Od czego zacząć?
Kiedyś osiągałam w stan medytacji w sposób naturalny, chociaż nie zdawałam sobie z tego sprawy. Gdy tkałam gobeliny, malowałam obrazy, pieliłam grządki, robiłam na drutach, ucierałam ciasto czy odmawiałam litanię w kościele. Każdy kiedyś medytował.
Gdy jesteśmy całkowicie skoncentrowani na jakimś zadaniu, które nas relaksuje, pozwalamy na ujawnienie się naszej naturalnej, spokojnej, wewnętrznej istocie. Przestajemy zauważać upływający czas i zatapiamy się całkowicie w wykonywanej czynności.
Medytacja polegająca na zogniskowaniu umysłu na jednym punkcie nazywa jest przez niektórych koncentracją, a przez innych kontemplacją. Możemy skupiać się na oddechu, mantrze, mandali dowolnym przedmiocie albo elemencie krajobrazu, który budzi w nas poczucie piękna i spokoju.
Moja nauka medytacji
Przed kilkoma laty moim pierwszym świadomym ćwiczeniem medytacyjnym było wpatrywanie się w płomień świecy oraz koncentracja na oddechu. Robiłam to codziennie i konsekwentnie przez 10 minut. Wybrałam na to moment tuż przed snem.
Jeśli uważasz, że był to najspokojniejszy czas w moim życiu, to jesteś w błędzie. Zwykle uczymy się medytacji dopiero wtedy, gdy jesteśmy tak umęczone i nieszczęśliwe, że nie ma innego wyjścia. To był najtrudniejszy i najbardziej nerwowy moment mojego życia. Myśli dosłownie rozsadzały moją głowę. Postanowiłam to przerwać i przejąć kontrole nad tym co się we mnie dzieje.
Wcześniej uważałam, że medytacja to coś bardzo skomplikowanego, wielkiego i mistycznego. Nie przypuszczałam, że może być tak prosta, jak ćwiczenie, które wykonywałam. Przedtem bardzo chciałam nauczyć się medytować, ale nie wiedziałam, jak to robić i od czego zacząć. Kupiłam kilka książek poświęconych tej tematyce, które zalecały głównie, by siedzieć w ciszy i nie myśleć o niczym. Nie potrafiłam nie myśleć i nie wiedziałam jak „wyłączyć” swoje myśli.
Im bardziej się starałam, tym bardziej narastały we mnie irytacja i rozdrażnienie. Walczyłam ze swoimi myślami, zmuszałam je do wyciszenia, ale zamiast spokoju doświadczałam męczącej, wewnętrznej dyskusji.
Gdy zaczynałam wpatrywanie się w płomień świecy, czas płynął nieubłaganie wolno. Zawsze byłam osobą aktywną, ruchliwą i stale czymś zajętą. Siedzenie „bezczynnie” w ciszy i spokoju przez 10 minut okazało się dla mnie ogromnym wyzwaniem. Roznosiło mnie. Nastawiałam budzik i z trudem wytrzymywałam do końca sesji. Jednak każdego wieczora uparcie wracałam do ćwiczenia, które stopniowo stawało się moim codziennym rytuałem. Pewnego dnia zaczęłam doświadczać uczucia spokoju. Mój oddech stawał się coraz dłuższy, głębszy i pełniejszy. Działało to bardzo kojąco. Prawdopodobnie tak właśnie czuje się dziecko w łonie matki. Bezpiecznie.
Po pewnym czasie budzik przestał być potrzebny. Obserwowałam swoje myśli, które pojawiały się i odpływały jak obłoki. Przestałam się z nimi identyfikować. Nabrałam do nich dystansu. Kładłam się spać z poczuciem wewnętrznego spokoju, harmonii i radości, a potem łagodnie odpływałam w sen. To była prawdziwa przemiana, ponieważ przedtem zasypiałam z trudem. Kładłam się spać późno i zamiast tracić przytomność ze zmęczenia, długo leżałam w łóżku, rozmyślając o tysiącu spraw z przeszłości i planując przyszłość. To się zmieniło. Zasypiałam szybko, spokojnie i mocno. Nareszcie zaczęłam naprawdę odpoczywać i regenerować siły. I poczułam się…. wolna.
