Przez ostatnie lata nasze sklepy zostały zalane „nowoczesną” żywnością. Wysoko przetworzoną i szybką do spożycia. Staliśmy się jednym z krajów wysoko rozwiniętych, który spożywa ogromne ilości takiej żywności, a nasze dzieci tyją najszybciej spośród wszystkich krajów Europy. Biała mąka (najpopularniejszy wśród Polaków jest biały chleb), jasny makaron, biały cukier i wędliny to produkty, które obecne są na polskich stołach każdego dnia. Stale zwiększające się tempo życia zachęca też do sięgania po potrawy „gotowe do spożycia”. Dostarczają organizmowi pewną ilość kalorii, ale bardzo niską ilość substancji odżywczych, które zostały zdegradowane w procesie przetwarzania i odróbki. Nie powinien dziwić więc fakt, że wiele osób otyłych cierpi na niedobór witamin i minerałów, a nawet anemię i awitaminozę. To jest paradoks, ale bardzo łatwy do wytłumaczenia. Spożywając kalorie, które nie niosą ze sobą żadnych substancji odżywczych tyjemy, choć w rzeczywistości… głodzimy się.

Wielu dietetyków jest zdania, że jedną z głównych przyczyn epidemii otyłości w krajach wysoko rozwiniętych, jest właśnie przetworzona żywność. Organizm człowieka do sprawnego funkcjonowania potrzebuje odpowiedniej ilości substancji odżywczych (witamin i minerałów). Tak jesteśmy stworzeni przez naturę i od tysięcy lat tego dostarczało nam naturalne pożywienie. „Nowoczesne” produkty spożywcze zawierają kalorie, ale są one puste. Nie odżywiają nas. Organizm odczuwa więc głód. Mimo tego, że otrzymał pewną ilość energii, nie został „nakarmiony”. Konsekwencją tego jest stałe poczucie łaknienia, co prowadzi do objadania się, a w efekcie do nadwagi i otyłości. Nie można postawić znaku równości między kromką białego pieczywa, a kromką chleba z mąki pełnoziarnistej, nawet jeśli zawierają one dokładnie taką samą ilość kalorii. Wartość odżywcza obu produktów jest zupełnie inna. Wybierając pożywienie należy zwracać więc uwagę nie tylko na jego cenę, walory smakowe, czy ilość kalorii, ale głownie na jakość.

Jesteś tym, co jesz.

Aga