Co oznacza słowo mantra?

Pisałam już o tym w mojej książce „Smak szczęścia”, ale z pewnością nie każdy ją czytał, więc zacznę od początku. Słowo man oznacza „umysł” lub „myśleć”, a trai „wznosić” lub „chronić”. Można więc rozumieć, że słowo mantra oznacza albo myśl, która nas chroni, wznosi ponad materialny wymiar, albo też wznoszenie umysłu na wyższy poziom. Dla mnie jest to właśnie podnoszenie wibracji mojego umysłu (świadomego, podświadomego i nieświadomego) na wyższy poziom. Równoważę je i dostrajam do wyższych wibracji. A to przynosi bardzo wymierne efekty w moim życiu i samopoczuciu.

W dużym uproszczeniu – mantry to specjalne formuły sylab, które tworzą dźwięki, a co najważniejsze: określone WIBRACJE.

Doskonale wiemy, że śpiewanie mantr znane jest ludzkości od niepamiętnych czasów, w każdej części naszej Planety. Ten rodzaj aktywnej medytacji od zawsze uważany był za szczególnie silny i cenny. Potrzeba śpiewania jest wpisana w ludzką naturę – wystarczy spojrzeć na małe dzieci! Nieustannie coś podśpiewują i tworzą swoją własną muzykę. Coś to jednak blokuje. Co? Dorośli! 🙂 Dzieci ciągle słyszą „Nie przeszkadzaj, ciszej, nie tak głośno, daj mamusi odpocząć, zaśpiewaj coś ładniejszego, ale fałszujesz…” itd. Niemal każdy z nas wiele razy słyszał totalnie blokujące zdanie, że śpiewać powinny jedynie osoby wyjątkowo uzdolnione, więc wyrażanie emocji poprzez śpiew w życiu codziennym właściwie zupełnie zanika. Może właśnie dlatego, gdy ja sama po raz pierwszy spotkałam się z takim rodzajem medytacji, czułam się bardzo onieśmielona. Nasze ograniczenia kulturowe (umysłowe) stają często na przeszkodzie, by odważnie korzystać z narzędzi, które mogą przynieść nam BARDZO wiele dobrego. Stajemy się krytyczni wobec swoich wokalnych możliwości, ponieważ otoczenie uczy nas, że śpiewać powinny jedynie osoby posiadające wyjątkowe predyspozycje. Dlatego często mamy do siebie żal, że nasz głos nie brzmi wystarczająco czysto, dźwięcznie i okazale.

Jednak podczas śpiewania mantr nie ma to żadnego znaczenia. Medytacja jest procesem, który polega na wyzbyciu się pokusy popisywania i oceniania – jest to bardzo dalekie od tego, czego uczy nas kultura Zachodu. Śpiewać możemy nie tylko głosem, ale też sercem – wtedy otwieramy się na jeszcze silniejsze, zupełnie nowe doznania. Jest to proces bardzo indywidualny, jednak odczucia, które towarzyszą śpiewaniu mantr, są zwykle silne nawet w przypadku nowicjuszy.

Podczas śpiewu wibracje dźwięków są odczuwane w całym ciele. Rezonując, poruszają kanały energetyczne, które poprzez wewnętrzną stymulację odblokowują się i harmonizują. Niektóre osoby już podczas pierwszego kontaktu z mantrą doświadczają wzruszenia, oczyszczenia lub radości. Inni jednak potrzebują więcej czasu, by pozbyć się intelektualnych blokad i otworzyć na nowe przeżycia. Ich umysł tak łatwo nie odpuszcza. Zwyczajnie boi się tego, co nowe, a najbardziej boi się utraty kontroli. 🙂 Pojawienie się wyjątkowej irytacji podczas śpiewania mantr (rzadko, ale się zdarza) jest zwykle oznaką energetycznego „zanieczyszczenia”. Skoro pozytywne wibracje budzą złość oznacza to jedynie, że jesteśmy od nich bardzo oddaleni. Po prostu z nimi nie rezonujemy. W takich drastycznych (i w sumie rzadkich) przypadkach śpiewanie mantr można odłożyć na później, a na początek tylko ich słuchać. Ich dźwięk również na nas silnie wpływa. Śpiewanie jednak zdecydowanie to wzmacnia. A śpiewanie ich w skupieniu, w medytacji – to już prawdziwa petarda! 🙂

Są mantry, których istnienie przez tysiące lat było owiane tajemnicą. Chroniono je jak najcenniejsze skarby i udostępniano jedynie wtajemniczonym. Przekazywane z pokolenia na pokolenie przetrwały do dziś. Żyjemy w NIESAMOWITYCH czasach, ponieważ te bezcenne skarby ludzkości dostępne są dzisiaj dla każdego z nas! Wydarzyło się to min. za sprawą mistrza Yogi Bhajan, który pod koniec lat sześćdziesiątych przybył do USA, aby nauczać i przekazać mądrość Wschodu naszej cywilizacji (jego koledzy, nauczyciele z Indii nie byli tym zachwyceni i tego nie pochwalali!).