Trudne są tylko początki
Gdy zaczynamy przygodę z medytacją, największą przeszkodą okazuje się nasz umysł, który uaktywnia się wtedy bardziej niż w innych sytuacjach. To naturalne. Pozostawanie w ciszy, w pozycji statycznej, do której nie jesteśmy przyzwyczajeni, jest na początku zupełnym szokiem dla organizmu, który przywykł do innego rodzaju aktywności. Musi się buntować, krytykować i zwracać uwagę na wszelkie niedogodności. Wyolbrzymia je i neguje zasadność tego, co robimy.
W takich sytuacjach dobrą metodą jest obserwowanie z pozycji świadka tego, co rozgrywa się w naszej głowie. Nasze myśli będą zapewne wyczyniać niestworzone rzeczy. Przyglądajmy się temu i starajmy się nie oceniać. Z czasem nabierzemy do nich dystansu, a wszystkie obrazy i myśli zaczną odpływać jak obłoki. Przestaniemy się z nimi identyfikować.
Dzięki temu nauczymy się w sposób świadomy kierować swoimi reakcjami, emocjami i myślami. Nie będziemy już ich niewolnikami. To z pewnością wpłynie na nasze zachowanie i zaczniemy doświadczać większego spokoju we wszystkich dziedzinach życia.
Istnieje bardzo wiele technik medytacji, więc każdy może wybrać najbardziej odpowiednią dla siebie. Niektóre zalecają zamknięcie oczu i zatopienie się w oddechu. Inne proponują tak zwane kotwice, czyli punkty zaczepienia, takie jak płomień świecy, kwiat, krajobraz, mantra (na przykład Kyrie eleison), mandala czy spoglądanie na czubek nosa (te są dla mnie najtrudniejsze).
Pięknym rodzajem medytacji jest śpiewanie mantr, które polega na powtarzaniu krótkiej sentencji posiadającej głębokie znaczenie i moc.
Osoby przepełnione energią mogą wybrać medytację w ruchu. Spacer, taniec, bieganie czy pływanie również mogą stać się rodzajem medytacji. Podczas wykonywania tych czynności nie należy jednak rozmyślać, ale głęboko wejść w wykonywaną czynność i koncentrować się na oddechu.
Chociaż medytacja kojarzy się głównie z odosobnieniem, cennym doświadczeniem może okazać się medytacja w grupie. Energia osób, które zbierają się w tym samym celu może być bardzo silnym wzmocnieniem i wsparciem.
Praktyczne rady
- Dobrym pomysłem jest znalezienie nauczyciela (może być dobry nauczyciel jogi), który pomoże Ci pokonać początkowe trudności, nauczy nowych technik, wzmocni motywację.
- Nie zmuszaj się do „wyłączenia” myśli – nie można wyciszyć się na siłę. Zawsze wzmacniamy to, z czym walczymy, a więc dobrze jest nauczyć się odpuszczać. A wywieranie presji i odprężenie nigdy nie idą ze sobą w parze.
- Bądź dla siebie łagodna, cierpliwa i wyrozumiała. To, z czym walczysz, staje się Twoim wrogiem. Walcząc, wzmacniasz go i nadajesz mu siłę. Gdy pojawiają się myśli, świadomie wróć do koncentracji na oddechu i uwolnij je.
- Nie krytykuj siebie i nie oceniaj. Bądź obserwatorem. W medytacji nie jest ważny cel, ale sam proces.
- Jeśli masz bardzo duże problem z odprężeniem, zwróć uwagę na swoje ciało. Obserwuj, które mięśnie są napięte (tak zwane „skanowanie ciała”). Świadomie zauważ, dlaczego tak się dzieje. Czasem jest to efekt kumulacji stresu, a czasem tylko niewygodna pozycja. Świadomie odpręż wszystkie napięte części ciała i znajdź wygodną pozycję.
- Jeśli medytujesz w domu, wyłącz telefon i zrób wszystko, co jesteś w stanie, by zapewnić sobie chociaż chwilę spokoju. Jeśli nie jest to możliwe, pamiętaj, że praktyka medytacji doprowadzi Cię do punktu, w którym bodźce z zewnątrz w końcu przestaną Cię rozpraszać.
- Twoje miejsce do medytacji powinno być czyste, uporządkowane i wywietrzone.
- Unikaj medytacji zaraz po posiłku. Najlepiej jest medytować na czczo lub co najmniej godzinę po jedzeniu.
