Od dwóch tygodni testuję na sobie tę prostą medytację, która ułatwia zaśnięcie. To wspaniała technika dla tych, którzy mają problemy ze snem. To magiczna i prosta metoda joginów na szybkie zaśnięcie oraz głęboki, zdrowy i spokojny sen. Mój nauczyciel jogi przekazał nam technikę, która działa na nas na kilka sposobów:
- ułatwia zaśnięcie – przyspiesza zapadnięcie w sen,
- powoduje, że sen staje się głębszy i bardziej intensywny,
- ponieważ jakość snu ulega poprawie, z czasem zapotrzebowanie na długość snu powinna ulec zmniejszeniu (do pełnej regeneracji będzie nam wystarczyła mniejsza ilość czasu przeznaczonego na sen).
Dlaczego technika ta aż tak bardzo mnie zaciekawiła? Przecież jakiś czas temu pisałam, że zasypiam wcześnie i bardzo łatwo, dosłownie jak dziecko :). Po prostu przykładam głowę do poduszki i po kilku minutach już śpię. Jest to efekt mojej pracy nad sobą – kiedyś zasypiałam bardzo późno, bardzo długo i bardzo niespokojnie. Godzinami przewracałam się z boku na bok rozmyślając o tysiącu trudnych spraw. Gdy zaczęłam stosować wszystkie techniki samorozwoju i samodoskonalenia, które przez lata poznawałam, jakość mojego życia uległa diametralnej, niesamowitej poprawie. Jestem osobą bardziej spokojną, bardziej pogodną, zdecydowanie bardziej pozytywną, prowadzę zdrowy tryb życia zgodny z naturą i zegarem biologicznym, a wszystko to powoduje, że zasypiam wcześnie, szybko i bardzo spokojnie. Przyjemnie. Błogo. Cudowny stan! 🙂
Po urodzeniu Helenki pojawił się u mnie jednak pewien problem, który bardzo mnie męczył. Tak jak każda mama wraz z maleńkim dzieckiem otrzymałam od natury dar – sen „zająca” 🙂 Oznacza to, że mój sen stał się bardzo czujny. W czasie snu mam wyostrzony słuch do tego stopnia, że potrafi mnie wybudzić najmniejszy odgłos. Było to nam, ludzkim kobietom kiedyś potrzebne, aby podczas nocy skutecznie chronić nasze dzieci przed niebezpieczeństwem. Proces ewolucji nie zniwelował tego daru :). Helenka już urosła, śpi spokojniej, a u mnie nadal pozostał sen „zająca”. A wybudzona ze snu niestety nie powracałam do spania zbyt łatwo. Na niedawnych warsztatach jogi moja współlokatorka zapaliła światło w łazience o 1 w nocy, co wybudziło mnie ze snu tak skutecznie, że do 4 rano nie mogłam zasnąć. O wstawałyśmy o 4:30 – 4:45! Pomimo tak krótkiego snu następnego dnia i tak czułam się rewelacyjnie (tak działa joga, medytacja i pozytywna energia), jednak mimo wszystko pragnęłam znaleźć sposób, bym spała głębiej i bardziej spokojnie. Bym wybudzona w nocy ze snu zasypiała ponownie szybko i bez problemu. Zabawne, że na to moje życzenie złożone do Wszechświata jeszcze tego samego dnia dostałam odpowiedź właśnie od mojego nauczyciela Kundalini Jogi, chociaż tematem naszych zajęć wcale nie były medytacje na sen! Po prostu tak się złożyło, że metoda ta została nam przekazana, a ja od razu zaczęłam z niej korzystać.
Nie wiem czy to zbieg okoliczności, czy to przypadek, czy to nastawienie, czy faktycznie to działa, ale w moim przypadku ta metoda DZIAŁA. Zaraz po moim kursie nauczycielskim jogi odbyliśmy z rodziną intensywne podróże, spaliśmy w różnych miejscach, a po wykonaniu tej medytacji mój sen za każdym razem był intensywny, głęboki, regeneracyjny i spokojny. Nawet wtedy, gdy byłam wyrwana ze snu, po prostu przewracałam się na drugi bok i spokojnie zasypiałam.
Chce podzielić się z Wami tą metodą – może Wam również pomoże? Sprawdźcie – z pewnością jest zdrowa, naturalna, prosta i nie ma żadnych skutków ubocznych. A z całą pewnością przynosi spokój.
Mój mąż (który chodzi spać później niż ja i nie zawsze zasypia tak łatwo i błogo) twierdzi, że ta prosta mudra i medytacja działają na niego jak środek naturalny nasenny. Sprawdźcie same! 🙂
Jak to wykonać?
- Siadamy w łatwej pozycji – tak zwana „easy pose”; nogi „po turecku” – ja w tej pozycji nie krzyżuję nóg, ale układam je przed sobą na podłodze. Jeśli siedzenie w takiej pozycji sprawia Ci trudność, to usiądź na poduszce lub na krześle, ale ważne jest aby kręgosłup był całkowicie w linii prostej. To bardzo ważne. Oznacza to, że klatka piersiowa nie jest wygięta ani do przodu ani do tyłu, lecz pozostaje w linii prostej. Podbródek jest lekko opuszczony do dołu, aby cały kręgosłup wraz z czaszką pozostał w linii prostej (nie unosimy głowy do góry!).
- Składamy palce w gijan mudra, co znaczy, że kciuk oraz palec wskazujący łączymy ze sobą opuszkami palców, tworząc z nich kółka.
- Pozostałe palce całkowicie prostujemy i łączymy ze sobą.
- W tej pozycji odwracamy dłonie i łączymy je ze sobą zewnętrzna stroną dłoni.
- Złączone w ten sposób dłonie umieszczamy na wysokości czakry serca (klatka piersiowa) w odległości 20 centymetrów od ciała.
- Wzrok kierujemy na opuszki palców, a następnie w tej pozycji zamykamy oczy.
- W tej pozycji (dłonie złączone, oczy zamknięte, wzrok skierowany do dołu) zaczynamy długie i spokojne wdechy i wydechy.
- Postaraj się uspokoić swoje myśli i uwagę koncentruj na oddechu. Jeśli zaczniesz o czymś myśleć, nie walcz z tymi myślami (nie można na siłę być w stanie „niemyślenia”), ale łagodnie pozwól odejść tym myślom poprzez koncentrowanie się na spokojnym oddechu.
- Czas trwania tej medytacji nie powinien być krótszy niż 5 minut. Chyba że zaśniesz szybciej :). Jak długo maksymalnie może trwać ta medytacja? To zależy od Ciebie – ile czasu potrzebujesz, aby całkowicie uspokoić się i zapaść w sen. Szczerze mówiąc ja, niezależnie od sytuacji i samopoczucia, nawet jeśli myślę sobie, że tym razem naprawdę wcale nie chce mi się spać, to i tak zapadam w sen po 5-7 minutach tej medytacji!
Sprawdźcie proszę i podzielcie się swoim doświadczeniem! Być może stanie się inspiracją dla innych!
Z miłością 🙂 <3
Agnieszka
Pani Agnieszko,
Może wstawi Pani zdjęcie szczególnie z ułożenia dłoni bo nie jestem pewna czy poprawnie wykonam 🙂
przecież jest zdjęcie p.Agnieszki z ułożenia dłoni to z narysowanymi sercami 🙂
Przepraszam, miałam mały problem techniczny, zdjęcia już są, jak widac 🙂
Witam.Nie bardzo rozumiem jak złożyć dłonie?Trudno to zrobić zewnętrznymi częściami dłoni.I jak połączyć siedzenie ze snem? Zasypiasz Agnieszko w pozycji siedzącej?
Są już zdjęcia, więc widać dokładnie o co chodzi. Nie, ja medytują w pozycji siedzącej, a kiedy czuje, że przychodzi sen kładę się, czuję w sercu wdzięczność za ten dzień i za wszystkie doświadczenia, wewnętrznie i w ciszy dziękuję Stwórcy i zasypiam.
Wczoraj miałam bardzo dużo pracy, pracowałam do późna i wieczorem, przez zaśnięciem miałam głowę pełną myśli, które dosłownie się kłębiły. Zaczęłam robić medytacje – trwało to trochę dłużej niż zwykle, ale wreszcie spłyną na mnie moment całkowitego spokoju, wtedy położyłam się i z wdzięcznością zasnęłam 🙂
Powodzenia! 🙂
Trzymaj ręce złożone w pozycji siedzącej.
Agnieszko, a jak te dłonie połączyć wierzchem? Końcami palców do ciała, czy od ciała? Może jakieś zdjęcie? Proszę….
Już jest – przepraszam za ten problem techniczny 🙂
Przetestuję, może uda mi się w końcu zasnąć w czasie drzemki mojego malucha! 🙂
Dobry pomysł 🙂
Mam ciężki czas… Szukam drogi zyciowej
Myślę, że pani porady Agnieszko pomogą mi ta drogę odnaleźć. Pozdrawiam
to technika idealna dla mnie! 🙂 Tylko trochę pogubiłam się jak mają być ułożone dokładnie ręce (to odwracanie,łączenie trochę mnie wprawiło w zwątpienie) – może załączyłabyś zdjęcie albo link do zdjęcia przedstawiającego tą pozycję?
