Przez ostatnie lata podróżowaliśmy głównie po Polsce, aby dobrze poznać nasz piękny kraj. Jednak przez ostatnie tygodnie byliśmy w podróży we Włoszech i Francji. Wsiedliśmy w samochód, aby przeżyć wyprawę naszych marzeń – podróż, którą planowaliśmy od wielu już lat. Odwiedzaliśmy miejsca dobrze znane turystom całego świata, miejsca święte, a także miasteczka tak małe, że ich mieszkańcy byli zaciekawieni i zdziwieni widokiem turystów.
Nasza podróż zaowocowała wieloma cennymi przeżyciami i spostrzeżeniami, którymi mam nadzieję wkrótce się z Wami podzielę, jednak dzisiaj chciałam skoncentrować się na jednym temacie, który w sposób szczególny zwrócił naszą uwagę. Tym tematem są francuskie i włoskie… apteki.
Jak wiecie jestem fanką zdrowego stylu życia (niedawno premierę miała moja najnowsza książka „Smak zdrowia”), co więc robiłam w aptekach? Poznawałam styl życia ludzi, którzy tam mieszkają. Znam apteki Paryża czy Rzymu, czyli dużych miast, ale małe miasteczka były dla mnie tematem do odkrycia. Jak się okazało tematem niezwykle fascynującym. Po pierwsze okazało się, że wizyta w aptece nawet w maleńkiej miejscowości była dla nas wszystkich ( dla mnie, Roberta i Helenki) wielką przyjemnością. Dlaczego? Ponieważ to nie były miejsca choroby (tak jak zwykle u nas to bywa), ale miejsca dbałości o zdrowie.
Oczywiście nie znam całej Francji i całych Włoch, byliśmy głownie w Prowansji (również tej bardzo mocno prowincjonalnej), trochę na Lazurowym Wybrzeżu, w rejonie Alp Nadmorskich i we włoskiej Ligurii. Podkreślam tę regionalność, ponieważ z pewnością nie jest to obraz całej Francji czy Włoch. W tamtejszych aptekach uderzył nas niezwykły związek człowieka z naturą, szacunek dla natury i zachwyt naturą. Kiedy wchodziliśmy do prowansalskich czy włoskich (ligurijskich) aptek, od wejścia otaczały nas cudowne aromaty ziół i naturalnych olejków eterycznych. Na półkach było mnóstwo naturalnych kosmetyków oraz dermo-kosmetyków i wszelkie możliwe zioła. Widać, że szanuje się tam naturalne sposoby leczenia.
Ilość naturalnych olejków eterycznych w niektórych aptekach przyprawiała nas o prawdziwy zawrót głowy. Wyobraź sobie – wchodzisz do apteki na prowincji, a tu stoi cały regał, od podłogi do sufitu pełen wszelkich możliwych naturalnych olejków eterycznych. Nie służą tubylcom wyłącznie do miłej aromaterapii, ale stanowią ważny element zdrowego stylu życia. Olejki, które działają na emocje, psychikę, ale również wspomagają leczenie chorób fizycznych czy odstraszają insekty. Olejki, które można stosować zarówno zewnętrznie jak i wewnętrznie. Naturalne olejki eteryczne to po prostu podstawowy element życia, dostępny w jak najbardziej przystępnych cenach.
A zioła? Ktoś nas kiedyś ostrzegał, że gdy wejdziemy do Unii Europejskiej to z naszych sklepów i aptek znikną zioła. A ja po naszej podróży mam wrażenie, że to my sami, Polacy, robimy sobie wielka krzywdę odchodząc od ziół. To nie jest tendencja Europy – to jest nasza tendencja. A przecież nasz kraj posiada tak ogromną wiedzę i tradycję przyrodoleczniczą!
W głównej aptece w Aix-en-Provence (stolica Prowansji), w dużej aptece znajdującej się tuż obok ratusza miejskiego, przy samym wejściu stoją… kosze pełne ziół. Klientów od wejścia witają kwiaty rumianku, lawendy, melisa, mięta, szałwia, tymianek, rozmaryn, werbena i wiele innych. Na półce obok można zauważyć zioła pakowane luzem, w większych i mniejszych torebkach, a także te pakowane w formie „ekspresowych herbatek”. Obok znajduje się cały regał ziół w tabletkach, a raczej w kapsułkach, ponieważ to sproszkowane 100% zioła i przyprawy (jak na przykład imbir czy kurkuma) bez żadnych dodatków, zapakowane w kapsułki, o działaniu leczniczym. Tak więc samo wejście do tej apteki to jeden wielki hołd złożony ziołom i naturze 🙂
I teraz kolejny ważny temat: homeopatia. Jest tu (odwiedzane przez nas regiony Francji i Włoch) obecna wszędzie. Zaraz koło ziół, w każdej aptece znajdował się duży dział z homeopatią. Na problemy z zasypaniem, na ból gardła, na przeziębienie i wirusy, na katar, chore zatoki i wszelkie inne choroby i dolegliwości. To są leki pierwszej potrzeby i jak najbardziej podstawowe. Leki chemiczne umieszczone są w głębi aptek.
Leki homeopatyczne powszechnie podawane są dzieciom, niemowlętom, kobietom w ciąży, osobom starszym i oczywiście wszystkim pomiędzy. Nasze myślenie, że to „nie działa” wzbudza tu zdumienie. „Jak to nie działa? Przecież widzimy, że to działa!”. Wiele osób w naszym kraju uważa, że homeopatia to nie nauka, ale jakieś „hokus pokus”. Nie wiedzą, że jest jednym z głównych nurtów leczenia we Francji czy Włoszech. Również w Niemczech. , Popularność homeopatii kończy się na naszym kraju, a brak podstawowej wiedzy na jej temat pogłębia się i biegnie dalej głęboko na Wschód…
Tuż przed wyjazdem w naszą wyprawę spotkałam się ze wspaniała polską lekarką w Warszawie. Od 30 lat jest pediatrą, a od 20 lat również homeopatką. Nasze narodowe myślenie, że homeopatia działa na zasadzie efektu placebo zwyczajnie ją śmieszy. „Jak może efekt placebo działać w przypadku noworodków i niemowląt”? – pyta mnie retorycznie. „Przecież ja widzę cierpiące, płaczące, chore dziecko, które uspokaja się i leczy po podaniu leków homeopatycznych. Tu nie ma mowy o wpływie na podświadomość. Tu jest skuteczne działanie. Działanie bez skutków ubocznych”. Ta osoba ma porównanie, które wypływa z zawodowego doświadczenia – 10 lat zawodowej praktyki bez homeopatii i 20 lat codziennej, zawodowej praktyki z homeopatią.
