Doskonale pamiętam ten moment, kiedy postanowiłam dać sobie szansę.
Byłam po rozstaniu z moim pierwszym mężem. Kiedy zaczynałam życie „samotnej matki” marzyłam tylko o tym, aby mieć spokój – żadnych mężczyzn do końca życia. Taką podjęłam wtedy decyzję. Ale tego wieczora, kiedy mój synek już spał, a ja siedziałam samotnie wieczorem przy filiżance herbaty, w mojej głowie pojawiło się głośnie pytanie: „dlaczego sobie to robisz?”.
Co robię?
Dlaczego z powodu rozczarowania i zawodu zamykasz się na miłość, szczęście i udany związek.
W ułamku sekundy zrozumiała, że skoro się w życiu sparzyłam, mam do wyboru dwie opcje – obrazić się na życie, świat i mężczyzn, zamknąć swoje serce i wycofać się, albo, druga opcja- zaufać i wyposażona w bezcenne doświadczenia, otworzyć się na bardziej dojrzały i spełniony związek.
Odruchowo sięgnęłam po kartkę papieru. Poczułam, że krzywdzę samą siebie, kiedy zamykam się na miłość przez nieudany związek, który był już po za mną. Nie szukałam nikogo na siłę, nie chciałam mieć kogoś tylko po to, aby nie czuć się samotną. Ale… gdyby tak wszystko było możliwe – jak by miał być ten idealny partner? Co bym wybrała, na podstawie moich dotychczasowych życiowych doświadczeń?
Spisałam listę cech, jakie powinien posiadać idealny partner dla mnie. A kiedy skończyłam, spojrzałam na moje zapiski i głośno się zaśmiałam – „ktoś taki w ogóle nie istnieje!”. Kartkę złożyłam na pół i odłożyłam do szuflady.
Kilka tygodnie później pojawił się niespodziewanie – dokładnie taki, jakiego „zamówiłam”. Miłość… To się wydarzyło ponad 24 lata temu. Uśmiecham się do swoich myśli pisząc te słowa – właśnie teraz jesteśmy w trakcie naszego 25 roku wspólnego, niezwykłego życia razem. Z całego serca życzę każdemu, tak dojrzałego i pełnego, a jednocześnie świeżego radosnego związku, którego doświadczamy. Ale on nie wydarzył się tak po prostu – przez te wszystkie lata wymagał od nas pracy.
Dzień, w którym spotkaliśmy się i pokochali siebie, nie był zakończeniem podróży, ale jej początkiem. Przez te wszystkie lata uczyłam się siebie, uczyłam się Jego, uczyłam się nas. Uczyłam się jak stawać się sobą, i uczyłam się, jak pięknie być razem.
Nasz związek jest cudowny – ale jest taki dlatego, że dbamy o niego każdego dnia. Uczymy się każdego dnia. I przede wszystkim – mamy za sobą poważny kryzys, który blisko 15 lat temu postawił naszą wspólna przyszłość pod dużym znakiem zapytania. Wszystko to opisałam w mojej książce „Miłość. Ścieżki do wolności”. Prawdziwa miłość nie zabiera, nie ogranicza i nie niszczy – daje wolność, przestrzeń, rozwój i wsparcie. Relacja z innymi ludźmi jest dla nas najważniejszą drogą rozwoju. Niektóre osoby są powołane do życia w rodzinie, w związku, inne osoby mogą tworzyć mniej lub bardziej udany związek ze sobą. Tak naprawdę każda historia jest o nas: jesteśmy tu po to, aby mieć większą świadomość, zmieniać się, oczyszczać, tworzyć, kreować, przemieniać i nieustanie rozwijać siebie. Pomagają nam w tym relacje z innymi ludźmi.
Kochaj…
Tam, gdzie kończy się psychologia, zaczyna się duchowość – i to właśnie z tych przestrzeni czerpię obecnie najwięcej siły, mądrością i mocy. Ale na pewnym etapie mojego życia, psychologia była mi potrzebna, aby zobaczyć wyraźnie moje własne schematy i blokady, a także reaktywne działania, które powodowały, że byłam nieszczęśliwa, zagubiona i niepewna. Chociaż to właśnie duchowość uzdrowiła mnie i dokonała ostatecznej przemiany – mogła ona zaistnieć na fundamencie psychologicznemu zrozumieniu moich ograniczeń i wzorców.