Już są zdjęcia 🙂
Pani Agnieszko! Ostatnimi czasy znalazłam się na „zakręcie” w moim zyciu, pojawiło się dużo stresu (problemy zdrowotne, studia) co doprowadziło do napadów lękowych. Cala ta sytuacja wywrócila mi życie do góry nogami i przewartosciowala pewne sprawy. Z racji tego, że zawsze interesowalam sie psychologią, zaczęłam to wszystko dogłębnie analizować co w połączeniu z lękiem spowodowało ogromnie poczucie chaosu, bezradność, nie mówię już o nieprzespanych nocach.. Mimo to stwierdziłam, że jest to lekcja od losu, która sprawi, że jak to wszystko przetrwam to osiągnę spokój i będę cieszyć się życiem 🙂 Aktualnie powoli z tego wszystkiego wychodzę, jest lepiej, a wszystko tez dzięki wsparciu bliskich oraz dzięki wiedzy, na którą „zdobywam” na swojej drodze 🙂 o Pani książkach dowiedziałam się od siostry (są wspaniałe!), ostatnio też pożyczyłam od niej „Urodę życia” i nie ukrywam że wywiad z Panią zrobił na mnie duże wrażenie i zainspirował do dalszego działania 🙂 W ten sposób trafiłam na Pani bloga i jestem zachwycona treścią, jaką dzieli się Pani z innymi! Szczególnie urzekł mnie artykuł o „Byciu tu i teraz”, który czytałam w trudnej dla mnie chwili, bowiem miałam wrażenie, że opisuje Pani moja historię!! Aż mi łzy napłynęły do oczu… Dzięki temu utwierdziłam się w przekonaniu, że ja także mogę osiągnąć spokój 🙂 Do tego ten dzisiejszy artykuł o medytacji na sen tak bardzo mi się przydał 🙂 Dziekuję za wszystko co Pani robi, jest Pani na pewno ogromną inspiracją 🙂 Przesyłam pozdrowienia i dużo pozytywnej energii 🙂
Na pewno się uda:), też mnie kiedys dopadł taki stan, strach, panika, że coś mi sie dzieje i wtedy…joga, Agnieszka i jej teksty (wszystkie: książki, artykuły w prasie, wywiady, blog, komentarze), kochana jak ja się tego złapałam!!!!!!!!! I to jest cudowne uczucie, jak czujesz, że wsyzstkie lęki, strachy, panikowanie odchodzą jak w tym nadmuchanym baloniku, o którym Aga też pisała. Nie poddawaj się, spokój przyjdzie sam. Ja mam go już dużo więcej, pewnie, że to potrwa, czasem też mam gorszy dzień i samopoczucie ale ogólnie to jest ogromna różnica. Trzymam kciuki, uwierz, że ulga przyjdzie. Ruszaj się, rysuj (ja do tego nie mam żadnego talentu, ale koloruję i jestem dumna:) Bądź uważna, bo życie często właśnie w takich chwilach podsuwa rozwiązania. gdzie bym kiedyś pomyślała o jodze, dziwactwo to dla mnie było. A to cudowne!!! Medytowanie też. Uczę się uwazności, pozytywnego wyciągania wniosków ze WSZYSTKIEGO. Takie panikowanie to sygnał od organizmu, że jest za dużo kortyzolu, że nie radzi sobie z ogarnianiem ilości stresu. To ważna lekcja, trzeba zwolnić i się docenić, zadbać i „pogłaskać” z uśmiechem. Pozdrawiam ciepło i trzymam kciuki. Uda się na pewno, zresztą tak tez kiedyś mnie zapewniła Agnieszka i ja się tego trzymam.
Droga Sylwio 🙂 bardzo dziękuje Ci za wspaniałe słowa i za okazane mi wsparcie 🙂 Jest mi to teraz bardzo potrzebne. Niezwykle motywujące są przykłady ludzi takich jak Ty, którzy poradzili sobie z podobnymi problemami 🙂 No i wskazówki, których mi udzieliłaś, jeszcze raz ślicznie dziękuje! Teraz zaczęłam dostrzegać te wszystkie pułapki w jakie może nas wplątać umysł, gdy jest się przepełnionym lękiem i chce się sobie za wszelką cenę pomóc. Wiem że to jest proces i głęboko wierzę, że regularne stosowanie tych technik, zrozumienie tej lekcji jest w stanie wprowadzić w nasze życie spokój, co zaprocentuje w przyszłości 🙂 Nie próbowałam jeszcze jogi, za to zaczęłam medytować i przynajmniej nie mam już aż tak wielkich problemów ze snem. Polecam też żonglowanie 🙂 Od pewnego czasu myślę właśnie o tej jodze i chyba się nią zainteresuję 🙂 Za Ciebie również trzymam kciuki, jesteś wspaniałą osobą 🙂 Pozdrawiam!
Dziękuję!!! Czuję ogromną wdzięczność za te słowa! 🙂 Taka energia naprawdę ładuje mnie na przyszłość, a jest jeszcze przecież ciągle tak dużo do zrobienia! Z całego serca dziękuję! 🙂
Witaj kochana moja 🙂
Napewno wypróbuje i to zaraz; jest 5:26 jestem na urlopie ,maź z córcia pochrapuja spokojnie, a ja :/ siedzę i czytam przewracam się z boku na bok ,tysiące spraw w mojej głowie .
A ty zawsze przychodzisz w odpowiednim czasie do mnie z rada której właśnie potrzebuję.
Pozdrawiam bardzo gorąco i DZIĘKUJE xxx
Ania
5:26 to idealne pora, żeby wstać! Oczywiście można to zrobić po dobrze przespanej nocy, czego na przyszłość z całego serca życzę! Ciepło pozdrawiam!!!! 🙂
🙂 dokładnie to zrobiłam wczoraj, z tą różnicą, że ręce miałam na kolanach. faktycznie po 7 minutach (ustawiłam sobie budzik w telefonie) miałam jedynie ochotę zapaść w sen, usnęłam bardzo szybko i dzisiaj czuję się bardzo dobrze 🙂
Pani Agnieszko, mam pytanie, czy taką medytację traktujemy jako w pełni wartościową? Nie mam czasu ani za bardzo warunków, aby medytować w ciągu dnia i chciałam, aby to właśnie była moja praktyka medytacyjna. Wcześniej nigdy nie medytowałam, to moje początki. Będę wdzięczna za odpowiedź lub ewentualną wskazówkę.
Każda medytacja jest pełnowartościowa, ta również! Można ją tak traktować.
Dziękuję i ciepło pozdrawiam! 🙂
Witam 😉
Wczoraj, baaardzo poznym wieczorkiem, po powrocie z kursu jogi, przeczytalam ten wpis, nie bylo jeszcze fotek, ale … udalo sie, zlozylam poprawnie dlonie/rece, wnioskuje po dzisiejszych zdjeciach 😉
Musze powiedziec, ze zadzialalo, zasnelam tak szybko, ze zdazylam, swoim zwyczajem, zaczerpnietym z kasiazki Sekret Szczescia, wymienic tylko jedna wdziecznosc.
Spalabym moze i dlugo i gleboko, gdyby nie moje dwa kocurki, ktore w nocy szczegolnie pragna sie ze mna kontaktowac;-) Ale wybaczam im bo baaaaardzo je kocham i od samego patrzenia na nie, czuje radosc 😉 Pozdrawiam i wspanialego weekendu zycze 😉
Wspaniale! Cieszę się, że się udało! Pozdrawiam Ciepło! Kocurki również! 🙂
Pani Agnieszko.
Też mam „sen zająca”. Taki etap w życiu. Opiekuję się 87 letnią mamą. Jest kochana, wdzięczna. Tylu rzeczy mnie jeszcze uczy! Choć jest we mnie smutek – bo odchodzi powoli, cicho ta energiczna, super sprawna intelektualnie i radosna … tracąc pamięć, mowę. Jeszcze porusza się. Sama wstaje. I często w nocy próbuje chodzić do toalety – a ja … z mamą. Jestem czujna bo wiem, że moja pomoc jest konieczna. Taki czas. Dziękuję za Pani wpisy 🙂 Są ważne w moim życiu!!
Piękna jest Pani dobroć, pokora, wdzięczność, akceptacja i miłość. Doskonale wiem jaki to trudny czas, dlatego wysyłam Pani bardzo dużo pozytywnej energii!!! 🙂
Aniu,
Tak Ci zazdroszczę 🙂 Tych 87-miu lat Twojej Mamy 🙂 Kilkanaście dni temu okazało się, że moja Mama jest bardzo poważnie chora (nowotwór, bardzo zaawansowany niestety). Ma 68 lat… Może zdarzy się cud ….wciąż w to wierzę…. Chciałabym, tak ogromnie bardzo chciałbym żeby była jeszcze z nami, ze mną… Pozdrawiam gorąco Ciebie i Twoją Mamę 🙂
Pani Agnieszko
Wczoraj wykonalam mapę marzeń. Z powodu wieloletniej bezsenności i związanej z tym depresji w centralnej części umiescilam spiaca kobietę. Jakże poczułam się szczęśliwa, gdy dzisiaj trafiłam na Pani artykuł. Poczulam się jakby wszechświat już zabrał się do realizacji mojego marzenia. Dziś wieczorem medytacja, mam nadzieję, że to będzie strzał w dziesiątkę.
