycia.
Chcialabym zglebic temat medytacji, czy moglabys polecic jakies dobre lektury na poczatek, nie chce sie zrazic przypadkowymi ksiazkami, ktorych jest tyle ze nie wiadomo co wybrac..
Pozdrawiam cieplo,
Karolina
Dziękuję bardzo za ciepłe słowa :). Bardzo bym chciała polecić jakąś dobra książkę na temat medytacji, ale powiem szczerze, ze sama na taką nigdy nie trafiłam. Zanim zaczęłam medytować, chciałam na ten temat dowiedzieć się jak najwięcej, ale im więcej czytałam, tym sprawa stawała się dla mnie bardziej skomplikowana. Musiałam po prostu zapalić świeczkę, usiąść wygodnie w ciszy i zacząć swoją własną przygodę. Dokładnie tak, jak to opisałam. Nie można tego stanu poznać z książek – trzeba tego doświadczyć. Jest nie do opisania… 🙂 Ja bardzo lubię również medytację z mantrą oraz wszelkie medytacje prowadzone. Trzeba jednak trafić na odpowiednią – ważny jest tekst oraz głos osoby, która ją prowadzi. Głęboką medytacją może być również modlitwa w kościele. Każdy ma swój sposób. Dla mnie najlepszym początkiem była właśnie świeczka. A gdy już poznałam czym jest stan medytacyjny, mogę do niego teraz powracać z łatwością, w różnych miejscach i sytuacjach. Jednak niektóre osoby potrzebują nauczyciela – można znaleźć taką osobę. Wspaniałe są zajęcia Midfullnes – jest to cały program, który uczy uważności, świadomości oraz medytacji.
Pozdrawiam ciepło i życzę wspaniałych odkryć! ☺
Droga Pani Agnieszko
Wczorajszej nocy nie mogłam iść spać, ponieważ czytałam Pani ostatni wpis, mało tego następnie rozmyślałam o tym co Pani napisała (pozostałe zresztą też przeczytałam), dzięki temu jestem nie wyspana i z pokrążonymi oczami , a pracować trzeba. Na domiar tego szczęścia właśnie czekam na Pani najnowszą książkę „smak miłości” całe szczęście, że za tydzień mam urlop!!!! A tak na poważnie jestem zachwycona odkryciem Tego bloga, Pani pozytywną energią (też „posprzątałam” dom i biurko – wszędzie wyłącznie pozytywna energia”). Zastanawiam się ciągle nad tym co Pani napisała o przedmiotach używanych bo lubię targi staroci – jednak mam z nich bardzo niewiele przedmiotów). Nadmieniam, że emanuje z Pani taka miłość do bliskich i do kuchni i domowego ogniska, że mnie Pani zaraziła – zmieniłam podejście do syna (16 lat) jest mniej nerwowo i do męża, myślę co mówię i z wielką ochotą sprzątam i gotuję dla moich ukochanych (pierwszy raz w życiu zrobiłam ogórki kiszone – 6 słoików – według Pani przepisu, teraz codziennie „chłopaki” podglądają czy już się ukisiły – jest cudnie, kobieco, spokojnie i miło (a prosze mi wierzyć dotychczas tak nie było). Ja ma 42 lata jestem bankowcem a obecnie przygotowuję się do trudnego egzaminu i boję się, że jak tak dalej pójdzie to ja pójdę w zupełnie inną stronę. Dzięki za wszystko (Ps. ma Pani piękne włosy, jaka jest ich tajemnica? Prosze uchylić rąbka). Dużo miłości szczęścia w każdym wymiarze życzę
Ha ha ha! Dziękuję serdecznie za te słowa! Jest mi jednak bardzo przykro, że chodzi Pani niewyspana. To źle. Trzeba wcześnie kłaść się spać i rano wstawać – tak zostaliśmy stworzeni przez naturę i taki jest nasz zegar biologiczny. Powinnyśmy zasypiać nie później niż o godz. 23:00. Wtedy naprawdę wypoczywamy 🙂 Ja jestem pewna, że doskonale poradzi sobie Pani z egzaminem. I z domem również . Ze wszystkim sobie Pani świetnie poradzi. A wprowadzenie tych wszystkich elementów upiększy Pani życie, wzbogaci niczego nie odbierając. Wręcz przeciwnie ☺
Moje włosy – używam tylko delikatnych farb i często je szczotkuję szczotką, która dobrze masuje skórę głowy. Takie babcine sposoby… Pozdrawiam ciepło! ☺
