Naszym powołaniem jest życie w harmonii, szczęściu i spełnieniu we wszystkich obszarach naszego życia. Błogosławieństwa płyną do nas nieustannie, ale nie zawsze je widzimy i nie zawsze możemy je przyjąć, ponieważ wewnątrz na istnieją blokady. Czas, w którym obecnie się znajdujemy (do połowy grudnia 2019 roku) jest czasem pełnym wyzwań. Wiele osób to czuje. Wszystkie wszystkie wstrząsy życiowe, choroby, rozstania lub zwyczajne poczucie wewnętrznego rozdarcia, wszystko to ma dla nas ważne zadanie – służy temu, aby pokazać nam wyraźnie wszystkie obszary w nas samych i naszym życiu, które wymagają przemiany. Tylko w ten sposób możemy zobaczyć, co mamy w sobie naprawić, aby w 2020 rok wejść bez obciążeń i bagaży, których nie powinniśmy dalej ze sobą dźwigać.
Wszystkie te miejsca, które wymagają przemiany, zostają teraz wyraźnie pokazane, podkreślone, niemal fluorescencyjnym markerem. Są to miejsca, w których w naszym życiu panuje chaos i brakuje równowagi. Czy jesteśmy wystarczająco otwarci, gotowi i uważni, aby teraz dostrzec wszystkie lekcje skierowane specjalnie do nas? Wszechświat pokazuje nam nasze przekonania, wzorce myślowe oraz działania, których nie możemy już dłużej ze sobą ciągnąć, ponieważ nie służą nam i nie pozwalają nam ruszyć do przodu. Aby przejść na wyższy poziom niezbędna jest z naszej strony korekta i przemiana.
Jeśli w przyszłości pragniemy doświadczyć trwałego szczęścia i spełnienia – teraz jest czas na podsumowania, wyciąganie wniosków oraz przebudowę.
Czy lubisz miejsce, w którym teraz jesteś?
„Miejsce, w którym teraz jesteś,
Bóg zaznaczył na mapie specjalnie dla ciebie”.
Hafiz
Te słowa z wiersza Hafiza przyszły do mnie kilka lat temu, gdy o świcie, bardzo zmęczona stałam na lotnisku. Była godzina 6:10 rano, a ja miałam już za sobą ponad dwugodzinną podróż samochodem. I nagle, stojąc w tym właśnie miejscu, o tej właśnie porze zrozumiałam, kolejny już raz, ze nic nie dzieje się przypadkiem. Zrozumiałam, że właśnie ta chwila, jest moim darem.
W tej samej chwili spłynęła na mnie wdzięczność i świadomość, że Stwórca mnie prowadzi, dokładnie wie, co powinnam robić i gdzie powinnam być. Miejsce, w który jestem nie jest przypadkowe, podobnie jak nie są przypadkowi ludzie, którzy są wokół mnie.
Wtedy spojrzałam na świat wokół siebie z wdzięcznością, i przesłałam ciepły uśmiech do każdej osoby, którą spotykałam po drodze. Przecież każdy z nas jest tu z jakiegoś ważnego powodu i każdy z nas jest podróżnikiem przez niezwykłą, nieodkrytą jeszcze dżunglę naszych serc i dusz.
Życie nieustannie nas uczy – czy jesteśmy gotowi na te lekcje?
Moja znajoma przechodzi przez zawodowe wyzwania i zawirowania – po raz kolejny dokładnie te same. Zmieniła się scenografia, aktorzy i sytuacje, ale doświadczenie jest identyczne – kolejny już raz.
Powtarzanie w kółko tych samych błędów i sytuacji, spotykanie ludzi, którzy w podobny sposób drażnią nas lub irytują jest dla nas wyraźnym znakiem, że czas już w sobie coś zmienić. Świat zewnętrzny jest naszym lustrem i pokazuje nam prawdę o nas samych. Nie o innych ludziach – ale o nas samych.
Nigdy nie poznamy w pełni prawdy o innych ludziach – każdy z nas żyje w swojej własnej głowie, na małej planecie swojego własnego umysłu. Wspaniale obrazuje to genialna książka „Mały książę”. Niedawno obejrzałam z moją córeczką filmową wersję „Małego księcia”. Przyznam szczerze, że nie było mi łatwo przebrnąć przez jej nową, filmową wizję, ponieważ ta książka od wielu lat jest tak bliska mojemu sercu, że stała się dla mnie niemal obiektem kultu – a przełamywanie i „profanowanie” obiektów kultu jest bolesne 🙂
Na szczęście znalazłam w sobie przestrzeń, aby otworzyć się na nowe. Dzięki temu miałam okazję zobaczyć niemal ożywione postaci z kart książki, które tak dobrze znam. Te ruchome obrazy stały się dla mnie jeszcze bardziej wyraziste (chociaż nadal uważam, że film w żadnej mierze nie jest w stanie zastąpić książki!).
Utkwiła mi w pamięci pewna scena – król, który zasiada na swojej małej planecie (jest na niej sam), jest PRZEKONANY, że jest przepotężny, wszechwładny i rządzi nawet wschodami i zachodami słońca. W dalszej części filmu widzimy tego człowieka, który tak naprawdę jest…. „kierownikiem” windy. W Nowym Jorku, w ekskluzywnych wieżowcach są tak zwani windziarze, których zadaniem jest… przyciskanie guzików w windzie. Ten człowiek, który „włada” windą w swojej własnej głowie jest królem całego wszechświata, którego zdanie, system wierzeń i opinie są najważniejsze. Właśnie w taki sposób funkcjonują ludzie – siedzą na planetach swoich własnych ego – umysłów i mają wrażenie, że ich opinie, wizja świata, poglądy, przekonania i wierzenia są jedyne, słuszne i prawdziwe.
Lubię oglądać zdjęcia kosmosu, lubię oglądać Układ Słoneczny i dostrzegać, jak w tym ogromie maleńka jest planeta Ziemia, a na niej człowiek, człowiek – mniejszy niż bakterie w kosmosach naszych ciał…
Na Ziemi życie blisko siedem miliardów takich ludzkich istnień, a każdy posiada w swojej głowie swoją własną planetę ego – umysłu i sądzi, że jest całym wszechświatem… Zabawni, mali „władcy”, przekonani o swojej wyższości nad innymi…
Nic nie wiemy na temat innych ludzi – nie wiemy, dlaczego zachowują się w taki czy inny sposób, a nasze ego – umysły, naszej egoplanetki są przekonane o swojej wszechwiedzy…
Aby nas przebudzić z tej iluzji, Wszechświat nieustannie nas uczy. Stawiając na naszej drodze wyzwania i problemy stara się za wszelka cenę pokazać nam prawdę o nas samych. Działa niczym nasze lustro. Wady, które widzimy w drugim człowieku są wadami, które sami posiadamy w sobie – im bardziej drażnią nas w innym ludziach, tym pilniejsza jest nasza potrzeba przemiany. Ponieważ nie możemy sami siebie zobaczyć – jesteśmy w stanie tego dokonać poprzez przyglądanie się naszemu życiu oraz relacjom międzyludzkim, jakie tworzymy w przestrzeni naszych doświadczeń osobistych i zawodowych.
I tu dotykamy kolejnego ważnego punktu – moja znajoma stwierdziła, że życie prywatne jest u niej super, ale biznes rządzi się innymi prawami – dlatego w stosunku do niektórych osób w pracy jest ostra, czasem niemiła, stawia granice, czasem pozwala sobie na to, aby być surową – tak samo zachowuje się przecież czasem w stosunku do dziecka czy męża.
Tylko, że osoby, z którymi pracujemy nie zawsze mają ochotę, aby ktoś je wychowywał w taki sposób.
Wytyczając swoje zdrowe granice w relacjach osobistych i zawodowych musimy również szanować i respektować granice innych ludzi.
Tak jak my pragniemy szacunku – dokładnie tego samego pragnie druga strona. Tak jak my nie chcemy, żeby ktoś „wszedł” nam na głowę, tak samo nie chce tego druga strona.
Jeśli na drodze naszego rozwoju oddzielimy życie prywatne od zawodowego grubą kreską i zadecydujemy, że oba te światy rządzą się innymi prawami, to czekają nas poważne problemy. Energia nie zna i nie rozumie tego typu podziałów. Prawa uniwersalne są proste i działają zawsze i wszędzie dokładnie tak samo: to co dajesz, to dostajesz. To, co wysyłasz do świata, to do ciebie wraca. Jeśli siejesz wiatr – zbierasz burze. Wszystko, co dajemy z siebie i wnosimy do świata generuje energię, która do nas powraca. Jeśli jesteśmy nieuprzejmi dla ludzi, nie możemy oczekiwać, że oni będą uprzejmi dla nas. Nie w taki sposób zdobywa się szacunek. Stare metody działania nie będą działałać w świecie, który teraz powstaje.
Moja znajoma stwierdziła „życie to nie jest film o miłości” – sugerując, że moje podejście do świata jest naiwne. Być może – ale to podejście działa. Naprawdę działa. Ja nie jestem infantylną nastolatką – jestem dojrzałą kobietą z ogromnym bagażem bezcennych, życiowych doświadczeń. Przez wiele długich lat przepychałam się tak samo jak czyni to większość ludzi. Udowadniając kto ma rację, kto jest ważniejszy, komu należy się szacunek itd. To są zagrywki ego. Każdy siedzi na planecie swojego własnego ego – umysłu i domaga się on innych szacunku…
Wnosząc niskie energie do naszego życia zawodowego nie otrzymamy harmonii – otrzymamy chaos. I właśnie tego doświadcza moja znajoma.
