Kilka lat temu podróżowałam po Bali. To była niezwykła podróż, pod wieloma względami transformująca i wnosząca do mojego życia nową świadomość. Jednym z jej elementów było spojrzenie świeżym okiem na „miejsce mocy”. Domowe miejsce mocy czyli odosobnienia, skupienia i modlitwy. Posiada je tam absolutnie każde domostwo. Zanim na Bali powstanie dom lub jakikolwiek inny budynek, w miejscu, w którym ma stanąć, budowana jest najpierw niewielka świątynia lub mała kapliczka. To jest święty zwyczaj przekazywany z pokolenia na pokolenie. Dlatego na Bali więcej jest różnego rodzaju świątyń niż samych domów. Zachwycił mnie ten zwyczaj i zainspirował. Podobne zwyczaje były przecież kiedyś w Polsce, a w niektórych jej częściach nadal są żywe.
Wiele razy czytałam o kobietach, pisarkach, artystkach, które posiadają takie „miejsce mocy” (bo tak je wtedy nazwałam) w swoich domach. Nie musi to być od razu cały pokój przeznaczony do medytacji. Wystarczy jedno małe miejsce – obok łóżka lub nawet na parapecie okna, które stanie się punktem skupienia i odrodzenia. Miejsce, w którym znajdą się przedmioty budzące nadzieję i wdzięczność. Mała przestrzeń, która pomoże wycofać się ze świata codziennej aktywności, aby przyjrzeć się swojemu wewnętrznemu życiu.
Przez długi czas zastanawiałam się, jak mogłoby wyglądać takie moje osobiste miejsce. Nie chciałam tworzyć w domu sztucznych ołtarzy. Nie szukałam też niczego na siłę. Byłam otwarta i cierpliwa. Pewnego dnia zobaczyłam w małej galerii nepalskiej niewielką szafkę, ręcznie robioną i misternie malowaną w roślinne i kwiatowe motywy. Była niemal żywa, oddychała intensywnością barw i piękna. Od razu wiedziałam, że to jest to! Postawiłam ją w sypialni tak, że widzę ją z łóżka. Okazało się, że obraz medytującej postaci, który wcześniej kupiłam, idealnie do niej pasuje. Powiesiłam go nad szafką. A na niej postawiłam piękną figurkę Matki Boskiej, którą kupiliśmy na pchlim targu. I świeczkę, którą dostałam w prezencie. Z biegiem czasu na szafce stanęły dwie figury Aniołów, które przywieźliśmy z Paryża. Położyłam obok nich muszle i kamienie przywiezione z podróży, pełne dobrych wspomnień. A potem dwa duże nasiona afrykańskiej rośliny, które podarowała mi przyjaciółka po powrocie z dalekiej wyprawy. Postawiłam też ręcznie robioną świecę z naturalnego wosku. W małej szkatułce umieściłam różaniec, który od wielu lat jest moim talizmanem. Obok stanęło pudełko, do którego wkładam listy dziękczynne i błagalne, podstawka na kadzidełka i mała doniczka z kwitnącą rośliną. Na ramie obrazu powiesiłam sznur modlitewny i różaniec. To elementy, które są dla mnie dobre i szczęśliwe. Za każdym razem, gdy spoglądam na moje „miejsce mocy”, czuję się chroniona, spełniona i pełna nadziei. To miejsce jest dla mnie punktem zaczepienia, gdy moje myśli wędrują w niechcianym kierunku. Pomaga w koncentracji, gdy medytuję. Tam zapalam świeczkę, gdy moi bliscy, ja lub świat potrzebują specjalnej modlitwy, intencji, dobrej energii i wsparcia. Tam też zapalam świeczkę, gdy odchodzi z tego świata osoba, którą darzę ciepłym uczuciem, lub gdy ktoś zachoruje. Tam też zapalam świeczkę, gdy wydarzy się coś miłego i pragnę skoncentrować się na uczuciu wdzięczności.
