Wiele osób po Świętach pisało do mnie: „oczekiwanie na piękne, radosne rodzinne święta zakończyło się sporami, kłótniami, żalami i pretensjami nawet przy wigilijnym stole. Co z tym zrobić, jak pomóc rodzinie?”.
Oczywiście jest to temat bardzo szeroki i indywidualny, ale postaram się odpowiedzieć na tyle, na ile mogę. 🙂
Każdy z nas ma bardzo idealistyczne podejście do rodziny – oczekujemy od jej członków całkowitej akceptacji, miłości i wsparcia. Tym czasem każdy członek rodziny to osoba, która nie jest idealna. Każdy niesie swoje własne wady, obciążenia i lekcje do przepracowania. Każdy z nas je ma – inaczej by nas tutaj nie było. Wiele osób posiada tak silne ego, że nie ma ochoty i nie widzi potrzeby, aby pracować nad sobą, a za swoje problemy obwinia innych.
Każdy człowiek patrzy na świat ze swojej własnej perspektywy, przez pryzmat własnej percepcji, śniąc swój własny „sen”, który nazywa rzeczywistością. Dla każdego człowieka ta rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej, ponieważ każdy na swój własny sposób ją interpretuje. Nikt nie zna obrazu całości, ale każdy ma wrażenie, że wie lepiej, na przykład co inna osoba myśli, jak żyje i co powinna robić, aby żyć lepiej, zdrowiej itd. Każdy ma dla drugiego człowieka mnóstwo bezcennych rad, ale zwykle nie umie poradzić sobie ze swoimi własnymi wadami, wyzwaniami i problemami… Idealnie by było, gdyby nikt nikogo nie oceniał, ale każdy przepracowywał nad sobą – nad swoimi własnymi problemami i wady, a innych wspierał w ich procesie rozwoju dobrym słowem, całkowitą akceptacją i miłością. „Jeśli chcesz zmienić świat – zmień siebie”. Ale nie zawsze tak jest. Zdarza się, że czasem pretensje, obwinianie, nieporozumienia czy pozycja roszczeniowa dzieli członków bliższej lub dalszej rodziny. Przebaczenie, zrozumienie, akceptacja, pojednanie są lekiem na konflikty, ale dla niektórych osób trudnym do osiągnięcia.
Od naszych znajomych możemy odejść, jeśli stają się dla nas trudni do zniesienia. Od najbliższych członków naszej rodziny odejść nie możemy. Właśnie dlatego nasza rodzina jest dla każdego z nas najważniejszym polem do rozwoju, wzrostu i przemiany. Do przełamania naszego ego i nauczenia się, aby patrzeć na drugiego człowieka sercem – z akceptacją i miłością.
Energia każdego z poszczególnych członków rodziny wpływa bezpośrednio na każdego z nas, ponieważ w rodzinach jesteśmy połączeni ze sobą energetycznie. Nie można przed tym uciec, nawet jeśli wyjedziemy na drugi koniec świata, odetniemy się i będziemy udawali, że nasza rodzina nas nie dotyczy. Przed tym nie ma ucieczki.
We wszystkich problemach i wyzwaniach ukryte są dla nas ważne lekcje do przepracowania i bezcenne dary. Za każdą ciemnością ukryte jest dla nas światło. W jednej z moich książek napisałam: „w ucieczce nie ma wolności. Wolność daje nam przepracowanie naszych wyzwań i problemów, odrobienie swojej lekcji”. Często jest to trudne, wymaga pracy, ale nagroda za ten wysiłek jest wspaniała, piękna, nie do opisania – jest nią zrozumienie, spokój i miłość we własnym sercu i w rodzinie.
Ponieważ obecnie cała ludzkość zmuszona jest do szybszego rozwoju, będziemy odczuwali coraz większą presje, aby pracować nad sobą. Jeśli jesteśmy na to otwarci, czujemy w sobie pasję życia, ciekawość i gotowość do rozwoju oraz przemiany. Jednak wiele osób stawia opór przemianie – odczuwa więc presję (która do tej przemiany ma zachęcić) jako wewnętrzny ból, cierpienie czy niepokój. Możemy stawiać temu opór, zwalać winę na innych. Możemy, ponieważ posiadamy dar wolnej woli. Mam również inną opcję – możemy wykorzystać problemy, aby wzrastać i się rozwijać.
Nie istnieje lepsze pole do rozwoju duchowego niż praca nad relacjami, a żadne relacje nie są ważniejsze, niż relacje w rodzinie. W jednej ze swoich książek Eckhart Tolle napisał:
„jeśli wydaje ci się, że jesteś już tak rozwinięty duchowo, to pojedź na weekend do swoich rodziców” 🙂
Nic nie weryfikuje poziomu naszego rozwoju lepiej niż bezpośredni kontakt z rodziną. Oczywiście w rodzinach wszyscy bardzo się kochamy, ale zdarza się, że nie jest to miłość łatwa, idylliczna czy bezproblemowa. W członkach naszych rodzin istnieją zwykle aspekty, które naciskają nasze najbardziej czułe guziki. Damy się wyprowadzić z równowagi, czy nie? Zareagujemy reaktywnie, kierowani ego, dumą, uporem, przekorą, buntem, krytyką, czy też umiemy już powstrzymać ego i komunikować się z pozycji miłości, współczucia, empatii? Czy umiemy stawiać własne granice bez złości i pretensji, lecz ze spokojem, nie raniąc przy tym ani siebie, ani innych? Czy umiemy powiedzieć przepraszam i przyznać się do błędu? Czy umiemy odłożyć na bok spory kierując się złotą zasadą: „wolę być szczęśliwa niż mieć rację”? Czy potrafię wczuć się w sytuację drugiej osoby, zrozumieć ją i wspierać? To wszystko są często lekcje, które czekają na przepracowanie.
Oczywiście tak szerokiego problemu nie rozwiążę jednym wpisem na blogu (chociaż bardzo pragnę wszystkim pomóc), ale posiadam pewną wspaniałą, uniwersalną i skuteczną metodę, którą chciałam się dzisiaj z Wami podzielić. Są to modlitwy, które kiedyś w moim życiu i w moich relacjach rodzinnych dokonały wielu ogromnych, wspaniałych, transformujących cudów. Polecam je z całą odpowiedzialnością i przekonaniem – te modlitwy niosą przemianę. Namacalną, widoczną i …wzruszającą. Sprawiają, że przestajemy komunikować się ze sobą z pozycji głowy i ego (głowa zawsze znajdzie tysiąc powodów, aby usprawiedliwić nasze żale, pretensje i roszczenia), lecz zaczynamy komunikować się z pozycji serca i duszy – a to jest zupełnie inna jakość w relacjach. Jakość, która jest piękna i niesie przemianę. Z czasem ta przemiana będzie tak głęboka i trwała, że te modlitwy przestaną być potrzebne – czego z całego serca Wam życzę! 🙂
Czy modlitwy działają?