Całe nasze życie, zarówno prywatne jak i zawodowe rządzi się dokładnie tymi samymi prawami – każdy człowiek pragnie szacunku, akceptacji, uznania i miłości. Nie twierdzę, że należy biec przez życie bezwarunkowo kochając wszystkich – to dla nas zbyt trudne na tym etapie. Ludzie są różni – nie z każdym powinniśmy od razu się kochać, współpracować czy przyjaźnić. Wybieramy dla siebie partnerów. Ale niezależnie od wszystkiego – zamiast widzieć w drugim człowieku jedynie złe cechy, możemy kierować się empatią (aby zrozumieć położenie tej drugiej osoby), życzliwością i szacunkiem, aby nie podważać godności drugiego człowieka – ponieważ to NASZE zachowanie będzie w tym człowieku generowało energię, która do nas niechybnie powróci.
Przyciągamy do siebie osoby, które nadają na tych samych falach, na tych samych wibracjach co my. Jeśli naprawdę jesteśmy pełni miłości do ludzi, to przyciągamy do siebie wspaniałe osoby. I jest to zdumiewające! Doświadczam tego już od dwunastu lat. To JEST możliwe! Niedawno zauważyłam z moim mężem, że nawet z pozoru „prości” robotnicy, osoby, które wykonują prace remontowe czy naprawcze – w naszym życiu są to osoby wspaniałe – osoby, które nie palą, nie piją, mówią ładnym językiem (nie przeklinają) i są to osoby niezwykle wartościowe. Dwanaście lat temu uważałam, że jest to NIEMOŻLIWE. Że nie ma takich ludzi. A jednak SĄ – pojawili się w moim życiu, kiedy JA się zmieniłam. Wtedy zaczęłam przyciągać do siebie takie osoby. Każdy człowiek ma w sobie światło i cienie – to w jaki sposób traktujemy ludzi sprawia, że wobec nas mogą przejawiać swoje najwspanialsze cechy.
Życie to nie jest film o miłości, jeśli w to wierzysz. Nasze przekonania tworzą naszą rzeczywistość. Życie może być filem o miłości – jeśli w to wierzysz. Jeśli emanujesz dobrą energią – przyciągasz ludzi z dobrą energią. Każdy człowiek tworzy swój własny, indywidualny film, pisze scenariusz i jest reżyserem swojego życia.
Wyciąganie wniosków.
Kończący się miesiąc wyzwań, testów i prób jest dla nas wielkim darem – przeogromnym darem, który pokazuje nam prawdę o nas samych po to, byśmy dokonali zmiany i mogli otworzyć się na błogosławieństwa i dary, które nieustannie do nas płyną.
W pogoni naszego życia biegniemy przed siebie szybko i nie zawsze mamy ochotę słuchać, uczyć się i wyciągać wnioski. Bardzo wygodnie jest obwiniać innych ludzi za nasze niepowodzenia. Przyglądanie się sobie wymaga wysiłku i pokory. Rozszalałe ego robi wszystko, aby do tego nie dopuścić. Aż wreszcie dopada nas coś, co każe się zatrzymać. Choroba, komplikacje zawodowe lub osobiste lub jakiś rodzaj straty. Czasami musimy dostać od życia mocno „po twarzy”, żeby zatrzymać się, rozejrzeć wokół, aby zastanowić nad sobą i naszym życiem. Czasami może się nam wydawać, że stoi przed nami mur, przez który nie możemy się przebić. Może to sprawić, że zaczniemy podważać wartość samych siebie, a nawet Stwórcę. Ale Stwórca dokładnie wie, czego potrzebujemy, aby rozwijać się i wzrastać – i to nam daje.
Kiedy doświadczamy w życiu wyzwań, kiedy stajemy przed czymś trudnym, jest to dla nas znak, że Stwórca próbuje nam powiedzieć coś naprawdę ważnego i wartościowego.
Możemy obwiniać się za decyzje, które podjęliśmy w przeszłości, możemy winić innych ludzi lub okoliczności, ale kiedy zrozumiemy, że cały Wszechświat nas wspiera w naszym rozwoju – mamy inny wybór. Zamiast żalu, możemy poszukać w naszych doświadczeniach bezcennych lekcji dla nas.
Zatrzymaj się i uważnie posłuchaj.
Ludzie są tak pochłonięci negatywnymi uczuciami żalu, złości, winy lub smutku, że zwykle nie poświęcają czasu na słuchanie tego, co Wszechświat próbuje im powiedzieć. Kiedy przechodzimy przez szczególnie trudny okres, to nie zawsze mamy ochotę, aby usłyszeć lekcje skierowaną do nas. To zawsze wymaga uważności, otwartości i pokory.
Ale jeśli ego jest rozszalałe i przekonuje nas, że to my jesteśmy najmądrzejsi, najlepsi i wszystko już wiemy, albo – że jesteśmy nieszczęsnymi ofiarami danej sytuacji, poszkodowani niesprawiedliwie – automatycznie sami sobie blokujemy szanse rozwoju i doświadczanie szczęścia w przyszłości.
KAŻDY z nas jest tu z jakiegoś powodu i tym powodem jest rozwój i wzrost. Stwórca wie, czego potrzebują nasze dusze, aby wzrastać. Owszem, wiele lekcji poznajemy poprzez medytację, modlitwę, wgląd, pisanie – ale czasami Stwórca musi wysłać nam sygnał pobudki, a to może być mało przyjemne doświadczenie!
Zamiast obwiniać innych lub przeklinać pecha i zły los, spróbuj spojrzeć w głąb siebie.
Czego możesz się nauczyć dzięki tej sytuacji?
Co możesz robić inaczej?
Jak w przyszłości możesz się inaczej zachować, zareagować.
Jak to doświadczenie może ci pomóc w przyszłości?
Innymi słowy – we wszystkim szukaj lekcji. Nie jesteś w tej sytuacji przez przypadek!
Siłownia, jaką jest życie.
Patrząc na górę, możemy ocenić, że jest wielką przeszkodą, nie do pokonania. Ale gdy na tę samą górę patrzy wspinacz – widzi ekscytację i cel do zdobycia! To od nas zależy jak spojrzymy na nasze wyzwania – jako na przeszkody, czy jak na okazje do rozwoju. Stwórca wielokrotnie stawia przed nami wyzwania, abyśmy mogli wykorzystać zdobyte przez nas lekcje. Doceń te możliwości treningu – dzięki nim możemy się rozwijać i z biegiem czasu, krok za krokiem stawać w danej dziedzinie mistrzami.
Jak uczyć się swoich lekcji?
Szukaj powtarzających się wzorców w swoim życiu. Czy konsekwentnie zakochujesz się w niewłaściwym typie osoby? Czy masz tendencję do tracenia przyjaciół z powodu nieistotnych sprzeczek? Czy ciągle w pracy trafiasz na podobny typ osób i nieustannie doświadczasz tych samych problemów? One nie znikną z Twojego życia, dopóki TY się nie zmienisz. Stwórca raz po raz pokazuje nam podobne scenariusze, aby dać nam szansę przełamania błędnego koła. Dopiero, gdy nauczymy się naszej lekcji i umocnimy ją w sobie, możemy przejść dalej, na wyższy poziom.
Zasłużyć na własne dary.
Czasami narzekamy, że proces rozwoju jest żmudny i długotrwały. Ale gdyby Stwórca pstryknął palcami i sam nas przemienił, czy byli byśmy szczęśliwi? Nie. My potrzebujemy poczuć WARTOŚĆ naszych osiągnięć – a czujemy ją tylko wtedy, gdy dokonamy wysiłku i sobie na to zasłużymy. Pragniemy otrzymywać zwycięstwa dzięki naszej pracy – wtedy, z perspektywy czasu cenimy każdą wypracowaną przez nas wartość jak wielki skarb, pielęgnujemy go i z miłością dzielimy się z innymi. Potrzebujemy wyzwań, aby docenić, że w pełni zasłużyliśmy na dary, które przynosi nam życie.
Nasza moc jest w naszych rękach. Mamy dar wolnej woli i wyboru. Możemy nadal tkwić w starych wzorcach, przekonaniach i nawykach, obwiniając za nasze niepowodzenia cały świat. Ale możemy też wyrwać się z tego błędnego koła i zrobić inaczej – zmieniając siebie, zmieniając swoje życie i świat. Wiem, że czeka jeszcze mnóstwo cudów do odkrycia!
Czego z głębi serca Wam życzę!
Z miłością,
Agnieszka
W sprzedaży jest już moja najnowsza książka pt. „Miłość. Ścieżki do wolności”.
Mam nadzieje, że wniesie do Twojego życia dużo światła, miłości i spełnienia….
Przechodze teraz bardzo trudny okres, Pani tekst dal mi choc na chwile potwierdzenie moich prawd…
I choc glowa i serce nie daja mi spokoju a sytuacja wydaje sie beznadziejna i bez wyjscia….zaczynam widziec sens w tym wszystkim….
Nie bylam gotowa na ta lekcje,,,,ale DZIEKUJE…
Zatrzymalam sie i rozejrzala… Coz,,, wiele do uporzadkowania
Wierze,ze jeszcze uda mi sie podniesc i zdobyc forme na silowni zwanej „zyciem”.
