Żyjemy w niesamowitych czasach, kiedy naszą rzeczywistością stały się dokonania, osiągnięcia i wynalazki, które jeszcze niedawno wydawały się absolutną fikcją. Podróżujemy po całym świecie korzystając z relatywnie niedrogich połączeń lotniczych (gdy byłam dzieckiem wydawało się to nierealne), każdy człowiek ma przenośny telefon BEZ KABLA (gdy byłam dzieckiem wydawało się to nierealne), każdy z nas korzysta z muzyki czy ogląda filmy pobierając je z „chmury” (taka opcja w ogóle nie powstała w mojej głowie gdy byłam dzieckiem), swobodnie jeździmy po Europie bez kontroli granicznych (to wydawało się to równie prawdopodobne jak podróż na Marsa!). Mogę tak wymieniać bez końca. Świat, w którym dzisiaj żyjemy pokazuje nam, że niemożliwe nie istnieje. Wiele osób tworzy i wprowadza do naszej codzienności niesamowite wynalazki, podczas gdy inne osoby nie są w stanie stworzyć… prostej wizji swojego życia. A przecież od wizji wszystko się zaczyna! Niektórzy tworzą przełomowe dzieła, a inni drepczą w miejscu – a przecież wszyscy jesteśmy tym samym gatunkiem ludzkim, wszyscy jednakowo obdarzeni wielką mocą i siłą sprawczą!
Jeśli nie wiesz, dokąd zmierzasz to na pewno tam nie dotrzesz.
Tak głosi stare chińskie przysłowie, które stało się jednym z najważniejszych zdań mojego życia. Można je odnaleźć na przykład w mojej książce „Pełnia życia” – opisałam je tam jako jeden z głównych filarów tworzenia szczęścia i spełnienia.
Bez jasno określonej wizji nie jesteśmy w stanie tworzyć absolutnie nic. Bez jasno określonego celu jesteśmy miotani wydarzeniami, emocjami i przypadkowymi zdarzeniami. Jeśli kapitan okrętu nie wie, dokąd zmierza, statek może osiąść na mieliźnie, rozbić się o skały lub kręcić się w kółko… Tak też jest z ludzkim życiem.
Jak uczynić realnym to, co wydaje się nierealne?
Wyobraź sobie setki hektarów bagien. Ptaki nurkują w wodzie łowiąc ryby, aligatory czają się leniwie wokół bagien. Jest gorąco, wilgotno i parno. Czy widzisz w tym miejscu najszczęśliwsze miejsce na Ziemi? Pewien człowiek to zrobił. Nazywał się Walt Disney.
Oglądałam o nim film dokumentalny i zdumiała mnie nie tylko jego niczym nieograniczona wyobraźnia, ale również wiara i determinacja. Dzięki nim, na nieużytecznej działce na Florydzie stworzył Disneyland. A wszystko zaczęło się od wizji, która przyszła do niego w latach trzydziestych XX wieku, kiedy to Walt Disney marzył o stworzeniu „magicznego parku”, w którym rodzice i dzieci będą mogliby dobrze bawić się razem.
Ta wizja stała się kalifornijskim parkiem rozrywki Disneyland. Park był jednak ograniczony ze względu na swoje położenie, a Waltowi nie podobały się firmy, które wokół niego powstały. Postanowił udać się na wschód w 1959 roku, aby znaleźć nową lokalizację, w której mógłby zbudować większy park rozrywki i mieć większą kontrolę nad otaczającym go terenem.
Po latach poszukiwań wymarzonego celu znalazł go w końcu. W listopadzie 1963 roku Walt przeleciał nad dużym obszarem bagien na obrzeżach Orlando. Osiedlił się w tym miejscu i natychmiast postanowił potajemnie kupować połacie ziemi (aby nie wywołać wybuchu spekulacji cenowych). Marzenie Walta o budowie większego i lepszego parku tematycznego spełniło się, ponieważ miał jasną i przejrzystą wizję tego, co chciał osiągnąć.
Niewielu ludzi ma jasną wizję swojego życia, nie mówiąc już o tworzeniu „królestwa” z bagien. To brak wizji powstrzymuje ludzi przed osiągnięciem sukcesu w życiu.