To już nie jest tylko kwestia wiary i zaufania. Wpływ modlitwy od wielu lat jest przedmiotem badań naukowców. Udowodniono już, że modlitwy wpływają na stan zdrowia, pozytywne słowa leczą, a to działanie można zaobserwować między innymi na eksperymentach, które przeprowadzała prze długie lata dr. Emoto. Nie był zresztą jedyny. Naukowcy z różnych instytucji badawczych z USA oraz Indii przeprowadzili kilka eksperymentów, próbując sprawdzić, czy ludzkie myśli mogą wpływać na stan wydarzeń na naszej planecie. Eksperymenty wykonywano wielokrotnie, a w jednym z nich wzięło udział aż 10 tysięcy uczestników. Podstawowym warunkiem uczestnictwa w nim było posiadanie umiejętności tworzenia pozytywnych myśli.
Ludzie organizowali się i skupiali w małych grupach, a następnie kierowali swoje pozytywne myśli (medytacje, modlitwy) ku pewnemu miejscu na naszej planecie – punktem zainteresowania był Bagdad, stolica Iraku, gdzie trwał wtedy stały rozlew krwi. W trakcie trwania eksperymentu i wysyłania pozytywnych myśli w stronę Bagdadu, walki nagle przestały być tak liczne, a w ciągu kilku kolejnych dni zapanował spokój. Ponadto podczas trwania eksperymentu bardzo spadł wskaźnik przestępczości w mieście. Naukowcy są przekonani, że te liczne eksperymenty udowadniają wpływ ludzkich myśli i emocji (w tym modlitwy i medytacji) na naszą rzeczywistość. Dzięki nim posiadamy zdolność do powstrzymania zła, okrucieństwa i przemocy. O eksperymentach dr. Emoto pisałam tutaj.
Oto kilka skutecznych modlitw.
MODLITWA O SPOKÓJ I SZCZĘŚCIE W RODZINIE
Drogi Boże, martwię się, bo moja rodzina wydaje się nieszczęśliwa. Proszę, przybądź nam niezwłocznie z pomocą. Ponieważ obecna sytuacja wywiera wpływ na wszystkich w naszym domu, proszę, abyś wniknął w serca nas wszystkich i usunął wszelkie pokłady lęku. Proszę, napraw błędy w sposobie naszego myślenia i ich efekty. Pomóż nam ujrzeć się wzajemnie oczami boskiej miłości. Pomóż nam pozbyć się zawziętości, urazy i skłonności do obwiniania. Proszę o interwencję aniołów stróżów każdej osoby należącej do naszej rodziny, aby wniosły do naszego domu spokój i miłość. Dziękuję.
UZDRAWIANIE NIEPOROZUMIEŃ (z bliską osobą)
Drogie anioły stróże [imię osoby z którą jesteśmy w konflikcie]. Moje serce przepełnione jest krzywdą, złością i poczuciem winy. Pragnę upewnić się, że postępuję słusznie, proszę więc o Waszą pomoc i przewodnictwo. Proszę, porozmawiajcie z [imię] i pomóżcie mu/jej lepiej mnie zrozumieć. Proszę, pomóżcie nam pokonać dumę i nasze ego i wyrazić prawdziwą miłość, jaką czujemy do siebie nawzajem. Proszę, abyście pomogły wprowadzić w tę sytuację spokój. Dziękuję
MODLITWA O PRZEBACZENIE
Drogi Boże, potrzebuję Twojej pomocy. Byłem zły na (imię osoby) i źle o niej myślałem. Pomóż mi pozbyć się tych toksyn z umysłu i z serca. Proszę, byś pomógł mi pozbyć się zatwardziałych uczuć, tendencji do obwiniania siebie i innych. Zamiast obwiniania i gniewu, szczerze pragnę uzdrowienia. Pragnę Boskiego spokoju. Wiem, że jesteś teraz przy mnie i proszę Cię o pomoc, dzięki której mogę czuć Twą pełną miłości troskę. Przekazuję Ci tę sytuację w pełni, ufając, że Boski umysł zna już najlepsze rozwiązanie. Dziękuję!
MODLITWA O UZDROWIENIE SKUTKÓW ATAKU psychicznego lub energetycznego lub mentalnego
Archaniele Rafaelu, proszę, wniknij w moje ciało i ulecz wszelką nierównowagę lub nieczystości, które mogły wywołać myśli pełne złości bądź lęku. Archaniele Michale, proszę, odsuń w świecie duchowym i materialnym każdego, kto nie działa w imię mojego najwyższego dobra. Zwracam się do Aniołów Stróżów osoby lub osób, które psychicznie, energetycznie lub mentalnie mnie zaatakowały. Proszę, abyście pomogły wprowadzić w tę sytuację harmonię i spokój, a także pomogły zastąpić spokojem wszelkie cierpienie. Proszę, aby wszelkie skutki popełnionych błędów zostały odwrócone w każdym czasie i w odniesieniu do każdej osoby zainteresowanej.
Dziękuję.
Życzę Wam wewnętrznego spokoju. Mam nadzieję, że te modlitwy pomogą przywrócić Waszym relacjom głębię, zrozumienie i harmonię.
Z miłością,
Agnieszka
Widzi pani Świat w tak czarnych barwach. Trochę optymizmu. Pozytywne myślenie jest wtedy skuteczne gdy się je stosuje. Relacje rodzinne z reguły są pozytywne. Pozdrawiam.
Panie Tomku, pierwszy raz w życiu ktoś uznał, że widzę świat w czarnych barwach… 🙂
A żyję już tak wiele lat i znam tak wiele osób…. 🙂
Zwykle słyszę słowa dokładnie odwrotne 🙂
Pozytywne myślenie nie polega na tym, że widzimy świat odrealniony, nie dostrzegamy problemów.
Pozytywne myślenie to świadomość istnienia problemów – lecz pomimo problemów jest to umiejętność wiedzenia innego, lepszego, dobrego, jasnego pozytywnego wyjścia z trudnej sytuacji, jasnej opcji.
Ja widzę życie takim, jakie ono jest, w całej okazałości, ze wszystkimi barwami – i wybieram jasną opcję.
Na moich warsztatach spotykam od lat wiele kobiet i mam pełną świadomość, że w każdej rodzinie (bliższej czy dalszej) istnieją wyzwania i problemy.
Nikomu nie radzę, aby udawał, że problemów nie ma, aby zamykał na nie oczy – moim sposobem jest przekształcanie ciemności w światło. 🙂
Moja religia z gruntu rzeczy jest bardzo pozytywna. Czasami sposób jej ukazywania nie jest taki jakiego ja oczekuję. Zawsze narodziny dziecka są największym szczęściem jakiego doznają rodzice. Należy zdecydowanie na tym się skupiać. Być może nie rozumiem innych religii. Ale mam nadzieję, że zrozumiem choćby pani religię. Pozdrowienia.
Trochę się zdziwiłam, ponieważ dla mnie rozmowa z Bogiem i modlitwa to intymne sprawy mojego serca, a nie systemu wierzeń czy religii…. A narodziny dziecka nie dla każdego rodzica są powodem do szczęścia. Życie niestety tak nie wygląda.
Jestem jednak przekonana, że za każdym wyzwaniem jest dla nas ukryte wielkie światło 🙂
Relacja z Bogiem jest zewnętrzna i wewnętrzna. Obie relacje muszą być w jakowejs symbiozie. Jak chce się dobrze funkcjonować.
Panie Tomku, najlepiej znamy własną rodzinę i relacje w niej panujące. Nie wie się tego, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami sąsiadów, a nawet dalszej rodziny. A bywa różnie. Pani Agnieszka z resztą napisała na samym początku o tym, że wiele osób napisało do niej z prośbą o pomoc dla swojej rodziny.
