Ubiorem opisać siebie
Nasz wygląd określa i opisuje nas światu. Jest pierwszym sygnałem, który wysyłamy na temat tego, kim jesteśmy. Niezależnie od tego, czy przywiązujemy wagę do tego co mamy na sobie, czy też nie, to właśnie nasz wygląd przekazuje wiadomość na temat naszej płci, wieku oraz informacje lub dezinformacje o naszej osobowości, zawodzie, guście, nastroju i pragnieniach. Za pomocą takich samych sygnałów Ty również „odczytujesz” innych ludzi. Robisz to odruchowo i podświadomie. Tak jesteśmy skonstruowani przez matkę naturę, aby poradzić sobie w przestrzeni.
Sygnały wysyłane za pomocą wyglądu to najstarszy, uniwersalny język świata. Gdy zaczynamy żyć świadomie, możemy się zorientować, że przez całe długie lata nasz sposób ubierania się, ukształtowany przez społeczeństwo, rodzinę, obyczaje, konwenanse, modę lub nasze obawy i kompleksy, wysyłał w naszym imieniu sygnały, które nie mają z nami nic wspólnego. Pochodziły od jakiejś innej, obcej osoby, której nawet nie znamy :).
Mamy do zaoferowania dużo więcej niż tylko nasz wygląd, ale reszta świata nie musi o tym wiedzieć. Przy pierwszym kontakcie z drugim człowiekiem to właśnie wygląd przyciąga lub odstrasza, wzbudza zaufanie lub zniechęca. Jeśli nie zastanawiamy się nad tym, co na siebie zakładamy, wysyłamy w świat błędne sygnały na swój temat. Twój własny styl to odbicie całej Ciebie.
Czy jestem autentyczna?
Podziwiana przez cały świat supermodelka w wywiadach często mówi, że posiada istotną wadę – zbyt szerokie biodra. Przy wzroście 179 centymetrów mają one „aż” 88 centymetrów. Jest to dla niej duży problem – nie może już przecież jeść mniej, chociaż tak bardzo się stara…
Beata, która ważyła blisko 90 kilogramów w ciągu roku schudła 20. Jej biodra mają ponad 115 centymetrów. Uważa jednak, że teraz wygląda genialnie. Zapisała się na lekcje tanga. Kiedyś siebie nie akceptowała, a teraz czuje się niewiarygodnie seksowna, chociaż nadal nie ma figury modelki.
Anka nie myśli o swoich wymiarach. Nigdy nie miała z nimi problemu. Narzekała na swoje włosy. Chciała, by były proste, a one uparcie się kręciły. Teraz, gdy na jej głowie odrastają krótkie włoski po chemioterapii, uważa, że ma najpiękniejsze włosy na świecie. Głaszcze je kilka razy dziennie. Wraca do życia. Do swojej kobiecości.
Jak siebie polubić?
W kwestii własnego wyglądu prawie wszystkie czujemy się niepewnie. Niemal każda z nas pragnie poprawić lub zmienić w sobie jakiś element. Czasem musimy coś stracić, aby móc to docenić. Jesteśmy zniewolone przez nasze własne niezadowolenie, udręczone wątpliwościami i codziennym, mniej lub bardziej dobrotliwym lekceważeniem siebie. Poszukujemy akceptacji i uznania na zewnątrz. A jak postrzegamy same siebie?
Jak często siebie komplementujemy?
„Tutaj, w mym ciele znajdują się święte rzeki. Tutaj jest słońce i księżyc, jak i miejsca pielgrzymek… Nie spotkam żadnej innej świątyni, która byłaby tak radosna jak moje własne ciało”
napisała kiedyś tybetańska poetka i nauczycielka duchowa Saraha.