Brak jasności, co do swojej przyszłości powoduje brak celu, poczucie dreptania w miejscu, uczucie kręcenie się w kółko, nawet gdy dni po brzegi wypełnione są aktywnościami. Doskonale znam ten stan – kiedyś ja również taka byłam. Biegłam za „karierą”, jak chomik uwięziony w kółku do biegania, przebierałam łapkami, aż padłam z wyczerpania. Byłam bardzo zmęczona, ale wcale nie dobiegłam tam, gdzie chciałam.
Od czego zacząć?
Niektóre osoby rodzą się z pasją, która w niezmącony sposób świeci nad ich życiem i wytycza jego kierunek. Tak na przykład jest w przypadku mojego męża. Gdy Robert był małym chłopcem interesował się fotografią, a gdy był nastolatkiem z niezachwianą pewnością wiedział, że chce być fotografem. Tylko i wyłącznie to go interesowało. Nic dziwnego, że został jednym z najlepszych fotografów w naszym kraju. To było jego powołanie, talent oraz pasja.
Ja takiego szczęścia nie miałam. Zawsze interesowało mnie jednocześnie mnóstwo rzeczy – i nadal tak jest. Miałam trudności ze znalezieniem centrum swoich zainteresowań. Przez wiele lat krytykowałam siebie za to, że nie mogę skupić się na jednym temacie, chwytam tak wiele wątków, ale z biegiem czasu okazało się, że wszystkie były mi potrzebne do tego, co robię obecnie.
Nie zmienia to faktu, że przez wiele długich lat mojego życia miotałam się. Aż wreszcie zaczęłam robić porządek z samą sobą, ze swoimi myślami, uczuciami i emocjami. Zaczęłam tworzyć porządek w samej sobie, oraz swoim życiu, a jego wizja pojawiła się wtedy, gdy nawiązałam kontakt z samą sobą – ze swoją duszą.
Umysł miotał mną przedtem, od jednego pomysłu do drugiego, ale gdy się uspokoiłam i połączyłam z moim wewnętrznym centrum dowodzenia (pomogła mi w tym joga i medytacja) przekonałam się, że moja dusza W I E. Umysł gubi się w myślach, wybiera mnóstwo opcji, analizuje, co jest realne, a co nie, znajduje dowody wskazujące, dlaczego nie może nam się udać… Dusza tym czasem spogląda na to wszystko ze spokojem i WIE. Po prostu.
Każdy z nas to w sobie ma. Każdy z nas nosi w sobie swój wewnętrzny kompas, który wskazuje kierunek. Tylko nie każdy ma ochotę/ odwagę/ determinacje/ zaangażowanie, aby po niego sięgnąć i go usłyszeć. A to wszystko jest niezbędne, aby przejść przez sabotujący nas głos umysłu – który ZAWSZE tworzy TYSIĄCE powodów, dla których JEGO zdaniem z pewnością nam się nie uda (to nie możliwe, nie uda ci się, nie masz na to czasu, pieniędzy, talentu, to wymaga znajomości, których nie masz, nie jesteś wystarczająco ładna, szczupła, mądra, pracowita, zaradna, to będzie klapa, ośmieszysz się itd., itp.).
Głos umysłu brzmi bardzo racjonalnie, głośno i jest niezwykle przekonujący – właśnie dlatego ludzie, którzy odnoszą sukcesy i wiodą szczęśliwe życie NALEŻĄ DO MNIEJSZOŚCI.
Więc mam do Ciebie pytanie – pragniesz pozostać w zdecydowanej większości, która żyje „bezpiecznie”, byle jak, słuchając wkodowanego przekonania, że „życie to nie bajka” i „trzeba nieść swój krzyż”? A może masz w sobie gotowość, aby odkryć skarby w sobie i stworzyć SWOJE wyjątkowe życie. Nie musisz budować imperium takiego jak Walt Disney – wystarczy, że stworzysz życie swoich marzeń.
Ja właśnie tak wybrałam.
Pisanie scenariusza swojego życia.
Brzmi to banalnie, ale dla mnie to było jedno z najważniejszych narzędzi spełnionego życia. Aby dobrze je wykonać potrzebny jest:
- Spokój / względna cisza / brak „rozpraszaczy”
- Uspokojenie umysłu
- Czas
Nie wykonasz tego między swoimi licznymi zajęciami i obowiązkami.