I w tym wpisie nie widzę „czarnych barw”, jak Pan to ujął, ale szczerą chęć zrozumienia różnych postaw i wynikających z tego problemów, oraz praktyczne rady, jak pomagać w ich rozwiązaniu.
Nowy tu jesteś ??♀️
Kochana jestes Agnieszko! Tyle milosci do drugiego czlowieka jest w Twoich wpisach. Tak bardzo starasz sie pomoc jak tylko potrafisz. To bardzo piekne i wzruszajace.
Mam nadzieję, że modlitwy wcześniej czy później okażą się pomocne, a w końcu zupełnie nie będą potrzebne 🙂
Pozdrawiam ciepło 🙂
Modlitwa to forma relacji z Bogiem, która zawsze jest potrzebna.
Kochana Agnieszko, jak dobrze, że o tym piszesz. To są bardzo ciężkie tematy, nasi najbliżsi i nasza reakcja na ich słowa i czyny są jak barometr naszego
rozwoju. Często by się chciało tak po prostu uciec odciąć się, postawić na swoim ale czy jest sens ? Z drugiej strony ciągłe przytakiwanie i siedzenie cicho też jest ogromnym problem, szczególnie dla mnie. Nieraz chciałabym coś powiedzieć, odezwać się ale milczę bo wtedy odzywa się głos w głowie- jesteś świadoma, rozwinięta duchowo, nie odzywaj się. Ale potem przez ten brak reakcji człowiek cierpi bo dusi się i gubi pod natłokiem zdań i opinii innych ludzi. Szczególnie gdy jest się młodym i nie ma się jeszcze tak wyrobionej stabilności jest to trudne .
Pozdrawiam ❤️
Och, jak ja Panią rozumiem. W tym roku czułam podobnie… Milczałam, ukryłam łzy, które potem i tak wpłynęły. Myślę, że chyba nie możemy brać tak wszystkiego do siebie. Ciągle się tego uczę. Przecież nie mamy wpływu na to co myśli, powie drugi człowiek. Ale mamy wpływ na naszą rekcje w zgodzie ze swoim sumieniem ?
Dokładnie, nie reagujemy bo tej pokory i grzeczności jesteśmy uczeni od małego, chcemy żeby był święty spokój. Fukcjonujemy w rodzinach tak od dziecka i tak wkraczamy w dorosłe życie. W końcu kierujemy złość na siebie: nie odezwałam się, nie umiem się obronić, jestem beznadziejna itp. Czujemy złość na innych i na siebie. Skutkiem może być choroba z autoagresji a już na pewno oberwie się naszym własnym dzieciom, bo będą nas złościć ich próby postawienia na swoim. Trzeba przytulić i ukochać to dawne dziecko w sobie, polecam filmiki na na YT Magdaleny Szpilki (Gniew, Procesowanie emocji i inne) i osób, które poleca na swoim blogu, polecam procesowanie emocji i pracę z wewnętrznym dzieckiem. To wiedza którą warto szerzyć bo pomaga jednostkom, a gdy ludzka złość znajduje bezpieczne ujście to ludzie, świat staje się lepszy!
Dziękuję Agnieszko po raz kolejny ❤❤❤
podążam za Twoimi słowami, wskazówkami i jest mi coraz lepiej samej ze sobą, niestety nie mam wpływu na otoczenie, ale mimo wszystko jest już lepiej… najważniejsze że zaczynam coraz bardziej dostrzegać jak wiele jest we mnie mocy i siły… jak wiele można zmienić, zaczynając od siebie i od swojego dotychczasowego sposobu, toku myślenia.
Pani Agnieszko,
Dziękuję za ten wpis. Jakbym sprowadziła go energetycznie myślami po tych świętach?
Uwielbiam celebrować chwile z bliskimi, lecz w tym roku usłyszałam zbyt wiele gorzkich słów, które muszę w sobie przepracować. Idealny cytat!
Życzę Pani oraz Pani rodzinie wszystkiego pięknego w Nowym Roku!
Z Pani najnowszą książką wierzę, że to będzie 'Mój dobry rok’ ?
P. S. Jakiś czas temu, zaraz po tym jak upiekłam ciasto z dyni, napisałam do Pani e-maila. Czy miała Pani możliwość go przeczytać?
Pozdrawiam ciepło w grudniowy wieczór?
Nie wolno wątpić w modlitwy, a często tak się w życiu układa że można liczyć tylko na nie. Te które zaproponowałaś są ciepłe i ufne w swej treści. doszła już do mnie Twoja książka Twój dobry rok, ładnie wydana, delektuję się nią pomału nie na raz by mieć ją na dłużej;) później podaruje ją mamie… kobieta kobiecie A zaczęło się od Ciebie 🙂 kawał pięknej roboty wykonujesz. dobrego Nowego Roku
asia
Pani Agnieszko, bardzo ważny wpis. Mam pytanie… Wiele razy mówi się o tym, że ucieczka niczego się nie zmieni, a z drugiej strony wiele osób radzi żeby odciąć się od tego co nam nie służy. Tak jak Pani mowi. Od znajomych jest łatwiej, z rodziną mimo wszystko i tak będziemy połączeni.szukam odpowiedzi… Skąd mam wiedzieć że tak na prawdę przeoracowalam temat i uleczylam jakąś sferę z rodzinnych problemów? Mieszkam obecnie z siostrą (obie mamy swoje rodziny, z powodów różnych musieliśmy tak zrobić) oczywiście to się nie sprawdza. Wszyscy cierpimy, również dzieci. Zdecydowałam z mężem o wyprowadzace, to rozwiąże nasz konflikt z siostrą… Ale…. Ciągle myślę o tym czy na pewno zakończy to 'cos’ głębiej… Jak to sprawdzić?… Proszę o radę i serdecznie pozdrawiam ??
Z całą pewnością wyprowadzenie się to bardzo dobry pomysł. Odsunięcie się i nabranie dystansu jest niezbędne.
Oczyszczenie się jest niezbędne.
Stworzenie swojej przestrzeni jest niezbędne.
Spotkanie się ze sobą, ze swoim sercem i ze swoja prawdą to proces.
Jeśli w ten proces wejdziemy, wszystkie odpowiedzi znajdziemy w naszym sercu.
I często są to odpowiedzi, które zaskakują.
Życzę pięknej podróży 🙂
PANI Agnieszko, serdecznie dziękuję. Piękna odpowiedź. Mam tyle niepewności w sobie. Wyprowadzka jest powrotem do Polski z zagranicy. Jest to ogromna zmiana. Chyba… Szukam potwierdzenia że robimy dobrze….problemy nie znikną jeśli się ich nie rozwiąże… Ale może jednak właśnie dystans i przede wszystkim przestrzeń do spotkania z sobą pomogą…? Jak łączyła Pani rozwój osobisty, szukanie swojego głosu mając małe dziecko? Mówię o Michale…. Mój synek ma tylko rok. Jest ogromnym spełnieniem marzeń i szczęściem, jednak wiem, że mój proces jest teraz bardzo wybujasty, obawiam się że będzie miało to na niego niekorzystny wpływ. Jakby dała radę Pani jeszcze na to odpowiedzieć, będę wdzięczna. 🙂 serdecznie pozdrawiam
Czy na drodze swojego rozwoju korzystała Pani z ustawień hellingerowskich (systemowych)?
