Tradycyjnie jak co roku zaczęło się masowe narzekanie na okropny listopad 🙂 Z każdej strony słyszę, że to najgorszy miesiąc. Kiedy ja wspominam listopady mojego życia, mam wrażenie, że ten miesiąc wcale nie jest aż taki zły. Właśnie w tym miesiącu wydarzyło się w moim życiu sporo naprawdę fajnych rzeczy. Jeśli jednak ktoś programuje swój umysł, że ten miesiąc jest ZŁY, to z całą pewnością taki właśnie będzie. Przeczytałam gdzieś na stronach społecznościowych takie zdanie: „listopad składa się z samych poniedziałków”. Wirus negatywnego myślenia leci więc w świat i się rozprzestrzenia. Cóż, skoro ktoś takie zamówienie składa do wszechświata, to on z całą sumiennością mu to dostarczy! Gwarantuję! 🙂 Tak działa energia świata – przyciągasz do siebie dokładnie to, o czym myślisz. Dokładnie to, w co wierzysz. Dokładnie to, co zasilasz swoimi emocjami.

Pamiętacie dowcip, który kiedyś napisałam na tym blogu?

W autobusie siedzi facet i w myślach narzeka. Za nim siedzi jego Anioł Stróż i skrzętnie wszystko notuje. Facet myśli sobie: moja żona to zołza, szef to drań, a moi przyjaciele to świnie. Moje życie jest do d..py…”. Anioł wszystko to spisuje skrupulatnie i myśli sobie: dziwne to zamówienie, ale trudno, muszę je spełnić – taka jest moja rola.

Przyciągamy do siebie dokładnie taką energię, jaką wysyłamy w świat. Prawo przyciągania działa idealnie i bezwarunkowo. Co więc zrobić, aby wyjść ze świata negatywnej energii i przenieść się do świata pełnego energii pozytywnej?

Pierwsza rzecz, jaką warto wziąć sobie do serca jest następująca: wampirom energetycznym mówimy NIE. Mocno, silnie i bezwarunkowo. Omijajmy szerokim łukiem wszystkie osoby, które narzekają, użalają się nad sobą, krytykują, obmawiają, plotkują, przeklinają i stawiają się w pozycji ofiary. Czas jesiennego przesilenia jest dla naszych organizmów wystarczająco dużym obciążeniem, by tracić energię jeszcze w taki sposób. Chrońmy się! Dbajmy o siebie. Zasilajmy siebie dobrą, mocną, silną, pozytywną energią i chrońmy jej jak największego skarbu 🙂

Jeśli są w naszym otoczeniu negatywne osoby, których zwyczajnie nie możemy usunąć z naszego życia, możemy w miły sposób zakwestionować te stereotypowe, mroczne teorie, że przecież każdy miesiąc ma swoje uroki, lub coś w tym stylu. To przerwie negatywne, hipnotyczne projekcje. Jesteście kreatywne, na pewno coś wymyślicie! 🙂 Jeśli chodzi o naszych bliskich, to możemy zwrócić im w spokojny sposób uwagę, że to co mówią ma w sobie negatywną energię, która psuje humor, podcina skrzydła, pozbawia siły i entuzjazmu. Trzeba nad sobą trochę popracować 🙂 Można przecież zrobić wysiłek, aby nawet w listopadzie zobaczyć coś pozytywnego! Przecież człowiek jest niezwykłą istotą, która ma największe zdolności adaptacyjne – jak chyba żadna inna żywa istota na tej planecie. Możemy zaadaptować się do niemal KAŻDYCH warunków.

Wyobraź sobie teraz Eskimosa, który wychodzi ze swojego igloo, rozgląda się i narzeka, że znowu jest zimno i śnieg. Jest tak jak jest. Nie mamy na to wpływu. Trzeba się ogarnąć, przestać narzekać i jakoś w tych warunkach sobie radzić, jakoś w tym żyć. W miarę możliwości fajnie i przyjemnie 🙂 Kluczowe w tym wszystkim jest odpowiednie NASTAWIENIE. Żyjemy w kraju, w którym pory roku powtarzają się i jest w tym spora przewidywalność. Z całą pewnością wiemy, że w listopadzie będzie chłodno, deszczowo i opadną liście. Więc dlaczego tak wiele osób na to narzeka? Przecież taki właśnie jest nasz klimat. Tak po prostu jest. Każdego roku tak samo, ze zdumiewającą precyzją. Czas się do tego przyzwyczaić. 🙂

O tym jak ja czaruję swój listopad pisałam między innymi w TYM WPISIE.