Pisanie scenariusza życia to najważniejsze zadanie Twojego życia! Twój absolutny priorytet. Znajdź na to spokoje 1-2 godziny. Twoja wizja pomoże Ci skupić energię i odnaleźć absolutną jasność dotycząca tego, czego tak naprawdę pragniesz w głębi serca.
Uspokojenie umysły jest w tym procesie bardzo ważne, ponieważ kiedy pojawia się wizja, umysł natychmiast jest przerażony! Nie ma pojęcia, jak temu wszystkiemu sprostać, więc wymyśla miliony „realnych” przeciwności.
Owszem, one są „realne”, ale spójrz wokół siebie – na co dzień każdy z nas korzysta z przedmiotów, które jeszcze niedawno wydawały się ABSOLUTNIE NIEREALNE! Fikcja, mrzonki. A jednak korzystasz z nich! Tworzą je ludzie – tacy sami jak TY, tylko z trochę większą odwagą. Można się jej nauczyć!
Całe moje życie do 12 lat wydaje się nierealne. Nie tylko mój własny umysł, ale również ludzie wokół mnie mówili, że to co robię i jak pragnę żyć – to nie może się udać. A jednak ja idę za głosem mojej duszy i to wszystko spełnia się i DZIAŁA. A mój umysł nadal się temu dziwi, że wszystko to działa aż tak sprawnie….
Dlatego pamiętaj – kiedy piszesz scenariusz swojego życia odłóż na bok to co jest realne, a co nie, co może się spełnić, a co nie. Na tym etapie to W OGÓLE mnie ma żadnego znaczenia.
Na tym etapie znaczenie ma jedynie WIZJA i płynąca z niej/ z Ciebie radość.
Niczym nieskrępowana wizja i otwarta radość. Marzenie. Tworzone w przyjemny sposób, na pełnym relaksie.
Dla mnie idealny moment na wszelkie tworzenie to ranek, zaraz po zaśpiewaniu mantry i medytacji. Ale odpowiedni może być również na przykład wieczór – zaraz po medytacji, kiedy umysł jest spokojny. Poranek to jest mój czas na połączenie z moją duszą oraz wizją, która prowadzi mnie przez życie – w idealny sposób, w pełnej synchroniczności.
Podczas tworzenia tej wizji NIE KORZYSTAJ Z ALKOHOLU! Nawet mała lampka najlepszego wina odetnie Cię od podszeptów płynących z wnętrza Twojego serca. Życie przyjmuj przytomnie i na trzeźwo – to jest najpiękniejszy i najpełniejszy stan! 🙂
Planowanie idealnej przyszłości.
Jak pragniesz, aby wyglądała Twoja przyszłość?
Gdzie chcesz być, z kim chcesz być, co chcesz robić?
Teraz uwaga – jeśli na przykład nie masz partnera, a marzysz o szczęśliwej rodzinie, to nie wyobrażaj sobie, że jesteś w związku na przykład z Tomkiem, którzy zerwał z Tobą tydzień temu, ale Ty wierzysz, że jeszcze może się Wam udać.
Zostaw to i po prostu otwórz się na wizję idealnego partnera dla Ciebie (nie musisz wyobrażać sobie, jak wygląda). Upierając się przy „Tomku” możesz zablokować się na spotkanie partnera znacznie lepszego, przeznaczonego specjalnie dla Ciebie, który może się pojawić tylko wtedy, kiedy Ty przestaniesz blokować siebie swoim przekonaniem, że to musi być akurat Tomek. Nie musi. Może to być ktoś zupełnie inny. Ty tylko czuj w sobie energię tego, czego pragniesz w tym związku doświadczać. Radość, szacunek, bliskość, zrozumienie, zaangażowanie itd.
To samo dotyczy relacji w pracy zawodowej.
Jak chcesz pracować? Po co? Czy tylko chodzi Ci o pieniądze, czy może jednak pragniesz coś dobrego dawać z siebie dla świata?
Co to jest? Czym pragniesz się dzielić?
Jakich uczuć i emocji pragniesz doświadczać w związku z pracą zawodową?
A kiedy już to poczujesz – dopiero wtedy pomyśl, jak możesz tego dokonać. Co możesz robić, aby doświadczać tych emocji w swoim życiu, w związku z Twoją pracą zawodową. Najpierw jest wizja – dopiero potem zaczyna się planowanie.