Pozdrawiam serdecznie
Kasia G
Kochana, to wszystko, co przechodzisz ma sens. Mam ogromną nadzieję, że ten sens zobaczysz, odnajdziesz i wyjdziesz z labiryntu..
Przytulam do serca 🙂
Dzień dobry, wartościowy i obszerny wpis 🙂 dziękuję za niego. Masz rację nasza Ziemia w kosmosie to malutki punkt. Mały punkt A tak wiele się w nim dzieje, tak wiele żyje tu ludzi i zwierząt…I wszystko potrzebne i wszystko po coś. Kosmos i nasza planeta Ziemia są piękne i intrygujące, niepojęte… Podobnie jak każdy człowiek każde stworzenie… Ale kto ma czas to odkryć? Łapmy chwile ulotne jak ulotka o czym ostatnio pisałam… Odkrywajmy.
Czekam na książkę Twoją jak na gościa, na którego się czeka z kubkiem aromatycznej herbaty i domowym ciastem 🙂 I nie można się doczekać… dobra życzę asia
Dziękuję za tę otwartość i serdeczność!
Wysyłam mnóstwo ciepła… 🙂
Agnieszko dziękuję Ci za ten tekst. Bardzo głęboko wierzę że każdy trudny moment w naszym życiu zawsze przynosi nam coś dobrego, bo tak jak piszesz wtedy właśnie się rozwijamy, mimo tego, że one czasami na prawdę bywają trudne, ale bardzo pomocne jest tutaj zawierzenie, że wszystko dobrze się skończy, warto też po prostu oddać te trudne sprawy Stwórcy i zaufać a On się tym zajmie. Sprawdziłam kilkanaście razy i On zawsze znajduje najlepsze rozwiązania. Wszystkiego dobrego kochana.
To jest absolutnie prawda!
Można temu w 100% zaufać… 🙂
Dziękuję Stwórcy, że dzieli się Pani z nami swoim wspaniałym darem miłości do świata i ludzi. Pani słowa mają moc przemiany serc i umysłów. Dziękuję za Pani pracę dla nas, których ona ożywia.
Dziękuję z całego, serdecznego serca…. 🙂
A jak do tych wyzwań, które stawia stwórca, ma się depresja ? Nawracająca depresja ? Co to może oznaczać bo szczerze nie mam pojęcia już od tylu lat…. to tak jakby cały świat się zawalił, a umysł zalała jakaś mgła, wszystko zlewa się ze sobą w bezbarną masę. To jest poza kontrola. Jaka jest w tym lekcja ?
Znam wiele osób, które cierpiały na depresję, ale pięknie z tego wyszły. Przerobiły lekcje i zaczęły niesamowicie piękne, radosne, pełne, przebogate życie.
Jestem przekonana, że tak samo będzie z Tobą 🙂
Joga, mindfulness, mantry, medytacja – obecnie jest tak wiele możliwości!
Zacznij od śpiewania mantry Ra MA DA Sa – na moim blogu.
Mocno trzymam za Ciebie kciuki!!!!! 🙂
Mantry, medytacja, zdrowe żywienie to wszystko już było i niestety nie pomogło w moim przypadku. Depresja nadal nawraca.
To może joga + mantry + medytacja.
To zmienia całkowicie chemię mózgu – potwierdzone naukowo! 🙂
Aniu, zacznij od odmawiania „Zdrowaś Maryjo”, później całego różańca, a może z czasem uda się odmówić Nowennę Pompejańską?
Moze pomogloby pani przeczytanie ksiazki Jona Federicksona”Klamstwa ktorymi zyjemy”.Depresja to niezgoda na rzeczyistosc tak samo jak psychoza,to dwie strony tego samego medalu..leki nieiele pomagaja-znosza niewygodne symptomy ale nie powoduja ulgi wewnetrznej.jedynie wglad w siebie i szczere odpowiedzenie sobie na to z czym sie walczy moze spowodowac zrobienie kroku w strone zycia.jestesmy przekonani,ze nasze zycie powinno plynac zgodne z naszymi wyobrazeniam(np.miec ciekawa prace lub czulego partnera)ze my sami powinnismy byc jacys(np.szczupli czy bogaci,wyksztalceni) a jak ono takie nie jest to sabotujemy samych siebie i dewalulujemy zycie wogole poprzez uzaleznienia,wycofywanie sie z zycia lub popadajac w obled.no i odrzucamy pomoc bo wolimy babrac sie w swoim nieszczesciu czy zalu,zlosci. skoro pani czyta blog p.Agnieszki to tli sie w pani chec zmiany wiec niech powolutku pani w sobie rozbudza te iskierke i szuka dalej tu na blogu p.Agnieszki jak i w jej ksiazkach jest ogromnie duzo wspanialych wskazowek i kazdy znajdzie cos dla siebie.mnie osobiscie bardzo przypadla do serca ksiazka”Rozmaryn i roze”.nie chodzi o to,zeby pani spiewala mantry czy robila cos wbrew sobie ale zobaczyla jak p.Agnieszka uczy nas krok po kroku lagodnego traktowania siebie i milosci do nas samych po to bysmy mogly ta milosc dawac innym.Trzymam kciuki:)
Droga Agnieszko,
to najbardziej wartościowy tekst, jaki kiedykolwiek przeczytałam!
Sprawił, że poczułam absolutną odpowiedzialność za siebie, swoje zdrowie i dalsze życie.
Aktualnie przechodzę przez bardzo trudny okres, który doświadczyłam także rok temu…
A schemat błędnego koła i niechcianych nawyków praktycznie codziennie…
Chociaż każdego dnia staram się, to teraz wiem, że samo „chciałabym” to za mało. To że przechodzę teraz przez ten trudny czas to nie przypadek. To znak, aby autentycznie się przebudzić i przerobić swoje lekcje ponownie, ale tym razem sumiennie i w pełni świadomie! Jeśli chcę, aby moje życie potoczyło się teraz inaczej, sama muszę postępować inaczej.
Zrobię wszystko co w mojej mocy!
Wierzę, że odnajdę w sobie siłę do codziennej zmiany, a poprzez wykorzystanie zdobytych przeze mnie lekcji będę zbierać plony i najcenniejszy dla mnie dar, dzięki tej pracy ❤️
Ogromne DZIĘKUJĘ ❤️
Dziękuję!!! 🙂
Powodzenia!!!! 🙂
Witaj Agnieszko cudny aniele….:*
Niedawno dobra dusza pożyczyła mi Twoja książkę Pełnia życia (już mam swój egzemplarz;)) w niej jest przepiękna modlitwa do Archanioła Michała, modlilam się do niego z całego serca o ochronę dla mojego 8 letniego synka…..jakbym przeczuwala że będzie tak bardzo jej potrzebował, 3 dni temu mój mały spadł z 2 metrow na tyl głowy I….oprócz guza i lekkiego wstrząsu mózgu nic mu się nie stało, to był cud, wiedziałam że będzie wszystko dobrze byłam spokojna, pełna wiary i nie było we mnie żadnych negatywnych myśli, dzis mój mały biega na dworze z innymi dziećmi bez obaw i bez traumy….jeszcze jakis czas temu popadlabym w histerię.. dzis wiem że nic się nie dzieje przez przypadek, śpiewamy z synkiem również mantry z Twojego bloga, On szczególnie chciał śpiewać aad guray nameh…przed wypadkiem, z miłością ewelina
P.s. anioły są wśród nas..to poprostu dobrzy ludzie których spotykamy na naszej drodze:*
Ewelino droga, jak wspaniałą mantrę intuicyjnie wybrał dla siebie Twój synek! Niezwykłe!
Piękną ochronę mu podarowałaś!
Cieszę się, że wszystko jest dobrze, a Ty czujesz w sobie zmiany na lepsze. Coś wspaniałego!
Pozdrawiam Was ciepło!!! 🙂
Jestem teraz na życiowym zakręcie, sypie mi się małżeństwo, rzuciłam pracę i nie mogę znaleźć innej… Te słowa trafiają w przestrzeń mojego serca. Dziękuje ❤️ wierzę, że jak wyciągnę lekcje to burza ucichnie i znów przyjdą słoneczne dni.
Mocno trzymam kciuki i wierzę, że tak właśnie będzie! Wszystko jest po coś… 🙂
Droga Agnieszko, jeśli na czymś się nie znam, a Ty o tym piszesz, to zawsze się temu przyglądam, bo ufam Tobie! I tym razem było dokładnie tak, jak pisałaś, było ciężko, konfliktów, powietrze bywało gęste a ja ratowałam się mantrami i chwilami z Twoimi książkami. Mam wszystkie Twoje książki, najnowszą już zamowioną i zabieram ją na urlop, żeby delektować się nią wśród natury. Od kilku lat jestem w pięknej podróży przemian. Bywa niesamowicie ciężko, najbardziej wśród osób, które nie idą tą samą drogą 🙂 Obserwuję, czytam również inne osoby w Internecie, w naszych czasach mamy nadczynność wszystkiego 🙂 ale zawsze wracam do mojego źródła – Twoich tekstów. Dziękuję za nie <3
Dziękuję za całego serca! Życzę Ci nieustannie pięknych odkryć! 🙂
Pani Agnieszko uwielbiam Panią – nie Pani urodę, nie Pani sukcesy lecz mądrość życiową i spokój jaki emanuje z Pani wpisów. Ludzie często myślą, że szczęścia należy szukać „w świecie”, ale świat jest wewnątrz nas. I to właśnie życie i doświadczenia czy to dobre czy złe uczą nas lub prowadzą do refleksji na temat tego jak wyglądać ma ten wewnętrzny świat.
