Moc pozytywnego myślenia w ciągu ostatnich lat jest tematem gorących rozmów, analiz oraz badań. Coraz częściej i bardziej dobitnie zdajemy sobie sprawę z tego, że nasze nastawienie, intencje, słowa i myśli mają wielką moc. Są siłą sprawczą, która tworzy naszą rzeczywistość. Powstaje na ten temat mnóstwo publikacji, które sprzedawane są w milionach egzemplarzy na całym świecie. Ale od kogo zaczęło się to nowe i przełomowe myślenie? Kto był prekursorem owej Nowej Myśli? Dzisiaj zapraszam Was na spotkanie z jednym w jej twórców. Emmet Fox książkę pt. „Kazanie na górze” napisał w 1934, a za nauczyciela i przewodnika po świecie siły pozytywnego myślenia wybrał… Jezusa.
Kim On był?
Czy zastanawialiście się kim był Jezus? Co chciał nam przekazać? Po co przybył na Ziemię i czego nauczał?
Skoncentrowani wyłącznie na Jego męczeńskiej śmierci często zapominamy o tym, co do nas mówił za życia. Podróżując przekonałam się, że nie wszędzie i nie we wszystkich chrześcijańskich kościołach na świecie wierni koncentrują się głównie na cierpiącym i umierającym Jezusie. Widziałam świątynie pełne radości i optymizmu, gdzie centralną postacią był Chrystus Zmartwychwstały – wolny, triumfujący i szczęśliwy.
Widziałam ludzi, którzy modląc się podnoszą ręce do góry, śpiewają i klaszczą w dłonie, cieszą się i promieniują radością. Właśnie tego z całych sił pragnął nauczyć nas Jezus – prawdziwej wolności, radości, optymizmu, zaufania i miłości bez granic. To jest prawdziwy triumf nad śmiercią. Triumf ducha nad materią.
Książka „Kazanie na górze. Ponadczasowy podręcznik mocy pozytywnego myślenia” to niezwykle inspirująca analiza nauk Jezusa. Zgodnie z nią Jezus został przedstawiony jako pierwszy nauczyciel mocy pozytywnego myślenia. Był nie tylko wielkim mistykiem, ale również prawdziwym rewolucjonistą. W tamtych czasach myślał w sposób zupełnie innowatorski. Dla wielu ludzi rewolucjonistą jest również do dzisiaj…
Prekursor nowego sposobu myślenia
Książka „Kazanie na górze” powstała w 1934 roku. Sprzedana w milionach egzemplarzy na całym świecie (nareszcie dostępna jest w języku polskim) stała się początkiem uzdrowienia i przebudzenia tak wpływowych obecnie postaci jak Louis Hay (autorka bestsellerowej książki „Możesz uzdrowić swoje życie”) czy Esther i Jerrego Hicks (autorzy min. „Prawo przyciągania”, „Proś, a będzie ci dane”). Chociaż Fox napisał swój niezwykły podręcznik na początku XX wieku, jego treść jest wciąż jak najbardziej aktualna, a stawiane w niej tezy dla wielu osób absolutnie przełomowe.
W jaki sposób inspiruje i budzi swoich czytelników Fox?
Autor przez wiele lat studiował Biblię. Szukanie w niej mądrość porównał do poszukiwania diamentów w Południowej Afryce. Początkowo ludzie znaleźli kilka diamentów o żółtej barwie, co niezwykle ich ucieszyło. Jednak szukając dalej dotarli do złóż niezwykle drogocennych kamieni. To, co początkowo wydawało się niezwykłym bogactwem zblakło w obliczu nowych odkryć.
Każdy z rozdziałów książki zaczyna się do słów Jezusa, później następuje ich analiza i interpretacja pełna bardzo praktycznych wskazówek dotycząca tego, jak żyć lepiej, pełniej i bardziej świadomie.
