Przepis na kiszone ogórki domowej roboty podałam TUTAJ. Dlaczego warto je zdobić?
Jeszcze niedawno wyśmiewane i ignorowane, teraz w wielkim stylu wracają do łask – kiszonki. Współcześni naukowcy i specjaliści do spraw żywienia zgodni są co do tego, że są niezbędne dla naszego zdrowia. W Stanach Zjednoczonych prawie każda książka, która ukazuje się ostatnio na temat zdrowia i zdrowego stylu życia podkreśla jak ważne są kiszonki w naszej diecie. Przez całe lata były zupełnie niedoceniane i niemal całkowicie zanikły z menu współczesnego człowieka. A to wielki błąd. Kiszonki były obecne w kuchni człowieka od wieków. Zawierają naturalne probiotyki i prebiotyki, które są nam bardzo potrzebne. Nowoczesny styl życia nas ich jednak pozbawił. Do tego stopnia, że wiele mam pyta mnie, czy kiszone ogórki można dawać małym dzieciom. Moja odpowiedź jest prosta – nie tylko można, ale TRZEBA!
W naszym domu jada się kiszone ogórki niemal na co dzień, przez cały rok. Jesienią, zimą i wiosną często jadamy kiszoną kapustę (robię z niej przepyszne, zdrowe sałatki, przepis w mojej najnowszej książce), na wzmocnienie pijemy sok z kiszonych buraków (przepis w moich książkach na na blogu). To jest baza, absolutna podstawa. Ale kiszę również imbir oraz czosnek (genialne, silne naturlane lekarstwa!!!!), pomidory, marchewkę, paprykę, wszelkie odmiany kapust, na ostro i łagodnie (z myślą o dzieciach). Zdrowym kiszonkom poświęciłam cały rozdział mojej najnowszej książki pt. „Smak zdrowia”, ponieważ w moim przekonaniu nie może istnieć zdrowa domowa kuchnia właśnie bez kiszonek. A kiszonka domowej roboty to coś zupełnie innego niż ta ze sklepu. Dlaczego?
Ponieważ kiszonki kuponie w sklepie to NIE jest to samo. Przemysłowo zwykle nie kisi się, ale KWASI – a to zasadnicza różnica. Kiszenie to właśnie ten bezcenny, naturalny proces, który powoduje, że pożywienie staje się lekarstwem. Przemysłowe kwaszenie, to dodawanie octu lub pulpy, aby ten proces przyspieszyć. Nie ma to nic wspólnego ze zdrowiem. Dlatego tak ważne jest, aby nasze spiżarnie były wyposażone w domowej roboty kiszonki. Nic tego nie zastąpi. Dlatego polecam Wam zrobienie ogórków kiszonych samodzielnie, są wtedy zdecydowanie najlepsze i najzdrowsze. Szczegółowo o bezcennych właściwościach kiszonych ogórków, oraz przepis na domowe kiszone ogórki podałam w tym wpisie.
Nie należy słuchać osób, które mówią, że nie można pić soku z kiszonych ogórków lub kapusty, ponieważ zawierają sól. To jest jak wylewanie dziecka z kąpielą. Dla zdrowego człowieka sól jest niezbędna do życia. Oczywiście wszystko w odpowiednich ilościach, nie za dużo. Na sól zdecydowanie powinny uważać osoby, które mają nadciśnienie. Ale już dla osób, które mają niskie ciśnienie (tak jak ja) sól jest lekarstwem. Dlatego trzeba uważać na nasze indywidualne potrzeby. Każde lekarstwo w nadmiarze staje się trucizną. Dlatego pod żadnym względem nie należy popadać w przesadę. Ale przecież nie wypijamy litra soku z kiszonych ogórków dziennie, ale powiedzmy około ¼, góra do ½ szklanki dziennie (osoba dorosła). Tyle wystarczy. Ten sok to bogactwo bezcennych składników, które nie tylko niszczą pasożyty, ale również regulują trawienie i florę bakteryjną, która jest NIEZBĘDNA dla mocnego układu immunologicznego. A wkrótce nadejdzie jesień i zima – już teraz musimy zadbać o odporność naszą i naszych dzieci. Jest to dodatkowo ważne, jeśli Wy lub Wasze dzieci przechodziliście kurację antybiotykową – wtedy pamiętajcie o kiszonkach! To prosty, naturalny i bardzo skuteczny sposób, aby wzmocnić organizm. Trzeba zacząć robić to już teraz, zanim nadejdą jesienne słoty.