Uwielbiam też naszą Polską tradycję budowania domowych lub przydrożnych kapliczek. Darzę je szczególnym sentymentem i często z moim mężem zatrzymujemy się, by te miejsca sfotografować i przez chwilę się przy nich pomodlić. Gdy podróżujemy po świecie widujemy je również w wielu innych miejscach świata, na wszystkich kontynentach. Zdobione kwiatami świeżymi, suszonymi lub sztucznymi, ręcznie robionymi girlandami, czasem liścikami dziękczynnymi, medalikami, różańcami. Zatrzymuję się przy nich i czuję ich energię. Takie miejsca wzruszają, zmuszają do refleksji i dają moc.
Każdego ranka, gdy otwieram oczy patrzę na moje małe miejsce wielkiej mocy. I od razu wiem, że jestem chroniona i zaopiekowana. Dzięki temu od razu pamiętam również, że prawdziwe miejsce mocy zawsze i wszędzie jest ze mną – jest we mnie 🙂
A czy Ty masz swoje osobiste „miejsce mocy”?
Tak, Pani Agnieszko kiedyś to była w Polsce tradycja tworzenie takich miejsc, teraz zanika , choć byłam zaskoczona jak po 20 latach pojechałam w góry i pierwsze na co zwróciłam uwagę to na to ,ze każdy dom góralski ma wbudowaną maleńką kapliczkę służąca do ochrony domostwa .Jako dziecko nie zwracałam uwagi na takie wystroje. Teraz kiedy jeżdżę tam częściej chodzę i oglądam każdy dom z wielką ciekawością , każda kapliczka jest inna i jest to tak mistyczne zjawisko. Bardzo mi się to podoba i tworzy niesamowity klimat. Ja w swoim poprzednim mieszkaniu miałam takie „magiczne miejsce” podobne do tego jak Pani opisuje ale w obecnym mieszkaniu , choć mieszkam tu już 14 lat nie mogę takiego miejsca znaleźć, utworzyć, coś mi nie służy to mieszkanie a nie mam na obecną chwilę możliwości zmiany ale muszę się skupić , może dostanę natchnienia i utworzę i tu swoje „magiczne miejsce” , może mi się uda i odmieni mi się coś w życiu? Może poczuję tę ochronę i że to jest moja przystań? Pozdrawiam Serdecznie Dana .
Pani Danusiu, już samo tworzenie takiego miejsca zmienia naszą energię. A codzienne obcowanie z nim, przed zaśnięciem i zaraz po przebudzeniu całkowicie nas zmienia. W tym szalonym świecie bardzo potrzebujemy poczucia ochrony, nawiązania kontaktu z Siłą Wyższą, oczyszczenia, pozytywnego ukierunkowania myśli.
Bardzo kibicuję Pani, by takie miejsce powstało!
Ciepło pozdrawiam! 🙂
Ciekawy, inspirujący tekst. Podziwiam Pani dojrzałość i umiejętność budowania swojego życia takim, jakiego Pani potrzebuje. Cieszę się, że w końcu pojawił się w Polsce dobrze słyszalny głos, który w tak pozytywny sposób, bez straszenia i radykalizmu podpowiada, jak można zmienić coś w swoim życiu na lepsze, czasem bardzo prostymi metodami.
Ja też wierzę w taką pozytywną energię, która płynie z wartościowych dla nas przedmiotów. W mieszkaniu nie mam co prawda jednego „miejsca mocy”, ale lubię otaczać się dobrą energią w postaci przedmiotów z podróży, ważnych książek, ramek ze słowami, które mnie motywują, roślin. Po lekturze tego wpisu zastanawiam się nad stworzeniem symbolicznego miejsca do medytacji, którego być może w moim mieszkaniu brakuje… Chociaż myślę też, że kształt naszego „miejsca mocy” zależy od etapu życia, na jakim jesteśmy i gdy pojawi się taka potrzeba, miejsce do medytacji czy modlitwy stworzę naturalnie, teraz widocznie potrzebuję miejsc inspirujących do działania i rozwoju:)
Pozdrawiam!
