Od pewnego czasu nie wznoszę noworocznych toastów. Dużo ważniejsza niż upojna zabawa, stroje, buty na obcasach, makijaż i fryzura jest dla mnie chwila wewnętrznego skupienia, wyciszenia i medytacja. Coś się kończy i coś się zaczyna. Data jest tylko symbolem, umową, którą ludzie zawarli między sobą. W różnych cywilizacjach nowy początek przypadał na inny dzień roku. Ale my żyjemy według kalendarza gregoriańskiego i to właśnie 31 grudnia coś się kończy, a 1 stycznia coś się zaczyna.
Pod koniec roku robię podsumowanie, analizę i dziękuję. Zawsze jest za co dziękować, nawet jeśli czasem dostajemy dary trudne do udźwignięcia, których sensu nie jesteśmy na początku w stanie zrozumieć, bo przytłacza nas ból i cierpienie. Ale gdy się spod nich wreszcie wygrzebiemy, potrafimy dostrzec, że na tym pobojowisku wyrasta nowa roślina. Nowe życie. Nasz dar – zrozumienia, przemiany, otwartości, naprawy, akceptacji, miłości, uzdrowienia, wiary….
„Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem”.
/Kohelet/
Bóg nigdy nie daje nam więcej, niż jesteśmy w stanie unieść. I nie dotyczy to tylko bólu i cierpienia, ale również sukcesów czy sławy. Czasem nie jesteśmy gotowi na to, by unieść sukces o jaki marzymy.
Życie nauczyło mnie: „uważaj o czym marzysz, bo gdy spełnią się marzenia mogą okazać się Twoim największym przekleństwem”. Zdarzyło mi się wiele razy, że spełnione marzenia przyniosły więcej cierpienia niż radości. Teraz marzę całym sercem, ale jednak bardzo ostrożnie. Mądrze. Nasze myśli mają ogromną moc sprawczą i są niezwykle silną energią. Musimy ją ukierunkować w taki sposób, aby dobrze nam służyła.
W Nowym Roku życzymy sobie szczęścia. Ale czym jest szczęście o którym tak marzymy?
Nie ma jednej definicji, która może posłużyć wszystkim ludziom. Każdy marzy o czymś innym – i dzięki Bogu, że tak jest.
Dla mnie prawdziwe szczęście to znalezienie czasu na okazywanie miłości mojej rodzinie. Czasu, aby w pełni i świadomie z nimi być. Bez telefonu w ręku, bez laptopa, bez telewizji. Chłonąć energię bliskości będąc w pełni tu i teraz.
Ale szczęście to również znalezienie czasu na zajmowanie się przyjemnościami: domem, naturą, czytaniem, malowaniem, twórczymi wycieczkami – jednym słowem na karmienie duszy. To takie ważne! A czasu na to tak mało…
Prawdziwe szczęście to świadomość, że gdyby ten dzień był ostatnim dniem mojego życia na tej ziemi, to mogę odejść bez żalu. Wykorzystałam każdą okazję do przemiany, rozwoju i nauki. Mówiłam kocham i dziękuję. Spełniałam pragnienia swojego serca. Kochałam pełną piersią. Nigdy nie odwróciłam się od życia. Byłam odważna i z wiarą podejmowałam nowe wyzwania. Zawsze dawałam z siebie wszystko co najlepsze. Posadziłam rośliny. Moje życie wydało owoc.
Szczęście to praca z pełnym oddaniem i zaangażowaniem. W ciszy, spokoju umysłu i skupieniu. Świadomość, że dałam z siebie wszystko co najlepsze bez względu na okoliczności i przeszkody.
Szczęście to wynoszenie swojej pracy do rangi sztuki – poprzez miłość, uczciwość i szczerość wnoszoną w każde działanie.
Szczęście to pogodzenie się z przeszłością i akceptacja tego co jest, aby przyszłość mogła rozwijać się zgodnie z Boskim planem. Nie znamy go, ale jedno jest pewne – pomimo burz i zawirowań Bóg zawsze chce dla nas tego, co najlepsze.
Szczęście to odkrycie swojego prawdziwego życiowego powołania, swoich talentów i darów, zaufanie im i ofiarowanie ich światu z czystym sercem.
Szczęście to zmiana czyjegoś życia na lepsze. Uzdrowienie zranionego serca. Wnoszenie w życie innych ludzi nadziei i światła.
Prawdziwe szczęście to kochać drugiego człowieka bezwarunkowo, w pełni, szczerze, uczciwie i z absolutnym oddaniem mając świadomość, że otrzymuję od niego dokładnie to samo. Szczęście to pragnienie dla swojego partnera wzrostu, rozwoju i wszystkiego co najlepsze mając pełną świadomość, że on pragnie dla nas dokładnie tego samego.