Właśnie czytam książkę „Pełnia życia”, którą pożyczyłam od mojej mamy. Powiem jedno: dziękujemy!
Dziękuję 🙂
Cudowny, inspirujący tekst jak zawsze trafia w momencie kiedy jest najbardziej potrzebny. Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy że dostajemy od życia podpowiedzi, wskazówki jesteśmy ślepi na sygnały, przechodzimy obok i brniemy w sytuacje z powtarzającym się schematem i z ograniczoną liczbą rozwiązań. Jednak kiedy już spróbujemy pójść inną drogą , zrobimy kilka kroków na innej ścieżce jest szansa na lepsze, pełniejsze, świadome życie. Sama doświadczam tego na sobie, niestety droga nie zawsze jest prosta czasem zbaczam, popełniam błędy, zastanawiam się czy tego właśnie chciałam , przebudzenie też może zaboleć – ale cudowny jest moment pogodzenia i otwarcia na nowe, daje siłę o takiej mocy, że wtedy wiadomo, że to właśnie ta droga jest słuszna. Udaje się to dzięki jodze, medytacji, mądrym lekturom, ciekawym ludziom których spotykamy na drodze coś jest w powiedzeniu ” Otwórz oczy”. Z niecierpliwością czekam na nową książkę
Pozdrawiam cieplutko
Z całego serca dziękuję! 🙂
Agnieszko, dziękuję, że piszesz..po polsku. Od początku mojej drogi do przebudzenia, na która weszłam kilka miesięcy temu, przeczytałam kilka książek. Wszystkie były w języku angielskim i pomimo, że bardzo mi pomogły poddając w wątpliwość rolę intelektu, nic mnie tak mocno nie dotknęło jak Twoja książka, którą teraz czytam – ‚Pełnia życia’. Nie tylko mogę się do niej lepiej odnieść, gdyż piszesz w niej o swoim pamiętniku, marzeniach o wielkim świecie czy o roli kościoła w Twoim życiu, co przypomina mi jak jako nastolatka w szkole podstawowej sama chodziłam na wieczorne msze prosząc Boga, aby uczynił mnie lepszą, bo czułam się niegodna, niespełniająca oczekiwań, ale czuć też w niej zapachy – domu, lata, słońca, nadziei. Dziękuje, że stworzyłaś ten piękny ‚klub’ i nas tak po kobiecemu otulasz.
Pięknie to napisałaś – z całego serca dziękuję za każde słowo…. 🙂
Zauważyłam, że pomimo osiągnięcia większego spokoju i radości opuściła mnie fizyczna energia. Tak jakby niepokój, który mnie wypełniał był moja energią i siłą do działania, a teraz gdy mnie powoli opuszcza, nie mam energii, żeby wykonać podstawowe czynności. Czy o czymś to świadczy? Czy jest na to jakaś rada?
Agnieszko, piekny wpis i tak bardzo rezonuje z moja energia i spojrzeniem na podjęte przez Ciebie kwestie. Ja sama jestem w ciągłym procesie rozwoju, odkrywania, odczuwania i piękne jest to, że z każdym kolejnym dniem doświadczam życia na głębszym poziomie … z większym spokojem, zaufaniem pozwalając sobie na bycie prowadzoną przez Wszechświat ? Dziękuje za mądrości, którymi się dzielisz i za zainspirowanie i przypomnienie mi o dokonaniu podsumowania miesiąca maja? Cudowności na czerwiec Agnieszko?
Bardzo dziękuję i przesyłam moc pozdrowień! 🙂
Pani jest niezwykłą osobą. Ma pani niesamowite rady. Muszę pani się przyznać, że korzystam z pani technik medytacyjnych. Są one kluczowe i potrzebne. Pozdrawiam.?
Pnie Tomku, przeogromnie się cieszę! Trzymam kciuki za wytrwałość w samodyscyplinie medytacji – to przynosi niesamowite efekty! 🙂
Kochana Agnieszko – w Cudowny sposob otwierasz moje oczy , bo wlasnie poraz kolejny borykam sie w zyciu z ta sama lekcja. Uswiadomilam sobie Dzieki Tobie , ze milosc jest odpowiedzia Na pytanie . W tamtym roku kierowalam sie zasadami milosci I Przebaczenia I poprostu Tak Jak powiedzialas malenkie cuda pojawily sie w moim zyciu . Ale zeszlam z tej drogi , stres, watpliwosci, zlosc , brak wiary I milosci sprowadzil mNie znow do punktu wyjsciowego . Tak wiec zaczynam od nowa , powoli odbudowywac dobre wartosci w moim zyciu . Namaste .
Jeśli zejdziemy z tej drogi, to zawsze możemy na nią wrócić. Teraz już wiesz, że nie chcesz powielać starych schematów – a to wspaniała lekcja! Powodzenia!!!! 🙂
Witaj Agnieszko,
Jak wzmocnic swoje poczucie wlasnej wartosci?
Okolo 2 lat temu podczas silnego kryzysu doswiadczylam przebudzenia duchowego. Na tym chcialam oprzec swoja wartosc, ale widze juz, ze to byl blad. Schemat zaleknionej, niedowartosciowanej dziewczynki wciaz powraca, mimo godzin spedzonych na pracy nad soba i terapii.
Dziekuje, ze jestes Agnieszko.
Być może znajdziesz odpowiedź dla siebie w mojej nowej książce „Miłość. Ścieżki do wolności”. Mam nadzieję…
Jestem na etapie poszukiwania spokoju, harmonii, siebie. Czytam motywujące książki, słucham mądrych wypowiedzi. Obcuję z przyrodą, otaczam się zwierzętami a i tak mam wrażenie, że to za mało. Mój organizm cierpi , dusza jest niespokojna, serce łomoce, ręce drżą. Bardzo szybko się irytuję, wpadam w panikę. Czuję cały czas napięcie. Moje życie rodzinne, zawodowe jest dobre. Bywają gorsze i lepsze dni, czasami czuję że jest niesprawiedliwie, może nie do końca jestem dowartosciowana ale gdyby tak spojrzeć z góry, to mam za co być wdzięczna. Problem siedzi sobie w mojej głowie i jakoś nie mogę sobie poradzić. Tak bardzo potrzebuję wyciszenia, równowagi, spokoju. Chciałabym poczuć taką wewnętrzną wolność, odetchnąć pełną piersią. Moje poczucie obowiązku jest tak ogromne, że aż mnie przytłacza. W pracy przygotowana, dziecko wzór, dom ogarnięty…..takie poczucie, że MUSZĘ. A przecież , jak piszesz Agnieszko, Bóg wybrał dla mnie to miejsce, ten zawód, tę drogę….tylko ja się trochę pogubiłam. Dziękuję za Twój blog Agnieszko. Pozdrawiam serdecznie.
Kochana, na moim blogu jest kilka wspaniałych technik, które mogą szybko przywrócić poczucie spokoju – poszukaj na moim blogu w dziale WEWNĘTRZNA HARMONIA 🙂
Agnieszko bardzo serdecznie dziękuję Ci za ten wpis… Potrzebny był mi niesamowicie. Przechodzę bardzo trudny okres w pracy. Doświadczam od kilku tygodni intryg, manipulacji koleżanek, z którymi wcześniej miałam normalne relacje. Zawsze wobec koleżanek bylam pełna szacunku, uśmiechu, wsparcia. Różnice zdań spowodowały zmianę ich zachowania. Przerodziło się to w zachowania, których nie mogę zrozumieć, zaakceptować. Bardzo ciężko mi obecnie funkcjonować w tym środowisku. Życie prywatne, dzieci pozwalają mi na chwilę zapomnieć o tych przykrościach, których doświadczam. Powroty do pracy po weekendzie, noce są trudne. Do dziś nie mogłam się z tym wszystkim pogodzić, nie mogłam zrozumieć „dlaczego”, nie mogłam tego wszystkiego zaakceptować. Dziękuję ? Ten tekst pozwala mi spojrzeć na moją bardzo trudna sytuację inaczej. Straciłam zaufanie do moich koleżanek. Sytuacja wydawała mi się beznadziejna. Dziś wiem, że mogę z tej beznadziejności wyciągnąć coś pozytywnego, coś dla siebie. To będzie trudna lekcja, ale wiem, że muszę podjąć ten trud. Przesyłam pozytywne myśli! Życzę dużo dobrego dla Ciebie Agnieszko i dla całej Twojej rodziny! Poproszę o więcej takich wpisów ?
