Kilka dni temu pod moim tekstem o jodze, który możecie znaleźć tutaj, Kasia napisała taki komentarz:
„Pani Agnieszko a jakie jest Pani zdanie na temat uprawiania jogi przez katolików? Słyszałam, że o ile wykonuje się tylko ćwiczenia bez medytacji to nie jest to sprzeczne z wiara chrześcijańską, ale czy możliwe jest trenowanie jogi bez przyjęcia jej założeń światopoglądowych? Uważa się, że otwiera to człowieka na obce moce i może dojść do zniewolenia. Już dawno chciałam spróbować jogi ale artykuły w Internecie na ten temat mnie wystraszyły. Co Pani o tym sądzi i czy można uprawiać jogę tylko pod względem gimnastycznym nadal czerpiąc z jej korzyści jakimi jest energia?”
To tylko jedno z wielu pytań, jakie w tym temacie od Was dostałam. Wiele z Was zwraca się do mnie z prośbą o poradę w kwestiach dotyczących rozwoju, wiary, zadając mi również pytanie, czy joga jest „dobra” czy jednak „zła”, bo pojawiło się w naszym kraju na jej temat tak wiele kontrowersji.
Zacznijmy od zastanowienia się nad tym jaki jest np. nóż – jest dobry czy zły? Można nim zranić, a nawet zabić drugiego człowieka. Można nim również ukroić chleb, by nakarmić głodnego. Codziennie używamy noży, by przygotować posiłki dla naszych rodzin. Zdarzają się jednak na świecie akty przemocy przy użyciu noża.
Więc czy nóż jest dobry czy zły? Nie jest ani taki, ani taki – on po prostu jest narzędziem. To nasz umysł dokonuje wyboru, w jaki sposób zostanie ono wykorzystane.
Czy zboże jest dobre czy złe? Można z niego upiec chleb, ale można z niego zrobić również alkohol. W naszym kraju są miliony alkoholików, ale przecież sam alkohol również nie jest ani dobry, ani zły. Można się nim codziennie upijać i niszczyć życie swoje i swojej rodziny, ale można nim również zdezynfekować rany i uratować życie. Jest również genialnym nośnikiem leków, np. jest niezbędny do wykonania bezcennego propolisu. 🙂
Alkohol nie jest ani dobry, ani zły – to człowiek dokonuje wyboru, w jak sposób go wykorzysta.
Ludzki umysł posiada tę przedziwną cechę, że niemal wszystko co „dobre” potrafi wykorzystać przeciwko sobie. Np. dynamit został stworzony, by ułatwić prace górników, a został wykorzystany do prowadzenia wojen.
Teraz wracając do jogi – zaczęłam ją ćwiczyć osiem lat temu. Od tego czasu przestałam palić, przestałam pić alkohol (przedtem nie znałam innych metod na „odreagowanie” napięcia, stresu i poczucia zagubienia, podobnie jak większość Polaków), uleczyłam siebie, przez co naprawiłam relacje z moim partnerem, synem i rodziną. Oczyściłam życie z toksycznych związków, a te ważne uczyniłam głębokimi, pięknymi, opartymi na uczciwości. Ponieważ uleczyłam siebie, stałam się wsparciem i motywatorem dla wielu osób, którym również udało się naprawić i uleczyć swoje życie.
Z „nocnego Marka” stałam się „rannym ptaszkiem”. Wstaję o godzinie 4:30 – 5:00 i zupełnie inaczej wygląda mój dzień, niż w moim „poprzednim wcieleniu”, tym sprzed jogi. Dzięki tej przemianie potrafię bardzo intensywnie i z ogromnym zaangażowaniem pracować, napisałam 3 książki i prowadzę ten blog, co wbrew pozorom jest ogromnie czasochłonne i wymaga mnóstwa energii. Dzielę się swoim doświadczeniem i, z listów oraz komentarzy jakie dostaję, dowiaduję się, że wnoszę w życie wielu osób inspirację i siłę. Mam się czym dzielić (bagaż doświadczeń) i robię to z otwartym sercem. Właśnie to pragnę czynić – dawać ludziom wsparcie, motywację i siłę. Inspirować do rozwoju i lepszego, pełniejszego życia. Odnalazłam swoje powołanie, powód dla którego jestem na tym świecie i znalazłam odwagę i wiarę, by iść za tym głosem – a to wcale nie jest takie łatwe! 🙂
W wieku 42 lat urodziłam córeczkę siłami natury, w domu. Mogłam to zrobić, ponieważ byłam całkowicie zdrowa (jest to absolutnie niezbędny warunek, by móc rodzić w domu), świadoma, spokojna, silna, odpowiedzialna i mądra. Jest to zestaw cech, jakie pragnęłam posiadać. Nie posiadałam ich wcześniej. Cóż, one oczywiście były we mnie, podobnie jak w każdym innym człowieku, ale nie potrafiłam ich wykorzystać, ponieważ byłam zagubiona i przestraszona. Bałam się chorób, śmierci, wojen, starości, biedy, samotności, ludzi itd. To odbierało mi siłę i chęć do życia. Czyniło mnie w pewnym sensie „martwą”.
Wcześniej, zanim w moim życiu pojawiła się joga, przeżyłam totalny kryzys. Mój związek się rozpadał, a ja razem z nim. Mój tato zmarł na raka, po ciężkiej chorobie. Wszystko wokół mnie i we mnie umierało i wreszcie poczułam, że jestem na samym dnie. Nie potrafiłam nawet się modlić. Modliłam się o to, bym w ogóle mogła się modlić – tak z głębi serca, z pełną wiarą. Czułam się tak głęboko nieszczęśliwa, że miałam wrażenie, że Bóg mnie opuścił i jestem zupełnie sama. Miałam wrażenie, że nic nie ma sensu. Pustka i ból.
Wreszcie, pewnej nocy poczułam, że dotknęłam już całkowitego dna. Padłam na kolana i powiedziałam: „Boże, błagam Cię pomóż mi, bo sama nie dam sobie rady! Poprowadź mnie proszę! Ulecz mnie, ocal mnie!”. Przez chwilę płakałam leżąc na podłodze, ale wkrótce poczułam spływający na mnie, kojący spokój.
Otarłam łzy.
Wiedziałam, czułam to, że ten mój akt całkowitego poddania i zawierzenia, otwiera zupełnie nowy rozdział mojego życia. Spłynął na mnie spokój i po raz pierwszy od wielu miesięcy spokojnie zasnęłam.
Gdy się obudziłam, przestałam się zastanawiać, a zaczęłam słuchać, zaczęłam iść za tym, co przynosi mi życie. A od tego dnia, a w zasadzie od tej nocy, której nigdy nie zapomnę, przyniosło mi wiele wspaniałych osób, które bardzo mi pomogły w mojej pracy nad sobą i moim życiem. Pomogły mi w procesie oczyszczenia i niesamowitej przemianie, w uzdrowieniu i odrodzeniu, jakie dokonało się we mnie i w moim życiu. Jednym z takich darów była dla mnie joga. To nie ona mnie uzdrowiła i uleczyła – dostałam wspaniałe narzędzie w postaci jogi i wykonałam ciężką pracę, aby je wykorzystać. Dzisiaj mam poczucie, ze narodziłam się na nowo i jestem innym człowiekiem – takim, jakim w głębi serca pragnęłam być, ale nie miałam pojęcia, że mogę. 🙂
Joga pojawiała się na mojej drodze jako bardzo ważne narzędzie mojego rozwoju. Wcześniej nie zostałam nauczona w jaki sposób radzić sobie ze stresem, jak zbudować stabilny system nerwowy, wytrwałość, klarowność umysłu. Jak przestać słuchać szumu tego świata i usłyszeć cichy głos mądrości i intuicji, który jest w każdym z nas. Tego nikt nie uczy nas w szkołach, dlatego w zdecydowanej większości jesteśmy zagubieni, sfrustrowani, nieszczęśliwi, a spokoju szukamy w używkach.
Wielka szkoda, że nikt nas nie uczy, w jaki sposób radzić sobie ze światem i ze sobą, dlatego tak dużo wokół nas frustracji i uzależnień. Nikt nas nie uczy jak zbudować i wykorzystać w najlepszy sposób swoją wewnętrzną siłę, spokój umysłu, jasność myślenia, by świadomie i pięknie kreować swoje życie, by czynić ten świat lepszym miejscem. Joga dała mi te możliwości. Dzięki nim zbudowałam w sobie spokój, siłę i wiarę, by pójść za głosem swojego powołania – a zwykle jest to BARDZO trudne.
Joga nie jest ani dobra, ani zła. Joga jest narzędziem, które w moim przypadku okazało się bardzo ważne, potrzebne, pożyteczne i transformujące. Nie bałam się jogi, ponieważ moje życie całkowicie powierzyłam Bogu. W moim świecie nie istnieje większa siła niż Bóg. Nie istnieje żadna inna siła. Tylko Bóg jest siłą. Nie obawiam się więc. Tylko na Bogu koncentruję mój umysł, emocje, serce i życie. Nie otwieram drzwi mojej duszy na nic innego. Nie koncentruję się na tym co złe, ale na tym, co dobre.
To poprzez nasz umysł i naszą koncentrację zapraszamy do nas „obce siły”. Jeśli koncentrujemy się na tym, co negatywne, nie potrzebna jest nam joga, aby te „obce moce” zaprosić do swojego życia. Robimy to za każdym razem, gdy na nich koncentrujemy swoją uwagę. W ten sposób otwieramy się na nie i dajemy im moc. W moim świecie jest tylko jedna siła – dobry, kochający Bóg, który kroczy zawsze ze mną. Nic innego nie ma szansy wkroczyć w ten „związek”. Mogę więc bezpiecznie korzystać z narzędzi, które dostaję na mojej drodze. Dla mnie tym właśnie jest joga, i szczerze mówiąc nie interesują mnie negatywne doświadczenia w tej kwestii innych osób, ponieważ dla mnie nic nie jest bardziej cenne niż moje własne, osobiste doświadczenie. A moje trwa już 8 lat.
Przez ten czas nie spotkałam ani jednej osoby, która ma złe doświadczenia związane z jogą. Przez ten czas dokonała się nie tylko moja całkowita transformacja, ale widziałam mnóstwo osób, które również przechodziły swoją własną transformację: wyszły z bardzo ciężkich, klinicznych depresji; podniosły się z samego dna rozpaczy po tragicznej stracie dziecka; odbudowały swoje życie po traumatycznej zdradzie i rozstaniu; odnalazły w sobie siłę, radość i moc, by poradzić sobie z wychowaniem dzieci będąc samotnymi matkami; odnalazły sens życia i wewnętrzny spokój wiedząc, że nigdy nie będą mogły mieć dzieci; odnalazły spokój i nowe życie po mastektomii; znalazły w jodze wielkie wsparcie, by poradzić sobie z uzależnieniami; wyszły z wyniszczających, toksycznych związków; nareszcie pogodziły się z życiem po śmierci partnera; przeszły przed głęboki i oczyszczający proces wybaczenia – ojcu, matce, partnerowi, pracodawcy; przestały bać się starości i po 60-tce rozpoczęły niesamowite, nowe projekty; matki wyszły z depresji poporodowej; dziewczyny znalazły w sobie odwagę, by całkowicie zmienić swoje życie zawodowe i zaczęły realizować swoje prawdziwe powołanie. Takich przykładów mogę podawać znacznie więcej. Ta przemiana jest jednak procesem, który zachodzi i dzieje się w nas stopniowo. Nie obywa się po kilu zajęciach jogi, ale jest związany z naszym szerszym, indywidualnym rozwojem.
Nie twierdzę, że… /czytaj dalej na następnej stronie/
Wspaniały tekst!:)))
Dziękuję 🙂
Witam Pani Agnieszko widziałam w internecie że nagrała Pani płytę poranna i wieczorna joga. Gdzie można ją kupić? Sprawdzałam w empiku, ale jest niedostępna. Pozdrawiam
Pani Agnieszko,
Jestem ateistką (z wyboru :)), ale i moje serce Pani ruszyła. Ma Pani zachwycającą „duszę”, bardzo silną i otwartą. I właśnie za to chciałabym podziękować – że się Pani dzieli i daje nam, innym kobietom siłę, nawet mnie, tej niewierzącej…
Agnieszka J.