„Bez homeopatii jako lekarz pediatra byłam często zupełnie bezradna, bo czym mam leczyć noworodki i niemowlęta? Dla takich maleńkich dzieci medycyna konwencjonalna nie posiada bezpiecznych leków. Homeopatia nie tylko jest bezpieczna, ale również bardzo skuteczna. Potwierdza to 20 lat mojego zawodowego doświadczenia” – mówi.
„Ale ludzie w naszym kraju twierdzą, że w homeopatii nic nie ma w sobie nic, tylko sam cukier?” – pytam.
„To bzdury. Te osoby po prostu nie znają podstawowych zasad fizyki kwantowej”. – słyszę w odpowiedzi.
Tu nasunęło mi porównanie z piciem alkoholu. Francuz wypija do posiłku lampkę wina, podczas gdy Polak wypija pół litra wódki albo kilka butelek piwa. W naszej mentalności czasem trudno jest pojąć, że działanie subtelne może być dużo bardziej skuteczne niż dawka, która zwala z nóg. Musi być mocne i mocno „trzepać w beret” (przepraszam za ten kolokwializm), tylko wtedy dobrze działa. A tu proszę, nie musi tak być… To ciekawe, że podczas naszej podróży, która trwała ponad 3 tygodnie i przebiegała często pomiędzy winnicami, gdzie wina sprzedawane były co krok, ja nie spotkałam ani jednej pijanej osoby. Zaraz po przekroczeniu naszej granicy zobaczyliśmy pijanego jegomościa jadącego zygzakiem na rowerze. Nasz swojski, dobrze znany folklor. I jak tu wierzyć w homeopatię…?
Tak, my Polacy jesteśmy wspaniali, mamy swoje zasługi na arenie międzynarodowej, jesteśmy dzielni, odważni i bardzo mądrzy. Szczerze kocham mój kraj, z głębi serca. Jednak jeśli chodzi o temat zdrowego stylu życia musimy bardzo dużo się jeszcze nauczyć. Jeśli chodzi o średnią długość życia mieszkańcy naszego kraju znajdują się na… 48 miejscu. Francuzi i Włosi są w Europie liderami. I nie oszukujmy się, nie chodzi tu jedynie o lepszą opiekę zdrowotną i większą ilość pieniędzy. Tak, one również są bardzo ważne, ale lud Hunza (najbardziej długowieczna ludność świata) jest ubogi. Bardzo ubogi. A do lekarza czy szpitala ma bardzo daleko. Tu chodzi głównie o styl życia, o styl odżywiania się, o styl picia, o to czy i jak potrafimy radzić sobie ze stresem, kochać bliźniego swego, jak potrafimy wybaczać, cieszyć się życiem, spędzać wolny czas, doceniać, dziękować i życzyć dobrze innym ludziom. Lekarze wszystkiego za nas nie załatwią. To my sami musimy o siebie dbać każdego dnia – poprzez to co jemy, co myślimy, co czujemy w swoich sercach i… jak się leczymy.
Jeśli z jakąś dolegliwością Francuz lub Włoch przyjdzie do lekarza lub do apteki z prośbą o poradę farmaceuty, to w pierwszej kolejności otrzyma naturalny lek ziołowy lub homeopatyczny. I dopiero, jeśli z jakiegoś powodu ten lek nie zadziała, to otrzyma lek chemiczny. Oczywiście tempo życia Francuza, który mieszka w Paryżu i tego, który mieszka w Prowansji jest inne. Mieszkańcu dużych miast zdecydowanie chętniej sięgają po antybiotyki. Dlatego ich nadużywanie powszechne jest w całej niemal Europie. Ze względu na to antybiotyki stają się coraz mniej skuteczne. Sytuacja jest już tak poważna, że o stale narastającej antybiotykoodporności debatowało niedawno ONZ (zgromadzenie Organizacji Narodów Zjednoczonych). Lekarze na świecie coraz dobitniej zdają sobie sprawę, z tego, o czym nas ostrzegano już dawno – nadużywanie antybiotyków spowoduję, że przestaną nas leczyć. Wiadomo już, że my naprawdę potrzebujemy alternatyw. Dlatego bardzo ważne jest nasze otwarcie na naturalne metody leczenia. Ja dużo o nich piszę na tym blogu, a największy dział mojej książki „Smak zdrowia” to receptury na naturalne leki, zioła i mikstury. Z Waszych komentarzy wiem, że są bardzo skuteczne – dzięki nim udaje się Wam unikać przyjmowania antybiotyków. A antybiotyk powinien być lekiem, po który sięgamy tylko w ostateczności.
Dlaczego to jest takie ważne? Ponieważ leki chemiczne zawsze mają jakieś skutku uboczne, a jednym z nich, jakże często niezauważanym, jest zanieczyszczenie organizmu. Chemiczne leki oczywiście są wspaniałe, są dla nas wielkim darem, są nam bardzo potrzebne, ale w naszym kraju są zdecydowanie nadużywane. Jest to problem, ponieważ bardzo nam… szkodzą. Nie tylko obciążają wątrobę i nerki, ale tworzą w organizmie zanieczyszczenia, które kumulują się na głębokim poziomie. Mechanizm ten opisałam bardziej szczegółowo w mojej książce pt. „Smak zdrowia”. Zanieczyszczony organizm działa podobnie do zanieczyszczonej maszyny – działa coraz gorzej, aż wreszcie się psuje i zupełnie przestaje działać. Zanieczyszczony organizm to chroniczne bóle głowy, osłabienie, apatia a nawet depresja, alergie, słaby układ immunologiczny co pociąga za sobą dalsze, szeroko idące konsekwencje zdrowotne. Niska jakość samopoczucia to niska jakość życia, niska jakość zadowolenia, krótkie życie. Dlatego unikajmy chemicznych dodatków w żywności i napojach, a gdy tylko i jak długo możemy, to unikajmy chemicznych leków. Szukajmy alternatyw w ziołach, w naturze i w homeopatii.
Całym sercem kocham nasz kraj i marzę o tym, aby była u nas normalność. W małej włoskiej miejscowości w środku tygodnia byłam na cudnym Nabożeństwie Majowym, gdzie zgromadziła się lokalna społeczność, osoby reprezentujące wszystkie pokolenia. Po nabożeństwie rozmawiały ze sobą serdecznie. Były dzieci w wieku szkolnym i starsze osoby na wózkach. Ojciec Franciszkanin trzymający z miłością rękę biednego człowieka (oceniłam to po stroju) oraz grupka kobiet żywo o czymś dyskutujących, wspierających się. W tym kościele było życie, była radość, była miłość i było współczucie. Piękny, żywy, radosny Kościół pełen nadziei. A tuż obok kościoła apteka pełna ziół, naturalnych leków z dużym działem homeopatii. Obok apteki sklep ze zdrową żywnością, ajurwedą, a przy kasie ogłoszenie o godzinach lekcji jogi, dla dorosłych i dla dzieci. Cudowne miejsce, gdzie wszystko, co służy naszemu zdrowiu emocjonalnemu, duchowemu i fizycznemu skupiło się obok siebie. I nikomu to nie przeszkadza. Dla mnie to jest normalność. Wszystko co dobre, co dobrze służy ludziom, ich zdrowiu, spełnieniu i radości może razem harmonijnie współistnieć obok siebie.
