Pokochałam nasze Polskie cztery pory roku. Nauczyłam się tego podczas moich podróży po świecie. Byłam w krajach, gdzie nie ma drzew, a susza i potworny upał zmuszają ludzi do ukrywania się w pomieszczeniach. Byłam w miejscach, gdzie są tylko dwie pory roku: upalna i deszczowa. Widziałam kraje, których mieszkańcy boją się trzęsień ziemi, tsunami, tornado czy plag owadów. Spotykałam ludzi, których marzeniem było zobaczyć barwne, jesienne drzewa, albo poczuć pod stopami śnieg. Nauczyłam się kochać zmienność naszej pogody i przestałam narzekać na nasz klimat. „Wszędzie jest dobrze, gdzie nas nie ma” – przekonałam się, że wcale tak nie jest, więc tu gdzie jestem staram się widzieć to, co pozytywne 🙂
Oswoiłam naszą Polską jesień i zimę. Tworzę mój świat świadomie z tego, co przynosi mi życie. A jesienne porządki są moim corocznym rytuałem czarowania mojego świata. Reorganizuję dom i przechodzę na tryb jesienno-zimowy. Bardzo to lubię! Bo jesień to właśnie czas domu, czytania i zagłębiania się w sobie. Gdy nie ma światła na zewnątrz szukam go w sobie. A to bardzo mobilizuje i wzbogaca! 🙂
Kuchnia
Już podczas pełni lata zamykam słońce w słoikach: przygotowuję przetwory. Zimą uwielbiam wracać do smaków świeżych owoców i warzyw, robię więc powidła, soki, przeciery; kiszę ogórki, marynuję cukinię i grzyby, robię mus z jabłek i suszę zioła.
- Część ziół drobno siekam i mrożę. Obowiązkowo koperek, natkę pietruszki i lubczyk, który uwielbiam! Mrożone zioła są idealne jako dodatek do gorącej zupy, ziemniaków, makaronów, sosów, sałat. Suszonych ziół używam do gotowania, pieczenia, duszenia, zaparzania.
- Głębiej chowam szklanki, a wyciągam kubki. Zimne napoje w lecie częściej pijemy ze szklanek, których szkło daje uczucie ochłodzenia; w zimie zdecydowanie przerzucam się na duże, grube, ceramiczne kubki. Ogrzewają dłonie i serce 🙂
- Zaopatruję się w duże ilości wszelkich herbat. Latam pijemy je w postaci letniego płynu (najczęściej mate i herbaty zielone), na jesień wzbogacam spiżarnię w mieszanki herbat rozgrzewających, czerwonych, rooibos z całego świata. Dodaję do nich płatki róży, nagietka, kwiaty lawendy, suszone owoce jarzębiny, dzikiej róży czy głogu. Sama suszę też kwiaty lipy (na rozgrzanie podczas przeziębienia) oraz liście maliny i jeżyny, z których robię napar.
- Na blat kuchenny wyciągam suszony imbir, chili, pieprz cayenne, kminek, majeranek, kolendrę, kurkumę, cynamon, goździki, curry, koper włoski, ziele angielskie, anyż, gałkę muszkatołową. Jako typowo rozgrzewające będą towarzyszyć mi teraz znacznie częściej (bo ich też używam cały rok) troszkę w cień odsuwając świeże i lekkie posmaki np. mięty.
- Segreguję garnki, patelnie i formy do zapiekania. Odświeżam foremki do pieczenia ciasteczek. Piekę warzywa cały rok, ale w okresie letnim jem też dużo surowych owoców i warzyw, które wychładzają organizm; teraz skupiam się na przygotowaniu mojej kuchni do gotowania gęstych zup-kremów, duszenia i pieczenia warzyw, owoców i ryb prawie codziennie.
- Zaopatruję się w duże ilości bakalii. Używam ich do wypieków ciast i domowego pieczywa, dodaję do kompotów, spożywam jako przekąskę lub podwieczorek :).