Dziękuję bardzo za artykuł ! Życzę dużo zdrowia ❤️
dziękuję za ten tekst, jest bardzo inspirujący, uspokajający, kojący.
pozdrawiam serdecznie
Bardzo dziękuję i również serdecznie pozdrawiam 🙂
Pani Agnieszko, piękny tekst. Do mojego życia joga wkroczyła po urodzeniu córeczki. Miałam CC i duże problemy z kręgosłupem (przepuklinę i dyskopatię). Chciał wrócić do formy z przed ciąży ale nie mogłam ze względu na kręhosłup wykonywać dynamicznych ćwiczeń z podskokami itp. Zaczęłam szukać alternatyw dla mnie i tak poznałam jogę. Joga nie tylko pomogła mi na problemy z kręgosłupem, ale również pomogła mi z depresją poporodową, z którą również się zmagałam. Pozwoliła mi zrozumieć moją nową drogę życia jaką jest macieżyństwo i dostrzec dar jakim jest moja córeczka. Zaakceptowałam to, że nie jestem już dziewczyną, a stałam się kobietą, a wcześniej bardzo tego nie chciałam. W mojej głowie „kobieta” oznaczała nudę, obowiązek, brak radości i początek starości. Teraz jak sobie to przypomnę stwierdzam, że byłam bardzo niedojrzała. Joga wszystko uporządkowała w mojej głowie. Pani Agnieszko robi Pani dla nas piękną robotę. Życzę zdrowia i wszystkiego dobrego❤️
Pani Agnieszko, chcę być taka jak Pani. Po prostu. Pozdrawiam ciepło.
Dziękuję, ale proszę być sobą – w Pani jest największe piękno tego świata! 🙂
Ciepło pozdrawiam! 🙂
Podoba mi się ten tekst. Dobrze, że został napisany. Dzięki 🙂
Ja również dziękuję i pozdrawiam 🙂
Jakie to niesamowite, że dokładnie dzis czytalam dużo o szkoliwosci jogi w życiu chrzescijanina. Zagladam na Pani strone i co widze- dokładne odzwierciedlenie moich obaw. Pieknie to Pani opisala ale moje lęki nie zostały rozwiane. Zgadzam sie absolutnie ze joga to narzedzie i moze byc dobra albo zla, tak jak nóż czy alkohol. Ale w jednym z Pani postow wyczytalam tez o momencie w trakcie cwiczen czy medytacji kiedy jest Pani w stanie spojrzec z boku na wlasne cialo i mysli (nie wiem czy dobrze to ujmuje). Nastepuje jakby oddzielenie „ducha” (?) od ciała i umysłu. I to jest własnie ten moment nad ktorym sie zastanawiam – czy taki „duch” nie jest wtedy zupelnie bezbronny i podatny na dzialanie zla?
Druga rzecz która mnie zastanawia to wszelkiego rodzaju spiewy i mantry – do kogo one sa kierowane, jakie sa slowa tych spiewow. Czy jesli pojawiaja sie w nich rozne bostwa to katolik moze tak dowolnie spiewac? Przeciez dla nas jest jeden Bog…
Duzo mam tu watpliwosci a z drugiej strony szukam pomocy w moim zyciu pelnym wielkiego stresu z ktorym nie potrafie sobie sama poradzic…
Na mało których zajęciach jogi śpiewa się mantry itp. Wybierz takie, zapytaj prowadzącego, na których są po prostu ćwiczenia i relaks na końcu zajęć.
Jest osobą, ktora niewinnie zaczęła praktykować jogę. Na początku były to ćwiczenia, potem mantry, medytacje. Doprowadziło mnie to do dna.
Myślę, że kościół katolicki uczy nas strachu do wszystkiego już od kołyski. I chociaż jestem katoliczką, a raczej bardziej chrześcijanką to powoli zaczynam dostrzegać wiele błędów w tym nauczaniu… Bardzo kocham Boga, całe życie modliłam się o mądrość od niego, żeby mnie dobrze poprowadził, szukałam prawdy i jestem teraz w tym miejscu i chłonę „nauki” Pani Agnieszki. Myślę, że kościół katolicki za bardzo koncentruje się na strachu i wmawia nam, że cokolwiek nie zrobimy to i tak pójdziemy do piekła… niech Pani zobaczy ilu katolików, chrześcijan żyje w niewłaściwy sposób, niech Pani rozejrzy się wokół siebie. Ile jest tak naprawdę uczciwych, dobrych, szczerych osób… ja nie znajduję wielu, a do kościoła chodzi większość ludzi z naszego środowiska. Nie znam osobiście też żadnego buddysty, czy człowieka wyznającego „obcą, złą” religię ale można znaleźć wiele informacji o kilku bardziej znanych ludziach wyznających tą religię, którzy są cudownymi i skromnymi ludźmi. Myślę, że Bóg chciałby, żeby Pani przestała się bać (i dokładnie wiem co Pani czuje) i zaczęła wreszcie żyć bez lęku… i jeszcze radzę wczytać się dobrze w Pismo Święte. Dużo kościelnych dogmatów jest wzięta nie wiadomo skąd, bo w Piśmie Świętym nie ma o pewnych rzeczach mowy… Jeżeli joga czyni ludzi lepszymi to Bóg się z tego cieszy. Może Pani podczas jogi skupiać swoje myśli na Bogu, którego Pani zna, a energia (a może bardziej mądrość Ducha Świętego) będzie spływała od Niego. Przecież w kościele katolickim na Odnowie w Duchu Świętym również jest medytacja i wielokrotnie doświadczyłam, jak Duch Święty spływa na mnie i przechodzi przeze mnie cudowna energia i moc.
Tak jak pisała Pani Agnieszka, ile w naszym codziennym życiu jest o wiele więcej złych rzeczy, takich jak media, muzyka, z których bez przerwy płynie zło i głupota.
Wyznawcy buddyzmu nie wszczynają wojen, nie znęcają się nad innymi, nie niszczą przyrody i nie krzywdzą zwierząt. a wielu „pobożnych katolików” robi to wszystko. Więc jeżeli z jogi płynie zło to to buddyści powinni zabijać, gwałcić, krzywdzić, itd. a wiemy, że tak nie jest, to raczej katolicy czy ortodoksyjni wyznawcy islamu to robią. Powinna Pani tak jak czysta niezapisana karta przyjrzeć się swojemu sposobowi myślenia o Bogu, o sobie i życiu… nie tak jak Pani wmówiono w dzieciństwie, tak jak nasze babcie i mamy uważały księdza i wszystko co on powie za absolutną świętość. Przecież mamy mnóstwo przykładów z historii, że nasi kościelni nauczyciele nie są bez skazy, a raczej mają ich mnóstwo.
Niech Pani kocha Jezusa i prosi Go o mądrość o prawdę On Panią poprowadzi.
W Pani umyśle trwa walka. Człowiek nigdy nie znajdzie w umyśle spokoju. Umysł nieustannie gada i analizuje. Mnie doprowadził kiedyś niemal do szaleństwa, podobnie jak większość osób wokół nas, które aby znaleźć chwilę spokoju i wytchnienia muszą się zamroczyć – alkoholem, narkotykami, tabletkami, zakupami, seksem, krytykowaniem innych, oglądaniem telewizji, pracą bez opamiętania itd. Spokój można jednak znaleźć – w sobie, w Jaźni, która jest ponad naszym umysłem. Dlatego dotarcie do naszej Jaźni (nasze wyższe JA) i umiejętność oddzielenia jej od „paplaniny” naszego umysłu jest tak ważne. To o czym piszę jest dla mnie życiowym doświadczeniem, ale dla Pani tylko trudną do zrozumienia teorią. Siedzi Pani w „kącie” własnego strachu i boi się poruszyć. Życie Panią woła. Życie to przygoda, odkrywanie, poszukiwanie, doświadczenie, popełnianie błędów, upadanie, wyciąganie wniosków. Szuka Pani na zewnątrz gwarancji, że Pani przygoda będzie bezpieczna. Życie Panią woła, intuicja Panią woła, ale trzyma Panią strach. Chce Pani sobie „zabezpieczyć tyły” zdając się na doświadczenia innych ludzi. Jedni mówią Pani „siedź w kącie, bój się, bo czyhają na ciebie strachy, zło i niebezpieczeństwo”. Ja mówię „idź, doświadczaj, wyrusz w tę najpiękniejszą przygodę jaką jest życie!”. Nikt nigdy nie da Pani gwarancji bezpieczeństwa, ale ma Pani sobie doskonałą nawigację – kompas własnej intuicji i wewnętrzny głos mądrości. Aby go usłyszeć, trzeba uspokoić „paplaninę” umysłu. Jest na to wiele zdrowych sposobów (codzienne pisanie, modlitwa w odosobnieniu, medytacja, wyciszenie).
Kogo Pani w życiu posłucha, to już jest Pani wybór. Życie jest tylko jedno. Trzeba żyć swoim życiem, a nie życiem innych ludzi. Możemy w życiu kierować się strachem lub miłością. Strach blokuje i podcina skrzydła. Miłość dodaje wiary, odwagi i siły. W życiu nie chodzi o to, żeby śpiewać lub nie śpiewać mantr, ale warto dać sobie wolność, aby życia DOŚWIADCZAĆ, a przez to rozwijać siebie, swoją świadomość.
Ja w życiu kieruję się jedną zasadą – nigdy nie uczę się jak być zdrową od osób chorych, nigdy nie uczę się jak się odżywiać od osób otyłych i nigdy nie uczę się jak być szczęśliwą od osób nieszczęśliwych i sfrustrowanych. „Po owocach ich poznacie”. Więc szukam tylko zdrowych „owoców” i pytam – jak tego dokonaliście? Uczę się od ludzi dobrych, szlachetnych, mądrych, szczęśliwych, spokojnych, którzy realizują siebie, żyją odważnie i kierują się czystą potrzebą serca, aby pomagać innym, aby ich wspierać. Nigdy nie słucham ludzi, którzy mnie blokują i straszą. Już dawno temu zakończyłam w moim życiu toksyczne związki – na wszystkich możliwych płaszczyznach.
Na zakończenie wyślę Pani jeden z moich ukochanych, inspirujących cytatów:
„Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj!” Mark Twain
Życzę pięknej przygody! 🙂
<3 dziękuję
🙂
Pochyliłam głowę i zapłakałam-to o mnie…ja jestem teraz tą „z przed”…tylko mój ojciec odszedł nagle 2 tyg.temu…bez ostrzeżenia…
Tym bardziej wysyłam dużo dobrej energii. Pozdrawiam ciepło!… 🙂
W pełni popieram wszystko co napisała Pani Agnieszka i dodam tylko, że to właśnie joga i medytacja sprawiły, że wróciłam do Boga. To one pozwoliły mi znaleźć Go kiedy w zasadzie uznawał się za osobę niewierzącą. Bardzo polecam czasopismo Medytacja, w którym głównie publikują duchowni katoliccy. Rozwiewa wszystkie wątpliwości. A tak nawiasem mówiąc, zanim ktoś został katolikiem, muzułmaninem, prawosławnym, czy żydem był człowiekiem, a przecież Bóg, który jest jeden, zbawił każdego człowieka. Pozdrawiam
Bardzo dziękuję za te słowa. Są bezcenne, bardzo potrzebne!
Ciepło pozdrawiam 🙂
Pani Olu – kto i jak często wydaje to czasopismo? gdzie można je kupić?