Kiszonki w diecie człowieka są ważne. Są niezbędne. Moja koleżanka, która jest właśnie w ciąży (z bliźniakami!) jest zdumiona, że odkąd pije polecony przeze mnie zakwas z buraków (przepis jest tutaj), wyniki jej krwi stały się rewelacyjne. Zdumiona tym jest również jej lekarka! 🙂 Super! :)))
Jeśli chodzi o kiszone ogórki i małe dzieci – gdy Helenka przyszła na świat, nie miałam wiedzy, kiedy można zacząć podawać kiszone ogórki małemu dziecku. Niewiele się mówi na ten temat. Miałam jednak w pamięci widok mojej chrześnicy Karolinki (równolatka mojego syna Michała), która będąc małym brzdącem stale biegała z kiszonym ogórkiem w ręku. Nieustannie gryzła je lub ssała. Wprost je uwielbiała! Śmiałam się z niej i nie przypuszczałam, że niemal to samo stanie się… z moja córeczką. Helenka po raz pierwszy sięgnęła po kiszonego ogórka sama i stało się to zupełnie naturalnie. Usiłowaliśmy niedawno ustalić z moim mężem, kiedy dokładnie to było i wydaje mi się nam, że Helenka miała wtedy zaledwie 9 czy 10 miesięcy. Wcale nie planowałam podawania jej kiszonych ogórków (kwaśne i słone), gdy była tak maleńka. Po prostu podczas śniadania wyrwała ogórka z mojej ręki i zaczęła go smakować. Z każdym kolejnym dniem wyrywała mi je coraz bardziej stanowczo. Dosłownie trzęsła się do tych ogórków! Ponieważ wierzę w mądrość małych dzieci, które są wychowywane w zgodzie z naturą, nie sprzeciwiałam się tej wyraźnej potrzebie. Po prostu je dostawała. Zdecydowanie lepszy jest widok małego dziecka z kiszonym ogórkiem w rączce, niż z paczką chipsów lub chemicznych słodyczy! Nasi przodkowie tak jadali, a mieszkali niemal w jednej izbie nie tylko z małym kotkiem lub pieskiem, ale również z całym inwentarzem domowym! I jakoś przetrwali, nie zniszczyły ich pasożyty. Dzisiaj ludzie moją pasożyty, gdy w ich domu jest piesek lub kotek. Dlaczego? Ponieważ nie jadają regularnie kiszonek. A przecież kiszonki to podstawa kuchni nie tylko dawnych Słowian, ale również mieszkańców starożytnych Chin czy Japończyków – a wiec najbardziej długowiecznej nacji świata. W tym prosty pożywieniu jest mądrość – warto jej słuchać.
Najbardziej zdumiała mnie pewna sytuacja. Otóż pewnej zimy Helenka złapała wirusa. Wydaje mi się, że miała wtedy 2 latka. Zaczęła gorączkować, a ja, jak każda mama, byłam przerażona. Nie podawałam Helence żadnych leków chemicznych, ale byłam w stałym kontakcie z lekarką. Mała miała gorączkę, ale jej nie zbijałam. Oczywiście stale ją kontrolowałam – to ważne. Współczesna medycyna nakazuje zbijać gorączkę sztucznymi preparatami, ale medycyna naturalna jest zdania, że gorączka jest oznaką, że organizm walczy z chorobą. W sposób uważny i kontrolowany dałam szansę, by organizm sobie z tą chorobą radził. Oczywiście nieustannie kontrolowałam temperaturę, aby nie była zbyt wysoka!
Podawałam córeczce nasze naturalne syropki (mniszek lekarski, czarny bez, syrop z malin) oraz pyłek pszczeli, odrobinę propolisu i miód. Wszystkie moje naturalne mikstury opisałam szczegółowo w mojej najnowszej książce pt. „Smak zdrowia”, w specjalnym, osobnym dziele o naturalnych metodach leczenia. Około godziny 16:00 Helenka zasnęła z gorączką. Spała dwie godziny. Obudziła się bez gorączki, powiedziała, że chce zjeść kiszonego ogórka i wypić soczek z kiszonych ogórków. Zdumiała mnie ta zachcianka, ale przecież wiem, że są tam bezcenne probiotyki i prebiotyki, a w soku znajduje się bezcenny wyciąg z czosnku i chrzanu – najlepsze antybiotyki na naszej planecie. Dałam to więc dziecku, chociaż byłam szczerze zdziwiona, że właśnie na to ma ochotę. Cóż, następnego dnia po chorobie nie było śladu. Ludzki organizm jest mądry, jeśli tę mądrość uszanujemy i pozwolimy się jej rozwijać…
Dlatego o tym piszę dzisiaj – kochani, zróbcie sobie i swoim dzieciom kiszone ogórki!!! Nie czekajcie na to, co w tym nadchodzącym sezonie pojawi się w aptekach. Nie czekajmy na nową odmianę zimowego wirusa. Działajmy już dzisiaj! 🙂 To już niemal ostatni moment, aby zabrać się za kiszenie ogórków. Bardzo Was do tego namawiam! Nie dla zaspokojenia potrzeb naszego podniebienia (chociaż kiszone ogórki są przepyszne), ale dla zdrowia naszego i naszych dzieci!