Bardzo dziękuję za piękne słowa! 🙂
Cudownie Pani to opisała i z pewnością ten wewnętrzny głos idealnie Panią poprowadzi we właściwym kierunku. Świadome otaczanie się tym, co dobre, pozytywne, do nas wzmacnia – to wielka wartość. Czujemy ją każdego dnia, prawda? 🙂
Bardzo ciepło pozdrawiam i życzę ciągle pięknych odkryć! 🙂
Pani Agnieszko, inspirująco tym razem!
Nie mam takiego swojego miejsca w domu, za to często zatrzymuję się przy jednej kapliczce, która jest po drodze do naszego domku działkowego na wsi. Jest ona kolorowa, kiczowata ale aż promieniuje pięknem. Zawsze wygląda inaczej i jakby przemawia do nas. To jest takie moje miejsce „po drodze” 🙂
pozdrawiam najcieplej,
Kasia
Ja myślę, że w takich miejscach niesamowicie działa intencja osoby, która tę kapliczkę zbudowała oraz modlitw, które przyjmowała przez te wszystkie lata. Wszystko jest energią 🙂
Ciepło pozdrawiam! 🙂
Dziękuję za piękny wpis!
Ja również dziękuję i ciepło pozdrawiam! 🙂
Witam Pani Agnieszko 🙂
zacznę od serdecznych pozdrowień dla Pani i dla Pani Najbliższych. To mój pierwszy komentarz na Pani blogu, ponieważ dopiero niedawno go odkryłam. Od pierwszego zaczytania zapałałam do tego miejsca mnóstwem ciepłych uczuć 🙂 Miejsce, które Pani tu stworzyła, jest cudowne! 🙂 Dlatego też chętnie się rozgoszczę i zostanę na dłużej 🙂 Nawiązując do tematu wpisu, nie mam jeszcze swojego „miejsca mocy”- jak to Pani pięknie nazwała, ale wiem na pewno, że się o takie postaram 🙂 Dodam ponadto,że jestem szczęśliwą posiadaczką Pani książki „Smak szczęścia” i bardzo ją sobie cenię. Już wiem, że z pewnością znajdzie ona miejsce w moim osobistym miejscu mocy 🙂
Wszystkiego Dobrego dla Pani,
Aleksandra
Ale mi miło! Niesamowicie!!!
Z całego serca dziękuję! I bardzo ciepło pozdrawiam! 🙂
Witam serdecznie Pani Agnieszko!
Wiem, że tutaj omawiany jest inny temat, ale mam ogromną prośbę. Chcę zacząć podawać 1,5 l córeczce pyłek pszczeli. Nie wiem od jakiej dawki zacząć przy takim szkrabie tzn. w jakiej ilości wody rozpuścić jaką ilość pyłku oraz jaką dawkę podać na początek i jak ją zwiększać. Wiem, że pisała Pani już wcześniej na ten temat, ale chciałam znać szczegóły, jak Pani dokładnie podawała pyłek Swojej córeczce.
Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedź.
Pani Olu. Ja też zaglądam na blog mojej żony 🙂 na pewno Pani odpowie ale myślę że się nie pogniewa jak odpiszę do Pani 🙂 Otóż rozpuszczamy stołową płaską łyżkę pyłku w około 50 ml letniej wody. Po dokładnym rozpuszczeniu (czasami zostawiamy tak wymieszany przykryty na godzinę lub dwie) biorę mała strzykawkę i podaję córeczce od 2 do 5 ml roztworu. Mniej jak jest wszystko w porządku. Troszkę więcej jak ma np. lekki katarek … Resztę wypija któreś z nas. Na smak można reagować różnie. Nie wszyscy go lubią. Czasem popijają wodą lub sokiem. Nasza córeczka pije bez problemu i mówi że smakuje jak miodek – bo miodek też je.
Pozdrawiam ciepło 🙂
Witam Panie Robercie!
Dziękuję serdecznie za wyczerpującą odpowiedź. :)) Zaczęłam już podawać od mniejszy ilości i stopniowo zwiększam. Córeczce również smakuje, więc myślę, że problemów większych nie będzie z przyjmowaniem pyłku. Blog Pani Agnieszki zawiera dużo informacji dla zdrowia i ducha, z których chętnie korzystam, ponieważ jestem w podobnym wieku i ostatni wiele dotychczasowych priorytetów w moim życiu uległo zmianie. Pozdrawiam serdecznie.
