Jak ponownie stać się kobietą, którą byłam PRZED urodzeniem dziecka?
Pod jednym z moich postów Joanna napisała komentarz, w którym pyta mnie:
„(…) Jestem mamą 1,5 rocznej Sofie i wciąż próbuje odnaleźć kobietę, która byłam przed. Bo teraz jestem tylko mamą Sofie. Czy Pani też miała ” trudności” w odnalezieniu siebie? Bo jesteśmy nie tylko mamami:) Oj ciężko mi poukładać sobie wszystko i znaleźć balans. Jeśli będzie Pani miała chwilkę i ochotę proszę o choć mała radę. Dziękuję.”
Jakiś czas temu moja córeczka Helenka (która ma już prawie trzy latka), grzebiąc ciekawsko na mojej półce wyciągnęła szkatułkę. „Mogę tu zajrzeć?” – zapytała, a gdy się zgodziłam ostrożnie otworzyła pudełko, a z jej ust wydobył się zachwyt: „Ooooo, jakie piękne!”. Delikatnie zaczęła wyjmować kolczyki, które schowałam, gdy byłam w ciąży. „To twoje stare kolczyki?” – zapytała. „Czy takie stare?…” – zastanowiłam się. Schowałam je tylko na chwilę, żeby maleńka nie ciągnęła za nie podczas karmienia. To było chwilę temu… Nie, to było ponad trzy lata temu…
To było przed.
„Możesz je założyć?” – zapytała Helenka i zaczęło się mierzenie. Gdy spojrzałam na swoje odbicie w lustrze poczułam ciarki na placach. Wspomnienie kobiety, którą byłam przed zakłuło w mym sercu.
To byłam ja przed ciążą, przed porodem, przed karmieniem, przed nieprzespanymi nocami, przed totalnym brakiem czasu. Oczywiście myślałam już o tym wielokrotnie. Ponad pół roku temu wstrząsnęło mną zdanie „Niech odzyskanie siebie stanie się twoim życiowym priorytetem”, z którego uczyniłam swoje motto. Skoncentrowana głównie na dzieciach i na ich potrzebach, na rodzinie i jej potrzebach, na chorej mamie i jej potrzebach – zupełnie porzuciłam siebie.
A przecież nie jestem tylko mamą, żoną i córką. Mało tego, nie jestem nawet tylko kobietą. Jestem człowiekiem. Pragnę tworzyć, inspirować, uczuć się, wzrastać i dzielić. Potrzebuję odrobiny przestrzeni, gdzie mogę ze sobą poprzebywać. Dlatego wstaję bardzo wcześnie rano, by spędzić ze sobą czas, aby naładować swoje wewnętrzne akumulatory. Zrobiłam wszystko co w mojej mocy, aby w tej rzeczywistości wygospodarować choć trochę miejsca dla siebie. Pobudka o 4:30 lub najdalej o 5:00 rano okazała się dla mnie jedynym, ale również idealnym rozwiązaniem, które bardzo polubiłam. Jednak pomimo tego, wiele razy kładąc się wieczorem spać myślałam sobie w duchu, że tęsknię za swoim życiem przed. Tęsknię za tym, że miałam czas na ćwiczenia jogi w grupie, na medytacje wtedy, kiedy miałam na to ochotę, na czytanie, na wyjazdy, na warsztaty, na siedzenie w restauracji i uczestniczenie w premierze w teatrze. Pomimo zapracowania znajdowałam czas na malowanie, pisanie wierszy, chodzenie po muzeach i szperanie w antykwariatach. Znajdowałam czas na moje twórcze wycieczki. Na podróże w nieznane. Na bycie ze sobą.
Jak ponownie stać się kobietą, którą byłam PRZED urodzeniem dziecka? Teraz rozkład moich zajęć totalnie wytyczają obowiązki. Kieruje mną poczucie odpowiedzialności. Jak dużo z siebie dałam przez ostatnie lata… „Pragnę odzyskać siebie sprzed” – myślałam czasem zasypiając…
Gdy założyłam kolczyki sprzed, które znalazła Helenka, ukłucie w sercu było wyjątkowo bolesne. Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze i widziałam bardzo wyraźnie, że te kolczyki już do mnie nie pasują. Zatęskniłam za dawną sobą i zrobił mi się bardzo, ale to bardzo smutno. Smutkiem, którego nie miałam czasu ani zrozumieć, ani przeżyć, bo za chwilę Helenka miała nowy pomysł na zabawę, a potem następny i następny…
Tydzień później musiałam wyjechać na kilka dni. Nagły wyjazd i … cóż, w pewnym sensie powrót do siebie sprzed! Hura! Kilka dni, którymi mogę zarządzać sama, bez grafika standardowych, codziennych obowiązków. Sprawy zawodowe nie zajmą mi aż tak dużo czasu, więc wolne chwile mogę wykorzystać tak jak JA chcę! Pójdę na wystawę, do antykwariatu, koniecznie muszę załapać się na jakieś fajne warsztaty albo wykład, a może jeszcze zrobię zakupy! O rety! Szał!!! Na słuchawkach bardzo głośno słuchałam muzyki sprzed. Gdy załatwiałam swoje sprawy zawodowe, nastał tak długo wyczekiwany czas dla mnie i… wcale nie byłam już tak podekscytowana. Poszłam ze znajomymi do restauracji, którą bardzo lubiłam przed. Cóż, nic specjalnego… :). Na wystawie był taki tłum ludzi, że gigantyczna kolejka do kasy odebrała mi ochotę na obcowanie ze sztuką. Szłam ulicą, jakby wyrwana z innej rzeczywistości, nierealna, niemal lewitująca. Miało być tak pięknie, a ja czuję…. pustkę. Zupełną pustkę…
Usiadłam na ławce i siedziałam tak przez chwilę. Obserwowałam ludzi, w zasadzie wcale ich nie widząc. I wtedy, w tej jednej chwili z porażającą jasnością dotarło do mnie, że Agnieszka sprzed, za którą tak bardzo tęskniłam… nie istnieje! Nie ma jej. N I E M A.
To moje dawne życie zwyczajnie do mnie już nie pasuje, podobnie jak te kolczyki, które odnalazłam po latach. Wcale ich nie potrzebuję! Czy to źle? A dlaczego źle?!
Jestem wypełniona po brzegi bezgraniczną miłością i tęsknotą za… moimi bliskimi. Nigdy i za nic na świecie nie chciałabym zamienić mojego obecnego życia na poprzednie, chociaż jestem bardzo przemęczona, zaganiana i żeby mieć chwilę dla siebie muszę wstawać przed świtem. Jednak to moje życie TERAZ, wszystko czego doświadczam na co dzień, jest tak głębokie, intensywne, pełne, barwne i niezwykłe, że nie chcę tego zamienić na nic. I za nic w świecie. Nawet najbardziej z pozoru atrakcyjna wygoda życia nie jest w stanie mnie teraz zadowolić, ponieważ poznałam smak… prawdziwego szczęścia, miłości, głębi i intensywności – uczuć i życia. W tym spełniam siebie – i jako kobieta i jak człowiek. Jako matka, żona i córka. To nie jest tylko, to jest AŻ.
Dlaczego tak uparcie piszę o tej głębi uczuć? … Czytaj dalej na następnej stronie…
Ale zanim to zrobisz, spójrz na tych kilka zdjęć, które wybrałam z mojego Pinteresta. Zobacz jak magiczne są ulotne chwile miłości, która jest tylko TU i Teraz. Przeżywajmy swoją własną magię! :). Drugą część zdjęć znajdziesz na następnej stronie.