Zdrową miłość musimy zacząć od samych siebie. Wiem, że moja książka „Miłość. Ścieżki do wolności” bardzo pomogła wielu osobom osiągnąć spokój, bliższe relacje z sobą i innymi, emocjonalną niezależność i wolność. Jeśli jednak czujesz blokady, wiesz, że są jeszcze obszary, które wymagają zrozumienia, oczyszczenia i przemiany, serdecznie polecam książkę . Jak zapewnia jej autorka Stefanie Stahl, każdy człowiek może stworzyć udany związek – jeśli tylko podejmie taka decyzję i da sobie szansę.
„Chciałabym sprawić, abyście wzięli kwestię szczęścia w miłości w swoje ręce, a nie biernie czekali, aż wasz partner czy partnerka kiedyś się zmieni lub, że do waszych drzwi zapuka ta jedyna i właściwa osoba.
Nie czekaj, aż ta jedyna właściwa osoba zapuka do twoich drzwi albo obecny partner zmieni się i nagle spełni wszystkie twoje oczekiwania. To się nie wydarzy”.
Absolutnie podpisują się pod tym cytatem z książki obiema rękami. Nie możemy oczekiwać, że nasze szczęście pojawi się z zewnątrz. I wcale nie jest to zła wiadomość! Ta wiadomość jest wspaniała, bo daje nam siłę sprawczą – to my jesteśmy autorami naszego życia, i to jest piękne. Możesz wybrać szczęście. Możesz wybrać rozwój. Możesz wybrać świadomość.
Stefanie Stahl jest psycholożką, terapeutką i autorką bestsellerowej książki „Odkryj swoje wewnętrzne dziecko”. Tym razem postanowiła wziąć na warsztat relacje i przekonać czytelników, że każdy ma potencjał, by stworzyć udany związek. Czy to się uda – to zależy od nas. W pierwszej kolejności musimy uświadomić sobie, jak duży wpływ na nasze uczucia i emocje miała ukształtowana w dzieciństwie emocjonalność i wrażliwość. Książka jest wyposażona nie tylko w wiedzę, ale również w praktyczne, bardzo pomocne ćwiczenia, które można samodzielnie wykonać w domu.
Życzę Wam dużo miłości i mocno przytulam do serca!
Agnieszka
Agnieszko, co myslisz o przemianie dr Doreen Virtue? Niedawno zaczelam sie interesowac medytacja, mantrami, krysztalami itd. ale skoro ktos taki jak Doreen Virtue mowi, ze New Age jest zly, to naprawde nie wiem co myslec.
Dobry wieczór Pani Agnieszko,
bardzo dziękuję za polecenie ciekawej książki, ostatnio „pracuję” nad miłością – do siebie i do wszystkich innych istot. Dzięki Pani tekstom na blogu i przede wszystkim książkom staram się stać lepszym człowiekiem.
Zaczęłam czytać Pani teksty pod koniec zeszłego roku – to był zdecydowanie ten czas, to miejsce i ta osoba (czyli Pani).
Chciałabym Pani podziękować za wiele rzeczy, lecz przede wszystkim za odzyskanie wiary w Boga. Najbardziej poruszający był dla mnie moment, gdy 25 grudnia zdecydowałam się pójść do Kościoła. Miałam zaczynać czytać Pani książkę „Rozmaryn i róże”, kiedy ogarnęło mnie dziwne uczucie, że to nie jest absolutnie czas na czytanie tej książki , lecz aby iść do Kościoła. Zdecydowałam się podążyć za tym uczuciem – choć wydawało mi się to bardzo dziwne. Gdy weszłam do Kościoła, stanęłam na uboczu, zaintrygowana, dlaczego właściwie przyszłam w to miejsce. Gdy w Kościele zaczęto śpiewać kolędę „Bóg się rodzi”, łzy zaczęły same napływać mi do oczu i nie mogłam przestać płakać ze wzruszenia….
Dziękuję:*
Ze swojej strony serdecznie polecam książkę „5 języków miłości” Gary’ego Chapmana. Moim zdaniem to obowiązkowa pozycja dla każdego, kto pragnie stworzyć szczęśliwy związek.
Cytuję: „Mąż i żona rzadko posługują się tym samym językiem miłości.