Szczęście to nie tyle pieniądze w banku, ile spokojne serce i umysł oraz wiara w to, że zawsze i w odpowiedniej porze będzie nam dane to, czego naprawdę potrzebujemy. Znam przecież milionerów, którzy nieustannie boją się straty i w rzeczywistości są biedakami. Znam też biedaków, którzy mają niewiele w kieszeni, ale w sercu i w duszy mają spokój oraz całkowitą pewność, że Bóg zawsze się o nich troszczy.
„Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.
Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć;
orzeźwia moja duszę”…
/Psalm 23/
Kocham ten psalm…
Szczęście to poczucie zdrowia, siły i mocy. Świadomość tego, że troszczę się o siebie w sposób mądry. Karmię siebie czystym pokarmem pełnym życia, dobrymi myślami, pozytywnym nastawieniem, uczciwym podejściem do wszystkich aspektów swojego życia. Szanując siebie wyrażam szacunek do Stwórcy, który dał mi życie. Bo szczęście, to czuć się dobrze w swojej skórze.
Prawdziwe szczęście to nieustanna pogoń za marzeniami i za pragnieniami serca. Niezachwiana wiara. I świadomość, że każdy dzień jest ważny, potrzebny i święty.
Prawdziwe szczęście to pełna świadomość wszystkich błogosławieństw, jakie daje nam życie i dzielenie się nimi.
W tym roku nie wybieram się na sylwestrowe szaleństwa. Nie będę również siedziała przed telewizorem. Nowy Rok powitam godnie – z całą pewnością będę trzeźwa i w pełni świadoma :). To jest niezwykły czas, w którym pragnę otoczyć się pięknem i miłością, by wdzięcznym sercem podziękować za cały rok i marzyć o tym, co przeniesie nowy.
„Kiedy spoglądam w przyszłość jest tak jasna, że aż razi w oczy”
/Oprah Winfrey/
Życzę Wam Szczęścia Kochani! Wszelkiego Szczęścia, jakie sobie wymarzycie!
Niech otoczy Was anielska opieka.
Życzę Wam wielu błogosławieństw!
Pięknego i radosnego 2015 roku dla nas wszystkich.
I spokoju dla tego świata… 🙂
Agnieszka
Witam pani Agnieszko 🙂 Post pani jest tak ciepły i pełen mądrości takiej niby zwykłej życiowej . Każdy człowiek winien to wiedzieć , jednak nie zawsze się wie i pamięta. Dziękuję pani bardzo za te słowa. Pani zaś życzę tego samego , spełnienia pani życzeń przesłanych nam. Pozdrawiam serdecznie Kaśka
Czasem zapominamy o tym, co jest najbardziej oczywiste.. 🙂
Dziękuję serdecznie i ja również ciepło pozdrawiam! 🙂
Kolejny cudowny wpis 🙂 Ja chcę spędzić Sylwestra też na trzeźwo, z marzeniami na nadchodzący rok ale niestety nie każdy to rozumie. Dla innych Sylwester to alkohol, pójście na byle jaką imprezę (bo iść gdzieś trzeba!) i „umieranie” 1.01. A Ja tak nie chcę! Chcę obudzić się świadoma, szczęśliwa, pójść na spokojny spacer z wystraszonym o huku petard psem, może i pojeździć rowerem albo pójść na łyżwy 🙂 Póki co jestem obiektem kpin ale co tam, nie ugnę się bo to moje życie i będę go przeżywać według swoich zasad a nie innych. Dziękuję za ten rok Pani Agnieszko. Odkrycie Pani bloga było jednym z najlepszych rzeczy w mijającym roku. Tyle Pani zawdzięczam. Szczęścia i dużo miłości na ten 2015 rok.
Pozdrawiam serdecznie
Bernadeta
Z całego serca dziękuję za te cudowne słowa!
Nie żyjemy po to, aby zadowalać innych, ale iść zgodnie z naszym powołaniem, wołaniem naszego serca i duszy.
Dobre życie to często niepopularne wybory – ale świadome i nasze.
Tego musimy się trzymać.
Pięknego 2015 roku!
Przesyłam ciepło pozdrowienia….! 🙂
A ja dziękuję za tę jasność, którą Pani nas oświetla – wiele dobrego wydarzyło się w mej duszy od kiedy ”zadomowiłam” się tutaj – na Pani blogu 🙂 Jeszcze raz dziękuję i posyłam serdeczności 🙂 🙂 🙂 dominika
Bardzo dziękuję za te cudowne słowa na koniec roku.
Dzięki temu właśnie był on dla mnie wyjątkowy… 🙂
Ciepło pozdrawiam i życzę wiele piękna w 2015 roku! 🙂
Piękne słowa. Ile trzeba mieć życiowej mądrosci i dojrzałości aby wyrazic i ubrać to w treść. Dziękuję.
Ja dziękuję bardzo!
W taki razie chyba nie zmarnowałam swojego czasu…
Bardzo ciepło pozdrawiam! 🙂
Dziękuję Pani Agnieszko!