Ponieważ w naszym kraju homeopatia nadal jest dziwnie traktowana przez niektóre osoby, dla zainteresowanych własnym zdrowiem bardzo polecam książkę „Homeopatia. Porady praktyczne. 43 sytuacje kliniczne”. W książce tej znajdziecie bardzo szczegółowe porady jak i jakie należy przyjmować leki homeopatyczne w przypadku taki problemów jak na przykład: choroba lokomocyjna, afty, ból gardła, problemy z trawieniem, kurcz, nudności w czasie ciąży, ukąszenia owadów, żylaki, trądzik, brodawki, menopauza, porób, a nawet leczenie wspomagające w chorobach nowotworowych i wiele innych. O homeopatycznych sposobach na siniaki i skaleczenia napisałam dla Was niedawno w TYM WPISIE.
Na ostatnich stronach są również liczne odnośniki bibliograficzne do badań, które prowadzone są nad skutecznością homeopatii na świecie – to ważne dla osób, które twierdzą, że takich badań nie ma. Owszem, są.
Warto mieć tę książkę w domu, aby móc sobie pomóc, zanim sięgniemy po antybiotyki lub sterydy. Są nam czasem potrzebne, ale niech naprawdę będą ostatecznością. Jestem pewna, że stosując naturalne metody leczenia, zioła oraz homeopatię w bardzo wielu przypadkach nie będą potrzebne. Książka „Homeopatia. Porady praktyczne” jest teraz z promocyjnej cenie, możecie ją kupić POD TYM LINKIEM.
Pozdrawiam Was bardzo ciepło i życzę ZDROWIA, radości, dobrej energii, siły, mocy, spokoju serca i pełni życia! 🙂
Z miłością,
Agnieszka
Ps. Uwaga! Wszystko opisuję z mojej perspektywy obserwatora – z perspektywy turysty. Z pewnością nie mam całkowitej wiedzy o życiu mieszkańców Francji i Włoch. To jest moja osobista relacja z podróży i moje osobiste doświadczenia. Są właśnie takie 🙂
Ha ha ha Agnieszko to o pijanych jegomościach w punkt :). Brawo, cała prawda. Ale się uśmiałam, dziękuję za ten mądry wpis i za polecenie książki. O tym, że homeopatia to czary mary mówią często sami lekarze i młodzi studenci medycyny. To przykre, że ludzie bardziej wierzą starym już książkom niż własnemu doświadczeniu i widocznym efektom :(. Ludzie ślepo idą za tłumem zamiast tworzyć własne drogi i szukać nowych rozwiązań. Jednak to się powoli zmienia. Pozdrawiam 🙂
Oczywiście, że się zmienia, ale samodzielne myślenie i świadome życie wymagają odwagi 🙂
Serdecznie pozdrawiam!!! 🙂
Ciekawy tekst o naturalnych sposobach leczenia:) Homeopatia to swego rodzaju dobry sposób.
Pani Agnieszko, pięknie napisane. Też chciałabym tej normalności w naszym kraju. Jestem nauczycielką jogi i wciąż spotykam się z pytaniami czy joga to religia. Jestem masażystką ajurwedyjską i od pewnego właściciela salonu masażu otrzymałam pytanie czy ajurweda to czary. Kiedy zaczynałam ćwiczyć jogę 6 lat temu, takie komentarze były na porządku dziennym, ale teraz?Mieszkam w Gdyni, mieście młodych, nowoczesnym. Bardzo chciałabym, żeby podejście ludzi w końcu się zmieniło, abym nie musiała tłumaczyć się z tak elementarnych i normalnych spraw, chciałabym, aby w końcu nastał stan wiedzy i myślenia. Chciałabym wejść również do takiej apteki, w Polsce. Pozdrawiam serdecznie.
Nasz kraj bije światowe rekordy w spożyciu alkoholu. W naszym kraju jest rekordowa ilość alkoholików – to znaczy, że cierpią całe rodziny, ponieważ jest to związane z przemocą w rodzinach.
W naszym kraju łatwiej jest kupić butelkę alkoholu prze 24h na dobę, niż bochenek chleba.
Alkohol jest naszym prawdziwym problemem, nie joga.
Osoby, które praktykują jogę przestają pić alkohol. Są trzeźwe, zdrowe i przytomne. Nie krzywdzą swoich bliski i swoich dzieci.
Dlaczego na picie alkoholu (dramat tego kraju) przymyka się oko, a jogą straszy się ludzi?…
Mam nadzieję, że to wszystko się uleczy. Ale to wymaga czasu….
Powodzenia i trzymam kciuki!!! 🙂
Pani Agnieszko, dziękuję za wpis. Mądry i bardzo przydatny. Szukam sposobu w walce z nowotworem jelita grubego, z którym walczy moja Mama. Jest po pierwszej chemii, ale muszę zadbać o jej odporność i siły do walki z tą okrutną chorobą. Z rakiem walczy z cała moja rodzina. Ja, jako że mieszkam z Mamą, staram się pomóc z całego serca mi.in. wartościową dietą. Co Pani nam poradzi? Proszę o kilka cennych wskazówek, czym Mamę teraz karmić, żeby nie dała się chorobie. Serdecznie pozdrawiam i proszę o odpowiedź. Czekam z niecierpliwością . Anita.
Proszę tu zajrzeć, myślę, że pani Agnieszka się nie obrazi,
http://www.akademiawitalnosci.pl/10-powodow-dla-ktorych-warto-pic-zielone-koktajle/
http://www.akademiawitalnosci.pl/program-dra-d-ornisha-spektrum-czyli-jak-zdrowiec-bez-lekow-zyjac-szczesliwie-i-jedzac-dobrze/
Polecam również książkę Wylecz się sam A. Saula, jest w niej m. in. o megadawkach witaminy C bardzo pomocnej przy leczeniu raka.
polecam bardzo przydatną książkę,pt. ANTYRAK,dr.Dawida Servan Schreibera,niesamowita………dużo o wpływie psychiki w procesie leczenia,ale nie tylko.