PS. Cieszę się, że trafiłam na ten blog, bo wiele spraw jest mi szczególnie bliskich. Tak jak książki napisane przez Panią Agnieszkę. I oczywiście wspaniałe oprawa fotograficzna. :))
O.B.
Pani Olu, widzę, że mój cudowny mąż już odpowiedział. Ja chciałam tylko dodać, że takiemu maleństwu trzeba zacząć podawać pyłek (podobnie jak wszelkie nowości) stopniowo, i uważnie obserwować reakcje. Żyjemy w dziwnych czasach, gdy wiele osób ma równie uczulenia i alergie, które kiedyś w ogóle nie były znane. Dlatego ja proponuję podawanie wszelkich nowości do porcji absolutnie minimalnych. A gdy wszystko jest dobrze, można je zwiększać. Nasza córeczka ma już 2,5 roczku, więc jest troszkę starsza…
Życzę zdrowia i ciepło pozdrawiam! 🙂
Droga Pani Agnieszko,
Czytam Pani bloga od dawna. Jestem pod wrażeniem Pani poglądów na życie, na świat i staram się brać z Pani przykład. Od jakiegoś czasu odnalazłam w swoim życiu na nowo Boga. Przez wiele lat zmagałam się z problemem alkoholu w rodzinie. Teraz na nowo oddycham bo oddałam swoje życie w ręce Boga. Przestałam się bać, staram się cieszyć każdą chwilą i układam swoje życie na nowo. Bóg jest nadzieją i wsparciem a życie zgodne z najpiękniejszymi wartościami jakie nam przekazał (10 przykazań Bożych) daje prawdziwą i wieczną radość z życia. Będę się modlić za ludzi takich jak Pani, oby było nas więcej -> wtedy świat będzie piękniejszy 🙂
Dziękuję bardzo za ten wpis! 🙂 Niedawno byłam na koncercie, po którym muzycy zaprosili mnie na wódeczkę. Podziękowała i powiedziałam, że nie piję. Nie dlatego, że nie mogę, ale dlatego, że nie chcę.
„To tak można? To na czym ty jedziesz?” – zapytał muzyk.
Na tej właśnie energii o której Pani pisze. Ona daje niesamowitą moc i takiego „Powera”, że nie potrzeba żadnych używek, które de facto tylko otumaniają i nas odcinają – i od siebie i od tej wspaniałej, dobrej, silnej, czystej energii.
Dziękuję, gratuluję, trzymam kciuki i ciepło pozdrawiam! 🙂
Pani Agnieszko,
Jestem nadal pod wielkim wrażeniem Pani spotkania w CH Reduta. Dodało mi to „skrzydeł” i jeszcze dokładniej studiuję Pani bloga i wdrażam zasady w swoim życiu. Każdy Pani wpis jest dla mnie jak spojrzenie w lustro. Obecnie mieszkam w stolicy ale w mojej rodzinnej wsi na Podlasiu mamy mnóstwo takich pięknych kapliczek. Moja rodzina ma nawet swoją zbudowaną przez pradziadka. Lubię latem zanosić tam kwiaty i chwilę posiedzieć. To są magiczne miejsca..Czytam każdy Pani wpis i jestem Pani wdzięczna, że porusza Pani takie proste życiowe tematy, okraszone spokojem, doświadczeniem i ciepłem. Niczym dłoń mamy..
******
Ma Pani absolutną rację, że powodem naszych dolegliwości jest zatruty organizm. Moje częste bóle głowy i brak ochoty na cokolwiek brały się właśnie z tego.
Mam nadzieję, że jak pójdę tą samą drogą co Pani – mój organizm się odrodzi. Bardzo tego potrzebuje..Mam 28 lat a wiek metaboliczny 43.:( To znak by wziąć się w garść…
Przy okazji wpisu zastanawiam się czy próbowała Pani tego słynnego chleba Hruby? Widziałam go w sklepie ale nie miałam odwagi kupić…Serdecznie pozdrawiam i życzę spokojnego dnia 🙂
Pani Edytko, to ja bardzo dziękuję za spotkanie, za ciepłe słowa i piękną dobrą energię! 🙂
Chleba Hruby jeszcze nie próbowałam, ale dziękuję za inspirację. I proszę się nie bać! Jeśli coś Panią pociąga, to trzeba za tym pójść. To Pani intuicja, ciekawość, świata, potrzeba doświadczania, próbowania, wybierania. Proszę się otworzyć na to, z pewnością jest w tym wiele odkryć i ŻYCIA.