Pani Agnieszko, dziekuje za ten piekny, madry i osobisty tekst. Jestem nauczycielka jogi w Londynie, gdzie joge praktykuja osoby roznych kultur i wyznan i jak do tej pory nie spotkalam sie z uprzedzeniami czy negatywnymi reakcjami na jej temat. Popularna rowniez zaczyna byc terapia joga, gdzie uzywana ona jest do leczenia schorzen fizycznych jak np.choroby kregoslupa jak i psychicznych jak depresja itp.. Terapia joga wspomaga leczenie osob chorych na raka rowniez, kobiet po mastektomii itp .Joga po prostu leczy , mozna dzieki niej schudnac, powoduje, ze zaczynamy sie zdrowiej odzywiac, mamy wiecej energii i pewnosci siebie, wolniej sie starzejemy, lista korzysci jest naprawde dluga…Zycze wiec aby kazdy zaczal joge praktykowac, nie ma tu nic do stracenia a mnostwo korzysci.
Joga nie jest religia i nikogo do niczego nie zmusza, a najwazniejszy w niej jest swiadomy oddech…
Dziekuje jeszcze raz za wspanialego bloga i rozpowszechnianie zdrowego stylu zycia.
Pozdrawiam serdecznie
Bardzo dziękuję za ten komentarz! Ja również podróżując po świecie wiele razy doświadczałam wspaniałych spotkań, gdzie ludzie różnych wyznań, kolorów skóry czy pozycji społecznych spotykali się razem – czy to podczas zajęć jogi, wspólnych medytacji, czy koncertów. Pozytywna siła poczucia jedności jest czymś tak pięknym, wręcz nie do opisania. Marzę o tym, aby nasz kraj również oczyścił się z uprzedzeń, podziałów i strachu, bo przecież na tym polega ewolucja człowieka. Pozdrawiam ciepło!!! 🙂
Pani Agnieszko..
Jest Pani piękna kobietą od zawsze mi sie Pani podobała ..jako kobieta , modelka , teraz kiedy dzieki córce
odkryłam Pani bloga jestem oczarowana Pania nie tylko pod względem wizualnym
Dwa miesiące temu wykryto u mnie raka szyjki macicy .. to uczucie ,które towarzyszyło mi kiedy czytałam
wynik cytolgii jest nie do opisania. Na te kilka sekund czas sie zatrzymał a w głowie dzwoniło game over..
I pytanie bez odpowiedzi ..jak to to juz koniec …niemozliwe mam dopiero 50 lat!!! Pózniej probowałam sie pocieszac ,ze az tyle udało mi sie przezyc i z tego winnam sie cieszyc, ze doczekałam narodzic cudownej wnusi… ale nie tak miało być…
dzisiaj jestm po histerektomii i zamierzam zapisac sie na zajęcia jogi , zdrowiej jeść / ograniczyałam mięso
i często podpatruje Pani przepisy..
Pozdrawiam serdecznie i dziękuje ,że Pani jest.
Tzw lista zagrożeń duchowych, na której joga z pewnością figuruje wysoko, nie jest oficjalnym stanowiskiem Kościoła Katolickiego, ale pewnych jego środowisk. Jan Paweł II w encyklice Redemptoris Missio pisał, że takie przejawy duchowych poszukiwań i metody samorozwoju w różnych kulturach są dla niego dowodem na istnienie Ducha Świętego.
Dodalabym jeszcze, że to, co znajduje się w ofercie większości centrów fitness, to nie prawdziwa joga, ale zwykłe ćwiczenia, więc niczym nie grożą.
Szczerze mówić bardzo mnie boli, że nasi rodacy tak szybko zapomnieli co Jan Paweł II do nas mówił i czego nas uczył. W zaledwie 10 lat po jego śmierci….
Dziękuję i serdecznie pozdrawiam!
A ja chce zapytać pani Agnieszko czy można zacząć i w ogóle ćwiczyć samą pranayame oddechu bez ćwiczeń ciała assan ,czy nie jest to niebezpieczne i czy może przynieść takie same korzyśći
A ja myślę, że wszystko zależy od naszego nastawienia. Po raz pierwszy byłam na jodze jakieś 15 – 16 lat temu i pamiętam, że większość asan wywoływała u mnie paniczny śmiech 🙂 Po kilku latach ćwiczeń na siłowni, aerobiku, TBC, stepie, piłkach, pilatesie itp. wszelkie statyczne wybibasy wydawały mi się dziwne i bezsensowne ale nie dałam za wygraną bo z dnia na dzień było co raz trudniej a ja lubię wyzwania i do dziś jestem wierna jodze, którą traktuję jako inną formę ćwiczeń. Tak właśnie „inną formę ćwiczeń”, która trzyma mnie w dobrej kondycji. Mam świetnie rozciągnięte mięśnie, super wyprostowane (choć krotkie 🙂 ) nogi, tzw.” rynnę” na plecach, fajnie, delikatnie zaznaczone bicepsy, żadnych „pelikanów” i mimo różnych problemów wielką chęć do życia !!!! Nigdy nie uczęszczałam do szkoły jogi, ćwiczę w klubach fitness ( bywa, że i 5 razy w tygodniu) , nie medytowałam i nikt mnie do tego nie namawiał !!! Jedyną namiastką medytacji jest 5-minutowe wyciszenie przed zajęciami. Na jodze ćwiczymy tyle ile możemy i w takim zakresie jaki pozwala nam nasz organizm. Ja jestem po narciarskiej kontuzji kolana, więc na pewno nigdy nie zrobię „kwiatu lotosu” ale stanie na rękach, na głowie czy przedramionach nie sprawiają mi żadnego kłopotu.
Pozdrawiam 🙂
Uf, super, potrzebujemy w tym wszystkim normalności!
To fakt, że na zajęciach jogi czasem różnie bywa – niektórzy się śmieją, inni sapią lub stękają, podczas końcowej relaksacji czasem ktoś zachrapie, a czasem oczyszczająco sobie zapłacze. Uwielbiam to, że wszystko z nas „wychodzi” i się oczyszcza. Niesamowicie tego potrzebujemy do normalnego, zdrowego życia.
Serdecznie pozdrawiam! 🙂
Pani Agnieszko, ważny tekst, potrzebny! I polecenie na koniec ,,Przebudzenia” – miód na moje serce, to najważniejsza dla mnie książka, obok ,,O sztuce miłości” Ericha Fromma. Gratuluję Pani, naprawdę jest Pani na właściwej dla siebie drodze, powodzenia.
Dziękuję bardzo! „O sztuce miłości” Froma – wspaniała książka! Również ją polecam!!!
Ciepło pozdrawiam! 🙂
Bardzo dziękuję za ten tekst 🙂 jest Pani dla mnie prawdziwą inspiracją
Bardzo dziękuję! To dla mnie kolejny powód, żeby ciągle nad sobą pracować.
Pozdrawiam ciepło! 🙂
Pani Agnieszko, ten tekst skierowany jest do mnie. Jestem po depresji, załamaniu nerwowym i 1,5 rocznym zwolnieniu. Przytyłam ponad 10 kg, cierpiałam na bulimię (cierpię) i zaburzenia odżywiania. 7 miesięcy temu zapisałam się na siłownię, robiłam wygibasy a mój stan psychiczny robił sięlepszy-bo później sauna, odpoczynek-robienie czegoś dla siebie. Jednak tak naprawdę ani nie schudłam, ani nie zmieniły się moje nawyki żywieniowe, nie było dobrze. I 3 miesiące temu znalazłam jogę… powoli czuję spokój, nie objadam się w nocy, jestem zafascynowana jogą! Jestem szczęśliwa,że ją odnalazłam. Bo odnalazłam spokój
Mocno Panią przytula Pani Justyno, bardzo Pani kibicuje i trzymam za Panią kciuki. Bardzo się cieszę, że dotarła Pani do narzędzia, które jest tak pomocne. A poczucie wewnętrznego spokoju… Cóż, jest absolutnie bezcenne 🙂
Cieszę się, że jest Pani na dobrej drodze. Bardzo wierzę, że nareszcie zacznie Pani naprawdę dobre życie. Zasługuje Pani na to!
Polecam też Pani książkę Byron Katie „Kochaj co Masz! Cztery Pytania, Które Zmienią Twoje Życie”. Autorka wyszła z bardzo ciężkiej depresji za sprawą czterech prostych pytań.
Bardzo ciepło pozdrawiam i trzymam kciuki! 🙂
Nawet nie wie Pani, jak mi się zrobiło miło jak zobaczyłam ten wpis 🙂 Pragnę żyć inaczej, przez 16 lat byłam księgową, bo wiedziałam,że ten zawód da mi utrzymanie. Mój tata umarł jak miałam 13 lat, a mama sobie nie radziła, było nam ciężko. I wtedy postanowiłam mieć taki zawód, który da utrzymanie mi i moim dzieciom gdybym została sama. Jak mantrę to mówiłam. I tak się stało, 6 lat temu odeszłam od meża, mój syn miał wtedy 5 lat…. Kupiłam mieszkanie, 4 razy do roku wyjeżdżałam-narty, rowery,baseny-na wszystko musiałam zarobić. Dawałam radę, ale coraz dłużej siedziałam w pracy-syn szedł do taty a ja w sobotę i niedzielę szłam do biura.Miałam umalowane paznokcie, w domu zawsze umytą podłogę. Pracowałam tyle godzin,że nie znałam dobrze swojego dziecka. Czułam sie coraz gorzej, praca szła mi źle, błędy, zaległości….3 lata temu rozleciał sie mój kręgosłup, nie mogłam chodzić, leżałam na podłodze i płakałam. Ale nadal pracowałam…Chodziłam na pijawki aby uśmieżyć ból. Pomogło, mogłam dalej pracować. Wtedy okazało się, że mam ogromną wątrobę, bolała mnie strasznie, byłam bardzo chora, miałam helikobaktera, ciągle spałam,nie mogłam jeść. Pojechałam do warszawy do pani doktor Romanowskiej, która leczyła mnie ziołami i dietą. Pomogło, ale nadal źle się czułam…1,5 roku temu całkowicie się rozleciałam.Poszłam do swojej pani psychiatry, do której chodziłam w trakcie rozwodu, ona już wtedy proponowała mi terapię grupową, ale ja oczywiście nie chciałam, bo MUSZĘ pracować. Pani doktor powiedziała,że NIE WRÓCĘ już nigdy do swojej pracy i natychmiast mam iść na zwolnienie. Posłuchałam jej. Czułam sie okropnie, brałam leki. Po 3 miesiącach rozpoczełam terapię grupową. Przez 3 miesiące byłam strasznie chora. Wymiotowałam emocjami, kołowało mi się w głowie, nie byłam w stanie funkcjonować. Przytyłam, obciełam długie włosy na krótko i zrobiłam się na biało…. widać było,że coś się dzieje. Gdyby nie pomoc mamy i siostry było by źle. Na terapii uświadomniłam sobie,że mój tata był alkoholikiem,ze wewnętrznie nie szanowałam matki bo nie dawała sobie rady, mój mąż mnie dręczył psychicznie i że nie pożegnałam sie z ojcem,który umarł. Po terapii jeszcze pół roku dochodziłam do siebie. Mam problemy z synem który ma 11 lat i widział mnie chorą , i chyba nie może sobie z tym poradzic. Włosy odrosły, nie schudłam-ale najważniejsze,czuję się dobrze. Pogodziłam się w sobie z matką moją, mam z nią dobry kontakt, chyba zaakceptowałam siebie. A to nie było łatwe, ciągle siebie oceniałam, i ta moja bulimia i zabużenia odżywiania. Już potrafię nie wymiotować jak więcej zjem, nie muszę. Czytam dużó o jodze i wiem,ze jak będę ją praktykować do nie będę sie objadać-a zresztą już tak się nie objadam. Waże z 15 kg za dużo, noszę rozmiar 42 a czasami nawet 44, chociaż zawsze to było 38. I już nie myślę o tym,że jak schudnę będę lepsza. Wiem,ze schudnę jak odstawię leki, bo cały czas je biorę. Znalazłam pracę, ale nie wiem,czy z niej nie zrezygnuję. Nie nadaję sie do siedzenia za biurkiem, do liczenia i udawania,że księgowość to moja pasja. Lubię biegać, piekę chleby, robię wędliny, dużo wiem o zdrowym odżywianiu, mogę o tym ciągle rozmawiać. Lubie pisać i kiedyś to robiłam. Tylko ta konieczność zarobienia na siebie i syna…. Ale się szkolę, aby pracować z ludźmi i czerpać z tego satysfakcję. Bo najważniejsze czego się o sobie nauczyłam w ciągu tego 1,5 roku to jest to,że wiem,że chcę żyć w zgodzie z sobą. Chcę lubić to co robię. To ze nie ważne,że mam studia +studia+jeszcze jakieś studia z rachunkowości jak to mnie nie rajcuje. Mnie rajcuje zagniatanie chleba? I co począć? Teraz nie zawsze mam porządek w domu,nie zawsze umalowane paznokcie i umytą podłogę, ale za to drzemnę się w ciągu dnia 🙂 Czytam Panią od dawna i mnie Pani inspiruje. Nie wiem dlaczego tak wszystko z siebie wywaliłam,ale czułam taka potrzebę. Dziękuję Pani Agnieszko za dobre słowo. Wiem,że mam 39 lat i rozpoczynam nowe życie, i musze dokonać takich wyborów, aby mnie teraz ono cieszyło, aby mieć czas dla dziecka i siebie. Podziwiam Panią, i dziękuję. Justyna
Szukam tej książki,niestety jest niedostępna. Ale nie poddam się, znajdę ją 🙂 Dziękuję
Pani Agnieszko, jak to możliwe, że dopiero niedawno natknęłam się na to miejsce sieci??????? I tyle tu znajduje inspiracji, tyle spokoju… Mam burzliwe doświadczenia, niektóre przykre do bólu, wręcz nie do zniesienia i teraz właśnie wszystkiego tak sie jakod boję…tych chorób, wojen, utraty bliskich..rozumie Pani? To jakby ciągle się bać, że sie nie zamknęło drzwi w domu… Fajnie, że tak szczerze Pani pisze o sobie, dzięki, będę tu wracać:) Pozdrawiam
Pierwszym krokiem jest zrozumienie, że tak jest (wyniszczający strach i poczucie zagrożenia),, a następnie chęć uleczenie tego.