- Przygotowuję zapas propolisu, pyłku kwiatowego i miodu na wypadek przeziębień.
Uroda
Od lat staram się używać naturalnych kosmetyków, koncentruję się na ich dobroczynnym działaniu. Na jesień i zimę wzbogacam swoją pielęgnację i makijaż o bogatsze konsystencje, które mają bardziej odżywcze, przeciwzmarszczkowe, ochronne i natłuszczające działanie (pomieszczenia wysuszone ogrzewaniem, zimno i wiatr…).
- Lekkie i szybko wchłaniające się balsamy do ciała o cytrusowym zapachu zastępuję gęstszymi, bardziej kremowymi w konsystencji, o zapachu przypraw (imbiru, wanilii, cynamonu, mirry, hibiskusa); to zdecydowania najlepszy czas na masła do ciała. Rezygnuję z kremów zawierających w sobie chłodzący mentol.
- Krem do twarzy zamieniam na bardziej odżywczy i bogatszy niż letni i nawilżający (oczywiście jeśli nie wybieram się na nasłoneczniony stok narciarski :)).
- Choć przez cały rok mój makijaż opiera się na naturalnych barwach, w zimie trochę je ocieplam i pozwalam sobie na więcej błysku rozświetlających drobinek w różu czy rozświetlaczu do policzków. Jest mniej światła, więc warto się trochę optycznie odświeżać :).
- Większość moich pomadek czy błyszczyków jest w naturalnych kolorach, jednak w lecie przeważają odcienie delikatnie idące w stronę różu (chłodniejsze); na zimę wracam do cieplejszych odcieni zbliżonych do herbaty, brzoskwini, moreli i koralu (ciepły beż i zimny beż, dziewczyny, na pewno wiecie o co mi chodzi :)).
- Lekki, średnio kryjący podkład zamieniam na bardziej odżywczy i mocniej kryjący, nawet nie po to by ukryć niedoskonałości, ale głównie, by chronić skórę przed wahaniami pogody i nie narazić jej na zbytnie wychłodzenie.
- Oczywiście zmieniam perfumy :). Z letnich, świeżych zapachów wód toaletowych i odświeżających czy mgiełek do ciała przechodzę do wód perfumowanych lub zapachowych balsamów do ciała o cieplejszych, mocniejszych zapachach; choć uwielbiam nutę zielonej herbaty, cytrusów, mięty i bazylii, w zimie odnajduję siebie w zapachach z nutą piżma, patchouli czy ylang ylang, które mnie otulają i dają poczucie ogrzania, przytulności i bezpieczeństwa.
- Planuję zabiegi kosmetyczne takie jak kwasy owocowe; jesienna aura z niewielką dawką słońca to dla takich zabiegów najlepszy czas.
- Jeśli tylko mogę (w dzisiejszych czasach to luksus…) umawiam się na masaż świecą, gorącym olejem lub kamieniami; dobry masaż to zawsze uczta dla ciała, a ciepło produktów do niego użytych powoduje głęboką relaksację, wyciszenie i ogrzanie całego organizmu.
Garderoba
Moja garderoba na jesień tylko nieznacznie zmienia się kolorystycznie. Lubię stonowane, naturalne barwy, jednak w lecie podświadomie sięgam po ich chłodniejsze odcienie: biel, chłodny beż, szarości. Na jesień wracam do cieplejszych i bardziej intensywnych odcieni, wprowadzam granat, odcień zieleni, a nawet żółci, często ubarwiam ubiory kolorowym szalem. W domu zwracam uwagę na miękkie, wygodne i piękne stroje, które idealnie nadają się zarówno do praktyki jogi, medytacji jak i domowego wypoczynku.