William Sears powiedział, że młodzi rodzice często pytają go, kiedy ich życie wróci do normy. Odpowiadał: „To jest wasza nowa norma”. Proste, ale trafione w punkt 🙂
Pani Agnieszko kochana
eureka…
piękne i prawdziwe słowa. Każda z nas zadaje sobie te same pytania. Ale na pewno każda z nas ma takie same chwile w swoim już „dzieciowym” życiu, że tęskni za czasem sprzed, ale tęskni też za czasem dla siebie, wyjazdem do spa, wyjazdem służbowym, wypadem z koleżankami… Z autopsji wiem, jak to wygląda…. Piękny hotel, wspaniałe zabiegi, pyszne jedzenie, a ja się wymykam po cichu ze spotkania towarzyskiego, kąpiel, książka i do łóżka:) I tak sobie myślę – całkiem wygodnie, ale „uwiera” jednak brak przytulenia męża i oddech śpiącego malucha w pokoju obok. Niezależnie od tego, gdzie pojedziemy, myśli o rodzinie i dzieciach zawsze już będą podróżować z nami… Oby były pozytywne, a my spełnione i szczęśliwe, pomimo nieprzespanych nocy i zakurzonej biżuterii.
Tak, jak Pani mam duże dziecko (23 lata) i małe dziecko (5 lat:), więc widzę także różnicę w swojej dojrzałości do bycia mamą i prawdziwego szczęścia z chwil spędzonych razem. Jednak są jakieś plusy bycia mamą 40+:).
Pani Agnieszko i dziewczyny kochane, jesteśmy mądre, oczywiście piękne:), mamy intuicję, słuchajmy siebie i się wspierajmy. A taka istota, jak Pani jest naszym dobrym aniołem:)
pozdrawiam serdecznie
Agnieszko,Kochana,dziękuję za tak osobisty wpis.
Ja też wiele razy pytałam siebie,kiedy wróci ta dawna Ilona.Ale wiesz, o wiele bardziej się lubię teraz.Pomimo tego,iż po porodzie musielismy wyjechać z Warszawy,z Polski i wtedy myslalam,ze z malutkim Liviem,to ja jedynie mogę być szczesliwa w Warszawie,gdzie zostawilam moje serce,zrozumialam,ze szczescie jest we mnie.Tu muszę je szukać,w sobie.
Wiesz,piszesz o wczesnym wstawaniu.Ja też musialam cos wymyslić.Mąż caly tydzieň w pracy,mama w Polsce.Wymyslilam jogging z wózkiem do joggingu i wieczirną zumbę:)))Zdawalo egzamin,teraz Livio biega za mną 🙂
Dzięki Tobie i Twojemu blogowi,cwiczę 5 rytuałow tyb.,chodzimy na dlugie spacery i cieszymy się każdą chwilą:)
Utulamy cieplo Ciebie i cała Twoją Rodzinę.
Dziekuję,ze jesteś ♥♥♥
…Urocza! Idealny tekst…
Podziwiam i cenie…
…dziekuje…
Podsylam link do wspanialego filmu, taki prywatny, godzinny warsztat w domu..gdy juz wszystkie obowiazki chrapia a my mamy, „ten czas” tylko dla Siebie…
http://www.cultureunplugged.com/play/7972/Dancing-in-the-Flames
…Sciskam Anna
..przerwa_na _zycie…:)
Pani Agnieszko dziękuję,to niesamowite ile wartości wniosła Pani w moje życie!
….Pani książki są ze mną od lat,zaglądam do nich prawie codziennie,w mojej kuchni zadomowiły się pani przepisy,a w moi sercu zadomowiły się Pani rady….
po prostu Dziękuję za tą magię która wprowadza Pani w moje życie
Pozdrawiam
Kochana ……. !!!!
Gdybym teraz mogła to bym wyściskała !!!
bardzo się wzruszyłam
Gorąco ściskam i wszystkiego dobrego życzę!!!
To wszystko co Pani pisze Pani Agnieszko jest bardzo bliskie mojemu sercu.
Pozdrawiam!!!
Pani Agnieszko, dziekuje. Mimo, ze nie mam dziecka to ten tekst bardzo cos we mnie poruszyl… Ze nowa ja nie musi 'umierac’, tylko, ze ja jako ja moge ewaluowac. Dziekuje.
Pani Agnieszko, czyta Pani w moich myślach, pisząc na tematy takie jak ten. Jestem Mamą 2,5 letniego Olka, a za chwilę (w sierpniu) znowu zostanę Mamą:-). Pani ostatnie wpisy (m.in. o karmieniu piersią oraz ten) poruszyły mnie i bardzo zaciekawiły. Czytam Pani bloga od wielu miesięcy. Pani książki kulinarne na stałe zagościły na mojej półce, choć są dla mnie nie tylko zbiorem przepisów, ale zdecydowanie czymś więcej. Inspiruje mnie Pani i zaraża swoim entuzjazmem, radością życia. Dziękuję.
Ten wpis jest mi szczególnie bliski. Moje życie obraca się teraz wokół mojej Rodziny, która za chwilę powiększy się o nowego członka:-). Czytając Pani przemyślenia, znalazłam w nich trochę samej siebie.
Nie tęsknię za dawną sobą, jestem bogatsza o nowe doświadczenia, a spędzanie czasu z moją Rodziną to moja największa radość. I co najdziwniejsze, w tym właśnie czasie, dość intensywnym, znalazłam nową pasję, zaczęłam szyć na maszynie. Żeby nie odbywało się to kosztem bliskich, robię to przeważnie wieczorem, kiedy Synuś śpi. To taka moja chwila dla siebie. Wiem, że przy wparciu bliskich i dobrej organizacji czasu (np. rezygnacji z telewizji) można ten czas dla siebie znaleźć.
Najprzyjemniej jednak spędzam czas z Bliskimi, a mój Synek jest dzieckiem tylko przez chwilę:-), tak jak Pani napisała, więc staram się w tej chwili jak najwięcej przeżyć. Dziękuję, że dzieli się Pani swoimi przemyśleniami, doświadczeniami oraz swoją wiedzą. Pozdrawiam Panią ciepło i ściskam.
Monika
Droga Pani Agnieszko, ja również chce podziękować za Pani cudownego bloga. Pani życiowa mądrość, wiedza i uroda bardzo pomagają w odnalezieniu tego co najważniejsze tj. miłość, rodzina i zdrowie. Jestem mamą niepełnosprawnego chłopca, cudownego i wrażliwego. Jak był malutki to myślałam , że mój wymarzony świat legl w gruzach. Dzieki miłości , rozsadkowi męża i ukochanej córki poskladalismy to jak się wtedy wydawało straszne i bardzo bolesne życie. Ja też miałam chwile, że wracałam do momentów tej siebie przed urodzeniem Wojtka. Czasami trzeba przejść trudną drogę, żeby dostrzec to co najważniejsze,cieszyć się chwilą ale pamiętać też o sobie i chyba nauczyć się być szczęśliwym. Serdecznie pozdrawiam
Dziękuję za ten wpis. Czytając go poczułam że dostałam odpowiedź. Planujemy z partnerem dziecko, moje myśli krążą wokół tego tematu, a ja tam gdzieś w duchu zadaję sobie pytanie: czy dam radę, czy podołam, czy z pojawieniem się dziecka nie utracę siebie? Brzmi niedorzecznie, ale takie obawy ma dzisiaj tysiące kobiet. Obawy że po urodzeniu nie będę mogła odnaleźć się w nowej rzeczywistości, że nie zostanie przestrzeni dla mnie. Że podróże, spędzanie czasu wolnego już nie będzie takie samo.