Można? Można! 🙂
Ciepło pozdrawiam! 🙂
Pani Agnieszko Bravo za tekst!!!! Mieszkam w Dani, cwicze joge i nigdy nie spotkalam ze zdaniem ze joga jest zla , zle moce itd. Szok. Jeszcze raz bravo za tekst, mam nadzieje ze zmieni fale negatywizmu zwiazanego z joga. Czekam na nastepny top tygodnia:) i polecam bransoletki WISH i Kranz&Ziegel. Pozdrawiam!
Bardzo dziękuję! Ja również byłam w TOTALNYM szoku, gdy po kilku latach praktyki jogi spotkałam się ze zdumiewającą koncepcją (która wyrosła w naszym kraju) że joga to zło. Świat zachodu, gdzie jogę praktykuje się od kilkudziesięciu lat, doskonale ją przebadał (naukowo) i traktuje jako ważny element terapii (uzależnień, depresji, nerwic, traum itd.), a w naszym kraju chyba komuś bardzo zależy na tym, aby ludzie byli przestraszeni, nieszczęśliwi, chorzy i na wszelkie możliwe sposoby uzależnieni. Mam nadzieję, że to się oczyści.
Serdecznie pozdrawiam! 🙂
dziękuje.Prawdziwy i wartościowy tekst.
Dziękuję! 🙂
Na jogę trafiłam ponad 13 lat temu, kiedy jeszcze nie wypadało się przyznawać w towarzystwie, że się ją uprawia, bo było się podejrzewanym o bycie w sekcie itd.Zauważyłam jednak u siebie od razu niesamowite efekty – wyciszenie, gibkość itd.
Prawdziwa jednak praktyka jogi zaczęła się dla mnie dopiero 3 lata temu, kiedy trafiłam do innego nauczyciela, który naucza hatha jogi metodą Iyengara (posiada oczywiście odpowiednie zaświadczenia itd.).Polecam każdemu tę metodę, ponieważ jest najmniej kontuzjogenna i najbardziej precyzyjna. Na początku może szokować – bez muzyki i przy pełnym świetle- po to, aby skupić się na swoim ciele i niepopełnianiu błędów i bez zbędnego „wkręcania” filozofii itd. , ale naprawdę daje spektakularne efekty. Na początku zajęci prowadzone tą metodą mogą zniechęcać, bo ja np. ttrafiłam tam po 10 latach ćwiczeń i stwierdziłam, że nic nie umiem, „zauczono” mi u innych nauczycieli mnóstwo błędów, ale cierpliwość popłaca 🙂 .
To prawda, że dobry nauczyciel jest BARDZO ważny. Kiedyś koleżanka opowiadała mi o nauczycielu, który podczas relaksacji krzyczał na uczniów „ODPRĘŻ SIĘ!”. Cóż, takie osoby to wyjątki i od takich osób trzeba uciekać. Ale przecież ludzie są różni, w każdej dziedzinie i w każdej „branży” 🙂
Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam! 🙂
Miałam podobne obawy, gdy zainteresowałam się jogą, bo jestem chrześcijanką i nie chciałam odchodzić od mojej wiary. Pomogły mi książki Thomasa Mertona, amerykańskiego mnicha-trapisty, o którym dowiedziałam się na tym blogu (jego nazwisko było wymienione we wpisie o medytacji) i który rozwiał moje wątpliwości.. Szczególnie polecam jego książki „Nowy posiew kontemplacji” i „Źródła kontemplacji. Rekolekcje w opactwie Gethsemani” – obydwie do wypożyczenia w bibliotece, niestety nie są dostępne w sprzedaży.
Myślę, że niektórzy księża ostrzegają przed jogą, gdyż obawiają się, że może ona doprowadzić do zainteresowania filozofiami i religiami dalekiego wschodu i odejściem od religii chrześcijańskiej. Mogę tylko powiedzieć, że w moim przypadku faktycznie zainteresowałam się tymi filozofiami i metodami rozwoju (zwłaszcza jogą, zen buddyjskim i taoizmem), ale, co ciekawe, doprowadziło mnie to do umocnienia i pogłębienia mojej wiary chrześcijańskiej. Nie wiem jak to się stało, może powodem było to, że zobaczyłam fundamentalną jedność wszystkich tych filozofii i religii, wspólną podstawę znajdującą się pod wszystkimi różnicami, które istnieją i absolutnie nie należy ich negować. Ale to, co mamy wspólne to te prawdy, które są najważniejsze, a które mogą nam umknąć, ponieważ nasza teologia jest bardzo rozbudowana. Zapoznanie się z filozofią jogi rzuciło nowe światło na Ewangelię i pomogło mi ją lepiej zrozumieć. Pomogło mi też docenić piękno i bogactwo wiary i tradycji chrześcijańskiej. Chciałabym jeszcze polecić wszystkim portal Ojców Benedyktynów z Tyńca: http://ps-po.pl/ z komentarzami liturgicznymi o. Włodzimierza Zatorskiego OSB, które ukazują chrześcijaństwo dojrzałe, otwarte i świadome, skupiające się na tym, co najważniejsze. Gorąco polecam.
Bardzo serdecznie dziękuję za ten wspaniały i bardzo inspirujący komentarz. Moja droga jest bardzo podobna – poprzez poznanie i uszanowania filozofii dalekiego wschodu, stałam się lepszą i, bardziej dojrzałą chrześcijanką. Moja wiara została oczyszczona i głębsza. Wzmocniona. Znam mnóstwo takich przykładów, również wśród duchownych na całym świecie. W naszym kraju warta zapamiętania jest postać nieżyjącego już ojca Jana Berezy, absolwent filozofii na Akademii Teologii Katolickiej, który w 1982 wstąpił do klasztoru benedyktynów w Lubiniu. Od 1998 był członkiem Komitetu Episkopatu Polski do Spraw Dialogu z Religiami Niechrześcijańskimi. Założył w Lubiniu Ośrodek Medytacji Chrześcijańskiej, współpracował ze Światową Wspólnotą Medytacji Chrześcijańskiej oraz Benedyktyńską komisją ds. dialogu międzyreligijnego na płaszczyźnie monastycznej. Propagował medytację zakorzenioną w tradycji monastycznej, a jednocześnie otwartą na doświadczenie religii wschodu. Popularyzował wschodnie techniki medytacyjne, starając się je zaadaptować dla potrzeb modlitwy chrześcijańskiej. Zainicjował Dni Medytacji Chrześcijańskiej w Lubiniu. W założonym przez niego ośrodku nauczano medytacji. Był zaangażowany w dialog chrześcijańsko-buddyjski.
Piękna postać. Twierdził, że gdy poznał buddyzm i zen przekonał się, że z chrześcijaństwem więcej je łączy niż dzieli. Oby więcej takich mądrych duchownych. Benedyktyni są naszą nadzieją 🙂
Bardzo serdecznie pozdrawiam! 🙂
Pani Agnieszko serdecznie dziękuję za odniesienie się do mojego komentarza. Artykuł jest wyczerpujący i dający do myślenia, rozwiał moje obawy podobnie jak powyższe komentarze czytelniczek. Przy okazji chcę podziękować za to co Pani robi.:) Trafiłam tu przypadkiem szukając artykułów na temat jak ważne jest karmienie piersią (swoją drogą kolejny wspaniały, pozytywny a zarazem profesjonalny tekst). Spodziewam się pierwszego dziecka i miałam wiele obaw, byłam przerażona, do tego mieszkam z chłopakiem za granicą gdzie trudno mi się zaaklimatyzować. Przez wyjazd stałam się nieszczęśliwą(tesknota za rodziną, przyjaciółmi, problemy z partnerem, brak znajomych)i przestałam pracować nad sobą, cały czas wokół mnie piętrzyły się negatywne myśli, czasem nie mogłam sama ze sobą wytrzymać. Dzięki Pani odnalazłam kierunek w którym mam podążać. Np. bardzo źle sypiam, kazdy mój sen jest negatywny, jest w nim pełno strachu lub rozczarowań przyszłością. Rozmawiałam o tym z partnerem, polecił mi czytać pozytywne książki- Ale nie znałam żadnych pozytywnych książek może oprócz Alchemika, za to na mojej półce stało mnóstwo kryminałów. Wkrótce potem trafiłam na ten blog 🙂 Na stoliku leży już Sekret Szczęścia, na półce czeka Biegnąca z Wilkami. To prawda powinniśmy się pozbywać negatywnej energii z domu. Zaczynam pracę nad sobą. Dziękuje!!! Pani blog bardzo mi pomógł! Nie ma słów by ocenić moją wdzięczność!
Droga Pani Agnieszko! Nie będę się rozpisywać, bo to zbędne, bo Pani tekst wyjaśnił wszystkie moje obawy dotyczące jogi. Od kilku lat o niej myślę i chciałam jej spróbować, ale mama zawsze mnie przestrzegała, że jest zła, bo można przez nią wejść „na złą drogę” i o te „złe moce” też jej chodziło.
Teraz już nie będę miała obaw, bo to, jak wykorzystamy jogę, po prostu zależy od nas samych 🙂
Dziękuję Pani Agnieszko!
Pozdrawiam,
Ania
Pani Agnieszko, dziękuję za Pani blog i za wspaniałe wpisy. Jestem na etapie na razie płakania i nie umiem się modlić. Zazdroszczę tym co potrafią. Przeżyłam bardzo dużo nieszczęść i kopniaków od losu i szukam drogi żeby znaleźć siłę i być sobą i szczęśliwą mimo to. mój stan psychiczny się odbił na pracy, fatalnie 🙁 – w końcu nawet nie mamy z córką z czego żyć za bardzo. zaraz będę mieć 40 lat i czuje się jak jedna wielka porażka. ten wpis tak osobisty o płakaniu na podłodze i przemianie bardzo mnie poruszył. Bardzo lubię to co Pani robi 🙂
Witam Pani Agnieszko. Ja trochę nie na temat. Na okładce Pani książki ma Pani przepiękny kolor włosów. O takim marzę. Czy mogłaby Pani zdradzić, jak można taki kolor uzyskać? Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo się cieszę, że trafiłam na Pani bloga..
pani doświadczenia, przemyślenia bardzo pomagają mi w codziennym życiu☺
Gorąco pozdrawiam!