- Uprane i uprasowane letnie sukienki, spodnie, bluzki oraz dokładnie oczyszczone buty wkładam do dużych pudeł lub specjalnych pojemników i chowam w mało używanej części szafy lub w innym pomieszczeniu; oszczędzam dzięki temu miejsce na rzeczy jesiennie i zimowe, które choćby przez rodzaj materiału, z którego są wykonane zajmują więcej miejsca niż letnie ubrania (zwłaszcza moje ukochane swetry).
- Przy okazji segreguję i pakuję letnie rzeczy, których nie założyłam ani razu w tym sezonie i poprzednim (czyli dwa lata z rzędu) do innego worka, które oddaję znajomym lub zawożę do fundacji pomagającej samotnym matkom w trudnej sytuacji finansowej (nigdy nie są to rzeczy zniszczone lub uszkodzone).
- Robię listę braków jesiennych pozycji. Często okazuje się, że gdzieś zginęła mi jedna rękawiczka lub czapka od kompletu z ulubionym szalem – wtedy zapisuję czego mi brakuje na jesień i uzupełniam garderobę o te elementy.
- Zaopatruję się w grube i ciepłe, duże skarpety.
- Reorganizuję szafę tak, bym łatwo mogła ubrać się „na cebulkę”. Najpierw układam podkoszulki, potem bluzki, bluzy, swetry i na końcu kamizelki. Oczywiście układam je kolorystycznie :).
- Wyciągam jesienne i zimowe buty, sprawdzam ich stan, oczyszczam i impregnuję na wypadek deszczu.
- Wszystkie schowane wcześniej czapki, szaliki i rękawiczki piorę w delikatnym płynie do wełny, segreguję i układam w komodzie w trzech szufladach: czapki, szale i rękawiczki oddzielnie; dzięki temu gdy się śpieszę niczego nie szukam, bo wiem gdzie to jest :).
- Zaopatruję całą rodzinę w lekkie, przeciwdeszczowe peleryny – kto powiedział, że deszcz to wystarczający powód by uniknąć spaceru z dzieckiem?! 🙂
W całym domu:
- Ustawiam piękne, naturalne aromatyczne świece i kominki z naturalnymi olejkami eterycznymi.
- W szafach i szufladach umieszczam woreczki z suszonymi kwiatami lawendy lub płatkami róży.
- Odświeżam i rozkładam chodniki czy dywaniki, które chowam na lato, gdyż bardziej się wtedy kurzą i zabierają „powietrze”. Zimą otulają i ocieplają przestrzeń.
- Zamieniam białe chodniczki i ręczniki na beżowe, kremowe, ecru. Takie barwy ocieplają łazienkę czy przedpokój, choć w dalszym ciągu dają wrażenie jasności i czystości.
- Pościel w sypialni wzbogacam: biała jest ponadczasowa, ale dodaję również ciemniejsze odcienie, czasem z ciekawym wzorem lub przywiezioną z ciepłego kraju (np. z Maroko); czuję wówczas, że ogrzewa mnie zanim jeszcze położę się do łóżka i przywołuje wspomnienie gorących dni :).
- Na sofy, siedziska i fotele zakładam kolorowe, orientalne narzuty, które dają wrażenie ciepła; o ile w lecie różnorodność kolorów w moim domu wydaje mi się sprawiać wrażenie bałaganu, o tyle jesienią i zimą widzę to zupełnie inaczej – pomieszczenia robią się bardziej przytulne, wygodne i ciepłe.
- Ponieważ dni stają się coraz krótsze, w różnych pomieszczeniach ponownie wieszam lampki – podobne do choinkowych. Gdy byłam w Nowym Jorku po raz pierwszy (mniej więcej 30 lat temu…) , bardzo mnie zdziwiło, że „choinkowe” światełka wiszą tam przez cały rok – w restauracjach, domach, w parkach. Zakochałam się w tych bajkowych instalacjach. Spotkałam je również w Paryżu, w Skandynawii i Niemczech i zachwycił mnie pomysł oświetlania i ocieplania w ten sposób domowej przestrzeni, niezależnie od świąt. Kupuję lampki, które mają ciepłe barwy i zużywają mało energii. Mam kilka kompletów kupionych w Paryżu, które służą mi już od wielu lat. Właśnie dzisiaj rano powiesiłam jeden komplet światełek w sypialni, w kuchni i salonie. Budzę się bardzo wcześnie rano, gdy na dworze jest zupełnie ciemno. Baśniowe światło oraz naturalna świeca zapalona z intencją dobra, zdrowia i pięknego dnia, bardzo poprawia mój nastrój i powoduje, że świat staje się przyjazny, optymistyczny i zaczarowany :).