Tak, wszystko się zmieni, nie będzie takie samo. Będzie miało inny wymiar ale nie gorszy, tylko inny. I czuję że tego chcę i dojrzałam do tego. To następny etap w życiu, dojrzały i piękny, i duże wyzwanie, a przecież tak bardzo lubię wyzwania 🙂
Jeszcze raz dziękuję za ten wpis Pani Agnieszko.
Piękne słowa. Macierzyństwo zmienia wszystko. Daje niesamowitą skalę uczuć,wymieszaną ze zmęczeniem psychicznym i fizycznym. To ważne żeby pokochać siebie na każdym etapie życia, żeby nacieszyć się dziećmi. Mam 15 letniego syna i 10 letnią córkę. Zyskuję coraz więcej swobody i czasu na swoje pasje. Dzieci tak szybko rosną…robią się niezależne, mają swój świat. Dobrze by mama nie zatraciła się w macierzyństwie i też się odrobinę rozpieszczała…
Pani Agnieszko dziekuje za ten post.Przeczytalam go w dniu pierwszych urodzin mojego synka
Dziękuję za chwilę rozmyślań i wzruszenia. Jest Pani niesamowitą kobietą, która przenosi swoją dobrą energię na innych.
Kochana Agnieszko,
nie znamy się osobiście, ale czuję, jakbyś była moją najlepszą przyjaciółką.. i bratnią duszą. Bardzo Ci dziękuję, ze jesteś, że dzielisz się z nami swoimi radami, odczuciami, emocjami…Bardzo Ci dziękuję za ten wpis, gdyż podobnie jak my wszystkie odczuwałam, ze juz nie jestem tą Izą „sprzed”. Ale nie miałam o to żalu. Wiem, ze muszę popracować nad właściwą organizacją swojego czasu..muszę bardziej się „spiąć”. A chwiole z wdlugo wyczekiwaną córeczką to są najpiekniejsze dla mnie chwile i bardzo to doceniam. Miłość to jest uczucie nie do okrelenia. Uwielbiam te nasze wspołne wypday nad morze, spacery po parku, zabawy i wszystko inne. Tak długo na nie czekałam… Wszystko inne jakos jest takie małe, nieważne. I tak jak napisałaś, nie strzejemy się 🙂 tylko ewoluujemy… Jesteśmy jeszcze piękniejsze teraz niż „sprzed” i jak tak się czuję, pomimo nadprogramowych kilogramów. Uwilebiam czytać Twojego bloga i patrzec na wszystkie Twoje i Twojego męża zdjęcia. Wszystkiego szczęsliwego dla Was Kochani!
Pani Agnieszko, dziękuję. To bardzo trudny temat dla mnie. Ja wciąż wracam i tęsknię do starej MNIE. Mam dwie córeczki, młodszą urodziłam trzy miesiące temu, a mam 44 lata. To cudowne wydarzenie, wiem, ale oprócz tego że zgubiłam starą siebie to jeszcze przy tym maluchu poczułam się stara. Dziękuję, że napisała Pani ten tekst, bo dostrzegłam, że jestem tym żebrakiem siedzącym na skrzyni pełnej skarbów.
Dziękuję, że mi Pani coś uświadomiła. Fajnie czytać, że jest Pani ze sobą tak… wygodnie :). Pozdrawiam!
Pani Agnieszko!
Trafiłam na ten wpis i widzę, że mój Anioł mnie tutaj przyprowadził (tak jak Panią, gdy poszukuje Pani książki dla siebie).
Dziś przypada termin mojego porodu (na razie cisza ale zapewne w najbliższych dniach się to stanie), moje życie zmieni się o 180 stopni. Podczas ciąży miewałam takie myśli: czy jeszcze kiedyś wrócę do dawnej siebie i do życia sprzed itp. itd.
Dzięki Pani wpisowi po raz kolejny uświadomiłam sobie, coś co przeczuwała moja kobieca dusza.
Moje życie będzie inne ale pełniejsze, głębsze, intensywniejsze, ubogacone o ogromna paletę odczuć i doznań. Muszę mieć tylko otwarte oczy na te wszystkie magiczne chwile, które są tak ulotne.
Czas mija i dziecko rośnie niesamowicie szybko. Pierwszy tydzień jego życia, miesiąc, rok…
to wszystko minie i tak ważne jest umieć się zatrzymać i zachwycić takimi zwykłymi chwilami.
Od wielu lat mam w sercu tekst pewnej piosenki:
„Nic nie trwa wiecznie, niebezpiecznie jest wierzyć w to, że coś trwa wiecznie.
Dobre momenty, jak fotografie, zbieram w swej głowie, jak w starej szafie. I tak płynie czas.(…)”
Dziękuję Pani Agnieszko za ten wpis! Czytając mój komentarz bardzo proszę o pozytywną myśl o mnie, czas porodu – trudny ale niezwykły- będzie mi łatwiej przejść, gdy otoczy mnie jakaś pozytywna energia 🙂
Z każdym kolejnym słowem trudno było mi czytać ten tekst. Litery zamazywały się tylko z jednego, jedynego powodu… Między połykanymi łzami dziękuję za ten tekst! Cztery lata temu jednocześnie rzuciłam swoje korporacyjne życie, wyprowadziłam się na wieś i zaszłam w ciążę. Z jednej strony ogromna radość, a z drugiej przez kilka lat czułam się, jakby ktoś odebrał mi wszystkie ulubione zabawki… Dopiero od niedawna próbuję poukładać SIEBIE na nowo. Czasami chciałabym wrócić do 'siebie przed’, ale wiem, że straciłabym dużo więcej rzeczy, które tak pokochałam (wolność, mój ogród, zwierzęta etc.). I tylko jeszcze nie wiem, jak znaleźć na wszystko czas. Stawanie o tak wczesnej porze, o której piszesz, zbyt mocno jeszcze przeraża. Dopiero od lutego nie jestem w nocy budzona przez nasze szczęście… Na razie wybrałam dalsze zarywanie nocy, ale już teraz z własnej woli 😉
Agnieszko, uwielbiam Ciebie czytac. Ten tekst emanuje miloscia, swiatlem, radoscia, nadzieja… DZIEKUJE!!!!