Innymi słowy -najpierw słuchasz swojej duszy, a dopiero potem zapraszasz do współpracy umysł, aby działa na twoją korzyść” „co moge zrobić, aby to osiągnąć?”.
Ten proces tworzenia jest prosty i niezwykle efektywny.
Co dalej?
Pierwszy krok do realizacji marzeń i to ich zobaczenie, poznanie i zwerbalizowanie.
Później bardziej szczegółowo zajmiesz się planowałem tego JAK zrealizować swoje marzenia – z biegiem czasu zobaczysz wszystko z krystaliczną przejrzystością.
Każdego dnia będziesz podejmować działania w kierunku realizacji tej wizji, aby dotrzeć do wymarzonego celu.
To wszystko będzie jak magnes przyciągało do Twojego życia wiele szczęśliwych zdarzeń, możliwości, okazji oraz dobrych ludzi.
Tak działa prawo przyciągania.
Ono działa ZAWSZE, niezależnie od tego, czy mamy naszą wizję świadomie, czy też nieświadomie; czy marzymy o pomyślności, czy zamartwiamy się o przyszłość.
To, o czym myślimy (niezależnie od tego, czy są to myśli pełne optymizmu czy też podszyte lękiem) spełnia się w naszym życiu zawsze.
Przekonanie, że „faceci to dranie” z niezachwianą pewnością będzie przyciągało osoby, które będą potwierdzały to zamówienie złożone do wszechświata. Ale możesz tez wybrać inaczej – to Twoja decyzja.
Wszystko zaczyna się od myśli. Krystalicznie przejrzysta wizja to wszystko, czego potrzebujesz – podobnie jak Walt.
Jak napisać swój scenariusz.
Tworzenie wizji wymarzonego życie jest proste i bardzo przyjemne, ale wymaga zaangażowania. Pisałam już o tym, że potrzebny jest spokój i czas oraz odpowiedni stan umysły.
Oto kolejne wskazówki:
- Twoja wizja musi być jasna, zwięzła i tak precyzyjna, aby ją poczuć, usłyszeć i zobaczyć. Wszechświat nie rozumie słów, ale CZUJE TWOJE WIBRACJE i robi wszystko, aby się do nich dostosować!
- Pisz (najlepiej ręcznie, ale nie koniecznie), w sposób niczym nieskrępowany.
- Nie oceniaj tego co piszesz! Nie zatrzymuj się. Nie analizuj i nie zastanawiaj się – niech to z Ciebie płynie!
- Włóż w to swoją radość, kreatywność i pasję!
- Jeśli Twój scenariusz powstał na komputerze – koniecznie go wydrukuj.
- Czytaj i przeglądaj swoja wizje regularnie, aby utrzymać siebie na dobrej drodze. Używaj jej często, aby inspirowała Cię w trudnych chwilach, gorszych dniach – musisz stale wierzyć, że osiągniesz to, czego pragniesz.
- Każdego dnia dokonuj odpowiednich wyborów i działań, aby wszystko co robisz przybliżyło Cię do idealnego życia. To wymaga dokonywania wielu wyborów i podejmowania konkretnych działań.
Pisanie scenariusza krok za krokiem.
Zarezerwuj sobie godzinę lub dwie na swobodne pisanie, kiedy jesteś najbardziej spokojna i kreatywna (na przykład rano lub wieczorem).
- Napisz swoją wizję bez jakiejkolwiek edycji i poprawiania. Nie odrzucaj żadnych pomysłów. Nie hamuj się i nie ograniczaj.
- Stwórz odważną, jasną, zwięzłą i konkretną historię.
- Tworzenie wizji wymaga napisania scenariusza tak, jakbyś już była/ był w tym miejscu, w tej przyszłości – jakby była teraźniejszością.
- Można stworzyć swoją wizję na rok, trzy, pięć, dziesięć lat lub na całe życie – nie ma ograniczeń.
- Nie oceniaj tego, co możesz osiągnąć – na świecie wszystko jest możliwe!!!!
- Poczuj w sobie radość, jakbyś JUŻ osiągnęła swoje cele.