Witam serdecznie Pani Agnieszko:) Na początku chciałabym z całą pewnością stwierdzić, iż Pani blog jest niesamowicie uroczy, pełen ciepła, pozytywnych emocji i wspaniałych życiowych przemyśleń. Mam dopiero 20 lat, ale myślę, że pomimo tak młodego wieku, doznałam już więcej doświadczeń w swoim życiu, niż niejeden człowiek stąpający na tym świecie… Dostałam od Boga dar nowego (piękniejszego) istnienia. Najpierw wielkie sukcesy, liczne pasje (muzyka, sport), nauka, przyjaciele…,a w tym wszystkim ja, zagubiona, niby wśród tłumu, a jednak samotna, zupełnie gdzieś obok. Potem nagła choroba, poczucie pustki i bezsilności. Miłość bliskich, wewnętrzna wiara i chęć walki doprowadziły jednak do tego, iż każdy kolejny dzień staje się małym cudem,a wraz z każdą sekundą swojego życia cieszę się coraz większym zdrowiem, siłą witalną i wewnętrznym spokojem. Mam poczucie, że we wszystkim kieruje mną nieskończona mądrość, a w moim ciele i duchu działa prawo harmonii, piękno, miłość, spokój i dostatek są na zawsze moim udziałem. Pani blog jest dla mnie niezwykłą inspiracją. Moim marzeniem jest spotkać Panią kiedyś na swej drodze i szczerze porozmawiać, mam nadzieję, że będzie mi to dane, wiem, że mogę się od Pani wiele nauczyć, a może przy okazji i mnie zdarzy szepnąć się coś błyskotliwego:)
Pamiętajmy, że pewne doświadczenia niejednokrotnie czynią nas silniejszymi, a wszystko co dzieje się w naszym życiu nie jest kwestią przypadku – zawsze jest czas, by się obudzić, uwierzyć, pokochać i odkryć siebie na nowo. Mocno ściskam i pozdrawiam:) Mam Panią w swoim sercu:)
Pani Moniko kochana! Dziękuję z całego serca za te piękne, budujące i inspirujące słowa! To prawda, że wiek czasem nie ma żadnego znaczenia… Wielka wartością i prawdziwym błogosławieństwem jest to, co Pani już wie i czuje. Dzięki temu wiele dobrego może Pani wnieść do świata – co z pewnością Pani już robi i będzie robiła. Pozdrawiam serdecznie i do następnego spotkania! ☺
Pani Agnieszko,
Niedawno trafiłam na Pani bloga. Ciesze się z tego bardzo. Jeszcze nie zdążyłam przeczytać wszystkiego, ale zrobię to na pewno. Dziękuję, że Pani dzieli się swoimi przemyśleniami. Są niezwykle inspirujące, Dają siłę i wiarę, że można wiele.
Wpis o medytacji, szczególnie mnie zainteresował. Szukam teraz w życiu sposobu na ukojenie siebie, poskładanie się na nowo. Pewnie jak w życiu wielu ludzi, tak i w moim jest sporo trudności. Szczególnie czuję się doświadczana i sprawdzana ostatnio, wierzę, że dam radę. Niemniej jednak mam świadomośc, że muszę o siebie zadbać. Mam taką wielką potrzebe przytulić siebie, być dla siebie ważna. Medytacja będzie jedną z tych przyjemnosci, które sobie zafunduję.
Życzę Pani wielu pomysłów na ciekawe i inspirujące artykuły. Wszystkiego dobrego. Kasia
Bardzo dziękuję za ciepłe słowa. Mam nadzieję, że jest już Pani na dobrym szlaku.
Trzymam kciuki, przytulam i ciepło pozdrawiam 🙂
Witam serdecznie, cudny wpis! Nigdy nie medytowałam ale coraz więcej chaosu wokół nas powoduje i moje zainteresowanie tematem. Pani Agnieszko, czym tak naprawdę jest medytacja? Zamyśleniem się? Bez-myśleniem? z wzrokiem wpatrzonym w świeczkę? z wzrokiem wpatrzonym… gdzieś? Pytam, bo naprawdę NIE WIEM jak wprowadzić siebie w stan medytacji? Jak? Jakaś podpowiedź? Dziękuje 🙂
Ja też nie wiem. To jest tak bardzo indywidualna droga, tak bardzo indywidualne przeżycie, że trudno to opisać. Jest nie byciem w umyśle i jak najgłębszym doświadczeniem siebie jednocześnie. Mnóstwo być może sprzeczności, bo medytacja jest podróżą. Naprawdę jest podróżą. Przygodą.
Nie można na siłę nie myśleć. Nie da się, bo wtedy myśli się jeszcze bardziej.
Medytacja jest więc odpuszczeniem i znalezieniem miejsca „pomiędzy”.