Bardzo ważnym w tym miesiącu zdaniem niech stanie się dla nas to: Na twojej drodze pojawi się wiele przeszkód. Uważaj na to, aby nie stać się jedną z nich.

Stajemy się taką wielką, gigantyczną przeszkodą na naszej drodze jeśli zaczynamy marudzić, narzekać i sabotować samych siebie. Lepiej tego nie robić, ponieważ droga naszego życia i tak usłana jest licznymi przeszkodami, zwrotami akcji i wieloma zdarzeniami, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Tak już jest, tak musi być i tak jest dobrze. Naprawdę. To trudności i przeszkody pomagają nam wzrastać, rozwijać się i przechodzić na „wyższy poziom”. Gdyby nie one, nasza podróż by była przewidywalna i… nudna. Zero ekscytacji, zero uniesień i zero zwycięstw! A my chcemy pokonywać trudności, ponieważ tylko w ten sposób doświadczamy słodyczy zwycięstwa! 🙂

Wszelkie przeszkody mogą okazać się naszą trampoliną do sukcesu. Czasem utrata pracy, kontraktu, czy życiowego partnera okazuje się początkiem czegoś znacznie lepszego. Pod warunkiem, że nie poddamy się zniechęceniu i apatii, nie będziemy kurczowo trzymać się przeszłości i użalać nad sobą. Niektóre rzeczy w naszym życiu muszą się skończyć, ponieważ taki jest naturalny cykl. Odchodzą, by zrobić miejsce dla czegoś nowego. Dla czegoś znacznie lepszego. Ale to my musimy… odpuścić.

Bądź jak drzewa – pozwól, by martwe liście opadły. Uczmy się od listopada. Listopad może oczyścić naszą przeszłość. Nie krytykujmy natury, ale uczmy się odczytywać mądrość, jaką stara się nam przekazać. Wszystko ma swój rytm. Wszystko ma swój sens. Wszystko jest po to, by nam było lepiej, byśmy się rozwijali i wzrastali. I to przekonanie musimy wyryć głęboko w swoich sercach. Całkowita pewność, że jesteśmy wprowadzeni i wspierani na wszelkie możliwe sposoby – byśmy mogli rozwijać się i wzrastać! 🙂

W tym miesiącu musimy trzymać nasze emocje oraz nerwy na wodzy. W tym miesiącu układ planet jest taki, że stajemy się bardziej nerwowi i niespokojni. Jesteśmy skłonni do konfliktów, kłótni, awantur, nieporozumień, sprzeczek, apatii. Uczmy się dystansu. Nie traktujmy wszystkiego zbyt personalnie. To tylko nasze ego tak się wije, buntuje, złości i narzeka… Nie słuchajmy go. Nie poddawajmy się tej energii. Nie bądźmy marionetkami w rękach „kosmosu” i układu planet. Bądźmy ludźmi, którzy świadomie i ze spokojem wybierają swoje reakcje. Z natury jesteśmy istotami reaktywnymi – pojawia się bodziec i następuje z naszej strony reakcja. Ale nasze zadanie polega na rozwoju i wzrastaniu, co oznacza, że gdy pojawia się bodziec, to MY SAMI wybieramy reakcję – w ten sposób stajemy się istotami proaktywnymi.