Pod koniec książki następuje analiza modlitwy „Ojcze nasz” niemal słowo po słowie. Zwykle odmawiana automatycznie, po lekturze tekstu Foxa nigdy już nie będzie taka sama. I jestem z tego powodu niezwykle wdzięczna! 🙂
Przechodzimy właśnie czas wielkich przemian. Czas, który zmusza nas do refleksji, analizy, oczyszczenia, przekształcenia. To doskonały moment, aby sięgnąć po tę niesamowicie inspirującą książkę, chociaż na jej lekturę dobry czas jest zawsze. Jak żyć? Jak myśleć? Jak działać? W tej książce znajdziemy mnóstwo przełomowych, bardzo inspirujących odpowiedzi na te pytania.
Z całego serca zachęcam Was do lektury tej książki. Ja dzięki niej czuję się lżejsza i bardziej szczęśliwa. Ukierunkowana. Podniesiona. Znalazłam w niej potwierdzenie tego, co już dawno przeczuwało moje serce. Ta książka mnie w tym upewniła. Pozwala nam poczuć, jak wszyscy jesteśmy ważni, piękni, potrzebni i przede wszytki bardzo, ale to bardzo kochani 🙂
Książka inna niż wszystkie
Pomimo wielu książek o podobnej tematyce, dla mnie książka Fox’a jest jak powiew świeżego powietrza, które tak bardzo potrzebne jest w myśleniu o duchowości i naukach Jezusa. Niezwykle ożywcza. Daje nadzieje, wiarę i siłę. Oczyszcza. Chociaż autor jest jednym z pionierów propagowania siły pozytywnego myślenia, jego książka do dzisiaj uznawana jest za jeden z najlepszych podręczników dobrego, harmonijnego i szczęśliwego życia. Zupełnie się z tym zgadzam! 🙂
„To co naprawdę jest ważne dla ciebie, to nie ludzie, rzeczy czy uwarunkowania same w sobie, lecz myśli i przekonania, które na ich temat masz.
To nie postępowanie innych, ale twoje własne myśli tworzą lub niszczą ciebie.
Historię swojego własnego dnia jutrzejszego i przyszłego roku piszesz myślami, które zajmują cię dzisiaj.
Swoje życiowe przeznaczenie kształtujesz dzień po dniu, całkowicie poprzez sposób w jaki reagujesz myślami na wydarzenia, kiedy ich doświadczasz.
Właściwa reakcja na te wydarzenia, to sztuka życia najwyższych lotów”.
Bardzo Wam polecam i ciepło pozdrawiam!
Z miłością,
Agnieszka
Pani Agnieszko,
Czasem mam wrażenie, że te wszystkie niewątpliwie wspaniałe porady na temat pozytywnego myślenia są dla ludzi w gruncie rzeczy szczęśliwych, ale zagubionych. Dla osób z prawdziwymi traumami, przepełnionych bólem te próby przekonywania siebie, że jest dobrze wydają się po prostu banalne. Absolutnie nie próbuję krytykować tego ani żadnego innego postu, uważam że Pani blog jest świetny, inspiruje wiele osób. Tak tylko mi przyszło do głowy… proszę mi wierzyć, wiele osób czyta takie posty i myśli sobie: szkoda, że ja już nie potrafię wierzyć ani w boga, ani w pozytywne myślenie… To tylko tak, żeby ukazać szerszą perspektywę. Pozdrawiam
Pani Magdo, świetnie, że Pani napisała, dziękuję! 🙂 Po pierwsze – ludzie szczęśliwi nie czytają o szczęściu i nie poszukują szczęścia na zewnątrz, ale je przeżywaj. Tak po prostu. Po drugie – zacznijmy od Louis Hey. To ona zaczęła „modę” na pozytywne myślenie i siłę przyciągania, gdy w 1988 roku (w Polsce w 1992 roku) ukazała się jej książka pt. „Możesz uzdrowić swoje życie”. Ta pozycja do dzisiaj znajduje się na liście bestsellerów i pomogła już co najmniej tysiącom ludzi zmienić, ulepszyć i naprawić swoje życie. Moje również.