Dziękuję i życzę Ci tego! Mocno trzymam kciuki za Ciebie! Za każdą ciemnością ukryte jest dla nas światło 🙂
Dokładnie 5 mają odkryłam, że mój mąż ma romans z asystentką (jakie to banalne)! Chciałam rozwalić cały świat, ale byłam już po lekturze tekstu na Instagramie i wiedziałam, że muszę się trzymać jasnej strony mocy. Jest trudno, bardzo trudno i za każdym razem gdy gdy ogarnia mnie taka przerażająca rozpacz modlę się do Archanioła Michała, żeby mnie chronił, zapalam świecę i się modlę. Jak mam rozmawiać z mężem modlę się do Archanioła Gabriela, zapalam świata i się modlę. Medytuję, ćwiczę jogę, robię oddechy i staram się nie dopuścić zła, które Czucha za rogiem. Jest 2 w nocy a ja nie śpię, bo muszę przerobić w sobie kolejną sytuację, którą sobie uświadomiłam kiedy TO robił. Ale wierzę, że nam się uda, że mnie się uda może nie zupełnie zapomnieć, ale wyciągnąć z tej sytuacji wnioski i będziemy szczęśliwi jak nigdy to tej pory?Czekam z niecierpliwością na Twoją książkę. Czuję, że ona bardzo pomoże?
Mam ogromną nadzieję. Trzymaj się kochana!!!!
Nawet nie chcę myśleć co by było w tej sytuacji gdyby nie TY, gdyby nie Twoje cudowne teksty, które wskazują nam drogę❤
Dziękuję 🙂
Stwórca, wszechświat i itp. określenia nie powinny być używane.
Bóg nie jest bezosobowy – dlaczego w tekscie nie ma słowa JEZUS?
To on jest Królem świata i wszechświata.
To do Niego się zwracamy z naszymi problemami, troskami, modlitwami.
Dlaczego nie ma słowa Matka Boża.
To Jej boji się całe zło, do Niej należy walka o każde stworzenie tu na ziemi – zwracajmy się modlitwami. a ona zwycięży wszystko co najgorsze.
I to jest fundament naszego życia.
Kocham ludzi, ich różnorodność, wybory oraz wiarę – każdy ma prawo wyboru. Nie należy ludziom nakazywać, jak powinni myśleć, żyć i w co wierzyć – właśnie to tym pisałam w tekście pisząc o małej planecie ludzkiego ego – umysłu, któremu się wydaje, że ma patent na całą mądrość wszechświata. Z takiego myślenia biorą się wojny toczone od tysięcy lat „w imię Boga”. Każda strona uważa, że wie lepiej, jaki On jest…
Szanować ludzi należy poprzez ukazywanie prawdy, a prawdą jest to co wyżej napisałam.
Przekaz, który Pani kieruje do ludzi jest bardzo mylny i powierzchowny.
Nawet jeśli ludzie wierzą w inne bóstwa lub jeśli wogóle w nic nie wierzą, to nadal trzeba pisać prawdę, a nie owijać w ładny papier.
To co piszę na moim blogu i w moich książkach to jest moja prawda. Czytanie tego bloga i zgadzanie się w autorką nie jest obowiązkiem.
Mamy wolność wyboru. Życzę Pani więcej życzliwości i otwartości na ludzi i ich odmienne poglądy. 🙂
Z całego serca dziękuję i wysyłam mnóstwo miłości – nie religijnej, nie takiej, na którą trzeba zasłóżyć wykonując czyjeś nakazy, rozkazy i zakazy religijne, ale takiej zwyczajnej, ludzkiej…
Otwarte serce, miłość do wszystkich ludzi, niezależnie od ich poglądów, wiary, religii, światopoglądu, koloru skóry, wyznawanych zasad – to najpiękniejsza wartość, jakiej nauczył mnie Jezus – nie ten religijny, ale ten prawdziwy nauczyciel Miłości.
Jezus nie stworzył żadnej religii – aby spotkać się z Bogiem Ojcem medytował na pustyni.
Ja również zanurzam się w medytacji, połączona z ukochany Stwórcą.
A potem dzielę się dobrem, z głebi serca z moimi czytelnikami.
Niech światło świadomości płynie obfitym strumieniem….
Jako mloda studentka, ateistka spotkalam kiedys na wykladach poza zajeciami uniwersyteckimi katolickiego ksiedza. Nie wierzylam w Boga, ale szukalam Prawdy (teraz wiem, ze szukalam tej Prawdy, ktora wyzwala). Nie interesowala mnie zadna zorganizowana forma religii, nie czulam tego. Otoz od tego wlasnie katolickiego ksiedza uslyszalam cos, co jeszcze bardziej umocnilo moje umilowanie wolnosci. Powiedzial mi kiedys, ze niewazne, jaka religie praktykujemy, najwazniejsze jest to, zeby odnalezc Boga w zyciu, bo On jest Jeden, wszedzie ten sam, choc ludzie rozrozniaja w nim wielu bogow i daja Mu rozne imiona.
Poszlam swoja droga przez zycie, spedziwszy wiekszosc czasu na poszukiwaniu. Tak minelo ponad 20 lat az wreszcie w 2016r. doswiadczylam Zywej Obecnosci Zywego Boga w jednym z najtrudniejszych okresow mojego zycia. Odkrylam Prawde poprzez wspanialych protestantow ze Stanow Zjednoczonych. Jestem wolna, praktykujaca katoliczka.
Pani Iwono, Bog stworzyl nas wolnymi do wolnosci. Jedynym naszym obowiazkiem jest milosc blizniego. Prawda obroni sie sama. Nie musimy o Nia walczyc ani mieczem, ani ogniem. Wystarczy, gdy Nia zyjemy kochajac blizniego. Takim, jakim on jest. Na tym etapie zycia, na ktorym jest i niezaleznie od tego, jakie imie daje Stworcy.
Przepięknie to Pani ujęła w słowa i uczucia.
To jest dla mnie kwintesencja prawdziwej wiary.
Dziękuję…..
Ponieważ Jezus to syn Boży a nie Bóg ,Pani Iwono.Nasz Stwórca ma na Jahwe(Jehowa po polsku)natomiast Maria była matka syna Bożego Jezusa a nie „matką Boską”jeśli już o ścisłość chodzi?
Agnieszko od 3 lat zmagam się z depresja lękową. Są chwile że niszczy mnie tak iż nie mam już siły żyć. Nie pamiętam kiedy byłam ostatnio sama w sklepie lub z dziećmi na spacerze. Zazdroszczę wszystkim mamą które mogą czynnie spędzać czas ze swymi pociechami. Przez to czuję się beznadziejną mamą nie mogę pokazać dziecią świata. Czytam obecnie twoja książkę Pełnią życia. Jest niezwykła. W wielu sytuacjach odnajduje siebie. Uczę się od ciebie na nowo żyć. Zaczynam zauważać anioły obok mnie. Łaskę Boga. Uczę się tego dzięki tobie. Marzę o tym żebym mogła wyjechać z dziećmi na wakacje. Ale najpierw muszę się oczyścić z demonów raczej nie moich lecz moich przodków. W ogóle się nie znamy i chyba nigdy nie będzie dane nam się spotkać ale jesteś obecnie moją najlepszą przyjaciółka, duchowa nauczycielką. Dziękuję Ci za wszystko co mi dałaś dajesz i pewnie jeszcze dasz w swych książkach. Ale najbardziej dziękuję za to że dzięki Tobie zbliżyła się do Boga, tak bardzo za nim teskinłam ale bałam się go ponieważ jestem w nowym związku po rozwodzie i według kościoła jestem zła. Dzięki Tobie znowu jest przy mnie i wiem że moja wiara i bliskość z nim pomoże mi zacząć normalnie żyć. Chciałabym nauczyć się megdtacji i jogi żeby być bliżej Boga i natury. Proszę poleć mi literaturę z której mogę czerpać ponieważ mieszkam na wsi i u nas nie ma dostępu do nauczycieli tych technik. Buziaki
Kochana, ogromnie się cieszę!!!! Na początek zacznij od mantry Ra Ma Da Sa – na moim blogu. Śpiewaj ja CODZIENNIE rano.
A potem zobaczysz, zacznie Ci się wszystko w życiu niesamowicie otwierać, będziesz prowadzona, lęki ustąpią.
Ja po trzech wypadkach samochodowych bałam się jeździć autem, nawet jako pasażer. Nie mogła zrobić prawa jazdy – z powodu lęków.
A teraz? Oczyszczona, uzdrowiona, mam prawo jazdy, śmigam po całej Polsce.
Ty też sie oczyścisz i uwolnisz, zobaczysz!
Tyko pamiętaj – mantra ZAŚPIEWANA ( a nie tylko wysłuchana!!!!! – to za mało!!!!) – CODZIENNIE.
Powodzenia! 🙂
Nieznajomość Kościoła – nie jesteś zła. Kościół nie wyklucza osób rozwiedzionych. Dobrze byłoby żebyś porozmawiała o tym z księdzem lub ojcem zakonnym, to wszystko Ci wyjaśni.
Witam,
Polecam metodę EFT tzw. opukiwanie. Ćwiczenia można robić samemu i są bardzo pomocne na ataki paniki,lęku,niskie poczucie wartości ,kompulsywne objadanie czy inne problemy emocjonalne.Polecam filmiki na youtube z psycholog Panią Kasią Dodd , gdzie wyjaśnia na czym to polega oraz jest kilka instruktażowych wideo które można zrobić samemu.Warto spróbować,może właśnie to pomoże.