Tak, wszechświat nas wspiera, odpowiada nam na różne sposoby, kontaktuje się z nami.
Jestem wzruszona, ja również trzy lata temu przykleiłam na tablicy marzeń śpiąca kobietę, ponieważ jedyne o czym marzyłam, to spokojnie przespana noc ( blaski i cienie macierzyństwa…).
Życzę pomyślności i spełnienia wszystkich marzeń – na pewno tak się stanie!!! 🙂
Droga Agnieszko 🙂
jestem szczęśliwą czytaczką Twojego bloga (w momencie gdy odbiłam się od życiowej ściany pojawiłaś się Ty, Twój blog i Twoja mądrość, wskazówki, kierunkowskazy…przypadek? nie !) dla mnie to był ratunek. Jestem także szczęśliwą właścicielką Twoich 4 książek, które uwielbiam! To moje prawdziwe przyjaciółki a Twoje ciepło, które z nich bije daje mi pewność, w który trzeba iść kierunku. Bardzo przemawia do mnie Twój sposób pisania, bo jesteś ciepłą ale i rzeczową osobą. To o czym piszesz jest przez Ciebie sprawdzone i „docieknięte” i przeanalizowane, wiem, bo zwróciłam uwagę na to w jednej z książek . Dlatego ze spokojem stwierdzam, że jesteś dla mnie Osobą wiarygodną i (nie boję się użyć tego określenia) autorytetem. Dlatego też serdecznie poproszę Cię o rozważenie opcji napisania książki nt.jogi najlepiej z płytką cd, gdyż czuję, że jest wiele osób, które w tym zwariowanym i dzikim świecie mają zapotrzebowanie na spokój i relaks, który może im przynieść właśnie joga, medytacja, dieta. Wiem, że w Smaku szczęścia zawarłaś wiele bardzo wartościowych wskazówek. Na rynki wydawniczym jest wiele książek nt jogi, ale ja nie znam tych autorów i nie wiem kim są… A Ciebie znam :):):) pozdrawiam wiosennie oraz wszystkie miłe koleżanki z bloga 🙂
Dziękuję za te wspaniałe słowa i zachętę do dalszej pracy! Oczywiście ja ciągle piszę, piszę i piszę. Jak będę gotowa, to dam znać!
Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam ciepło! 🙂
Kochana nasza:) Piękny tekst, dziękuję bardzo, czekałam na kolejny wpis. Mam Ci wiele do zawdzięczenia. Przyszłaś jak pomocna dłoń. Też śpię jak zając pod miedzą. Syn (4 lata) piknie coś tylko to ja na równe nogi…nie wspomnę już sytuacji kiedy jest np.chory… Medytację wypróbuję. Papatki, cudownego piątku. Ps. Czy wybierasz się może na festiwal jogi i ajurwedy do Sulisławia w czerwcu? Proponują ciekawe konferencje.
Dziękuję za wiadomość. Może uda mi się tam być. Bardzo bym chciała… Pozdrawiam Was ciepło! 🙂
Wypróbuje 🙂 a można prosić o propozycje medytacji, gdy czuję sie niespokojna, zdenerwowana itp
Tak, oczywiście są takie medytacje i pranayamy (ćwiczenia oddechowe). W takim razie przygotuję specjalny wpis 🙂
Byłoby super 🙂
Z niewiedzy ułożyłam ręce inaczej, posiedziałam kilka minut, i tak zasnęłam szybciutko, ach ta siła umysłu 😉 Pozdrawiam serdecznie 🙂
Już sama koncentracja na spokojnym oddechu działa cuda! 🙂
Ależ ja tęsknię za jogą! Już nie mogę się doczekać kiedy na spokojnie wyciągnę matę i zrobię chociażby powitanie słońca lub poćwiczę z Tobą, włączając Twoją płytę?
Pamiętam jedne z moich pierwszych zajęć jogi, kiedy to, wykonując jedną z asan leżących, poczułam jak w udach płynie krew, czułam jej pulsowanie. To było niesamowite uczucie!? Nie zapomnę też pierwszej nocy po pierwszych zajęciach: nie mogłam przewrócić się z boku na bok, tak mnie wszystko bolało! Ale to był ból bardzo motywujący do dalszej pracy nad swoim ciałem, a i dusza przy tym wszystkim korzystała?
Pozdrawiam ciepło?
Wiosna to wspaniały czas, aby zacząć. Powolutku, ale zacząć… 🙂
Agnieszko Kochana
ty już tyle dobra mi uczyniłaś 🙂 zawsze na twoim blogu coś znajdę i sledze go wręcz maniakalnie.
Moje dziewczyny dopytują a kiedy będą kwiaty czarnego bzu bo trzeba je upiec i zjeść to był hit ubiegłego sezonu a jak dzieciom to zapadło w pamięć tzn warto było !!! 🙂
teraz to !!! no jak na zawołanie !!! Moja córka 11 lat ma ostatnio problemy z zaśnięciem, pomimo ze jest bardzo pogodnym dzieckiem coś się chyba toczy w tej malej główce i bidula spać nie może.
Od dziś zaczynamy !!!
codziennie robimy również 9 oddechów
Mocno Mono Agnieszko Cie ściskam i proszę o więcej
Oj tak, w naszych dzieciach zawsze coś się dzieje. Wszystko tak intensywnie przeżywają.
Genialne jest to, gdy mama pomoże, podsunie techniki, które są skuteczne.
Cudowne, że to razem robicie! Serce mi się cieszy!!!! 🙂
Dziękuję i ciepło Was pozdrawiam! 🙂
ja trochę nie na temat;) Mianowicie czytałam na blogu o kąpieli w soli jako metodzie na oczyszczenia organizmu z toksyn. Czy taka kąpiel nie wysuszy skóry i jak często należy ją robić? oraz czy może zamiast soli kuchennej zostać użyta sól morska? i dlaczego akurat kąpiel w soli działa tak oczyszczająco? Serdecznie pozdrawiam:)
Aniu, to nie jest kąpiel solą, ale z solą i z sodą. Otwiera pory i oczyszcza organizm z toksyn.
Nie wysusza skóry – po kąpieli ciało należy dokładnie opłukać wodą i się przekonać jak to działa.
Można robić co drugi dzień, a przynajmniej 2 x w tygodniu 🙂
Dzień dobry Pani Agnieszko, gratuluję inspirującego i wartościowego bloga! Bardzo lubię tu zaglądać ze względu na pozytywną energię, mądrość i informacje jakie można znaleźć w Pani tekstach. Czy mogłaby Pani napisać obszerniej o swoich przemyśleniach i doświadczeniach związanych z porzuceniem pracy w korporacji i zajęciu się na pełen etat tym, co Pani naprawdę kocha robić? Bardzo zapadły mi w pamięć Pani wpisy na ten temat, i od paru dni chodzi mi po głowie zapytanie Panią o to, a takich mocnych przeczuć się nie ignoruje 😉 Od jakiegoś czasu dojrzewam do podobnej decyzji, i bardzo chciałbym poczytać o Pani przemyśleniach. Przechodzę chyba wypalenie zawodowe, i nie wyobrażam sobie właściwie pracować tak jak pracuję przez następne 20-30 lat, chociaż 'z zewnątrz’ wygląda że odniosłam sukces zawodowy. Do tego dochodzą toksyczne relacje w pracy – przeczytałam gdzieś niedawno, że po toksycznym związku nie powinno rzucać się od razu w następny związek, ale dać sobie czas na wygojenie ran i uzdrowienie. Po stresujących lub toksycznych przeżyciach w pracy świetnie byłoby zrobić to samo, tyle że większość z nas boi się takiego kroku lub nie ma na to środków finansowych. Ogólnie czuję, że to co robię nie sprawia mi radości, albo raczej środowisko w którym pracuję odbiera mi tę radość (jak to w korporacji: obgadywanie się nawzajem, zrzucanie na siebie nawzajem winy, zazdrość, pretensje o jakieś bzdury, wymyślanie problemów na siłę, obrażanie, stres, terminy, itd. oraz w moim przypadku praca w obcym języku i kulturze oraz relacje na linii 'autochtoni’ – 'imigranci’). Czuję, że moja (nazwijmy to górnolotnie) 'dusza’ dosłownie dusi się i obojętnieje na wszystko w takim środowisku. I mówię tu już o psychicznych oraz fizycznych objawach (zmęczenie, apatia, brak entuzjazmu, stres powodowany przez coś co tego stresu u kogoś innego by nie wywołało). Właściwie miałabym teraz środki i możliwości żeby spróbować rozkręcić coś własnego, ale boję się tego co wszyscy: że jeśli porzucę mój wyuczony zawód, to będzie mi ciężko do niego wrócić po dłuższej przerwie, że jeśli po prostu złoże wypowiedzenie następny pracodawca będzie dociekał co się stało i nie uwierzy w moje wyjaśnienia, itd. Jestem też zła na siebie że jestem taka strachliwa i niezdecydowana, a przecież wiem co chciałabym robić, ale jak większość z nas zostałam wychowana w kulturze strachu o biedę, brak pracy, itd. Boję się też zdania rodziny i znajomych, którzy zapewne nie zrozumieją takiej decyzji, a ja będę się stresować jeśli będą zadawać mi wścibskie (lub zatroskane) pytania o moją przyszłość, czy skąd wezmę pieniądze. Do tego dochodzi też definiowanie swojej wartości przez wykształcenie, pozycję zawodową, itd, które też wpaja nam społeczeństwo. Boję się że jeśli zdecyduję się na ten krok będę się stresować przez nastawienie moich bliskich (ale myślę, że będę miała wsparcie męża z którym ogólnie o tej sprawie już rozmawiałam). Wydaje mi się, że taka decyzja wiąże się też w wielką praca nad sobą żeby mieć pozytywne nastawienie i nie dać się pokonać własnym lękom. Myślę też, że podążanie za swoimi marzeniami jest tego warte, bo w końcu życie ma być wartością i przygodą, a nie kieratem. Bardzo jestem ciekawa Pani przemyśleń na ten temat. Pozdrawiam serdecznie.