O tej książce po raz pierwszy usłyszałam na zapleczu pokazu mody w Paryżu od mojej przepięknej koleżanki modelki. Patrząc z zewnątrz – piękna, podziwiana dziewczyna, robi karierę. Bajka. Cóż można więcej chcieć od życia? Ale wewnątrz własnego serca ta dziewczyna przeżywała dramat związany ze zdradą, trudnym i bolesnym rozstaniem, problemami z własnym ojcem, które ciągnęły się od lat. Jak łatwo jest oceniać ludzi po pozorach. Pracując wśród najpiękniejszych, najbogatszych i najsławniejszych ludzi świata przekonałam się, że nie ma osób bez problemów. Szczęśliwy, powierzchowny kolorowy świat „posiadania” jest mitem. Nie należy mu ulegać. Uwielbiam zdanie Ericha Fromma „Szczęście nie jest dziełem przypadku, ani darem bogów. Szczęście to jest coś, co każdy musi wypracować dla samego siebie”. Każdy. Bez wyjątku. Nie ma drogi na skróty.
Ja przeczytałam książkę Louis Hay po raz pierwszy dwadzieścia lata temu, gdy przeżywałam mój życiowy dramat związany z rozwodem. Cały mój świat rozpadł się na kawałki, a razem z nim ja. Mogłam w tym zostać, obwiniać wszystkich za moje nieszczęście, ale trafiłam na książkę „Możesz uzdrowić swoje życie” i… uzdrowiłam je. Oczywiście nie stało się to w ciągu jednego dnia – był to proces, który… cóż, trwa do dzisiaj 🙂 Ponieważ zawsze jest coś nowego do przepracowania, zrozumienia, pokochania w sobie i w innych. Życie nie jest monolitem, ale stale zmieniającą się energią, która wymaga naszej uważności. Kontrola umysłu i pozytywne myślenie w naszym świecie niskich energii i tego co nas otacza jest sztuką i naprawdę ogromnym wyzwaniem. Kontrola swoich myśli i własnego umysłu jest najwyższą ze sztuk i nie można tego dokonać po
przeczytaniu jednej książki – wymaga to codziennego praktyki i samodyscypliny. Dlatego potrzebujemy tak wielu różnych książek, pisanych przez różne osoby, z różnym życiowym doświadczeniem, aby na różnych etapach naszego życia znaleźć wsparcie. Ono jest. Wystarczy tylko wyciągnąć rękę i zacząć czytać. Choćby dwa zdania w toalecie, gdy nie ma więcej czasu. Czasem dwa pozytywne zdania zupełnie zmieniają naszą energię. A wracając do Louis Hay. W skrócie napisze historię jej życia. Jej rodzice rozwiedli się, gdy miała półtora roczku. Samotna, pracująca matka oddała dziewczynkę na wychowanie obcym ludziom. Gdy wróciła do rodzinnego domu matka związała się z nowym mężczyzną. W domu panowała brutalność, przemoc i bieda (kryzys lat 30-tych). Gdy była małą dziewczynką została zgwałcona przez sąsiada. Policja, badania, sąd, i obwinianie ze strony rodziny, że to wszystko było jej winą. Uważano ją za gorszą. Już jako dziecko musiała ciężko pracować. Była wykorzystywana seksualnie do piętnastego roku życia i w tym wieku uciekła z domu i ze szkoły, zaczęła pracę jako kelnerka. To tylko początek życiowych dramatów (całość jest w książce, na samym końcu, bo nie o tym jest ta książka). W końcu jako dorosła kobieta dowiedziała się, że jest chora na raka. Usłyszała z ust lekarza wyrok: nieuleczalny. Hay zaczęła bardzo głęboką, wewnętrzną pracę nad sobą – uleczyła swoją duszę i swoje ciało. Ku zdumieniu lekarzy rak znikł. Niemożliwe stało się możliwe. W jaki sposób tego dokonała? Zmieniając sposób swojego myślenia. I o tym pisze w swojej książce. W niej napisała „Czasem to, co wydaje się wielką tragedią, może się okazać i stać największym dobrem w naszym życiu”. Książki o pozytywnym myśleniu mogą pisać tylko osoby, które przeszły wielką transformację. Tylko życiowa przemiana i odbicie się od dna daje moc, wiarygodność i wartość. Byron Kate napisała swoją wspaniała „Pracę”, ponieważ pokonała ciężką depresję, podobnie jak np. Eckhart Tolle „Potęgę teraźniejszości”. Ci ludzie poprzez zmiane sposobu myślenia zupełnie zmienili całe swoje życie, uzdrowili swej dusze i ciała. A wszystko zaczęło się w ich głowach. Można uzdrowić swoje życie? Można. Ja uzdrowiłam swoje. Dlatego o tym piszę 🙂
A książka „Kazanie na górze” jest podręcznikiem i wręcz elementarzem wszystkich tych osób. Warto po nią sięgnąć.