- Wielu nauczycieli medytacji zaleca praktykę bardzo wcześnie rano. Uważa się, że optymalna jest pora między 4:00 a 7:00 rano, ponieważ wtedy energia jest najbardziej czysta. Zaleca się również medytację wieczorem, przed pójściem spać.
- Gdy medytujemy wcześnie rano, zaraz po przebudzeniu, warto przemyć twarz zimną wodą, aby w pełni się obudzić. Medytacja nie jest drzemaniem.
- Podczas medytacji należy zdjąć wszelkie metalowe ozdoby, ponieważ uważa się, że zakłócają one pole energetyczne człowieka.
- Energia, którą otaczamy się podczas medytacji, powinna być naturalna, dlatego nie należy siadać na macie z tworzyw sztucznych, ale używać dywaników bawełnianych lub wełnianych.
- Gdy medytujemy na siedząco, możemy podłożyć pod pośladki twardą poduszkę wypełnioną łuską gryczaną (lub inną naturalną substancją) albo zwinięty koc, by zapewnić sobie wygodę.
- Podczas medytacji nasza odzież powinna być luźna, wygodna i uszyta z naturalnych tkanin. Aby zapewnić sobie komfort i ciepło, można owinąć się szalem lub kocem.
- Miejsce do medytacji można udekorować świecami, minerałami, muszlami, obrazkami, kwiatami, inspirującymi książkami lub przedmiotami – wszystkim, co będzie przypominało o celu medytacji, budząc poczucie harmonii i piękna.
- Dobrze jest medytować w tym samym miejscu i o stałej porze.
- Na początek można zacząć od jednego lub dwóch posiedzeń w ciągu dnia (rano i wieczorem) przez 10 minut. Jeśli jest to zbyt długo, można zacząć od 3–5 minut i stopniowo ten czas wydłużać, przyzwyczajając umysł i organizm do nowej sytuacji. Nie należy forsować się lub pośpieszać, by osiągnąć jakiś wynik. Warto dać sobie czas i okazać cierpliwość.
- Przed przystąpieniem do medytacji pomocne mogą być praktyki ruchowe (na przykład joga) lub oddechowe, które zrelaksują ciało i ułatwią koncentrację.
- Dobrze jest praktykować regularnie, chociaż kilka minut dziennie, aby medytacja stała się nawykiem.
- Warto pamiętać, że najprostszym i najbardziej idealnym instrumentem medytacji jest nasz oddech. Samo skupienie na nim uwagi już jest medytacją. Gdy mamy problemy z wyciszeniem, zawsze możemy wrócić do koncentracji na każdym wdechu i wydechu.
Dziekuje za ten wpis. Przeczuwalam Agnieszko ze o tym napiszesz i czekalam. Dzieki Twojej madrosci i otwartosci moje zycie juz wiele zyskalo. Dziekuje za to ze wprowadzasz tyle wartosci i radosci 🙂
Juz od jakiegos czasu interesuje sie troche medytacja, ale mam wrazenie ze na oslep. Bardzo teraz potrzebuje wyciszenia i czasu tylko dla siebie ktory 'uleczy’ ciagla pogon zycia.
Chcialabym zglebic temat medytacji, czy moglabys polecic jakies dobre lektury na poczatek, nie chce sie zrazic przypadkowymi ksiazkami, ktorych jest tyle ze nie wiadomo co wybrac..
Pozdrawiam cieplo,
Karolina
Dziękuję bardzo za ciepłe słowa :). Bardzo bym chciała polecić jakąś dobra książkę na temat medytacji, ale powiem szczerze, ze sama na taką nigdy nie trafiłam. Zanim zaczęłam medytować, chciałam na ten temat dowiedzieć się jak najwięcej, ale im więcej czytałam, tym sprawa stawała się dla mnie bardziej skomplikowana. Musiałam po prostu zapalić świeczkę, usiąść wygodnie w ciszy i zacząć swoją własną przygodę. Dokładnie tak, jak to opisałam. Nie można tego stanu poznać z książek – trzeba tego doświadczyć. Jest nie do opisania… 🙂 Ja bardzo lubię również medytację z mantrą oraz wszelkie medytacje prowadzone. Trzeba jednak trafić na odpowiednią – ważny jest tekst oraz głos osoby, która ją prowadzi. Głęboką medytacją może być również modlitwa w kościele. Każdy ma swój sposób. Dla mnie najlepszym początkiem była właśnie świeczka. A gdy już poznałam czym jest stan medytacyjny, mogę do niego teraz powracać z łatwością, w różnych miejscach i sytuacjach. Jednak niektóre osoby potrzebują nauczyciela – można znaleźć taką osobę. Wspaniałe są zajęcia Midfullnes – jest to cały program, który uczy uważności, świadomości oraz medytacji.