I proszę mi o tym pisać – to mnie na pewno będzie inspirowało i również otwierało!
Tym czasem przytulam Panią i bardzo ciepło pozdrawiam! 🙂
Witam Pani Agnieszko, ja tez mam taka swoja oaze w sypialni na komodzie. Dwa lata temu bylam z meżem w Tajlandi i tam kupilam Ganesha figurke, przywiozlam ja do domu postawilam na komodzie obok kart anielskich i moich kamieni i poprosilam o dziecko( nie moglam zajsc w ciaze) po miesiacu dowiedzialam sie ze będę mamą:) i 14 miesiecy temu nasza Sofie przyszla na swiat, teraz stoja tez jej buciki od chrztu kolo Ganesha i aniolów:) i tak buduje sie piekne i nowe wspomnienia i dary
Od wszechswiata:)dziekuje za wpis,pozdrawiam !!!:)
A ja dziękuję, że podzieliła się Pani swoją historią! Tak to właśnie działa! A osoby, które boją się pomieszania tradycji religijnych chciałam uspokoić: Bóg jest tylko jeden. Koniec kropka.
W różnych częściach świata wyrażany jest w różny sposób, ze względu na różnice kulturowe.
Bóg tak stworzył ten świat, byśmy uczyli się wzajemnie akceptacji i otwierali na siebie, czerpali z tej różnorodności, bo jest piękna i nas wzbogaca . Czasy w których żyjemy są wyjątkowe – po raz pierwszy na Ziemi naprawdę możemy się otworzyć i naprawdę czerpać z całego świata. Wszyscy ludzie na tej Planecie, niezależnie od wyznania są braćmi i siostrami. I wszystkich Bóg kocha JEDNAKOWO.
Naszą energią i nastawieniem możemy blokować w naszym życiu ten cudowny przepływ, albo się na niego otworzyć.
Dziękuje raz jeszcze i bardzo ciepło pozdrawiam! 🙂
Pani Agnieszko, Prosimy o zdjęcie kapliczki – miejsca mocy !!! Bardzo prosimy!!!
Pani Karolu, ale przecież jest zdjęcie kapliczki. I to bardzo wyjątkowej, bo zbudowanej w mojej inicjatywy przez mojego Męża i naszego przyjaciela Pana Janka. To jest kapliczka „dziękczynno – błagalna”.
Budowaliśmy ją, aby podziękować za wszystkie błogosławieństwa, jakie otrzymaliśmy w życiu. Głownie za prowadzenie, rozwój, poradzenie sobie ze słabościami, uzdrowienie, dar świadomości. W podziękowaniu za opiekę i ochronę. I błagalna… o dalszą opiekę oraz o to, co przynosi każdego dnia życie. Wkrótce po tym, gdy powstała ta kapliczka zaszłam w ciąże.
To jest moje miejsce mocy. A to w moim pokoju… Jest tylko moje 🙂
Chciałam je sfotografować, ale się nie udaje. Odbieram to jako znak – widocznie tak ma być.