Ciepło Panią pozdrawiam i życzę wielu wspaniałych przeżyć! 🙂
Pani Agnieszko!
Dziękuje za cały blog,a dzisiaj za tą rozmowę.Bardzo pomaga w moim szczęśliwym życiu.Upewnia i wspiera,dodaje nowej mocy i energii.Dziękuję za szczerość .Bezcenne ,pięknie pisane przemyślenia i przeżycia.Gorąco jestem myślami z Panią. Za wszystkie dobre słowa dziękuję.Zycze wytrwałości i miłości w domu ,pracy,na ulicy i oczywiście zdrowia.dla całej Pani Rodziny.
Dziękuję.Beata
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Zgadzam się, że można zmienić swoje życie, że ludzki umysł posiada niezwykłe właściwości, że wiara (w siebie, Boga, wodę ze świętego źródła) może uzdrowić-naprawdę w to wierzę. Więcej-jestem o tym przekonana. Potęga ludzkiego umysłu jeszcze przez długi czas będzie zadziwiać. I wiem też, że człowiek jest w stanie przeprogramować swój sposób myślenia, że może odnaleźć swoje szczęście nawet po bardzo trudnych przeżyciach. Ale jednak mam wrażenie, że wszystko to dotyczy „naszego” bólu i cierpienia. Przytoczona przez Panią historia Louis Hay jest wstrząsająca. I niewątpliwie ukazuje niezwykłą siłę tej kobiety, niewiele osób potrafiłoby się podnieść z takiego nieszczęścia. A jednak znów dotyczy naszego własnego cierpienia. I dlatego chciałabym podtrzymać swoje zdanie. Człowiek nosi w sobie ogromną potrzebę szczęścia, będzie go szukał wszędzie, wytrwale. I jeśli na przeszkodzie stanie mu własne cierpienie to je zwalczy, znajdzie w sobie siłę. A ja mam na myśli cierpienie bliskiej osoby, dziecka na przykład. Albo jego… śmierć. Nie chcę epatować smutkiem, internet nie jest odpowiednim miejscem na tego typu tematy. Chodzi mi jedynie o to, żeby pokazać, że nie na wszystko można mieć wpływ. Że można wpaść w pułapkę pozytywnego myślenia. Bo niestety pozytywne myślenie nie wystarczy. Bo w życiu dzieje się różnie. Myślę, że osoby, które przeżyły tragedię nie komentują wpisów na blogach, wiedzą że są niejako po drugiej stronie. Po co pisać? I tak nikt nie chce czytać o śmierci. Ludzie wolą wierzyć, że wszystko będzie dobrze jeśli tylko będą w to wierzyć. Swoim komentarzem nie chciałam nikogo zdołować ani zasmucić. Chodziło mi jedynie o pokazanie szerszego spektrum. Również serdecznie Panią pozdrawiam.