- Następnie odłóż na bok swoją wizję, na co najmniej 24 godziny i przejrzyj ją ponownie obiektywnie z perspektywy czasu. Upewnij się, że tworzysz SWOJĄ wizję tego, czego naprawdę pragniesz, a nie tego, co inni chcą dla Ciebie. Jeśli uważasz za stosowne, uzupełnij swoją wizję, a następnie przepisz jej ostatnią wersję/ wydrukuj.
- Jeśli czujesz taką potrzebę, możesz podzielić się swoją wizją ze swoim partnerem lub bliską sercu osobą, ale nigdy, przenigdy nie dziel się nią z osobami, które podcinają Ci skrzydła, nie wierzą w Ciebie, niszczą Twoje wysiłki i marzenia, same nie mają w sobie siły i wiary, aby realizować swoje marzenia i plany. Jeśli ktoś nie ma siły, aby realizować swoje marzenia, będzie podważał sens Twoich. Uważaj na to!!!!
Pytania pomocne w pisaniu scenariusza swojego życia.
Obszary, jakie powinien obejmować scenariusz Twojego życia obejmuje następujące obszary:
- Ty – Twoje zdrowie, witalność, ruch, wygląd.
- Twoja praca / misja życiowa.
- Twoja rodzina / życie rodzinne, miłość.
- Twoi przyjaciele / znajomi / życie społeczne.
- Twoje hobby/ czas wolny/ podróże.
- Jak wygląda twoja rodzina?
- Czego pragniesz doświadczać?
- Jak pragniesz żyć?
- Co robi twoja rodzina, a czego nie?
- Kto jeszcze ma duże znaczenie w twoim życiu?
- Co osiągnęłaś w swojej karierze zawodowej? (bądź odważna i śmiała)
- Co robisz i czego nie robisz w swojej karierze?
- Jakimi ludźmi pragniesz się otaczać w życiu osobistym i zawodowym?
- Jaka jest twoja misja w życiu?
- Co pragniesz wnosić do świata?
I na zakończenie.
Masz wpływ na swoje życie – nie blokuj tego! Pozwól, by Twoja dusza wyraziła swoje pragnienia i stworzyła do Ciebie mapę, po której będziesz się poruszać. Tym właśnie jest scenariusz życia – to Twoja osobista mapa do szczęśliwego, dobrego, spełnionego życia, które jest zgodne z Twoim powołaniem.
Jesteś tutaj z jakiegoś powodu! Co pragniesz, tworzyć, wyrażać i powołać do życia?
Masz prawo do szczęścia i spełnienia – po to tutaj jesteś!!!!
Ale na tym nie koniec- to dopiero początek nowych zmian, o których będę pisała dalej, krok za krokiem…
Więcej o dobrym, spełnionym, świadomym życiu napisałam w książkach „Pełnia życia”, „Miłość. Ścieżki do wolności”, „Rozmaryn i róże”, „Twój dobry rok”.
Powodzenia!!!!
Z miłością,
Agnieszka
Agnieszko, ja może nie na temat ale bardzo Cię proszę o podanie składu mieszanki którą stosujesz na lepsze trawienie. Czytałam o niej gdzieś na Twoim blogu lub w książce . Jedyne co pamiętam to konieczność zmielenia kuminu kopru włoskiego i czego jeszcze ? Proszę pomóż.:)))
Bardzo dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie
Paulina
Mówi sie, że rzeczy które nam się przytrafiają są po coś. W marcu skonczylam 40 lat, kolejna 10 -tka a ja dalej jestem sama i coraz bardziej samotna. Tak bardzo wierzyłam, że 2018 to będzie mój rok, w którym poznam mężczyznę swojego życia, że mimo wieku i problemów hormonalnych będę miała szanse jeszcze na macierzynstwo. I wszystko ku temu dążyło, działy się fajne rzeczy – ktoś bardzo się postaral zebym mogla go poznać. Ale trwało to krótko, po porostu urwanie kontaktów bez słowa wyjaśnienia. Poczulam się beznadziejnie. Ciągle mam w głowie pytania co ze mną jest nie tak i po co działy się te wszystkie „fajne” rzeczy? Bo to tak strasznie boli tym bardziej, ze czas tak szybko leci i nikna pewne nadzieję. Do tego wczoraj zostałam określoną przez jedną z koleżanką z pracy jako pi..a. Wiem że nie wszyscy mnie lubią chociaż w pracę jestem zaangażowana bardzo, ale takiego określenie zabolało bardzo. Jak to zmienić?