Medytacja jest elementem modlitwy i jest też praktyką chrześcijańską. Wiąże się ze spokojem, uporządkowaniem, skupieniem – niesie wyciszenie.
Definicja: „Medytacja chrześcijańska – modlitwa ciszy i miłosnej obecności wobec utajonego w sercu Boga.”
Piękny artykuł 🙂
Joga chodzi za mną od przeszło dwóch lat, jednak nieustannie odkładałam związane z nią plany, zupełnie bez sensu. Myślę, że to dobry czas, aby wprowadzić zmiany.
ja także zaczęłam ćwiczyć joge po wielkim kryzysie. potem nauczyłam się odreagowywać smutki, a teraz czerpię z tego radość 🙂
Swietny tekst, pokazujacy jak wiele od nas zalezy-od tego co chcemy zrobic w zyciu, jak wykorzystujemy dane nam narzedzia, zasoby, informacje…
mam nadzieje, ze wiele osob skorzysta a te wierzcae, ktore boja sie praktykowac joge, zrozumieja, jaki jest jej sens 🙂
Joga jest na prawdę świetnym sposobem na odreagowanie i uspokojenie się. Ćwicząc ją można nabyć nieziemskiej pogody ducha 😉
Pani Agnieszko, a co sądzi Pani o tej interpretacji jogi.Znalazłam link do tej strony na portalu chrześcijańskiego kierownictwa duchowego Przemiana. Swoją drogą bardzo ciekawy portal
http://www.katolik.pl/joga,22456,416,cz.html?s=1
Pozdrawiam Panią z szacunkiem
Pani Małgorzato, trudno mi się odnieść do tego tekstu. Nie wiem na jakiej podstawia został napisany – na podstawie własnych doświadczeń, czy informacji przekazywanych z ust do ust, Nie znam autorki tego tekstu, nie wiem jaką jest osobą, co proponuje ludziom w zamian. Z tego tekstu nie wyniosłam żadnych wartości czy inspiracji, które budują moje życie i czynią je lepszym. Nie wydaje mi się, że ktoś ma „patent” na Pana Boga i wszystko wie najlepiej na świecie. Dla mnie bezcenne jest moje doświadczenie i osobiste doświadczenie wielu osób, które przez ostatnie lata spotkałam. I tym się dziele. Jeśli kogoś to wzmocni i zainspiruje – wspaniale. Jeśli ktoś ma na ten temat inne zdanie – szanuję jego wolność, ale trzymam się swojej prawdy.
„Po owocach ich poznacie” – tego się trzymam 🙂
Serdecznie pozdrawiam! 🙂
Witam ,jakiś czas temu oglądałam Dzień dobry TVN i była tam Pani ,mówiła Pani o chrzanie bardzo mnie to zainteresowało i wczoraj wyszukałam Pani bloga przeczytałam o chrzanie a dzisiaj trafiłam na ten artykuł i jestem w szoku ,jak Pani opisuje siebie sprzed przemiany to zupełnie jak ja teraz 🙁 chciała bym to zmienić nawet słyszałam o jodze i nie zagłębiałam się w nią ze względu na wiarę ale po przeczytaniu tego artykułu przyznaję Pani rację to jest tylko narzędzie, ja obecnie leczę się z depresji wszystkiego się boję nawet teraz jak myślę o jodze że może i mi by pomogła to boję się że nie dam rady, dziwne to wszystko ale dziękuję że pisze Pani tego bloga i pomaga innym – dziękuję i będę tu teraz częściej -pozdrawiam serdecznie 🙂
Dziękuję 🙂
Dziękuję za wpis, który podniósł mnie na tyle, że jestem chyba w stanie krzyczeć POMOCY. W Pani opisie zobaczyłam siebie. Teraz to ja leżę na dnie, nienawidząc siebie, nienawidząc ostatnich 20 lat, zawalonych spraw, straconych szans. W lęku, który osiągnął poziom bezruchu. W lęku przed wszystkim. W samotności. Bez nadziei na przyszłość. Spanikowana, budząca się kilka razy w nocy z myślą, że chcę umrzeć, że to nie ma sensu…
Pani Agnieszko – jak mogę się z Panią skontaktować? Zapytać o rzeczy być może dla Pani już proste? Szukałam jakiegoś formularza kontaktowego do Pani ale bez skutku i jedyne co przyszło mi do głowy to nadzieja, że przeczyta Pani wpis na Blogu.
Jak zacząć? Czy można „wejść w jogę” samemu (np. kupując jakąś książkę)? Czy trzeba zapisać się na jakieś zajęcia? Co oprócz tego?
Może te pytania wydadzą się absurdalne, ale moja sytuacja finansowa w tej chwili nie pozwala mi już na żadne „ekstrawagancje”… Szukam pomocy – jak się wykopać, zacząć chcieć żyć.
Będę wdzięczna za wszystko.
Pozdrawiam bardzo.
Pani Ewo – jak zacząć? Proponuje tak jak ja – od rozmowy z Panem Bogiem. On Panią poprowadzi. Ja nie wiem, co na dzień dzisiejszy będzie dla Pani najlepsze – ale On wie 🙂 I jeśli Mu Pani zaufa, to będzie z pewnością niezwykła i piękna przygoda. Pieniądze znajdą się na wszystko, co jest potrzebne – w magiczny sposób się znajdą.
Joga z książki – moim zdaniem na początku na pewno nie jest dobrym pomysłem. Jest taka strona w Internecie http://www.gaiamtv.com/ (kiedyś http://www.myyogaonline.com)- jest za miesiąc opłata, ale mniejsza niż za zajęcia jogi. Jest mnóstwo różnych rodzajów jogi, nauczycieli, informacji, wstępów dla poczatkujących itd. Może to będzie dla Pani interesujące.
Trzymam za Panią kciuki – jestem pewna, że będzie dobrze! 🙂
Pozdrawiam serdecznie! 🙂
Ja ćwiczę z ..filmami na YouTube 🙂 niektóre są na prawdę świetne, polecam poprzegladac 🙂
Pozdrawiam wszystkie Panie
Dziekuje Pani Agnieszko za pelen inspiracji tekst o jodze. Mam pytanie ,czy oddychanie w jodze moze byc niebezpieczne ? Mam na mysli oddech anuloma viloma, kapalabhati, oddech mulabhanda, sitali itd. Czy mozna sobie je w domu od czasu do czasu stosowac ? Z gory dziekuje i pozdrawiam cieplutko :-).
Pani Agnieszko
na początku dziękuję za Pani Bloga jest cudownie „uzależniający” . Z niecierpliwością czekam na każdy Pani nowy wpis. Jest Pani cudowną istotą. Dlatego pisze do Pani, może ma Pani zna przepis na życie gdy wszystko jest nie tak. Brak zadowolenia z pracy która nie dość, że nie daje zadowolenia to jest mega toksyczna a szansa na zmienienie jej jest nikła , brak miłości, nieobecność bliskich, brak pieniędzy i jeszcze niefortunny wypadek, może Pani wie co z tym wszystkim zrobić.
pozdrawiam serdecznie Aleksandra
Dzień Dobry! Bardzo podoba mi się porównanie jogina do serfera. Świetne!
Wydaje mi się, że jodze „dostało się” rykoszetem w związku z krytyczną postawą Kościoła Katolickiego wobec ruchów New Age.
Moim zdaniem joga jest rodzajem aktywności, podobnie jak muzykowanie. Prawdą jest, że oferuje ona (nie narzuca) system samodoskonalenia, ale żeby w to wejść trzeba podjąć świadomą decyzję, ponieważ ośmioczłonowa ścieżka jogi, którą mam tu na myśli, wiąże się z wyrzeczeniami, a często także z radykalną zmianą stylu życia. Przy czym – jeśli zajrzy się na listę zaleceń dot. postawy wobec siebie i świata (yamy i niyamy) – natychmiast można się zorientować, że podobne zalecenia mógłby wygłosić każdy europejski domorosły humanista. Dlatego jogę tak lubią ateiści i deiści :-)))
Na zajęcia jogi trafiłam z powodu kłopotów z kręgosłupem oraz z krążeniem i muszę przyznać, że sporo się dzięki asanom dowiedziałam o samej sobie. Przede wszystkim jednak poprawiła się moja kondycja fizyczna i psychiczna. Jeśli pracuje się systematycznie z ciałem, zmuszając je do poszerzania zakresu ruchów, rozciągając mięśnie, masując w skłonach i skrętach organy wewnętrzne oraz pokonując lęki przed np. staniem na głowie czy na rękach, to chyba nie sposób nie dowiedzieć się czegoś istotnego o sobie i o tym jak działa nasze ciało i psychika!
Hatha joga jest bardzo popularna na całym świecie, jednak mało kto wie, że idea podobnej pracy na rzecz ciała i ducha zupełnie niezależnie od tradycji hinduskiej pojawiła się także we wschodniej Europie w 1. połowie XX w. Ćwiczenia, które można kojarzyć z asanami hatha jogi, wymyślił wówczas Moshe Feldenkrais. Serdecznie polecam jego książkę „Świadomość poprzez ruch”, w której tłumaczy, dlaczego opracował swoją metodę.
Na koniec chciałabym dodać, że – moim zdaniem – straszenie i demonizowanie jest w swej istocie brutalną manipulacją, odbierającą jednostce jej fundamentalne prawo do rozsądzania we własnym sumieniu i postępowania z ufnością i w zgodzie z własnymi odczuciami. Uważam, że strach czyni nas martwymi za życia.
Pozdrawiam serdecznie!
Pieknie opisane 🙂 Ja zaczelam cwiczyc joge 8 miesicy temu i jak narazie , widze same pozytywy….do medytacji jest mi jeszcze bardzo daleko, to lata praktyki , zeby umiec „wylaczyc” swoj mozg i przeniesc sie do swiata ” lalala” . Jak narazie jest to dla mnie czas spokoju , relaxu i niczego innego jak cwiczen fizycznych . Bardzo drazniace sa dla mnie negatywne opinie na temat jogi ; bo wiem ze wiekszosc ludzi wystawiajacych te opinie , nigdy z joga nie mialo stycznosci. Ja przedewszystkim jestem mniej zestresowana , spokojna i nabralam dystansu do wielu zyciowych sytuacji. A tak naprawde to nie ma to nic wspolnego z religia , jesli tego nie chcemy – i tak jest w moim przypadku. Naprawde polecam 🙂 Namaste
Bardzo fajny i przydatny tekst. Sama praktykuję jogę już 7 lat. Pozdrawiam 🙂
Wspaniale piszesz Agnieszko i masz niesamowitą odwagę w sercu.
Też niedawno kilka osób wzbudziło mój niepokój takim ” katolickim ” podejściem do jogi i w pierwszej chwili temu uległam-
ale w końcu doszłam do takich wniosków jak TY , które tak pięknie opisałaś.
pozdrawiam najcieplej jak można !
A.
Witam 🙂 Ja przeżyłem podobne doświadczenie w swoim życiu. Czułem bardzo mocno Bożą pomoc ale najpierw doświadczałem na sobie Jego działania a dopiero kolejnym krokiem było sprawdzanie co się we mnie zadziało. Następnie szukałem metody, która ma w sobie to co mi pomogło. Zdradzę Wam jeden sekret 🙂 Moje obserwacje i doświadczenie mówi mi, że ludzie potrzebują tego samego ale różnie to nazywają i dlatego pojawiają się spory. Potrzebujemy np. ciszy, spokojnego ruchu, uśmiechu, wolności. To nie joga daje nam uzdrowienie ale Bóg, który stwarzając człowieka dał mu wszystko co potrzebne jest po to aby być zdrowym. To czego my powinniśmy się uczyć to ciszy, w której możemy odszukać siebie a to będzie początek do uzdrowienia z każdej naszej choroby.