Odnośnie cierpienia/śmierci bliskich osób – ktoś (niestety nie pamiętam dokładnie kto) powiedział, że Bóg pozwala czasem na cierpienie ponieważ nie widzi innego sposobu by osoba cierpiąca i/lub jej bliscy przybliżyli się do Niego. Polecam także książkę Moc uwielbienia M.R.Carothers – pomogła już wielu osobom z mego otoczenia. Serdecznie pozdrawiam
Pani Agnieszko
tak trochę żartobliwie… Jak to się dzieje, że sprawdzam po 6,7 razy dziennie, czy jest nowy wpis, nowy pokarm dla mojej duszy i ciała, a tu chwila „nieuwagi”, a post przeczytany jest już 1500 razy:)
Czasami tak sobie myślę, że jestem z siebie jeszcze trochę niezadowolona i wyszukuję… bo jeszcze muszę zmienić swój sposób myślenia, bo powinnam mieć więcej cierpliwości dla córki gimnazjalistki (chociaż uważam, że nie ma takiej możliwości:)), a że za mało jem zdrowych rzeczy itd…. Po czym przychodzi chwila dobroci „dla zwierząt” (czyli dla mnie) i tak sobie myślę… hej Anka, uspokój się… kilka lat temu odstawiłaś przetworzone jedzenie, niezdrowe przyprawy, hodujesz zioła, pieczesz chleb, zaczęłaś przygodę z jogą, leczysz siebie i rodzinę naturalnie, zbankrutowałaś:), wykupując wszystkie rozwijające i uczące pozytywnego myślenia książki (polecone przez Panią):) Jedyną rzeczą, której nie mogę sobie zarzucić to czytanie. Moja największa pasja. I nawet przy trójce dzieci, nie ma możliwości, żebym z tego zrezygnowała.
Pani Agnieszko kochana, i to wszystko Pani zasługa. Przytaczając Pani słowa – powoli, małymi krokami, stopniowo, zgodnie z własnym rytmem – jednak te zmiany w życiu są. Wystarczy spojrzeć kilka lat wstecz, a nie na wczoraj. Łatwiej wtedy „złapać” dystans i widzieć naprawdę różnicę. I tak naprawdę, z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że całą tę pracę nad sobą robię głównie dla siebie, przez co oczywiście „rykoszetem” zyskuje rodzina. Mąż z jednej strony patrzy na to z dystansem, z uśmiechem, z drugiej strony czasami słyszę: „to podeślij mi link do artykułu tej Maciąg:)) skoro twierdzisz, że to takie mądre i ważne… Mężczyźni, mężczyźni:)
Czy planuje Pani może jakieś warsztaty, spotkania, spotkania Klubu Agnieszki Maciąg?:)
Pani Agnieszko
pozdrawiam serdecznie, wiosennego zdrowia dla całej rodziny, szczególnie dla Helenki
Pani Agnieszko dziekuje za wpis i za wspomnienie o Louise Hay w jednym z komentarzy:) dla mnie ona jest ogromna inspiracja i wciaz jest. Pisze afirmacje i przestawiam kody biologiczne w ciele. Kazdy z nas ma swoja historie i chodzi o to by zainspirowac, podzielic sie swija wizja zycia. Ja jestem mama 1,5 roczne Sofie i wciaz prøbuje odnalezc kobiete od przed. Bo teraz jestem tylko mama Sofie. Czy Pani tez miala ” trudnosci” w odnalezieniu siebie? Bo jestesmy nie tylko mamami:) oj ciezko mi poukladac sobie wszystko i znalezc balans. Jesli bedzie Pani miala chwilke i ochote prosze o choc mala rade. Dziekuje
Pani Agnieszko, ja też zaczynałam swoją drogę od książki Możesz uzdrowić swoje życie w 2009r przed moim rozwodem. Bardzo dużo udało mi się zmienić i dziękuję Bogu że tak potoczyło się moje życie bo jestem innym człowiekiem. Ale jeszcze jest też dużo do zrobienia bo najtrudniejsza praca to praca nad sobą. Jest mi Pani bardzo bliska. Pozdrawiam Kasia
Pani Agnieszko, drogie Czytelniczki bloga,
Bardzo dziękuję za wpis i komentarze. Zainspirowały mnie do tego, aby podzielić się książką, która mnie bardzo pomogła i pomaga w życiu. Autorem jest Jon Kabat-Zinn, tytuł „Życie piękna katastrofa”. Kabat-Zinn przytacza słowa Einsteina w odpowiedzi na list od pewnego rabbiego, który bez skutku próbował pocieszyć swoją córkę po śmierci jej siostry. Einstein odpowiedział: „Ludzka istota jest częścią pełni, nazywanej przez nas „wszechświatem”, częścią ograniczoną w czasie i przestrzeni. Doświadcza siebie, swoich myśli i uczuć jako czegoś oddzielonego od reszty – to coś w rodzaju złudzenia optycznego jej świadomości. To złudzenie jest dla nas pewnego rodzaju więzieniem, ograniczającym nas do osobistych pragnień i do uczuć wobec kilku najbliższych nam osób. Musimy postawić przed sobą zadanie, by uwolnić się z tego więzienia, poszerzając krąg współczucia, by objąć wszelkie istoty żyjące i pełnię natury w jej pięknie. Nikt nie jest w stanie osiągnąć tego całkowicie, ale samo dążenie do takiego osiągnięcia to część wyzwolenia i fundament wewnętrznego bezpieczeństwa.” Dalej Jon Kabat Zinn komentuje: „łatwo możemy dać się uwięzić i oślepić własnym myślom i uczuciom, bo pochłonięte są one wyłącznie szczegółami naszego życia i naszymi pragnieniami jako oddzielnych istot. Nie umniejsza cierpienia jakiego doświadczamy w chwili takiej straty. Ale mówi, że to nasze przemożne skupienie na własnym odrębnym życiu sprawia, że nie zauważamy innego, fundamentalnego poziomu rzeczywistości (…) nasze losy są do pewnego stopnia niepowtarzalne, ale stanowią też część większej pełni przejawiającej się w sposób, który ostatecznie przekracza granice naszego pojmowania”.