Ma Pani ogromny talent uszczęśliwiania ludzi. Pięknie Pani pisze, ten wpis o szczęściu jest mi bardzo potrzebny. Mam 40 lat, w tym roku urodzilam trzecie Dziecko – Córeczkę. Kilkanaście dni temu zmarł mój ukochany Mąż i Ojciec naszych Dzieci…tak bardzo mi przykro…cud narodzin Dziecka przeplótł się z okrutną chorobą i śmiercią najblizszej mi Osoby…
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku…zdrowia, pociechy z Męża i Dzieci…Magdalena
Pani Madaleno bardzo poruszył mnie Pani wpis. Ja również miałam w tym roku bardzo niemiłe przeżycia zwiazane z rodziną, na szczęście zdobyłam się na przeprowadzkę i uwolniłam od demonów przeszłości na dobre. Teraz układam sobie życie na nowo, mam wsparcie Męża oraz dwójkę kochanych Dzieci. Życzę Pani i Pani Dzieciom dużo siły.
Pani Magdo, w tej sytuacji trudno znaleźć słowa…
To dla mnie niezwykłe, że w tym wszystkim mogę wnieść do Pani życia trochę światła….
Tej wyjątkowej nocy będę modliła się o siłę dla Pani i dla dzieci, o wiele wsparcia dla Was, o wszelką pomyślność i anielską opiekę
Bardzo mocno przytulam Panią do serca.. Jak kobieta kobietę.
Przesyłam ciepło… 🙂
Tak trudno mówić o szczęściu i widzieć dobro jak się patrzy od kilku miesięcy na bliską, chorą na raka bliską osobę. Dla mnie ten mijający rok to koszmar, a nadchodzący……??? Życzę Pani i Pani bliskim dużo zdrowia i szczęścia, a wpisy na blogu są fantastyczne. Pozdrawiam Kasia
Wiem jakie to trudne. Znam to. Ja również przez to przechodziłam.
Trudno znaleźć słowa pocieszenia w takiej sytuacji.
Życie każdego człowieka na tej planecie związane jest w jakiś sposób z chorobą i śmiercią.
To co możemy dla siebie robić, to się wspierać, podtrzymywać na duchu, dawać sobie dużo dobrej energii i zrozumienia.
To wszystko wysyłam teraz do Pani…
Wszystko jest po coś…
Pozdrawiam bardzo ciepło! 🙂
Czasem jakaś siła popchnie mnie w stronę Kościoła. Zawsze wówczas przypadkiem Słowo Boże odpowiada na nurtujące mnie pytania, rozwiązując przy tym prześladujące mnie problemy. Od jakiegoś czasu podobny przypadek podsuwa mi twojego bloga. On, jak lekarz, leczy krwawiącą często moją duszę, przypomina to o czym tak łatwo dzisiaj zapomnieć, podnosi za włosy, gdy obijam już niemal głową o ziemię. Dziękuję Agnieszko ☺️
Nie wiem co napisać…
Ze wzruszenia.
To wielkie szczęście, że coś takiego mogę dać.
Sama to dostaję. I daję dalej.
Bardzo mocno przytulam…. I dziękuję….
Dziękuję za Pani mądrość, wrażliwość, życzliwość i miłość, która emanuje z każdego Pani wpisu…Uwielbiam blog i komentarze :)) Czytając jestem dumna, że jestem kobietą wyśmienicie się czuję w tym ” towarzystwie” Wszystkiego dobrego na Nowy Rok!!
To co do mnie piszecie kochane dziewczyny, jest najbardziej niezwykłym zakończeniem tego roku, jakie mogłam sobie wymarzyć.
Jestem wygadana, ale tym razem brakuje mi słów…
Dziękuję, dziękuję, dziękuję… 🙂
„Prawdziwe szczęście to kochać drugiego człowieka bezwarunkowo, w pełni, szczerze, uczciwie i z absolutnym oddaniem mając świadomość, że otrzymuję od niego dokładnie to samo. Szczęście to pragnienie dla swojego partnera wzrostu, rozwoju i wszystkiego co najlepsze mając pełną świadomość, że on pragnie dla nas dokładnie tego samego.” – piękna definicja szczęścia <3
Pięknie jest to czuć. Pięknie jest to dostać.
Tym bardziej, że wszystko co dobre trzeba sobie wypracować, pokonując własne wady, ograniczenia, wpojone przekonania.
Dziękuję i ciepło pozdrawiam 🙂
Często gonimy za szczęściem i szukamy go w wielkich rzeczach i wyjątkowych zdarzeniach. Tak naprawdę jednak nieustanie je odtrącamy. Szczęście moim zdaniem to małe rzeczy, które zdarzają się każdego dnia – uśmiech drugiej osoby, posiłek w gronie najbliższych, piękne zapachy. Właśnie takie błahostki, których często nie doceniamy i w gonitwie dnia codziennego omijamy, powodują że wydaje nam się iż nie spotkaliśmy szczęścia, a tymczasem ono jest na wyciągnięcie ręki, Czasami potrzeba niewiele. Zatrzymać się na chwilę i postarać docenić to co mamy. Mi w tym pomogło podjęcie wyzwania „100 dni szczęścia”, które niebawem kończę. Już teraz jednak potrafię cieszyć się z drobiazgów i dostrzegać to co sprawia, że się uśmiecham. Aby być szczęśliwym trzeba też zaakceptować i pokochać samego siebie, pokochać własne ciało!