Życzę wspaniałych odkryć i ciepło pozdrawiam! 🙂
Medytacja, o tak, uwielbiam ten „odlot”. Moj sposob a wlasciwie co mi sluzy to m.in. cwiczenia z oddechem z wykorzystaniem wizualizacji. To pozwala mi bardziej skupic sie na tu i teraz, np. z wdechem wyobrazam sobie jak od czubka glowy wchodzi jasna, czysta, boska energia, ktora rozprowadza sie po calym ciele , a z wydechem wyrzucam z siebie szare i zasmiecajace mysli. Dla mnie najlepsza pora na takie wewnetrzne oczyszczanie ,to wieczor przed zasnieciem i rano po przebudzeniu, wystarcza mi 10 -15 minut.
Pani Agnieszko, moze pani kiedys „zahaczy” o temat „Wybaczania”. Jak mowia madrzy tego swiata , jest to pierwszy krok do samouzdrowienia siebie.
Pozdrawiam. Eva
O tak, świetny temat. I jeden z najważniejszych kamieni milowych w naszym rozwoju. A medytację o jakiej Pani pisze również uwielbiam.
Dziękuję za inspirację i ciepło pozdrawiam! 🙂
Witam Pani Agnieszko. Uwielbiam Pani blog codziennie zaglądam co dziś nowego Pani umieściła. Życie dało mi wiele doswiadczen lekcji do odrobienia: wypadek autokarowy, śmierć taty, choroba mamy ( leży juz 4 rok sparaliżowana i od cukrzycy straciła wzrok) a do tego zmniejszono mi etat w pracy. Te wszystkie czynniki spowodowały u mnie stany lękowe z obiawami somatycznymi
Raz jest lepiej raz gorzej
Od roku chodzę na terapię i czuję że małymi krokami idę do przodu. Pani artykuły dają mi siłę właśnie robie generalne porządki w domu wyrzucam to co niepotrzebne aby zrobić miejsce na nowe. Myslalam też o medytacji. Zacznę chyba od świeczki.Pisała Pani kiedyś o kryzysie w swoim życiu. Proszę podzielić się z nami swoimi metodami, technikami aby oodzyskać spokój wewnętrzny. Pozdrawiam serdecznie.
Pani Aniu kochana, właśnie to robię. Dzielę się jak mogę 🙂
Bardzo trzymam za Panią kciuki i mocno przytulam!
Ciepło pozdrawiam! 🙂
Wszystko do mnie przemawia. Choć ciężko na razie pozbyć się pędzących myśli, to staram się codziennie rano mieć chwilę wycieszenia tylko dla siebie.
Czasem wystarczy nawet kilka spokojnych oddechów, by znaleźć w sobie punkt oparcia i równowagę.
Ciepło pozdrawiam! 🙂
Bardzo interesujący artykuł, postaram się wprowadzić ten nawyk do codziennych czynności. Pozdrawiam i dziękuję za inspirację.
Pani Agnieszko zawsze podziwiałam Panią i podziwiam,patrząc na piękna i mądrą kobietę z której bije niebywały spokój i mądrość. Czytając o Pani zmianie życia, przezywaniu go w taki sposób jaki Pani opisuje na narodzeniu się na nowo…wszystko to jakże podobne jest do mojego życia co prawda doświadczam tego w wieku 41lat po przejściach mojego toksycznego i trudnego do zerwania związku,…ale udało się wreszcie jestem wolna, mogę „myśleć sobą jako Ja, nikt mnie już nie niszczy”. Jeszcze mam w głowie chaos myśli taki jak miała Pani, próbuje z tym walczyć, ciesze się ze trafiłam na Pani bloga i wiele mądrych i cennych wskazówek na pewno wykorzystam szczególnie dotyczących samorozwoju.A zmiana w moim życiu dokonała się dzięki nowej miłości. Teraz żyje z takim mężczyzna z jakim zawsze chciałam być…mądrym, ciepłym. miłym. dobry dla ludzi, pełnym miłości. Moim największym problemem było i jest zaakceptowanie tego że moja 8 letnia córka chciała zostać z moim byłym eks trudno mi sie z tym pogodzić ze nie moge jej na razie widywac ok 1 rok ale ona nie chce mnie widziec … jest przekupiona przez tatusia.Mam nadzieje ze trudny czas minie i bedzie chciła nawiazac ze mna kontakt mocno w to wierzę i wiem że nieraz coś tracimy a w zamian dostajemy coś innego .Zostaje mi tylko czekanie na córkę…bo tylko tego mi teraz do szczęscia brakuje
Od rzeczywistości się nie ucieknie; podobnie jest ze starzeniem się komórek ciała :), wszystko odchodzi (zauważył to Buddha, Marek Aureliusz i Rumi) . Medytacja umożliwia kontakt z żywymi organizmami, podobnie jak z porządkiem Wszechświata, bo chaos nie istnieje. Wyzbycie się własnego EGO jest drogą do szczęścia i miłości :), bo wtedy nie myśli się o sobie, ale o prawdzie bezwzględnej.