Ciepło pozdrawiam! 🙂
Pani Agnieszko trafiłam tu przypadkiem i bardzo Pani dziekuje .Narazie moim miejscem mocy będzie pudełko , do którego włożę cenne dla mnie i ważne artykuły , moje rózne modlitwy przywiezione z podrózy i ściągane z internetu , obrazeczki .Rózaniec mam zawsze przy sobie ale te rózne moje teksty zawsze szukam w razie potrzeby i teraz już wiem ,że brakuje mi 'miejsca mocy ” Przeszłam i nadal przechodzę trudne chwile i pomagaja mi moje modlitwy ale ten pomysł z” miejscem mocy ” jest cudny , na pewno mi pomoże pozdrawiam
Witam,
Pani Agnieszko, mam prośbę o wpis. O wpis o jakiejś podróży, którą Pani odbyła sama. O takiej, kiedy było Pani trudno a przed Panią było kilka dróg i wiedziała Pani, ze wybierając jedną już nie będzie miała Pani możliwości powrotu. Wydaje mi się, że każda kobieta taką ma. Że staje za mgłą dotychczasowych doświadczeń i musi dokonać jakiejś zmiany. Często słyszę, że jak kobieta zmienia fryzurę to, podejmuje jakieś decyzje. A mi się wydaję, że wtedy każdy z nas idzie gdzieś sam i tam dokonuje wyboru odnośnie dalszych planów. Czasem chodzi o śmierć bliskiej osoby, czasem o rozwód, czasem wybór odejścia od kogoś. Okres „żałoby” i żalu nad swoim życiem minął, a w nas wzbudziła się świadoma decyzja, ze trzeba iść dalej. I proszę o wpis właśnie dotyczącego takiego momentu w życiu.
Pani Agnieszko
To wspanialy pomysl.
Uwielbiam pani blog i dziekuje, za inspiracje i dzielenie sie z nami wiedza, pomyslami i piekna energia 🙂
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Jestem Pani wielką fanką, mam wszystkie pani książki, które są wspaniałe. Za Smak życia (nabyłam jako ostatnią na Allegro) zapłaciłam ogromną sumę, ale było warto 🙂 Cieszę się, że trafiłam na pani blog, widzę, że mogę tu zaczerpnąć wiele dobrej energii oraz skorzystać z dobrych rad 🙂 Czytając o tym miejscu mocy pomyślałam, że właśnie czegoś takiego mi potrzeba. Przed pół roku straciłam pracę, teraz doszły jeszcze kłopoty ze zdrowiem. Czuję, że czytając pani wpis, dostałam wskazówkę co mam robić. Serdecznie dziękuję, jest pani wspaniałą osobą. Pozdrawiam cieplutko 🙂
Pani Agnieszko
Zamiast świeczki własnej produkcji proponowałabym postawić małą gromnicę poświęconą w kościele w dniu 2 go lutego w święto Matki Bożej Gromnicznej .
Pomysł na domową kapliczkę jest super i cieszy mnie wielce, że pani o tym napisała . Dziś tak bardzo młodzi ludzie wstydzą się tego typu tradycji bo nie pasuje do nowoczesnego design`u w domach.
Pozdrawiam ciepło.
Pani Agnieszko,
dopiero nie dawno odkryłam Pani bloga, zastanawiałam się pod którym postem mogę napisać te słowa (bo rzeczywiście odnoszą się do wszystkich) jednak wybrałam ten bo mimo wszystko jest mi najbliższy 🙂
Dziękuje, za inspirację i dzielenie się piękną pozytywną energią. To bardzo cenne 🙂
Ja tworze moje miejsce mocy razem z mężem, jest to ziemia którą się opiekujemy i która skłania nas do życia po swojemu, choć ciągle nie tak często jakbyśmy chcieli 🙂
pozdrawiam ciepło!
Pani Agnieszko!!! Bardzo dziekuje za Ten wpis!!!! Udalo mi sie stworzyc taki kacik w samym sercu naszego domu, czyli w kuchni:) bo tam toczy sie nasze zycie. Moi znajomi mowia o tym miejscu kacik mocy:) a ja dodam ekumeniczny kacik mocy:) Pani Bloga odkrylam dzis wieczorowa pora i tak mnie wciagnelo, ze hoho:) i do tego tekst o kaciku mocy:) ksiadz Twardowski w jedynym ze swoich wierszy napisal:” ktokolwiek nas spotyka od Niego pochodzi”- i ja tak mysle o tym niespodziewanym spotkaniu z Pania 🙂 pozdrawiam cieplo!!!!
Bardzo inspirujący wpis! Aż chce się poszukać u siebie takiego miejsca. Czytając pomyślałam, o niedawno czytanej przeze mnie książce, gdzie pojawiały się „Boże Gaje”, miejsca modlitwy i odosobnienia. Ja swoje miejsce wyciszenia, ukojenia znajduję między stronami pamiętnika. Jednak takie miejsce na modlitwę też dobrze by mi zrobiło.