Wszystko, co otwiera nam oczy na tu i teraz jest dla nas bezcenne.
Pięknie jest się rozwijać i pracować nad sobą.
W Nowym Roku życzę wielu wspaniałych, nowych odkryć!
Ciepło pozdrawiam 🙂
Pani Agnieszko bardzo dziękuję za ten wpis. Dodał mi dużo energii i napełnił optymizmem na Nowy Rok. Cieszę się, że są takie osoby jak Pani, tak po prostu normalne, szczere i przede wszystkim serdeczne wobec innych ludzi. Nie pamiętam dokładnie, kiedy odkryłam Pani bloga, ale od tej pory odwiedzam go regularnie, nie tylko ze względu na tematykę, doceniam rownież styl, w jakim Pani pisze. Jest Pani moją inspiracją i nadzieją na lepsze jutro, pozdrawiam Panią serdecznie.
Bardzo dziękuję za te słowa!
To dla mnie bardzo ważne.
Pozdrawiam ciepło i życzę wspaniałego Nowego Roku! 🙂
Kochana Pani Agnieszko, Chce Pani wyrazic ograomna wdziecznosc za bloga, za wpisy pelne milosci, radosci, optimizmu, dobrej energi, nadziei, dobra, piekna… Nalezy Pani do kregu moich wirtualnych a jednak bardzo realnych przyjaciol. Dziekuje i przesylam Pani i wszystkim osobom czytajacym tego bloga zyczenia szczecia
Bardzo gorąco dziękuję za te słowa. Moje serce rozpływa się ze szczęścia..
Pozdrawiam bardzo ciepło i życzę wspaniałego Nowego Roku! 🙂
Ten rok był dla mnie ciężki w sferze psychicznej, musiałam zmienić moje życie o 180st. Pani blog, choć dopiero go poznaje, bierze udział w mojej przemianie.
Dziękuję Pani za szczęście, jakie płynie z tego bloga.
Szczęśliwego i spokojnego roku 2015.
Bardzo dziękuję za te słowa. To dla mnie wielkie wyróżnienie i ogromna wartość.
Trzymam kciuki za pozytywne zmiany i życzę wspaniałego roku 2015! 🙂
Wszystko, co otwiera nam oczy na tu i teraz jest dla nas bezcenne.
Pięknie jest się rozwijać i pracować nad sobą.
W Nowym Roku życzę wielu wspaniałych, nowych odkryć!
Ciepło pozdrawiam 🙂
No to się rozpłakałam 🙂 , z całego serca życzę dużo szczęścia. Pozdrawiam.
Magda
A ja bym chciała się podzielić na koniec tego Roku słowami piosenki Franka Sinatry pt. „My way”: „Bo chociaż jest niejeden szlak, po którym trudniej iść, lecz idąc tak, nie musisz brnąć w pochlebstwa, dym i karku giąć przed byle kim. Rozważ tę myśl, a potem idź, idź własną drogą”. Tego sobie i Wszystkim życzę w Nowym Roku!
Pani Agnieszko! Również życzę Pani wspaniałego, pełnego Łask Bożych i zdrowego Nowego Roku! Ewa Brzezińska-Cielepa. ☺
Pani Agnieszko!
Jako osoba młodsza stwierdzam, że dzisiejszy wpis jest bardzo dojrzały i naprawdę głęboki.
Świadczy o dużej samoświadomości i szczęściu.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku, który niby nic nie zmienia, a jednak … zmienia, uświadamia, daje nadzieję.
Pozdrawiam!
Pani Agnieszko, piękny wpis. Zupełni niedawno odkryłam Pani blog i niedawno „zaczęłam dorastać” :))) cieszę się, że tu trafiłam :)))
Życzę wszystkiego jeszcze piękniejszego i dobrego, i jeszcze więcej Łaski Niebieskiej :)))
Pozdrawiam serdecznie
Dominika
Po stokroć dziękuję za wpis , za słowa pełne optymizmu, radości, dobroci, nadziei.
Przesyłam wirtualne uściski i życzę w Nowym Roku wiele dobroci, spokoju, radości i piękna oraz anielskiej opieki !!!!!
Jest Pani wspaniałą, silną kobietą – moją inspiracją, dziękuję za wszystko :*
Pani Agnieszko, dziękuję za słowa, które idealnie wyrażają i moje nie tylko sylwestrowe przemyślenia i pragnienia. Fajnie, że mogę czytać, myślec, parzyć ziólka wg Pani przepisu i gotować! Szczęsliwego Nowego Roku!