Nie.
Droga Agnieszko, bardzo podobają mi się Twoje modlitwy. Czy jest szansa, żebyś napisała na blogu modlitwę wieczorną?
Moją główną modlitwą wieczorną jest teraz wdzięczność i rozświetlanie 🙂
Droga Agnieszko, napisz proszę więcej o rozświetlaniu. Dziękuję ❤️❤️??
DGR
Agnieszko,
Piękne modlitwy. Zawsze z rana i wieczorem staram się znaleść chwile na „rozmowe” z Bogiem, Aniołami…
Czasami zaś, trudno mi znaleźć odpowiednie słowa.
I wiem, że modlitwa to wsumie słowa które płyną z serca…tak jakbyśmy rozmawiały z kimś bliskim.
Ale czy myślisz, że wystarczy, że poprostu modlimy się do Siły wyższej, Aniołów..? Czy może każda inna modlitwa, prośba, podziękowanie, ból, itp. powinny być skierowane do konkretnego Archanioła lub osoby Świętej?
I Agnieszko, poleciłabyś strone albo źródło gdzie znalazłabym więcej takich modlitw?
Dziękuje, że jesteś ♡
Modlitwa powinna płynąć z serca i być szczera. Podaję słowa, ponieważ wiele osób ma problem z ich dobraniem. Ale kiedy modlimy się często, nie potrzebujemy ich – modlitwa staje się rozmową, taką jak z najbliższym przyjacielem.
A rozmowa płynie spontanicznie, wypływa z nas… 🙂
Piękne modlitwy. Jak miło je czytać. Wezmę kartkę i spiszę. Każdy rozumie to na swój sposób w zależności na jakim poziomie jest jego duchowość w danej chwili. Wdzięczna jestem za te modlitwy. Dziękuję Pani Agniesiu.
🙂
Czytam Pani blog już od roku, ale komentuje po raz pierwszy.. Dziękuję z całego serca za te modlitwy! Dziękuję, dziękuję, dziękuję..
Dziękuję kochana, niech Ci dobrze służą 🙂
Pani Agnieszko.
Bardzo dziękuję za dzisiejszy wpis. Również dla mnie pojawił się w odpowiedniej chwili i dodał mi trochę otuchy. Mam naprawdę trudną relację z dorosła już córką. Wiem ,że w dużej części jej zachowanie to wynik przeżyć z dzieciństwa, ale wciąż nie potrafię do niej dotrzeć. Dużo by pisać. To dla mnie bolesne. Ale nie poddam się w pracy aby uzdrowić nasze relacje.
Pani propozycje modlitw są wspaniałe. Jestem osobą głęboko wierzącą i na pewno zacznę je odmawiać.
Pozdrawiam ciepło i życzę Pani i Pani rodzinie zdrowia i pomyślności w Nowym Roku
Jeśli jest gotowość do przemiany, otwartość na naprawę relacji – to pojawi się pomoc.
Jestem przekonana, że wkrótce się do siebie zbliżycie 🙂
Zgadzam się z wieloma zdaniami, ale myślę też, że czasami pomimo szczerych chęci niektórzy członkowie rodziny są tak źle nastawieni w stosunku do nas, że kompletnie nie da się dogadać. I lepiej odciąć toksyczną relację życząc im wszystkiego dobrego niż siedzieć cicho znosząc upokorzenia i być nieszczesliwym albo wiecznie walić głową w mur próbując się dogadać. Więzy krwi to nie wszystko, czasami z obcymi ludźmi można nawiązać dużo bliższą relacje niż z rodziną, która nas nie kocha i nie szanuje.
Pozdrawiam serdecznie
Nie uważam, że powinniśmy siedzieć cicho czy znosić upokorzenia. Nigdy czegoś takiego nie napisałam i nie jest to moja forma ani życia, ani komunikowania się. Moją drogę jest szczerość, uczciwość i otwartość.
Nie zgadzam się na to, by ktoś ranił mnie czy moich bliskich. Odważnie wyrażam swoje zdanie. Nie kryje w sobie żalu i urazów – otwarcie mówię o tym co czuję i stawiam granice.
Walenie głową w mur aby się dogadać nic nie daje – ale modlitwy dają, ponieważ kompletnie zmieniają energie wszystkich zaangażowanych osób i zmieniają poziom komunikowania się. Warto spróbować.
A co gdy się pochodzi z rodziny pedofilów w której bicie i ponizanie było normą. Pomimo wieloletniej terapii uraz zostaje. Jak to odnieść do słów : jeśli wydaje Ci się że jesteś rozwinięty duchowo pojedz na weekend do swoich rodziców.
Nie chce ani nienawidzić ani kochać. Chcę na chwilę odpocząć od tego świata.
Przytulam Cię mocno do serca…
Polecam Ci film „Chata”.
Chyba lepiej zobrazuje to, co bym chciała napisać…
Piękny film… ja również polecam… bardzo mnie zaskoczył i dużo przekazał…
Pozdrawiam wszystkich… 🙂
Renata.
Bez wątpienia jest to ciężkie, traumatyczne przeżycie. Moim skromnym zdaniem (mi pomogło) co warto zrobić, to szczerze wybaczyć i odpuścić, byś SOBIE przyniosła ulgę, byś TY dała sobie szansę być szczęśliwą. Odpuść sobie przeszłość. Będziesz szczęśliwa żyjąc teraźniejszością TU i TERAZ, ucząc się cieszyć każdą chwilą.
Idź nad jezioro, weź ciężki kamień i zapisz na nim „moja przeszłość” i wrzuć do wody. Pogrzeb przeszłość, w której jest ból, lęk, cierpienie. Pracuj nad swoimi myślami by nie umysł był twoim Panem lecz ty Panią swoich myśli. A gdy spotkasz swoją rodzinę ujrzysz w nich nie oprawców, tylko ludzi.
Dziękuję serdecznie za słowa wsparcia. Tak mnie to poruszyło że przez chwilę wpadłam w panikę. Nie otrzymałam takiej życzliwości od ludzi których spotykam na swej drodze.
Przeszłość już zamykam m.in.dzieki temu że lecze wątrobe. Teraz skupiam się na leczeniu woreczka żółciowego żeby odeszły ode mnie zawiść, frustracja i niechęć.
DZIĘKUJĘ.
Mam trudne relacje z Ojcem, który mimo że mnie kocha, nie potrafi tej miłości okazać. Okazuje ją w oschły sposób, np. ciągle krytykując, wytykając błędy, narzekając na moje wybory, porównując z córkami swoich znajomych, przy czym oczywiście to ja wypadam najgorzej 😉 itp. Choćbym stanęła na rzęsach, to i tak będzie źle. Tłumaczy to tym, że chce dla mnie jak najlepiej, chce żebym była idealna, żebym osiągnęła jak najwięcej. Wymarzył sobie dla mnie drogę zupełnie odwrotną od tej, która ja chcę iść. Ja go kocham, on kocha mnie, a mimo to między nami jest mur z pretensji i wzajemnych żali. Rozmowa, szczera i od serca, nic nie daje, bo Tato nie widzi w sobie żadnych wad. Taki jest. Taki się stał. Od niedawna patrzę na Niego inaczej- jak na dziecko, które zanim przyszło na świat straciło ojca,które wychowywało się w biedzie, w zasadzie bez matki, która pracowała na 3 etaty. Może w tym dzieciństwie tkwi jego trudny charakter? Rozpisałam się 🙂 a chciałabym tylko podziękować za ten tekst 🙂 Pozdrawiam serdecznie, A.