Pozdrawiam
Pani Agnieszko. Jestem osoba chorująca na depresje i schizofrenie. Leczę się już prawie 9 lat. Gdy dopadły mnie choroby czułam się tak potwornie splątana i zagubiona . To był czas i nadal jest poszukiwania siebie na nowo, powrotu do Boga i podejmowania decyzji- takich prostych, domowych, codziennych. Z pomocą przyszła mi Pani ksiazka- Smak Milosci- to od niej zaczelo sie moje gotowanie i karmienie, takie prawdziwe, moich najblizszych. Zaczelam odnajdywac sens w zyciu. Za sprawa gotowania troszczylam sie o mojego meza, cudowne dzieci i gosci. Za Smakiem Milosci przyszly kolejny Pani ksiazki i fascynacja Pani osoba- pieknem zewnetrznym i wewnetrznym, spokojem, harmonia, miloscia .To wszystko dawalo mi wiare, ze zmierzam w dobry kierunku. Trudne choroba nauczyla mnie wiele. Dzisiaj jestem lepsza wersja siebie- tak wewnetrznie. Kiedys zgrabna, ladna, Pełka ambicji i nieszczesliwa. Dzisiaj z choroba, z ogromna nadwaga nie przypominam dawnej siebie. Ale dzisiaj jestem spelniona. Wiem co w zyciu jest najwazniejsze-to milosc, czas, czulosc. To rozmowa, spacer, ksiazka. Dziekuje Pani Agnieszko za wszystko co Pani daje od siebie- bylo i jest to dla mnie niewyobrazalnie cenne. Serdecznie pozdrawiam.
Kochana, kilogramy również zgubisz i będziesz zdziwiona, że możesz być jeszcze tak szczuła, zdrowa, lekka i szczęśliwa!
Jestem o tym przekonana!
Po przeczytaniu książki „Smak SZCZĘŚCIA” niektóre dziewczyny straciły nawet 50 kilogramów – bez głodzenia się!
Teraz jest cudowny czas na kolejny krok!
Trzymam kciuki!!!!! 🙂
Trudno mi pisać …od lat zmagam się z depresją, w górę ….. w dół …. chcę z tego wyjść choć to trudne…. dzieci (teraz 10 i 6) rosną a ja czasami nic nie wiedze bo nie istnieję, jestem obok, nieobecna , za chwilę znowu jest lepiej. Potem wyrzuty sumienia że jestem obok a nie z nimi a tak bardzo je kocham.
Przypadkowo trafiłam na Pani bloga ………. szukając przepisu na sok z kwiatów czarnego bzu ; zapisałam przepis w komputerze i korzystam, szkoda że dopiero teraz po czterech latach zatrzymałam się na blogu. Ale może lepiej późno niż wcale.
Teraz czekam w bibliotece na Pani książki (jeszcze nie czytałam nigdy) ….to kolejny krok – powrót do czytania bo nawet to utraciłam – podjęty w drodze do „normalnego” życia. Powoli czytam bloga wstecz – zaledwie od kilku dni.
A sok z bzu to już czwarty sezon….. . Co do soku …… to ulubiony całej rodziny….właśnie zrobiłam 20 litrów.
pozdrawiam serdecznie wszystkiego dobrego
Magdalena
Kochana, zacznij proszę od „Pełni życia”. Przeczytaj tę książkę jak najszybciej. Pomogła bardzo wielu osobom – ufam, że Tobie również!
Czytaj, działaj – życie czeka na Ciebie, Twoje dzieci j ja – my!!!! 🙂
Od 8 lat mieszkam w miescie i w mieszkaniu ( za granica) ktorych baaardzo nie lubie i bardzo sie tu mecze. Wczoraj odwiedzilam kolezanke, ktora mieszka w innym miescie (ktore kocham), w ktorym panuje zupelnie inny klimat, jest inna energia. Czulam sie tam cudownie. Probowalam sie w ciagu tych kilku lat przeprowadzic, zmienic miasto i mieszkanie, ale niestety nie udalo sie. Powtarzajacy sie scenariusz: wlasciciel mieszkania ktore chcialam wynajac decydowal sie na inna osobe. Tak wiec inne opcje wydaja sie byc poblokowane. Mam od lat wewnetrzne przekonanie, ze zyje w niewlasciwym miejscu, nie tu gdzie powinnam. Czysto rozsadkowe wzgledy trzymaja mnie jedynie tutaj: praca i zarobki. Mysl o powrocie do Polski powraca do mnie co jakis czas jak bumerang. Blokuje mnie jednak lek, ze nie znajde pracy i ze sie nie bede w stanie utrzymac.
Wczoraj wieczorem wlaczylam komputer i Pani blog. I wielki tytul: „Czy lubisz miejsce w ktorym teraz jestes?”. BAM!
I wszystko we mnie krzyknelo: NIE!!! Ani miejsce czysto fizyczne, ani miejsce w jakim teraz jestem w zyciu, jesli chodzi o stan ducha, emocje itd. I dalej Pani tekst: Jak uczyc sie swoich lekcji? Bam! I znowu trafiony zatopiony! To znowu o mnie.
Dziekuje Pani za madre slowa. Bede sie uczyc.
Pozdrawiam cieplo i dziekuje, za Pani obecnosc!
Anna
Dziękuję Aniu!
Mocno trzymam za Ciebie kciuki – abyś odnalazła swoje miejsce, a przede wszystkim znalazła w sobie sobie pewność, że to się uda! 🙂
Pół roku temu zmarła moja Mama. W żaden sposób nie mogę się pozbierać. Jestem bezsilna.
Jej dusza jest wieczna. Po prostu nie ma już kostiumu ludzkiego ciała. Ale dusza jest wieczna.
Ona bardzo by chciała, abyś była szczęśliwa, abyś się nie martwiła, ale żyła w pełni, żyła pięknie!
Poczuj jak przytula Cię do serca i wypełnia je miłością. Ty również wyślij do niej ciepło i miłość…
I żyj – najpiękniej! 🙂
Kochana Agnieszko,
Twój niesamowity wpis tak mocno do mnie przemówił! Idealnie trafia w rozwiązanie mojego powracającego problemu zdrowotnego ❤️
Nie mam na niego 100% wpływu, ale mogę zrobić wszystko co w mojej mocy ku wyzdrowieniu ❤️
Chociaż każdego dnia staram się, to teraz wiem, że samo „chciałabym” to za mało. To że przechodzę teraz przez ten trudny czas to nie przypadek. To znak, aby autentycznie się przebudzić i przerobić swoje lekcje ponownie, ale tym razem sumiennie i w pełni świadomie! Jeśli chcę, aby moje życie potoczyło się teraz inaczej, sama muszę postępować inaczej.
Zrobię wszystko co w mojej mocy!
Wierzę, że odnajdę w sobie siłę do codziennej zmiany, a poprzez wykorzystanie zdobytych przeze mnie lekcji będę zbierać plony i najcenniejszy dla mnie dar, dzięki tej pracy ❤
Ogromne DZIĘKUJĘ za tą lekcję i przywrócenie wiary w przemianę ❤
Dokładnie! To piękny dzień, gdy zaczynamy się budzić ze snu!!!! 🙂
Tak! ❤️ A każdy kolejny coraz piękniejszy! ? Dziękuję! ❤️ Za przywrócenie wiary, nadziei, motywacji, dyscypliny ❤️❤️❤️
❤️❤️❤️
Pani Agnieszko, właśnie kończę czytać „Pełnię życia”. W tej książce odnajduje siebie. Ja również często otrzymuje znaki od naszego Stwórcy, również często kiedy popatrze wstecz, widze, że różne na pozór zle rzeczy musiały odwrocic bieg mojej historii aby było dobrze. Nie miałam i nie mam łatwego życia. Przeżyłam chorobe siostry, dorastanie z kłopotami finansowymi rodziców i klotniami, zdrade partnera. Potem poznałam mojego ukochanego męża i życie znów zaczęło być piekne. Niestety, od wielu lat bez powodzen staramy się o potomka, w dodatku czeka mnie badanie, którego wyniku bardzo sie boje. Nastawiam się jednak pozytywnie na jego wynik. To dla mnie lekcja, ze różnych w życiu możemy pragnąć i do nich dążyć, a zdrowie i tak jest wartością najwazniejsza. Staram sie budować pozytywna aureole wokół siebie. Stwórca dał mi wiele talentów i dobrych ludzi wokół mnie. Czekam z niecierpliwością na Pani nowa książkę i nieśmiało proszę o wysłanie do mnie cząstki swojej pozytywnej energii, której tak bardzo teraz potrzebuje. Pozdrawiam najcieplej.
Moja przyjaciółka prze siedem lat starał się o dziecko. Lekarze robili wszystko – w końcu wydali wyrok, że dzieci mieć nie może i nie będzie.
Co jej pomogło? Homeopatia. Poważnie. W ciągu kilu miesięcy zaszła w ciążę. Lekarze byli ZDUMIENI, zachodzili w głowę jak to się w ogóle mogło stać!
Teraz spodziewa się drugiego dzieciaczka…. Dzieją się cuda – jak jest odpowiedni czas, to wszystko się ułoży tak jak powinno….
Trzymam za Was kciuki i ciepło pozdrawiam 🙂
Kochana, dziekuje z calego serca za kolejny piekny tekst. Poradz prosze, ostatnio ogarnia mnie straszna bezradnosc, frustracja I zlosc w stosunku do mojego dziecka. Zadne tlumaczenie I rady nie pomagaja, czuje w glebi serca ze to ja musze cos zmienic w sobie. Podpowiedz prosze jaka medytacja, modlitwa moga mi pomoc, tak zebym potrafila pomoc mojemu dziecku? Namaste?