Zachęcam do sięgnięcia po tę książkę i pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Asia.
Boże!!!jak ja kocham Pani bloga !!!
Pani Asiu, a Pani się udają próby takiego myślenia? Gdy się zastanawiam nad słowami Einsteina to faktycznie wydają się słuszne, człowiek tworzy sobie jakąś rzeczywistość i żyje w tej projekcji. Ale jednak sądzę, że sposób postrzegania rzeczywistości jako kosmosu, którego jest się tylko małą częścią jest typowy dla osób, które wyrzekły się świata np. mnichom. Człowiek posiadający rodzinę, skupia się na niej. To chyba w jeszcze większym stopniu dotyczy kobiet. I nie potrafi żyć globalnie, żyje lokalnie. Problemy bliskich są mu…bliższe. I nie powinien być rozgoryczony z tego powodu. Jeszcze raz pozdrawiam Czytelników i Autorkę bloga.
Pani Magdo, nie udają mi się. Pracuję nad tym, ale jest to bardzo trudne. Inną rzeczą jest przyjąć to na logikę i zrozumieć, że ma to sens, a inną sprawą jest to naprawdę poczuć i przyswoić. Jednak czuję, że gdyby udało się choć na chwilę wyjść poza swoje indywidualne ja, poza skupianie się tylko na moim życiu, moich problemach, mojej stracie, moim bólu jako czymś najważniejszym i wypłynąć na szersze wody, można byłoby zaznać trochę wolności i odpocząć od tego ciągłego zaabsorbowania chronieniem i bronieniem swojego własnego ogródka. Oczywiście o własny ogródek trzeba dbać, jest to nasze pierwsze i najważniejsze zadanie, ale czasem mimo naszych największych wysiłków nie udaje nam się uchronić go od katastrofy, i myślę, że wtedy może pomóc zobaczenie szerszej perspektywy. Ma Pani rację, że pewnie najlepiej udaje się to mnichom, którzy wyrzekli się świata i zostawili wszystko, ale jak się nad tym głębiej zastanowić, to nasze życie zasadniczo się od nich nie różni. My też nie mamy nic. Wszystko co mamy jest pożyczone na chwilę i prędzej czy później będziemy musieli to puścić. Oni po prostu postanowili zmierzyć się z kondycją ludzką taką, jaką ona jest w swojej istocie. Ale jest to ogromna praca wyzwolić się z więzienia własnych przyzwyczajeń myślowych. Polecam książkę Jona Kabat Zinna „Życie piękna katastrofa”, o której pisałam wcześniej. Można sobie wcześniej poczytać o autorze w internecie. Pozdrawiam.
Pani Agnieszko!
To już trzecia książka, po którą sięgnęłam dzięki Pani. Dziękuję za inspirację. Być może mamy podobną wrażliwość. Jest Pani piękną kobietą, ale to piękno wypływa z wnętrza i to po prostu widać. Pani promienieje wewnętrznym blaskiem.
Ja też buduję swoje szczęście… To trudna, ale przyjemna praca.