Moim zdaniem trzeba rozmawiać a nie się modlić
Jakie metody duchowe, boskie i anielskie zastosowała Pani aby dotrzeć do swojego syna i wzmocnić go aby było mu łatwiej wybrać życiową drogę? Mam podobny problem z moim synem, który jest wspaniałym, mądrym, inteligentnym młodym człowiekiem ale niestety nie potrafi wykorzystać swego potencjału ija też nie bardzo potrafię mu pomóc choć bardzo się staram.
Pani Małgosiu, proszę zajrzeć do ksiazki Pelnia życia tam Pani Agnieszka o tym pisze. Z tego co pamietam trzeba modlic się i prosic o wsparcie Archaniola Michała. Pozdrawiam i zyczę powodzenia.
Oj! Jak dużo prawdy w tym cytacie: „Jeśli myślisz, że jesteś taki oświecony, pojedź na weekend do rodziców” (nie kopiuję, pewnie pozmieniałam słowa, no ale sens chyba pozostał 🙂 ). Muszę przyznać, że dużo nad sobą pracuję z lepszymi i gorszymi efektami, zrobię krok do przodu, a później zaczynam się cofać. Mam swoje wzloty i upadki, i muszę przyznać, że te upadki są związane z utratą cierpliwości, tzn. brakiem spokojnej komuikacji z rodzicami, zwłaszcza mamą. Bardzo ją kocham i zależy mi na jej opinii, martwię się kiedy ona martwi się o mnie, zdaję sobie sprawę, że zapewne w tym wzajemnym zamartwianiu się tkwi źródło problemu… Oj, staram się, ale nie wystarcza mi cierpliwości w tej relacji. Jadę do domu z dobrym nastawieniem, które bardzo szybko zmienia się w irytację i kłótnię.
Cieszę się, że pojawił się ten wpis, bo widzę, że nie tylko ja mam ten problem, a cytat przepiszę sobie i umieszczę w jakimś ważnym dla mnie miejscu (no, na lustrze w łazience nie, bo mama może przeczytać… 😉 ).
Pozdrawiam bardzo cieplutko!
Najpierw mnie zamurowało,… a potem trochę się uśmiałem czytając komentarze Tomka 658. Bo żyję na tym świecie 58 lat, w ciągu których poznałem pewnie tyciące ludzi, a wciąż jeszcze nie spotkałem takiej rodziny, która w mniejszym czy większym stopniu nie byłaby dysfunkcyjna. I nie mówię to o jakichś skrajnych przypadkach przemocy i patologii, lecz nawet w tych z pozoru szczęśliwych i dobranych związkach zawsze są jakieś problemy i zawsze jest coś do przepracowania. I faktem jest również to, że bardzo często problemów tych wolimy nie wiedzić, ignorujemy je, lub przymykamy na nie oczy.
I tu się nasuwa pytanie raczej retoryczne:
Któż z nas nie był zraniony przez osobę, które nas kochała lub która powinna była nas kochać?
Właśnie przypomniał mi się niedawny wywiad Russella Branda ze światowej sławy kanadyjskim lekarzem terapeutą, specjalistą od uzalażnien, dr. Gaborem Maté. Wywiad zatytułowany raczej dość znamiennie: „Dysfunkcyjni przywódcy rządzą uzależnionym światem.”
W trakcie wywiadu Dr. Maté wyznał coś ciekawego, że jego żona jest jego najlepszym, osobistym wykrywaczem bullshitu, czyli bałachu. Ilekroć zaczyna ściemniać, a zwłaszcza w stosunku do samego siebie, żona natychmiast przywołuje go do porządku. A gdy odlatuje w romantyczne iluzje i patrzy na nią maślanymi oczami, ona każe mu przestać fantazjować i zobaczyć ją — człowieka. 🙂
I chyba o to tak naprawdę w tym wszystkim chodzi, abyśmy się nauczyli widzieć siebie i innych z miłością i współczuciem, jako ludzi.
Dziękuję Agnieszko za kolejny mądry i bardzo ważny wpis.
Pani Agnieszko dziękuję za ten tekst .Trafiła Pani po raz kolejny prosto do mojego serca .Gdy czytałam te modlitwy tak się wzruszyłam ,że aż się poplakalam .Dziękuję !Jest Pani Aniołem ?
Pani Agnieszko,
Kolejny raz Pani słowa spadają mi jak z nieba… Dziękuję. Jest Pani chyba aniołem na Ziemi, prawda? 🙂
Chciałam właśnie zaopatrzyć się w Pani najnowszą książkę, ale w Empiku już jej nie ma. Posiada Pani informację, czy będzie dodruk i kiedy ponownie pojawią się tam w sprzedaży?
Pozdrawiam Panią serdecznie, dobrze, że Pani jest wśród nas.
Wierna czytelniczka Kamila
Agnieszko jestem bardzo nieszczęśliwa w swoim małżeństwie. Brakuje w nim zaufania, szacunku, wzajemnej troski czy akceptacji. Łączy nas jedynie sakrament , doświadczenie życiowe i piękny dom . . Nie wiem co dalej robić. Nie widzę sensu nie czuje miłości brak mi jedynie odwagi i przemawia obawa przed przyszłością. . Przed tym że zostanę sama . Co prawda mam 30 lat nie mamy dzieci ale przyzwyczajany się do obecnych warunków nawet jeśli nam nie służą. Kochana proszę o pomocne słowo.
Agnieszko jestem bardzo nieszczęśliwa w swoim małżeństwie. Brakuje w nim zaufania, szacunku, wzajemnej troski czy akceptacji. Łączy nas jedynie sakrament , doświadczenie życiowe i piękny dom . . Nie wiem co dalej robić. Nie widzę sensu nie czuje miłości brak mi jedynie odwagi i przemawia obawa przed przyszłością. . Przed tym że zostanę sama . Co prawda mam 30 lat nie mamy dzieci ale przyzwyczajany się do obecnych warunków nawet jeśli nam nie służą. Kochana proszę o pomocne słowo.
Kochana Karolino, mając sakrament, macie wszelką potrzebną pomoc dla swojego związku. Właśnie w sakramencie małżeństwa Bóg włączył się ze Swoją Miłością w waszą ludzką miłość . Dla Niego zaś nie ma nic niemożliwego. Może podnieść człowieka Swoją Łaską z największych zgliszczy. On wie, co ostatecznie jest dla waszych dusz najlepsze. Dlatego każdego dnia oddawaj Mu to wszystko, co przeżywacie aktualnie i proś, żeby objawił ci Swoją Wolę. On nie opuści was w waszej drodze. Bez względu na to, co możesz przeżywać emocjonalnie. Jestem przekonana – i nie tylko ja – że każde sakramentalne małżeństwo da się uratować.