Dołączam się do prośby (nie wiedziałam nawet! w zasadzie nie śledziłam nawet poczynań Agnieszki).
Co do zasypiania Agnieszko, od siedzenia prosto zaczęłam czuć kręgosłup i mięśnie po położeniu się do łóżka, ciekawe. To też pokazuje jak zgięta bywam na co dzień. Niesamowity stan się osiąga tak siedząc. Początkowe nerwowe wdechy i wydechy, później zajmują kilkanaście nawet sekund! – tak się potrafi uspokoić organizm. Jest to trudne i trwa chwilę. Nie usnęłam od razu, ale na pewno się wyciszyłam.
pozdrawiam ciepło Drogie Panie.
Może Agnieszka się wypowie albo napisze kiedyś oddzielny post na ten temat. Ja chciałam tylko powiedzieć, że pięknie to Ibunny opisałaś, swoje wątpliwości, swój strach, tak naturalny przecież, ale przez który przebija prawda i pewność. One już teraz są silniejsze od strachu, może potrzebujesz jeszcze trochę czasu, jeszcze chwili.
Życzę Ci wszystkiego dobrego, dobrych decyzji.
Nigdy nie oceniaj siebie, swojej wartości, swoich ideałów, swojego szczęścia, swojej radości, swojego spełnienia, tego co kochasz, przez pryzmat tego co myślą o tym inni.
To jest wielki temat i nie jestem w stanie odpisać na to w komentarzu.
To jest temat niemal na książkę. I oczywiście jest to bardzo złożony temat pracy nad sobą.
Bardzo szeroko rozumianej:
1) uznanie siebie za istotę ważną i wartą tego, aby robić w życiu wspaniałe rzeczy/ iść za głosem swojego serca/ powołania/ duszy.
2) uporać się z lękami/ zaufanie do Siły Wyższej – dla mnie to była wewnętrzna przeprawa!
3) przestać zaspokajać potrzeby innych i wpisywać się w ich wyobrażenia/ wizerunek nas samych
4) zacząć żyć autentycznie swoim własnym życiem
5) Stać się świadomym twórcą swojego życia – odpowiedź na pytanie do czego zmierzam, czego pragnę, co jest moim najgłębszym powołaniem
6) odpuszczenie potrzeby kontroli i zaufanie Nurtowi Życia/ Bogu
7) Pozwolenie sobie na przyjęcie wsparcia, jeśli będzie taka potrzeba – tu np. od męża
I wiele, wiele innych starć po drodze 🙂
To jest taka wewnętrzna bitwa.
Temat jak widać jest naprawdę bardzo złożony, ale skoro woła dusza, to naprawdę WARTO za tym iść.
Lęk i strach zawsze towarzyszą nam, gdy wyruszamy w nieznane, to oczywiste.
Ale aby wyruszyć na szerokie wody trzeba odwiązać liny i odbić się od bezpiecznej przystani. Moim zdaniem tylko takie życie ma sens.
Co wygra w tej wewnętrznej walce – strach czy dusza?
Wiem jedno – życie w strachu to koszmar. Warto stawić mu czoło i się z nim zmierzyć! 🙂
Ta przygoda jest niepewna, nieznana, czasem trudna, ale zaręczam, że fascynująca. I z całą pewnością ma mnóstwo bezcennych skarbów do odkrycia! 🙂
Trzymam kciuki i ciepło pozdrawiam!!! 🙂
Mój wpis trochę późny, ale może jeszcze komuś się przyda. Polecam książkę Ricka Jarrowa „Antykariera. W poszukiwaniu pracy życia”. Jest właśnie o tym, jak rozstać się z życiem zawodowym, które nie przynosi spełnienia, i odnaleźć swoje prawdziwe powołanie, a następnie wprowadzić je w życie. Nie jest to jeden z tych szybkich, zbyt łatwych poradników; to książka mądra, a nawet trudna, ale jedna z tych, z którymi „wchodzi się w związek” na całe życie :). Ktoś kiedyś nazwał ją chyba nawet biblią pracy. Pozdrawiam serdecznie.
Witaj, czy mogę robić tę mudrę gdy przebudzam się w nocy? Dziś znowu miałam ten problem, obudziłam się i nic………
Zrobiłam mudrę jednak na leżąco w łóżku, nie chciałam wychodzić z łóżka gdyż obawiałam się, że jeszcze bardziej się rozbudzę. Robiąc jednak tę mudrę, ręce leżą na moim ciele a nie są w odległości, czy to dobrze?
Tak, można robić tę mudrę po przebudzeniu. Czasem pomaga w leżeniu na plecach ułożenie dłoni na klatce piersiowej i powolne, głębokie oddechy.
Można również spróbować zrobić tę mudrę na leżąco, z dłońmi opartymi o klatkę piersiową. Na pewno jest to bezpieczne, a czy zadziała? Warto się przekonać 🙂
Agnieszko jesteś wspaniała. Dziękuje i życzę wszystkiego najpiękniejszego 🙂 pozdrawiam
Dziękuję w imieniu mojego Stwórcy! Ty również jesteś wspaniała! Namaste 🙂
Pani Agnieszko, założę się, że to nie przypadek, iż jest 4:12 a ja od prawie godziny nie śpię, bo obudziłam się z ogromnym poczuciem strachu i lęku, który towarzyszy mi ostatnio coraz czesciej. Winę zganiam na hormony, bo jestem w 30tc, ale napady lękowe miałam już dużo wcześniej. Teraz ciąża nasila ten problem. Czy mogłaby Pani poświęcić swój czas na zajęcie się tematem „znerwicowanych przyszłych mam” ? Nie wiem gdzie szukać pomocy, a psychologom nie ufam…
Jak Pani nie uda psychologia to proponuję się do któregoś wybrać i przekonać się na własnej skórze dlaczego Pani im nie ufa. Też tak miałam, dopiero po 6 miesiącach psychoterapii udało mi się zaufać i dostrzec, ze druga osoba – terapeta troszczy się o mnie i z tej relacji moge czerpać dużo dla siebie.
Prawda jest taka, że istnieje tylko jedno źródło spokoju – jest nim Bóg 🙂
Wszystkie moje metody, o których piszę na blogu, to sposoby, aby się z nim połączyć – poprzez modlitwę, medytację, oddechy, mudry. Gdy uspokoimy umysł łączymy się z naszym Stwórcą. Tam mieszka spokój. On jest zawsze obecny. Musimy jednak korzystać ze wszelkich możliwych technik, aby przebić się przez niskie energie negatywnych myśli, które są na tej planecie i wznieść naszą energię na wyższy poziom. Kochana, korzystaj z tych wszystkich technik systematycznie, każdego dnia, rano i wieczorem.
A jeśli masz natłok lęku i negatywnych myśli, to proponuję takie ćwiczenie – o każdej równiej godzinie pomyśl o czymś pozytywnym, podziękuj za to co masz lub obmów krótka modlitwę. To działa cuda.
Pozdrawiam ciepło! 🙂
Cudny artykuł, trafił do mnie w odpowiednim czasie 🙂
Pani Agnieszko, dopiero niedawno trafiłam na Pani bloga, nie miałam jeszcze okazji przeczytać wszystkich artykułów i stąd pytanie, pojawiła się u mnie taka myśl, czy mogłaby Pani wprowadzić na stronę coś w rodzaju udogodnienia, to znaczy spis chronologiczny artykułów? Na wielu blogach widziałam podobną funkcję, tzw. archiwum bloga i było to bardzo przydatne, np. wyświetlanie wszystkich artykułów z maja lub czerwca 2014 r. 🙂
Pozdrawiam ciepło 🙂
Dziękuję bardzo za sugestię. Nie znam się na tym, ale spytam mojej Magdy i poproszę ją o pomoc w tej sprawie. Na pewno coś wymyśli 🙂
Cześć Agnieszka,
Uwielbiam Twojego bloga. Jest jak quantec – czyta mnie. Niby to ja jestem czytelniczką, ale jąkąś magiczną drogą to Ty tak jakby tym, co piszesz – czytasz nas.
