Dlaczego tak uparcie piszę o tej głębi uczuć? Ponieważ świat jest pełen powierzchowności, pośpiechu, pogoni, pełen ulotnych wartości, przeskakiwania z tematu na temat, ze związku do związku, gdy tylko pojawią się problemy. A to co najcenniejsze nie przychodzi łatwo. Nie jest dane tak po prostu. Wymaga trudu, cierpliwości i uważności. Głębi właśnie. Najcenniejsze perły spoczywają bowiem na samym dnie.

W niezbyt atrakcyjnej, szarawej i twardej muszli ukryty jest skarb – piękna, idealna perła. Można ją zdobyć pokonując własny lęk, wygodę, ból i wkładając w to trud. Nasze życie może być najcenniejszą perłą. Ona spoczywa w ukryciu, w twardej muszli. Ta muszla jest obok ciebie. Zajrzyj do środka.

To miłość.

Nie istnieje nic bardziej cennego.

Te wszystkie chwile, które dane są nam teraz, są tak bardzo ulotne. Przeżyj je. Głęboko. Aż do bólu. Bo dzieci niewyobrażalnie szybko rosną. Bądź w tym obecna. Przeżywaj do głębi daną Ci teraz miłość.

Siedząc na tej ławce samotnie, w centrum miasta, pośród obcych ludzi, którzy mijali mnie bezosobowo jak cienie, czułam to wszystko – wielką radość z odkrycia, którego dokonałam z perspektywy i oddalenia, oraz wielki smutek za Agnieszką, która odeszła. A może raczej za moim zbyt idealistycznym wyobrażeniem o niej?! 🙂

Za czym tak tęskniłam? Za gorszą wersją samej siebie? Jaką drogę przebyłam? Jaka byłam dzielna! Jak dałam radę! Upadałam i się podnosiłam! Fitness osobowości. Muskuły hartu ducha. Power odwagi i zaangażowania. Już nigdy nie będę taka jak kiedyś. Czy to źle? To bardzo dobrze! 🙂

Wielcy nauczyciele duchowi powtarzają niemal jednym głosem – jedyne co jest w życiu pewne, to zmiana. Więc dlaczego ja mam się nie zmieniać? Brak zmiany to brak postępu. Skąd pomysł, że po urodzeniu dziecka mamy być takie jak kiedyś? Albo gorsze? Bo nie potrzebujemy do szczęścia kolczyków? Najnowszego modelu sukienki? Szminki w najmodniejszym odcieniu?

Szczerze? Naprawdę nie potrzebujemy. Nie mamy do tego głowy. Dlaczego? Bo zajmujemy się sprawami naprawdę ważnymi. Kolczyki, sukienki i szminki przyjdą do nas – w swoim czasie. Bo jedyne co w życiu jest pewne to zmiana. 🙂 Na wszystko jest czas. Przecież nie zawsze będę mamą trzylatki. Wręcz przeciwnie – to trwa BARDZO krótko. I można to przegapić tęskniąc za jakąś abstrakcyjną wersją siebie samej!

Nasze życie nieustannie się zmienia i przekształca. Poczuj jak z larwy przemieniasz się w motyla.

Nie ma tamtej Agnieszki – koniec kropka. Ale jest… nowa i lepsza. Nie muszę wracać do tego, co było przed. Po co? To mnie już nie zadowoli. Nigdy. Można za tym tęsknić i rozpaczać, ale po co? Szkoda na to czasu.

W moim życiu nastąpiło totalne trzęsienie ziemi, przesunęły się kontynenty mojego świata, ba, nawet zmieniła się oś mojej ziemi. Smakują mi inne potrawy niż przed, podobają mi się inne zapachy niż przed, słucham innej muzyki niż przed. To nie jest źle – to jest R O Z W Ó J. To jest EWOLUCJA. Ewoluowałam na wyższy poziom! 🙂

Jestem już inna – bardziej dojrzała i bardziej świadoma. Mądrzejsza. Pełniejsza. Głębsza. Ale również bardziej radosna. Bardziej twórcza. Bardziej szalona. Nigdy tak dużo nie tańczyłam, nie śmiałam się i nie wygłupiałam. Robię to z rodziną, za sprawą Helenki. A to chyba najlepsze towarzystwo do zabawy, prawda?!