Pozdrawiam ciepło i życzę wspaniałych odkryć! ☺
Droga Pani Agnieszko
Wczorajszej nocy nie mogłam iść spać, ponieważ czytałam Pani ostatni wpis, mało tego następnie rozmyślałam o tym co Pani napisała (pozostałe zresztą też przeczytałam), dzięki temu jestem nie wyspana i z pokrążonymi oczami , a pracować trzeba. Na domiar tego szczęścia właśnie czekam na Pani najnowszą książkę „smak miłości” całe szczęście, że za tydzień mam urlop!!!! A tak na poważnie jestem zachwycona odkryciem Tego bloga, Pani pozytywną energią (też „posprzątałam” dom i biurko – wszędzie wyłącznie pozytywna energia”). Zastanawiam się ciągle nad tym co Pani napisała o przedmiotach używanych bo lubię targi staroci – jednak mam z nich bardzo niewiele przedmiotów). Nadmieniam, że emanuje z Pani taka miłość do bliskich i do kuchni i domowego ogniska, że mnie Pani zaraziła – zmieniłam podejście do syna (16 lat) jest mniej nerwowo i do męża, myślę co mówię i z wielką ochotą sprzątam i gotuję dla moich ukochanych (pierwszy raz w życiu zrobiłam ogórki kiszone – 6 słoików – według Pani przepisu, teraz codziennie „chłopaki” podglądają czy już się ukisiły – jest cudnie, kobieco, spokojnie i miło (a prosze mi wierzyć dotychczas tak nie było). Ja ma 42 lata jestem bankowcem a obecnie przygotowuję się do trudnego egzaminu i boję się, że jak tak dalej pójdzie to ja pójdę w zupełnie inną stronę. Dzięki za wszystko (Ps. ma Pani piękne włosy, jaka jest ich tajemnica? Prosze uchylić rąbka). Dużo miłości szczęścia w każdym wymiarze życzę
Ha ha ha! Dziękuję serdecznie za te słowa! Jest mi jednak bardzo przykro, że chodzi Pani niewyspana. To źle. Trzeba wcześnie kłaść się spać i rano wstawać – tak zostaliśmy stworzeni przez naturę i taki jest nasz zegar biologiczny. Powinnyśmy zasypiać nie później niż o godz. 23:00. Wtedy naprawdę wypoczywamy 🙂 Ja jestem pewna, że doskonale poradzi sobie Pani z egzaminem. I z domem również . Ze wszystkim sobie Pani świetnie poradzi. A wprowadzenie tych wszystkich elementów upiększy Pani życie, wzbogaci niczego nie odbierając. Wręcz przeciwnie ☺
Moje włosy – używam tylko delikatnych farb i często je szczotkuję szczotką, która dobrze masuje skórę głowy. Takie babcine sposoby… Pozdrawiam ciepło! ☺
Witam serdecznie Pani Agnieszko:) Na początku chciałabym z całą pewnością stwierdzić, iż Pani blog jest niesamowicie uroczy, pełen ciepła, pozytywnych emocji i wspaniałych życiowych przemyśleń. Mam dopiero 20 lat, ale myślę, że pomimo tak młodego wieku, doznałam już więcej doświadczeń w swoim życiu, niż niejeden człowiek stąpający na tym świecie… Dostałam od Boga dar nowego (piękniejszego) istnienia. Najpierw wielkie sukcesy, liczne pasje (muzyka, sport), nauka, przyjaciele…,a w tym wszystkim ja, zagubiona, niby wśród tłumu, a jednak samotna, zupełnie gdzieś obok. Potem nagła choroba, poczucie pustki i bezsilności. Miłość bliskich, wewnętrzna wiara i chęć walki doprowadziły jednak do tego, iż każdy kolejny dzień staje się małym cudem,a wraz z każdą sekundą swojego życia cieszę się coraz większym zdrowiem, siłą witalną i wewnętrznym spokojem. Mam poczucie, że we wszystkim kieruje mną nieskończona mądrość, a w moim ciele i duchu działa prawo harmonii, piękno, miłość, spokój i dostatek są na zawsze moim udziałem. Pani blog jest dla mnie niezwykłą inspiracją. Moim marzeniem jest spotkać Panią kiedyś na swej drodze i szczerze porozmawiać, mam nadzieję, że będzie mi to dane, wiem, że mogę się od Pani wiele nauczyć, a może przy okazji i mnie zdarzy szepnąć się coś błyskotliwego:)