Powodzenia i na zdrowie!!! 🙂
Więcej moich pysznych, prostych i zdrowych przepisów znajdziesz w książkach „Smak wiecznej młodości”, „Smak ZDROWIA”, „Smak miłości”, „Smak szczęścia” i „Smak życia”. Moja seria „smaków” została nagrodzona statuetką „Herbapol Esencja Natury” 2019.
Tez uwielbiamy kiszonki, moje dzieci wsuwają od małego, podobnie jak Helenka 🙂
ogórki już zrobione, 50 słoików-jak co roku 🙂
Cudownie! 🙂 Ciepło pozdrawiam Mamę i dzieci! 🙂
Za każdym razem zachwyca mnie Twoja mądrość.;) Kiszę i przetwarzam owoce i warzywa od zawsze. Robiła to mama robię i ja. Czasami ktoś pyta po co? Dziś wszystko można kupić w sklepie… Niby tak…ale robiąc swoje własne zapasy wiem co jem sama i moja rodzina. A ogorasy oczywiście z domowego ogródka:) Pozdrawiam serdecznie – Justyna
Dziękuję za ciepłe słowa! 🙂 I za inspirujący komentarz. Przesyłam moc serdeczności! 🙂
Uwielbiam ogorki kiszone i wode z ogorkow od dziecka i zal mi wylewac jak zostaje. Moj sposob na zdrowy serek veganski kt moja nastoletnia corka uwielbia a wody z ogorkow nie wypije. Namaczam nasiona slonecznika w wodzie przez kilka godzin. Plucze i zalewam woda z ogorkow, blenduje z zabkiem czosnku na serek. Na koniec dodaje pokrojony koperek i pietruszke sol pieprz. Chwilke jeszcze blenduje i pyszny serek z ziolami do chleba lub jako dip. BARDZO GORACO POZDRAWIAM Z CANADY.
Super pomysł! Na pewno wypróbuję – to musi być pyszne! 🙂
Przesyłam ciepłe pozdrowienia do Kanady!!!! 🙂
Ja też tak robię! Można też wodę z ogórków dodać do tofu i zmiksować na gładki serek, który wtedy jest kwaśny i przypomina biały ser niewegański. Jak dodamy ciurt jogurtu np Sojade lub mleka roślinnego, szczypior i cebulkę, sól i pieprz to mamy serek wegański ala gzik wielkopolski – pycha. Fenomenalny jest z pieczonymi ziemniaczkami – najlepiej z ogniska oczywiście 🙂 Będę zamieszczać przepis u siebie na blogu niedługo także zapraszam!
A u mnie w rodzinie ciocia jest mistrzynią kiszonych ogórków – wszyscy je uwielbiają, coś cudownego. Często dodaje też do nich liście chrzanu, albo wiśni. Ja uwielbiam wypijać sok i wyjadać ukiszony czosnek 🙂 Badaniom się przyjrzę bo chętnie bym to zrobiła. Ciekawi mnie tylko jak w kropli krwi widać pasożyty? Jakieś przeciwciała? Pozdrawiam! Lisia Kita z Places and Plants
Ps Wreszcie się doczekaliśmy na wpis! :)))
Ale fajny pomysł:-)
Moja Helenka, która teraz ma 20 miesięcy też ciągle biega z kiszonym ogórkiem 🙂 Za to nie kiszonego nie tknie 🙂
Pozdrawiam
Aga
Badanie żywej kropli krwi jest super, ale zachęcam do poczytania na temat diagnostyki metodą VEGA TEST.
🙂
Kasia, a gdzie robiłaś to badanie? Ciekawi mnie to. Badanie żywej kropli krwi budzi kontrowersje, trzeba je dobrze wykonać. Ja byłem u Sylwii Wdowiak w Szczecinie, ona jest jednym z lepszych w Polsce która to robi. Ogólnie, to trzeba być też kumatym z innych dziedzin i stale chcieć się dokształcać.