Ja cię częściowo rozumiem, bo moje małżeństwo jest także trudnym małżeństwem. Ale chcę ci uzmysłowić, że sama niechęć nie jest wystarczającym motywem, by małżonkowie odeszli od siebie. W sytuacji kłopotów i konfliktów, mąż i żona mają obowiązek podjąć kroki służące ich rozwiązywaniu i zgodzie.
Więc nie słuchaj tych życzliwych, którzy chcieliby zakończyć wasz związek. On będzie trwał i tak – zgodnie z waszą przysięgą – po kres życia jednego z was. Ty, Kochana, utrzymuj swoją duszę blisko Boga – bo ostatecznie chodzi o to, żeby nie stracić swojej duszy, jakiekolwiek nie byłyby warunki zewnętrzne. Jeżeli możesz się z mężem modlić, uczestniczyć we Mszy Świętej – koniecznie rób to. Jeżeli nie, zadbaj byś ty sama była blisko Boga. To pomoże ci nie stracić nadziei.
Życzę ci światła Ducha Świętego, siły do walki, odnalezienia drogi do porozumienia z mężem. Życzę waszemu małżeństwu, aby doświadczyło największego dobra, jakie tylko może być dla małżonków! Polecam ci stronę wspólnoty trudnych małżeństw Sychar. Szukaj odpowiedzi na trapiące cię pytania wśród ludzi, którzy szanują wspólnotę małżeńską i widzą w niej coś, o co warto walczyć i co warto ocalić.
Pozdrawiam!
To znaki Czasu, który nadchodzi, to czasy ostateczne
Życie jest jak rzeka, a miłość jest źródłem rzeki. Idźmy pod prąd, z prądem idą ryby nieboszczyki. Za wszystko dziękujmy Panu, doświadcza nas, upadamy, wstajemy, idziemy pod górę, bo taka droga do Nieba
Drogi Leonie,
jedna z pierwszych metafor duchowych z jakimi sie w swoim zyciu zetknąłm, a później ją słyszalem i czytalem powtarzaną na setki sposobów, było dokladnie to, co napisaleś, że życie jest jak rzeka. Tyle że… w całkowitym przeciwieństwie do tego, co napisałeś później,… to my sami sobie robimy „pod górę”, i zamiast płynąć z prądem tej rzeki życia niesieni nurtem miłości, z uporem opętanych maniaków bezsensownie się zmagamy starajac sie płynąć pod prąd, walcząc z nurtem miłości.
W prawie każdej ze znanych mi tradycji religijnych i duchowych mowa o PODDANIU SIĘ jako kluczu do tego, aby skończyć z cierpieniem psychicznym. I dokładnie o tym mowa w każdej z czterech Ewangelii, w scenie modlitwy Jezusa w Ogrójcu, w ogrodzie Getsemani: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Wszakże nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!”
To „Twoja wola niech się stanie” to poddanie się woli Boga, kapitulacja ego, któremu ewidentnie „nie pasuje” co ten nurt rzeki życia przynosi i dokąd zabiera — czym w przypadku Jezusa jest cierpienie fizyczne i śmierć.
A jak na tę modlitwę Jezusa reaguje Bóg?
Wcale nie zabiera tego „kielicha”,… a według Łukasza jedynie wysyła anioła, aby Jezusa pokrzepił.
Po tej walce z własnym ego któremu ewidentnie nie podobala się perspektywa tortur i śmierci, Jezus nie ucieka, dobrowolnie pozwala się zaaresztować, każe Piotrowi schować miecz, a w dodatku, umierając na krzyżu prosi Boga, aby wybaczył i nie karał tych, którzy mu tę śmierć zadali.
Tak więc mowa tu o poddaniu się, popłynięciu z nurtem rzeki życia, akceptacji w sensie całkowitego zaufania i wiary, że wszystko jest dokładnie tak jak ma być,… o wybaczeniu i o… MIŁOŚCI.
I nie mam absolutnie pojęcia jak to się stało, że ta historia została wykręcona i przerobiona na gloryfikację cierpienia psychicznego, w dodatku tak, jak gdyby w tym cieprieniu psychicznym było coś wzniosłego, podczas gdy jedynym powodem z kórego cierpimy psychicznie jest to, że z uporem maniaków chcemy aby zawsze „działa się nasza wola”, bo ta „Twoja wola” jakoś nam, czyli naszym ego, niespecjalnie pasuje.
Tu warto pamiętać, że modlitwy są z jednej strony prośbami o interwencję, lecz z drugiej strony są poddaniem się woli Boga, z całkowitą wiarą że Bóg nas kocha i wie lepiej od nas jak ta rzeka życia ma płynąć i dokąd jej nurt ma nas ponieść.
Życzę wszystkim szczęśliwego Nowego Roku 🙂
Z serca dziękuję – pomógł mi jeszcze lepiej pewne rzeczy zrozumieć. Bardzo dziękuję. Przesyłam dużo dobra i dużo Miłości.
Droga Pani Agnieszko, Tak wiele lat lecze się ziołami i korzystam z medycyny naturalnej, ale na stosunki rodzinne ona nie pomaga.? Ja podjęłam decyzję o ograniczeniu kontaktów z osobami, które naprawdę zniszczyły moje zdrowie psychiczne. Nerwy były zszargane. Dziś wiem że to była dobra decyzja. Nie można stać w jednym miejscu gdy pozostali chcą pisać scenariusz Twojego życia. Na Pani blog trafiłam tydzień temu i nadal czytam i podziwiam. Życzę samych cudów. Bo Nasze życie to codzienny cud, tylko musimy to dostrzec.
Mądre słowa. Gdy nas ranią trzeba się mocno chronić i skupić na swoim zdrowiu i sile, ale z drugiej strony nie ma rodziny idealnej, wiele zależy od naszego podejścia. Kwestia wyśrodkowania jak we wszystkim. Wszystkiego dobrego w. nowym roku i dużo siły do tworzenia tego miejsca. 🙂
Bardzo mi się podoba Twoje podejście Agnieszko, które świadczy o prawdziwej świadomości. Pokazujesz ludziom jak przestać być ofiarą, a stać się bohaterem swojego życia. Kochana????
PS- dziękuję za świece ?. Cudowne, szczególnie przypadły mi do gustu „pełnia życia” i „zatrzymaj czas” ?
Jak można wspierać akceptacją osobę, siostrę, która rujnuje sobie życie i zdrowie? Dobre słowo również nie wystarcza. Być może jest to jej lekcja do przerobienia, ale jakim kosztem? Patrzeć na to z boku i akceptować? Jak?
Pani Agnieszko dziękuję za ten wpis. Przeczytałam przemyślałam i stary rok kończę bez urazy a w Nowy wchodzę z nadzieją. Wiem , że nie będzie
tak jakbym chciała ale godzę się z tym. Modlitwy czynią cuda. Dziękuję i życzę wszystkiego dobrego w nadchodzącym roku. Beata
Modlitwy przez Panią podane są niesamowite i naprawdę mają moc! Ostatnio często kłóciłam się z narzeczonym, dzisiaj niestety nie było inaczej. Dużo rozmawialiśmy, ale też dużo się kłóciliśmy i zakończyliśmy spotkanie w kiepskiej atmosferze. Zaproponowałam, że może powinniśmy sobie zrobić dzień przerwy i się ze sobą nie komunikować, żeby na spokojnie ochłonąć i przemyśleć. Po powrocie do domu, weszłam na Pani stronę na facebooku, żeby znaleźć filmik o mudrze na lęki i przy okazji wyświetlił mi się ten post. Weszłam, żeby przeczytać i wyciągnąć lekcję. Dosłownie kilka sekund po odmówieniu modlitwy do Aniołów Stróżów dostałam niespodziewaną wiadomość od narzeczonego – krótką, ale najważniejszą – Kocham Cię. Rozpłakałam się, bo właśnie tego było mi trzeba – a chyba sama nie zdawałam sobie z tego sprawy. Boska pomoc jest na wyciągnięcie naszych dłoni – trzeba tylko o nią poprosić.