Może zabrzmi to dziwnie, ale znam osobę, która wyleczyła się za pomocą kaszy jaglanej. Pisała o tym również jedna z czytelniczek tego bloga. Akurat jej mama jadała kaszę jaglaną codziennie, przynajmniej raz dziennie jedną miseczkę. Gdy była w kiepskim stanie i nie miała apetytu, lekarka (tak tak, to był pomysł mądrej lekarki!) aby do kaszy jaglanej dodawać kostkę gorzkiej czekolady. Wyleczyła się, jest zdrowa, ale nadal codziennie zjada porcję kaszy jaglanej…
Pozdrawiam Was bardzo ciepło i życzę szybkiego powrotu do zdrowia!!! 🙂
Proszę spróbować z tą kaszą, mój synek jeszcze niedawno w wieku 7 miesięcy dostał alergii, miał całe ciało pokryte suchą skórą, strupami, wyglądało to okropnie, bolał go też brzuszek, źle spał. Zaczęłam robić mu mleko jaglane, większa porcję na 4 dni i na bazie tego mleka gotowałam kaszki, na śniadanie i kolację, alergia niemal całkowicie ustąpiła, czasami coś uczuli i wychodzi wtedy lekka wysypka. Nie mam pewności czy kasza jaglana zdziałała cuda, ale przecież nic nie zaszkodzi spróbować.
Jakby czytała Pani w moich myślach! Dopiero wczoraj rozmawiałam o tym z mężem. Oboje zwróciliśmy uwagę na to, że nawet gdy dopadnie nas zwykłe, lekkie przeziębienie, to lekarz pierwszego kontaktu od razu przepisuje całą gamę leków i witamin w tabletkach… A przecież w takim przypadku zazwyczaj wystarczają domowe sposoby. Witaminy, również te niezbędne do walki z przeziębieniem, dostępne są przede wszystkim w owocach i warzywach. A próżno chyba szukać lekarza, który wypisałby receptę na szklankę świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy 😉
Pozdrawiam gorąco!
PS Niedawno przeczytałam Pani książkę pt. „Smak szczęścia”. Bardzo dziękuję za wspaniałą lekturę! Już przymierzam się do zakupu kolejnych Pani książek 🙂
Akurat jestem w trakcie wychodzenia z choroby. Mój Mąż już się uporał. A objawy były nieciekawe. Okropny ból gardła, kaszel, katar, ból mięśni, temperatura powyżej 38. Daliśmy sobie dwa dni. Duże dawki aceroli, spore kurkuminy, mnóstwo wody do picia, witamina d i pomogło. bez chemii, bez świństw.
To prawda, zawsze warto jest na początek dać sobie szansę i zadziałać naturalnie – jednocześnie wzmacniając organizm. Pozdrawiam serdecznie! 🙂
Pani Agnieszko,
To wszystko prawda, znam to z autopsji- ja jestem właśnie z takiej rodziny i nie piję alkoholu, wcale. Moi znajomi, chociaż nie spożywają alkoholu w dużych ilościach, dziwią się jak można wogóle nie pić, dziwią się również, że nie spożywam mięsa i zawsze jest to komentowane, niby żartobliwie pytają czy dzisiaj znowu ziemniaki na obiad. Prawdziwe oburzenie budzi fakt, że mój niespełna roczny synek nigdy jeszcze nie jadł mięsa. Mój mąż również nie je mięsa i czasami się tego wstydzi przed kolegami (jest wojskowym i w tym środowisku to jest kompletnie nieakceptowane, podobnie jak abstynencja – na imprezach wojskowych w dalszym ciągu królują tatar, golonka i wódka). Nasi znajomi to dobrzy ludzie, zawsze chętni do pomocy, kochający swoje dzieci. Niestety jest w nas wszystkich (pewnie i czasem we mnie) jakieś poczucie, że inność jest zła, nieakceptowana i lepiej nie wychodzić przed szereg, tylko ukryć się w tłumie. Myślę, że wynika to z naszego wychowania i z czasów, w których dorastaliśmy. Próbujemy iść pod prąd, nie wzieliśmy wystawnego ślubu jak wszyscy, byliśmy tylko my i świadkowie. Rodzina powiedziała, że potraktowaliśmy ślub jak wyjście do sklepu, mają do nas ogromny żal, że nie było imprezy. Codziennie małymi kroczkami idziemy do przodu, po swojemu, ale wciąż muszę tłumaczyć mężowi, żeby się nie bał być inny, zrobić inaczej.
Cudownie. I właśnie o to w życiu chodzi, by iść własną ścieżką. Po części Was rozumiem. Sama nie piję alkoholu przez całe dorosłe życie. I nie raz miałam propozycje do ucha w stylu „dotknij tylko kieliszkiem do ust” bo po co mają na ciebie dziwnie patrzeć”. A dlaczego mam tak robić? czy wyrządzam komuś krzywdę ni pijąc?
Prawda jest taka, że żyjemy w zwariowanym świecie, gdzie irracjonalne zachowania uważane są za normalne. A nie są. Upijanie się do nieprzytomności jest zachowaniem niepoczytalnym. Dlatego nie warto robić tego, co wszyscy. Świadome życie to podążanie własną ścieżką, a nie zaspokajanie potrzeb innych ludzi. Warto jest słuchać swojego serca i mocno się go trzymać.
Życzę wytrwałości i ciepło pozdrawiam!!!! 🙂
Witam, dziekuje za polecenie tej ksiazki, jestem w okresie menopauzy, wiec jak najbardziej przyda mi sie wiedza o tym jak homeopatycznie moge sobie pomoc.
Pozdrawiam
Beata
Super działa homeopatia, a w mojej książce „Smak ZDROWIA”, w ostatnim dziale poświęconym naturalnym miksturom leczniczym i ziołom piszę o świetnych ziołach na menopauzę, problemy kobiece oraz na hormony 🙂
Pozdrawiam i życzę zdrowia! 🙂
W 100% zgadzam się z tym, alkohol wyniszcza polskie rodziny żyjące w zupełnej nieświadomości dokąd ich to prowadzi, a dumne mamy dzieciom w wieku przedszkolnym polewają picolo w kieliszki do wina na przyjęciach urodzinkowych i wpajają nawyki … smutne.
Świetna uwaga – uczy się tego już dzieci! Kiepski pomysł. Dlatego ze spożycia 6 litrów czystego alkoholu na Polaka, mamy teraz 13,5 litra czystego alkoholu na głowę! Przerażająca czołówka światowa.. 🙂
Ma Pani rację, że w tym kraju przymyka się oko na wiele problemów, na biedę, alkoholizm, fatalną służbę zdrowia, plagę przemocy w polskich szkołach, trwającą od lat, na przemoc wobec kobiet i dzieci, na zbyt niskie kary dla gwałcicieli, fatalne funkcjonowanie sądów, szokująco niskie alimenty, naganne funkcjonowanie Mopsów. Mogłabym tak długo wymieniać, bo jest cała masa takich problemów. Nagłaśnia się natomiast sprawy budzące skrajne reakcje, które dzielą, wywołują emocje, powodują kłótnie i ekscytację. Joga jest właśnie takim tematem zastępczym. Taka jest polityka i media. Uważam jednak, że trzeba o tym mówić, że może to nie jest problem jak alkoholizm, ale właściwe jej postrzeganie może uczynić wiele dobrego, ponieważ jak Pani pisała, jogin nie pije, nie pali, nie krzywdzi, żyje według zasad miłości i życzliwości do bliźniego. Prowadzę zajęcia z trudną młodzieżą i nie mówię im, że alkohol jest zły, tylko że joga jest dobra.