Najważniejszy związek w naszym życiu to przecież nasz związek z samą sobą. Pomyśl, jak byś określiła najistotniejsze cechy dobrego związku? Na czym powinien się opierać? Moim zdaniem na szacunku, akceptacji, zaufaniu, wdzięczności, szczerości, życzliwości. A co z miłością? Czy wszystko to czujesz w swoim osobistym związku sama ze samą?…
Nie możemy zacząć budować swojego autentycznego stylu zewnętrznego, jeśli naprawdę nie docenimy i nie polubimy tego, co posiadamy wewnątrz i na zewnątrz siebie. Niektóre cechy naszego wyglądu możemy zmienić. Możemy lepiej się odżywiać, więcej się ruszać, częściej się uśmiechać, wcierać naturalne kremy, by nasza skóra była gładka i zadbana. I to powinnyśmy dla siebie robić. Ale na wiele elementów naszego wyglądu wpływu nie mamy. Nie dodamy i nie odejmiemy sobie 10 centymetrów. Nie wydłużymy swojej szyi i nóg. Nie zmienimy konstrukcji naszych bioder i nie zawsze możemy zmienić kształt naszego nosa. To, czego pragniemy i co możemy zmienić, zmieniajmy, ale dbajmy o siebie mądrze. Ale to, czego zmienić nie możemy, po prostu pokochajmy. Z życzliwością, z aprobatą, z czułością.
Przygarnij samą siebie do serca. Bo kto to zrobi jeśli nie Ty? 🙂
Docenić siebie
Pragniemy być piękne, to jest wpisane w nasze kobiece DNA. Jednak oglądając magazyny mody, stwierdzamy, że daleko nam do „ideału”. Wydaje się tak odległy, że czasem w ogóle przestajemy się starać.
Bardzo doceniam piękne, pełne kobiece biodra noszone z dumą. Widok kobiety w zdrowy sposób dumnej ze swoje kobiecości (ale nie próżnej, bo to jest raczej ciężkostrawne) – to jest coś przepięknego :).
Projektanci mody są zwykłymi ludźmi, takimi jak Ty i ja. Nie są od nas lepsi. Mogą nam coś zaproponować, mogą nam przedstawić swoje wizje, ale to my decydujemy, czy je przyjmiemy, czy też nie. Już dawno skończyły się czasy, gdy kobietom można było coś narzucić. Dzisiaj kobiety mają swój rozum i wolną wolę. Dał ją nam ktoś wyżej postawiony niż autorytety do spraw kobiecego piękna, prawda?
Każda z nas jest wyjątkowa i niepowtarzalna.
Nigdy na świecie nie było i nigdy już nie będzie kogoś takiego jak Ty.
Pamiętaj o tym.
I pogłaszcz siebie po ramieniu z miłością.
Właśnie teraz 🙂
Jak stworzyć swój własny styl?
… czytaj dalej na następnej stronie.
Wietrzę szafę już od jakiegoś czasu, robi się pustawo bo nie mam pojęcia czym ją zapełnić. Jestem teraz na urlopie macierzyńskim więc mam trochę czasu na myślenie, słuchanie siebie, szukanie swojej drogi, choć już mam raczej z górki 🙂 Jakoś nie bardzo to słuchanie mi wychodzi, nie wiem czy drabina po której się wspinam jest oparta o własciwą ścianę, cytując klasyka.
Mój styl to raczej wypadkowa potrzeb w różnych sytuacjach. Lubię granat choć nie wiem czy mi dobrze w tym kolorze. Obawiam się eksperymentów, bo potem zakup będzie wisiał w szafie aż komuś oddam.
Pani wpisy powodują że ospały trochę u mnie proces myślowy nabiera tempa 🙂 Aż chce się wybrać na zakupy, poszukać kolorów, fasonów. Odnaleźć swój styl, bo narazie ukrył się gdzieś 🙂
Pani Ewo, odnalezienie autentycznej siebie to wcale nie jest łatwa sprawa. To jest proces twórczy, psychologiczny i duchowy jednocześnie. A wszystko co jest autentyczne zwykle wymaga wysiłku.
Każdy twórca miota się, czuje się jak w matni, męczy się, zanim stworzy dzieło. Jest wiele wątpliwości, a czasem nawet wewnętrzna udręka, zanim pojawi się przebłysk czystej świadomości.
Musimy się otworzyć na siebie – tak jak z larwy wykluwa się motyl. To nie jest takie łatwe.
Odrzucenie wszelkich barier i ograniczeń wymaga wysiłku, ale jeśli już rozpostrzemy skrzydła, możemy naprawdę swobodnie latać, z poczuciem wolności i… radości.
Czego nam wszystkim życzę z całego serca!!! Ciepło pozdrawiam 🙂
Pani Agnieszko,
To jeden z najpiękniejszych postów na temat miłości do siebie, swojej kobiecości, cielesności, jaki czytałam.