Jestem fanką Pani bloga i książek. Jest Pani promieniem, który daje nadzieję i pomoc w trudnych momentach.
Dużo zdrowia i pomyślności w Nowym Roku!
Bardzo się ucieszyłam z tego wpisu, ponieważ w mojej rodzinie (tej pochodzenia) od pewnego czasu nie dzieje się dobrze. Mam wrażenie, że skonfiktowany jest niemal każdy z każdym 🙂 Wiele spraw się na to złożyło i są one bardzo trudne. Próbuję z tym walczyć na różne sposoby, ale jeśli tak, jak napisałaś, tylko jedna osoba pracuje nad sobą, bo inni uważają, że nie mają ze sobą żadnych problemów, to jest to dodatkowa przeszkoda. Twój wpis ogromnie mi pomógł i jakoś dodał otuchy. Modlitwy są piękne, będę z nich korzystać 🙂 pozdrawiam i ślę najlepszego w Nowym Roku <3
Witaj Agnieszko ! Piszę ,aby Ci ogromnie podziękować .Dzięki Tobie poznałam i zaczęłam kreować lepszy i piękniejszy świat !Pomogłaś mi Znaleźć w sobie tyle ciepła i miłości ,akceptacji i zrozumienia ,że pierwszy raz od lat moja Wigilia była spokojna , pogodziłam osoby które zawsze przy dzieleniu opłatkiem się kłóciły, miały pretensje w stosunku do siebie i wprowadzały negatywną energią ,która mnie zawsze przyćmiewała. Teraz to ja nadmiarem pozytywnych uczuć przyćmiłam ten konflikt , jak ? – poprostu jak chcieli zacząć się kłócić wyprzedziłam ich myśli i przytuliłam oboje do siebie i tyle 🙂 Wspaniałego dnia ! Pozdrawiam 😉
Jeśli można się włączyć do dyskusji, zawsze sprawdza się ta ewangeliczna zasada, żeby wpierw wyjąć belkę ze swojego oka, nim będzie się chciało usunąć źdźbło z oka innej osoby :). Poprawianie innych na siłę rodzi konflikty, zwłaszcza że sami nie jesteśmy przecież perfekcyjni. Pozdrawiam serdecznie ;).
Wielkiej skaly wiatr nie wzruszy
Umysłu mędrca nie wzruszy ani czołobitność ani obraza.
Bądź dla siebie latarnią, która oświetla twą drogę i
Nie poszukuj światła poza sobą.
Jesteśmy kształtowani przez nasze myśli. Jesteśmy tym czym one są.
Gdy umysł jest niezmęcony przychodzi szczęście i podąża za nami jak cień.
Pozdrawiam i życzę dużo pięknych chwil i harmonii w Nowym Roku dla Ciebie Agnieszko i Twoich czytelniczek/ów
U mnie konflikty rodzinne to chleb powszedni :/. Niestety są osoby, które nie potrafią zrozumieć co jest w życiu najważniejsze. Dzień bez kłótni bez intrygi to dla Nich dzień stracony. Właśnie jestem po mega kłotniach z rodzeństwem, które widzi błędy innych nie widząc swoich. Rodzeństwo, które przyjmuje kłamstwo, a nie prawdę. A ja ?. Ja mimo, dobroci,mimo, że trzymam się prawdy i żyję innymi kategoriami zazwyczaj najbardziej mnie to dotyka i ubija na maksa. Nie przespana noc, łzy itp. Dzisiaj godz 15 sta, a ja nie mam siły wstać z łóżka. Modlitwy, mantry i w myślach o co tutaj chodzi ?. O co chodzi z moją dobrocią ?. Czasami nie ogarniam rzeczywistości. Rodzeństwo jakby nic nie było. Jakby nic się nie stało, a ja uslyszałam o sobie takie bolesne kłamstwa o których nigdy nie zapomnę. Dzisiaj chyba pierwszy raz w życiu zoobojetniałam, a dobroc wyszła mi bokiem. Po raz pierwszy w życiu jestem dla kogos niemiła ale to już z osłabienia układu nerwowego. Z tego, że moja glowa nie pojmuje. A ciało ma po prostu dość. Pani Agnieszko jak to ogarnąć ?. Nie wyobrażam sobie być takim człowiekiem jak moje rodzeństwo czy bratowa bo zupełnie nie potrafię być inna niż dobra. Ale w dzisiejszych czasach takim ludziom żyje się po prostu trudno, a inni chyba to wykorzystują. Tak jakby mieli przyzwolenie na ranienie takich osób. Pozdrawiam :).
Też dziękuję za te modlitwy tym bardziej że w takich sytuacjach czasami brak słów do modlitwy. Niech prowadzą do dobrego rozwiązania problemów rodzinnych, tych które najtrudniej rozwiązać i na których w głębi serca najbardziej nam zależy. Potraktujmy trudne relacje jak wyzwanie. Dobrego Roku!
Dziękuje za ten wpis mi po świętach napięły się stosunki z niektórymi członkami rodziny.
Osobiscie mi metody duchowe pomogly w wielu waznych sytuacjach. Mialam powazny kontflikt z kolezanka, prosilam Boga o to zebym mogla odnalezc zrozumienie i wyjscie z tej sytuacji. I po paru miesiacach oyworzylam oczy przyznalam sie przed soba ze ja tez tak jak I ona nie bylam do konca uczciwa w tej relacji, pokonalam ego i poczulam jak schodzi ze mnie wielki ciezar, balast. Do dzis nie mamy kontaktu, ale ja nie zyje tym konfliktem odcielam sie i jest mi dobrze.
Droga Agnieszko…
Tak bardzo potrzebuję pomocy. Tak bardzo jest mi źle… uwierz, że ostatkami sił piszę ten komentarz, a moim ogromnym marzeniem jest żebyś zechciała mi cokolwiek na niego odpisać…
Czuję się pusta. Martwa w środku. Ogarnięta strachem, przerażeniem, w okowach własnych, strasznych myśli – nie funkcjonuję od tygodnia, nie mam siły na podstawowe czynności… zupełnie tak jakby coś we mnie zgasło. Czuję jakbym dryfowała w nicości. Zdiagnozowano u mnie depresję i nerwicę lękową – oczywiście lekarz zalecił tabletki, by jakoś to wszystko zagłuszyć…
Moim problemem już od kilku lat jest paniczny lęk przed śmiercią… i chyba przed Bogiem. Boję się wszystkiego…
Zatopiłam się w tym lęku i nie potrafię z niego wybrnąć… Moje myśli mnie zabijają. Zagłuszyłam chyba nawet swoją wiarę… ona podświadomie jest, ale ciągle w mojej głowie rodzą się wątpliwości. Czuję się tak strasznie źle… nie masz pojęcia ile łez wylewam w tej chwili, kiedy to piszę. Nie jestem w stanie funkcjonować, jeść, spać… a wszystko przez to, że trafiłam na artykuł, w którym naukowcy człowieka sprowadzili jedynie do funkcjonowania mózgu … stan zakochania, stan świadomości, emocji… wszystko to jest tylko reakcją chemiczną naszego mózgu. Kiedy to przeczytałam, po prostu umarło coś we mnie w środku… totalnie mnie to pogrążyło w smutku i rozpaczy. Czy miłość jaką darzę swoje dziecko jest tylko wynikiem pracy neuronów… czy wiara w Boga to również tylko wymysł ludzkiego narządu ukształtowanego potrzebami… czy istnienie człowieka sprowadza się wyłącznie do tego jedynego… czy śmierć oznacza po prostu koniec… Tak bardzo mnie to przybiło. Nie mogę funkcjonować… nie potrafię tego wszystkiego zrozumieć… Jestem tak strasznie zagubiona.