Cóż, dzisiaj mamy bezcenną możliwość, aby w szybkim tempie rozwijać się, wznosić na wyższy poziom, leczyć się i czuć się bardziej szczęśliwymi, spokojnymi, spójnymi. Mamy łatwo dostępne, bardzo skuteczne narzędzia. Nasi wrogowie nie są dzisiaj na zewnątrz, ale wewnątrz nas – są nimi nasza ignorancja, ograniczenia umysłu i lenistwo. To wystarczy, aby z nich nie korzystać. Nie potrzebujemy żadnych wrogów z zewnątrz! 🙂

W dzisiejszych czasach tylko od nas zależy jak i czy w ogóle będziemy się rozwijać, ponieważ możliwości mamy niesamowite!

Znamy oczywiście mantry chrześcijańskie – jak najbardziej zachęcam do ich śpiewania! Najbardziej znana z nich to „Alleluja”. Piękna!

W następnych moich postach będę Wam przekazywała mantry, które w moim życiu dokonały prawdziwych cudów. Śpiewamy je w języku, który nazywa się sanskryt. Jest to prastary, przepiękny, staroindyjski język, którego brzemiennie odbieram w sposób wyjątkowy. Nasz umysł usiłuje zrozumieć znaczenie słów mantr, ale tak naprawdę nie ma ono większego znaczenia. Tak jak pisałam wcześniej, poprzez mantry wpływamy na nasz umysł świadomy, podświadomy i nieświadomy. Tak więc 2/3 naszego umysłu nie ma nic wspólnego z logiką – cóż za zaskoczenie dla ludzi wychowanych w cywilizacji kultu intelektu! 🙂

Niektórzy badacze są zdania, że sanskryt jest językiem pierwotnym, pierwszym językiem znanym ludzkości, jeszcze zanim powstała wieża Babel i podziały między ludźmi. Czy jest to prawda czy mit – nie wiadomo. Ja jednak słuchając sanskrytu doświadczam czegoś wyjątkowego, podobnie jak wiele innych osób. Dzieje się tak podobno dlatego, że sanskryt nie jest dzisiaj językiem rozumianym przez intelekt (jest językiem „martwym”), ale jest rozumiany przez DNA naszych dusz. I ja właśnie tak to czuję. A Ty? Sama sprawdź! 🙂

Jak śpiewać mantry? Kilka praktycznych porad.

Mantry, którymi się z Wami podzielę, nie przynależą do żadnej religii i powstały w czasach, gdy podziały religijne między ludźmi jeszcze nie istniały. Te mantry są więc dziedzictwem całej ludzkości, niezależnie od rasy, koloru skóry, miejsca urodzenia czy religii. Przynależą do każdego z nas i są naszym dobrem. Możemy z nich korzystać bez ograniczeń (oczywiście, jeśli wewnętrzne ograniczenia naszych umysłów na to pozwolą!) 🙂

Na temat naukowych i medycznych odkryć dotyczących medytacji i mantr istnieje obecnie mnóstwo publikacji. Pisał o nich min. magazyn „Time”:

We Need To Take Meditation More Seriously As Medicine

Wykonywanie ich nie wymaga żadnych wokalnych zdolności ani umiejętności. Można je wykonywać niemal w każdym miejscu, głośno lub cicho, by w szybki i skuteczny sposób zmienić swoje wibracje, swoją energię – a więc swoje samopoczucie!

Optymalnie jest jednak wybrać ciche, spokojne miejsce, aby czuć się bezpiecznie i mieć poczucie, że nikt nam nie będzie przeszkadzał. Ja podczas śpiewania mantr w skupieniu, wchodzę w bardzo głęboką medytację.

Jeśli podczas tego procesu ktoś z moich domowników wejdzie do pokoju – nigdy nie przerywam i nie zwracam na to uwagi (piękny stan wewnętrznego spokoju). Jedynym wyjątkiem jest Helenka. Przedwczoraj rano śpiewałam mantrę, gdy Helenka weszła do pokoju (obudziła się wcześniej niż zwykle). Nie przestałam śpiewać, tylko uśmiechnęłam się do niej i uczyniłam zapraszający gest dłonią. Moja córeczka weszła cichutko, usiadła na moich nogach (siedziałam w „łatwej pozycji”) przytuliła się do mnie i siedziała tak nieruchomo i spokojnie, aż skończyłam śpiewać. Na koniec, nadal trwając w medytacji i tuląc ją, skierowałam tą piękna energię (którą stworzyłam mantrą) do niej, aby otoczyła ją i wypełniła.

Gdy skończyłyśmy, Helenka otworzyła oczy, uśmiechnęła się do mnie i powiedziała: „kocham Cię mamo…” To była absolutnie magiczna chwila.