Dla każdego pojęcie PRAWDZIWEGO SZCZĘŚCIA jest różne. Dla mnie to rodzina, ciepło domu, w którym się przebywa. To mieć przy sobie osobę na którą zawsze można liczyć i małą osóbkę, która kocha bezwarunkowo. W mediach jesteśmy „bombardowani” sloganami typu najważniejszy dzień w roku, czyli 31.12. A ja myślę, że takich dni jest więcej w roku… Życie w pędzie, szukanie na siłę kreacji na bal, fryzjer, makijaż na ten „najważniejszy dzień w roku” to nie dla mnie. Korzystając z okazji życzę Pani i wszystkim odwiedzającym tego bloga radosnych chwil z najbliższymi, spokoju i wyciszenia w tym zwariowanym świecie. Dziękuję, że mogę tu „wpaść” i odetchnąć.
Witam Pani Agnieszko, pięknie napisała Pani o szczęściu, byłoby wspaniałe miec z kim dzielić te chwile?? Tak czy tak te mądre słowa dały mi duzo otuchy i wsparcia i pomimo moich trudnych chwil nie zamierzam sie zamartwiać nad sobą tylko spędzić w swoim towarzystwie miło ten wieczór i nadchodzący rok!!! Pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze dla Pani i całej rodziny Sylwia
Witam,
Niedawno trafiłam na Pani bioga i muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem. Chyba trochę zazdroszczę tej ogromnej wiary, jaka bije od Pani wypowiedzi i tej pewności w tym, co Pani robi. Gratuluję i podziwiam. Czuję, że będę częstym gościem, bo Pani teksty dają dużo do myślenia.
Pozdrawiam noworocznie.
Piękny wpis. Szczęście. Oby go nie zabrakło dla nas wszystkich. Jeśli tylko ten Nowy Rok będzie choć tak dobry jak ten to już nie ma co narzekać. I nauczymy się dziękować za to co mamy 🙂
Wszystkiego dobrego na Nowy Rok dla Pani i całej rodziny. Chciałbym żeby takich osób jak Pani było więcej…
Pięknie Pani opisuje życie i jednocześnie inspiruje . Między wierszami wyczuwa się szczerość i miłość. Dziękuję za otuchę ,pozytywne wsparcie . Wiele z Pani rad zarówno tych praktycznych jak i duchowych wcielam w życie. Z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy. Uśmiecham się i pozdrawiam noworocznie.
Agnieszko,
dziekuję za ten wpis i za bloga – inspiruje mnie, zmusza do myślenia i walki o siebie, o swoje marzenia. Twój przykład daje mi nadzieję na macierzyństwo po 40., dodaje wiary, że dobre i uważne życie jest możliwe.
Życzę Ci opieki Aniołów i nieustającego szczęścia:)
Na przyjęcie Sylwestrowe szykowałam się z przyjemnością. Mam kilka uniwersalnych sukienek i wystarczyło kilka dodatków żeby powstała kreacja, także tu nie było problemu. Wytańczyłam się, pośmiałam zupełnie na trzeźwo: alkoholu nie piję. Kiedy poczułam się zmęczona wsiadłam w samochód i pojechałam do domu. Bez kaca, bez wyrzutów sumienia. Można? Można.
Zamykanie się w czterech ścianach to trochę robienie sobie na złość. Czasem trzeba wyjść do ludzi.
Pozdrawiam 🙂
Agnieszko dziekuje za pokrewienstwo
dusz! Jestes najciekawsza i najbardziej inspirujaca Polka.
Uniwersalnosc =ponadczasowosc wszystkiego
o czym piszesz karmi mnie nieustannie.
Pozdrawiam cieplutko z New York City
Ale miło czyta się takie rzeczy… z każdym zdaniem zgadzam się w 100%, ale czasem ktoś musi mi o tym przypomnieć. Chyba trafiłam na właściwy tekst dzisiejszego (późnego) wieczoru 🙂
Pozdrowienia z Krakowa!
Jesteś moją pokrewną duszą, inspiracją! Dzięki Tobie upewniam się, że warto wierzyć w ludzi i w dobro…i w siebie. Dodajesz otuchy, emanujesz pozytywną energią. Wystarczy wejść na ten blog żeby naładować akumulatory po ciężkim dniu.
Dziękuję!
Nie przestawaj – tego życzę Tobie i nam w Nowym Roku 🙂
Ciepło pozdrawiam
z Poznania
Bardzo lubię czytać takie Pani teksty, Pani Agnieszko, bo doskonale ubiera Pani w słowa to, co gdzieś tam intuicyjnie sama przeczuwam. I chociaż czytam ten wpis parę dni po nowym roku, mam wrażenie, że czuję nadal tę dobrą noworoczną magię, nadzieję i wdzięczność. Ja również postawiłam na poszukiwanie szczęścia w tych obszarach, które są w moim życiu naprawdę ważne, najważniejsze. I okazuje się, że to działa – trzeba tylko trochę wysiłku, żeby te obszary poznać, a potem – dać w nich z siebie wszystko. Słowa, które przychodzą mi na myśl w kontekście szczęścia to często używane w biznesie „keep it simple” – działaj, słuchaj, kochaj i ufaj, nie komplikuj, ciesz się z prostych rzeczy.
