Kochane, Kochani, Ukochani.

Przytulam Was do serca z miłością i wdzięcznością. Cieszę się, że jesteście, że jesteśmy. To wielki dar. Napisałam dzisiaj „Poradnik duchowego przetrwania”, który umieściłam na dole tego tekstu. W poprzednich dniach pisałam o tym, jak zadbać o swoje ciało, a dzisiaj czas na duszę 🙂

To wszystko, czego obecnie doświadczamy, nie dzieje się przypadkiem i ma dla całej ludzkości wielki sens i ogromne znaczenie. Z pewnością  nie jest żadną karą, ale możliwością i okazją do przemiany. Jeśli ktoś nie chce rozwijać się i zmieniać z własnej woli – zostaje do tego w jakiś sposób zmuszony, ponieważ jesteśmy tu, na tej Ziemi po to, aby zmieniać się i rozwijać. 

Czego obecny czas może nas nauczyć?

Tych płaszczyzn i przestrzeni jest tak wiele, że z pewnością nie opiszę ich w tym poście.

Izolacja i lęk przed światem zewnętrznym zmusza ludzi (już nie zachęca, ale właśnie zmusza) aby skonfrontować się ze światem swojego wnętrza. Nasza współczesna cywilizacja skupiona była totalnie na świecie zewnętrznym – jak wyglądam, co mam, co posiadam, jak mnie widzą i oceniają inni ludzie. To wszystko tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia, ponieważ najważniejsza jest prawda wewnątrz nas. Teraz widzimy, że nie można jej „upudrować”.

W „Pełni życia” pisałam:

„nie ważne, w jakim świecie żyjesz, ważne jaki świat żyje w tobie”.

I nigdy te słowa nie były tak mocne i prawdziwe, jak obecnie. 

Z całą pewnością osoby, które wcześniej zaczęły nad sobą pracować, poznały techniki, takie jak medytacja, joga czy pranayamy, systematycznie z nich korzystały, pracowały nad sobą i podniosły swoją świadomość, znaczenie łatwiej przechodzą obecny czas – potrafią odnaleźć spokój i zaufanie w sobie. Rozumieją, że wszystko jest po coś i służy wyższemu dobru. Wiedzą, że takie sytuacje są potrzebne, aby przebudzić ludzkość z halucynacji, w jakiej trwała przez ostatnie dziesiątki lat.  

Pisałam już kilkakrotnie na moim Instagramie, że miesiąc Ryb jest czasem, który uczy nas zaufania. Pisałam o główny naszym zadaniu:

ZAMIEŃ LĘK NA ZAUFANIE.

Obecne czasy pokazują i będą pokazywać nadal, że nie możemy pokładać zaufania w świecie zewnętrznym, w świecie materii – ponieważ ten świat nie jest, nigdy nie był i nigdy nie będzie stabilny. Nigdy. Naszym zadaniem jest odnaleźć zaufanie w swoim sercu, co oznacza w świecie ducha, duszy, w Stwórcy – i nie ma to absolutnie nic wspólnego z żadną religią. To jest życie autentyczną duchowością. Osoby autentycznie duchowe mają w sobie spokój i całkowite zaufanie, niezależnie od religii.

Zaufanie nie oznacza braku rozsądku, nonszalancji i beztroski, udawania się do miejsc zagrożonych epidemią – absolutnie nie. Jest to spokój wynikający z całkowitego zaufania do Stwórcy, że będzie dokładnie to, co ma być, że wszystko ma głęboki sens i że wszystko służy wyższemu dobru.

Odcięcie od mszy w kościele również ma w sobie cel i wielką mądrość – aby nauczyć nas znaleźć i doświadczać Boga w sobie, w swoim sercu, bez żadnych pośredników. I to jest piękne! To jest czas, aby świątynie zewnętrzne (te zbudowane z kamieni czy cegieł) zamienić na swoje serce – każdy z nas powinien stać się żywą świątynią, w której mieszka kochający, wszechmocny i wszechpotężny Stwórca, który daje nam siłę, zdrowie i moc, nawet w czasach zarazy. A naszym zadaniem jest nie bać się, utrzymać wysokie wibracje, które leczą nas i chronią – i podarować je naszym bliskim.

