Kiedy niedawno opublikowałam na moim Instagramie informację, że na blogu znajduje się przepis na marchewkowe ciasto bez glutenu, bez laktozy i bez cukru, jedna z czytelniczek napisała :

Sory Aga, ale dla mnie to nie ciasto u mnie nikt by tego nie ruszył… zastanawiam się czy Ty teraz w ogóle jadasz normalne ciasta?   

Akurat byłam na warsztatach, które prowadziłam. Wokół mnie było około 50 kobiet w różnym wieku, z których większość nie jada glutenu i laktozy, w większości są świadome tego, co jest zdrowe, dbają o swoje ciała i dusze, pragną się rozwijać i zmieniać nawyki żywieniowe. Gotują zdrowo niezależnie od upodobań i preferencji kulinarnych męskiej części rodziny, ponieważ wiedzą, że jeśli one nie zadbają o siebie i swoich partnerów, to kto to zrobi?…

Kiedy zaczęłam moją drogę przemiany dwanaście lat temu, w mojej pierwszej książce pt. „Smak życia” pisałam o tak dziwnych przyprawach jak kurkuma, imbir czy kardamon. Wtedy kupienie niektórych składników w naszym kraju graniczyło niemal z cudem, a dzisiaj są dostępnie wszędzie, nawet w małych miasteczkach i miejscowościach. To niezwykłe, że w tak krótkim czasie tak wiele się zmieniło, nie tylko w naszym stylu życia, ale głównie w naszej świadomości.

W mojej książce pt. „Pełnia życia” pisałam: „Nie ważne w jakim świecie żyjesz – ważne jaki świat żyje w tobie”. Dlaczego?

Dlatego, że nasz świat jest pełen wszystkiego – tego co złe, a także tego co dobre. Kiedy my się zmieniamy, kiedy nasze wibracje się podnoszą, zaczynamy nadawać na innych falach, na innych częstotliwościach i wtedy zaczynamy przyciągać do siebie osoby podobne do nas – z podobną energią. To zabawne, bo pośród osób, które ja przyciągam do siebie tak zwane „normalne” ciasta (czyli pieczone z mąki pszennej) zdecydowanie nie są uważane za normalne. Tu normalne ciasta pieczone są ze zdrowych, pełnowartościowych mąk, które nie tylko nie zatruwają organizmu, ale go odżywiają.

Ale nie o kulinariach miałam pisać. Chciałam napisać o tym moim cudownym odkryciu przyciągania do siebie tego, czym jesteśmy i czym emanujemy ze swojego wnętrza.

To nie prawda, że przeciwieństwa się przyciągają – to jest mit. Przyciągają się podobieństwa i to jest główna zasada prawa przyciągania. Nawet jeśli kat przyciąga swoją ofiarę i tworzą ze sobą toksyczny związek – nie są to przeciwieństwa. Z punktu widzenia energii obracają się na dokładnie tych samych wibracjach. Jeśli pragniemy przyciągać do siebie wspaniałych ludzi, sami musimy pracować nad swoim rozwojem, nad oczyszczaniem, nad przepracowaniem swoich żali, pretensji do ludzi i świata, złości, agresji oraz użalania się nad sobą i stawiania siebie w pozycji ofiary. Jeśli pragniemy doświadczać dobrego życia zmianę trzeba zacząć od siebie, od swojego serca.

Jestem zdumiona i zachwycona tym, jak szybko te zmiany ostatnio następują. Na moich warsztatach jest coraz więcej osób, ponieważ coraz więcej osób się budzi i pragnie się rozwijać. Jestem wręcz poruszona determinacją, jaką u wielu osób widzę i czuję.

Na świecie dzieje się coś naprawdę niezwykłego. Gdy byłam na początku mojej drogi użycie w tekście czy w wywiadzie słowa „dusza” było nie do pomyślenia. W tej chwili jest to normalne. Mnóstwo osób weszło na tak wysoki poziom świadomości w ciągu ostatniej dekady, co nie udało się ludzkości przez ostatnie stulecia! Widzę to wszędzie wokół siebie.