Wszystkiego dobrego w nowym roku dla Pani i Pani bliskich!
Wszystkiego spełnionego, dobrego, szczęśliwego…
Witam Pani Agnieszko bardzo ciepły ten Pani post.Po przeczytaniu naszła mnie chwila zamyślenia bo cóż to jest szczęście dla każdego z nas będzie to inna definicja. Ale skupiłam się na sobie i tak sobie dzisiaj myślałam o postanowieniach noworocznych i doszłam do wniosku,że będę się cieszyć z każdej małej rzeczy,wydarzenia. które mi się zdarzy w 2015 r.Bardzo Pani dziękuję za te wpisy są bardzo ciekawe takie ciepłe,spokojne jestem u Pani prawie każdego dnia i tak wieczorkiem sobie czytam co mnie bardzo uspokaja.Dziękuje i pozdrawiam cieplutko choć za oknem deszcz.
Pani Agnieszko, już od jakiegoś czasu zaglądam do Pani regularnie i wypatruję nowych wpisów. Jako mała dziewczynka podziwiałam Panią za urodę, teraz – za mądrość i piękną duszę. Muszę przyznać, że brakowało takiego miejsca w sieci, takiej osoby. Mimo iż nie zgadzam się ze wszystkim, co Pani pisze, to jednak te wyrazy i zdania mają ogromną moc. Widać to zresztą po komentarzach czytelników. Zmienia Pani ich (nasze?) życia na lepsze, przynosi promyki nadziei i zaraża spokojem.
Ja również w sylwestra nie wypiłam ani kropli alkoholu, choć pewna bliska mi osoba chciała przekonać, że „to nie wypada” nie wznieść toastu szampanem. Nie wierzę też w „przełomowe” daty – każdy dzień jest tak samo dobry na zmianę na lepsze, na pracę nad sobą, na zrobienie kroku na przód.
Życzę Pani i Pani rodzinie zdrowia, niesłabnącej miłości oraz spokoju i spełnienia wszelkich marzeń.
Pozdrawia serdecznie!
Pani Agnieszko, życzę Pani w nowym roku spełnienia marzeń, dalszych sukcesów w życiu prywatnym i zawodowym i przede wszystkim zdrowia.
Bardzo Panią podziwiam za mądrość, wrażliwość, doświadczenie. Jest Pani dla mnie inspiracją.
Dzięki Pani wiele rzeczy zrozumiałam i dziękuję za to.
Niech Bóg Panią błogosławi i dalej prowadzi tą drogą.
Pozdrawiam cieplutko!
Dziękuję Pani za ten wpis.
Ten blog jest przestrzenią gdzie znajduję inspirację i wytchnienie od codzienności.
Często Pani słowa na nowo kierują mnie w odpowiednią stronę, gdy zaplącze się w tej rzeczywistości, która czasami przytłacza swoją krzykliwością.
Pani Agnieszko, ja mam kilka pytań do przepisów z Pani (cudownej) książki: czy gremolatę i harisse można przechowywać? Jeśli tak to w czym i jak długo. I jeszcze: ras-el-hamout – słoik będzie ok? Pozdrawiam sedecznie, Ania
Dziękuje p. Agnieszko i wszystkim za piękne wpisy, moje zbolałe serce napełnia sie radością, bardzo potrzebuje pozytywnego natchnienia, wiem ze te piękne słowa działają kojąco.Pozwolę podzielic się z jedna z mysli mojego ulubionego mówcy'”wszystko w zyciu PRZEMIJA – cierpienie nawet najdotkliwsze nie trwa wiecznie.Pozwól przeminąć trudnościom nie trzymaj sie ich kurczowo a przekonasz się ze przyjdzie dobry moment i dla Ciebie.’Zyczę abyśmy doświadczyli takich momentów jak najwięcej, dziekuję ze JESTESCIE.