Zazwyczaj używamy swojego własnego języka i frustrujemy się, gdy nasz współmałżonek nie rozumie tego, co chcemy mu zakomunikować. Pragniemy, by okazywał nam miłość w ten sam sposób co my, jednocześnie wysyłając sygnały, których on/ona nie rozumie.”
Oczywiście najpierw musimy uzdrowić swoje własne wnętrze, to absolutna podstawa. Dopiero wtedy potrafimy prawdziwie kochać. Nie mniej jednak, gdy już to zrobimy, ta książka może okazać się fantastycznym przewodnikiem, który podpowie nam, co zrobić by nasz związek rozkwitł:)
Bardzo dziękuję. Te słowa były mi teraz potrzebne ?
Miłość ❤️❤️to dzięki Pani pokochałam siebie, ludzi, świat i całe moje życie ❤️❤️jestem Pani za to ogromnie wdzięczna ❤️❤️i choć to dopiero ( albo aż) 35 dzień mojej przemiany widzę jak wszystko zmienia się na lepsze. Dziękuję ❤️❤️
Agnieszko, dziekuje Ci za tego autora. Bardzo mi pomogla ksiazka ” Odkryj w sobie wewnetrzne dziecko”. Zreszta, i Twoje wszystkie ksiazki. Dziekuje Ci za ogrom milosci, ktory wkladasz w ich realizacje. Czuje w kazdym zdaniu zaangazowanie i odpowiedzialnosc.
Monika
Super ksiazka:D bardzo mnie wciagnela!
Już zamówiłam książkę, czekam z niecierpliwością na kuriera!
Piękna definicja miłości ❤️ Miłość to wolność, a związek to wybór. Powtarzam to zdanie zawsze kiedy na horyzoncie pojawiają się czarne chmury. Mimo , ze tworze z moim partnerem cudowny związek ( w ogóle nasze poznanie się uważam za cud ?) to jednak czasem dopadają mnie „moje demony” . Wiem co muszę zmienić i przepracować. Jesteśmy razem bo tego chcemy , a jednocześnie każde z nas jest wolne. Mój partner dużo podróżuje , jest głodny świata, a ja lubię chwile samotności bez niego. Bo lubię być sama ze sobą. Każdy ma swój mały świat. I to jest piękne. Tak jak Ty Agnieszko kiedyś układałam sobie w głowie obraz mężczyzny jaki do mnie by pasował. Trafiłam w samo sedno. Nigdy się z nim nie nudzę. A już kropką na „i” jest pojawienie się ponad rok temu naszego upragnionego synka ? I to tez był cud gdyż miałam 42 lata jak zaszłam w ciąże . Moje życie wypełnia miłość , ale ciągle coś jest do przepracowania we mnie , nie dużo , ale zawsze ? Przesyłam pozdrowienia ❤️
Magda ja też czekam na cud, …czekam i rozglądam się na prawo i lewo… ten cud ma być moim mężem. Właśnie skończyłam 40 lat… i marzę, żeby ten cud się zdarzył a jego zwieńczeniem była kropka na i, cudowna Zosia 🙂
Magdo pięknie napisane 🙂 Ja cierpliwie czekam na cud miłości, w postaci mężczyzny, z którym będziemy się wzajemnie wspierać. Rozglądam się na prawo i lewo czekając… Właśnie skończyłam 40 lat, a marzę o drugim cudzie o Zosi 🙂
Witaj Agnieszko,
Bardzo dziekuje Ci za Twoj tekst, jestem wlasnie w miejscu , gdzie czesc mnie mowi, ze nie mam prawa do dobrego zwiazku, jest za tym strach,niewiara w siebie a druga czesc chce byc szczesliwa, wierzy mocno w siebie i ufa ze potrafie tworzyc taki zwiazek z druga osoba. Przez pewien czas toczyla sie w mnie walka, obie te moje czesci walczyly ze soba, teraz mam zrozumirnie dla kazdej z nich, jednak deycyduje ze chce isc do przodu z odwaga, spokojem i zaufaniem do siebie. To jest niesamowite uczucie. W zupelnosci zgadzam sie z Toba, ze aby wiejsc na sciezke duchowa, warto najpierw zrozumiec siebie i poznac mechanizmy, ktore tworzyly sie w nas przez cale nasze dziecinstwo, jesli je zaakceptujemy, wybaczymy, mozemy pojsc dalej. Dziekuje Ci kochana, jestes przewodniczka.