Obecnie i na szczęście dużo się mówi o prebiotykach i probiotykach; ogolnie medycyna mikrobiologiczna bardzo sie rozwija; dlatego bardzo lubią kiedy sie pisze o tej tematyce; bakterie zabijamy bakteriami; probiotyki dają nam energię i odporność nawet psychiczną; są rowniez polecane przeciwko prochnicy; moje dzieci caly rok nie chorowaly , pierwszy taki rok od kiedy podaje im tylko 2 lyzki dziennie soku z roznych kiszonek; widze ze to calkowicie wystarczy; kiedy wokol wszyscy chorzy one nic; razem z moja rodziną; widze to rowniez wsrod moich klientów, kiedy zaczynaja spozywac wiecej kiszonek od razu niemalze czuja siły witalne; zawsze wszelkie leczenie zalecam od kiszonek:) troche ciekawostek o kiszonkach macie rowniez tutaj ; pisalam na stronie http://studiozycia.pl/articles/powody-dla-ktrych-warto-je-kiszonki-dlaczego-najlepiej-spoywa-je-przez-cay-rok.html
🙂
ja kiszę w wielkim słoju na na bieżąco już zjedliśmy dwa takie słoje od początku sezonu ogórkowego w tym roku:) i na zimę oczywiścei też muszą być:)! poza tym robię przecier z ogórków na zimę na zupę ogórkową którą moje dzieciaki uwielbiają! mam już 20 słoiczków na tą zimę:) Podrawiam serdecznie:)
Dziękuje i na zdrowie! 🙂
Super, że powróciłaś do nas z nowymi postami. Serdecznie pozdrawiam
🙂
Super wpis!!! Podzielcie sie dziewczyny Waszymi przepisami na kiszonki ?:))
Ja również zachęcam! 🙂
Jakbym czytała o swojej córeczce jeśli chodzi o początki smakowania ogórka kiszonego. Pewnego dnia, gdy siedziala na moich kolanach a ja trzymałam w rece kanapke z ogórkami (robione przez mojego tate) po prosto zdjęła mi go z kanapki i zaczęła zajadac a miała wówczas około 9-10 miesięcy 😀 Obecnie Tereska uwielbia ogórki kiszone i tez aż się trzęsie na ich widok. Dzieci wiedza co dobre. Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za wpis bo dzięki niemu dowiedzialam się, ze niepotrzebnie wylewam wodę po kiszonych ogórkach.
Dziękuję – to jest nas więcej 🙂
Ogórki kiszone domowej roboty są od zawsze w spiżarni. Od kilku lat jest też kiszona kapusta własnej roboty, którą jadamy całą zimę. Naprawdę czuć różnicę między kapustą kiszoną kupioną w sklepie a naszą domową. To zupełnie inny kwas.
🙂
Miło znowu rozpocząc z Panią dzień! Ile z przekazanej nam wiedzy wykorzystamy, to już inna sprawa, ale czytając Pani wpisy od razu czuję się zdrowsza, szlachetniejsza i naładowana dobra energią 🙂 Dziękuję!
Dziękuję! I ciepło pozdrawiam! 🙂
Pani Agnieszko już od dłuższego czasu śledzę Pani bloga i z wielu porad staram się korzystać. Napisała Pani teraz o kiszonych ogórkach i ich wpływie na nasz organizm w czasie chorób, otóż moja mama zawsze kiedy była przeziębiona, zmagała się z gorączką prosiła żebyśmy jej przynosili właśnie ogórki kiszone i razem z woda potrafiła pochłonąć cały słoik. Traktowaliśmy to trochę jak zachciewajkę ale teraz wiemy, że jej organizm tego potrzebował żeby zwalczyć infekcję 🙂
Napisała też Pani o badaniu żywej kropli krwi, które wywołuje sporo kontrowersji podobnie jak biorezonans, o którym ostatnio czytam. Zmagam się z brodawczakiem, który umiejscowił się na strunach głosowych i ponieważ lekarze twierdzą, że nie maja dla mnie żadnego rozwiązania oprócz mechanicznego usuwania przerostów średnio co pół roku chciałabym zacząć próbować jakiś niekonwencjonalnych metod leczenia. Czy miała Pani kiedykolwiek do czynienia z biorezonansem? A może ktoś z Pani otoczenia miał podobny problem i udało mu się z tego wyleczyć.
Serdecznie pozdrawiam
Ja niestety nie jestem w stanie odpowiedzieć na te pytania – ale może któraś z czytelniczek?
Mam nadzieję, że tak. Serdecznie pozdrawiam i… czekamy! 🙂
Droga Pani Agnieszko
Mam pytanie odnosnie pylku pszczelego. Czy moglabym go podawac mojemu 16 miesiecznemu synkowi? Czy Pani podaje pylek pszczeli swojej coreczce profilaktycznie czy tylko w razie infekcji?
Oczywiście, że można, ale trzeba zacząć od bardzo małych dawek – najpierw oby sprawdzić, czy nie ma alergii, a później stopniowo przyzwyczajać. Można podawać w razie infekcji, ale jeśli dziecko ma skłonność do infekcji lub nie jest już karmione mlekiem mamy, to warto przed zimą podawać profilaktycznie 🙂
AGNIESZKO NAJDROŻSZA!!
NARESZCIE NOWA KSIĄŻKA!!!
JUŻ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ!!