Muzyka i książki
Odkąd na świecie pojawiała się nasza Helenka mam mniej czasu na oglądanie filmów. Szczerze mówiąc zupełnie nie mam na to czasu i generalnie nic nie oglądam – taka jest prawda. Ale za to czytam więcej literatury dziecięcej, a to bardzo rozwija wyobraźnię! Moja Helenka uwielbia książeczki. Raz w tygodniu odwiedzamy dziecięca bibliotekę (jeśli są otwarte…) i wypożyczamy 5 lub 7 książeczek, ale niektóre z nich warto jest mieć w domu na zawsze. Dlatego od jakieś już czasu robię zapas nowych książeczek (niektóre kupuję bardzo tanio na wyprzedażach), oraz ciekawych gier edukacyjnych i przyborów malarskich na długie jesienne i zimowe wieczory.
Jesienią i zimą słucham też innej muzyki – głębszej, bardziej nastrojowej, akustycznej, klasycznej. Kocham takie klimaty, które smakują najwspanialej właśnie o tej porze roku! Jednak każdy poranek niezmiennie zaczynam od zaśpiewania mantry, która podnosi moje wibracje i poprawia nastrój nawet w najbardziej ponury dzień. Jest to bezcenne! 🙂
Twórz życie swoich marzeń!
Mam nadzieję, że pomogą Ci w tym moje książki pełne miłości, a jest ich już ponad piętnaście! Na przykład
wiele informacji na temat uważności, spokoju i mocy znajdziesz w moich książkach
„Twoja wewnętrzna moc – jak żyć dobrze w niespokojnych czasach”, „Dobrostan”, „Miłość. Ścieżki do wolności”, „Pełnia życia”, „Słowa mocy”. czy „Rozmaryn i róże”.
Dostępne są również AUDIOBOOKI moich książek oraz wyjątkowe karty afirmacyjne „Dobrostan”.
Zapraszam na moje cykliczne webinary „Moc świadomości”, które w 20022 zostały nagrodzone specjalną złotą statuetką myVOD dla najlepszych webinarów.
Moja najnowsza książka „Ścieżki duszy. Astrologia dla zrozumienia siebie i swoich bliskich” jest już dostępna.
Mnóstwo zdrowych porad oraz lekkich i prostych przepisów na cztery pory roku znajdziesz w mojej książce pt. „DOM pełen miłości”.
Moje książki „Smak zdrowia”, „Smak szczęścia”, „Smak życia” i „Smak miłości” w 2019 roku zostały docenione specjalną nagrodą „Herbapol Esencja Natury” w kategorii „Natura i smak”.
Inspirujący wpis 🙂 ! A refleksja na temat pór roku – bardzo celna. Jestem po urlopie macierzyńskim, przez rok właściwie codziennie byłam kilka godzin na dworze, w parku albo w lesie. I dopiero wtedy odkryłam, że nie ma złej pogody, jest tylko niewłaściwe ubranie. I że fantastycznie jest napić się gorącej herbaty po takim późnojesiennym spacerze. Albo upiec ziemniaki na ognisku przy okazji spotkania ze znajomymi. I robić plany na Swięta. Pozdrawiam jak najcieplej i życzę wszystkim radosnego weekendu, A.