Bardzo dziękuję Pani Weroniko za ten komentarz! Dokładnie tak jest – mamy realne, poważne problemy, a straszymy jogą. Naprawdę trzeba zachować przytomność umysłu i samodzielnie myśleć.
Pozdrawiam serdecznie!!!! 🙂
nie oszukujmy się, poziom naszej służby zdrowia odbiega o lata świetlne od krajów zachodnich, tu jest przyczyna naszego krótkiego życia. Homeopatia to placebo, leczenie sugestią, jeśli ktoś ma odwagę to powodzenia.
Służba zdrowia jest BARDZO ważna, ale ona za nas wszystkiego nie załatwi. Najważniejszy jest nasz styl życia – co jemy, co pijamy, jak oddychamy, czym się leczymy. Jeśli ktoś objada się mięsem, chemią i popija to słodzonymi napojami, piwem i wódką, a na deser pali papierosa, to nawet najlepsza służba zrobi nie uczyni takiego człowieka zdrowym. Nie ma mowy. Zdrowie to NASZA codzienna praca i NASZE codzienne wybory 🙂
Niestety taka jest prawda, że alkohol rządzi w
Polsce i to mocno. W mojej rodzinie jest albo było takich osób trochę. Ba ja nawet miałam ojca alkoholika i mam brata alkoholika i znam te tematy do bólu. Można powiedzieć, że jestem współużależniona i są na szczęście terapię i spotkania Al-Anonn ale rodziny alkoholika rzadko kiedy decydują się na leczenie. Tłumaczenie jest zawsze to samo, że to nie my się mamy leczyć tylko osoby nadużywające alkoholu. Prawda jest jednak taka, że chorują całe rodziny. Co przez to chcę powiedzieć a no to, że ludzie boją się zmian i wszystko co inne jest złe. I takie osoby jak Pani pokazują, że można zmienić swoje życie i uleczyć ciało i duszę że wszystkiego co się nazbierało, co było złe dla nas. Chemiczne żywienie i zatrute emocje i tylko naturalne środowisko może nas uleczyć bo przecież to Bóg stworzył tą naturę dlatego jest taka zdrowa i uzdrawiająca bo pochodzi od Boga. W końcu to On tylko może działać cuda. Ja w to wierzę i uśmiecham się, kiedy , znajomi w pracy przewracają oczami jak im mówię o jodze, medytacji i całym tym zdrowiu. Każdy musi dojrzeć w swoim czasie i się wreszcie obudzić. Ja się budzę powoli ale jednak 🙂
Pozdrawiam
Pani Agnieszko, chyba jest Pani moją bratnią duszą 🙂 Uwielbiam czytać Pani wpisy!
Przyzwolenie społeczne na picie i to nadużywanie alkoholu w Polsce jest ogromne. W Polsce łatwiej jest pić niż nie pić. Gdy przychodzę z Mężem na jakąś imprezę/spotkanie towarzyskie, to zazwyczaj pada pytanie „kto prowadzi?”, co oznacza, że ten kto nie prowadzi samochodu, to pije.. Smutne to.. A nam akurat szkoda czasu na picie i kaca, a przede wszystkim szkoda zdrowia. Mało kto myśli, że alkohol to neurotoksyna, substancja psychoaktywna, która uszkadza komórki mózgu i całego układu nerwowego. Do tego bardzo obciąża pracą wątrobę i trzustkę.
2 lata temu byliśmy na wakacjach w Toskanii i z wielką przyjemnością obserwowałam tam dojrzałe pokolenie Włochów (70+) w świetnej kondycji fizycznej i psychicznej, uśmiechniętych, otwartych, szczupłych, sprawnych. Niestety zauważyłam sporą różnicę w wyglądzie dzieci – już całkiem znaczna ich część miała nadwagę. To chyba skutki wpływu „amerykańskiego modelu żywienia”..
Włosi i Francuzi to prawdziwi smakosze! Uwielbiają jeść i właśnie dzięki temu (dla wielu – o dziwo!) są zdrowsi i szczuplejsi od nas. Jedzą bardziej uważnie i świadomie, a nie w biegu, byle co i byle gdzie.. Tego moglibyśmy się od nich uczyć..
Pozdrawiam bardzo ciepło! Kamila
Dzień dobry!
Czy jest jakaś szansa, że mogłaby Pani nam polecić dokładnie placówkę lub lekarza zajmującego się medycyną naturalną w Warszawie? Ciężko znaleźć jakieś aktualne opinie albo konkretne nazwiska
Fantastyczną placówką jest Vega medica Przychodnia Holistyczna w Warszawie ul. Szymczaka 5, zarówno dla dzieci jak i dorosłych. Szczerze polecam
Dr Leszek Krześniak
Pani Agnieszko, bardzo chcialam zamowic ta ksiazke ale niestety nigdzie jej nie ma – rowniez nie jest dostepna pod linkiem podanym przez Pania.
mi udało się kupić na allegro 🙂
Jest jeszcze jedna sztuka dostępna 🙂
Pani Agnieszko,
Ostatnio byłam na 20-leciu mojej matury, spotkałam niektóre osoby po raz pierwszy od 20 lat, niektórzy bardzo się zmienili, „postarzeli” ale głównie mentalnie , ciężko było mi z niektórymi nawet rozmawiać. Oczywiście po ciężkim jedzeniu „lała” się czysta wódka. Ja nie piję więc już musiałam każdemu odpowiadać dlaczego nie piję, a może jednak jednego… dlaczego nie jem z nimi (zjadłam kolację przed wyjściem ponieważ jestem wegetarianką, która nie je nabiału i glutenu) i masę spojrzeń i pytań dlaczego jestem taka „dziwna” i w zasadzie co ja jem w ogóle i dlaczego „to sobie robię” to pewnie kryzys wieku średniego ???” . A z drugiej strony koleżanka, która mieszka w Szwecji od kilku lat z wyższością mówiła o „mało miasteczkowości” i zacofaniu tutejszym i też we mnie była niezgoda i bunt na takie stwierdzenia. Pytała mnie czy nie chciałabym wyjechać albo mieszkać w wielkim mieście. Niczego mi tutaj nie brakuje, mam dostęp do wszystkich nowinek, trendów, książek, jeżdżę na koncerty, przedstawienia, itp. myślę że to „małomiasteczkowość” siedzi w człowieku a nie odwrotnie. Lubię mieszkać w Polsce.