Nigdy nie znajdziemy oparcia i bezpieczeństwa w świecie zewnętrznym. Wiem o tym od 14 lat bardzo dogłębnie i na wielu płaszczyznach przepracowałam moje osobiste lekcje lęków, obaw i przerażenia; odpuszczenia potrzeby kontroli, aby wreszcie zamienić ją na zaufanie, które z biegiem czasu przerodziło się w CAŁKOWITĄ PEWNOŚĆ. To właśnie Całkowitej Pewności w książce „Słowa mocy” poświęciłam cały rozdział. Teraz, w tym czasie wielkiej próby czerpię z tych wewnętrznych zasobów siłę, spokój i moc.

Na tym świecie żyję już 50 lat i zebrałam bagaż bezcennych doświadczeń. Doskonale pamiętam czasy komunizmu, zagrożenia wojnami, czasy kryzysu, przemocy, biedy i niepewności. Wydarzył się cud – dostaliśmy świat totalnej wolności i dobrobytu materialnego, jakiego nie znały żadne wcześniejsze pokolenia żyjące na tej Planecie. I co zrobiła z tym ludzkość? Skupienie się na sobie, egoizm, zachłanność…. Wraz ze wzrostem gospodarki, technologii i wszelkiej wolności (poruszania się, przemieszczania, wybieranie miejsca i sposobu życia) nie podążył za tym szeroki wzrost ludzkiej świadomości. Zaczęła się ślepa pogoń za pieniędzmi, za rzeczami materialnymi, za przyjemnościami świata fizycznego. Wszędzie rozpanoszyła się plotka, oszczerstwa, pomówienia, nienawiść, zawiść, zazdrość, walki na słowa – to wszystko są wojny energetyczne, które ludzie ze sobą toczą. To się musi zamanifestować w świecie zewnętrznym!  

Ponieważ rozpanoszyła się arogancja, ludzie widzieli problemy w innych, a nie w sobie. Ponieważ nie chcieli się zmienić, zaślepieni swoją pogonią, nie chcieli ani na chwilę się zatrzymać – zostali zatrzymani. Mogliśmy to wszyscy zrobić znacznie wcześniej, ale tak się nie stało. Owszem, istnieją ludzie bardzo rozwinięci duchowo, bardzo świadomi i jest ich obecnie mnóstwo na świecie! Ale to jeszcze nie jest większość ludzi, żyjących w miłości, nie tylko do drugiego człowieka, ale również w poszanowaniu dla wszelkiego stworzenia, zwierząt i całej naszej pięknej Planety. Dlatego ludzkość otrzymuje lęk – lęk przed bólem, cierpieniem, stratą i śmiercią. Lęk o życie własne, swoich bliskich oraz lęk o ekonomię, gospodarkę i przyszłość. Dopiero ten lęk może ludzi zatrzymać.

Z duchowego punktu widzenia, to nie są żadne kary, ale narzędzia: darowane nam narzędzia, abyśmy mogli dokonać przemiany naszej osobistej, wewnętrznej, a co za tym idzie przemiany świadomości całej ludzkości, która musi się wydarzyć. I ona się wydarzy. Wczoraj, robiąc niezbędne zakupy w Białymstoku ( byłam u mojej Mamy – naszym zadaniem jest w pierwszej kolejności opiekować się osobami starszymi, które potrzebują naszej pomocy!), szłam przez opustoszałą galerię handlową. Wokół mnie było nie pusto, żadnych ludzi tylko mnóstwo towarów: całe stosy modnych ubrań i butów, kosmetyków upiększających i innych rzeczy, których ludzie potrzebują w nadmiarze, tylko po to, aby przypodobać się innym. Aby zrobić wrażenie na świecie zewnętrznym, aby zyskać uwagę i aprobatę. To wszystko jest ważne, czasem przyjemne, ale nie może odbywać się kosztem świata wewnętrznego – kosztem świata naszej duszy. Jakże często spotykałam na swej drodze bardzo zadbane, wypielęgnowane kobiety, ze zrobionym paznokciami, rzęsami, włosami, makijażami – które mówiły, że naprawdę, ale to naprawdę, absolutnie nie są w stanie znaleźć rano 15 minut na medytację….