Witam serdecznie!
Pani Agnieszko od dłuższego czasu czytam Pani bloga, który jest na prawdę źrodłem cennych informacji porad i motywacji.
Za co bardzo dziękuje i życzę jeszcze więcej tak trafnych pomysłów.
Mam do Pani pytanie ponieważ bardzo interesuje mnie tematyka jogi i medytacji od około 3 miesięcy ćwiczę rytuał tybetański codziennie rano i polecam to każdemu.
A wiec chciałabym zapytać od czego najlepiej zacząć jogę i medytacje? Czy powinnam sie zapisać na zajęcia, czy mogę zacząć sama podążając za filmikami z YouTube?
Będę wdzięczna za odpowiedz.
Pozdrawiam
Pani Agnieszko,
Dziękuję za to co Pani robi.Za wysiłek,który Pani wkłada dzieląc się,tym co piękne…Za mówienie o wierze z taką ufnością i mądrością…Świat potrzebuje takich ludzi,jak Pani!
Bardzo dziękuję Pani za ten tekst. Własnie dziś, po nieprzespanej nocy, ten tekst okazał się być mi bardzo, bardzo potrzebny. Będę starała się przekuć to, co nie takie, co zdeformowane, w to co czyste, szlachetne i piękne. Pozdrawiam Panią 🙂
Co za piękny i mądry tekst pani Agnieszko, bardzo rezonuje ze mną i moimi doświadczeniami. Samym strachem i zamarwianiem sie jestesmy w stanie zatruc i popsuc sobie zycie i nawet nie wiemy ze sami sobie to tobimy, nikt nas nie uczy 'higieny’ psychicznej. Na szczescie coraz wiecej ludzi jest samoswiadomych i bierze swoje zycie w swoje rece i w ten sposob spoleczenstwa beda sie stopniowo zmieniac. Bardzo prosze o wiecej takich pozytywnych tekstow, chyba wszyscy ich potrzebujemy w powodzi medialnych traum i okropienstw. Pozdrawiam serdecznie
Pani Agnieszko, chciałam tylko napisać, że bardzo Pani dziękuję za ten artykuł – właśnie tego potrzebowałam!
Przeogromnie dziękuję Pani za ten wspaniały i poruszający tekst. Bardzo mi pomógł. Jeszcze raz DZIEKUJĘ.
Pozdrawiam ciepło
Witaj Agnieszko!
Trafiłam na Twojego bloga – najpewniej nie zwykłym przypadkiem 🙂 ale pochłonęłam go w całości, czując przy tym niesamowity spokój i odprężenie. Piszesz pięknie, w sposób, kótry absolutnie do mnie trafia, przy tym poruszając tematy aktualnie stanowiące odpowiedź na moje pytania.
Tak naprawdę nie wiem -jeszcze- co się stało w moim życiu, jednak bardzo potrzebuję spokoju, odprężenia, bycia ze sobą mimo, że trwam w bardzo stresującym dla mnie roku i nie do końca czuję co jest dla mnie właściwe, w którą drogę powinnam iść. Zmieniłam sposób żywienia, mój organizm reagował zgagą na każdy posiłek, a to z kolei przekładało się na złe samopoczucie i dodatkowy stres. Teraz chciałabym dołączyć do tego wysiłek fizyczny, choć nie jestem zwolenniczką ostrego wycisku, zwłaszcza teraz. Kilka lat temu dość długo praktykowałam jogę, i czuję teraz że to właśnie jest dobry wybór. Z tego względu, że nie pamiętam już zbyt wiele, postanowiłam zwrócić się do Ciebie z pytaniem o godne polecenia metody lub literaturę na początek tej przygody. W internecie mamy wiele treści, ale chciałabym sięgać od razu do tych odpowiednich.
Będę bardzo wdzięczna za Twoje rady!
P.S. skorzystałam z Twoich wpisów dot. diety niełączenia, która u mnie działa cuda – 7 dni, żadnej zgagi, żadnych innych problemów, spokojny sen, spokojny brzuszek i mnóstwo energii 🙂 ale takiej, która chce „wyciszyć” głowę. Za to właśnie bardzo, z całego serca Ci dziękuję i czekam z niecierpliwością na nowe, magiczne wpisy.
Aha… no i Twój „Smak szczęścia”, który dziś odbiorę 🙂 a jeszcze konieczne poluję na „Smak świąt” i jego magię 🙂
Z ciepłymi pozdrowieniami,
Kasia
Pani Agnieszko proszę o polecenie jakiejś lektury dla osoby która nie miała z jogą nic wspólnego ,ale chciałaby tą przygodę rozpocząć.Pozdrawiam
Pani Agnieszko,
jak dobrze, że „osoby medialne” wypowiadają się tak pozytywnie na temat jogi, może na swoim cudownym przykładzie pokaże Pani światu jak poszukiwać mądrości w sobie ciężką pracą i wsłuchaniem się w siebie…..większość chciałaby dostać gotową receptę na życie, podobne do sąsiada, któremu się powodzi, albo kolegi, który jest zadowolony z życia….a tu niestety nie dostaje się niczego od tak, bez pracy, świadomości, mądrości, dobra, wdzięczności…
Joga jest jednym z tysiąca sposób na odnalezienie siebie, bez względu na wiarę, pochodzenie czy wykształcenie, jest pokazaniem tego jak intuicja, podążanie za swoim głosem, konsekwencja, zauważanie ważności każdej chwili i tego w jaki sposób, z jakimi myślami i intencjami ją przeżywamy, ma wpływ na jakość naszego życia. Dla mnie joga pokazała mi jak ważna jest akceptacja siebie, swoich zalet, ale też i wad, obserwowania siebie i chęci zmiany, kiedy sama ze sobą czuję się nieswojo….to piękna, pełna niespodzianek droga, którą dużo pewniej, mądrzej przeżywa się mając nauczyciela godnego zaufania. Ja jestem wdzięczna każdego dnia za swojego mentora, który pokazał mi jak można cieszyć się tym co mam, bez oczekiwań i zachłanności tego świata, zwłaszcza w teraźniejszych czasach, kiedy jest wszystko, wszędzie i nie docenia się tego, a wręcz przeciwnie narzeka na każdym kroku. Jak chcesz ponarzekać i zrzucać winę na kogoś to nie ważne czy praktykujesz jogę, pilates czy tai chi.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za to co Pani robi:)
Pani Agnieszko!
Jestem wlasnie na poczatku ”swojej drogi z joga”.Wiele ciezkich ,trudnych lat mam za soba ,jak na 32 lata spory bagaz doswiadczen,zagubienie,totalna pustka…Mimo,ze mam synka ,ktory jest moim sensem zycia,jestem zdrowa,ponoc piekna,mam rodzine,w srodku czulam,ze jestem wypalona,pusta,bez radosci,energii.Od wielu lat pragnela zapisac sie na joge,ale zawsze bylo cos wazniejszego,zawsze ktos inny,nie ja:)
Mieszkam od lat w Us,tutaj chyba okreslenie ,ze joga jest ”zlem i diabelska praktyka” uznanoby za dobry zart:) Ja po doslownie trzech lekcjach poczulam niesamowita energie,radosc,taki wrecz pozytywny kop,gdzie wczesniej ciagle chodzilam senna:) Od lat nie jem miesa,staram sie zdrowo odzywiac,zyc w zgodzie z natura i mam nadzieje,ze joga dopelni mnie i da wlasnie to cos,czego brakowalo,ze znow poczuje sie w pelni szczesliwa i latwiej bedzie dotrzec mi do moich pragnien i szczescia wewnetrznego.Dodam,ze jestem wierzaca i bardzo kocham Boga,choc tez w jakis sposob przechodze kryzys wiary:( Pani jest po prostu NIESAMOWITA,mam nadzieje,ze kiedys bede tak silna,madra ,tak spelniona,spokojna,az juz brak mi slow.Tryska z pani postow cos niewiarygodnego,cos czego tak mi brakuje u naszych rodakow:((( Zycze pani wszystkiego co najcudowniejsze i ciesze sie ,ze wlasnie trafilam na pani bloga! Pamietam pania z teledyskow De mono,pamietam jako cudna ,piekna kobiete,wrecz bylam pewna ,ze jest pani wyniosla i niedostepna:) a tu prosze taki cudowny czlowiek!!!!!!
Bardzo dziękuję za ten wspaniały, wartościowy list. Jestem pewna, że zainspiruje inne osoby.
Dziękuję za każde słowo! Przesyłam ciepłe pozdrowienia! 🙂
Witam;-)
Ja rowniez trafilam tutaj przypadkiem, szukalam informacji o jodze.
Napisala pani, pani Agnieszko, bardzo ciekawie, prosto i trafnie przez co, trafia to do osob, ktore sa w rozterkach zyciowych, rozsypce, na zakretach itp. Ja od jakiegos cxzasu tez probuje „odnalezc siebie”. Na joge poszlam z corka, ktora tez nie moze odnalezc sie w dzisiefszych czasach, a ma dopiero 18 lat. Joga jest fajna. Bylam zaledwie kilka razy, ale to wciaga, niby nic, a jednak uzaleznia.
Moje pytanie…. ile razy w tygodniu powinnam chodzic na joge, zeby byly efekty, i czy tzw. wypompowanie, bo tak sie czuje po zajeciach, zmeczona ale zadowolona, najchetniej poszlabym spac po zajeciach, jest normalne? Moze to zly objaw? Wiem, ze wiekszosc osob dostaje power, ja czuje, ze spalabym blogo, chociaz godzinke 😉 Dziekuje i pozdrawiam.
Pani Agnieszko skoro uważa Pani,że Bóg i wiara są dla Pani najważniejsze i to Bóg i wiara sprawiły że Pani życie uległo przemianie to czy potrafiłaby Pani zrezygnować z jogi wierząc że wystarczy wiara i Bóg?
Oczywiście, że wystarczy wiara i Bóg. Nic więcej nie jest nam potrzebne. Joga jest wspaniałym narzędziem, rodzajem aktywności, która dobrze mi służy – za które jestem wdzięczna Stwórcy. Podobnie jak za pożywienie, które wybieram rozważnie, takie, które dobre mi służy. Z całego wszechświata możliwości, danych mi przez Stwórcę wybieram taką aktywność, takie, pożywienie, taki rodzaj myśli i emocji, które mnie wspierają, karmią, odżywiają, abym mogła dobrze i zdrowo się czuć i dobrze służyć swojej rodzinie i ludziom. Po tu jestem, po to jest tu każdy z nas. Joga i medytacja pomagają nam o tym sobie przypomnieć. To są narzędzia obsługi człowieka. Ponad wszystkim jest Bóg, który wszystko przenika.
Ciepło pozdrawiam! 🙂
O. Joseph-Marie Verlinde powiedzial kiedys jednemu guru jogi, ze w Europie usiłuje sie ja traktowac jako zwykłą gimnastyke. Guru oczywiscie go wysmiał odpowiadając ” Wy na Zachodzie jesteście naprawdę dziwaczni, joga przecież nie jest żadną gimnastyką! Jeśli chcecie ją używać jako gimnastykę, to proszę bardzo, ale to nie przeszkodzi jej, by dokonała swego”. W jodze bowiem oddzielenie filozofii i praktyki jest NIEMOŻLIWE – praktyka wprowadza w świat duchowy.”
Pani Agnieszko,
rzadko zagladam na blogi, razi mnie ich niedbalosc stylistyczna i merytoryczna, ale z Pani bloga nie potrafie, nie chce zrezygnowac. Zachwyca Pani swoja dbaloscia o szczegol, skromnoscia (w koncu to temat ma byc w centrum uwagi, nie autor, no chyba ze tematem tekstu jest autor :)), wdziekiem, klasa. Mam wrazenie ze szczerze zalezy Pani na innych, na tym aby sie dzielic i wspierac.
Dziekuje za Pani prace i pasje.
Pozdrawiam serdecznie!
