Pracując przez kilkanaście lat jako modelka odwiedziłam wiele domów i mieszkań na całym niemal świecie. W Nowym Jorku, Paryżu, Mediolanie, Monachium, Rzymie, Londynie, Los Angeles, Helsinkach, na Ibizie, w Meksyku, Marrakeszu, Irlandii, Tajlandii, Grecji, na Bali czy na Alasce. Czasem byłam do nich zapraszana przez osoby, które poznawałam, ale często też mieszkania, które miałam okazję odwiedzić, wykorzystywane były jako scenografia. Były planem sesji zdjęciowych, filmowych lub reklamowych. Wiele z tych wnętrz było tak unikalnych i wyjątkowych, że pokazywano je w najbardziej cenionych magazynach wnętrzarskich świata. Przebywanie w nich to jednak coś zupełnie innego niż oglądanie zdjęć. Poczucia energii miejsca, dotykanie przedmiotów, doświadczania przestrzeni i kontaktu z jej mieszkańcami to jednak możliwość zupełnie wyjątkowa.

Podczas tych wizyt przekonałam się, że zaspokojenie najnowszych trendów designu nie zawsze idzie w parze z zaspokojeniem ludzkiej potrzeby ciepła, wygody, swobody i komfortu. Wielokrotnie widziałam, jak obłędnie drogie, wyszukane meble czyniły domowników niewolnikami przedmiotów, którymi się otaczali. Ale nie musi tak być. Bywałam w mieszkaniach zarówno luksusowych jak i bardzo skromnych, z których po prostu nie chciało się wychodzić. Od pierwszej chwili czułam się w nich tak dobrze, przytulnie i bezpiecznie, jakbym została otulona troskliwymi ramionami. Każdy przedmiot zachwycał prostym pięknem i zapraszał do korzystania. Kanapy dawały wypoczynek, a na stołach bez skrępowania stawiano naczynia. Jedzenie było tam prawdziwą przyjemnością. Przyjazne otoczenie powodowało, że podczas spotkań ludzie otwierali się, inspirowali wzajemnie i emanowali ciepłem. Obiecałam sobie, że właśnie taki będzie mój dom. Obiecałam sobie, że nigdy nie stanie się miejscem na pokaz, ale będzie otulał, przytulał i koił. Będzie tak bezpieczny i wygodny. To w domu  znajduje wytchnienie moja rodzina, ale również moje marzenia, plany, pasje i sny. Wszystko, co inspiruje, wzmacnia ciało i rozwija wrażliwość. Obiecałam sobie, że mój dom będzie bezpieczną przystanią dla domowników i dla osób, które nas odwiedzą.

Ponieważ widziałam w życiu bardzo wiele inspirujących miejsc, pewnego dnia musiałam odpowiedzieć sobie na pytanie, jak ma wyglądać MÓJ dom. Jakie ma być to moje gniazdo? Ducha mojego domu miałam już w sobie. Teraz musiałam jedynie nadać mu materialny wymiar. Poprzez wystrój pragnęłam stworzyć wyjątkowy, przytulny i inspirujący klimat. Postanowiłam otworzyć się i pobawić w artystkę, która bez skrępowania i obaw kreuje swoją rzeczywistość. Zanim malarz stworzy obraz, wykonuje szkice, przygotowuje płótno, miesza farby. Na to wszystko potrzebne są czas, próby i rozeznanie. Zdecydowałam się na metodę podobną do moich dzienników inspiracji. Kupiłam duży segregator w formacie A4 i sporą ilość „koszulek”. Z magazynów wnętrzarskich wyrywałam każde zdjęcie, które zwracało moją uwagę, i wkładałam je do segregatora. Bez analizowania, ocen i krytyki. W ten sposób powstał mój prywatny album. To była moja baza, która miała mi pomóc uporządkować pragnienia, dokonać wyborów i wyklarować mój indywidualny gust. Teraz mamy Internet z nieskończoną ilością możliwości. Mnóstwo inspirujących zdjęć z całego świata. Trzeba tylko znaleźć czas na twórcze poszukiwania.