Na mojej Nowej Ziemi mogę zbudować nową siebie (oczywiście, że na bazie starej, bo to są moje fundamenty) :). Ale mogę to zrobić tylko wtedy, gdy przestanę tak kurczowo trzymać się siebie z przeszłości. Mogę to zrobić gdy naprawdę docenię i pokocham własną przemianę. Poznanie, oswojenie i zasiedlenie Nowej Ziemi to jest wielkie przeżycie i wyzwanie.

Nic dziwnego, że my, kobiety, które mają małe dzieci czujemy się zagubione. Jesteśmy rozbitkami na nieznanym lądzie. Nie ma już nas sprzed (diametralnie zmieniała się nasza rzeczywistość), a przecież naszą tożsamość i poczucie własnej wartości budowałyśmy przez lata. Teraz musimy odnaleźć siebie w zupełnie nowej przestrzeni w tak krótkim czasie, co jest dodatkowo trudne, bo tego czasu dla siebie praktycznie nie mamy. Tym bardziej szkoda go marnować na rozmyślania o tym, co było przed – to nie jest konstruktywne! 🙂

Wiecie jak spędziłam mój pozostały wolny czas na wyjeździe? Nie poszłam kupić sobie nowych butów. Poleciałam do księgarni i spędziłam w niej bite dwie godziny. Szał! Kupiłam górę książek, wróciłam do swojego pokoju, obłożyłam się nimi i … czytałam jak szalona. Więc jednak za tym najbardziej tęskniłam! Za czytaniem do nieprzytomności. Do zatracenia! 🙂

Były to głównie książki o naturoterapii (zioła, rośliny, owoce i warzywa – mój ukochany temat) oraz książka „Kazanie na górze”, o której napisałam tutaj. Jak na nią trafiłam? Gdy staję w księgarni pełnej książek i w głowie mi się kręci od nadmiaru tytułów, w duchu proszę mojego osobistego Anioła Stróża (każdy go ma) o poprowadzenie mnie do idealnej książki dla mnie na ten czas. I tak do mnie przyszło „Kazanie na górze” :), a w nim przeczytałam:

„Najbardziej daremną rzeczą na świecie jest życie przeszłością.
Oto teraz nadszedł wyczekiwany czas.
Oto teraz nadszedł dzień zbawienia.
Realizacja dnia dzisiejszego, bez względu na to, jak słaba i wątła mogłaby się zdawać, ma milion razy większą moc by ci pomóc, niż najżywsza realizacja z dnia wczorajszego. Bądź wdzięczny za doświadczenia z dnia wczorajszego wiedząc, że są one z tobą na zawsze w przemianie świadomości jaką spowodowały, lecz nawet na chwilę nie skłaniaj się ku nim na rzecz tego, czego potrzebujesz dzisiaj.
Sztuka życia polega na cieszeniu się chwilą obecną i uczynieniem ją tak idealną, jak tylko jest to możliwe”.

Czytałam o tym już wiele razy, ale widocznie potrzebuję jeszcze kolejny raz, aby pokonać następną warstwę świadomości. Ta chwila TERAZ jest idealna. Już nigdy takiej nie będzie! :). Pozwólmy więc odejść w pokoju temu co było. Jeśli trzeba, to zapłaczmy nad sobą sprzed.

Jeśli trzeba, to pożegnajmy ją listem „do samej siebie” lub lampionem puszczonym w niebo w bezwietrzną noc. Ale zróbmy to, by powitać siebie nową – prawdziwą, pełniejszą i piękniejszą, czasem „po przejściach”, które pomimo bólu nie muszę niszczyć, ale mogą budować.

Zobacz siebie. Jesteś tam. Nigdzie nie znikłaś. Jaśniejesz. Niczego nie straciłaś. Wręcz przeciwnie! Nie zachowuj się jak biedak, który siedzi na skrzyni pełnej skarbów, lecz o tym nie wie, bo nie chce zajrzeć do środka. Zajrzyj. 🙂

I pamiętaj, my nie starzejemy się i niczego nie tracimy – my EWOLUUJEMY!

Przytulam Was ciepło dziewczyny! 🙂

Agnieszka

I kolejna porcja zdjęć  z mojego Pinteresta. Miłość jest tylko TU i Teraz. :).

rodzicielstwo