POZDRAWIAM
ALINA
Tak! 🙂 Ogrom serca, pracy, czasu, uwagi, czułości w tej książce… Dlatego tak długo milczałam na blogu. To było przeogromne zaangażowanie 🙂 Pisałam dla Was całym sercem! 🙂
Wkrótce napiszę o książce, że już wkrótce będzie. Tak się cieszę i jestem tak przejęta… 🙂
Pozdrawiam ciepło! 🙂
To cudownie ❤️
W Twoich książkach jest magia i tyle pozytywnej energii, że czuć ją fizycznie 🙂
Nie wiem jak to robisz
Ja jestem dojrzałą kobietą, nie jestem podatna na wpływy, zawsze mam własne zdanie przeważnie różne od większości ludzi a mimo tego Święta Bożego Narodzenia spędziłam z Twoim „Smakiem Świąt” na kolanach 😉
„Pełnię Życia” już zamówiłam i teraz pozostaje tylko czekać do października
pozdrawiam
Jestem zdziwiona i zasmucona tym wpisem , kiszonki to polska tradycja ,jak daleko trzeba odejść od natury i odejść od tradycji żeby tylko pisać o ogórkach ,kapuście i burakach .W moim domu i tysiącach domów moich fejsbukowych znajomych stoją cały rok słoje z kiszonkami .Robimy non stop mieszanki kiszonych warzyw krojonych w duże kawałki i zatopione w pysznym soku .Kisimy owoce i grzyby ,jemy kiszonki codziennie .Słoje wyglądają pięknie ,są w nich różnokolorowe warzywa i mnóstwo przypraw ,baldachy kopru ,chrzan kozieradka ,pieprz chilli ,czarnuszka ,gorczyca ,ziele ,liście laurowe ,czasami kurkuma ,nasiona kminku i innych przypraw .Mieszamy kawałki ogórków z kawałkami kapusty ,papryki ,fasolki ,rzodkiewki kalafiora cebuli czosnku ,marchwi selera i innych warzyw .Kiszonki to nie tylko ogórek i kapusta
Och, Pani Beatko kochana! Dziękujemy za te piękne, budujące słowa!
My prości ludzie potrzebujemy takich inspiracji!!! 🙂
Przepis na nasze domowe, kiszone pomidory z estragonem i rozmarynem podałam w „Urodzie Życia” rok temu 🙂
Lata temu pisałam również o kiszonych cytrynach, kalarepce i rzodkwi. To dla smakoszy 🙂
Papryka kiszona – cudna jako ozdoba, zwłaszcza z ogórkami (kontrast kolorów), ale dla nas trochę zbyt miękka, skóra zbyt gruba – dzieci nie przepadają. Podobnie jak za ostrymi dodatkami i nadmiarem przypraw.
Koszona marchewka – obowiązkowo do kapusty! 🙂
Czosnek, cebula i chrzan – jasna sprawa – dajemy prawie wszędzie gdzie się da!
Proszę uważać na kiszoną fasolkę – fasolka zawiera szkodliwe substancje, które są redukowane wyłącznie podczas gotowania.
To ważne. Bardzo polecam cudną książę „Zbrodnie roślin” – tam również sporo o grzybach i wszelkich roślinach.
Ten artykuł nie jest o dekoracji wnętrz, ale o prawdziwym odżywianiu się, życiu, zdrowiu 🙂 Rozumieją to doskonale osoby które, podobnie jak ja, ukisiły w swoim życiu już chyba wszystko, co się da 🙂
Polacy kiszą to, co mają – ogórki, kapustę i buraki. To na normalne życie wystarczy. I jest to całkiem spore spektrum. Na moje oko fajne, różnorodne i zdrowe.
Więc nie ma co się smucić i martwić! Trzeba się cieszyć 🙂
Pozdrawiamy ciepło! Życzę zdrowia, spokoju serca i pogody ducha! 🙂
Mam pytanie.
Gdzie można zrobić badanie żywej kropli krwi?
pozdrawiam
Monika
🙂
Niestety nie mogę podać adresu miejsca na badanie, przepraszam. Ale można znaleźć w wielu miastach! 🙂
Pozdrawiam!!! 🙂
Przykro mi, ale nie. Proszę się rozejrzeć w swojej okolicy 🙂
Pani Karolino, nie ma powodu do rozczarowania – różnice zdań zdarzają się nawet w najlepszym małżeństwie! To normalne! 🙂
Zdania na temat tego badania w środowisku medycznym są podzielone.
Ale nie ma powodu do paniki – to badanie nikomu przecież nie szkodzi! 🙂
W tym tekście nikogo nie zachęcam do wykonania tego badania – piszę jedynie, że my je wykonaliśmy. Bo to prawda 🙂
I stało się ono dla mnie pretekstem do wyciągnięcia pewnych wniosków – którymi się dzielę. To nie jest tekst o badaniu.
Ale skoro o nim mówimy – dzięki niemu mój syn zaczął dbać o siebie. A dzięki temu wrócił do zdrowia i sił witalnych. Zrozumiał, jak ważne jest zdrowe odżywiania i zdrowy styl życia.