Witam, jestem dziś po obejrzeniu programu TVN z Pani udziałem – chrzan bardzo mnie zainteresował i już przygotowuję miksturę z miodem i cytryną !
Co do magicznych domowych miejsc Mocy – co powiecie o ustawianiu piramidek energetycznych np. w przydomowym ogródku ? Czytałam artykuły na ten temat – jestem zafascynowana … Chcę taką Piramidę postawić u siebie.
Pani Agnieszko, jest Pani rzadką wspaniałą kobietą. Posiada Pani urodę, mądrość i wspaniałą rodzinę (chociaż z tego co pamiętam nie zawsze tak było). Wiem z własnego doświadczenia, że warto być sobą, czekać, tęsknić i z pewnym bagażem doświadczeń tworzymy coś bardzo dojrzałego, mocnego. Ma Pani w sobie bardzo dużo ciepła, pokory i odwagi w głoszeniu poglądów i przekonań. Żal mi niezmiernie ludzi, którzy tak bardzo boją się mówić głośno o tym co myślą, czują, w co wierzą – stają się wówczas tak bezbarwni, puści duchowo…
Pozdrawiam Panią wraz z Rodziną serdecznie i życzę wszystkiego, co najlepsze i najpiękniejsze – Grażyna
Witam ponownie 🙂 czytam i dziękuję że Pani pisze ,będę szukała dla siebie takiego ,,czegoś,, dziękuje i podziwiam Panią 🙂
Witam Pani Agmieszko .Bardzo spodobał mi się wpi s,tak szczery i bezpośredni Jest Pani osoba publiczna i niewiele z tych osób potrafi przyznać się do wiary .moze powieszchownie .Mnie spodobało się przyznanie do rózańca ,który w moim życiu pełni bardzo ważna role .
Co do tematu magicznego miejsca ,to chcę powiedziec ze też będąc w Zakopanem zachwyciłam sie kapliczkami przy domach ,W jednym właściciel sam wyrzeźbił Jezusa Frasobliwego .Piękny.Wtedy podjęłam decyzję ,że przy moim domu też postawię kapliczkę .Obecnie jestem w trakcie porządkowania terenu i remontu w domu ,ale kiedy już sie z tym uporam ,znajdę godne miejsce na kapliczkę .Chce dodać ,ze mieszkam 10 minut autobusem od dworca w Krakowie ,więc prawie centrum .Przyznam ,ze miałam małe obawy jak to może być przyjęte,ale jestem odważna i zrobię to na pewno.A pani wpis upewnił mnie w tej decyzji ,bo myślałam ,ze może jestem niedzisiejsza i zakręcona .
Ponieważ domownicy się wyprowadzili i planuję większą sypialnię ,więc i tu chcę mieć taki kącik religijny Jestem osobą religijną ,choć nie zawsze tak było .Dziś ciesze się ze swojej wiary i pewne przemioty maja u mnie honorowe,a przez to magiczne miejsce.pozdrawiam serdecznie Anna Lidia
Pani Agnieszko! Bardzo się cieszę, że darzy Pani szacunkiem naszą rodzimą katolicką tradycję wraz z kultem wizerunków Madonny. Z tej tradycji płynie piękny, pozytywny przekaz: miłości, braterstwa, dobra, szacunku dla istnień. Nie zawaham się stwierdzić, że Chrześcijaństwo ustawia człowiekowi poprzeczkę wyżej – inspirując do szukania głębokich wartości i niekoniecznie najłatwiejszych rozwiązań. Warto jest zatrzymać się w tym dzikim pędzie życia, wsłuchać w siebie i poszukać tam Boga oraz duchowości. Ja także mam w pokoju swój malutki ołtarzyk z Madonną – i modląc się przy nim, polecając Bogu swoje sprawy i dziękuję za każdy dzień ( zawsze jest za co podziękować ). W ten sposób odnajduję spokój, właściwy kierunek, przestaję się bać życia… Nie ma co się oglądać na „wyśmiewaczy”, którzy drwią z duchowości – trzeba być sobą i nie pozwolić nikomu odebrać sobie duszy. Pozdrawiam!