Życzę Pani trwałego poczucia spełnienia i szczęścia, Wszystkiego dobrego! Pozdrawiam serdecznie.
Magda
Dopiero co kończę czytać Eckharta Tolle, a tu już kolejna pozycja ! 🙂
ja chodzę ciągle w jednych tenisówkach, bo wszytko wydaję na książki albo kwiaty do ogrodu mój maż to samo ! – co prawda on czyta co innego.
No wszystko co jest u Ciebie to już zakupiłam plus inne inności – czy to się kiedyś skończy ? 🙂
Podchodziłam do tej książki ze 3 razy i ciężko mi było ją zrozumieć, pojąc to co pisze.
Teraz jednak zaczynam się nią cieszyć, bo układa się to już w mojej głowie 🙂 bardzo mi się podoba, że tak łatwo tak prosto i mądrze są interpretowane cytaty z Biblii i słów Jezusa, bo sama Biblia tez nie jest łatwa do zrozumienia.
A teraz wiele rzeczy wydaje mi się tak prostych i zrozumiałych!
W ten wekend dzieci pojechały do babci, a ja sama w domu nadganiałam zaległości i czytam czytam i czytam – tv chyba sprzedam bo wcale nie korzystamy 🙂
W ” Nowej Ziemi ” znalazłam nawet coś o takich dobrych duszach jak TY 🙂
cytat –
„Niektórzy ludzie wzbogacają życie innych dzięki swym twórczym działaniom, robią właściwie to, co najbardziej lubią, i wcale nie chcą dzięki temu czegoś osiągnąć czy kimś się stać” Mogą to być muzycy, artyści, pisarze, uczeni, nauczycie……….”
Dla mnie jesteś nauczycielką, dobrem i optymizmem- a to co poznaje to chyba w zasadzie dopiero elementarz……………zaglądam codziennie i często czytam to samo po kika razy jak inne Twoje czytelniczki 🙂
Pisz dla nas jak najczęściej !
przesyłam gorące pozdrowienia.
A.
Dziękuję za każdy wpis i inspirację 🙂 Mi już bardzo pomogły. Teraz mam nadzieję, iż pomogą również mojemu mężowi…
Pani Agnieszko,
Czytam Pani bloga od jakiegoś czasu. Stała się Pani dla mnie motywatorem do zmiany.
Czasem w wirze obowiązków zapominam się, tracę motywację, poddaję się złym nawykom.
I wtedy Pani się pojawia, z nowym postem pisanym jakby dla mnie.
To dla mnie wielka radość, za którą bardzo dziękuję Światu i Pani!
Gorąco pozdrawiam
Jestem właśnie na turnusie rehabilitacyjnym a dzieckiem. W sumie jest fajnie ale pomimo włączonych kaloryferów w budynku jest bardzo zimno. Gardło zawalone, my wychłodzeni. Przez pierwsze dni koncentrowałam się tylko na zimnie. Mąż przywiół nawet farelke a ja cały czs chadzałam z termosem pod pachą, synek w kilku swetrach. Któregoś wieczora stwierdziłam nie no tak być nie może i ze spokojem zaczęłam: Ja Agnieszka czuję się świetnie i jest mi bardzo ciepło, Ja Agnieszka czuję się świetnie…. Pomogło:-)) przestwianie toku myślenia to najlepsza czynność jakiej uczę sie podczas pracy nad sobą pozdrawiam wszystkich cieplutko!