To ciekawe, w jaki niezwykły sposób na mantry reagują dzieci i zwierzęta! Gdy byłam w ciąży, przez cały jej okres, codziennie rano i wieczorem śpiewałam dla Helenki i dla siebie mantry uzdrawiające i ochronne, dzięki temu nieustannie działy się cuda. Słuchałam ich również podczas porodu. 🙂

Najlepiej jest praktykować (ćwiczyć jogę, medytować, śpiewać mantry) rano lub wieczorem, albo i rano i wieczorem. Rano, aby naładować się pozytywnie na cały dzień, a wieczorem, aby spokojnie spać. Działa!

Optymalna pora to 20 minut przed i po zachodzie oraz przed i po wschodzie słońca.

Jeśli nie udało Ci się śpiewać rano, to możesz to zrobić np. jadąc do pracy. Ja każdą podróż samochodem wykorzystuję na śpiewanie mantr, idealne są do tego oczywiście korki! Zamiast denerwować się i narzekać, lepiej jest wykorzystać ten czas pozytywnie dla siebie.

Podczas mojej wieloletniej przygody z mantrami, miałam takie dni, kiedy np. byłam sama w domu, powiedzmy w niedzielę lub w sobotę, i śpiewałam sobie w samotności kilka mantr, w ciągu dnia. Energia, którą później czułam była niesamowita! Żadna impreza, ani żaden alkohol się do tego nie umywa. Podczas ostatnich warsztatów, jedna z uczestniczek, śliczna miłośniczka wina, próbowała dociec, dlaczego nie piję alkoholu. W ostatnim dniu warsztatów, gdy poczuła tą niesamowitą energię (po ćwiczeniach jogi i śpiewaniu mantr) powiedziałam jej „teraz już wiesz, dlaczego nie piję alkoholu – nie chcę zniszczyć tej pięknej energii”. „Tak, teraz to rozumiem” – powiedziała uśmiechając się błogo. Bo słowa nie mają większego znaczenia – najważniejsze jest nasze osobiste doświadczenie. Nasza prawda.

W tym miejscu jednak proszę Cię – śpiewając mantry nie spodziewaj się określonych efektów i doznań. Po prostu z otwarty sercem poczekaj i poczuj, co do Ciebie przyjdzie. Każda z nas jest istotą indywidualną i każda doświadcza czegoś zupełnie innego, w swoim własnym tempie, w swoim własnym czasie. Jeśli będziesz praktykowała systematycznie, to zaręczam Ci, że to przyjdzie. Wcześniej czy później, ale przyjdzie na pewno. Niektórym osobom od razu z oczy płyną łzy (pozytywne, oczyszczające), inne reagują irytacją, ktoś inny z kolei nic nie czuje. Zwykle trzeciego dnia praktyki coś się zmienia – na moich warsztatach każda z nas to czuje. I doświadcza wewnętrznej przemiany. Wiele osób mówi, że nie potrafi nazwać słowami tego, co czuje. Nic dziwnego, ponieważ ludzki język nie zna słów, aby to opisać. To są doświadczenia, które wykraczają poza doznania naszych 5 zmysłów. O tak, my ludzie jesteśmy czymś ZNACZNIE więcej niż tylko to fizyczne ciało! 🙂

Teraz najczęściej śpiewam mantry samotnie. Uwielbiam robić to z moim mężem (kosmiczne i bardzo zbliżające uczucie!), ale jednak budzę się bardzo wcześnie, więc wspólnie śpiewamy w chwilach wyjątkowych wyzwań, gdy ktoś potrzebuje uzdrowienia lub wsparcia. Śpiewamy też razem w samochodzie – ale to nie jest aż tak wstrząsające uczucie, jak śpiewanie w medytacji. 🙂

Kiedyś często śpiewałam w towarzystwie innych kobiet, po zajęciach jogi lub na spotkaniach, które organizowała Iwona, moja cudowne nauczycielka jogi. Wspólne śpiewanie kobiet tworzy absolutnie niesamowitą, przepiękną, czystą energię. Właśnie tego doświadczamy teraz na moich warsztatach.

Śpiewając mantry, medytując czy ćwicząc jogę oczywiście wskazany jest wygodny, nie krepujący ruchów strój. Jeśli masz na to przestrzeń, to wspaniale jest stworzyć w domu miejsce do medytacji – swoje miejsce mocy. Przed śpiewaniem mantr warto jest wywietrzyć pomieszczenie i zapalić świeczkę.

Cudownie jest oczywiście śpiewać w naturze, ale to już raczej na wiosnę…

A teraz już przejdźmy do pierwszej mantry, bardzo silnej, uzdrawiającej Ra Ma Da Sa 🙂

Znajdziesz ją TUTAJ.

Życzę Ci powodzenia i mocno trzymam kciuki!

🙂