I to w kontekście mody, która jest zmienna, kapryśna i niestała.
Możemy założyć sukienkę za przysłowiowe 1000.000$, ale jeśli nie będziemy jej „czuły”, całe piękno i niepowtarzalność zniknie.
Czytałam ostatnio książkę „Lekcje Madame Chic” Jennifer L. Scott. Autorka, która pokochała francuski styl i szyk, zaznacza, że mieszkanki stolicy nad Sekwaną, świątyni mody i perfum, zaczynają poszukiwanie swojego stylu od nawiązania relacji ze sobą. Kochają modę, ale ona ma służyć im. Co bardziej zabawne, noszenie logo znanej firmy uznają za przejaw arogancji. Dumne są z zakupów szykownych, ale po niskiej cenie, rzeczy „upolowanych” na stoisku w hipermarkecie czy second handach.
I taki stosunek do mody i do siebie (JA na pierwszym miejscu) bardzo popieram. I jestem bardzo szczęśliwa, że pani, która jest dla wielu z nas inspiracją, tak wspaniale o tym pisze.
Dziękuję serdecznie Pani Karolino!!! 🙂
Miałam na sobie tak wiele sukienek za przysłowiowe 100.000 w których nie czułam się nieszczęśliwa, że z cała pewnością wiem, że dzięki nim nie znajdziemy szczęścia 🙂
Jedną z najlepiej ubranych kobiety jakie w życiu poznałam był piękna, ciemnoskóra Joyce. Mogła nosić najdroższe stroje (prezentowała je na wybiegach całego świata), a na zapleczu pokazów mody…. dziergała na drutach swetry, tuniki, szale, tuby… Był to widok niesamowity!
Joyce wynajdywała ubrania na pchlich targach, kupowała je za bezcen podczas podróży, komponowała kreatywnie i z wyczuciem, a przede wszystkim nosiła to wszystko z radością i dumą z tego, kim jest. Inspirowała projektantów mody dla których pracowała. Ale to, co było w niej najważniejsze – to charyzma, która wynikała z docenienia tego, kim jest w swoim wnętrzu. To po prostu emanowało.
Nie każda z nas ma szczęście być tak połączoną ze sobą w tak młodym wieku, mieć odwagę, by myśleć samodzielnie i kroczyć własną drogą. Większość z nas musi do tego dojrzeć 🙂
Ale przecież każdy ma swoją drogę i każda jest dobra 🙂
Podejście do mody z luzem, swobodą, a nawet nonszalancją to jest to, co ja kocham najbardziej! 🙂
Bardzo ciepło pozdrawiam i życzę powodzenia! 🙂
Może to już wytarte słowa ale ponadczasowe „Moda przemija, styl zostaje” i tego się trzymajmy. Przemyślany, mądry tekst z prawdziwym przekzem. Dobrze się czyta. Polecam również wszystkim książkę, Chin-Ning Chu „Sztuka wojny dla kobiet”, polecam rozdział „Wygraj w szklanych pantofelkach albo w wojskowych butach”.
…Najważniejsze jest to,o czym piszesz, że to my same decydujemy o naszych wyborach, to my decydujemy, czy chcemy „wygodne tenisówki, szklane pantofelki czy buty wojskowe”. Taka decyzja powinna być poprzedzona zagłębieniem się we własne wnętrze – odkryciem, kim jestem, czego chcę i co jest dla mnie dobre. Wiele kobiet po zrobieniu takiego „rachunku sumienia” odkrywa, że tak naprawdę wcale nie chcą być dyrektorami generalnymi, wcale nie chcą awansów, wcale nie chcą więcej pracować, tylko mieć czas dla rodziny, przyjaciół, na lekturę dobrej książki, na podróże. Autorka książki nie deprecjonuje żadnego z kobiecych wyborów, ponieważ żadna decyzja odnośnie naszego życia i kariery – jeśli podjęta jest w zgodzie z naszym sumieniem – nie jest zła. Najważniejsze, żeby samej być dumną z własnych wyborów. Najgorszą możliwością jest noszenie szklanych pantofelków do munduru wojskowego – wtedy kobieta rozdarta jest pomiędzy marzeniami o byciu „Kopciuszkiem” a robieniem tego, co musi, żeby zdobyć uznanie i awans. W rezultacie nie odnosi żadnych sukcesów. Podjęcie decyzji o tym, co jest dla nas ważne jest zobowiązujące i nie powinno być powodem do wstydu.”Moda to też wybór, to decyzja jaką nosimy przez cały dzień. Dobrego dnia, pozdrawiam.