Nie wiem czy słyszeliście przepowiednie, które płyną do nas z wielu niezależnych od siebie stron, źródeł i nurtów, że w roku 2020 ma się wydarzyć coś niezwykłego – ma przyśpieszyć wibracja Ziemi. Wszyscy czujemy, że ten proces już się zaczął – odczuwamy to poprzez przyśpieszenie czasu. Czas już nie biegnie, nie płynie, ale dosłownie galopuje. Przed chwilą był ranek, a już jest wieczór, przed chwilą było lato, a już jest prawie grudzień, przed chwilą miałam 20 lat, a już mam… No cóż 🙂 Ludzie „wtajemniczeni” twierdzą, że czas przyspiesza, ponieważ zmusza nas do rozwoju. Ludzkość nie może już dłużej utrzymywać się na tak niskich wibracjach jak dotychczas (przepotężne, niszczące wszystko ludzkie ego). Musimy się przebudzić. Coraz więcej osób już się przebudziło, a mnóstwo osób czuje silne, dotkliwe, wewnętrzne wołanie, aby zacząć nad sobą pracować. Wewnętrzny ból, cierpienie, niepokój, rozbicie, pustka – to nic innego, niż wołanie duszy do przebudzenia i przemiany.

Jeśli ktoś zbyt długo trwa w jednej pozycji, to zaczyna go coś fizycznie boleć, kłuć, drętwieć. Co wtedy musi zrobić? Poruszyć się i zmienić pozycję. Dokładnie tak samo jest z naszymi duszami – jeśli zbyt długo tkwimy w czymś, co nie jest dla nas dobre, to pojawia się wewnętrzny ból. Po co? Aby wymusić na nas zmianę pozycji – zmianę stylu życia, wartości, przekonań, nawyków. Wewnętrzny ból to sygnał, że najwyższy czas coś zmienić.

Jakie są przepowiednie dotyczące zmian wibracji w 2020 roku? Nie jest to do końca sprecyzowane. Podobno osoby, które są na niskich wibracjach (duże ego, pycha, zawiść, zazdrość, agresja, nienawiść, narzekanie, użalenie się nad sobą i inne niskie wibracje) powiedzą: miało się coś wydarzyć, a nic się nie wydarzyło…  Natomiast osoby, które będą na wysokich wibracjach (miłość, współczucie, miłosierdzie, radość, dobro) powiedzą „Nareszcie! Oto nastała Nowa Ziemia!!!!.

Inni twierdzą, że osoby, które są na wysokich wibracjach jeszcze bardziej wzrosną w świadomości i rozwoju, a osoby, które są w niskich wibracjach jeszcze bardziej zostaną wchłonięte przez „ciemną stronę mocy”. Nie wiem jak to ma w praktyce wyglądać, domyślam się, że chodzi tu o przestrzeń wariantów – świat naszej świadomości. Ale może macie na ten temat inne informacje – piszcie proszę.

Niezależnie jednak od tego, jak to będzie wyglądało w praktyce wygląda na to, że pozostał nam już ostatni rok – w naszym najlepiej pojętym interesie jest nasz zdeterminowany, zaangażowany rozwój. Teraz jest czas, kiedy otrzymujemy niezwykłe możliwości oraz wszelkie możliwe wsparcie w tym rozwoju. „Postaw jeden krok w kierunku Boga, a on zrobi tysiąc kroków w Twoją stronę” – jest to teraz bardziej żywe, niż kiedykolwiek wcześniej.

W naszym najlepszym interesie jest to, aby zacząć robić w sobie i w swoim sercu porządki. Przebaczać, przepraszać, odpuszczać, godzić się, życzyć ludziom tego, czego życzymy sobie. Zakopać topory wojenne, odpuścić urazy. Wspierać innych. Medytować, modlić się, czytać, rozmawiać z mądrymi ludźmi, wznosić swoją świadomość. Nie marnować już czasu na głupstwa, ale zająć się tym, co naprawdę ważne – wnoszeniem miłości oraz światła do świata.

Aby móc tego dokonać bardzo ważne jest, byśmy stali się istotami nie reaktywnymi, ale proaktywnymi.

Co to znaczy: osoba reaktywna reaguje na bodźce zewnętrzne bezpośrednio, bez refleksji, bez świadomości. Jest bodziec (na przykład ktoś na nas trąbi w korku), a z naszej strony jest reakcja – na przykład wyzwiska i złość.