To prawda! Najpiękniejsze spacery np. w Łazienkach są w deszczowe dni. Wystarczy dobrze się ubrać i mieć cały królewski park praktycznie wyłącznie dla siebie. Bajka!
Dziękuję i ciepło pozdrawiam 🙂
Pani Agnieszko może Pani poleci o dobrą książkę 5 przemian? Najlepiej z przepisami. Pozdrawiam
Jak Pani działa na wyobraźnię! Aż chce się pić aromatyczną herbatę w ciepłych skarpetach z książką w ręku 🙂
Uwielbiam ciepłe wnętrza. Lampki odkryłam w zeszłym roku – takie kule z bawełny. Zobaczyłam je wieczorem na wystawie i wiedziałam, że chcę je mieć, ponieważ dają piękne, ciepłe światło i są w różnych zestawach kolorystycznych. Oprócz tego, od dawna jestem posiadaczką lampki solnej, która daje delikatne pomarańczowe światło i romantyczny nastrój…
Pozdrawiam serdecznie. J.
Lampka solna jest również bardzo zdrowa. Też mam taką i bardzo lubię!
Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo ciepła! 🙂
Ale się cieszę że będzie Pani nowa książka ☺️ ale smutno mi że na blogu pusto…. Może coś o astologii księżycach itp.? ? Pozdrawiam ?
Inspirujący do działania post. Musze przemeblować moją szafę i pozbyć się też kilku rzeczy.
Z synem też dużo czytamy, a i córka czasami się załapie, ale bardziej na oglądanie obrazków 😉 Niestety od kiedy mam dzieci cierpi na tym moja pasja czytelnicza. Brak czasu, a kiedy ten czas już się znajdzie, to częściej wybieram inny sposób spędzenia tych kilku wolnych chwil.
pozdrawiam 🙂
Skąd ja to znam?!… Ale dzięki temu nadrobimy wszystkie zaległości w literaturze dziecięcej. Ile tam pięknych metafor i mądrości!
Ciepło pozdrawiam! 🙂
Droga Agnieszko witam ciebie z całego serca. Właśnie przed chwilą zamówiłam Twoja najnowsza książke. Dzięki Twojej książce Słowa mocy praktyka wdzięczności weszła mi w krew. Wszechświat wylewa na mnie obfitość darów. Jestem bardziej pogodna pomimo depresji na którą choruję. Dziękuję za to że Jesteś. Twoje książki pomagają mi w terapii na której jestem. Z miłością i radością w sercu pozdrawiam Hania. ♥️?
Pani Agnieszko, kolejny wpis trafiony w punkt 🙂
Też uwielbiam nasze pory roku, każdą doceniam za cos innego, każda ma swoje skarby którymi się dzieli z nami. A jak ktoś chętny to bierze 🙂
Czekam niecierpliwie na nadejście jesieni, po lecie, w tym roku tak upalnym, to takie złapanie oddechu. Tegoroczna jesień jest wyjątkowo piękna, byłam Kilka dni temu z rodziną w Bieszczadach i w Tatrach… Bajka. Oddech złapany więc można robić jesienne porządki. Idę bardzo podobnym tropem do Pani. Najbardziej chyba lubię robić potrządki w szafach. Chować letnie, cienkie ubrania i wyciągac swetry, pledy, szale. Uwielbiam usiąść w fotelu z książką i herbatą, otulić się kocem i słuchać deszczu za oknem. Oj tak, lubię jesień. Przetworów nie mogę robić za dużo bo miejsca na przechowanie brak. Dopiero w przyszłym roku ptzeprowadzka do nowego domu więc będę mohła poszaleć. Ale mrożony koperek i lubczk też są. Lubczyku całkiem sporo bo rośnie sobie u mojej mamy, grzechem byłoby zmarnować i nie mrozić. Rodzina męża ma sady więc musów jabłkowych też się zaraz narobię (jabłka są właśnie zrywane) a na dodatek mają zdrowe warzywa, ścieram więc włoszczyznę, pakuję i mrożę, zawsze się przyda.