Pomóż mi Agnieszko… nie wiem co robić 🙁
Agnieszko z utesknieniem zerkam na nowy wpis…..
Pani Agnieszko jak zaczac z tymi kartami prace? Pytania zadawac jak.cos nurtuje czy kazdego dnia. Prosze o jakis wpis. Bede wdzieczna.
Oj ten wpis przyda się wielu osobom
Witam, wczoraj mieliśmy z mężem ciężką rozmowę o naszym związku, bardzo rozżalona poszłam spać, rano wstałam w złej kondycji psychicznej, przed chwilą odmówiłam modlitwy i w ułamku sekundy zadzwonił do mnie mój mąż. Bardzo ciężko ogarnąć to wszystko umysłem. Dziękuję za tą energię którą Pani daje, a tym samym magię która się dzieje
Podczas Świąt niestety złe moce robią co mogą, żeby odebrać nam radość świętowania. Ale jeżeli trwa się w łasce uświęcającej w jedności z Bogiem, to choćby świat pękł na pół, a potem jeszcze na sto kawałków, to naszej duszy nie stracimy. Ogromnie się cieszę, że było mi dane poznać bogactwo rzymskiego katolicyzmu, w którym mogę być z Bogiem tak blisko, jak z żadnym innym człowiekiem (dzięki Eucharystii). Nie szukam już swojej wartości w innych ludziach, bo któż ją zna lepiej niż Stwórca? A Anioły są wspaniałe. Chronią, ale i podsuwają wzniosłe, godne natchnienia. Tak mało pamiętam o swoim… Ale chcę, by było inaczej. Bo przecież eskortuje mnie on na drodze do życia wiecznego. Pozwólcie, że polecę Wam pieśń do Anioła na bazie znanej modlitwy: „Aniele Boży, Stróżu mój…”, sługa Jakub (znajdźcie na YouTubie).
Kochani, światła Ducha Świętego Wam życzę – idźcie zawsze w stronę Boga, bo w świecie jest dużo mroku. Szukajcie Go całym sercem, a jeśli będziecie szukać wytrwale i uczciwie, to Go znajdziecie. I ukochajcie Jego naukę, która – choć wymagająca – ostatecznie daje pokój serca i spełnienie najgłębszych tęsknot.
Ja sama mam całe życie pod górkę od ponad 35 lat, ale trzymam się Boga i dzięki Niemu jeszcze żyję. I wciąż mam szansę, by wybierać większe dobro.
Pani Agnieszko nie wiem czy mam uraz, czy ciagle wspominam jak teściowa z bratową mnie obgadywali w najbardziej paskudny sposób jaki się da-przyjeżdżały w odwiedziny jakby nigdy nic, mówiąc i naśmiewając się ze mną do czasu…kiedy obydwie się pokłóciły i jedna na druga powiedziała mi co o mnie mówiły…z bratowa nie rozmawiam, z teściowa tak, ze wzg na męża i wnuki. Czy wybaczyłam nie wiem, staram się być normalna i miła w stosunku do teściowej. Ale wiem o tym, ze ona taka do mnie nie jest. Czuje od niej antypatie do mnie i często mówi złośliwości w moim kierunku, nigdy nas nie pochwaliła-Nas czyli wnuków i męża. Nie wiem jak mam nie myśleć o przeszłości. Nie chce przyciągać w ten sposób negatywnej energii…co zrobić…
Ciągle słyszymy, że „rodzina jest najważniejsza”, że trzeba wybaczać. Żałuję, że nikt mi nie powiedział, że są granice, że nie muszę się na to godzić i walczyć o szacunek. Że chęć odcięcie się od tej rodziny, nie jest moją porażką. Że pewne osoby nigdy się nie zmienią a tkwiąc w tym toksycznym otoczeniu traci się zdrowie, poczucie własnej wartości. A odbudowanie tego może trwać całe lata albo i całe życie. I że rodziną można nazwać ludzi, z którymi nie wiążą cię więzy krwi.
Bo takie hasła jak „rodzina jest najważniejsza” wzbudzają w ofiarach poczucie bezradności i wyrzuty sumienia, że wogóle myślimy o opuszczeniu ich. A Ci którzy nas krzywdzą, czują się bezkarni bo wiedzą, że przecież nie opuścimy najbliższych, zwłaszcza gdy jesteśmy wierzący. Teraz, pierwszy raz od 15 lat, z dala od wszystkich, choroby powoli ustępują a ja zaczynam się czuć jak ktoś kto wart jest żyć na tym świecie. Odzyskałam wiarę w ludzi bo osoby, które spotykam na swojej drodze są podobni do mnie jeśli chodzi o empatie czy wartości. Teraz widzę na własnej skórze, jak wielki wpływ na to co przyciągamy do siebie, ma na nas nasze codzienne otoczenie. Wiem, że wszystko co nas spotyka jest lekcja, i wyciągam z tego rozdziału mojego życia wnioski, jednak jeszcze raz podkreślam, żałuję jedynie, że tkwiłam w tym tak długo bo wbito mi do głowy, że najważniejszą rzeczą na świecie jest rodzina.
Dlaczego „Rafael” a nie Rafał po polsku?
Jeśli Pani woli farmę Rafał, to proszę taką wybrać 🙂
Pani Agnieszko,
Czytam Pani bloga od kilku miesięcy i jestem pod ogromnym wrażeniem wartości treści, które można tu znaleźć. Cieszę się, że Internet może stać się narzędziem do szerzenia dobra. Jeśli mogłabym dodać coś od siebie taki maleńki minusik, który akurat mi nie przeszkadza, gdyż Pani teksty odczytuję i interpretuję według własnych wierzeń i przekonań, jednak myślę, że osoba mocno zagubiona duchowo może tym być zrażona, to kwestia podkreślania, że modlitwy te mamy kierować do Boga, bądź innych Świętych. Osobiście brakuje mi tutaj takiego podkreślenia, że każdy takie modlitwy może kierować do Siły, w którą wierzy. Myślę, że taka jest Pani intencja, jednak nie zawsze da się to jasno odczytać. Oczywiście nie chcę w żaden sposób narzucać Pani formy w jakiej Pani teksty powstają, chciałam jedynie podzielić się własnymi spostrzeżeniami.
Pozdrawiam serdecznie!