Uczę się włoskiego od kilku miesięcy i ostatnio zadając pytanie mojej nauczycielce co lubi u Włochów , ja zastanawiałam się co lubię u Polaków i przyznam że o wiele więcej i szybciej mogę przytoczyć nasze wady niż zalety. To mnie zasmuciło, nie chciałam aby ona odbiła to pytanie do mnie o Polakach (ona jest Ukrainką, która uczy w Polsce włoskiego). Szczególnie teraz gdy rządzą ksenofobi , ludzie ograniczeni, zamknięci wychodzą na jaw nasze grzeszki, zaniedbania i wady nad którymi jako naród nie chcemy pracować, szczególnie to boli gdy przytacza się nasz katolicyzm a z wiarą to moim zdaniem nie ma nic wspólnego, z nauczaniem Jezusa, z jego otwarciem na innego, słabego, poganina…Rządzi teraz hipokryzja, podwójne standardy, nepotyzm i podwójna moralność, NIE PODOBA MI SIĘ TO!!!!!!
Aż prosi się przytoczyć po Pani wpisie temat mojej matury pisemnej z języka polskiego” Prowincja to nie miejsce, to sposób myślenia” 🙂
To bardzo ciekawe. Dla mnie chodzenie po aptekach jest pewną formą przygody.
Od kiedy jestem mamą uczę się nieustannie o zdrowiu. Sama eksploruję apteki internetowe, czytam, tłumaczę. Bo nie wierzę w to, co widzę w naszych aptekach tuż obok. Apteka teraz jest „sklepem” obecnym prawie na każdej ulicy, z promocjami, bajerami. Zakupy w tym sklepie są troszkę jak zabawa w bycie myszką doświadczalną, w bycie klientem nr 1500100900. Szkoda też, że osoby, które tam pracują coraz częściej są już tylko sprzedawcami. Wiecie, że kiedyś w aptece można było zawsze liczyć na prawdziwą poradę zdrowotną? Opartą na doświadczeniu, na mądrości.
Przed wojną w aptekach były ogólnodostępne produkty konopne. Tak, tu w Polsce. Półek było mniej, produktów było mniej. Zdrowie nie było hasłem reklamowym. Chorowanie nie było normą. Alergie nie były normą.
Nie uważam, że nasze czasy są gorsze. Że postęp w medycynie to samo zło. Ale traktowanie naszego zdrowia jako coś tak komercyjnego, beznamiętnie odhaczanie kolejnych schorzeń na liście „chorób 21 wieku” i to na jaką skalę się okłamuje obecnie ludzi jest zatrważające.
Homeopatia i zioła są czymś, co bardzo szanuję. Dostęp do wspaniałych aptek holistycznych, gdzie czuć dobro, naturę i logikę, powinien być normą.
Nie tylko homeopatia w naszym kraju traktowana jest dziwnie… podobnie jest z Osteopatią. Większość ludzi albo o niej nie słyszała, albo kojarzy się ona z ustawianiem kości… Ludzie nie zdają sobie sprawę, że dobry osteopata robi cuda… jak w moim przypadku.
Pani Agnieszko kolejny mądry wpis wprawiający w zadumę. Niech Pani nie przestaje pisać .Niech Pani się dzieli tym co Pani doświadcza bo dla wielu z nas jest to światełko w tunelu. Dzięki temu ja zmieniłam swoje życie i zarażam tym swoich najbliższych. Ba o niebo lepiej mi się żyje, Codziennie pracuję nad zdrowymi emocjami, wdrażam w swoje życie Pani porady i czuję jak się po mału ze szczęścia unoszę się nad ziemią, bo jest mi lżej…dziękuję;-)
Pani Agnieszko, z przyjemnością czytam Pani wpisy. Piszę Pani w tak ciepły sposób, prosto z serca… Dziękuję za pozytywny przekaz 🙂 Od siebie dodam, że homeopatia pomogła mi wrócić do równowagi, pomogła z nerwicą lękową, a nie pomagały już leki i medycyna konwencjonalna… Nie ma mowy o efekcie placebo, homeopatia potrafi wspaniale harmonizować funkcjonowanie człowieka, na płaszczyźnie fizycznej, a nawet emocjonalnej. Nie trzeba się jej bać. Warto szukać alternatyw i wierzyć, że wszystko, co się dzieje, jest właściwe. Pozdrawiam serdecznie ❤️
Pani Agnieszko….. Nie wiem gdzie o to zapytac, wiec pozwole sobie tutaj, przy najnowszym wpisie, cudnym zreszta, jak zawsze.
Czy jest szansa, ze wyda Pani kolejna plyte DVD z joga, taki… ciag dalszy?
Jakies nowe asany, dla urozmaicenia i poglebienia poprzedniej plyty?
Pani Anito, aby pomoc chorej mamie prosze poczytac o wlasciwosciach kaszy jaglanej, Codzienne jej spozycie moze byc bardzo pomocne. Pozdrawiam serdecznie i zycze duzo wiary, bo ona tez pomaga.
Świetny artykuł!
Jakiś czas temu oglądałem serial dokumentalny BBC o naukowcach „heretykach”. Pierwszy epizod poświęcony był immunologowi Jacques Benveniste, który był gwiazdą francuskiego świata nauki… dopóki nie opublikował w jednym z najbardziej prestiżowych pism naukowych na świecie, „Nature”, wyników badań laboratoryjnych potwierdzających (ku jego samego zaskoczeniu!) działanie homeopatii. Czy Francja, gdzie leki homeopatyczne są równie powszechne jak farmakologiczne, uznała Benveniste za „narodowego bohatera”? Absolutnie nie! W odpowiedzi zaczęła się nagonka w mediach i kampania oczerniania, które zniszczyły człowiekowi karierę.
Takich przykładów naukowców, którzy mieli „czelność” kwestionować obowiązujące dogmaty wiary redukcyjnego materializmu oraz zagrażać monopolowi na „leki” przynoszącemu zyski w trylionach dolarów, jaki ma przemysł farmakologiczny, jest niestety wiele. Jednym z ostatnich takich przypadków był wybitny naukowiec psycholog, Irving Kirsh, który dokonał meta-analizy, czyli zebrał i porównał wyniki wszystkich badań dokonanych na świecie, łącznie z tymi nieopublikowanymi, nad skutecznością wiodących na rynku leków antydepresyjnych. Okazało się, że żaden z tych leków nie był statystycznie lepszy niż placebo, czyli pigułka cukru!, a wielu przypadkach pigułka cukru była skuteczniejsza! a w dodatku bez żadnych tzw. „efektów ubocznych”.