Pamiętajmy, że pewne doświadczenia niejednokrotnie czynią nas silniejszymi, a wszystko co dzieje się w naszym życiu nie jest kwestią przypadku – zawsze jest czas, by się obudzić, uwierzyć, pokochać i odkryć siebie na nowo. Mocno ściskam i pozdrawiam:) Mam Panią w swoim sercu:)
Pani Moniko kochana! Dziękuję z całego serca za te piękne, budujące i inspirujące słowa! To prawda, że wiek czasem nie ma żadnego znaczenia… Wielka wartością i prawdziwym błogosławieństwem jest to, co Pani już wie i czuje. Dzięki temu wiele dobrego może Pani wnieść do świata – co z pewnością Pani już robi i będzie robiła. Pozdrawiam serdecznie i do następnego spotkania! ☺
Pani Agnieszko,
Niedawno trafiłam na Pani bloga. Ciesze się z tego bardzo. Jeszcze nie zdążyłam przeczytać wszystkiego, ale zrobię to na pewno. Dziękuję, że Pani dzieli się swoimi przemyśleniami. Są niezwykle inspirujące, Dają siłę i wiarę, że można wiele.
Wpis o medytacji, szczególnie mnie zainteresował. Szukam teraz w życiu sposobu na ukojenie siebie, poskładanie się na nowo. Pewnie jak w życiu wielu ludzi, tak i w moim jest sporo trudności. Szczególnie czuję się doświadczana i sprawdzana ostatnio, wierzę, że dam radę. Niemniej jednak mam świadomośc, że muszę o siebie zadbać. Mam taką wielką potrzebe przytulić siebie, być dla siebie ważna. Medytacja będzie jedną z tych przyjemnosci, które sobie zafunduję.
Życzę Pani wielu pomysłów na ciekawe i inspirujące artykuły. Wszystkiego dobrego. Kasia
Bardzo dziękuję za ciepłe słowa. Mam nadzieję, że jest już Pani na dobrym szlaku.
Trzymam kciuki, przytulam i ciepło pozdrawiam 🙂
Witam serdecznie, cudny wpis! Nigdy nie medytowałam ale coraz więcej chaosu wokół nas powoduje i moje zainteresowanie tematem. Pani Agnieszko, czym tak naprawdę jest medytacja? Zamyśleniem się? Bez-myśleniem? z wzrokiem wpatrzonym w świeczkę? z wzrokiem wpatrzonym… gdzieś? Pytam, bo naprawdę NIE WIEM jak wprowadzić siebie w stan medytacji? Jak? Jakaś podpowiedź? Dziękuje 🙂
Ja też nie wiem. To jest tak bardzo indywidualna droga, tak bardzo indywidualne przeżycie, że trudno to opisać. Jest nie byciem w umyśle i jak najgłębszym doświadczeniem siebie jednocześnie. Mnóstwo być może sprzeczności, bo medytacja jest podróżą. Naprawdę jest podróżą. Przygodą.
Nie można na siłę nie myśleć. Nie da się, bo wtedy myśli się jeszcze bardziej.
Medytacja jest więc odpuszczeniem i znalezieniem miejsca „pomiędzy”.
Życzę wspaniałych odkryć i ciepło pozdrawiam! 🙂
Medytacja, o tak, uwielbiam ten „odlot”. Moj sposob a wlasciwie co mi sluzy to m.in. cwiczenia z oddechem z wykorzystaniem wizualizacji. To pozwala mi bardziej skupic sie na tu i teraz, np. z wdechem wyobrazam sobie jak od czubka glowy wchodzi jasna, czysta, boska energia, ktora rozprowadza sie po calym ciele , a z wydechem wyrzucam z siebie szare i zasmiecajace mysli. Dla mnie najlepsza pora na takie wewnetrzne oczyszczanie ,to wieczor przed zasnieciem i rano po przebudzeniu, wystarcza mi 10 -15 minut.
Pani Agnieszko, moze pani kiedys „zahaczy” o temat „Wybaczania”. Jak mowia madrzy tego swiata , jest to pierwszy krok do samouzdrowienia siebie.