Myślę, że bardzo konkretne wskazówki znajdziesz w mojej książce „Pełnia życia” oraz najnowszej – „Miłość. Ścieżki do wolności”.
Tam o miłości do dzieci małych i starszych również piszę – mam nadzieję, że to pomoże. Mi pomogło bardzo.
Trzymam mocno kciuki!!!! 🙂
Agnieszko, przeczytałam już 'Miłość” i to jest petarda. Przynajmniej w moim przypadku, ale wiem, ze będzie tez dla innych. Twój blog i książki czytam od dawna, i wierze w to, ze pojawiły się w odpowiednim momencie mojego życia, ale „Miłość” to już jest największy cud.
Moje lekcje życiowe były bardzo trudne, tragiczna śmierć Taty, rozstanie z mężem i potem jego śmierć, choroba córki i jej zagrożenie życia, moje lęki, strachy – to wszystko na zewnątrz mną strasznie szarpało – bałam się wszystkiego, a jednak w środku było Coś, co mnie zawsze ciągnęło za uszy, łapało w ostatniej chwili i wyciągało na powierzchnie. Zbyt byłam zamknięta, zamrożona, odgrodzona w strachu i bólu, żeby ogarnąć to co dzieje się ze mną i moimi dziećmi. Cały czas Coś mnie prowadziło, ale ja tego nie widziałam. Bardzo mnie poruszył fragment książki o naszym stosunku do dzieci – robiłam dokładnie to samo co Ty, identycznie. Miałam te same problemy z moim Synem. Az doszłam do takiego momentu, w którym niby wiedziałam, ale nie wiedziałam… Do dziś rana, kiedy wczytałam się w to co napisałaś – w środku mnie jest Miłość i to ona mnie prowadzi i dzięki Tobie Ją zobaczyłam. Serce mięknie, rozpuszcza się skorupa… A moje dzieci dawały mi znaki, uczyły, tłumaczyły, a ja tego nie widziałam…
Dziękuję!
Ściskam
Kasia, radosna 50-tka;-)
PS. dziś znów uczyłam moich uczniów 9 oddechów buddyjskich;-)
Kochana Kasiu! Z całego serca dziękuję Ci za ten niesamowity list!
To dla mnie niezwykle cenne wiedzieć, że to co piszę zmienia życie, otwiera serca, wnosi światło i dobro do Waszego życia.
Dla tego warto żyć, warto pisać, warto wstawać o świcie, żeby dla Was działać…
Dziękuję, dziękuję, dziękuję!!!!!
🙂
Warto! Bardzo!
I historia Twojego Męża jest poruszajaca i piekna. Wielka pokora!
Pani Agnieszko,
ja również chciałam wyrazić swoją wdzięczność za to co Pani robi. Pani blog i książki pomogły mi wielokrotnie w różnych sferach życia. Trafiłam tutaj dwa lata temu, kiedy o drugiej w nocy miałam atak nerwicy lękowej i nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Od tego czasu tak wiele się zmieniło za Pani sprawą i innych wspaniałych osób (mam nadzieję , że nie obrazi się Pani jeśli polecę tutaj kanał Beaty Pawlikowskiej na youtube i jej książki).
Obecnie często wracam do Pani wpisu na blogu o karmieniu piersią- naprawdę dodaje mi sił i motywuje! Moją pierwszą, obecnie 5-letnią córkę karmiłam tylko 6 tygodni (na szczęście jest zdrowa). Za drugim razem chciałam by było inaczej. Początki były strasznie trudne, ale udało się. Karmię już prawie 5 miesięcy i kryzysy przychodzą często- wstawanie po 4-5 razy w ciągu nocy jest wykańczające, a tu czekają kolejne obowiązki w ciągu dnia. Ale nie poddaję się. Dzięki Pani. Dziękuję☺
Ogromnie dziękuję za tę wiadomość! Ja tylko jestem posłańcem światła :)- pracę nad sobą sama Pani wykonała.
Dużą pracę, pełną oddania i zaangażowania!
Bardzo gratuluję, i z całego serca wspieram 🙂
Agnieszko! Kochana! Spieszę Ci powiedzieć że od paru dni jestem w totalnej euforii! A tak, po za tym to uwielbiam tą wersję kinową Małego Księcia!
Jestem w euforii, bo jestem zdrowa! Miałam chory jajnik ale już wszystko jest dobrze. Miałam być leczona, ale wszystko się cofnęło! Po prostu, bez lekarstw!
Ja nie jestem takim światłem, jak Ty Agnieszko, ale u tak się udało! Kochana! Naprawiłaś moją duszę i moje ciało! I wiesz, nie mogę się doczekać aż przeczytam Twoją książkę, bo chcę się zbliżyć do mojego męża. Tak, nie umiem jeszcze tego określić, ale chcę się odciąć emocjonalnie żeby nasze dusze mogły się połączyć. Tak, myślę że o to mi chodzi 🙂
Wierzę że ta książka jest specjalnie dla mnie! Tak się cieszę że jestem i że nie jestem samotną matką, i że mam tyle miłości i jeszcze tyle czasu!
Wspanialy blog Pani Agnieszko!
Od jakiegos juz czasu zastanawiam sie nad powtarzajacymi sie lekcjami w moim zyciu.Juz sporo lat powtarzaja sie wciaz te same wzorce w moim zyciu.Nie od poczatku zrozumielam ,ze sa to wlasnie lekcje zyciowe ,kiedy jednak zrozumialam to ….nic sie nie zmienilo.Lekcje sie powtarzaly i to w dodatku coraz bardziej dosadnie ,typu :Nie zrozumialas,to jeszcze raz to przezyj,ale tym razem bedzie Ci jeszcze ciezej.
I to jest straszne,ze zdae sobie doskonale sprawe z tego,ze to lekcje zyciowe,ze wciaz sie powtarzaja i,ze Ja sama tesytuacje przyciagam,ale co z tego,ze mam ta cala wiedze skoro zakazdym razem konczy sie tak samo,zle,Ja to strasznie przezywam imysle tylko: Znowuuuu! Znowu to samo.
Jesli cierpie w tej sytuacji czasem trudno sobie od razu uswiadomic: No tak,ale to przeciez kolejna lekcja zyciowa,wciaz ta sama choc z udzialem innej osoby.
Nawet jesli w tym cierpieniu jednak skupiam sie na tym,ze ok,wiem,to jest lekcja,to znowu ten sam schemat ,ale …..i tu pojawia sie problem. Jak inaczej zareagowac,jak boli tak jak w poprzednich przypadkach,jesli nie bardziej?!
Nie wystarczy rozumiec ,ze to jest kolejna lekcja ,bo to wiem,ale nie wiem jak ja rozwiazac,uwolnic sie z tego blednego kola?!
W naprawde kilku slowach moglabym podsumowac ta moja lekcje: jestem zawsze ta gorsza,czy w zwiazkach ,czy w przyjazni,schemat jest zawsze ten sam ,zawsze jestem porzucana,wymieniana na lepszy model itp.
Probowalam inaczej podejsc do tej lekcji,gdy znowu sie powtorzyla w moim zyciu….ile razy to jzu przerabialam.Ale tylko na chwile zadzialalo,a i tak zakonczylo sie jak zwykle . Nie chcialabym znowu tego przezywac,ale nie rozwiazalam tego,a mialam wiele mozliwosci,zawsze czuje ten sam bol,z wiedza,ze to lekcja czy bez niej ,wciaz to samo sie powtarza,a Ja tak samo to przezywam i naprawde nie wiem jak sie z tego wyrwac?
Kochana Pani Agnieszko,
Jak Pani radzi sobie z negatywnymi wiadomościami ? W szczególności chodzi mi o to jak się nie bać i mieć nadzieję na lepsze jutro pomimo tych smutnych scenariuszy jakie są nam przedstawiane w związku z globalnym ociepleniem. Czasami mam takie dni kiedy patrzę na świat moim sercem i wtedy mam przeczucie, że wszystko będzie dobrze, a jednak czasami potrafię się wprowadzić w taki stan , kiedy ogromnie się boję. Jak sobie wtedy radzić?
No dobrze, teraz przeczytałam całą treść 🙂 I jest piękna, ale jeśli chodzi o film, to właśnie wydaje mi się że to nie jest jego sens że każdy ma swoją planetę! Bo ta dziewczynka nie miała! 🙂 I ten staruszek też nie miał. Oni byli owarci na siebie nawzajem. I wtedy to właśnie najpiękniejsze było, te ich zabawy w ogrodzie! I oni nawet nie tworzyli własnej planety. I na końcu filmu ona ze swoją mamą też nie była na żadnej planecie. Ten film jest piękny. I jeśli chodzi o to lustro… To tak nie jest że widzimy w innym swoje wady. Widzimy potencjalne swoje wady. I musimy zaakceptować że również jesteśmy zdolni do zła. To wszystko.