Kochana ,piekna i madra Agnieszko-pozwól ze oto w taki sposob bede pisać do Ciebie :)Zasługujesz na to to by w taki sposób zwracał sie do Ciebie Swiat 🙂
My wszystkie kobiety na to zasługujemy tylko czy zdajemy sobie z tego sprawę? Czy uswiadamiamy sobie to? Jestem tego pewna ze jesli znajdziemy siebie w sobie -naprawdę i postanowimy ze w zyciu liczy sie jedynie Miłosc od której wszystko sie zaczyna i konczy ,w której zawiera sie cała esencja szczęsliwego i spełnionego zycia to znajdziemy rwniez wsobie przekonanie ze zasługujemy w zyciu na wszystko co najlepsze ;)Niedalej jak dzisiaj ,jeszcze przed przeczytaniem Twojego wpisu pomyślałam o swoim zyciu,o sobie samej o tym ile zrobiłam dobrego dla siebie dla innych ,jaką byłam i jestem mamą(zaczynałam młodziutko bo w wieku 19 lat),jakim człowiekiem sie stawałam miedzy innymi macierzyńswtwu.Pięć razy chodziłam w ciązy -urodziłąm piecioro cudownych istot-każda inna ,odmienna ,wspaniałaI .I choć czas kiedy stawałąm sie mamą nie zawsze należąl do łatwych to zawsze w sercu czułam radośc z faktu ze nosze pod sercem wyjatkowy skarb i ze chcę sie miłoscią którą czuję w sercu dzielić najlepiej jak umiem.Lata mijały ,dzieci dorastały wyzwań przybywało ,zwiazki sie konczyły.. Ale miłosc o której piszę przetwała,dała siłe nie tylko mnie w codziennosci ale takze dzieciom które pomału wchodzą w dorosły swiat Miłosc jest lekarzem na wszystkie dolegliwosci na chore gardło ,smutek a -nawet na ospę wietrzną 😉 Pomaga wzrastac ,podejmowac dobre decyzje,broni sie w wiaterkach,cyklonach i huraganach 🙂
.Zmiana o której piszesz Agnieszko jest tym czego musimy doswiadczac by sie rozwijac…Jestesmy zmianą mocno połaczoną z natura,w ktorej nieustannie dzień sie zmienia z nocą..Nasza babska siła jest równiez wynikiem zmian ,wynikiem trudów,wyzwan i kształtowania siły charakteru
Tak czytajac twoje osobiste wyznania myslę ze wszystkie jak jeden mąz jestesmy podobne-z ta mała róznicą ze jedne z nas czują i podązają za swoja wewnetrzna prawda,dbają o siebie i swoj potencjał,ochraniaja go -bo wiedzą ze ogień zeby sie palił trzeba pdsycać :)Mysla o sobie dobrze ,kochaja siebie,i zrobią dla siebie to co jest potrzebne dla zachowania zdrowia i radosci zycia….Drugie zas czują tę Moc -ze istnieje-potrzebuja jednak inspiracji i prawdy ze to działa ,tych pierwszych….Krotko mówiac nazywa sie to Ewolucją 🙂
Pani Agnieszko z calego serca DZIEKUJE za odpowiedz!!!!! Łzy mi napłyneły do oczu jak zobaczylam wpis. I tak wiele kobiet czuło to co ja:) wszystko jest jednym:)….. Pani Agnieszko usmiecham sie do Pani i ponownie dziekuje!!!!!!
Gdyby ktos mi powiedzial, ze jutro zniknie cala zawartosc internetu i ze moge zostawic dostep do tylko jednej strony to bylby to Twoj blog Agnieszko. Tak bardzo dziekuje, ze dzielisz sie z nami swoja madroscia i doswiadczeniami w tym nielatywym swiecie. Dbaj o siebie Agnieszko bo potrzebujemy Cie tutaj 🙂
Pani Agnieszko !!!
…sama nie wiem od czego zacząć. Piękny wpis? Cudowne słowa? Sama mądrość? To wszystko z pewnością tak, ale na pewno mogę napisać i powiedzieć, że jest Pani dla mnie ogromną inspiracją i osobą, która czuje, myśli i żyje dokładnie tak jak i mi w duszy gra:)
Na Pani bloga trafiłam całkiem niedawno, przez przypadek, natomiast już od jakiegoś czasu jestem szczęśliwą posiadaczką Pani książek, które oprócz wspaniałych przepisów przepełnione są prawdziwą miłością i wdzięcznością do życia. Obie książki stoją u mnie w kuchni na honorowym miejscu i zaglądam do nich nie tylko po przepisy, ale również po to aby czytać…Wiem, że wszystko w życiu jest po coś i wiem, że osoby które stają na „naszej drodze” są również po coś i dlatego też wiem, że i Pani pojawiła się (choć tylko wirtualnie) po coś…i za to dziękuję losowi, Bogu, życiu po prostu. Dzięki takim chwilom i takim osobom jak Pani wiem że życie jest piękne i ma sens…
Trochę się rozpisałam, no ale cóż, lubię pisać i tak też wyszło…z głębi serca:)
Ja również piszę bloga (takpoprostudom.blogspot.com) i daje mi to ogromną satysfakcję i radość, tym bardziej wiem ile to wymaga pracy i serca…dlatego jeszcze raz podziwiam i dziękuję za to że Pani jest, tak po prostu:)
Pozdrawiam serdecznie,
od niedawna wierna czytelniczka, a od dawna wielbicielka Pani książek…Agata
Agnieszko, dziękuję, piękny tekst…. Czytałam też komentarze… – nieprawdopodobne, jak bardzo podobnie wszystkie czujemy, te same strachy, smutki, tęsknoty, marzenia o czasie takim trochę bardziej tylko dla siebie… Poczucie, że zawsze coś kosztem czegoś…. Wyrywanie chwil na własność, ale tak by nie szkodzić innym… Ja właśnie teraz wyrywam swoje… , tak przy okazji odciągania mleka. Nie udało się z karmieniem bezpośrednim, ale takie też dobre… Tosia śpi, za kilka dni będzie miała 15 miesięcy. Misiek (ponad sześćdziesięcioletni mąż) zdechły po całym dniu padł z godzinę temu. Ja – wielka, gruba 46-letnia baba, ciągle dziko zmęczona, ale jak tu narzekać, nie godzi się. Mamy JĄ!!! Mimo naszego wieku, mimo wielu przeszkód – MAMY naszą TOSIĘ! Często nie ma sił, ciągłe niedospanie, ciągłe poczucie, że może wszystko robię nie tak, że to inni są jacyś bardziej zorganizowani, sprawniejsi, że może przez to jakoś krzywdzę najbliższych? Gdzieś z tyłu głowy stale ciche marzenie o czasie tylko dla siebie, o czasie na czytanie książek, na nicnierobienie, na sen… I jednoczesne wyrzuty sumienia, że jak mogę mieć takie tęsknoty skoro spełniło się TO co najważniejsze – JEST TOSIA! I właśnie to o czym piszesz Agnieszko, jest cudowne – zmiany!, jedyne co w życiu pewne to zmiany! Świadomość swojego wieku chyba mi to wyostrza, wiem, że nic nie trwa wiecznie, wszystko minie i mija tak szybko… Trochę boję się tego upływu…, niepewności tego co będzie jutro i jak długo w ogóle będzie… Teraz jesteśmy tu wszyscy razem, i to jest wspaniałe. Mimo ogromnego zmęczenia staram się o tym pamiętać i to mi bardzo pomaga. Nie wiem przecież jak długo będzie nam dane, więc wszystko inne nieważne. Wszytko minie. Minie i zmęczenie, miną i choroby, nie ważne, że nie ma czasu, to też minie. Każdy sobie jakoś radzi, przecież nie jest tak, że tylko ciągły trud. W końcu przecież jednak coś czytam, choćby czasem Twojego bloga. Czasem choć tylko kilkanaście stron dziennie książek. Łapię jakoś ten czas dla siebie, wprawdzie tylko nocą, gdy wszyscy śpią, ale jednak…, więc nie jest źle. Nie ważne, że zostanie mi tylko kilka godzin snu, dziś może uda się ze 4? Z czasem może uda się więcej, może mniejszym kosztem, ale czy to ważne? Za kilka lat nie będę pamiętać tych drobnych braków, bo będzie już inaczej. I to wszystko jest w sumie wspaniałe, Jak mówią: – nic nie trwa wiecznie, więc cieszę się tym co teraz, mimo zmęczenia. Ono nieważne. Tosia jest ważna, jej ciepłe rączki, ciekawe oczka, to Jej muszę teraz ułatwić zdobywanie i poznawanie tego świata. I to jest w sumie naprawdę FAJNE! Kurcze, trzeba korzystać póki się da! Kiedyś pewnie jeszcze będę tęskniła za tym obecnym czasem, który teraz wydaje mi się niekiedy trudnym, ale już z tyłu głowy czuję, że nazywając go tak bluźnię! Kto wie, może on właśnie teraz jest najpiękniejszy?