Znów spadłaś mi z nieba. Jak Ty to robisz? :))
Ja z moim zajęcym snem trwam od 5 lat. W czasie których urodziłam 3 dzieci. Sen jest dla mnie teraz czymś absolutnie niezwykłym, ważnym i deficytowym. Chętnie skorzystam z opisanej medytacji.
Czy mogłabyś polecić mi jakies miejsce warte do rozpoczęcia praktyki kundalini? W Warszawie. Bede bardzo wdzięczna
Pozdrawiam ciepło
Shu
Bardzo dziękuję za ciepłe słowa! Polecam nauczycielkę Kundalini Jogi: Basia Baczkura, szczegóły na stronie http://www.adishakti.eu/
Ciepło pozdrawiam i życzę powodzenia! 🙂
Pięknie dziękuję 🙂 Szanuję i winszuję.
Shu
Pani Agnieszko, ja mam pytanie odnośnie tego złotego mleka 🙂 Dokładniej tłuszczu, jakiego do niego dodajemy. Czy może być on rafinowany? Np. olej kokosowy? Czy to mija się z celem? Akurat mam go w lodówce, używam czasem do smażenia, niestety nie widziałam nigdzie migdałowego.. Tak na marginesie, świetny blog, trafiłam na niego dosłownie przed chwilą, ale już wiem, że będę zaglądać tu bardzo często! Kopalnia wiedzy! 🙂 Pozdrawiam
Tłuszcz idealny do Złotego Mleka to masło klarowane, olej kokosowy (oczywiście najlepiej tłoczony na zimno! 🙂 oraz olej sezamowy lub konopny.
Serdecznie pozdrawiam! 🙂
Witam Pani Agnieszko, na początku chciałam powiedzieć ze uwielbiam Pani przepisy i książki. Zakochałam się w nich. Brakuje mi tylko Smaku Życia. Czy można ją gdzieś jeszcze kupić? Z góry dziękuję za odpowiedź i przesyłam gorące pozdrowienia z Francji.
Obawiam się, że „Smaku życia” nigdzie już nie ma… 🙁
Przesyłam mnóstwo ciepłych pozdrowień do Pani, do Francji! 🙂
Jakoś nigdy nie byłam przekonana do jogi, ćwiczenia wydawały mi się skomplikowane i zbyt powolne jednak ta medytacja niesamowicie uspokaja. Może pójdę kiedyś w tym kierunku… 😉
Krok za krokiem. Joga to nie tylko wykonywanie asan. Taka medytacja to już jest joga.
Joga to połączenie – gdy łączymy siebie (ze sobą), to już jesteśmy w procesie jogi.
I jest to niezwykle przyjemne. Nie ma nic wspólnego z dziwacznymi czy trudnymi pozycjami 🙂
Bardzo dobry artykuł . Wykorzystam .Piękne zdjęcie z córką .Z serca dziękuję.
Dużo miłości i radości.
Dziękujemy bardzo! 🙂
Aż mam ochotę spróbować 🙂 Ostatnio znów śpię jak zając bo mój pięciolatek dużo choruje. Mam tylko problem z medytowaniem na siedząco bo pozycja zwyczajnie mnie męczy z powodu zniesionych prawidłowych krzywizny kręgosłupa lędźwiowego i szyjnego. Ale spróbuję po raz kolejny – może wreszcie znajdę odpowiednie ułożenie.
Medytacja powinna sprawiać przyjemność, przynieść ulgę, więc spokojnie można się wygodnie położyć 🙂
Droga Pani Agnieszko! Ja trochę nie w temacie , ale pomyślałam sobie , że świetnie by było gdyby Pani napisała dla nas wielbicielek Pani kolejną książkę tym razem z przepisami – dieta niełączenia 🙂 Jest już wiosna , a na moim ciele zanadto sadełka 🙁 kompletnie nie mam prostych pomysłów na komponowanie takich posiłków , a Pani pomoc była by w tym nieoceniona! Wiem , co piszę bo kilka przepisów Pani wypróbowałam i powiem szczerze – rodzina była zachwycona ! Proszę pomyśleć o grubaskach , które marzą aby schudnąć z Pani fachową pomocą .
Pozdrawiam gorąco !
Ostatnio bardzo dużo się uczę, mam mnóstwo nowej wiedzy i mnóstwo nowych doświadczeń. Z całą pewnością już wiem, że mnóstwo osób ma problem z nietolerancją pszenicy, mleka krowiego (i wszelkich wyrobów z mleka krowiego), a wiele osób również problemy z jajkami. Spożywając te produkty trudno jest stracić na wadze. Proszę zrobić eksperyment i czasowo wykluczyć je ze swojego menu. Efekty mogą być zaskakujące…
Ciepło pozdrawiam! 🙂
Z przyjemnością przetestuję 🙂 już przetestowałam medytacje podczas nowiu, teraz zabieram się za lekturę jak wykorzystać pełnie księżyca. Śpiewam sobie RA MA DA SA… i zaczyna mi się żyć lepiej. Niestety dzisiaj miałam kryzys i nie poradziłam sobie ze stresem. Wypłakałam morze łez…:(
Czasem tak bywa i czasem tak trzeba. Nie można się za to winić 🙂 To jest część procesu.
Trzymam kciuki i ciepło pozdrawiam! 🙂
Witam serdecznie Pani Agnieszko
Jestem szczęśliwą czytelniczką Pani bloga i posiadaczką wszystkich książek, rozpaczliwie szukałam pomocy z powodu ciągle nawracających się infekcji moich dzieci (no niestety problem większości rodzin) oraz mojej anemii i trafiłam do Pani. Czytam bloga niecały rok ale wydaje mi się, że znam Panią dłużej, mam do Pani maksymalne zaufanie. Zaczęłam inaczej gotować do czego i moi domownicy przyzwyczajają się powoli, za to jest Pani znana w całym domu, bo książki codziennie ze mną się przemieszczają i dzieci już rozróżniają dania z Pani przepisów, wszędzie dużo kurkumy, a kiedyś nie wiedziałam co to jest. Tak samo jak nie wyobrażałam sobie owsianki na wodzie jak i kawy bez mleka (piję tylko inkę), czy obiadu bez mięsa, a tu wszystko się da trzeba tylko chcieć, ale musi być ktoś kto tego nauczy, pokaże, poprowadzi i będzie w pobliżu. Dziękuję.
Pani Agnieszko uwielbiam Pani przepisy na matiasy, moje pytanie z czym Pani je je, bo za pewne nie z chlebkiem, a ja tak i chciałabym to zmienić, same w sobie są bardzo słone, bez dodatku czegoś ciężko je zjeść.
Pierwszy raz kupiłam matiasy i zrobiłam z Pani przepisu tak je pokochałam, że zdarza mi się tydzień gdzie zjadam je codziennie na śniadanie, takie mam napady.
Drugie moje pytanie odnośnie dzieci, Pani Agnieszko ratuje moje dzieci naturalnymi antybiotykami z Pani przepisów, szczególnie czosnek, miód, kurkuma. W kwietniu mój starszy syn praktycznie cały czas jest przeziębiony, jakiś niedoleczony i ja uparcie wpycham mu ten czosnek, jeden tydzień czosnek przerwa tygodniowa, no i nawrót choroby znowu czosnek i skarżył mi się w ten weekend, że jak tylko połknie łyżeczkę tego syropu, to strasznie go boli brzuch, czy można taki czosnek przedawkować, bądź mogłam mu zaszkodzić tym czosnkiem, proszę o pomoc, nie wiem czy odstawić czy mogę mu jeszcze z dwa dni podawać, bo wiem że to skutkuje, tylko martwi mnie ten ból brzucha.
Wyobrażałam sobie, że mój pierwszy komentarz będzie pełny wdzięczności i radości jaką bym chciała Pani wyrazić, niestety dotyczy czegoś innego bo potrzebuję porady ale na pewno jeszcze nie raz napiszę, bo jestem na tym blogu codziennie. A szczególnie dlatego, że pomaga mi tu i teraz, że znajduje porady jak radzić sobie w chwili kiedy się już jest chorym, naturalne leki, zioła, propolis. Na innych blogach zawsze jest temat walki o zdrowie w dłuższym wymiarze czasu, coś co może za skutkować za pół roku, ale jeśli nie pomogę w naturalny sposób teraz przy infekcji tylko znowu podam dzieciom kolejny antybiotyk, to nawet za pół roku nie zobaczę poprawy mimo zmiany odżywiania, bo ciągle nam będą te leki rujnować zdrowie. Aczkolwiek walczyć o zdrowie już dawno z Panią zaczęłam i byłam świadoma że to nie nastąpi z dnia na dzień więc walczę cierpliwie nadal. Ja swoją herbatkę pokrzywową już popijam, zaraz będę robić miodek z mleczy itd.
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję.
Czosnek w dużych ilościach może być obciążający dla żołądka, jeżeli syn się skarży ja zrobiłabym dłuższą przerwę.
Z mojego doświadczenia, a córka moja lat 12 praktycznie nie choruje, polecam – miód z mniszka, herbatki z malin i dzikiej róży (też sama zbieram), syrop z kwiatu bzu, pyłek pszczeli. Bańki !
Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia 🙂
Ślicznie dziękuję za wskazówki, faktycznie kwiecień troszeczkę dał nam popalić i chyba przesadziłam z tym czosnkiem, odstawiłam go, podawałam za to właśnie pyłek pszczeli, robiłam pastę z kurkumy i herbatki rozgrzewające z cynamonem, goździkami i imbirem. Pozostałych rzeczy nie znam ale mieszkam na wsi i muszą gdzieś być: bez i dzika róża, postaram się tym zainteresować.
W ten weekend pozbierałam mlecze na 3 porcje z przepisu Pani Agnieszki, tak się cieszę. Jedno mnie tylko przeraziło, widok ilości cukru jaki wsypywałam do przygotowanego syropku, ale staram się tego nie roztrząsać.
Mój starszy syn ma właśnie 12 lat.
Dziękuję za pomoc i wszelkie dobro.
Pozdrawiam serdecznie!
Ta ilość cukru i tak jest bardzo mocno zredukowana w stosunku do klasycznych przepisów – poważnie!
No i nie da się niestety bez cukru. Miodu nie można podgrzewać, a cukier jest naturalnym konserwantem – syropku nie używamy znowu aż tak dużo, więc nie ma powodu do paniki 🙂
Po tym, co dzieje się z syropami glukozowo – fruktozowymi oraz innymi słodzikami używanymi w przemyśle spożywczym i farmaceutycznym, zaczęłam inaczej patrzeć na normalny, prawdziwy cukier 🙂 Oczywiście można użyć trzcinowego (nie mylić z brązowym, bo to jedynie biały, ale zabarwiony).
Z mniszka można również robić wyciągi spirytusowe, ale dla dzieci…. Niech już będzie ten prawdziwy cukier, trudno 🙂
Czarny bez koniecznie – najpierw kwiaty, a później owoce!
Dzika róż również cudo – najpierw płatki (do suszenia, do macerat itd), a później owoce. Trochę trudne w obróbce, ale bardzo cenne! 🙂
Serdecznie pozdrawiam!!! 🙂
Jeśli dziecko boli brzuszek to czosnek nie jest dobrym pomysłem. Trzeba go odstawić.
Jeśli brzuszek jest obciążony, to warto jest dać dziecku siemię lniane, chociaż troszkę. Ja siemię lniane mielę, zalewam wrzątkiem i odstawiam, aby ostygło. Robi się z tego taki śluzowaty „glucik”. Trzeb ago dobrze wymieszać łyżką i podać dziecku ile się da – łyżeczką lub przez strzykawkę (uwaga, zatyka się). Można dodać trochę miodu (gdy napar już przestygnie), żeby dziecku bardziej smakowało.
W razie infekcji naprawdę bardzo polecam bańki (opisałam je na blogu). W naszym domu działają cuda i nie wyobrażamy sobie bez nich życia!
Jeśli dziecko często choruje to namawiam do wykonania testu na nietolerancję pokarmową (nadwrażliwość pokarmowa). Dzieci często miewają nie alergie (które bardzo łatwo jest zauważyć), ale nietolerancje, co skutkuje częstymi, nawracającymi infekcjami, problemami z migdałkami, karatami, zapaleniem ucha itd. Na prawdę bardzo polecam wykonanie takiego testu.
Bardzo ciepło pozdrawiam Panią oraz całą rodzinę!!! 🙂
Pani Agnieszko bardzo dziękuję za odpowiedź i cenne rady. Tak zrobię mimo ze już ok, to postaram się podać dzieciom to siemię lniane, myślę, że pomoże, nawet jak w tym momencie nie boli brzuszek.
Musze się zainteresować tymi bańkami, i kto by mi mógł stawiać te bańki, bo ja chyba bym się jednak nie odważyła.
Pani Agnieszko słyszałam o tym badaniu na nietolerancję ale nie znam szczegółów, proszę, jak Pani może, napisać jak to wygląda, gdzie się robi, czy muszę się z tym zgłosić np. do lekarza rodzinnego.
Jestem niesamowicie szczęśliwa i dziękuję, że poświęciła mi Pani czas i odpisała, tak mi lżej. Nie mam chyba w otoczeniu tak serdecznej osoby, której mogłabym się zwierzyć czy poradzić. Raczej odbieram moją zmianę stylu życia i odżywiania, troszeczkę dziwnie postrzeganą przez rodzinę, ogólnie byłam szczupła ale teraz zeszczuplałam jeszcze bardziej i każdy wręcz docina niż pochwala, jak już chcę się coś poradzić to słyszę „jedź normalnie nie cuduj, bo marnie wyglądasz” ale ja lepiej się tak czuję i mam dobre wyniki, bo robię sobie badania teraz częściej niż kiedyś (odkąd niespodziewanie pojawiła się u mnie anemia i mój lekarz nieźle mnie nastraszył- teraz z perspektywy czasu jestem mu wdzięczna, że mnie tak potraktował, bo zaczęłam szukać ratunku w internecie i tak trafiłam na Panią), jedyne z czym się borykam w tej chwili to ciągłe wypadanie włosów (co zahamuję to jednak po miesiącu czy dwóch problem wraca), tak samo widzę, że żelazo mi skacze, raz jest na dolnej granicy a na drugie badanie już super wysokie. Teraz mam niskie i dobrze się składa bo mamy pokrzywę i pijemy całą rodziną codziennie odwar z pokrzywy, liczę też że pomoże mi i na włosy.
Ślicznie Pani Agnieszko za wszystko dziękuję, za wszystko.
Niejednokrotnie jest Pani ostatnią osobą w ciągu dnia, którą widzę i z którą się żegnam, bo czytam Pani książki przed snem i odkładam na nocną szafkę, uwielbiam zerkać na zdjęcia z okładki 🙂
Również serdecznie i cieplutko pozdrawiam.
W sprawie testów na nietolerancję pokarmową postaram się wkrótce napisać post.
Jeśli chodzi o bańki – to NIE są bańki ogniowe. Są bezpieczne, zimne, po prostu pompka zasysa się powietrze.
Stawiamy je sobie sami w domu, włącznie z naszą Helenką lat 4. Stawiamy jej, a ona już umie stawiać nam. Oczywiście pod naszym nadzorem.
Obawy są tylko w głowie – nie mają żadnego logicznego sensu 🙂
Jeśli chodzi o żelazo i wypadające włosy – oczywiście pokrzywa, ale również jak najwięcej wszystkiego, co zielone, na czele z natką pietruszki. Zielone koktajle. Dla tego może być dodatkowo spirulina, chlorella albo młody jęczmień.
Jeśli chodzi o przykre uwag i – nie słuchać 🙂 Ludzie zazdroszczą, zwłaszcza jeśli ktoś jest zdrowy i szczupły.
Nie żyjemy po to, aby spełniać czyjeś oczekiwania i zaspokajać standardy życiowe innych osób – nie zawsze dobre i zdrowe.
Warto iść za głosem swojego serca – a ono zwykle mówi zupełnie coś innego niż tłum, niż większość, niż tzw. „normalni” ludzie 🙂
Trzymam kciuki za dalsze pozytywne zmiany i ciepło pozdrawiam!!!! 🙂
Pani Agnieszko. Może to głupie pytanie ale ja mam straszny problem ze spaniem i chciałabym tej medytacji spróbować. Czy można ja wykonywać na leżąco? Boje się ze jeśli będę siedzieć i medytować to zacznę przysypiac a potem jak będę chciała zmienić pozycje żeby już się położyć to znów się wybudzę.
Dziękuje.
Proszę się niczego nie bać, ale próbować!
Trzeba poznać samą siebie, a bez prób się nie uda!
Jedna główna zasada – niczego się nie boimy! Doświadczamy!
Życzę pięknej przygody! 🙂
Pani Agnieszko, marzę , żeby kiedyś Pani blog doczekał się wersji książkowej. Byłby uporządkowanym przewodnikiem dla wielu kobiet. Dla mnie każdy wpis jest dla mnie bardzo wartościowy, jest cząstką mnie, odnajduję w nich siebie. Oczami wyobraźni ustawiam w mojej biblioteczce, w pięknych oprawach, kolejne tomy Pani bloga. Wierzę, że marzenia się spełniają. Pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy.
blog w sumie ma już swoją wersję książkową, są to 3 kolejne książki Agnieszki, które zawierają uporządkowane tematycznie wpisy w bloga.
To prawda, książki są, nawet już 4, ale blog żyje jednak swoim własnym życiem i stale się zmienia, tak jak ja i moje życie 🙂
Dziękuję, to dla mnie bardzo wzmacniająca i piękna wizualizacja!!!! 🙂
Dziękuję i pozdrawiam ciepło! 🙂
Lubię jogę 🙂 ta metoda wydaje się być dla mnie stworzona. Na pewno wypróbuję.
🙂
Wydaje się proste, mam nadzieję że sobie poradzę. Od jutra startuję! Dziękuję za poradę 🙂
🙂
Pani Agnieszko. Prosze mi pomoc. Mam 45 Lat I I’d trzech Lat nowego meza ze Sri Lanki. On daje mi poczucie bezpieczenstwa I milosc. Ale moj pierwszy maz zabił we mnie wszystko co było ważne. Zabrał mi córke i zostawil mnie bez srodkow do zycia. Konsekwencja tego jest moja waga . Waze 120 kg I mam ochote umrzec. Do trzech Lat nice moge nic z tym zrobic. Potzebuje pomocy prosze
Bardzo bym chciała pomóc, ale to nie jest takie proste.