Bo są takie dni, kiedy uśmiechasz się nawet do herbaty…. :))) Dużo słońca Pani Agnieszko 🙂
Mając 41 lat muszę zacząć wszystko na nowo. Zbudować całą siebie od początku, poskładać, uporządkować, wprowadzić nowe życiowe rytuały, nasączyć się pięknem, harmonią wewnętrzną i boskim światłem… Rok 2014 był dla mnie tragiczny, rozpoczęłam pracę w miejscu które wybiło mnie z moich kolein szczęśliwego życia. Był potwornie paraliżujący strach, łzy, siedzenie w klatce własnych myśli, mobbing. Musiałam pożegnać siebie, radosną, cieszącą się życiem, rodziną, domem. Pożegnałam też swoje wyobrażenia o człowieku. Został przy mnie jeden fajny człowiek, był jak skała rozumiał i wspierał – mąż. Depresja, leki i decyzja: zwalniam się! Potem był następny strach, bo na setki wysyłanych cv ani jednej odpowiedzi…Pytałam Boga czy udźwignę, bo jestem słaba, nadwrażliwa, sypię się. Obiecał pomóc i pomoc przyszła. Wkrótce zaczynam nową pracę. Mam nowe nadzieje i obiecałam sobie, że muszę odnaleźć swoją osobistą drogę do szczęścia. Wyciągnąć z głębi wszelakości moje prawdziwe JA i ogrzać w slońcu. Pozbyć się paraliżującego strachu (już go rzeczywiście we mnie jest malutko), otoczyć się miłoscią najbliższych jak ciepłym kocem. To moja kuracja, by wyleczyć rany, ale i droga do siebie. Chyba najpiękniejsza droga w moim życiu, wielka radość w szukaniu jej. Dziękuję Pani Agnieszko za ciepłe i mądre słowa, ponieważ szukam odpowiednich dla mnie ścieżek – Pani wskazówki są tysiąckroć cenne. Była łza, może dwie. Czuję, że życie znów jest piękne.
Pani Agnieszko!
Podziwiam Panią, że otwarcie i szczerze Pani mówi o Bogu, w dzisiejszym świecie, gdzie wiara jest brzydko mówiąc ”nie modna”. Sama jestem osobą głęboko wierzącą dlatego Pani wpisy są mi bliskie.
Jak miło robi się w sercu jak czytamy takie piękne słowa, dodają otuchy i nadzieii. Dziękuję pani Agnieszko.
Pani Agnieszko, ależ to piękne bo proste i zwyczajne bo Bóg, wiara = prawda… gdy pierwszy raz przeczytałam Pani blog nie skojarzyłam go z Pani wizerunkiem…. a potem fotografie, jakieś prześwity świadomości 🙂 … powiem /napiszę/ przeszła mnie tylko jedna myśl – fajnie pisze kobitka, dojrzale, bije z tego pozytywna ! energia. Kocham prawdę… chociaz to trudne.Mile byłam zaskoczona gdy odkryłam iż to blog tej Agnieszki Maciąg- tej którą lubię za mądrość prawdziwość, o pięknie nie wspomnę … dzięki za wszystko co pisze Pani i odwiedzający ten blog, za te wyczuwalne refleksy ciepła,:) Anioły czuwają:) …dzisiaj się wzruszyłam gdzieś na wysokości „Magdy na wsi” – wszystkiego co dobre i piękne…iwona
Witam serdecznie. Mnie tez jakas siła skierowała na Pani bloga gdzie po krótkiej lekturze mogłam odnaleźć kilka kropli ukojenia dla swojej duszy. Podpisałam się rozdarta, gdyż właśnie leczę rany po stracie pierwszej ciaży, o która walczę od kilku lat. I tak się wlasnie zastanawiam czy mimo tak wielkiej wyrwy w sercu i braku dziecka, którego tak pragnę moge (/chcę) być szczęśliwa … Pozostaje mi wierzyć, że gdzieś tam są ustalone wszystkie godziny pod niebem i przyjdzie mój czas … Dziękuje za piękne treści i gratuluję
Kochana „Rozdarta” przyjdzie nasz czas. Ja straciłam 2 ciążę, na które długo czekałam. Moje życie to huśtawka nastrojów i lęków, że nie zdążę, że mój czas na macierzyństwo minie. Jednak nie poddaję się, jestem osobą wierzącą i będę pukać, aż mi otworzą, prosić aż dadzą i szukać dopóki nie znajdę. Pozdrawiam Cię gorąco i pamiętaj, że nie jesteś sama.
Kinga i Rozdarta trzymajcie się. Będziecie Mamami . Ja też miałam wielkie kłopoty, a dziś sama jestem szczęśliwą mama. trzymajcie się – uda się!!!
Pani Agnieszko,
Cudowny wpis…popłakałam się.