Pani Agnieszko,
Bardzo dziękuję za ten artykuł. Kupiłam książkę i jestem w trakcie czytania, wciągnęła mnie bardzo :). Od dawna starałam się nauczyć żyć w Prawdzie. Bardzo chciałam wybaczyć ludziom, którzy kiedyś mnie skrzywdzili, ale to było zbyt trudne. Dopiero teraz zrozumiałam, że dzięki modlitwie wszystko może się udać. Przestałam myśleć negatywnie i postanowiłam wybaczyć. To wspaniała książka, bardzo mądra i pełna inspiracji dla wszystkich nas. Pokazuje jak powinniśmy podchodzić do zwykłych spraw, jak żyć w miłości i nie nienawidzić. Wciąż uczę się tego. Kiedyś popełniłam wiele błędów w swoim życiu ale odkąd zaufałam Panu Bogu wszystko zaczyna się zmieniać. Spotyka mnie tyle dobrych rzeczy, spełniają się moje marzenia, jestem w ciąży i chcę stworzyć taką rodzinę dla mojego męża i dziecka o jakiej Pani zawsze pisze w swoich blogach. Pełną miłości, ciepła zapachu i ufności. Bardzo dziękuję za to, że Pani pisze dla nas, proszę polecać dalej tak wspaniałe książki bo gdyby nie Pani nigdy bym ich nie przeczytała. Dziękuję, niech Bóg ma Panią w swojej opiece, pozdrawiam 🙂
Uważam, że propagowanie, tudzież zarażanie pozytywnym myśleniem jest bardzo ważne! Pochodzę z domu, w którym nie było patologi jako takiej, lecz była przemoc słowna, a także fizyczna. Wyszłam z domu nieszczęśliwa i parnera, którego wybrałam grał i gra nadal w tym przedstawieniu moją mamę, więc mimo tego iż nie byłam szczęśliwa czułam się normalnie w tym związku, bo to było mi znane. Teraz jestem już w trakcie terapii pogłębionej jako współuzależniona, dużo czytam, zmieniam swój świat, a dodatkowo syn, który ma 2,5 roku daje mi energię do zadbania o siebie o o niego. Niedługo stanę się niezależna finansowo i spokojnie odejdę i stworzę mojemu dziecku spokojny dom!
Spełniam marzenia, kręcę filmy urodowe, biegam, czytam i afirmuję, przytulam mego syna i obiecalam mu, żepolecimy samolotem w tym roku i uda mi się to!
Jestem szczęśliwa pomimo i każdemu tego życzę!
Katarzyna Skibińska
P.Agnieszko
ja rowniez bylam na zakrcie zyciowym i w odpowiedniem czasie otrzymalam ksiazke w prezecie swiatecznym ,mialam wtedy 19 lat od tamtej pory przyzekalam sobie ,ze nie bede nazekala na swiat i moj los i tak wzielam los we wlasne rece;)
czytajac ja poraz pierwszys (bo wracam do niej czesto) to tak jakbym wszysko juz wiedziala tak ta ksiezke czulam.
obecnie mam 37 lat i jestesm szczesliwa mama i zona, i wierze ,ze Bog dal nam serce i rozum abysmy sami decydowali o wlasnym zyciu i byli za nie odpowiedzialni !!!
polecam rowniez ksiazke” Potęga podświadomości – Joseph Murphy”,ktora sie pojawial zaraz po L. Hay .Ksiazka na watki wziete z Bibli ,goraco polecam
PS:dopero dzsiaj wpadlam na Pani Blog szukajac 5 rytulaow tybetanskich:)-myslimy podobnie wiec bede wpadac czesciej:)
pozdrawiam
Dziękuję Agnieszko 🙂 love
Bardzo mnie Pani pozytywnie inspiruje duchowo (i na temat zdrowego odżywiania). Za to z całego serca dziękuje 🙂 Mam wszystkie Pani „Smaki”. Są to wartościowe książki i można wiele z nich się nauczyć. Mam pytanie. Jaką jedną książkę by mi Pani poleciła Esther i/lub Jerrego Hicks, która jest najbardziej wartościowę i by zawierała wszystkie tematy poruszane w ich książkach np. pozytywne myślenie. przyciąganie… Napisali dosyć sporo książek. Nie wiem jaką wybrać.
Życzę udanego wieczoru 🙂
Zauważyłam ciekawą rzecz związaną z takimi inspirującymi lekturami. Jeśli wpada się w gorszy nastrój, jakaś sytuacja staje się za trudna albo potrzebna jest jakaś porada, to wystarczy w dowolnym miejscu otworzyć taką książkę i zawsze znajdują się odpowiednie słowa – inspirujące, podtrzymujące na duchu lub będące mądrą radą. A jak ma się kilka takich książek, to zawsze przyciągnie ta, w której są te najwłaściwsze słowa. 🙂