Agnieszko, dziękuję za Twój tekst. Piękne refleksje, dobre myśli.
Wybacz, że zwracam się tak bezpośrednio, ale myślę, że będziesz wiedziała, mimo, że nie padają tu nazwiska (Supraśl, Ty, Kasia, Grześka i ja).
Pozdrawiam gorąco!
Pani Agnieszko, bardzo chetnie czytam Pani bloga! Ostatni artykul bardzo mnie wzruszyl. Dziekuje i pozdrawiam serdecznie! Marta P.S. Czy ma Pani godne polecenia hotele ekologiczne, gdzie mozna sie zatrzymac z malym dzieckiem? Czy moglaby Pani mi polecic tez kursy ayurvedy? Dziekuje!!
carpe diem
cieszmy się tym, co mamy, bo chwile są tak ulotne, nasze dzieci tak szybko dorastają i już nigdy nie uśmiechną się w taki sposób jak dziś 🙂
i niech „inni” nam w tym nie przeszkadzają, uznając za normę swoje standardy i nakazując nam zajęcie się SOBĄ!
Za oknem świeci słońce, jeszcze dwie godziny do końca pracy, a ja z utęsknieniem czekam na to, kiedy odbiorę moją Zosię z przedszkola, zobaczę jej uśmiech i usłyszę wzruszające słowa: „Mamusiu jesteś dla mnie najważniejsza na świecie” i „kocham Cię jak kawkę inke o poranku” 🙂
Witam beznadziejnie zmęczona sobą. Świeci słońce, ptaki śpiewają, krokusy mrugają kolorem i zwiastują piękno wiosny a ja nie wiem jak być optymistką taką jaką byłam kiedyś przed tym jak poczułam się odpowiedzialna za nie tylko swoje życie ale i mojego ukochanego i naszego synka. Zbyt dużo negatywnych doświadczeń realnego życia. Pojawiła się możliwość budowy wymarzonego domu ale zastanawiam się czy nie jest to marzenie z którego realizacji cieszyłabym się bardziej kiedyś kiedy byłam na starcie. Boję się zmian, tkwię w takim nie wiem czego chcę. Dni mijają szybko tak samo i mam świadomość tego że jak nie podejmę żadnej decyzji to nie wiem czy będzie właściwa, czy będę szczęśliwa. Czy podołam zmianom?
Olu!
Zycie które mamy jest jedno,jedyne.Choć nikt nas nie nauczył zycia instrukcji to mimo tego spotykamy na swej drodze piekne ,madre i swiatłe osoby-chocby jak Agnieszka :)Mozemy czerpać do woli i to całkowicie za darmo :)Mozemy uczyc sie inspirowac ale i tez cos dawac od siebie-chociżzby podzielić sie własnym ,jakze cennym dla innych doświadczeniem…..Zmiany są nieuchronne potrzebne i po czasie bardzo widać jak potrzebne bardzo były .
Nie bójmy się zmian,nie bójmy się siebie-kroczmy coraz odwazniej drogą samopoznania i rozwoju -bo to jedyna praca która naprawde sie oplaca 🙂
Odpuszzcajmy sobie niedoskonalosci ,badzmy dla siebie dobre i czułe.. a inni niech gadają 😉 .wtedy i zmiany nabiorą zupelnie innego sensu i znaczenia….pozdrawiam ciepło 🙂
Nawet nie wiem co napisać.
Twoje słowa jak zawsze mądre, ciepłe i pełne otuchy.
Dokładnie jestem w takim momencie………
Długo się męczyłam i walczyłam ze sobą i losem, żeby ” odzyskać” siebie.
Żeby sama, dalej, szybciej – bez prania, gotowania, wiecznego układania rzeczy…….
Jednak bez tego jest jakoś ” dziwnie” ” źle” ” nie tak „…………..
Teraz wiem jednak, że wcale nie muszę szukać siebie , bo to nadal ja – jestem już po prostu trochę inna.
Dzieci, czas w domu i odskocznia od zawodowej rzeczywistości zmieniły mnie.
Zmieniłam się wraz ze zmianą żywienia, tego co czytam, czego nie oglądam, zmieniło mnie to z kim przebywam….
jestem inną Agnieszką niż dawniej – ale sądzę, że wyszło mi to na dobre i tak jak piszesz –
nie zawsze będę mamą malucha ………Potrafię to docenić – nie spieszę się już tak bardzo.
Nie gryzę się tym, że nie postawię od razu takiej firmy jaką wymarzyłam, że nie mogę pracować jak dawniej po 10 godzin dziennie ……….- zrobię to, tylko inaczej, krok po kroczku, stanowczo, spokojnie z radością w sercu, bo zmieniłam się ja i zmieniły się moje priorytety.
A.
Aż łzy pociekły… Dziękuję za ten wpis.
Na co dzień tak szczęśliwa, z wyczekanym cudem u boku, w wirze obowiązków nawet nie zdawałam sobie sprawy, że podświadomie czasem tęsknię do dawnej mnie. I choć nieuświadomiona to była tęsknota, to ten wpis mnie z niej uleczył :).
DROGA AGNIESZKO !
Chcę Ci bardzo podziękować za Twoje wpisy. Są dla mnie bardzo cennymi wskazówkami. Tak jak piszą dziewczyny dla mnie również jesteś dobrym aniołem. Moje życie się bardzo zmieniło odkąd Ci spotkałam (oczywiście na lepsze). Proszę nie przestawaj pisać! Pozdrawiam bardzo serdecznie ! ! !
Wydaje mi się,że dzisiejsze macierzyństwo nabrało innego wymiaru.Ja będąc mamą robię dla siebie wiecej niż wtedy,gdy bylam tylko żoną. zrozumialam,że mama może ładnie wygladac,powinna czytac,rozwijac się. Jednak robie to dla siebie-maluję rzęsy,bo lubię na nie patrzec,gdy puszczam do siebie oko w lustrze 🙂 A przy okazji zyskują bliscy i otoczenie. To chyba najwazniejsza zmiana. A moze najważniejsze jest ,że to macierzyństwo, a także choroba rodziców uświadomiły mi, ze najwazniejszy jest czlowiek i milość. Nie tesknie za Agnieszką biegającą po sklepach,imprezach, ale żałuję,ze nie mogę juz o wiele rzeczy zapytać babcię,która odeszła przed narodzinami mojego dziecka.Pani Agnieszko, jest Pani wspaniała!Życzę Pani,aby to dobro,które Pani daje ludziom wróciło do Pani, a wtedy chyba będzie Pani najszczęśliwszym czlowiekiem na Ziemi 🙂 pozdrawiam serdecznie
Wspaniały artykuł Pani Agnieszko. Nic dodać nic ująć! Pozdrawiam
Mnie ciekawią sposoby jak odzsyskać po ciąży swój brzuch przed ciąży;) tzn.aby nie wyglądał jak piłka, z której uszło powietrze;). Ma Pani idealną figurę, czy po ciąży ćwiczyła Pani brzuch, masowała, itp.?