Bardzo lubię czytać Pani wpisy, zawsze czegoś nowego się dowiaduję, o czymś Pani przypomni, na coś zwróci uwagę. Poleciłam Pani stronę mojej siostrze, też zaczęła od zakupu pyłku dla dziecka a teraz czyta starsze wpisy i przestawia się na inne myślenie. Tak jak ja. Dziękuję 🙂
Bardzo dziękuję za ten piękny list – daje mi motywację. Cieszę się, że jesteśmy taką fajną rodziną kobiet 🙂
Ciepło pozdrawiam!!! 🙂
Piękny wpis !!!
Piękny ten Pani świat !!!
Każdy Pani Post jest wyjątkowy, Pani też musi być wyjątkową Osobą.
Podziwiam Pani wewnętrzne bogactwo,
Pozdrawiam ciepło,
Marta
Ojej, jak miło! Dziękuję z całego serca!!! I ciepło pozdrawiam!!! 🙂
Ja również uwielbiam nasze pory roku i muszę przyznać, że wolę o niebo wiosnę, jesień i zimę. Nie za bardzo przepadam za latem bo niestety bardzo źle się czuję jak są upały. Ledwo daję radę. Mówię o temperaturze powyżej 25 stopni. Kosmetyki również używam zależnie od pogody, ale zawsze są polskich firm. Pomyślałam sobie ostatnio, że szkoda, że tak późno doceniłam ich moc 🙂 Zawsze przypada na początek września też mycie okien i wtedy moja mama daje popis swoich możliwości bo jest plastykiem więc ma to we krwi 🙂 Porządkami w ogrodzie również ona się zajmuje bo to jej królestwo. Mnie by tam pewnie nie wpuściła bojąc się, że jej coś uszkodzę. Ja zawsze zajmuję się zwierzakami 🙂 świnka morska zostaje przeniesiona z klatki na dworze do domu (mojego pokoju) i to samo dzieje się z koszatniczką 🙂 koty odwiedzają weterynarza jak również pies. I tak zwane leki na wzmocnienie. Jeśli chodzi o wystrój to u nas też kadzidełka i zapalone świece są na porządku dziennym. Przetwory zioła również mamy zamrożone. Reszta jest ususzona. Pomidory w galarecie, ogórki kiszone i korniszone, papryka, dynia, cebula, grzyby również są w słoikach. Kompoty z gruszek i jabłek, dżemy, i mój najukochańszy, najsmaczniejszy sok z pigwy. Jak również pigwa pokrojona w kostkę lub w postaci galaretki do herbat. My mamy zawsze tz. leki naturalne na zdrowie. Miód z mlecza, z akacji (sami robimy). Syropy z sosny (zbieramy sami sosnę), z czarnego bzu. Maliny, czarna porzeczka i żurawina też na zdrowie do herbat. Na jesień również mamy mieszanki herbat o bardziej intensywnych smakach. Piję herbatę z pokrzywy jak i z majeranku z miodem. No właśnie miód u nas jest zawsze 🙂 Pewnie mogłabym tak bez końca opisywać, ale stron by nie starczyło 🙂 Jak zawsze cudowny post 🙂 Pozdrawiam Pani Agnieszko
O rety, ale tam się u Was dzieje! Same cuda!!! Zazdroszczę zwłaszcza tej sosny – ja już kolejny rok nie mogę jej narwać 🙁 A pigwę również obłędnie uwielbiam! Dziękuję za niesamowity list i bardzo ciepło pozdrawiam! 🙂
I moje gniazdko powoli otula się ciepłem przed zbliżającym się chłodem. W sypialni stoi lampka solna przywieziona z Sarbinowa, w kuchni są przetwory warzywno – owocowe, nalewka na parapecie i kasztany w dzbanie i lawenda w wazonie i jeszcze dynia na stole. Tak naturalnie, tak z potrzeby serca dom przebarwia się na inny kolor i zmienia swój klimat. I ja to lubię.