Czy w związku z tym świat medyczny porzucił antydepresanty i zaczął szukać alternatywnych terapii?
Absolutnie nie! W odpowiedzi rozpoczęła się brutalna kampania szkalowania i podważania autorytetu dr. Kirsha.
Warto pamiętać że większość badań naukowych w dziedzinie zdrowia na świecie finansowana jest przez przemysł farmakologiczny. Jakiż niby interes miałyby koncerny farmakologiczne w udowadnianiu, że czosnek, imbir i tysiące innych łatwo dostępnych roślin są skutecznymi lekami, skoro nie na da się na tym zarobić miliardów dolarów?
A skoro wspomniałem o depresji, oto pomysł na super biznes farmakologiczny.
W farmakologicznym kontrolowaniu (bo nie można tu mówić o żadnym leczeniu) depresji podstawową rolę odgrywa regulacja w mózgu poziomu bardzo ważnego neuroprzekaźnika seratoniny.
Tymczasem okazuje się, że podobny działanie na nasz mózg ma zwykły… ziemniak. Według Kathleen DesMaisons, Ph.D., specjalistki w dziedzinie odżywiania i uzależnień, autorki książki “Ziemniak zamiast prozaka”, spożywanie jednego ugotowanego lub upieczonego ziemniaka wieczorem, przed pójściem spać, ma świetny wpływ na nasz mózg, podnosząc poziom seratoniny oraz dopaminy, a przy okazji reguluje poziom cukru we krwi i z czasem leczy uzależnienie od cukrów.
Stąd pomysł na super biznes — nowy lek.
1. Ugotuj 30 ziemniaków
2. Sprasuj je prasą tak aby każdy ziemniak zredukować do rozmiaru tabletki
3. Zapakuj sprasowane ziemniaki w farmakologiczne opakowanie
4. Wymyśl i zarejestruj super nazwę taką jak Ziemniaseranol albo Kartofelzak
5, Wprowadź na rynek w cenie 150 zł za opakowanie, czyli 5 zł za ziemniaka 🙂 🙂 🙂
AGNIESZKO DZIEKUJE!!!!!
Agnieszko! Cudowny wpis, dziękuję!
Wybieramy się niebawem w podróż właśnie do włoskiej Ligurii, na południe Francji i do Portugalii. Nasza córka jest z tego samego roku co Helenka 🙂
Może napisze Pani artykuł o jedzeniu w czasie podróży? Np w czasie jazdy samochodem, w nowych miejscach, tych południowych zwłaszcza?
Przyznam, że to moja słabość, nad którą dzięki Tobie mocno pracuję, ale staram się wejść w rytm wcześniejszego chodzenia spać (22 w łóżku) i wcześniejszego wstawania.
Nasza podróż nie jest czysto wakacyjna, po prostu podróżujemy powoli a nasza praca nam to umożliwia. I mam obawy, że południowy tryb życia, czyli aktywne spędzanie wieczorów na zewnątrz i siesty w ciągu dnia znów mnie rozregulują.
Będę ogromnie wdzięczna jeśli poruszysz te tematy.
Będac w jednym miejscu łatwiej jest prowadzić życie takie jakie chcemy, a w podróży i częstej zmianie miejsc jest to wyzwanie. Na pewno wiem, że mogłabym liczyć na Twoje mądre porady.
Przesyłam Ci mnóstwo słońca i dziękuję za wszystko, co robisz 🙂 jesteś dla mnie światłem i siłą.
Przez to, że tak mało wiem o homeopatii podchodzę do niej nieufnie. Na szczęście póki co rodzina nie choruje, ale chyba w końcu nadszedł czas żeby zagłębić i ten temat. Chętnie skorzystam z opisanej lektury 🙂
Agnieszko, czy jest szansa na artykuł nt depresji? Czy zamiast środków chemicznych można zastosować coś z homeopatii, by moglo pomoc? Wiem, że to indywidualna sprawa ale chyba musi być jakieś wyjście.
Pani Agnieszko,
Chciałam powiedzieć, że po przeczytaniu Pani książki Pełnia Życia, zaczynam powoli zmieniać swoje nastawienie do spraw duchowych takich jak medytacja i wyciszenie. W pamięci mam opis Pani umiejętności rozpoczęcia medytacji lub wyobrażania sobie „pancerza ochronnego” w obliczu krytyki lub napotkanej złej energii. Marzę o tym by posiąść taką umiejętność bo w życiu codziennym dużo tej negatywnej zewnętrznej energii…Dziękuję za bardzo pozytywne myśli i uświadomienie, że dopóki nie pokochamy samych siebie to nie jesteśmy w stanie żyć pełnią życia z innymi.
Jakie cudowne miejsce, ja też uwielbiam tego typu apteki. Zioła są fantastyczne. Od dwóch lat dokuczał mi ból w kolanie, wypróbowałam macerat z żywokostu z Twojego Agnieszko przepisu. Rewelacja! Nic mnie tam już nie kłuje. Wystarczyło 1,5 tyg. Dziękuję 🙂
Pani Agnieszko podejmuję temat pani Maleny, która zaproponowała coś o depresji i leczeniu jej homeopatią. Już jestem bezsilna w nawrotach depresji męża. Psycholog się nie sprawdził, psychiatra chętnie by nafaszerował kolejnego pacjenta i z głowy……a problem jak był tak jest. Nawet nie myślę o skutkach ubocznych. To jest dramat kochającej się rodziny, gdy jedna z osób choruje na depresję. Jest miłość, wsparcie, troska, a chory wszystko to odrzuca, widzi wszystko w czarnych barwach, chciałby zniknąć, nic nie cieszy, wszystko przytłacza, nie wierzy, że może być lepiej, piękniej……To jest najgorsze, że nie chce się leczyć, ponieważ nie widzi efektów. Myślę, że homeopatia i odpowiednia dieta, spożywane produkty ( o której proszę też napisać ) potrafi zdziałać cuda. Jakie leki homeopatyczne spowodowałyby , że chory zobaczy światełko w tunelu, „wstanie z kolan”, zrobi „pierwszy krok” ? Wiem z „Pełni życia”, że ma Pani bardzo dużą wiedzę na ten temat….Bardzo proszę o taką wypowiedź na blogu, który mi towarzyszy codziennie i dodaje sił, optymizmu, wiary za mnie i męża. Dziękuję z góry za odpowiedź na moją prośbę. Przytulam Panią serdecznie.
Tak bardzo bym chciala z kim sie podzielic problemem depresji i jak z Nia walczyc .Bede wdzieczna za kazda rade .Malgorzata.
Pani Agnieszko, a czy mogłaby Pani napisać co spakowała do turystycznej apteczki na taki wyjazd?