Dla mnie to BEZCENNE! Nigdy lepiej bym mu tego nie wytłumaczyła! 🙂 A tak zobaczył na własne oczy. Porównał krew mamy i swoją. Zobaczył co robi z człowiekiem zdrowe odżywianie, ruch, wolność od wszelkich używek, zdrowy oddech itd. To go obudziło! 🙂
Tak więc nie było żadnych skutków ubocznych tego badania, a profity – owszem! 🙂
To badanie nie jest szkodliwe, nie ma żadnych skutków ubocznych, nie przynosi nic złego – więc nie widzę powodu, aby przed nim kogoś przestrzegać 🙂
Ludzie wydają pieniądze na na bardzo szkodliwe jedzenie, napoje i używki – to jest problem. Ale takie badanie… 🙂
Jakże miło jest zobaczyć na ekranie żywe komórki swojej krwi. Dla mnie to bezcenne!!!
I jeszcze jedno – zamiast krytyki (która nic konstruktywnego nie wnosi do tematu) bardzo proszę o wskazanie innych metod badania, które Pani zdaniem są lepsze, bardziej wiarygodne i możliwe do wykonania dla „normalnego człowieka”. W zdrowych granicach finansowych, dostępne bez lekarskiego skierowania, obejmujące tak szerokie spektrum jak badanie żywej kropli krwi.
Ludzie tego potrzebują! To czytelnikom pomoże! Czekamy! Poważnie!!!! Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź!
Pozdrawiam serdecznie! 🙂
Witam,
Jeśłi ktoś potrzebuje naukowego dowodu na cudowność kiszonek to polecam:
http://www.health.harvard.edu/blog/nutritional-psychiatry-your-brain-on-food-201511168626
Droga Pani Agnieszko,
Jestem absolutnie zakochana w Pani blogu!
Wszystkiego dobrego!
Pani Agnieszko zwróciła Pani uwagę przy temacie kiszonek na nekajacy mnie problem A mianowicie pasożyty. Mam poważny z tym problem… doszło już do silnych reakcji skórnych A lekarze wynajduja wciąż inne leki antyhistaminowe… A to nie tędy droga. Może temat do nowego postu?bardzo proszę o jakieś rady
U nas w domu zdecydowanie częściej się jada kiszone kapustę, jako dodatek do obiadu parę razy w tygodniu, moje dziecko uwielbia, średnio dwa razy w miesiącu musze kisić nowy słój kapuchy
Dzień dobry Pani Agnieszko:)
Piszę do Pani w zupełnie innym temacie, obecnie czytam książkę Przebudzenie Anthony’ego de Mello i chciałam serdecznie ją Pani polecić, a może już ją Pani zna?, jeśli tak to jestem ciekawa Pani opinii:)
Moc serdeczności:)
Asia
Droga Agnieszko!
Proszę o pomoc! Zaznaczę na początku, że jestem nowicjuszem w zaprawianiu. Zrobiłam wczoraj z twojego przepisu ogórki, przy dwóch słoikach jest wypukłe denko zakrętek, odwracając je do góry dnem nie słyszę żadnych „syków” – czy to oznacza, że ogórki mimo tego, że zakrętka jest wypukła są szczelnie zamknięte? Czy powinnam je podgotować, aby się zapasteryzowały? Czy może jest już na to za późno? Nie wiem czy zostawić je w spokoju czy próbować jakoś uratować? Tylko jak? Nie wiem czy się jeszcze do czegoś nadają?
Będę wdzięczna za jakiekolwiek wskazówki 🙂
Pozdrawiam serdecznie, Ewelina
Od poczatku roku robilam sobie kiszony barszcz, a potem kiszony sok z kapusty i popijalam codziennie po szklance rano i do dzis schudlam okolo 7 a moze 8 kilogramow. Musze tu zaznaczyc, ze wczesniej mialam z tym problem, pomimo tego, ze raczej staralam sie unikac slodyczy, nie jadam tlusto i nie pijam niczego slodzonego, jadam duzo zieleniny, warzyw i owocow, a miesa niewiele, a wga uporczywie stala w miejscu a nawet bywalo, ze rosla. A teraz bez zmiany sposobu odzywiania taki sukces i pomogly mi w tym wlasnie kiszony barszcz i kiszony sok z kapusty.