Czesc aga. Spoko ale mizesz napisac cos wiecej a samej sztuce medytacji? Jak ja zaczac jak poglebiac? Czesto przez swe nerwy jestem wrakime czlowieka. Nie potrafie kontrolowac gniewu przez co niszce wszystko co zbuduje ciezka praca. Naprwbo nie udam sie do psychologa juz bylem i jest to dla mnie bzdura. Czasem siadam po turecku i licze oddechy.inpimaga mi to bardziej niz gadki z bezuzetycznymi medrcami po studiach. Zawsze uwazalem ze medytacja jest najlepszym sposobem na osiagniecie apokoju
Agnieszko,
a jak to jest z dziećmi, czy one powinny, mogą medytować?
Córka ma 8 lat, czy powinnam ją zachęcić do pewnego wyciszenia? Bardzo inspirujące i ciekawe materiały, będę próbować medytować. Dziękuję.
Agnieszko,
Powolutku staram się zapanować nad sobą. Poukładać. Małe są te łyżeczki którymi czerpię wiadomości od Ciebie, żeby nie od razu wszystko. Dużo pracy, chaos wokół, ciągłe wyrzuty sumienia, wpędzanie w poczucie winy. To wszystko przerasta, mimo że na zewnątrz niby silna osoba. Myślę, że może jeszcze moje dobre samopoczucie będzie takie naprawdę dobre, bez oceniania, krytyki siebie i innych.
A spotkanie z twoim blogiem zaczęło się od kaszy jaglanej :).
Dzięki
Dziękuję Pani Agnieszko za ten super wpis,jest bardzo motywujacy, chociaż cwicze jogę wg Iyengara do medytacji jakoś nie potrafię się zabrać, po tym wpis będzie łatwiej, przy okazji humus wg Pani przepisu jest ok?
Dzień dobry Agnieszko, z ogromnym zainteresowaniem przeczytałam o Twoich pasjach i wartościach, niesamowity jest także Twój stosunek do ludzi, chęć dzielenia się i życzliwość. Zgadzam się w pełni z całą opisywaną przez Ciebie wiedzą nt. medytacji, to naprawdę wspaniała odskocznia, metoda na dzisiejsze czasy. Uczestniczę w spotkaniach medytacyjnych, w tym roku mam zamiar wziąć udział w obozie medytacyjnym w Grębiszewie, podzielam wszystkie odczucia, o jakich piszesz w związku z medytacją. Jestem pod wrażeniem, że osoba, która, wydaje się, nic nie musi, jednak szuka, dba, rozwija się i pomaga. To budujące – cieszę się, że natknęłam się na tę stronę, trzymam kciuki za takich ludzi jak Ty, budują lepszy świat. Serdeczne pozdrowienia :)))
Spotkaliśmy się na Camino de Santiago. Był jedną z tych ciekawych wszystkiego osób. Barwnie opowiadał o praktyce ZEN, Reiki i o podróżach. Od razu przypadliśmy sobie do gustu.
Pracował w szpitalu w Paryżu. Setki chorych, rodziny pacjentów, personel. Mogłam sobie tylko wyobrazić, że żyje jak w ulu.
Chciał wiedzieć, skąd mam w sobie tyle spokoju?
Jego pytanie uświadomiło mi, że oto przemieniłam się w kogoś, kim kilka lat temu chciałam być.
Że osiągnęłam stan, o którym, gdy pracowałam w korporacji, mogłam tylko pomarzyć.
Czy sprawił to intensywny kurs medytacji w klasztorze buddyjskim? Czy może do zbudowania wewnętrznego spokoju bardziej przyczynił się dwuletni pobyt w Pirenejach? Mieszkanie samej? Dni spędzane w ciszy?
A może wszystko razem?
Wiem jedno, że na tej drodze medytacja stanowiła ważny element. Na tyle ważny, że nadal z niego korzystam. Już nie tyle, by przywrócić sobie spokój, ale by go w sobie utrzymać.
Pozdrawiam serdecznie
Aleksandra
Pięknie… Dziękujemy… 🙂
Kochana Agnieszko,
łzy wdzięczności spadają po moich policzkach.. dzisiaj odkryłam Twoja stronę, Twoje kroki na drodze do odkrycia Duszy i siebie..
Słucham Twoich ulubionych mantr, czytam Twoje zapisy.. dziękuję!
Wierzę, ża człowiek odkrywa wszytsko w życiu w momencie, kiedy ma mu to zostać objawione – dziękuję Ci za Twoje słowa, za ciepło, miłość i Boga w najczystszej postaci, który mieszka u Ciebie i emanuje z Twoich słów..
Kocham xx
Monika