Marlena
wspaniały artykuł! 3 lata ,,uprawiam” jogę i czuję się po niej świetnie, taki balsam dla ciała i duszy. Ale słyszę wkoło mnóstwo głosów głównie bardzo wierzących katolików, że joga jest zła i trzeba uważać aby ,,złe moce” w którymś momencie nie ogarnęły duszy… albo że nie dla wszystkich jest wskazana. Myślę że wszystko tkwi w główkach ludzi i zależy od interpretacji i podejścia każdego osobnika. I oczywiście ważny jest instruktor, żeby za bardzo nie bajerował o przepływających energiach tu i tam, czary mary, ale głownie skupić się na ćwiczeniach!
Witam serdecznie Pani Agnieszko,
czy jest możliwość zakupu nagrań jogi w innym formacie niż płyta CD? (np. mp4, wykup dostępu do jakiegoś linka, albo inny plik).
Pytam, ponieważ, jak pewnie coraz więcej osób, nie mam możliwości odtwarzania CD – mój komputer nie ma wejścia na CD a bardzo chciałabym ćwiczyć z nagraniami.
Pani Agnieszko,
mam pytanie czy byłaby Pani w stanie polecić mi jakieś dobre sprawdzone miejsce w Krakowie gdzie można by zapisać się na jogę albo chociaż wskazówki na co powinnam zwrócić uwagę przy wyborze miejsca?
Będę b. wdzięczna.
Pozdrawiam serdecznie! 🙂
Jeśli ktoś wciąż szuka dobrych instruktorów jogi, to podsyłam link to fajnej wyszukiwarki. Znalazłam tam swoją instruktorkę i jestem naprawdę zadowolona. W tym miejscu znajdziecie doświadczonych instruktorów, naprawdę warto!
http://lepszytrener.pl/joga
P. Agnieszko,
Dziękuję za wszystkie słowa powyżej.
Ćwiczę jogę od trzech lat, ale od pewnego czasu w kościele słyszę, ze uważaj na jogę, i taki ciągły atak.
To nie jest dobre.
To co robię, to w pełnym przekonaniu, ze joga daje mi codzienny spokój, przyjemność, wiedzę nt anatomii.
Jest mi z tym po prostu dobrze.
Czytam nt jogi, co uważają inni katolicy i nie po to, aby się uspokoić, się usprawiedliwiać , ale po to, aby wiedzieć rzeczywiście, czy to Na prawdę jest takie złe?
Podpisuje się również pod Pani zdaniem.
Joga dla mnie jest narzędziem aktywności, spokoju, odrobiny czasu z własnymi myślami.
Jestem dziwnie spokojna, ze nic mi nie zagraża wbrew temu co inni piszą i mnie straszą.
Dziękując za podjęcie tematu
Ciepło pozdrawiam
Kasia
Dziękuję Pani za ten wpis. Mam właśnie problem z wytłumaczeniem mojej mamie która jest Katoliczką o dość radykalnych poglądach i ślepo wpatrzoną w to co powie ksiądz. Próbuje mnie odwieźć od jogi twierdząc, że tylko osoby z zachwianą wiarą ją praktykują, że odciąga ona od Boga. Twierdzi, że nie zna żadnego pozytywnego świadectwa praktykujących jogę tylko zna świadectwa o dotyczące złych mocy i szkód które wywołała joga. Dzięki Pani mam nadzieję, że moja mama zmieni zdanie. Pani Świadectwo jest piękne. Mam gorącą nadzieję, że ja za 8 lat też będę mogła takie dać.
raz jeszcze dziękuję i życzę wszystkiego dobrego.
Roksana
Witam Was serdecznie! Dedykuje ten wpis wszystkim, ktorzy jednak zdecydyja sie odstapic od pomyslu praktykowania jogi, badz sie zastanawiaja nad jej rozpoczeciem ale jeszcze nie zdecydowali. Od kiedy znalazlam bloga P. Agnieszki wspaniale rzeczy zaczely sie dziac w moim zyciu. Moglabym sie rozpisywac i rozpisywac. Rowniez zaczelam zastanawiac sie nad praktykowaniem jogi. Dodam ze jestem praktykujaca katoliczka i bardzo zalezy mi na duchowym rozwoju. Jednak mialam duze watpliwosci co do jogi, i doszlam do wniosku, ze jak czuje sie niepewna w jakiejs kwesti, to wole znalezc alternatywe, ktora tych watpliwosci mi nie daje. Jest wiele zrodel z ktorych mozemy korzystac zamiast jogi a da nam ten sam efekt. Przynajmniej mi daje. W kwestii fizycznej bieganie, cwiczenia z youtube (jest bardzo wiele dobrych programow, kazdy moze znalezc cos dla siebie) i rozciaganie, daje mi energie na caly dzien. Jesli chodzi o medytacje to polecam Modlitwe w drodze i zapoznanie sie z Cwiczeniami Duchowymi sw. Ignacego Loyoli. Mozecie sie zdziwic jak wspaniale uczucie daje codzienna modlitwa medytacyjna. Moim zdaniem, zawsze szukamy daleko, a odpowiedz mamy pod nosem. Kazdy wybiera sciezke odpowiednia dla niego, i ja nie moge nic powiedziec w temacie jogi, dobrego czy zlego, bo po prostu jej nie znam i nie wglebilam sie w nia. Zwyczajnie nie czulam sie pewna by ja rozpoczac, i postanowilam sprawdzic czy jest odpowiednik „katolicki” jogi. Konczac bardzo polecam strone jezuitow gdzie mozna znalezc wiele informacji o modlitwie medytacyjnej.
Są dwie siły – miłość i starach. Od nas zależy po której stronie jesteśmy.
Ja wybieram miłość. Wybieram Światło 🙂
Ciepło pozdrawiam 🙂
Pani Agnieszko, dziękuję za tego bloga, to co Pani pisze, czuję, że jest mi bardzo bliskie. Nie chodzę do spowiedzi od bardzo dawna, kiedy bardziej zaczęłam słuchać swojej duszy. Rozmawiam z Bogiem, To Jemu wyznaję wszystko, ale też nie przyjmuję Komunii Świetej, bo ” nie było spowiedzi u księdza”. Wiem, że żyję zgodnie ze swoim sercem, jestem dobrym człowiekiem, więc czuję ,że powinnam przyjąć Komunię Świętą.
Pani jest osobą wierzącą, jak to można inaczej pojąć?
Nurtuje mnie jedno, czy chcąc ochrzcić dziecko zakładamy mu blokady na czakry?
Dziękuję i z Miłością:*
Katarzyna
Chrzest jest pięknym Sakramentem – niczego nie blokuje, proszę się nie obawiać 🙂
Wręcz przeciwnie 🙂
Jeśli chodzi o spowiedź – początki chrześcijaństwa były czystym kontaktem z Bogiem. Najważniejsza jest nasza relacja z Bogiem, bez pośredników.
Ich potrzeba została sztucznie stworzona, aby instytucja mogła czerpać z tego korzyści finansowe.
Jeśli nasza relacja z Bogiem jest czysta, szczera i bezpośrednia, nie mamy wątpliwości co jest dobra, a co nie. Po prostu to wiemy.
Problemy pojawiają się, gdy w tą relację z Bogiem wkracza intelekt, sztucznie wymyślone nakazy, zakazy, a głównie strach. Straszenie ludzi okrutnym Bogiem.
Bóg jest czysta miłością i kieruje się miłosierdziem.
Spowiedź u mądrego, dobrego, pełnego miłości księdza może być wspaniałym przeżyciem, podobnie jak Komunia, której taki posłaniec Boży udziela.
Jest to coś wspaniałego i pięknego.
Warto takie księdza poszukać, ale właśnie – trzeba poszukać i dokonać odpowiedniego wyboru. Aby faktycznie był to posłaniec Boży…
Bo jak wiemy ludzie są różni i księża również są bardzo różni.
Szukajmy więc księży, którzy prawdziwie kochają Boga i WSZYSTKICH ludzi…
Powodzenia!!!! 🙂
Pani Agnieszko,
Dziękuję za ten wpis z całego serca. Mam 27 lat. Właśnie zmagam się z nawrotem nerwicy sprzed roku. Pierwszy raz, leczyłam się 6 miesięcy, później nastąpiła 5-miesięczna przerwa i znowu wpadłam w ten cykl natarczywego, przykrego myślenia. Miałam ciężkie przeżycia, o których nie będę się rozpisywać, ale m.in. śmierć ukochanej Babci i 2 lata później rak i śmierć ukochanej Mamy oraz poważny zabieg w lutym, który mimo wszystko, wyleczył mnie. Po tym czasie wzięłam wszystko na siebie i rzuciłam się w wir pracy. Trwało to prawie 4 lata, aż do września br.
Całe życie byłam osobą wrażliwą i wszystkim się przejmowałam wewnątrz, chociaż jednocześnie umiałam wziąć każdą rzecz na klatę i sądzę, że zaszłam daleko w młodym wieku. Jednego nie wzięłam pod uwagę – że nie ma czegoś takiego, jak możliwość tłumienia w sobie wszystkich emocji, bez ich uwalniania.
Dopiero teraz, ten drugi epizod sprawił, że zaczęłam znów patrzeć na siebie. Powróciłam po latach do ćwiczeń, w tym do jogi. Zaczęłam medytować i interesować się techniką mindfulness.
Ale niestety, fizyczną stroną działania leków jest to, że choroba się nasila w pierwszych tygodniach od rozpoczęcia leczenia. Także szukam czasami pomocy poprzez wygadanie się ludziom z mojego otoczenia. A więc, jedną z rozmów odbyłam z bardzo wierzącą i praktykującą nauki kościelne koleżanką. Z jednej strony poczułam ulgę, a z drugiej strony zaczęłam kwestionować swoją wiarę (bo oczywiście będąc w tym stanie, o to nietrudno). Nigdy nie uważałam, że joga i medytacja są grzechem. Z forum katolickiego i od niej dowiedziałam się, że jednak tak jest i że jest to pogaństwo. Że Bóg mnie za to nie ukarze, ale będę dalej od Boga niż bliżej i że życie polega na odczuwaniu cierpienia. Oczywiście, przez 2 dni analizowałam jej słowa i opinie żarliwych Katolików i się zamartwiałam ze względu na mój stan. Cała Rodzina i Przyjaciółka mówiły mi, że nie jest grzechem coś, co ma mi służyć, mojemu zdrowiu i nie krzywdzi innych. W podświadomości wiem to, ponieważ sama tak zawsze uważałam.
Musiałam dzisiaj trafić na Pani wpis. I po tych dwóch dniach udręk, otworzyły mi się na nowo oczy, zamglone obecnie przez chorobę. Nie wiem, czy mogę się nazywać Katoliczką, ponieważ nie wierzę we wszystko, co głosi Kościół rzymsko-katolicki i to wiem od dawna. Przez tak różnie i rygorystycznie narzucone zasady, przestałam wierzyć, że jestem dobrym człowiekiem. Prawda jest taka, że Bóg nie jest w instytucjach. Bóg jest w ludziach, w ich dobrych uczynkach, jest w pięknie przyrody, jest w potędze ludzkiego umysłu. Ma Pani rację, zło nie jest w rzeczach, czy praktykach, zło jest w ludziach, którzy ich nieumiejętnie używają. Myślę, że Pan Bóg nie chce, aby ludzie cierpieli. Moja interpretacja jest taka, że Pan Bóg chce, aby ludzie w pokorze przeszli osobiste tragedie i żyli tu i teraz, każdym dniem. Nie chcę myśleć, że joga i medytacja oddalają mnie od Boga, bo o Bogu trzeba myśleć stale. Myślę, że Boga ma się w sercu, w swojej dobrej woli, że miłość do Boga objawia się w swoich uczynkach w stosunku do innych ludzi, w dbałości o własne zdrowie i że odczuwa się w każdym dniu. A troska o siebie i staranie się nie zaprzątać swojego umysłu nadmiernym analizowaniem przeszłości i przyszłości wręcz oddala od Boga. Bo nie jesteśmy tu i teraz. Chcę na nowo nauczyć się żyć bez lęków, tak jak było to jeszcze ponad rok temu. Chcę być znów szczęśliwa. Nie chcę analizować, czy jestem dobrym, czy złym człowiekiem w świetle prawd innych ludzi. Chcę być obecna. Mam nadzieję, że joga i medytacja mi w tym pomogą.