Zacznij od siebie 🙂
Zacznij czuć się dobrze ze sobą.
Zabierz siebie na randkę. Ukochaj siebie.
Przeczytaj „Miłość. Ścieżki do wolności”.
Każdy dzień zaczynaj mantrą Aad Guray a kończ Ra Ma Da Sa.
Módl się często.
Kochaj bezinteresownie – siebie, ludzi, świat i zwierzęta.
Napisz swój scenariusz, z głębi serca.
Jeśli chcesz oczyścić karmę mężczyzn w swoim życiu medytuj z Sa Purkh – wszystko opisałam w „Miłości”.
Żyj pełnią. A reszta sama do Ciebie przyjdzie 🙂
Kasia, mam chyba 46 lat ( chyba bo juz nie liczę) miałam męża, dom i życie na spoko poziomie. Zaburzenia hormonalne również. Znam ten epitet, którym okresliła Cię koleżanka z pracy kiedyś tak nazwał mnie mój ojciec gdy miałam może 10 lat, a drugi raz powiedział do mnie tak mój mąż gdy zapytałam jak mógł mnie zostawić samą w Sylwestra…
Też zadawałam sobie pytanie co ze mną jest nie tak ? Od paru dobrych lat pracuję nad soba ostro. Dzięki Bogu za You Tuba i blogi ludzi takich jak Agnieszka Maciąg bo dzięki nim w chwilach zwątpienia gdy jest mi potwornie smutno odpalam Net i słucham. W moim mieszkaniu wszędzie mam karteczki poprzyklejane gdzie się da z informacjami , które przypominają mi żebym nie popadała w rozpacz lub panikę. Panikę dlatego bo mam lat tyle ile mam jestem przed rozwodem, wyemigrowałam do innego kraju, zaczynam karierę :)) w moim zawodzie bo studia skończyłam całkiem niedawno i jestem sama jak palec. Myśląc „tradycyjnie” to chyba zwariowałam ,ale ja już nie mogłam tak żyć…
Jeżeli coś mogę Ci poradzić to zaopiekuj się sama sobą. To nie zart. To co najtrudniejsze w rozwoju osobistym to zmiana starego sposobu myślenia. Wyjdz z tego zaklętego” koła” rozumowania. Ja zaczęłam od BUDOWANIA SIEBIE OD PODSTAW. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę powodzenia.
Kochana Agnieszko, wpis petarda! Dosłownie jakby nagle pośród pustyni trysnęła ogromną fontanna i szumem wody zaczęła budzić wszystko do życia. Dla mnie to rześka pobudka. Czuje jak moje serce skacze z radosci na równe nogi i aż się rwie żeby pomóc mi wyrwać się z marazmu w który czasem popadam. Dziękuję że jesteś, dziękuję że dzielisz się z nami tym, co najlepsze. Twoje wpisy i książki odmieniają moje życie i przynoszą mi spokój gdy tempo życia i wszechobecny szum próbują wziąć górę. Dziękuję Ci za wszystko. Jesteś niezwykła. Jesteś darem. Tak się cieszę, że mogę korzystać z Twojej mądrości i uczyć się od Ciebie miłości siebie i do świata.
Dziękuję kochana! Ogromnie się cieszę, że z tego korzystasz.
Przytulam mocno do serca! Dziękuję za dobrą energię 🙂
Pani Agnieszko,
Po raz kolejny…dziękuję za tekst i miłość z niego płynącą…
Właśnie potrzebowałam takich słów …jak dobrze,że poświęca Pani swój czas i dzieli się z nami swoimi przemyśleniami i mądrością życia…jestem Pani za to wdzięczna.
Daję dla Was mój czas, bo Was kocham i pragnę Waszego szczęścia.
Cudownie jest to czuć w swoim sercu.
Jestem wdzięczna i przesyłam miłość 🙂
To jest prawdziwa magia 🙂 Mam swoją listę marzeń z przed paru lat… Dziś zrobiłam scenariusz życia wg Twoich wskazówek. Oba te zapiski kształtują się podobnie, a co najważniejsze – widzę, że idę w tym kierunku krok po kroku, a czasem kroczek po kroczku… Jestem coraz bliżej spełnienia ?