Pozdrawiam. Eva
O tak, świetny temat. I jeden z najważniejszych kamieni milowych w naszym rozwoju. A medytację o jakiej Pani pisze również uwielbiam.
Dziękuję za inspirację i ciepło pozdrawiam! 🙂
Witam Pani Agnieszko. Uwielbiam Pani blog codziennie zaglądam co dziś nowego Pani umieściła. Życie dało mi wiele doswiadczen lekcji do odrobienia: wypadek autokarowy, śmierć taty, choroba mamy ( leży juz 4 rok sparaliżowana i od cukrzycy straciła wzrok) a do tego zmniejszono mi etat w pracy. Te wszystkie czynniki spowodowały u mnie stany lękowe z obiawami somatycznymi
Raz jest lepiej raz gorzej
Od roku chodzę na terapię i czuję że małymi krokami idę do przodu. Pani artykuły dają mi siłę właśnie robie generalne porządki w domu wyrzucam to co niepotrzebne aby zrobić miejsce na nowe. Myslalam też o medytacji. Zacznę chyba od świeczki.Pisała Pani kiedyś o kryzysie w swoim życiu. Proszę podzielić się z nami swoimi metodami, technikami aby oodzyskać spokój wewnętrzny. Pozdrawiam serdecznie.
Pani Aniu kochana, właśnie to robię. Dzielę się jak mogę 🙂
Bardzo trzymam za Panią kciuki i mocno przytulam!
Ciepło pozdrawiam! 🙂
Wszystko do mnie przemawia. Choć ciężko na razie pozbyć się pędzących myśli, to staram się codziennie rano mieć chwilę wycieszenia tylko dla siebie.
Czasem wystarczy nawet kilka spokojnych oddechów, by znaleźć w sobie punkt oparcia i równowagę.
Ciepło pozdrawiam! 🙂
Bardzo interesujący artykuł, postaram się wprowadzić ten nawyk do codziennych czynności. Pozdrawiam i dziękuję za inspirację.
Pani Agnieszko zawsze podziwiałam Panią i podziwiam,patrząc na piękna i mądrą kobietę z której bije niebywały spokój i mądrość. Czytając o Pani zmianie życia, przezywaniu go w taki sposób jaki Pani opisuje na narodzeniu się na nowo…wszystko to jakże podobne jest do mojego życia co prawda doświadczam tego w wieku 41lat po przejściach mojego toksycznego i trudnego do zerwania związku,…ale udało się wreszcie jestem wolna, mogę „myśleć sobą jako Ja, nikt mnie już nie niszczy”. Jeszcze mam w głowie chaos myśli taki jak miała Pani, próbuje z tym walczyć, ciesze się ze trafiłam na Pani bloga i wiele mądrych i cennych wskazówek na pewno wykorzystam szczególnie dotyczących samorozwoju.A zmiana w moim życiu dokonała się dzięki nowej miłości. Teraz żyje z takim mężczyzna z jakim zawsze chciałam być…mądrym, ciepłym. miłym. dobry dla ludzi, pełnym miłości. Moim największym problemem było i jest zaakceptowanie tego że moja 8 letnia córka chciała zostać z moim byłym eks trudno mi sie z tym pogodzić ze nie moge jej na razie widywac ok 1 rok ale ona nie chce mnie widziec … jest przekupiona przez tatusia.Mam nadzieje ze trudny czas minie i bedzie chciła nawiazac ze mna kontakt mocno w to wierzę i wiem że nieraz coś tracimy a w zamian dostajemy coś innego .Zostaje mi tylko czekanie na córkę…bo tylko tego mi teraz do szczęscia brakuje
Od rzeczywistości się nie ucieknie; podobnie jest ze starzeniem się komórek ciała :), wszystko odchodzi (zauważył to Buddha, Marek Aureliusz i Rumi) . Medytacja umożliwia kontakt z żywymi organizmami, podobnie jak z porządkiem Wszechświata, bo chaos nie istnieje. Wyzbycie się własnego EGO jest drogą do szczęścia i miłości :), bo wtedy nie myśli się o sobie, ale o prawdzie bezwzględnej.