Nie mam co prawda swoich dzieci, ale znam tęsknotę do czasów „przed”. Czasem zdarza mi się zatęsknić za moim życiem przed ślubem. Bo byłam wolna, mogłam chodzić gdzie chciałam, robić co chciałam i nikomu się z tego nie tłumaczyć. Teraz jest mąż i ustalanie wspólnych planów i czasem tak chciałabym móc nie mówić, że chciałabym spędzić z przyjaciółką wieczór, tylko po prostu wyjść z domu i tyle. Tylko kiedy zastanowię się, czy umiałabym znów żyć tak jak przed ślubem, to dochodzę do wniosku, że jednak nie! Przeżywam tylko chwilową tęsknotę, ale tak naprawdę znajduję się w zupełnie innym momencie życia. Tamto minęło.
Uffff…. nabrałaś mnie. Już myślałam, że naprawdę jesteś nieszczęśliwa sama z nową sobą, na szczęście jest Agnieszka przed ławką i po ławce 🙂 Moja Majcia ma 10 mcy – zmieniłam się widząc 2 kreski na teście ciążowym, ale mnie z tym dobrze. Od samego początku. Walczę czasem ze znajomymi – nawet ostatnio mały apel wystosowałam na swoim blogu – ja nie muszę, ja chcę! Nikt nie lubi zmian, ale gdy zmiany są na lepsze? Kocham być mamą! 🙂 Czy jestem sobą? Pewnie. Czy znam siebie? Nigdy nie znałam, nadal szukam wymarzonej pracy, pracy która da mi spełnienie, nadal nie znam swoich mocnych stron. Więc w tym kontekście nic się nie zmieniło. Ale jestem pewna jednego – że jestem szczęśliwa 🙂
Cudowny blog 🙂 Zagoszczę na dłużej 🙂 Pozdrawiam 🙂
Panta rhei – wszystko płynie, czas jest nieodwracalny. Życie w tym sensie jest rzeką – nic tutaj się nie uda zatrzymać. Naszym zadaniem jest życie przeżywać intensywnie, oddychać pełną piersią, doświadczać radości ale i trudnych chwil. Muszę powiedzieć, że i ja tęsknie za czasem który odszedł, za muzyką która przywołuje wspomnienia, ze emocjami rozedrganej duszy. Dzieci już są nastolatkami, więcej mam czasu dla siebie i wciąż jestem na początku jakiejś drogi. W maju zaczynam nowy etap, kończę z pracą, której nie cierpie, złe emocje będą za mną – a ja znowu rozwinę skrzydła – zawsze wiatr mnie niósł…poniesie i tym razem. W tym sensie kocham życie, każdy dzień niech będzie cudowną niespodzianką, spełnieniem obietnicy, radością poszukiwań. Życie jest darem i nie marnujmy go ani na centymetr!!! Pozdrawiam wszystkie Czytelniczki oraz Agnieszkę, cudnego Anioła Stróża naszych marzeń o lepszym życiu:)
To wszystko zależy od nas samych. Od tego jak szybko odnajdziemy się w nowej nieznanej wcześniej rzeczywistości i to czy ja „sprzed” zdominuję mnie” po” czy na odwrót. Myślę że najważniejsza jest równowaga. Jeśli ja jako kobieta będę ją w sobie miała to ta „sprzed” i ta „po” staną się jednością i bycie mamą tylko wzmocni moją kobiecość i moją wartość.
Pozdrawiam
A ja trafiłam dziś na ten tekst, w dniu drugich urodzin mojego synka…kiedy tak mocno zatęskniłam za dawną sobą…i tęsknie czasami, a jednocześnie nigdy nie sądziłam,że można kogoś aż tak kochać:) dziś przytulaliśmy się we trójkę, razem z moim mężem i synkiem i to był jeden z tych momentów absolutnego szczęścia:)
Piękny tekst. Kilka lat temu… gdy potrzebowałam takiej właśnie rozmowy, informacji.. nie było możliwości. Żadnych. Dziś tyle stron, tyle prawdy. tyle Dziewczyn tyle prawdziwych zdań pisze!. Agnieszko i ja dziękuję. Twój blog, teksty są potrzebne. Ode mnie masz ciepłe myśli. Szczere życzenia powodzenia w dalszej pracy na blogu. Uśmiechy posyłam 🙂
Tak jak Pani Aniol Stroz pokazal jaka ksiazke wybrac tak dzis moj Aniol otworzyl zupelnie przypadkowo Pani bloga.. Mam cudownego meza i 1.5 rocznego synka.. przestalam od niedawna sie nimi cieszyc kiedy przeprowadzilismy sie do innego miasta, gdzie mam do czynienia tylko z samotnymi ludzmi szukajacymi przygod i pomimo ze sa od nas o wiele starsi ani nie mysla o tym zeby ,,zniszczyc,, swoja przyszlosc i miec dzieci. Pomimo tego, ze wrocilam do swojej wagi i sylwetki bez problemu, a po moim ciele nie ma prawie sladu po ciazy, czuje jak wszyscy na mnie w pracy patrza: no tak ona nie bedzie mogla byc na imprezie.. dziecko i maz..Uparlismy sie ktoregos razu i poszlismy na zaproszone party zostawiajac synka z niania. Co zobaczylismy? Nudnych ludzi ktorzy spiesza sie upic zeby moc sie ,,bawic,,. Zobaczylismy ludzi zagubionych..Zobaczylismy pustke chociaz ludzi bylo bardzo duzo..
Wrocilismy pospiesznie do domu przed czasem szczesliwi ze za chwile bedziemy we trojke – ze bedziemy wszyscy razem.. Tez myslalam ze tesknie za stara Lena.. Dziekuje za ten wpis – bardzo mnie wzmocnil! Wiem teraz ze nie jestem sama!
Paul McCartney uwielbiam tego artystę ! Czapki z głów 😉 Pozdrawiam ciepło 🙂
The love you take is equal to the love you make – The End The beatles
Osobisty i piekny tekst…sama jestem mama 4ki maluchow i wiem cos o „szukaniu siebie sprzed”. Od lat wstaje nad ranem 4-5:00 i to jest Moj czas dla mnie samej…Dziekuje za madre slowa i „przypomnienie” 🙂
Pozdrawiam
Dziękuję serdecznie za ten post. Pierwsze trzy miesiące po porodzie czułam ogromną tęsknotę za sobą i życiem „sprzed”. Nie żyłam tu i teraz, tylko wspominałam przeszłość, życie „sprzed” dziecka. Mija czwarty miesiąc. Powoli zaczynam się „godzić” z faktem, że tamtej mnie już nie ma, że rzeczywistość „sprzed” już nie istnieje, że otworzył się w moim życiu nowy rozdział. Mam nadzieję, że sprawdzę się w tej roli, podołam wyzwaniom i odnajdę NOWĄ siebie 🙂
Pani Agnieszko, bardzo dziękuję za wzruszający artykuł. Tak ciężko jest kobietom po urodzeniu dziecka pamiętać, jakimi kobietami były kiedyś.