Pani Agnieszko,
dzisiaj, za sprawą artykułu w czasopiśmie kobiecym, pierwszy raz trafiłam na Pani bloga. To „spotkanie” dla mnie było niezwykle odkrywcze. Widocznie człowiek podświadomie szuka czegoś co mu jest w danej chwili potrzebne :-). Dziękuję za niezwykle inspirujący materiał o mantrach (odśpiewałam Ra Ma Da Sa z moją 12-letnią córką Julią) oraz domowych miejscach mocy. Fajnie to Pani nazwała i opisała. Dzięki temu to co nieuświadomione staje się realne i określone. Dla mnie niezwykle ważna jest więź z Matką Boską, dlatego w budowanym przez nas z mężem domu będzie miała swoje miejsce. Miejsce mocy.
Od dzisiaj będę częściej zaglądać na pani stronę, bo wszystkiego nie da się przeczytać naraz.
Pozdrawiam Agnieszka
Piękny wpis. Właściwie trafiłam na tego bloga zupełnie przypadkowo, a przy lekturze każdego kolejnego wpisu coraz bardziej upewniałam się, że zostanę tu na dłużej jako stały czytelnik. Tak pięknie połączone są w tych wpisach rzeczy, którymi żyję na co dzień – zdrowym, świadomym stylem życia i duchowością.
Dziękuję! 🙂
Agnieszko po przeczytaniu tego wpisu marzę, aby zobaczyć na fotografii to miejsce mocy. Jeśli byłaby możliwość pokazania go na blogu lub na instagramie byłabym ogromnie wdzięczna.
Dziękuję za ten wpis!
Pozdrawiam cieplutko!
Iza
Dziękuje Pani Agnieszko!
Pani Agnieszko, Pani jest piękna nie tylko fizycznie ale i duchowo. Dawno nie czytałam tak pięknego tekstu. Jest mi Pani bardzo bliska i mam podobną filozofię życia. Też mam w domu taki prywatny, mały ołtarzyk, przy którym dziękuję i prosżę Boga o ważne sprawy w naszym życiu. Podobnie jak Pani mogę to robić z mężem, bo jesteśmy wierzący i to jest dla nas wielki dar. Kupiłam ostatnio większą figurkę Matki Boskiej do ogrodu, a on zupełnie niespodziewanie przywiózł z tartaku piękny pień z wyciętym miejscem na umieszczenie tam figurki. Było mi bardzo miło, choć miałam inny pomysł. Pani bloga zaraz pokazałam córkom, jest mądry i inspirujący. Zyczę Pani i panu Robertowi oraz Córeczce dużo zdrowia i opieki Matki Bożej. Mariola
Dziękuję kochana! Czuje tę opiekę na każdym kroku… 🙂
Przesyłamy ciepłe pozdrowienia!!! 🙂
Witam Pani Agnieszko,
trafiłam na Pani bloga szukając informacji o Rytuałach Tybetańskich i tak siedzę i czytam i czytam. Mogę tu znaleźć wiele inspiracji dla siebie. A ten spokój i pozytywne podejście 😉 😉
Mam taki swój kącik „mocy”. Ale (o ile dobrze pamiętam) to nigdy nie było takiego zamiaru po prostu powstał z potrzeby duszy. To jest wydzielone miejsce na komodzie. Tutaj palę świeczki zapalam kadzidełka. Mam na nim m.in figurkę Buddy przywiezioną z mojej pierwszej dalekiej podnóży. Oraz wielką szyszkę, kilka kamyczków i muszelek i kilka innych drobiazgów. Wszystkie te elementy mają swoją historię i znaczenie emocjonalne. Na komodzie ustawiam też kartki jakie czasem dostaję, lub które sobie sama kupię podczas podróży czy odwiedzin w muzeum. Do tego kwiatek i perfumy, a nawet kawałki kory w szklanym wazonie. Takie miejsce napawa mnie spokojem i optymizm. I jest moje 😉