Ale przepiękny obrazek…..
Bardzo dziękuję i ciepło pozdrawiam 🙂
Pani Agnieszko,
w pełni się zgadzam. 4 pory roku to fantastyczne przeżycie, każdego roku tak naprawdę inne! Ciepła jesień, która przywitała nas w tym roku jest wręcz zaprzeczeniem samej siebie. Ale z drugiej strony to piekne przedłużenie lata. Jesień jest jak człowiek, im starszy, tym piekniejszy, wspanialszy, godny obserwowania, podziwiania!
Ja też powoli zaczynam przygotowywać mój dom na chłodniejszą jesienno-zimową porę. Uwielbiam po spacerze usiąść na kanapie pod kocem, w ciepłych skarpetach z kubkiem herbaty i dobrą książką czy albumem. Doceniam wtedy dom, atmosferę ciepła, domowe ognisko, ostoję. Kocham patrzeć przez okno na spadające liście, a potem padający śnieg. Ja od siebie dodam, że pierwsze co robię, to dokładne umycie wszystkich okien, zakurzonych latem, pyłkami. W taką pogodę jak dziś robię to z przyjemnością, a potem przed Świętami jest już dużo łatwiej 🙂
pozdrawiam jak zwykle serdecznie i uciekam na słoneczny, barwny spacer.
Kasia
Przecudnie to Pani opisała – dziękuję!
A mycie okien to u nas również oczywiście podstawa i sam początek przygotowań do chłodów.
Ciepło pozdrawiam! 🙂
Chyba najwyższy czas na jesienne zmiany! Cieszę się, że kolejny raz mnie Pani zmotywowała. Aż żałuję, że wcześniej Pani nie odkryłam 🙂 Pozdrawiam serdecznie.
Oj, czytam ten post mając zapalenie krtani, ale za to pierwszy raz od dawna jestem w domu i kilka dni w nim przede mną .. Na razie zdrowie i odpoczywanie, a jak tylko zdrowie pozwoli zabieram się za zmiany..
Kuchnia na mnie czeka i ciepłe herbaty, ciasto z jabłkami
A reszta domu czeka na porządki..
dziękuję za listę, zgadzam się z nią w pełni
pozdrawiam serdecznie
ulcik
Też lubię te zmiany, ciepłe herbaty i swetry, przytulne domowe ubrania, papućki. Jesień. Pewnie byłaby lepsza, gdyby nie zatoki. Ale i na to są odpowiednie sposoby.
Im cieplej robi się na zewnątrz, tym bardziej niecierpliwie wyczekuję wpisu o porządkach wiosennych. Pani Agnieszko, bardzo liczę na wiosenne inspiracje 🙂
Pozdrawiam,
Joanna
Witam serdecznie. Dopiero co odkrylam Pani blog i od razu taki post 😀 Uwielbiam jesien, wlasnie polská jesien. I jesienne klimaty z calym inwentarzem: zbiorów z lák, lasów, pól, z sadów . I nawet za deszcze , za domowe pielesze, przyjemniejsze niz latem. Ale najbardziej za aleje drzew zasypane liscmi (ale sié zrobilo patetycznie 😉 ) I za tá jesieniá tésknie bardzo .. i Emigrantka. Pozdrawiam goráco.
Bardzo dziękuję za ten wpis. Większość z tych rzeczy robiłam już od dłuższego czasu. Tak intuicyjnie…
Czasem wydawało mi się to głupie i niepotrzebne, zwłaszcza gdy opowiadałam moim zabieganym koleżankom. Często czułam się jak dziwoląg w nowoczesnym świecie.
Jak dobrze poczytać taki piękny i głęboki opis. Bardzo pięknie ubrała Pani te wszystkie czynności w słowa i nadała im znaczenie.