No i się popłakałam….dotknęło mnie głęboko…Dziękuję 🙂 Tak szarpię się właśnie sama ze sobą, tęskniąc za mną sprzed dzieci….a przecież to już przeszłość…podskórnie czuję się pełniejszą…kobietą. Dzisiaj jest ten dzień…Zmiany 🙂
Artykuł przepięknie napisany – ale Ja mam pytanie jak ponownie stać się kobietą, już nie po porodzie – ale po rozwodzie z dwójką malutkich dzieci którymi ojciec się nie interesuje? Kobietą, która po prawie trzyletniej walce w Sądzie wygląda i czuje się koszmarnie a żyje tylko dlatego, że jest matką kochającą swoje dzieci! Matką, na którą cały czas spływają niepowodzenia! Jak, pytam jak odwrócić swoją złą karmę – bo pozytywne myślenie nie wystarcza – gdy jest brak pieniędzy!!!
Pani Agnieszko,
trafiłam na bloga niedawno i z pewną ciekawością przeglądam kolejne wpisy, ten jest mi szczególnie bliski, gdyż w 90% odzwierciedla moje myśli 🙂
Po urodzeniu dziecka byłam tak zalatana, zabiegana, nie spałam w nocy, życie wywróciło się do góry nogami i często zmęczenie brało górę. Tłumaczyłam sobie, że to okres przejściowy, synek podrośnie, będzie łatwiej.
Dziś ma 3 latka, już dawno wróciłam do pracy i nadal brakuje mi doby, ale co ważniejsze, mi się ciągle wydaje, że ja to już nie ja, dziwne uczucie i ciężkie do wytłumaczenia… Pani wpis ogromnie mi pomógł przeanalizować pewne sprawy, spojrzałam z dystansu i postanowiłam zacząć swoją przemianę. Długa droga przede mną, ale widzę światełko gdzieś daleko i będę się go kurczowo trzymać. Dziękuję 🙂
Pani Agnieszko, bardzo dziekuje za ten tekst. Od poltora roku jestem mama i tracilam ten czas na poszukiwaniu siebie z „przed”. Na figurze z „przed” zaczawszy, a na rozrywkach z „przed” skonczywszy. Gdzies tam w glebi duszy przeczuwalam to, a Pani tekst przekonal mnie o tym ostatecznie, ze nie ma juz tamtej mnie i ze to jest naturalna kolej rzeczy. Jest Pani wspaniala i madra kobieta. Dziekuje, ze stworzyla Pani to cudowne miejsce i dzieli sie z nami tutaj swoim doswiadczeniem i wiedza. Wlasnie takiego miejsca szukalam 🙂 Pozdrawiam serdecznie i zycze Pani i Pani bliskiem zdrowia i szescia w kazdej dziedzinie zycia 🙂
Dzisiaj trafiłam całkiem przypadkowo na tę stronę i wpisy Pani Agnieszki o życiu ” przed i po.”
Przeczytałam komentarze …
I co zauważyłam?
Ogromną tęsknotę kobiet – matek za ” prawem ” do bycia szczęśliwą MAMĄ , do radości z macierzyństwa, do czasu tylko dla dziecka, domu, męża, rodziny; za prawem do zmęczenia, nieidealnej figury, braku makijażu; do tego czasu wyłączenia z pracy zawodowej, spotkań towarzyskich, przymusu bywania.
Dzisiejszy świat zachwyca się „idealnymi” matkami, które w 2 miesiące wracają do figury sprzed ciąży, które w 2 miesiące po porodzie wracają do pracy, które utrzymują,że wszystko można pogodzić – życie z przed ciąży z byciem matką. Dzisiejszy świat wmawia matkom, że będą wartościowsze kiedy jak najszybciej wrócą do życia zawodowego i towarzyskiego z przed ciąży, a dziecko „gdzieś ” sobie ulokują w priorytetach – raczej nie na pierwszym i najważniejszym miejscu.
Walczymy o prawa kobiet w sferze zawodowej – o prawo do godziwego zarobku, do awansu, do równego traktowania, do możliwości powrotu do pracy. Bardzo dobrze.
Czy jednak równie ambitnie walczy się ze stereotypami ,że matka z dzieckiem w domu to kobieta wycofana, nieszczęśliwa, która nie marzy o niczym innym jak tylko o wyrwaniu się do „normalnego świata” ?
Nie bójmy się przyjąć tego nowego życia z dzieckiem jako szansy na zmiany, na inną, dojrzalszą miłość , na odkrycie nowych pokładów w sobie, na naukę nowej „ja”. Macierzyństwo nas ubogaca, nie -uwstecznia; warto je przeżyć całą pełnią siebie nawet jak będziemy nieumalowane, nieuczesane, nieistotne dla świata. Te dni nigdy się nie powtórzą.
W życiu na wszystko przychodzi czas …
Dziękuję Pani Agnieszko za ten wpis 🙂
jestem Pani rówieśniczką, mam 5 letniego syna (pierwsze i ostatnie moje dziecko), tak strasznie długo czekałam na macierzyństwo, ze wstyd tęsknić za czasem przed… a jednak…. najbardziej za teatrem, do którego często chodziłam, festiwale muzyczne, itp… ten luz, wyjazdy do ciepełka, błogie leżenie na plaży.. tego mi brakuje najbardziej. Ale to prawda… trzeba się pożegnać z sobą „z przed”. Rzadko zdarzają mi się wyjazdy w pojedynkę a jeśli już to wcale nie odpoczywam, czuje się jakaś niepełna, to samo dotyczy tzw wyjść z dziewczynami.. są potrzebne ale ja się już nudzę, mam poczucie straty czasu… tęsknię za starą sobą ale …. tego już nie ma. jest inna jakość, małe codzienne radości ale i ODPOWIEDZIALNOŚĆ po prostu. Dopiero teraz czuję się na prawdę dorosła. Pozdrawiam serdecznie:)
Kochana Agnieszko. Nigdy nie myślałam o sobie jako o kobiecie przed i po. Syna urodziłam mając 22 lata, był moim całym światem. Pamiętam każda ważna chwile, każdy uśmiech, kroczek, pierwszy dzień w przedszkolu, szkole, byłam mądra i kochająca mama jak na swój wiek. Córkę urodziłam mając 31 lat, Znowu pełnia szczęścia, ciąża, macierzyństwo jak najpiękniejszy dar od Boga….MArzylam o trójce dzieci… Teraz mam 41 lat i mam wrażenie, ze co coś mi umyka. Chciałabym mieć jeszcze jedno dziecko. Gdzieś odzywa się jednak głos, ze pozbawie to dziecko młodej mamy, ze mimo mojego młodego wyglądu, samopoczucia młodej osoby, pobawię to dziecko czegoś. Moja córka powiedziała mi ostatnio, z jej brat ma lepiej, bo będzie miał mamę o 9 lat dłużej niż ona. Moja córka ma 10 lat! I takie mądre słowa. Wiem o czym ona mówi, sama o tym myśle. Teraz czuje się młoda , ale mając 41 lat mam mamę, ukochana babcie i jak mogę zdecydować się na nowe dziecko? Moje dziecko mając 40 lat kogo będzie miało? Przepraszam jeśli kogoś uraziłam, ale moje przemyślenia wynikają z tego,ze nie wyobrażam sobie życie bez mamy, babci, przy nich czuje się ciagle jak dziecko i to daje mi poczucie bezpieczeństwa, siły i co najważniejsze Bezgranicznej miłości. Moje dzieci to moj skarb, mój maz od zawsze ten sam, to radość, ale tez świadomość,ze w życiu trzeba walczyć, o miłość, o szczęście, o rodzine. Czy zdecyduje się na dziecko? Czy już za późno? Ania
Kochana Agnieszko,
napisalam post w niedziele i przez chwile byl na stronie ale juz go nie ma, wiec pisze ponownie, poniewaz bardzo licze na odpowiedz.