Osoba reaktywna nie ma żadnej kontroli nad sobą, nie kieruje swoimi instynktami, ale jest ich niewolnikiem (podobnie jak robot lub zwierzę – przepraszam, nie chce nikogo urazić).

Osoba proaktywna wybiera swoją reakcję i reaguje w taki sposób, w jaki chce – aby czuć się dobrze, spokojnie, aby nie wypełnić siebie negatywną energią, aby nie oddać swojej energii, spokoju i zdrowia (bo to wszystko jest ze sobą ściśle powiązane).

Oto trzy sposoby proaktywnego wyboru reakcji na trudną sytuację:

  1. Odpuść.
  2. Zaakceptuj z miłością.
  3. Zareaguj dokładnie odwrotnie niż podpowiada reaktywna natura.

Punkt 1.

Odpuść walkę. Odpuść zemstę. Odpuść urazy. Odpuść nastroszone ego (tylko ja mam rację i nikt inny, moje musi być na wierzchu – to typowa szarpanina niedojrzałego, ale za to bardzo nadętego ego).

Jeśli spierasz się z partnerem po rozwodzie – odpuść. Wszystko odpuść. Skup się na zdrowiu i spokoju dzieci. Bo tylko to jest naprawdę ważne. Nie żale, pretensje i walka o dobra materialne. One są nietrwałe – ale to co zostaje w dzieciach jest trwałe i bardzo realne.

Punkt 2.

Jeśli masz na przykład w swojej rodzinie chorą osobę, którą się zajmujesz  – nie użalaj się nad sobą i losem (każdy z nas dostaje DOKŁADNIE takie doświadczenia, jakich potrzebuje, aby się rozwijać). Jeśli nie możesz zmienić tej sytuacji – to zaakceptuj ją z miłością.

Punkt 3.

Zareaguj dokładnie odwrotnie. Na przykład ktoś jest dla Ciebie niemiły, tak bardzo, że złość i obelgi same cisną się na usta – zareaguj dokładnie odwrotnie, spokojnie i uprzejmie.

Jeśli ktoś Cię zniechęca do realizacji planu Twoich marzeń – zamiast zniechęcenia wykrzesaj z siebie jeszcze więcej determinacji. I tak dalej…

Na początku napisałam, że podobne przyciąga podobne. Jeśli pragniesz przyciągać do siebie błogosławieństwa Stwórcy, stawaj się energetycznie tak czysty jak Stwórca, którego istotą jest bezwarunkowa miłość, miłosierdzie, dobro, radość i dzielenie się, dawanie. Stwórca daje nam nieustannie i nie oczekuje niczego w zamian. W różnych religiach ludzie wymyślają sobie różne datki, które mogą podarować Stwórcy – a co można podarować komuś, kto posiada cały Wszechświat? Nasze marne grosze? Odklepane modlitwy? Co naprawdę możemy podarować Stwórcy? Jest coś takiego – nazywa się miłość. Miłość do Niego i całego stworzenia – miłość do ludzi, zwierząt i natury.

Dzielmy się tym co mamy, dawajmy z siebie miłość oraz to, co najlepsze. Podobne przyciąga do siebie podobne – emanujmy tym co dobre i przyciągajmy do swojego życia tylko to, co dobre.

Z miłością,

Agnieszka

Ps. Wrócę jeszcze do kulinariów. Gdy podróżowałam po Włoszech i Francji (o tej podróży pisałam w mojej książce pt. „Rozmaryn i róże” ze zdziwieniem przekonałam się, że popularność mąki pszennej zaczęła się tam dopiero w ostatnich wiekach. Wcześniej jadano tam głównie potrawy z mąki z cieciorki, z kasztanów i z gryki. Słynne francuskie, tradycyjne naleśniki powinny być pieczone z mąki gryczanej i ta moda szturmem powraca nie tylko we Francji, ale również w Polsce. W moim odczuciu takie naleśniki są zdecydowanie smaczniejsze, a w dodatku o niebo zdrowsze. Naleśniki z mąki gryczanej z każdą chwilą stają się coraz bardziej normalne. Bo generalnie powoli staje się normalne to, co jest zdrowe i dobrze nam służy, we wszystkich aspektach naszego życia.  I niech to się rozwija 🙂