Na przykład: jedziemy samochodem, ugrzęźliśmy w korku, a za nami ktoś nerwowo trąbi. To jest bodziec. Normalna, reaktywna reakcja to złość, nerwy i przeklinanie. To jest właśnie reaktywność. Tym czasem na ten sam bodziec osoba proaktywna może wybrać sama swoją reakcję. I w tym jest wolność! 🙂 Na przykład może się śmiać z tej sytuacji – no bo przecież to zabawne, że ludzie są tak niepoczytalni, by szaleć w korku! Stań spokojnie, włącz sobie radio, albo jeszcze lepiej fajny audiobook, zaśpiewaj mantrę – wykorzystaj pozytywnie ten darowany w ten sposób czas. Przecież nerwy na korek nie przyśpieszą jego przepływu…. Tak więc osoba reaktywna oddaje swoją energię (nerwy i złość) i zasila bank negatywnej energii. Ale przede wszystkimi SAMA SOBIE ROBI KRZYWDĘ. Doskonale już wiemy, że wszystkie negatywne emocje, które odczuwany, wywołują bardzo złożone reakcje chemiczne w naszych organizmach. Wpływają na produkcję hormonów (np. kortyzolu), które dosłownie zalewają i zatruwają nasze organizmy wewnętrzne. A to bezpośrednio prowadzi nas do chorób. Do chorób jak najbardziej fizycznych. Więc w naszym własnym, jak najlepiej rozumianym interesie powinniśmy uczyć się, jak być osobą proaktywną, której nie wyprowadzi z równowagi byle jaki bodziec, jakiś nic nie znaczący w naszym życiu, obcy człowiek stojący w ulicznym korku! W moim przekonaniu kontrolowanie swoich emocji to jest prawdziwa SIŁA. Bardzo imponują mi osoby zrównoważone, opanowane i spokojne niezależnie od okoliczności. To jest MOC! 🙂 I właśnie w tym pomocna, a nawet niezbędna jest medytacja. Dalaj Lama powiedział kiedyś, że gdyby wszyscy ludzie na ziem praktykowali codziennie medytację, to w ciągu jednego pokolenia z naszej planety całkowicie znikłyby wojny. I ja jestem przekonana, że to prawda. Gdyby wszyscy ludzie na naszej planecie byli mądrzy i opanowani, to by nastał raj na ziemi. Ale zmianę świata musimy zacząć od … siebie! 🙂

Tak więc możemy mieć pewność, że w tym miesiącu otrzymamy wszelkie możliwości, aby się rozwijać i stawać istotami PROAKTYWNYMI. Poprzez wszelkie przeszkody otrzymujemy MOŻLIWOŚCI, aby wzrastać, trenować i rozwijać się. Potraktujmy więc ten miesiąc z ogromną wdzięcznością, jako dar do rozwoju. Tak jak lubimy tory przeszkód, ponieważ możemy szkolić się, doskonalić, a później się wykazać i cieszyć smakiem zwycięstwa.

Tak, liście opadły, tak – świat się staje szarobury, ale ja odnajdę w tym piękno. Ponieważ taka jest moja decyzja. Nie mam zamiaru słuchać narzekania malkontentów. 🙂 Nie chcę myśleć stereotypowo i przewidywalnie. Nie mam zamiaru popadać w zbiorową hipnozę i apatię. Ja mam zamiar żyć swoim własnym życiem– i to fajnie żyć! 🙂 Mam zamiar cieszyć się TYM CO JEST. Tak po prostu. Mam zamiar płynąć z nurtem rzeki, a nie starać się zawrócić jej bieg – wiem, że to się nie uda. Jestem już wystarczająco mądra, by doskonale to wiedzieć. Nie mam również zamiaru nigdzie uciekać. W ucieczce nie ma wolności. Wolność jest w moim umyśle, który świadomie wybiera myśli i emocje. 🙂

Decyduję więc, że każdego dnia rano zasilam swój bank pozytywnej energii – dobrymi myślami, poczuciem wdzięczności, medytacją, jogą i koniecznie mantrami. Czuję ich niesamowitą moc i wsparcie bym stała się tym, kim naprawdę jestem, bym nie ulegała niskim energiom, które podcinają skrzydła i odbierają moc. Przeciwnie – szukam wszystkiego, co dobre, jasne, pozytywne i mocne. To jest moje życie i ja mam zamiar przeżyć je fajnie. Dobrze. Dzień za dniem. Korzystam więc ze wszystkich narzędzi, które opisałam w mojej książce „Pełnia życia” w dziale „Moje mapy”. Bardzo polecam również otaczanie się uzdrawiającą energią mantry, którą znajdziecie W TYM WPISIE.

Niech to będzie piękny czas dla nas wszystkich! Do dzieła – twórzmy swoje dobre, pozytywne światy!!! 🙂

Z miłością,

Agnieszka