Witam wszystkich! Piszę odnośnie pytania Sylwii o biorezonans. Sama jakiś czas temu zaczęłam przygodę z tą metodą, gdyż żaden z lekarzy nie był w stanie mi pomóc. Generalnie jestem niedowiarkiem jeśli chodzi o nie do końca sprawdzone, tajemnicze metody leczenia i w tym przypadku również nie mogę jeszcze powiedzieć, że tak do końca się przekonałam. Muszę poczuć na własnej skórze efekty, wtedy uwierzę. Chciałabym napisać o moich dotychczasowych wrażeniach. Po pierwsze trzeba bardzo uważać przy wyborze gabinetu, gdyż wiele z nich jest nierzetelne. Na wyniki badań ma wpływ nie tylko jakość i dobór sprzętu ale też doświadczenie i umiejętności diagnosty. Sama w sumie korzystałam z trzech różnych miejsc zanim zdecydowałam, które wybiorę. A od razu muszę nadmienić, że takie eksperymenty do tanich nie należą. W gabinecie, do którego chodzę używa się generatora plazmy, który jest dużo silniejszy od urządzeń z elektrodami. Na swojej drodze poznałam masę ludzi, którzy biorą ze mną udział w terapii i są to osoby z wielu przedziałów wiekowych, nie tylko starsze (o których często myślimy, że łatwiej dają się naciągnąć), również osoby dobrze wykształcone. I to właśnie historie tych osób przekonały mnie, że warto spróbować. Jedna z pań dojeżdża kilkaset kilometrów i nocuje u swojej kuzynki, która wyleczyła się w tym ośrodku. Twierdzi, że gdyby na własne oczy nie widziała, jak kuzynka wyszła z ciężkiego stadium boreliozy, nigdy nie dałaby się namówić. Bardzo często z terapii korzystają rodziny, w których już ktoś się wyleczył. Głównie są to osoby z boreliozą, którym nie pomogły wielotygodniowe serie antybiotykoterapii, czasem nawet dożylnej. Były przypadki osób, które z powodów zniszczonych stawów nie mogły chodzić i wróciły do pełnej sprawności. Jeden z panów, który tam pracuje wyleczył się właśnie tą metodą (chociaż wcześniej sam był do niej sceptycznie nastawiony). Kiedyś rozmawiałam z lekarka, która wyleczyła swoją ciężko chorą córkę. Niektórzy uczestnicy terapii mieli styczność z lekarzami, którzy nie negowali tej metody. Innymi patogenami, z którymi można usuwać są wszelkiego rodzaju pasożyty, gronkowce, paciorkowce, pleśnie i grzyby a także wirusy (w tym brodawczaka). Osobiście nie chcę jeszcze wypowiadać się na temat efektów mojego leczenia gdyż mój problem jest złożony i nie tylko patogeny mogą za niego odpowiadać. Poza tym dopiero jestem w trakcie terapii, a na efekty często trzeba poczekać jeszcze trochę po zakończeniu, aż organizm dojdzie do siebie. Na pewno widzę różnicę, niektóre dziwne dolegliwości się wycofały (mam nadzieje, że już nie powrócą) i coraz częściej mam więcej energii. Wiele osób, które poznałam, stwierdza znaczną poprawę, co przekonuje mnie do kontynuacji. Myślę, że jest wiele nadziei w tej metodzie. Podobno w Niemczech biorezonans jest często stosowany w gabinetach medycznych i dofinansowywany ze służy zdrowia. Obawiam się jednak, że gabinety, którym zależy wyłącznie na pieniądzach przyniosą złą sławę całej metodzie poprzez nierzetelne badania i niewiarygodne wyniki. Muszę jeszcze napisać, że terapia do najtańszych nie należy (ale wieczne wizyty u specjalistów i tradycyjne leki również). Pozdrawiam wszystkich serdecznie, a zwłaszcza Ciebie, kochana Agnieszko 🙂
A właśnie w tym roku miałam sobie darować te ogórki….a tu taki wpis.
no nic….zrobię, wiem, że to zdrowe
a tak na marginesie, myślałam sobie dziś rano o Pani robiąc do pracy kanapkę z grillowanymi warzywami
wiele Pani zawdzięczam
Najlepiej zapomnieć, bo to totalna bzdura.
Pani Agnieszko,
w pełni się zgadzam – kiszonki i soki z kiszonek to samo zdrowie. Ale to co warto jeszcze podkreślić – nie mogą być pasteryzowane. Więc albo robimy samemu, albo trzeba poszukać takich niepasteryzowanych, bo soki zapasteryzowane tych drogocennych bakterii już chyba nie posiadają…
pozdrowienia
Jarek
Ogórki kiszone – rewelacja – ja zawsze dodaje kilka liści dębu
Oprócz ogórków kiszę od pewnego czasu pomidorki, czerwoną kapustę z marchwią, jabłkiem i cebulą oraz kapustę pekińską z marchwią i chilli.
Są wspaniałe! Polecam 🙂 i pozdrawiam serdecznie!