Bardzo inspirujące słowa i dużo wiedzy o tym jak przygotować się na te krótsze dni, bez słońca.
Pozdrawiam 🙂
A wszystko po to, żeby było cieplej i przytulniej. Po to, żeby mieć siłę, by stawić czoło czasem trudnej codzienności. Po to, żeby wszyscy w domu czuli się wyjątkowo dobrze. Po to, żeby w spokoju pomyśleć,… Słuszne rady, dobre sprawdzone pomysły. Dziękuję pięknie 🙂
Listę akcesoriów szczególnie przydatnych jesienią chciałabym poszerzyć o kubek termiczny 🙂 Możliwość skosztowania ciepłego napoju zdecydowanie ułatwia mi decyzję o wyjściu na spacer do parku.
Pani Agnieszko,
Inspirujący wpis 🙂 dziękuję. Jesienią robię bardzo proste lampiony – zamykam kolorowe liście klonu w książce, później oklejam nimi szerokie słoiki, przewiązuję dratwą lub wstążką – niesamowite ciepło płynie z takiego widoku światła przez liście 🙂 Robię też „bukiet” z aktualnych suszek..nie wiem jak się nazywają te suche wątłe patyczki, różnego rodzaju, których jestt teraz pełno na łąkach..ale to z nich. Na oknie nakleiłam naklejki jesienne (wzdłuż dolnej krawędzi szyby, nie na środku 😉 są tam wesołe muchomorki, zaspany jeż i porwane wiatrem liście). Jesienne liście dają dużo twórczych możliwości – np. bierzemy duży liść kolnu ( wcześniej zaprasowany w książce) wypisujemy na nim zaproszenie na kawę, wrzucamy w koperty (możemy ją też zrobić w kształce liścia, albo kubka) i wrzucamy do skrzynki pocztowej 🙂 Robię też maseczki z darów natury – czyli np. z dzikiej róży (i tonik) z pigwy – fenomenalne! Jesienna aura sprzyja pisaniu listów (tradycyjnych) i komponowaniu smartbooków ze zdjęć z wakacji… gdyby jesień nie nazywała się jesienią, nazwałabym ją refleksją. Pozdrawiam 🙂
Jak zawsze slowa wyplenione cieplem i I pozytywna energia ktora promieniuje i ociepla. Sat nam 🙂
Koniecznie świece, których blask dodaje ciepła i energii oraz dobra herbata:)
Mnie długo zajęło pokochanie polskich pór roku, ale w końcu rozumiałam, że… może nie bez powodu urodziliśmy się właśnie w takim miejscu i w takich warunkach 🙂 Może to jest energia, którą, zamiast zwalczać, trzeba zaadaptować i wykorzystać, by stworzyć piękne, naturalne gniazdo. Bardzo inspirujący wpis!
a w jaki sposob wekuje pani te wszystkie przetwory?? ja w tym roku zrobilam bardzo duzo dzemu z jezyn i uzylam tej metody, ktora pani polecala, gdzie gorace jeszcze sloiczki przekreca sie do gory dnem. Jednakze, wiekszosc sie zepula:( czy jest jeszcze cos o czym powinnam pamietac??
mamy wysyp dzikiej rozy i fajnie byloby ja tez w sliczki zamknac, ale troche sie boje, ze stanie sie z nia to samo co z jezynami
Jak dobrze się czyta taki tekst. Robi się ciepło na duszy. Jesień to dla mnie czas dobry głównie na czytanie i wyszywanie krzyżykiem. Oglądam też filmy na dvd. Książki i filmy o tej porze roku mają inna tematykę, niż wiosną i latem.
Uwielbiam polską, złotą jesień, tyle jest wtedy barw w przyrodzie, cieszących oko.
Lubię zapalać świecę, zamawianą w Pani sklepie, gdy czytam coś w internecie lub robię medytację z Pani płyty o jodze. Obecnie jest to świeca Miłość.
Pozdrawiam serdecznie 🙂