Te osoby tak bardzo dbały o swoje ciała, ale nie miały 15 minut dla swojej duszy w 24 godzinnym rozkładzie dnia…. Ludzie znajdują czas na zajmowanie się życiem innych ludzi, obgadywanie ich, znajdują czas na oglądanie telewizji, niewiele wnoszących programów, wieloodcinkowych seriali na Netflixie – ale nie mają 15 minut dla swojej duszy… 

To wszystko, co dzieje się na świecie, służy temu, aby ludzie przypomnieli sobie o tym, co jest naprawdę ważne. Jakie ma znaczenie to, jak wyglądasz, skoro w sercu czujesz lęk? Co z tego, że masz piękne „opakowanie”, skoro wnętrze jest całkowicie zaniedbane? Potrzebny jest balans, harmonia. Musimy zacząć od podstaw – a podstawą jest ustanowienie w sobie życiowych priorytetów.

Ja od tego zaczęłam moją ścieżkę rozwoju duchowego wiele lat temu.  Dzisiaj cieszę się z tego, ponieważ doświadczam wynikających z tego profitów – w tych niepewnych czasach doświadczam spokoju, szczęścia i miłości, doskonale sypiam, a pewność i spokój noszę w sobie.

Korespondując ostatnio w sprawach zawodowych otrzymałam pełną niepokoju wiadomość, że teraz w firmach wszystko dzieje się zdalnie i jest to duże utrudnienie. I wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że tak naprawdę pojawienie się tego wirusa oraz potrzeba izolacji, w moim życiu tak naprawę niewiele zmienia. Od co najmniej dziesięciu lat centrum mojego wszechświata jest moje spokojne serce. Nie pokładam zaufania w świecie zewnętrznym, ale w Stwórcy. Poprzez codzienną medytację czuję się prowadzona, dzień za dniem, krok za krokiem. Idę ze spokojem i zaufaniem, niezależnie od tego, co się dzieje w świecie zewnętrznym. To dlatego z osoby totalnie kiedyś zalęknionej, która bała się absolutnie WSZYSTKIEGO stałam się osobą tak spokojną, pełną mocy i zaufania, że moją Helenkę mogłam urodzić w domu. I był to jeden z najpiękniejszych dni mojego życia.

Wiem, że nie mogę mieć żadnego zaufania w świecie zewnętrznym, więc nauczyłam się łączyć ze swoim sercem i duszą, aby zakotwiczyć się w Boskim spokoju i sile. I wiem, jak bardzo, bardzo cierpi człowiek, który całe swoje zaufanie pokłada w świecie zewnętrznym – wiem, bo kiedyś ja również taka byłam. Dlatego wiem, że taka osoba doświadcza obecnie potwornych lęków, które szarpią nią dniem i nocą. Straszne jest takie życie. Na szczęście każdy z nas może tu i teraz to zmienić – pracując nad sobą możemy wyjść z piekła lęku i żyć w świecie wewnętrznego spokoju. W obecnych czasach jest to bardzo proste – dysponujemy niezwykle łatwym dostępem do wszelkich narzędzi, które mogą nam w tym pomóc (joga, mantry, medytacje, pranayamy, afirmacje, modlitwy). Jedyne, co musimy zrobić, to dokonać takiego wyboru, kliknąć palcem w odpowiedni link i zacząć nad sobą pracować.

