Temat odmowych narodzin coraz bardziej powszechny na świecie w naszym kraju wzbudza ogromne kontrowersje i skrajne emocje. Dlaczego? Ponieważ niewiele o nim wiemy. A zwykle boimy się tego, czego nie znamy.
Dwie wspaniałe kobiety Ewa Janiuk i Emilia Lichtenberg – Kokoszka zebrały w jednej wspólnej książce autentyczne historie opisujące domowe narodziny spisane przez samych rodziców. Opowiedziane w sposób niezwykle osobisty i otwarty. Niezależnie od tego, na jakim etapie życia jesteśmy, czy zamierzamy rodzić, czy też nie, warto sięgnąć po tę pozycję, by na podstawie prawdziwych historii wyrobić sobie własną opinię na postawione we wstępie pytanie: czy poród w domu to faktycznie fanaberia szaleńców, czy może jednak powrót do normalności?…
Ja znalazłam tu odpowiedź na wiele moich wątpliwości. A mój mąż na jedno ze swoich głównych pytań: czy podczas porodu w domu panuje potworny bałagan i wszystko trzeba wyłożyć folią malarską i ręcznikami?
Ta książka otworzyła moją głowę, oczy i serce. Zmieniła mój sposób myślenia. Zapierająca dech w piersiach, wzruszając, a czasem zabawna lektura. Fascynująca książka! Bo najbardziej niezwykła historie pisze samo życie. Pozycja obowiązkowa dla każdej osoby, która nie boi się żyć i myśleć samodzielnie!
Pani Agnieszko,
Bardzo dziękuję za ten wspaniały blog. Jest Pani niezwykle inspirująca. Chętnie do Pani zaglądam i przekazuje linki do poszczególnych wpisów znajomym 🙂
Jednym z najbardziej inspirujących wpisów był ten o porodzie domowym. To dzięki niemu, podjęłam decyzję, że ja również chcę urodzić w domu. Podjęłam już pierwsze rozmowy z położną w tym celu.
Jestem w drugiej ciąży. Pierwszego syna urodziłam w 35 tygodniu, ciąża była dosyć trudna, przez cały okres ciąży zmagałam się ze skurczami, które ostatecznie doprowadziły do skrócenia się szyjki macicy i porodu. Teraz jestem w drugiej ciąży, skurcze zaczęły się już na samiusieńkim początku. Jako, że jestem zwolenniczką homeopatii i naturalnego leczenia, dogrzebałam się do zioła, które stosuje się przy tego typu problemach – wczesne poronienia i mocne skurcze w początkowej fazie ciąży. Kora kaliny koralowej fantastycznie mnie wzmocniła, do tego zastosowałam serię zabiegów terapii krzyżowo-czaszkowej, która cudownie rozluźniła moje ciało. Obecnie czuję się super. Jednak z tyłu głowy pojawiają się myśli, że to może nie być wystarczające, że powinnam zadbać o to, by ciążę donosić – bez tego nie będę mogła rodzić w domu.
Czy jest Pani w stanie coś mi podpowiedzieć lub polecić jakiegoś zielarza, fitoterapeutę, homeopatę z okolic Warszawy, który mógłby mi pomóc w tej sytuacji?
Pozdrawiam serdecznie,
Paula