Ania
No tak. Ciepły post, a raczej wykład. Ciepłe też komentarze. W takim razie jeśli wg. Was wszystkich szczęście istnieje, warto się zastanowić czym ono tak naprawdę jest. Podpowiem, że nie potrzeba filozofa, by każdy z nas stwierdził, że jest to uzależnione od nas samych. Od co najmniej kilku lat chcę odszukać choć namiastkę tego aspektu naszego życia. Bezskutecznie. Wiele z Was pomyśli: „O, znalazł się jakiś pesymista. Takich nigdy nie brakuje” albo „Coś bardzo złego i ponurego stało się tej osobie, skoro tak pisze”. Zaskoczę Was. Stało się…lecz coś bardzo dobrego… Tak. Ten przepływ pozytywnych emocji. Ta świadomość, że jest się kimś…ważnym, kimś naprawdę uśmiechniętym od ucha do ucha. To właśnie nazywamy tak naprawdę szczęściem. To nie miłość, nie praca czy cokolwiek związanego z tym co robimy. To tylko motory napędowe, które prowadzą nas do tego, że potrafimy powiedzieć: „Jestem szczęśliwym człowiekiem”. Szczęście to stan, który czujemy – nie robimy. I przychodzi sam jak i sam odchodzi. Drogi czytelniku tego komentarza, czy jesteś teraz w stanie powiedzieć, że jesteś szczęśliwy? Jakąkolwiek odpowiedź masz dla siebie – nie neguję jej, a nawet ją rozumiem. Wiem, że szczęście istnieje, bo również udało mi się przeżyć kilka (dosłownie – 3) chwil, dzięki którym jego istota przestała być dla mnie niepojętą. Pozostawię to jednak w tajemnicy i zabiorę to do grobu, bo dla Was mogłoby to być coś zwyczajnego. Choć z drugiej strony patrząc – to właśnie proste, małe, trywialne (dla nas samych) rzeczy najczęściej sprawiają, że czujemy się szczęśliwi. I właśnie takie te chwile były. Pokazały mi drogę do szczęścia. Niestety, nie jestem w stanie nią podążać. Życie w sposób jak najmniej łamiący nasze stereotypy zawaliło tunel, przy którego końcu szczęście na mnie czekało. Ktoś kiedyś powiedział: „Człowiek ma w życiu tylko kilka szans. Jeśli z nich nie skorzysta, wkrótce będzie się zastanawiał, dlaczego jest nikim.” Bo kim jesteśmy bez tego aspektu życia? Marnymi stworzeniami składającymi się w 70 procentach z wody i w 30 procentach z tkanek, kości itp., nie widzących przed sobą nic poza naszą wrodzoną zdolnością do samo-destrukcji. Dlatego jest nam ono potrzebne. I może nie dla samego zaistnienia w naszym pełnym trosk i niepowodzeń życiu, ale dla samej idei, do której chcemy dążyć. Idei, która niczym „amerykański sen” dla Amerykanów ucieka nam coraz dalej poza horyzont, byśmy mogli o niej marzyć i śnić. Wyłączę na chwilę jednak myślenie i sprostuję jeden z punktów widzenia dość wysokiego procentu całej ludzkości. Są osoby, które powiedzą, że dla nich szczęściem jest to, że są zdrowe, że mogą chodzić, że mają wszystkie kończyny, że widzą, że mówią, że słyszą… Można tu wymieniać przykładów w nieskończoność. Powinowactwem do tego typu stwierdzeń jest myśl: „Dla jednego człowieka szklanka jest w połowie pusta, zaś dla drugiego w połowie pełna”. Człowiek jest istotą, która bardzo szybko przyzwyczaja się do luksusu, lecz każda najmniejsza zmiana na gorsze tworzy nam nie lada przeszkodę. Jednak wracając do naszego zagadnienia – my którzy nie mamy „tego rodzaju” problemów, związanych z codziennością, nie dostrzegamy nawet możliwości, by szczęściem było dla nas np. to, że mamy dwie nogi i możemy chodzić. Bo przecież to na co dzień robimy. Dlaczego? Bo nie doceniamy czegokolwiek, dopóki tego nie stracimy. A gdy stracimy, czujemy się nieszczęśliwi, choć i tak mogliśmy już przed utratą pewnej zdolności tak się czuć – w takim przypadku tylko się pogłębiamy w smutku i żalu, spowodowanymi zaistniałą sytuacją. Wtedy zmieniają się nasze wyobrażenia na temat szczęścia. Niby zaczynamy od początku… Człowiek jednak zawsze będzie dążył do szczęścia. Osiągnie coś, zapragnie więcej. Czy pamiętacie jednak początek mojej wypowiedzi? Szczęście samo przychodzi i samo odchodzi. Wiele osób może się ze mną nie zgodzić, ale to prawda. Szczęście to emocje, które wyrażamy najpierw niewerbalnie a dopiero na koniec werbalnie. Bo najpierw coś musimy poczuć, żeby na koniec powiedzieć co czujemy. Moja osoba najpierw to poczuła. Minęło bardzo wiele czasu, by zdać sobie sprawę, że te chwile miały mnie pokierować na drogę ku szczęściu. Wtedy bardzo niezwykłe i wyjątkowe – dziś niedoścignione w postaci marzeń o różnych barwach… Dziś wiem, że już nigdy nie powiem, że spotkało mnie szczęście. Już od dawna wiem, czym ono dla mnie jest. Wiem, że już go nie zaznam. Wiele z Was powie: „Nigdy nie mów „Nigdy””; że nie należy się poddawać… Ja od niedawna mam na to odpowiedź: Świat to nie fabryka spełnionych życzeń…