Oczyszczenie bólu, przeszłości, przebaczenie, zrozumienie – to jest cały proces.
Jest ważny, aby potem zamknąć za sobą drzwi i zacząć nowy rozdział.
Będzie dobrze! Anioły poprowadzą, pomogą, podpowiedzą, zaprowadzą do odpowiednich ludzi.
Proszę się tylko modlić, prosić o pomoc, a później mieć otwarte oczy i serce, aby za tym iść.
Będzie dobrze. Jestem tego pewna!
Przesyłam dużo ciepła i pozytywnej energii!!!!! 🙂
Iwona, przypuszczam, ze mowisz po angielsku, jesli Twoj maz jest ze Sri Lanki. Polecam ksiazke The oxygen advantage, Patrick McKeown, jako dobry poczatek na poradzenie sobie z nadwaga.
Pamietaj, ze nikt nie moze w Tobie niczego zabic dopoki Ty sama sie na to nie zgodzisz! Twoj byly maz to przeszlosc. Musisz ZAWALCZYC o swoja terazniejszosc i przyszlosc! Nie wiesz co ma dla Ciebie przyszlosc, byc moze powrot corki, ktora zacznie sama podejmowac decyzje, kiedy dorosnie. Musisz sie do tego odpowiednio przygotowac!
Sugeruje zaczac od przebaczenia. Doskonaly przepis (doslownie!) na przebaczenie znajdziesz w ksiazce Emmet Fox, Kazanie na gorze. Ja borykam sie od kilku lat z powaznym problemem rodzinnym. Wreszcie w marcu tego roku poczulam sie gotowa, zeby sprobowac wybaczyc. Natknelam sie na ksiazke Emmet Fox na blogu Agnieszki i moge Cie zapewnic, ze jego receptura na przebaczenie dziala! Tak, trzeba nad tym popracowac, ale nie jest to nic trudnego. Kazdy moze to swobodnie wykonac. Efektem jest zrzucenie ogromnego ciezaru z duszy i ogromna ulga. Powodzenia!
Agnieszko, pozdrawiam najserdeczniej i dziekuje za wszystko xxx
Witam Pani Agnieszko,
Wiem, że miała Pani cudowny poród, ja niestety mam za sobą traumatyczny, dwunastogodzinny, który zawsze będzie dla mnie najpiękniejszym i najgorszym doświadczeniem w moim życiu. Jestem obecnie w drugiej ciąży i szukam kontaktu ze swoim ciałem, duszą a tym samym sposobu na to aby tym razem było pięknie. Czy jest co mogłabym zrobić, przeczytać aby sobie pomóc? Będę wdzięczna za pomoc.
Serdecznie pozdrawiam,
Ania
Moje poszukiwania sposoby zaczęły się właśnie dlatego, że ten mój pierwszy poród był bardzo daleki od ideału. Poszukiwania innej drogo zaczęłam od przejścia przez tę traumę, wypłakania się, wyciągnięcia wszystkich emocji „spod dywanu”, i uczenia się jak zaufać. Jak zaufać Bogu, procesowi życia, ale również ludziom. Jak prosić o pomoc (Boga) i ufać, że przyjdzie w odpowiednim czasie i miejscu. Jest to więc proces totalnej transformacji energii i myśli – z lęku (u mnie jeszcze było ogromne poczucie wewnętrznego bólu i żalu) na ufność, radość i ekscytację, że jestem w procesie Życia.
Zaczęłam więc od czyszczenia fundamentów (moja psychika) – pisanie, mówienie, płakanie, modlitwa.
Budowanie – to były pozytywne afirmacje, medytacje, wizualizacje i bardzo dużo modlitwy.
Robiłam wszystko, co kiedykolwiek poznałam, aby sobie pomóc – robiłam to przecież nie tylko dla siebie, ale głównie dla dziecka! A ta świadomość daje mnóstwo siły!
To otwarcie spowodowało, że zaczęły do mnie przychodzić odpowiednie książki, ludzie, sytuacje, miejsca.
Gdy jesteśmy podłączone z Nurtem Życia, zaczyna działać Prawo Synchroniczności – życie zaczyna płynąć i podawać nam to, czego potrzebuje pozytywny umysł, aby nasze emocje (energie, myśli), mogły spełnić się w materialnym świecie.
Jednak punktem wyjścia do wszystkiego jest nasz umysł/serce.
Najskuteczniejszą metodą świata jest modlitwa. Modlitwa czystego serca, które ufa i kocha 🙂
A jedną z pierwszych książek, którą wtedy czytałam o macierzyństwie była „Przewodnik dla zielonych rodziców” Reni Jusis.
Później wszystko płynęło w magiczny sposób – zasilane codziennie moją modlitwa, pozytywnymi myślami, energią mantr, które śpiewałam, siłą spokoju, która czerpałam z medytacji.
Bez tego wszystkiego chyba bym utonęła w strachu, leku i bezsilności – podobnie jak setki tysięcy współczesnych kobiet. Skutecznie odebrano nam naszą wielką siłę i moc – to MY dajemy życie. A teraz boimy się tego, ponieważ sam proces porodu jest postawiony na głowie, nie jest zgodny z naturą.
Dlatego współczesny poród jest tak straszny – zaprzecza jakiejkolwiek logice, rozsądkowi, prawom grawitacji, fizjologii, naturze. Nie może więc być piękny.
Ale o tym to już trzeba sobie poczytać, aby zrozumieć i pozwolić sobie na odwagę wyruszenia inną, świadomą drogą.
Polecam wszystkie książki, których współautorka jest moja położna Ewa Janiuk. A także książki, która polecam na blogu – jest tak kilka dla przyszłych mam.
Mocno trzymam kciuki i wysyłam dużo ciepła!!!! 🙂
Ps. Mój drugi poród nie był pozbawiony bólu, ale był piękny. Magiczny. Lubię wracać do niego myślami.
Z całego serca życzę takich przeżyć 🙂
Dziękuję Pani Agnieszko, wierzę głęboko w to, że może być magicznie i pięknie pomimo bólu. Wyruszam zatem w drogę ku szczęśliwemu rozwiązaniu, korzystając z Pani drogowskazów. Serdecznie pozdrawiam 🙂
Ania
Pani Agnieszko praktykuję do pewnego czasu polecaną przez panią metodę na zaśnięcie , działa wspaniale , któregoś wieczoru nie mogłam jej wykonac na siedząco więc spróbowałam na leżąco i też udało mi sie szybko zasnąć , ale nie wiem czy w ten sposób mogę ja wykonywac , czy nie ma to jakiś negatywnych skutków , proszę o rade
Pani Agnieszko, zaczęłam stosować tą metodę. Jednakże zauważyłam ,że po jej wykonaniu zaczęły występować u mnie zawroty głowy. Czy coś wykonuję nie tak? pozdrawiam Anna
„..to i tak zapadam w sen po 5-7 minutach tej medytacji!”
Pani Agnieszko, ale tak na siedząco ? 😀
Od kilku miesiécy mécze sié z bezsennoscia , wypróbowalam juz wszystko co tylko znalazlam w internecie i zadnej poprawy…Wczoraj natrafilam na pani wpis i postanowilam wyprubowac opisana przez pania metode. przeprowadzilam medytacje ,poczulam znuzenie i polozylam sié spac. Niestety pochwili znuzenie przepédzily mysli które znowu zaczynaja naplywac. Wtedy wstalam i zrobilam medytacje drugi raz tym razem dluzsza .kiedy poczulam sié juz bardzo spiáca polozylam sie do luzka ze sluchawkami na uszach i wlaczylam proponowana przez pania mantre RA MADA SA i …zasnelam jak kamien, obudzilam sié dopiero rano. Wiem ze teraz juz kazda noc bedzie przezemnie dobrze przespana. Jestem pani bardzo wdziéczna Bardzo bardzo Dziékujé
Wybudzona znów jakąś godzinę po północy przeklikuję kolejne stronki Internetu.Wysłuchuję jakiejś mantry, później trafiam na ćwiczenie i opis. Zerkam sceptycznie. Zbyt proste aby mogło podziałać. Myślę jednak: żeby nie było że nie próbowałam. Usiadłam, mudra…..i po dłuższej chwili zaczęłam odpływać.Poczułam jak sen coraz szczelniej zamyka mnie w swoim kokonie.Powoli, by nie przerwać oplatających nitek, gaszę światło, wyłączam komputer. Kładę się z zamkniętymi oczami.Zdziwione stadko myśli nie daje za wygraną,ponownie splatam ręce na leżąco…Zasypiam…Sen jest wyjątkowo mocny, co rejestruję niemal podświadomie, właściwie przed przebudzeniem. Ranek wita mnie ciężkimi powiekami ale lekką, wypoczętą głową.
Dziś wieczorem zamudruję znowu….Coś się zadziało……….
DZIĘKUJĘ Pani Agnieszko za to małe_wielkie odkrycie!!!……. a wszystkim bezsennym dobrze przespanych nocy…ŻYCZĘ.