Pani Agnieszko.Nie znam zadnego lekarza homeopaty dlatego pytam Panią-czy wie Pani cos na temat leczenia bakterii helicobacter homeopatią?Moj 11-sto letni synek zmaga sie z ta bakteria,a nie wierze w tzw.normalne leczenie tej bakterii.Sama w styczniu leczylam sie antybiotykiem,leczenie przeszlam bardzo ciezko z mizernym skutkiem.
Dziekuje
Ewa
Pani Agnieszko, cieszę się, że nie tylko ja jestem fanką homeopatii. Leczymy się homeopatycznie cała rodziną od 13 lat. I tylko tak, nie łykamy żadnych antybiotyków, leków przeciwgorączkowych, przeciwzapalnych itd. A wszystko zaczęło się od mojego autystycznego syna, który od małego miał bardzo słabą odporność, czyli oczywiscie leczenie antybiotykami, do tego problemy z trawieniem, wysypki na skórze itp. itd. ciągle jeżdzilam z nim po lekarzach i po szpitalach. Czułam jednak podświadomie, że nie tędy droga, że ci wszyscy lekarze nie pomagają a szkodzą i tylko każą brać leki… Rozglądałam się za jakąś alternatywą i trafiłam na moją obecną lekarz homeopatę. Nie powiem początki były ciężkie, całkowicie inne podejście do leczenia, np. gorączka to dobry objaw, organizm walczy i jej nie zbijamy! Moja mama myślała, że zwariowałam, ale ja cierpliwie cały czas trzymałam się wszystkich wytycznych mojej pani doktor mimo, że wiekszośc osób dookoła pukała się w czoło. i warto było! Mój syn ma !7 lat nie używa żadnych chemicznych leków od 4 roku życia, a autyzm… no cóż… praktycznie go nie ma 🙂 Jak mój drugi syn przyszedł na świat to niestety miał ciężką żółtaczkę i tak słabe wyniki krwi, że chcieli mu ją dotaczac. Po kryjomu (niestety tak trzeba było…) podawałam mu lek homeopatyczny (po konsultacjach z moją panią doktor). Wyniki po dwóch dniach tak mu się poprawiły, że lekarze stwierdzili, że to cud… A to tylko był sulfur, czyli siarka. Tak niewiele trzeba… Ale cóż przemysł farmaceutyczny nie wyrzeknie się takiej „mamony”, którą zarabia na chorych!!! Na mojej rodzinie jak na razie nie zarobią. Pozdrawiam z całego serca i czekam na dalsze wpisy o homeopatii:)
Jeśli ktoś dostarczy naukowy dowód na działanie homeopatii i opisze jak działa w zgodzie z odkryciami naukowymi, zacznę w nią wierzyć. A na razie pozostanę sceptyczna.
Pozdrawiam, Hili
Właśnie zamówiłam tę książkę o homeopatii, bo wszędzie jest niedostępna, więc nie ma na co czekać 🙂 Do tego jeszcze zamówiłam „Otolaryngologię” tego samego autora. To będą moje pierwsze lektury o homeopatii, ale z racji tego, że próbuję wyleczyć chore przewlekle zatoki chcę spróbować.
Pani Agnieszko , pisze pani o wycieczce do Włoch , Francji , ja przyznam się że bardzo się zdziwiłam , będąc w Miszkolcu , u naszych bratnich Węgrów . Weszliśmy do Centrum Handlowego Auchan , takiego samego jak tu blisko mnie w Piasecznie . I co zobaczyłam w Galerii handlowej , była apteka , owszem , a obok niej całkiem duży sklep z napisem Homeopatia . Przyznam się że ścięło mnie z nóg , czegoś takiego u nas się nie zobaczy . W Warszawie są jakieś małe apteczki , może 2 , może 3 , apteka homeopatyczna w centrum handlowym? , to niedopuszczalne , pozdrawiam . Ewa
O tym ie wiedziałam – bardzo dziękujemy za informację! Może to zainspiruje naszych rodaków 🙂
Witam, niedawno natknęłam sie w internecie na b.ciekawy film o terapii Dr Garsona – glownie stosowanej w zwalczaniu raka, ale tez wielu innych chorob dotad uznawanych za nieuleczalne.
Moj Tato tez mial raka jelita grobego. ..zaluje, ze nie znalazlam tego filmu wczesniej.. pozdrawiam serdecznie!
Dzień Dobry Pani Agnieszko
Zaczynam moją przygodę ze zdrowym stylem życia. I jest suuuuper! Dzięki, że jest Pani z nami! Zaczynam również moją przygodę z aromaterapią. Niestety mam duży problem z wyborem olejków eterycznych. Proszę o podpowiedź gdzie można kupić naturalne olejki. Takie prawdziwe!
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego
Dziękuje za ten artykuł. Naprawde, używanie naturalnych składników jest bardzo ważne!
Witam,
Pani Agnieszko natknęłam się na Pani stronę przypadkiem. Dziękuję za informacje o pietruszce po przeczytaniu Pani przepisu stosuje codziennie od 2 tygodni , jestem alergikiem i zatrzymuje mi się woda w organizmie , zauważyłam że pietruszka pomaga mi w wydalaniu nadmiaru wody i pęknięcia na rękach znikają.
Co mogłabym jeszcze zastosować aby poprawić przemianę materii i zgubić trochę kilogramów?
Będę wdzięczna za odpowiedź.
Pozdrawiam serdecznie
Beata
Pani Agnieszko
Jestem pod ogromnym wrazeniem Pani osoby. Ja kilka miesiecy temu zmienilam moje odzywianie na wegan i czuje sie bardzo dobrze, eksperymentuje w kuchni z moimi dziecmi, gotujemy chetnie i swiezo. Od kilku lat kupuje tylko zywnosc ekologiczna albo jemy to co uprawiamy w ogrodku. Robimy z dziecmi kiszonki. Po tych zmianach w naszym zyciu moj syn przestal miec alergiczne reakcje skory. Moj syn od 8 lat walczyl z Astma, duzo czytalam o naturalnych metodach leczenia.Zastosowalam kuracje olejem z czarnego kminku, zadziala cuda , moj syn nie musi brac kortyzonu i wielu innych tabletek, ktore obciazaly watrobe. Poza tym dodam, ze lecze wszystkie moje dzieci homoopatia, dostep do homoopatii w Niemczech jest bardzo prosty,trzeba sie tylko interesowac.
Ogromnie się cieszę z tego listu – bardzo dziękuję! A olej z czarnuszki na pewno warty jest polecenia dla wszystkich 🙂
Ciepło pozdrawiam całą rodzinę! 🙂
Imbir jest super dla leczenia 🙂
Imbir dobry na odchudzanie
Naturalne sposoby leczenia często są niedostrzegane w naszym kraju. Zwłaszcza naturalne leczenie menopauzy, które jest bardzo efektowne i poprawia samopoczucie.