Świetne słowa – dziękuję! „Sztuka wojny dla kobiet” przedwczoraj odkryta na mojej przepastnej półce z książkami. Widocznie jest tam coś dla mnie, skoro teraz ten komentarz przeczytałam 🙂
Bardzo serdecznie dziękuję i bardzo ciepło pozdrawiam!!! 🙂
Pani Agnieszko,
bardzo mądry tekst! Wiele moich znajomych, koleżanek próbuje na siłę kupować ubrania, które są modne, ale które nie zawsze pasują do nich. Sama mam duży problem z doborem odpowiednich spodni. Źle wyglądam w powszechnie modnych rurkach. Zwyczajnie nie jest to krój dla mnie. Dlatego szukam spodni prostych lub odrobinę rozszerzanych. W takich czuję się zgrabnie i pasują do mojej figury. Na codzień ubieram się dość klasycznie. Lubię bawełnę, wełnę, kaszmir. Naturalne włókna pasują do mojej osobowości. Kocham obserwować kobiety, często już bardzo dojrzałe, które są ubrane naprawdę bardzo zwyczajnie, a cały ich szyk tkwi w zadbanych włosach, uśmiechu w oczach, postawie. Ich ubiór to zazwyczaj koszula lub sweterek, czasem spodnie, czasem spódnica. Wszystko stonowane ale podkręcone jakimś dodatkiem – torebką, apaszką czy koralami. I to jest cudowne! Piękno zewnętrzne, ale tak naprawdę jakby wydostające się z wewnątrz.
Pozdrawiam ciepło,
Kasia
Ale świetny komentarz! Inspirujący – bardzo dziękuję!
Uwielbiam, kiedy każda z nas wnosi do tematu coś od siebie – to jest super rozwijające, otwierające!
Dziękuję i ciepło pozdrawiam ! 🙂
Pani Agnieszko, niby o modzie, ale jak? Takiego tekstu poszukiwałam, poszukując siebie. Wiele słów zapamiętam na zawsze. Dziękuję!
To ja bardzo dziękuję! 🙂
I ciepło pozdrawiam! 🙂
Lepiej bym tego nie ujęła! Idealnie to opisałaś
Dziękuję i przesyłam uściski 🙂
Pani Agnieszko,
Dopiero odkrylam Pani blog – zaczelam chaotycznie czytac wpisy ze wszystkich kategorii, aby szybko nadrobic czas, aby chlonac ducha tego bloga. Z kazdym przeczytanym wpisem, z kazdym zdaniem wypieki na mojej twarzy byly coraz widoczniejsze, zachwyt coraz wiekszy. Choc powinnam w tym miescu napisac komentarz do tego wlasnie wpisu, pozwoli Pani, ze wyraze radosc ze wszystkich Pani wpisow – sa kwintesencja tego co lubie, tego co interesuje chyba kazda kobiete, sa rzeczowe i jedoczesnie tak bardzo osobiste, a tym samym przekonywujace. Cudowny blog i malo oryginalnie napisze – zostaje tu 🙂
Bardzo dziękuję za te niesamowite słowa! Miód na moje serce!
Ciepło pozdrawiam i przesyłam uściski 🙂
I to jest to o czym wszystkie powinnysmy pamietac, mody mijaja i nie do kazdej z nas pasuja 🙂 A tak szczerze, jestem oportunista odkad pamietam, moda, fasony itp to od zawsze rzeczy w kregu zainteresowan mojej mamy a nie moim. Ona zawsze – teraz nosi sie to, teraz sa takie kolory, takie dodatki itp a ja najlepiej sie czulam i czuje do dzis w jeansach (najlepiej typ: bojowki), luzna koszulka (kolor nieistotny – uwielbiam niebieski:) i w wygodnym sportowym obuwiu (szpilki na nogach mialam raz – pol godziny koszmaru). Dodatki, hmmm… najczesciej plecak lub sportowa torba przerzucona przez ramie, wisiorek i czasami kolczyki (sama sobie robie bizuterie:), ostatnio bizuterie nosze rzadko – synek jeszcze zbyt maly by zrozumiec, ze ciagnac za lancuszek lub kolczyki moze je nie tylko zniszczyc ale i zrobic mamie krzywde. Co napewno mnie czeka to wietrzenie szafy, i raczej wiele w niej nie zostanie… Pani Agnieszko -dziekuje za super post!
