Od czego zacząć?

Kiedyś osiągałam w stan medytacji w sposób naturalny, chociaż nie zdawałam sobie z tego sprawy. Gdy tkałam gobeliny, malowałam obrazy, pieliłam grządki, robiłam na drutach, ucierałam ciasto czy odmawiałam litanię w kościele. Każdy kiedyś medytował.

Gdy jesteśmy całkowicie skoncentrowani na jakimś zadaniu, które nas relaksuje, pozwalamy na ujawnienie się naszej naturalnej, spokojnej, wewnętrznej istocie. Przestajemy zauważać upływający czas i zatapiamy się całkowicie w wykonywanej czynności.

Medytacja polegająca na zogniskowaniu umysłu na jednym punkcie nazywa jest przez niektórych koncentracją, a przez innych kontemplacją. Możemy skupiać się na oddechu, mantrze, mandali dowolnym przedmiocie albo elemencie krajobrazu, który budzi w nas poczucie piękna i spokoju.

 

Moja nauka medytacji

Przed kilkoma laty moim pierwszym świadomym ćwiczeniem medytacyjnym było wpatrywanie się w płomień świecy oraz koncentracja na oddechu. Robiłam to codziennie i konsekwentnie przez 10 minut. Wybrałam na to moment tuż przed snem.

Jeśli uważasz, że był to najspokojniejszy czas w moim życiu, to jesteś w błędzie. Zwykle uczymy się medytacji dopiero wtedy, gdy jesteśmy tak umęczone i nieszczęśliwe, że nie ma innego wyjścia. To był najtrudniejszy i najbardziej nerwowy moment mojego życia. Myśli dosłownie rozsadzały moją głowę. Postanowiłam to przerwać i przejąć kontrole nad tym co się we mnie dzieje.

Wcześniej uważałam, że medytacja to coś bardzo skomplikowanego, wielkiego i mistycznego. Nie przypuszczałam, że może być tak prosta, jak ćwiczenie, które wykonywałam. Przedtem bardzo chciałam nauczyć się medytować, ale nie wiedziałam, jak to robić i od czego zacząć. Kupiłam kilka książek poświęconych tej tematyce, które zalecały głównie, by siedzieć w ciszy i nie myśleć o niczym. Nie potrafiłam nie myśleć i nie wiedziałam jak „wyłączyć” swoje myśli.

Im bardziej się starałam, tym bardziej narastały we mnie irytacja i rozdrażnienie. Walczyłam ze swoimi myślami, zmuszałam je do wyciszenia, ale zamiast spokoju doświadczałam męczącej, wewnętrznej dyskusji.

Gdy zaczynałam wpatrywanie się w płomień świecy, czas płynął nieubłaganie wolno. Zawsze byłam osobą aktywną, ruchliwą i stale czymś zajętą. Siedzenie „bezczynnie” w ciszy i spokoju przez 10 minut okazało się dla mnie ogromnym wyzwaniem. Roznosiło mnie. Nastawiałam budzik i z trudem wytrzymywałam do końca sesji. Jednak każdego wieczora uparcie wracałam do ćwiczenia, które stopniowo stawało się moim codziennym rytuałem. Pewnego dnia zaczęłam doświadczać uczucia spokoju. Mój oddech stawał się coraz dłuższy, głębszy i pełniejszy. Działało to bardzo kojąco. Prawdopodobnie tak właśnie czuje się dziecko w łonie matki. Bezpiecznie.

Po pewnym czasie budzik przestał być potrzebny. Obserwowałam swoje myśli, które pojawiały się i odpływały jak obłoki. Przestałam się z nimi identyfikować. Nabrałam do nich dystansu. Kładłam się spać z poczuciem wewnętrznego spokoju, harmonii i radości, a potem łagodnie odpływałam w sen. To była prawdziwa przemiana, ponieważ przedtem zasypiałam z trudem. Kładłam się spać późno i zamiast tracić przytomność ze zmęczenia, długo leżałam w łóżku, rozmyślając o tysiącu spraw z przeszłości i planując przyszłość. To się zmieniło. Zasypiałam szybko, spokojnie i mocno. Nareszcie zaczęłam naprawdę odpoczywać i regenerować siły. I poczułam się…. wolna.

 

Trudne są tylko początki

Gdy zaczynamy przygodę z medytacją, największą przeszkodą okazuje się nasz umysł, który uaktywnia się wtedy bardziej niż w innych sytuacjach. To naturalne. Pozostawanie w ciszy, w pozycji statycznej, do której nie jesteśmy przyzwyczajeni, jest na początku zupełnym szokiem dla organizmu, który przywykł do innego rodzaju aktywności. Musi się buntować, krytykować i zwracać uwagę na wszelkie niedogodności. Wyolbrzymia je i neguje zasadność tego, co robimy.

W takich sytuacjach dobrą metodą jest obserwowanie z pozycji świadka tego, co rozgrywa się w naszej głowie. Nasze myśli będą zapewne wyczyniać niestworzone rzeczy. Przyglądajmy się temu i starajmy się nie oceniać. Z czasem nabierzemy do nich dystansu, a wszystkie obrazy i myśli zaczną odpływać jak obłoki. Przestaniemy się z nimi identyfikować.

Dzięki temu nauczymy się w sposób świadomy kierować swoimi reakcjami, emocjami i myślami. Nie będziemy już ich niewolnikami. To z pewnością wpłynie na nasze zachowanie i zaczniemy doświadczać większego spokoju we wszystkich dziedzinach życia.