Trafiłam na tego bloga przypadkiem, w najtrudniejszym momencie mojego życia…by odkryć życie na nowo.
Zaczęłam korzystać z metody dwupunktu i poprosiłam o spokój serca, innym razem o zdrowy i spokojny sen i tutaj to wszystko znalazłam …receptę na nowa jakość życia. Wczoraj słuchałam mantry w ciągu dnia uspokoiłam się odszedł ogromny stres, wymyśliłam że przed snem puszczę sobie mantry, niech działają podprogowo na podświadomość, przespałam całą noc i ani razu się nie obudziłam. Dzisiaj spróbuję tej metody:)
Myślałam ze dwupunkt nie działa na mnie bo mam słabe energie, a jednak działa w ciągu trzech dni od zastosowania odkryłam Ciebie Agnieszko w wydaniu jakiego nie znałam. Osobę świadomą swojego wewnętrznego rozwoju z misją niesienia dobra.
Wstyd się przyznać ale pamiętałam tylko jak jako bardzo młoda piękność zajmowałaś się modelingiem, ach te nasze szufladki…
A tu taka ogromna niespodzianka, jestem szczęśliwa ze mogę korzystać z twojego ogromnego doświadczenia
Witam.
Nie wiem gdzie mogła bym umieścić ten wpis,wiec piszę w tym miejscu.
Pani Agnieszko kupiłam Pni książkę” PEŁNIA ŻYCIA” i jestem nią zachwycona!!!
CUDOWNA,WSPANIAŁA,PRZEPEŁNIONA DUCHOWOŚCIĄ. Zdjęcia są tak piękne,że aż się wzruszałam patrząc na nie. Jestem w połowie książki i zaraz lecę dalej czytać.
Dziękuję Ewa 🙂
Szanowna Pani Agnieszko,
Piszę do Pani z wielką sympatią i szacunkiem, śledzę bowiem Pani bloga od długiego czasu. Bezsenność, z którą się zmagam, trwa ponad cztery lata. Od tamtego czasu, a zaczęło się od rozpoznania u mnie depresji, nie jestem w stanie zasnąć bez tabletki. Nie zawsze są to silnie uzależniające psychotropy. Wielokrotnie chodziłam do lekarzy, zapowiadając, źe chcę odstawić tabletki na senne, ale nie jestem stanie, bo noc bez farmakologicznego wspomagaczy okazuje się wyczerpującym siły koszmarem, wielogodzinnym rzucaniem z boku na bok, po którym rano i w ciągu dnia nie potrafię normalnie funkcjonować. Po nieprzespanej nocy czuję się, jakbym była ciężko chora. Podawano mi słabsze lekarstwa, po których czułam się lepiej, ale przespanie choćby dwóch godzin bez żadnego leku jest dla mnie niemożliwe.
Rozumiem w pełni, że chcąc pozbyć się tabletek nasennych, muszę zafundować organizmowi dość brutalny detoks. Przez kilka dni odzwyczajać go od substancji wspomagających sen i spędzić prawdopodobnie kilka bezsennych tygodni, zanim moje ciało przypomni sobie, jak to jest spać bez wspomagaczy i odzyska zapomniane przyzwyczajenia :).
Perspektywa boelesna, po nie mogąc spać, nie będę mogła pracować, ani być wydajna życiowo, czeka mnie poczucie zmęczenia i irytacji na najbliższych, której wolałabym im, rzecz jasna, oszczędzić. Myślę tylko, że w najtrudniejszych momentach pomocna mogłaby okazać się dla mnie medytacja i/lub joga. Nie mam w tej dziedzinie wielkiego doświadczenia, dlatego byłoby mi ogromnie, gdyby zechciała mnie Pani wspomóc swoją wiedzą.
Czy istnieją książki poświęcone medytacji dla osób próbujących walczyć z bezsennością? A może istnieją kursy jogi nastawione akurat na pomoc w rozwiązaniu tego problemu? Jak się ratować, uciekając od farmakologii??
Będę ogromnie wdzięczna, jeśli poświęci Pani czas na lekturę tego listu i znajdzie chwilkę na odpowiedź. 🙂
Serdecznie pozdrąwiam!!!
Problem ze snem może mieć bardzo wiele przyczyn – przede wszystkim emocje. Co Pani ciało i dusza pragną Pani przekazać poprzez problemy ze snem?
To jest jakieś bardzo mocne wołanie. Warto zastanowić się, poszukać przyczyny i nie „walczyć” z bezsennością, ale jej posłuchać. Siebie posłuchać… To jest mocny przekaz.
Uciekanie od niego w tabletki nigdy nie rozwiąże problemu, ponieważ on jest i staje się jedynie „upudrowany”.
Dobrze by było, gdyby Pani zaczęła praktykować jogę – dowolną, taką, która Pani odpowiada. Reguluje emocje, przywraca równowagę na poziomie emocji, a jeśli chodzi o ciało, to równoważy pracę gruczołów. Osoby, które praktykują jogę zwykle śpią dobrze, głęboko i spokojnie.
Proszę również poczytać na moim blogu i w książkach co należy robić przed snem, czego nie oglądać, nie słuchać o czym nie myśleć, a o czym myśleć 🙂 To są bardzo podstawowe zasady higieny życia – naszej wewnętrznej, emocjonalnej higieny 🙂
Doraźnie mogę Pani polecić homeopatyczne tabletki na sen, bez skutków ubocznych – o nazwie Sedatif. Tak na razie, wspomagająco etap wyjścia z chemicznej historii. Dobrze by było, gdyby Pani mogła znaleźć dobrego homeopatę, który Panią dobrze zbada i precyzyjnie określi jaka jest natura problemu. Wtedy można dobrać bardzo precyzyjne leczenie homeopatyczne – bez skutków ubocznych, a bardzo skuteczne.
Joga + homeopatia może Pani przywrócić wewnętrzna równowagę i spokój.
Na problemy se snem wspaniała jest Joga Nidra – to jest taka medytyacja prowadzona, która pomaga wejść w głęboki sen. Bardzo wiele osób ogromnie ja sobie chwali.
Życzę Pani z całego serca aby odnalazła Pani wewnętrzny spokój i cieszyła się wspaniałym, spokojnym, zdrowym, regenerujący snem. Ja wiem jakie to ważne…
Pozdrawiam serdecznie! 🙂
Agnieszko, dziękuję!!!!! Uratowałaś moje życie…od 10 lat cierpię na bezsenność, którą leczą tzw. specjaliści… Skutek: coraz więcej leków, coraz mniej snu:( Od kilku dni stosuję tylko tę medytację …i śpię doskonale!!! Przyznam, że nie spodziewałam się cudu ale jak to się mówi – tonący brzytwy się chwyta… tymczasem wydarzył się CUD!!!
DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ!!! Z całego serca za Twój blog
Bardzo ciekawe 🙂 Chociaż mi do zaśnięcia zazwyczaj wystarczy mój materac rehabilitacyjny i śpię jak dziecko, a wstaję wypoczęta 🙂
Dzien dobry Pani Agnieszko.
Od kilku dni czytam jedną z Pani książek i jestem naprawdę pod wrażeniem. Dopadła mnie depresja i żylaki. Chciałbym jak najszybciej odejść od leków chemicznych, które na tę depresję byłem zmuszony wziąć. Chciałbym też pomóc sobie w sprawie żylaków. Rozwiązania, które mi się proponuje, mnie nie przekonują. Mam wyciąć sobie niesprawne żyły lewej nogi (padły zastawki). Jutro idę na spotkanie z lekarzem medycyny germańskiej. wszyscy pukają się w czoło. Czy mogę zanim wytnę sobie te żyły (co nie pomoże na dłuższą mete wszyscy o tym mówią), jakoś skutecznie zahamować i odwrócić proces zażylaczania tej nogi. Mam niestety siedzącą pracę. Staram się jezdzic na rowerze, pływać i chodzić z kijami, ale proces postępuje. pewnie dieta by pomogła, ale jestem w tym osamotniony. Rodzina nie chce diety zmieniać. Muszę cos zrobić sam. proszę cos podpowiedzieć. Z góry bardzo dziękuję. A w sprawie zasypiania związanego z depresją wypróbuję, bo z tym tez jest kłopot.
Za pierwszym razem podziałalo super. zasnęłam szybko i obudziłam się i 6tej wyspana. Niestety za drugim wogole. Za trzecim co prawda spałam dobrze, ale cały dzień jestem zmulona.
Od 2 dni stosuję medytację na dobry sen, jak na razie bez skutku.Ale będę wytrwała.Pozdrawiam pani Agnieszko.
Droga Pani Agnieszko!
Dosłownie wczoraj wypróbowałam mudrę na szybkie i głębokie zaśnięcie. Coś niesamowitego , moje ciało było tak odprężone , że po wykonaniu medytacji, bolały mnie płuca, czułam dziwny ucisk. Następnie ból ustał a moje ciało odpłynęło! Zasnęłam jak dziecko , do teraz czuję jak moje ciało opuszcza napięcie! Dziękuję! To działa!;)
Bardzo długo szukałam odpowiedź na pytanie co zrobic zeby szybko zasnac i tu ją znalazłam !