No i cały ten opis jest kwintesencją osobistego stylu! Nie co wypada nosić, ale co JA lubię nosić, w czym JA dobrze się czuję. Brawo! To jest właśnie samoświadomość.
Dziękuję i ciepło pozdrawiam! 🙂
„Życie to nie próba generalna. Możesz być autentyczna i zadowolona teraz albo nigdy. Bo jedyne, co naprawdę istnieje, jest TERAZ” – piękne słowa! Dziękuję za nie 🙂
Te słowa zawsze i codziennie trzeba pamiętać. To nie jest próba generalna. Dzisiejszy szary, listopadowy dzień również jest bezcennym darem. Trzeba dobrze go wykorzystać!
Pozdrawiam ciepło! 🙂
Pani Agnieszko- piekny artykul, jakze trafny. Bo podstawa dobrego wygladu to milosc do siebie i ludzi! Bez pogody ducha, zyczliwego usmiechu pieknosc moze sie jawic jako bezduszna lalka, a szara myszka- przyciagac wewnetrznym swiatlem. ..
Dokładnie tak! Nasze piękno naprawdę emanuje z wnętrza. Dlatego trzeba o nie dbać – o czym czasem zapominają niektóre dziewczyny w trudnych czasach galopującego konsumpcjonizmu 🙂
Ciepło pozdrawiam! 🙂
Dziękuję za tego bloga. Dziękuję za ten tekst. Fantastyczny. Genialny ! Ja przecież nie lubię botków (wciskanych nam modnych, najmodniejszych) i płaszczyka! I żakiecika! Ja uwielbiam moje ciężkie buty, dżinsy i krótkie włosy! Dziękuję za zachętę do odwagi pokazania tego, co jest w nas! Pozdrawiam
To ja dziękuję! 🙂
Nasza odmienność i różnorodność jest cudem!
Celebrujmy ją!
Ściskam ciepło! 🙂
Pani Agnieszko
Dzisiaj odkryłam Pani blog i czytam zachłannie ile się da…..i płaczę..płaczę..,płaczę…
z wdzięczności za Panią i za siebie ,która tu odkrywam…
Za piękno KOBIECOŚCI…którym jestem przepełnieniona (,pomimo sporej nadwagi)
Dzis je zobaczyłam w pełni….
Dziś je uznaje i przutulam czule do gorącego,wdziecznego serca…zachwycam się nim:))))
DZIŚ OBCINAM GRZYWKE I WYCHODZE Z CIENIA….
DZIĘKUJE,DZIĘKUJE,DZIĘKUJE…
P.S
zakasuje rękawy ,jest sporo do zrobienia:)
Ja też płaczę czytając te słowa! To najpiękniejsza nagroda!!!
DZIĘKUJĘ!!!!!!
Najcieplej pozdrawiam i ściskam mocno! Do dzieła! 🙂
Dziękuję za ten post. Ja teoretycznie nie mam problemu ze „stylem”, to znaczy mam jasno skrystalizowaną wizję tego jak chciałabym się ubierać. Lubię minimalizm (choć mam wrażenie, że teraz każdy używa tego słowa :)), gładkie tkaniny, proste kroje, bez ozdobników, cekinów czy ćwieków. Szukam tkanin naturalnych, dobrej jakości. Jednak zawartość mojej szafy mnie rozczarowuje. Kilka rzeczy stoi mi na drodze, żeby ubierać się tak jak chcę. Po pierwsze jestem studentką i nie mam zbyt wiele pieniędzy na ubrania, szukam więc ubrań w sieciówkach. Niewiele jest tam ubrań dobrej jakości, prostych, ale np. o ciekawym kroju. Większość to rzeczy modne w danym sezonie. Nie oczekuję nie wiadomo jak niskich cen, ponieważ jeśli bluzka kosztuje np. 30 zł (i została wyprodukowana np. w Chinach czy Bangladeszu) to mogę być prawie pewna, że osoby, które ją wykonały nie zostały dobrze wynagrodzone. Często myślę jednak, że gdybyśmy w ogóle nie kupowali, ci ludzie stracili by jedyne źródło jakichkolwiek dochodów. Nie wiem wobec tego jak sobie z tym poradzić. Planowałam kupować w ten sposób, żeby najpierw wypatrzyć jakieś ubranie w wyższej cenie, ale takie, które mnie zachwyci, odłożyć na nie pieniądze i kupić. Jednak serce mnie boli, gdy pomyślę, że za cenę płaszcza niektórzy muszą przeżyć np. przez miesiąc.