Istnieje bardzo wiele technik medytacji, więc każdy może wybrać najbardziej odpowiednią dla siebie. Niektóre zalecają zamknięcie oczu i zatopienie się w oddechu. Inne proponują tak zwane kotwice, czyli punkty zaczepienia, takie jak płomień świecy, kwiat, krajobraz, mantra (na przykład Kyrie eleison), mandala czy spoglądanie na czubek nosa (te są dla mnie najtrudniejsze).

Pięknym rodzajem medytacji jest śpiewanie mantr, które polega na powtarzaniu krótkiej sentencji posiadającej głębokie znaczenie i moc.

Osoby przepełnione energią mogą wybrać medytację w ruchu. Spacer, taniec, bieganie czy pływanie również mogą stać się rodzajem medytacji. Podczas wykonywania tych czynności nie należy jednak rozmyślać, ale głęboko wejść w wykonywaną czynność i koncentrować się na oddechu.

Chociaż medytacja kojarzy się głównie z odosobnieniem, cennym doświadczeniem może okazać się medytacja w grupie. Energia osób, które zbierają się w tym samym celu może być bardzo silnym wzmocnieniem i wsparciem.

 

Praktyczne rady

  • Dobrym pomysłem jest znalezienie nauczyciela (może być dobry nauczyciel jogi), który pomoże Ci pokonać początkowe trudności, nauczy nowych technik, wzmocni motywację.
  • Nie zmuszaj się do „wyłączenia” myśli – nie można wyciszyć się na siłę. Zawsze wzmacniamy to, z czym walczymy, a więc dobrze jest nauczyć się odpuszczać. A wywieranie presji i odprężenie nigdy nie idą ze sobą w parze.
  • Bądź dla siebie łagodna, cierpliwa i wyrozumiała. To, z czym walczysz, staje się Twoim wrogiem. Walcząc, wzmacniasz go i nadajesz mu siłę. Gdy pojawiają się myśli, świadomie wróć do koncentracji na oddechu i uwolnij je.
  • Nie krytykuj siebie i nie oceniaj. Bądź obserwatorem. W medytacji nie jest ważny cel, ale sam proces.
  • Jeśli masz bardzo duże problem z odprężeniem, zwróć uwagę na swoje ciało. Obserwuj, które mięśnie są napięte (tak zwane „skanowanie ciała”). Świadomie zauważ, dlaczego tak się dzieje. Czasem jest to efekt kumulacji stresu, a czasem tylko niewygodna pozycja. Świadomie odpręż wszystkie napięte części ciała i znajdź wygodną pozycję.
  • Jeśli medytujesz w domu, wyłącz telefon i zrób wszystko, co jesteś w stanie, by zapewnić sobie chociaż chwilę spokoju. Jeśli nie jest to możliwe, pamiętaj, że praktyka medytacji doprowadzi Cię do punktu, w którym bodźce z zewnątrz w końcu przestaną Cię rozpraszać.
  • Twoje miejsce do medytacji powinno być czyste, uporządkowane i wywietrzone.
  • Unikaj medytacji zaraz po posiłku. Najlepiej jest medytować na czczo lub co najmniej godzinę po jedzeniu.
  • Wielu nauczycieli medytacji zaleca praktykę bardzo wcześnie rano. Uważa się, że optymalna jest pora między 4:00 a 7:00 rano, ponieważ wtedy energia jest najbardziej czysta. Zaleca się również medytację wieczorem, przed pójściem spać.
  • Gdy medytujemy wcześnie rano, zaraz po przebudzeniu, warto przemyć twarz zimną wodą, aby w pełni się obudzić. Medytacja nie jest drzemaniem.
  • Podczas medytacji należy zdjąć wszelkie metalowe ozdoby, ponieważ uważa się, że zakłócają one pole energetyczne człowieka.
  • Energia, którą otaczamy się podczas medytacji, powinna być naturalna, dlatego nie należy siadać na macie z tworzyw sztucznych, ale używać dywaników bawełnianych lub wełnianych.
  • Gdy medytujemy na siedząco, możemy podłożyć pod pośladki twardą poduszkę wypełnioną łuską gryczaną (lub inną naturalną substancją) albo zwinięty koc, by zapewnić sobie wygodę.
  • Podczas medytacji nasza odzież powinna być luźna, wygodna i uszyta z naturalnych tkanin. Aby zapewnić sobie komfort i ciepło, można owinąć się szalem lub kocem.
  • Miejsce do medytacji można udekorować świecami, minerałami, muszlami, obrazkami, kwiatami, inspirującymi książkami lub przedmiotami – wszystkim, co będzie przypominało o celu medytacji, budząc poczucie harmonii i piękna.
  • Dobrze jest medytować w tym samym miejscu i o stałej porze.
  • Na początek można zacząć od jednego lub dwóch posiedzeń w ciągu dnia (rano i wieczorem) przez 10 minut. Jeśli jest to zbyt długo, można zacząć od 3–5 minut i stopniowo ten czas wydłużać, przyzwyczajając umysł i organizm do nowej sytuacji. Nie należy forsować się lub pośpieszać, by osiągnąć jakiś wynik. Warto dać sobie czas i okazać cierpliwość.
  • Przed przystąpieniem do medytacji pomocne mogą być praktyki ruchowe (na przykład joga) lub oddechowe, które zrelaksują ciało i ułatwią koncentrację.
  • Dobrze jest praktykować regularnie, chociaż kilka minut dziennie, aby medytacja stała się nawykiem.
  • Warto pamiętać, że najprostszym i najbardziej idealnym instrumentem medytacji jest nasz oddech. Samo skupienie na nim uwagi już jest medytacją. Gdy mamy problemy z wyciszeniem, zawsze możemy wrócić do koncentracji na każdym wdechu i wydechu.