Witam Pani Agnieszko,
od 2 tyg zaczęłam ćwiczyć jogę , trochę czytać o asanah i o zbawiennym wpływie na moje dolegliwości z kręgosłupem i nie tylko zauważyłam mniejszy ból niż przy innych ćwiczeniach…dzisiaj spotkałam się z koleżanką, której opowiadałam o moim cudownym odkryciu ćwiczeń jogi , a ona mi odpowiedziała, że ostatnio w kkościele ( ja jestem chrześcijanką) ksiądz mówił, że to grzech ćwiczyć jogę… przeczytałam wiele artykułów na stronach katolickich i zamarłam… gdybym nie natrafiła na Pani artykuł , w którym w cudowny sposób Pani to wsztstko wytłumaczyła to kto wie czy pod wpływem impulsu nie rzuciłabym jogi ( a mam już kupione Pani 2 płyty) Tak więc dziękuję jeszcze raz za ten artykuł i w ogóle za piękne słowa , porady na blogu.
Pozdrawiam serdecznie
Agata
To smutne, że niektórzy ludzie kościoła straszą tym, co niesie uzdrowienie, wolność od nałogów, spokój serca i zdrowie.
Nie mówią, że grzechem jest picie alkoholu, ale jest grzechem praktykowanie jogi, aby być lepszym człowiekiem…
Trzeba słuchać swojego serca i rozumu….
Pozdrawiam ciepło i życzę samego dobra 🙂
Jak miło jest usłyszeć głos rozsądku na tym świecie! Dziękuję<3
Witam Pani Agnieszko,
Postanowiłam wpisać swoje przemyślenia. Otóż Joga znaczy nicość osiągnięcie stanu nicości, czyli że po śmierci znikamy. Wg Nauki Chrystusa po śmierci mamy inny cudowny świat życie na ziemi jest niczym w porównaniu z życiem wiecznym.
Bóg wg nauk wschodnich (w tym praktykujących joginów) to materia, wg wiary Chrześcijańskiej Bóg to Osoba, nasz Ojciec, stwórca.
Kolejne przemyślenie. Joga to skupianie się na sobie, Ja, Ja, Ja, na miłości do siebie to szukaniu siebie we wszechświecie wg wiary chrześcijańskiej człowiek ma skupiać się na miłości do drugiego człowieka i nie wystarczy modlitwa tutaj ważne są czyny. Pytanie co robi jogin dla drugiego człowieka oprócz nie robienia mu krzywdy i wysyłaniu pozytywnej energii. Chrześcijanin ma obowiązek czynić dobro drugiemu człowiekowi, nie tylko modlić się za niego i nie robić mu krzywdy i ten czyn ma być bezpłatny.
Na koniec pytanie, czy takie skupienie się na sobie nie jest wg wiary chrześcijańskiej bałwochwalstwem ?
Kalina
Droga Pani Kalino! Nie mam pojęcia skąd Pani czerpie swoją wiedzę na temat jogi, ponieważ nie ma ona nic wspólnego z faktami.
Nie mam pojęcia o co Pani chodzi ze stanem „nicości”. Nie wiem, czy właśnie tego Pani doświadczyła? Bo ja wręcz przeciwnie 🙂
Została Pani wprowadzona w błąd, nawet jeśli chodzi o samą nazwę.
Nie wiem nawet jak odnieść się do treści tego listu, ponieważ nie ma nic wspólnego z moim doświadczeniem (praktykuję jogę już od 12 lat). Przez ten czas przestałam pić alkohol, palić papierosy, zaczęłam aktywnie troszczyć się o osoby potrzebujące. Jednym słowem stałam się lepszym i zdrowszym człowiekiem.
O co Pani chodzi z tą nicością po śmierci – kompletnie tego nie rozumiem. Nie wiem skąd Pani czerpie taką wiedzę.
Ja moim wieloletnim doświadczeniem dzielę się w książkach „Pełnia życia” i w najnowszej „Rozmaryn i róże”. Wiem, że dla wielu osób okazały się lekarstwem.
Wysyłam Pani link do filmu o nauczycielce jogi, która za miesiąc będzie miała 100 lat – aby zrozumiała Pani, że joga jest dla nas… po prostu zdrowa 🙂
I to tylko tyle i aż tyle..
Marzę, aby seniorzy w naszym kraju byli tak zdrowi, sprawni, pełni optymizmu, radości życia i chęci wspierania innych…
Z całego serca życzę ludziom i Pani zdrowia, szczęścia i wolności…
https://www.youtube.com/watch?v=u76yQEdflVM
A tu jeszcze wysyłam dla Pani modlitwę z mojej najnowszej książki pt. „Rozmaryn i róże”, którą napisałam po porannej jodze i po medytacji:
Poranna Modlitwa Oddania
W tym dniu, który właśnie się zaczyna,
Którego jeszcze nigdy nie było,
Oto jestem, w milczeniu, Boże mój umiłowany.
Zobacz mnie, w nowym świetle tego dnia,
Przyjdź do mnie i napełnij mnie swoją wieczną miłością, mocą i światłem.
Niech moje ręce będą Twoimi rękami,
aby przez cały dzień wszystkie moje ludzkie działania wyrażały Twoją miłość i niosły wsparcie.
Niech moje oczy będą Twoimi oczami, abym mogła zobaczyć prawdę, piękno i miłość, oraz barwy, które widzą tylko dzieci.
Niech mój głos będzie Twoim głosem,
aby moje słowa niosły dobro, pocieszenie i prawdę.
Niech moje serce będzie Twoim sercem, aby moim jedynym pragnieniem było wnoszenie do świata dobra, harmonii, radości i pokoju.
Otwieram moje serce, aby przyjąć Boże, Twoje światło, miłość i moc.
W tym dniu, który właśnie się zaczyna, którego jeszcze nigdy nie było,
Otwieram się na Twoją miłość, aby nieść ją do tego świata.
Amen
Ps. Dla mnie joga to nie JA, to nie ego, ale odsunięcie mojego ego, aby stać się narzędziem dla Niego. Bóg, nie ja. Ja nic nie mogę, ja nic nie wiem. On wie wszystko, On jest wszystkim, zawsze i na wieki.
W moim sercu jest Jezus, wszystkim dla mnie jest Bóg, a joga jest dla mnie jedynie skutecznym narzędziem, aby poradzić sobie ze wszechobecnym ludzkim, wielkim ego, któremu się wydaje, że ma patent na mądrość, wiedzę i na… Boga.
Niech arogancją i pycha zostanie zastąpiona pokorą i prawdą…
Przedstawiam kilka różnic pomiędzy wymiarem religii Joginów a Chrześcijan ponieważ wiele osób pyta czy Katolik może ćwiczyć jogę. Otóż może wykonywać zespół ćwiczeń zwanych asanami, ale bez oddawania się medytacyjnym mającym znaczenie religijne, bo to już jest inna wiara. Śpiewanie mantr to w większości wychwalanie obcych Bogów, otwieranie się na świat poprzez śpiewanie mantr to również otwarcie się na złe duchy. To o tych zagrożeniach mówi Kościół.
Katolik wykonujący asany powinien również wiedzieć, że te ćwiczenia powstały dla lepszego oddawania się religii tzn. pierwsza była religia a potem dla potrzeb tej religii stworzono ćwiczenia.
Proszę przyjąć ten komentarz jako moje zwykłe przemyślenie, bez emocji, nie jestem pani wrogiem. W końcu nie jestem ekspertem w tej dziedzinie i moje zdanie można pominąć. Sama zaczęłam ćwiczyć jogę, tzn asany i szukam różnych źródeł, które by mi powiedziały można, nie można. Mam wielką chęć śpiewania mantr, ale nie znajduję dokładnego znaczenia tych mantr słowa „ziemia”, „słońce” , „jestem” to mi nie wystarcza. Obawiam się, że to jest wychwalanie słońca, czyli jakiegoś obcego Bożka. Na wszelki wypadek śpiewam sobie o poranku „Duchu święty przyjdź, rozpal mnie” albo „Ave Maria”
Kalina
pozdrawiam Kalina
Droga Pani Karolino.
Na początek wyjaśnienie – nie istnieje coś takiego jak religia joginów.
Joga nie jest religią.
Powstała w czasach, kiedy nie istniały jeszcze religie i związane z nimi wszelkie podziały, które tak bardzo dzielą ludzi.
Joga jest ponad wszelkimi religiami i praktykują ją wyznawcy wszystkich religii. Hindusi, buddyści, chrześcijanie, sighowie itd. Na tym polega piękno jogi – łączy ludzi. Wszyscy jesteśmy dziećmi Boga. A Bóg nie kocha bardziej chrześcijan, a wyznawców innych religii mniej. Takie myślenie to narcyzm religijny, a co za nim idzie wielki grzech pychy.
Ja w moich tekstach nie piszę o religii, ale o autentycznej wierze.
A to jest ogromna różnica. Religia to instytucja i system wierzeń oraz doktryny wymyślonych i stworzonych przez człowieka.
Na temat mantr – jest ich tysiące, każdy może wybrać odpowiednią dla siebie. Można śpiewać Ave Maryja, Kyrie Eleison – przecież takie manty również istnieją.
Wychwalanie słońca to nieporozumienie – raczej wychwala się Stwórcę, który stworzył słońce, aby dać nam światło, życie. Czy śpiewając pieść „kiedy ranne wstają zorze’ popełnia się grzech wychwalając zorze lub inne zjawiska atmosferyczne?…
Nie mam pojęcia o co chodzi z wychwalaniem bożków, o których Pani pisze. Dla mnie jako chrześcijanki, która praktykuje jogę istnieje jeden Bóg, a moim nauczycielem życia i miłości jest Jezus.
Joga pozwala mi lepiej rozumieć autentyczne przesłanie Jezusa i za nim podążać.
Pozdrawiam serdecznie i życzę wielu pięknych, autentycznych odkryć w Pani podróży 🙂
Joga jest otwarciem się na demony. Ktoś powie, że uprawia jogę od lat i czuje harmonię ze sobą, światem, jest zdrowy, czyni dobro itp. Do czasu… Demon upomni się , prędzej czy później o to, co dał. I niekoniecznie u osoby, która jogę czy medytację uprawiała, ale np. u członka rodziny. Jedyne dobro , prawdziwe dobro, pochodzi od Boga Żywego i Jezusa Chrystusa.
Skad wiesz? Uprawialas joge i Cie opetalo?
Witam.
Czy Pani ma swojego przewodnika, nauczycielka,..t.z. Guru?
Czy odwiedza Pani Aszramy, Darszany? Czy bez poszukiwań duchowych joga nie jest pewna?
Czy można zajmować się joga samemu w domu?
Dziękuje Janka.
Można w domu samemu. Ja nie mam żadnego guru. Polecam filmiki na http://www.agayoga.online 🙂
Hej, bardzo Ci dziękuję za ten tekst! Czytając go uświadomiłam sobie, że mając naście lat i wiele pytań o życie, religię i świat, byłam dużo mądrzejsza niż jestem teraz gdy pozwoliłam by dorośli uciszyli tą dziewczynkę z przeszłości. Przypomniałaś mi jaka byłam i jakie przekonania we mnie żywy i jak bardzo siebie wtedy lubiłam ❤ z całą empatią, radością i tym dobrem, które wszędzie widziałam. Wielkim błędem jest system w którym żyjemy i który tak dobitnie zmienia nas w ten negatywny sposób, pokazując, że właśnie empatia i radość są negatywne i powinno pozbyć się ich, zakopać jak najgłębiej i najlepiej nic nie czuć. A każdy powienien żyć w strachu przed światem i życiem.