Moja ścieżka

Od wielu już lat zaczynam poranek w przestrzeni mojego serca i duszy, ale nie robię tego tylko dla siebie – robię to, abym była lepszą, silniejszą, bardziej spokojna i kochającą matką, żoną, córką, siostrą, przyjaciółką – jednym słowem, abym była lepszym człowiekiem. To nie świat zewnętrzny kieruje moim życiem, myślami i nastrojami, ale ja sama – okoliczności zewnętrzne wykorzystuję do nieustannego rozwoju i hartowania mojej duszy.

Moja rodzina jest dla mnie najważniejsza. Rozwijam się wraz z moją rodziną, przepracowaliśmy wspólnie tak wiele, że myśl o izolacji nie jest dla mnie i dla nas żadnym problemem – wręcz przeciwnie! O najbliższych dniach myślimy z radością, bo będziemy ze sobą jeszcze bliżej, będziemy mieli dla siebie więcej czasu. Jeszcze bardziej możemy się sobą cieszyć i możemy wspólnie robić to wszystko, na co często po prostu nie było czasu.

Nie mam zamiaru spędzać tego czasu podłączona non stop do wiadomości. Owszem, w tych czasach ważne jest, aby wiedzieć co się dzieje, ale wystarczy sprawdzić to raz dzienne, a nie co chwilę. Uważaj – potrzeba ciągłego śledzenia tego, co się dzieje w świecie zewnętrznym, nieustanne śledzenie wiadomości, będzie działało na ludzi jak narkotyk, powodując uzależnienie od informacji. A nadmiar informacji i wałkowanie w kółko tych samych obaw i lęków – będzie prowadziło do poczucia lęku, frustracji, przygnębienia i problemów ze snem, a może nawet depresji. Dlatego rozważnie i świadomie wybieraj, na czym koncentrujesz swoją uwagę!

Teraz naprawdę trzeba umieć mądrze ZARZĄDZAĆ SOBĄ  – swoją energią, myślami, emocjami, nastrojami.

Więc cały czas bądź świadoma/ świadomy, na czym koncentrujesz swoją uwagę.

Teraz musimy być bardzo odpowiedzialni i silni wewnętrznie. To już nie jest próba generalna. Wszystkie próby generalne skończyły się w 2019 roku. To jest czas, aby W PRAKTYCE w pełni wykorzystać WSZYSTKO to, czego do tej pory się nauczyliśmy. Osoby, które z jakiegoś powodu nie wykonały swojej pracy, powinny jak najszybciej wziąć się do roboty, ponieważ świat zewnętrzny już jest i będzie coraz bardziej niepewny. Tak będzie. To nie jest żadna kara – to są możliwości rozwoju dla całej ludzkości. Osoby, które pokładają zaufanie w świecie zewnętrznym (pieniądze, inni ludzie, wszelkie instytucje) będą bardzo cierpiały. Bardzo. Osoby, które są prawdziwie duchowe, posiadają w sobie spokój, dystans do świata materii, całkowite zaufanie do Stwórcy – będą miały ciekawy, dobry, pełen rozwoju czas.

Teraz ważne jest nasze człowieczeństwo, nie tylko koncentracja na sobie i swoich obawach, ale myślenie: jak mogę pomóc innym ludziom? Co dobrego wnoszę do tego świata? Co robię, aby uczynić ten świat lepszym miejscem? W obliczu zagrożenia śmiercią mogą odezwać się w ludziach dwa aspekty:

  1. paniczny lęk albo
  2. zaufanie do Stwórcy i poczucie, że prawdziwą wartością życia jest pomóc drugiemu człowiekowi.

To drugie podejście jest uwalniające i daje poczucie sensu, szczęścia i radości, nawet w najtrudniejszych czasach!

Lęk zamień w zaufanie – o to prosi nas teraz Wszechświat. Musi zaistnieć zewnętrze wyzwanie, aby odbyła się wewnętrzna przemiana!        

Zapraszam do lektury „Poradnika duchowego przetrwania”, który znajduje się TUTAJ.

Życzę Wam spokoju i wysyłam mnóstwo miłości!

Agnieszka