Kupilam wlasnie w niedziele kolorowa gazete, czego zwykle nie robie ale jak zobaczylam okladke z Toba to nie mialam watpliwosci, ze musze ja miec. Jestem Twoja wielka fanka od lat i czekalam az zalozysz bloga. Gdyby nie kolorowa gazeta to bym o tym nie wiedziala do dzis dnia. Taka ze mnie fanka! A to za sprawa Malego Skarba, ktory od prawie roku zawladnal moim swiatem. A ze jest dla mnie bardo wazny to chcialabym go zdrowo odzywiac ( tym bardziej, ze juz widze oznaki alergii u niego a obecnie jest na wziewach, tak jak jego rodzenstwo). Kochana Agnieszko prosze zaloz watek o zdrowym odzywianiu malutkich dzieci, bo mam wrazenie, ze zamiast rozszerzac diete mojego Maluszka to ja zawezam bo nie wiem co on juz moze jesc a czego jeszcze nie. Napisz jak powinien wygladac schemat zywienia Maluszkow. Jak odzywialas te cudna Helenke w tym okresie? Niedlugo skonczy roczek. A moze polecisz jakas dobra ksiazke o zdrowym odzywianiu Maluszkow. Chociaz nie ukrywam, ze watek zalozony przez Ciebie z przepisami bylby super!
Pozdrawiam goraco,
Agnieszka
Agnieszko droga, nie wiem dlaczego komentarz znikł… Tema odżywiania dzieci jest oczywiście bardzo ważny. W dużym skrócie – Helenkę karmiłam wyłącznie naturalnym, zdrowym, domowym jedzeniem. Wszystko sama jej gotowałam – żadnych słoiczków, gotowych kaszek, żadnego mleka modyfikowanego, ani mleka krowiego. Karmiłam ją piersią 17 miesięcy, później wprowadziłam sery i jogurty kozie. Helenka dostawała również kiszone ogórki oraz sok z kiszonych ogórków (probiotyki), pyłek pszczeli, miód, dużo warzyw i owoców, ryby, kasze, płatki owsiane. Generalnie naturalne, tradycyjne (takie jak to kiedyś jadano) pożywienie. Ciepło pozdrawiam i życzę zdrowia! 🙂
Agnieszko,
dziekuje bardzo za odpowiedz, nadal namawiam Cie na watek o karmieniu Maluszkow. Twoje przepisy sa swietne, z pewnoscia pomoglabys wielu mamom na tej nielatwej drodze do zdrowia naszych Pociech.
Serdecznie pozdrawiam,
Agnieszka
Czytałam ten wpis i jakbym czytała swoją historię … Łzy zaczęły delikatnie napływać do oczu i nagle uświadomiłam sobie jak wiele w tym prawdy i że przecież tak właśnie jest. Tęskniłam za sobą „przed” a kiedy tylko nie miałam obok mojej kochanej córci to czułam nieziemską pustkę. Cieszę się z każdej godzinki dla siebie ale sens, sens mnie to teraz moja córka nie kawa na mieście, nie trening z chłopakami ale ona i wiecie co jest mi z tym dobrze. Nie ma i nie będzie już tego co było „przed” bo my jesteśmy inne, inne ale bogatsze o najbardziej niewiarygodną miłość .. DZ|DZIĘKUJĘ KASIU !!!
Pani Agnieszko, dziękuję. Przecież kocham siebie jako mamę, uświadomiła mi to Pani.
Witam serdecznie właśnie koleżanka dzisiaj w pracy opowiedziała mi o bloku Pani Agnieszki cały dzień czytam czytam i czytam. Mam 40 lat mam męża wspaniałe dziecko, ale czegoś mi brakuje. Praca dom, brak czasu na wszystko, a szczególnie dla siebie, wieczny pospiech. Miewam ciężkie dni gdy jestem sama to cały czas bym płakała, mam nastroje, mam doły, mąż mówi że jestem wiecznie niezadowolona, mam wrażenie, że moje dziecko mnie nie lubi, bo jestem taka jakby zimna. Czasami sama siebie nie lubię nienawidzę patrzeć w lustro. Jutro jeszcze sobie poczytam może coś zacznę z tym robić. Pozdrawiam Beata
Dawno, dawno temu, ktoś bardzo mądry powiedział, że każdego dnia trzeba kochać tak, jakbyś jutro miała umrzeć, a uczyć się tak intensywnie, jakbyś miała żyć wiecznie. I nie ma czasu na żałowanie tego, co było. To już było i na to nie mamy wpływu, ale na naszą przyszłość mamy ogromny wpływ.
Jest Pani młoda i bardzo mądra. Jakby to miło się żyło, gdyby wszyscy ludzie chcieli zauważać TU i TERAZ.
Życzę Pani wszystkiego najpiękniejszego
Elżbieta
Dużo prawdy…trzeba zrozumieć, że teraz- „w trakcie” macierzyństwa jest pełnia. Teraz jest to, co najważniejsze. To do czego się przygotowywałyśmy…nie szukaj siebie „sprzed”, bo to nie ma sensu. Zranisz się, popadniecie w depresję, będziesz tęsknić za nieosiągalnym. Chcesz oddać to co teraz Cię otacza?- dzieci, mąż? -jak śpiewała Dorota Osińska- ktoś do kochania, do przytulania…do całowania, do rozpieszczania… Teraz jest pełne życie. Do tego dążyłaś. Dać życie komuś, to pomnożyć swoje życie. Cieszcie się tym, szukajcie chwil dla siebie, ale też wielu chwil razem-całą rodziną. W rodzinie i macierzyństwie szukajcie szczęścia i kompromisu.Jeśli będziecie powtarzać, że macierzyństwo daje Wam szczęście, to będziecie szczęśliwe. To nie jest łatwe , ale można…Pamiętajcie, że dopóki nasze skarby są małe możemy im dużo pokazać. Szczególnie możemy uczyć je miłości i bliskości. Za parę lat będzie na to za późno, bo Nasze maluchy wpadną w ręce rówieśników i nie zawsze będą chciały się do nas przytulić, porozmawiać z nami o tym, co się u nich zmienia, dzieje. Mamusie kochane TU i TERAZ. Zadbajcie o to. Nie gońmy za przeszłością. Trzeba za wszelką cenę oderwać się od przeszłości. Ja się wciąż tego uczę, ale robię postępy i zapewniam- tak się lepiej żyje. Jestem szczęśliwą mamą 3 maluchów. Już 8lat docieramy się z mężem ale w pełnej miłości. Być mamą to dla mnie ogromne szczęście. Jestem zmęczona, ale pozytywnie i z satysfakcją. Nie oddałabym tych chwil za nic…jestem szczęśliwa. TU i TERAZ
Pozdrawiam i trzymam kciuki. Ogromne ukłony dla Pani Agnieszki za taką stronkę-wspaniała.
Pani Agnieszko dziekuje bardzo za ten tekst…. jako mama prawie piecioletniego chlopca I trzyletniej dziewczynki bardzo tego potrzebowalam. Czasami potrzebuje taking przypomnienia Co w zyciu naprawde jest wane. Jeszcze raz bardzo dziekuje. Pozdrawiam goraco
Agnieszko, czy w zdrowo przebiegającej ciąży można ćwiczyć jogę kundalini?