Zmiana siebie jest trudna, bo mam bliskich i jeśli wcześniej nie byłam z nimi szczera to czują się oszukani. Bardzo Ci dziękuję Agnieszko 🙂
Ah Pani Agnieszko, kolejny cudowny tekst. Mnie ten Maj 'zamiotl ogonem’ w pierwszym dniu czerwca i pokazal okrutne wzorce. I ja to wszystlo wiem i slyszalam i czytalam wczesniej ale widac wszechswiat podsyla nam co trzeba w danym momencie i ten tekst genialnie mi przypomnial ze mam siebie do 'przerobienia’. Dziekuje. Pani madrosc i spokoj emanuja z Pani niesamowicie za co podziwiam i do czego daze; pozdrawiam
🙂
Pani Agnieszko. Doskonale rozumiem każde słowo przekazywane przez Panią. Czuję to samo. Wpisy na blogu i Facebooku zawsze napełniają mnie dobrą energią. Wpisy z maja o przemianie miały dla mnie ogromne znaczenie bo to był akurat dla mnie czas ogromnej zmiany. Popchnęły mnie do podjecia decyzji z którą borykalam się od lat. Decyzja o rozejściu z człowiekiem który wywoływał we mnie wszystko co najgorsze. Nie wiedziałam że jestem zdolna do tak negatywnych uczuć. Dziś mija miesiąc od momentu decyzji i czuję, że wracam do wnętrza, odradzam się od nowa, wraca radość, spokój, pogoda ducha i pewność że sobie poradzę. Ulga i pozytywne myślenie. Wpisy dały mi tzw. kopa wiedziałam, że albo teraz albo nigdy. Dziękuję.
Pani Agnieszko, już od pewnego czasu (paru lat)interesuję się tematem medytacji, uspokajania przez oddech, świadomości. W moim życiu przeżyłam traumę (strefa seksualna)która spowodowała po wielu latach stres pourazowy oraz zaburzenia lękowe trwa to już 18 lat. Świetnie sobie radzę z lękiem rozumiem wszystkie mechanizmy, jedyne z czym nie umiem sobie poradzić to natrętne myśli (obrzydliwe ) bardzo długi okres czasu identyfikowałam się z nimi bo są obezwładniające, teraz wiem że one nie są mną. Bardzo pragnę aby ich nie było wyskakują nagle jak króliki z kapelusza lub pojawiają się w konkretnych sytuacjach takze wtedy gdy jestem szczęśliwa- jakby chciały wszystko zniszczyć. Przez to wszystko stałam się bardzo świadoma widzę więcej i czuję więcej niż inni to dzięki pracy którą nad sobą wykonałam, ale jestem rozdarta między cudownym szczęśliwym życiem a tym co w mojej głowie. Jednak mam momenty zwątpienia że juz nie dam rady. Czytając o tym że nasze życie jest takie jakie mamy myśli jestem przerażona, nie chcę aby to co pojawia się w mojej głowie było prawdą… z całych sił staram się aby moje życie było piękne mam cudowną rodzinę i boję się o nią że coś ciąży nad nami- przecież tego nie chcę. Zaczęłam się modlić do Aniołów wyobrażać sobie siebie w piękny sposób medytować Ale to wszystko w mojej głowie jakby zwiększyło swoją moc. Proszę o kilka pozytywnych słów i o wyjaśnienie moich leków.
Kochana, nie walcz z myślami, tylko je ZAMIENIAJ. Jeśli pojawi się coś przykrego – od razu, natychmiast koncentruj uwagę na czymś pozytywnym.
Jeśli jest to trudne -to się módl.
Często się rozświetlaj, nawet kilka razy dziennie (to zajmuje tylko chwilę) – wszystko dokładnie opisałam w książce „Miłość”.
I koniecznie CODZIENNIE śpiewaj mantrę RA MA Da Sa – na głos, w medytacji. To mantra uzdrawiająca – na moim blogu.
Będzie dobrze – jestem pewna!!!! 🙂
Przepiękny post, tak prawdziwy. Jestem z Panią 3 lata. Dziekuje
Pani Agnieszko…zatrzymałam się na tym fragmencie …
Życie to nie jest film o miłości, jeśli w to wierzysz. Nasze przekonania tworzą naszą rzeczywistość. Życie może być filem o miłości – jeśli w to wierzysz. Jesli emanujesz dobrą energią – przyciągasz ludzi z dobrą energią. Każdy człowiek tworzy swój własny, indywidualny film, pisze scenariusz i jest reżyserem swojego życia.
i muszę się do tego odnieść….jak to się ma do sytuacji życiowych w których los stawia ludzi ( okres II WŚ, nieszczęść, trzęsień ziemi, chorób)…Co do chorób wiem że usłyszę to że choroby tworzymy sami, ale czy małe dzieci też to robią , kiedy tak strasznie chorują… a moi dziadkowie których młodość przypadła na czasy II WŚ , czy oni przez swoje ” złe ” myślenie ściągnęli wojnę na siebie, która dotknęła miliony ludzi na świecie, co dałaby im afirmacja ? Kiedy część mojej rodziny zginęła w okrutny sposób na Wołyniu, to jak można do tego strasznego wydarzenia odnieść mądrości z Pani książek o pozytywnym myśleniu? Ciekawa jestem Pani odpowiedzi bo o ile część porad może sprawdza się w dzisiejszych w miarę spokojnych czasach o tyle w obliczu wojen czy katastrof kompletnie nie widzę zastosowania.
Pani Aniu, jeśli wierzymy, że przychodzimy na ten świat tylko jeden raz, to nic z tego, co się wydarzyło i dzieje w zasadzie nie ma sensu.
Jeśli mamy świadomość, że wracamy na ten świat w określonym celu i mamy coś do ważnego do przepracowania – wszystko zaczyna mieć ogromny sens.
Ja wierzę w to drugie – wszystko jest po coś i ma ogromny sens oraz wartość.
Pozdrawiam ciepło.
No tak, ja akurat jako katoliczka wierzę w jedno życie co nie wyklucza akurat tego że być może coś mamy do przepracowania jakieś cierpienie które ma sens…ale bardziej chodzi mi o afirmacje, które w obliczu tego że mamy coś przepracować ( nawet złego) niestety nie zmienią pewnego losu…pozdrawiam
Pani Aniu, to trudny temat, ale mi latwiej go przyjmowac, kiedy pamietam o tym, ze do natury swiata przynaleza zarowno Dobro jak i zlo. Niestety, zlo czesto manifestuje sie w niezwykle okrutny sposob… Wiemy jednak, ze to dobro ostatecznie zwycieza. Jakie jest nasze wiec zadanie, aby nie zatracic radosci zycia i apetytu na nie? Wg mnie, poznawanie Dobra i zycie Nim. Ono ma moc odnawiania naszych sil na drodze.
Z ksiazki Erica- Emmanuela Schmitta, Noc ognia:
„(…) „Wszystko ma jakis sens. Wszystko jest uzasadnione.” Odtad, gdy nie bede mogl czegos pojac, przyjme to na wiare. Jesli nie zdolam dostrzec racji, to dlatego, ze zabraknie jej w moim umysle, nie w rzeczywistosci. Tylko moja ograniczona swiadomosc dochodzi do kresu swoich mozliwosci, nie wszechswiat.”
Agnieszko, tak bardzo bym chciała się do Ciebie przytulić…
Ja jestem u kresu wytrzymałości. Całe życie pracuję nad sobą, walczę, od ponad 20 lat jestem w terapii, a wciąż nie mogę przełamać sytuacji, w której się znajduję. Z jednej strony, wciąż złe rzeczy się powtarzają, np. odrzucenia przez mężczyzn, którzy mnie chyba jako gatunek po prostu nie akceptują i nie lubią. Z drugiej czuję, że nie żyję, że patrzę na świat zza szyby i jestem tylko widzem. Więc nic się nie dzieje, bo nie uczestniczę w życiu. Oprócz terapii (bardzo różnych nurtów) próbowałam chyba wszystkiego. Joga, książki, zdrowy styl życia, przyroda, sport, totalna biologia. .. Jak próbowałam wizualizacji tego, o czym marzę, to zachorowałam na nieuleczalną chorobę i teraz ta kartka z zapisem moich pragnień kojarzy mi się z porażką i chorobą. Chyba powinnam ją wyrzucić. Za chwilę oszaleję z bezradności, ale nawet to nie sprawi, że coś się zmieni. Bo wszechświat ma gdzieś moje oszalenie.
PANI Magdalena.
Dziękuję za piękne teksty w których nazywa Pani rzeczy jakie doświadczam, czuję i przerabiam, w glowie, sercu, jednak czasem nie mogę ich nazwać, umiejscowić w glowie czy duszy. Zmieniłam się, pracuję nad sobą i szukam ścieżki w życiu. Nawet pracę rzuciałam,.zostając gołą i wesołą bo na więcej cierpienia zagrzac się już nie chciałam. Stosuję PP, zbliżyła się do aniołów i wciąż odkrywam nowe, np. PANIĄ! w tym tekście znalazłam.fragment którego nie mogę rozgryźć do końca, mianowicie „powtarzająe się wzorce w naszym życiu. ” tak, dostrzegłam i ja! I unikam!. Po przeczytaniu jednak naszly mnie wątpliwości czy to wystrczy? Chyba nie 🙁 Ale za bardzo nie wiem czego ma być lekcją np: zle towarzystwo w pracy, źli ludzie na drodze, nieodpowoedni mężczyźni itd. Jakieś przyklady czego szukać w sobie do przerobienia?
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję
Ania
Witam, w moim komentarzu wkradły się błędy gdyż pisze na teledonie i nie dopatrzylam wszystkiego:( telefon z Pani Agnieszki Maciąg zrobił Magdalenę….przepraszam najmocniej, proszę o sprostowanie:)
Pani Agnieszko -jak poradzić sobie z alkoholem .
Zapraszam do lektury mojej książki „Pełnia życia”! 🙂