Przepisy mozna znaleźć na moim blogu
http://gotuj-sam.blogspot.com/2015/10/kiszone-pomidory-przystawka-w.html
http://gotuj-sam.blogspot.com/2011/11/kwaszonka-z-czerwonej-kapusty.html
http://gotuj-sam.blogspot.com/2011/11/kiszona-kapusta-pekinska-z-papryka.html
Pani Agnieszko dziękuję za ten artykuł o kiszonkach. Ja sama ich nie robię; dostaje od mamy pyszne ogórki a kapustę kupuję w małym sklepiku. Moja 11 letnia córcia nie wyobraża sobie żadnego posiłku bez ogórków kiszonych A wodę przelewa do kubka i macza w nim chleb jako przekąskę (nowy wynalazek kulinarny☺) natomiast z uwielbienia do kapusty jest bardzo znana w naszym zieleniaku Zamiast słodyczy kupuje garść kapusty a Pani Hela dolewa jeszcze soczek. I tak od zawsze. Dzieki temu moja córcia nie choruje!!! Kieszonki to rewelacja Polecam wszystkim
Pani Agnieszko! Nie podaje Pani żadnej chemii dzieciom, antybiotyków to cudownie! A co ze szczepionkami? Ja też od niedawna zmieniłam bardzo styl życia i nieodłącznym elementem są właśnie kiszonki domowej roboty, a najbardziej uwielbiam zakwas buraczany. Pozdrawiam
Witam Pani Agnieszko!
Dziękuję, za to, że Pani jest. Z radością i wzruszeniem odwiedzam Pani bloga. Identyfikuję się z Pani filozofią życia. Jestem wdzięczna za wszystko co mnie w życiu spotyka, od kilku lat moją nadzieją i przewodnikiem jest Pan Jezus.
Podobnie jak Panią, przez wiele lat faszerowano mnie antybiotykami, mój układ odpornościowy nie był w stanie sam zwalczyć żadnej infekcji. W styczniu 2014 w wieku 35 lat zdiagnozowano u mnie astmę oskrzelową (oczywiście dzięki mojemu zdeterminowaniu). Wówczas wynik spirometrii kształtował się na poziomie wyniku „starszej Pani”. Testy skórne wykazały alergię na pyłki drzew, trawę i kurz. Od tej pory przyjmuję sterydy wziewne (na razie niestety są niezbędne). Powoli wychodzę na prostą dzięki homeopatii (poprawiła się wydolność płuc i odporność), od 1,5 roku nie biorę antybiotyków. Jest to proces powolny, w dalszym ciągu dopadają mnie lekkie infekcje wirusowe z bólem gardła lekką gorączką i kaszlem, nawet co miesiąc. Od początku listopada 2016 stosuję ssanie oleju słonecznikowego i są już efekty, przyjmuję zgodnie z Pani zaleceniem pyłek kwiatowy z miodem i propolisem, a także imbir, kurkumę, cynamon.
Proszę o radę jak wyleczyć astmę, chcę żyć bez sterydów. Podobno astma ma związek z jelitami i można ją wyleczyć dietą.
Ze świątecznymi życzeniami i pozdrowieniami Kasia, woj. pomorskie
Jest wiele potwierdzonych przykladow wyleczenia astmy metoda oddychania dr Buteyko. Prosze poszperac w internecie na stronach anglojezycznych. Na jezyk polski zostaly przelozone ksiazki poswiecone tej metodzie autorstwa Patrick McKeown.
Sezon ogórkowy w pełni 🙂 Myślałam, że jestem beznadziejna jeżeli chodzi o przetwory, albo ten przepis jest genialny. Ogórki małosolne jak marzenie. Robię dużą szklaną michę, obciążoną kamieniem polnym, której zawartość znika, zanim staną się dobrze ukiszone….jędrne, smaczne, pachnące koprem i czosnkiem. Nic się nie marnuje, nawet woda z kiszonki wykorzystana. Teraz w upalne dni doskonała. Czuję jak jej właściwości i samo dobro rozchodzą się po całym ciele z każdym łykiem…..pyszności, pyszności, a ten zapach rozchodzący się w całej kuchni i jadalni. Mąż powiedział, że 25 lat ukrywałam się z moim talentem do kiszenia ogórków. Polecam ten przepis. Myślę, że uda się każdemu.
Witam Pani Agnieszko,
ogórki kiszone według pani przepisu zrobione, są wspaniałe.
mam pytanie, gdyż nowe nakrętki puszczają i wycieka. wiem, że zbierają się gazy w słoikach ale czy ogórki się nie popsują jak słoiki będą nieszczelne?
pozdrawiam.
Hej. Zwiekszylam ilosc kiszonek w diecie do 2-3 porcji dziennie (z uwagi na candide) i zaczelam miecpitwirne bole glowy. Czy jest to efekt histaminy czyefekt ubijania zlych bakterii, ktore wydzielaja toksyny? Co w takim razie, zmniejszyc ilosc kiszonek spowrotem do 1 porcji co drugi dzien?
Jeśli Pani koleżanka jest w ciąży z bliźniakami, to który jest ojcem dziecka ?