Kochana Pani Agnieszko
Podłączyłam Pani bloga do mojego, aby niczego nie uronić.
Za chwilę kończę 50 lat i wciąż poszukuję siebie. Ale to dlatego, że wiele, wiele lat nie akceptowałam swojego ciała, umysłu, swojej historii i gniazda, z którego jestem. Chciałam stworzyć z siebie ideał do zaakceptowania (o podziwie mowy być nie mogło) dla kogoś. Nie zdawałam sobie sprawy, że „ktoś” nie umie akceptować, choćbym była najpiękniejszą kobietą świata. Smutne. Nie wolno tkwić w takim związku.
Dziś moje życie to głównie miłość wymieszana z akceptacją i ciągłym zakochaniem w sobie i w sobie nawzajem.
Dziś kupując ubrania korzystam z dwóch luster: tych szklanych w przymierzalniach i w oczach mojego męża. Dziś zaczynam widzieć w lustrach prawdziwą siebie, i obraz ten podoba mi się. Dziś mając wszystkie swoje 49 i 3/4 lat czuję się piękniejsza niż 20 i 30 lat temu.
A szukanie stylu traktuję jak fascynującą przygodę i cieszę się tym procesem, i nie spieszę się. Idę w dobrym kierunku.
Pozdrawiam
Małgosia
Pani Agnieszko,
Do dzisiejszego wieczoru, nie wiedziałam o istnieniu tej strony. Trafiłam tu przez zupełny przypadek, szukając w internecie złotego przepisu na ugotowanie jajka na miękko 😉 Kliknęłam na link i jestem… Tak, jestem pod wrażeniem tego co zobaczyłam, przeczytałam niemal jednym tchem. Co więcej, pod wpływem tego tekstu pierwszy raz w życiu miałam chęć napisać cokolwiek. Wiem, że będę tu częstym gościem.
Serdecznie pozdrawiam
Ewa
Pani Agnieszko!
Po przeczytaniu paru blogowych wpisów, jestem oczarowana, Pani styl życia jest po części uzewnętrznieniem mnie samej. Choć mam dopiero 21 lat i marzę, żeby moja przyszłość była budowana na zasadach czy też na małych, codziennych normach bliskich temu co jest zawarte w Pani blogu. Inspiracja oraz ład pewnych rzeczy, które sama chciałabym wdrożyć w swoje życia. Powiem szczerze najbardziej mnie ujęło to, że w każdym Pani słowie jest tyle życzliwości i dobroci dla odbiorcy. Uważam, że wiele kobiet potrzebuje takich rad oraz pozytywnych słów aby mogły docenić same siebie. Poczuć się, że są ważne i wyjątkowe. Życzę zdrowia i dalszej mądrości pisana 🙂
Cudowny wpis:*
Moim zdaniem klucz do bycia kimś wyjątkowym dla siebie i innych to wewnętrzny spokój-to on wygładza zmarszczki, poprawia wygląd skóry, włosów i sprawia,że kobieta lśni w nawet najprostszym ubraniu…
Ja ciągle go poszukuję, ale droga jest jeszcze długa i wyboista dlatego dziękuję, że dzieli się Pani swoimi doświadczeniami bo jest Pani doskonałym potwierdzeniem mojej teorii:)
pozdrawiam serdecznie Panią i inne poszukujące
Bardzo się cieszę i serdecznie pozdrawiam 🙂
___________________________
http://todaylaugh.com/Ciuchy
Witam Pani Agnieszko,
jestem joginką cały duchem i ciałem… Wiem, że taki prawdziwy spokój wewnętrzny nie jest łatwo zdobyć, w szczególności po trudnych i przykrych doświadczeniach. Jednak wiem na pewno, że jest to możliwe i opłaca się popracować nad sobą. Jest to niesamowite jak ten upragniony spokój wewnętrzny bardzo zmienia nasze życie. Po tych wszystkich trudnych chwilach rodzimy się na nowo, z błyskiem w oczach, z żywym pragnieniem i radością w zwyczajnej codzienności.