Idealny dom to nie są ściany, meble i przedmioty. Prawdziwy dom to uczucia, ludzie i emocje. Czasem o tym zapominamy skupiając się na wyborze tapety, kafelków, mebli czy podłogi. Mury i wystrój wnętrza to nie jest dom, to martwa przestrzeń, w którą trzeba tchnąć ducha. I to właśnie ten duch powinien nas prowadzić podczas wyboru elementów dekoracji wnętrza.

Gdy zobaczysz zdjęcie, które w jakiś sposób Cię poruszy na początek nie analizuj go, ale odłóż do swojego pliku inspiracja. Gdy zgromadzisz w nim pewną ilość zdjęć wróć do nich gdy będziesz miała wolną chwilę (czasami musimy się rozchorować , żeby ją znaleźć…) i wtedy na spokojnie oglądaj je i analizuj. Co Cię w nich zachwyca, co porusza Twoją duszę? Co wyrazi Twój indywidualny styl?

Jak powinien wyglądać idealny dom? Jest tylko jedna uniwersalna recepta – jego osobowość powinna wyrażać naszą osobowość. Cała reszta, moda, trendy i tendencje tak naprawdę nie mają znaczenia. Kierunki wyznaczane przez projektantów mogą nam pomóc, ale nich będą wspaniałą inspiracją, a nie obowiązkiem. Niektórzy lubią otaczać się przedmiotami, drobiazgami, kochają eklektyczną mieszankę styli, inni wolą wnętrza czyste, minimalistyczne i sterylne. Ja najlepiej czuję się w naturalnych barwach i materiałach. Lubię drewno, kamień, tkaniny, żywe rośliny, rękodzieło i zapach kadzidełek. Jestem eklektyczna. Zachwyca mnie bogactwo świata i nie chce z niego rezygnować. Ale znam osoby, które najlepiej czują się otoczone plastikiem, szkłem, ceratą, sztucznymi roślinami, cukierkowymi barwami i syntetycznymi zapachami. Tak też można. Nasz dom jest wyrazem naszej osobowości. Jeśli prawdziwie akceptujemy osobę, którą w istocie jesteśmy, nie przyjdzie nam do głowy, by urządzając go, kierować się modą lub chęcią zaimponowania znajomym. Prawdziwa wolność wyraża się poprzez akceptację naszych potrzeb i naszego gustu. Trzeba mu zaufać.

  • Jeśli nie czujesz się pewnie w sprawach estetyki, możesz oczywiście poprosić o radę specjalistę lub osobę, której ufasz. Niezależnie jednak od ich zdania, prawdziwie szanując siebie, otocz się wyłącznie przedmiotami, kolorami i fakturami, które budzą w TOBIE autentyczny zachwyt. Nie myśl o tym, co wypada posiadać w mieszkaniu. Nie stawaj się niewolnikiem drogiej podłogi, kanapy czy modnego, ale bardzo niewygodnego stołu. Kupuj tylko takie meble, które dadzą Ci poczucie swobody. Uczyń komfort i wygodę swoimi priorytetami.
  • Twoje mieszkanie zmienia się tak samo jak Ty. Dylemat w sprawie aranżacji wnętrza dotyczy nie tyle samego wyboru stylu, ile TWOJEJ życiowej wędrówki. Kto z Tobą mieszka? Jakie poczucie estetyki mają te osoby? Jakie potrzeby? Nasze domy są inaczej urządzone, gdy mieszkamy same czy mamy małe dzieci, a inaczej wtedy, gdy dzieci są już duże. Niech dom zmienia się nie tylko wraz z rozwojem naszej osobowości, ale również sytuacji życiowej. Tak jest dobrze. Nie musimy wybierać go raz na zawsze. Nasze życie się zmienia, nasz gust się zmienia i tak samo z czasem zmieniają się wnętrza naszych mieszkań.