Czesc aga. Spoko ale mizesz napisac cos wiecej a samej sztuce medytacji? Jak ja zaczac jak poglebiac? Czesto przez swe nerwy jestem wrakime czlowieka. Nie potrafie kontrolowac gniewu przez co niszce wszystko co zbuduje ciezka praca. Naprwbo nie udam sie do psychologa juz bylem i jest to dla mnie bzdura. Czasem siadam po turecku i licze oddechy.inpimaga mi to bardziej niz gadki z bezuzetycznymi medrcami po studiach. Zawsze uwazalem ze medytacja jest najlepszym sposobem na osiagniecie apokoju
Agnieszko,
a jak to jest z dziećmi, czy one powinny, mogą medytować?
Córka ma 8 lat, czy powinnam ją zachęcić do pewnego wyciszenia? Bardzo inspirujące i ciekawe materiały, będę próbować medytować. Dziękuję.
Agnieszko,
Powolutku staram się zapanować nad sobą. Poukładać. Małe są te łyżeczki którymi czerpię wiadomości od Ciebie, żeby nie od razu wszystko. Dużo pracy, chaos wokół, ciągłe wyrzuty sumienia, wpędzanie w poczucie winy. To wszystko przerasta, mimo że na zewnątrz niby silna osoba. Myślę, że może jeszcze moje dobre samopoczucie będzie takie naprawdę dobre, bez oceniania, krytyki siebie i innych.
A spotkanie z twoim blogiem zaczęło się od kaszy jaglanej :).
Dzięki
Dziękuję Pani Agnieszko za ten super wpis,jest bardzo motywujacy, chociaż cwicze jogę wg Iyengara do medytacji jakoś nie potrafię się zabrać, po tym wpis będzie łatwiej, przy okazji humus wg Pani przepisu jest ok?
Dzień dobry Agnieszko, z ogromnym zainteresowaniem przeczytałam o Twoich pasjach i wartościach, niesamowity jest także Twój stosunek do ludzi, chęć dzielenia się i życzliwość. Zgadzam się w pełni z całą opisywaną przez Ciebie wiedzą nt. medytacji, to naprawdę wspaniała odskocznia, metoda na dzisiejsze czasy. Uczestniczę w spotkaniach medytacyjnych, w tym roku mam zamiar wziąć udział w obozie medytacyjnym w Grębiszewie, podzielam wszystkie odczucia, o jakich piszesz w związku z medytacją. Jestem pod wrażeniem, że osoba, która, wydaje się, nic nie musi, jednak szuka, dba, rozwija się i pomaga. To budujące – cieszę się, że natknęłam się na tę stronę, trzymam kciuki za takich ludzi jak Ty, budują lepszy świat. Serdeczne pozdrowienia :)))
Spotkaliśmy się na Camino de Santiago. Był jedną z tych ciekawych wszystkiego osób. Barwnie opowiadał o praktyce ZEN, Reiki i o podróżach. Od razu przypadliśmy sobie do gustu.
Pracował w szpitalu w Paryżu. Setki chorych, rodziny pacjentów, personel. Mogłam sobie tylko wyobrazić, że żyje jak w ulu.
Chciał wiedzieć, skąd mam w sobie tyle spokoju?
Jego pytanie uświadomiło mi, że oto przemieniłam się w kogoś, kim kilka lat temu chciałam być.
Że osiągnęłam stan, o którym, gdy pracowałam w korporacji, mogłam tylko pomarzyć.
Czy sprawił to intensywny kurs medytacji w klasztorze buddyjskim? Czy może do zbudowania wewnętrznego spokoju bardziej przyczynił się dwuletni pobyt w Pirenejach? Mieszkanie samej? Dni spędzane w ciszy?
A może wszystko razem?
Wiem jedno, że na tej drodze medytacja stanowiła ważny element. Na tyle ważny, że nadal z niego korzystam. Już nie tyle, by przywrócić sobie spokój, ale by go w sobie utrzymać.
Pozdrawiam serdecznie
Aleksandra
Pięknie… Dziękujemy… 🙂
Kochana Agnieszko,
łzy wdzięczności spadają po moich policzkach.. dzisiaj odkryłam Twoja stronę, Twoje kroki na drodze do odkrycia Duszy i siebie..
Słucham Twoich ulubionych mantr, czytam Twoje zapisy.. dziękuję!
Wierzę, ża człowiek odkrywa wszytsko w życiu w momencie, kiedy ma mu to zostać objawione – dziękuję Ci za Twoje słowa, za ciepło, miłość i Boga w najczystszej postaci, który mieszka u Ciebie i emanuje z Twoich słów..
Kocham xx
Monika