Jest Pani wspaniałą istotą, ciepłą i życzliwą. Z przyjemnością czytam Pani wpisy:-)
Dziękuję:-))
Sama czasami myślę, że nie mam swojego własnego stylu, ale to co zawsze mi towarzyszy to wiszący na rzemyku zegarek i z tego co zauważyłam każdy zwraca na to uwagę 🙂
Pani Agnieszko artykuł jest po prostu ….cudny, ja ciągle mam problem z akceptacją siebie, ciagle to tyje to chudnę za pomocą różnych diet, zawsze wszystko podoba mi sie u innej kobiety, a ja czuje się taka gruba, brzydka i mimo czasami otrzymywanych komplementów trudno mi uwierzyć , że mogę się podobać. Mam 47 lat , 2 fantastycznych dzieci już dorosłych, przede mną nowe wyzwanie mam zostać wicedyrektorem w przedszkolu, moja pani dyrektor to osoba niesamowicie elegancka, przy niej czuje sie jak szara mysz, strasznie mnie onieśmiela, chciałabym, jakoś tak może nie dorównać, tylko znaleźć ten złoty środek, czytając to co pani pisze wszystko wydaje sie niby proste, ale własnie bardzo trudne, jak znaleźć nową , bardziej elegancką -Agnieszkę?
Myślę, że każdy powinien wiedzieć w czym najlepiej będzie się czuł, ważne jest jednak by kupować ciuchy i produkty ze znanych i dobrych źródeł oraz marek. Tylko to pozwoli nam na zapewnienie wyjątkowego nie tylko stylu ale również jakości rzeczy z których będziemy korzystać ;).
Szanowna Pani Agnieszko,
Każdy chcący mieć swój styl musi sam wiedzieć co będzie chciał nosić na sobie i ze sobą. Ja na przykład sama projektuje napisy lub naklejki jakie mają znaleźć się na bluzie, koszulce czy też torbie bawełnianej, by móc podkreślić swój indywidualny a zarazem oryginalny styl życia. Warto czasami być takim ;).
Pozdrawiam.
A co powiecie na haftowane koszule lub bluzy z własnym wzorami lub napisami własnego autorstwa? Uważam, że zdecydowanie takie rzeczy lepiej prezentują a co ważne zdecydowanie dłużej takie napisy się trzymają w porównaniu do napisów drukowanych itd. ;).
Myślę, że dla osób dowcipnych i zabawnych warto by było pomyśleć o tym o śmiesznych prezentach. Mam tutaj na myśli stworzenie własnego logo lub napisu, który można by było umieścić na kubku czy torbie bawełnianej.
Sposobów i możliwości na znalezienie swojego własnego stylu wymaga nie tylko kreatywnego podejścia do życia, ale również stylu. Właśnie świetnie, że to właśnie podkreśliłaś „ubiorem podkreślić”, jednak ważne są również różnego rodzaju dodatki typu eko torby bawełniane, które świetnie sprawdzą się w tej roli.
Każdy powinien co lubi najlepiej nosić i co ważne czuje się w tym najlepiej. Ja sama ubieram się w suknie, jednak wszystko jest zależne jaki wzór ubiorę od tego od charakteru spotkania. W przypadku poważniejszych spotkać zakładam czarną suknie z podwyższonym stanem. W innych przypadkach zakładam zakładam suknie we wzory etniczne. Warto również nie zapominać o dodatkach z tym związanych ;).
Agnieszko,
Pozwalam sobie pisac w ten bezpośredni sposób, ponieważ jestem twoją koleżanką z pierwszych klas szkoły podstawowej… 🙂
Dziękuję ci za twój wpis (przeczytałam go dopiero dziś) dotyczący stylu- a w nim autentyczności przede wszystkim. Nikt nie jest bliżej tematu wyglądu niż ty i bardzo się ucieszyłam, bo twoje słowa potwierdziły to, co sama odkrywałam i odkrywam przez kolejne lata. Bardzo inspirująca jest myśl, by wybierac i kupowac te ubrania, które przynoszą nam radośc… Takie proste, a jednak niezwykle odkrywcze!
Pozdrawiam cię serdecznie 🙂