Bardzo się cieszę – trzyama za Ciebie kciuki.
Powodzenia!!! 🙂
Podobne ćwiczenie do mapy marzeń. Zawsze mi się spełniała 🙂
Fantastyczny wpis. Pod wpływem stresu ostatnio ze mną nie najlepiej. Wiem, że dużo mojej winy w tym. Wpadałam wręcz w ataki paniki. To jest odpowiedni czas aby ponownie zająć się sobą, zacząć żyć jak naprawdę chcę. Ostatnio trafiłam na ciekawą książkę Myśli to materia. Szokujące odkrycia o tym jak twój mózg tworzy materialną rzeczywistość Dawson Church. Bardzo ciekawa pozycja i też jest trochę wyjaśnionej dlaczego tak to właśnie działa. Książki Louise Hay o których pisała Agnieszka to bardzo pomocne narzędzia. Wspierajmy siebie w marzeniach!
I podzielę się czymś z Wami, napisałam nie cały rok temu kilka marzeń, jestem początkującą fotografka. I kilka z nich już się spełniło, nagle, bez większych planów. Niesamowite!!! Dlatego mam zamiar znowu pisać, pisać, pisać i patrzeć na efekty. Dzisiejszy świat nas strasznie blokuje, może dla wyzysku, może dla kontroli, nie wiem tego. Prawdziwa moc jest w nas. Kocham naszą planetę i.wiem, że nie została stworzona ani my na niej do cierpienia ❤️ dużo miłości dla Was i Ciebie Agnieszko. Marzę o spotkaniu z Tobą, bo od Ciebie wszystko się zaczęło ❤️
Ja zrobilam sobie jeszcze moje vision boards, zeby mi caly czas przypominaly mi o tym jak chce zyc i co osiagnac. Jedna mam przyklejona w szafie w pracy a druga w moim specjalnym zeszycie.
Pani Agnieszko,
Czy to telepatia czy inne sily ? ? bo na pewno nie przypadek ! Od kilku dni czuje silna potrzebe opracowania wizualizacji pragnien/scenariusza na przyszlosc i mysle jak sie za to zabrac. Zaczelam nawet szukac na yt jakis filmow o wizualizacjach, a Pani mi tu spada jak z nieba tym artykulem !
Dziekuje ?? Biore sie do roboty w ten weekend.
Instrukcja bardzo rzeczowa i przyjemna.
Pozdrawiam ☺️
Od jakiegoś czasu pracuję nad moim scenariuszem szczęśliwego życia. Tylko że łatwiej mi tworzyć wizję jaka chce być, czego chce doświadczać, jakich emocji pragnę a jakich chcę unikać. Jednak nie potrafię wizualizować tego w w jakimś konkretnym miejscu czy konkretnej sytuacji.
Wogóle się tym nie stresuj – zrób tak jak umiesz, na tyle, na ile czujesz się komfortowo.
Po prostu się odpręż i wejdź w marzenia 🙂
Dzień Dobry pani Agnieszko.
Trochę dziwi mnie to, że nie z Tomkiem. To takie piękne imię. Oczywiście wiem, że to przykładowe imię.? W kwestii pani porad to są one niektórym kobietom niezwykle potrzebne. Bo przecież są różne koleje losu.
Serdeczne pozdrowienia.?
Imię bardzo ładne panie Tomku 🙂 Dlatego je wybrałam jako przykład 🙂
Dziekuje za ten teskt. WIZJA to jest to czego mi brakuje, nie wiem co chce w zyciu robic, a jak o tym mysle przyciagam juz nierealnosc i glupote tych pomyslow, ktore sie pojawia. Zamkniete kolo. Czuje sie obecnie uwieziona i czuje, ze potrzebuje zmiany, tej zmiany na lepsze. Bardzo sie ciesze, ze tu trafilam dzis ❤️
Dziękuję Pani Agnieszko za wpis? W idealnym momencie mojego życia się pojawił. Potrzebowałam tego. Scenariusz napisałam jakis rok temu, niektóre z tych rzeczy już się spełniły, inne spełniają. Czuje, że to odpowiedni moment na kolejne zapiski. Jestem Pani wdzięczna za to, co Pani robi, za otwarte serce. Dziękuję ?
Dziękuje. Pani Agnieszko dopiero od niedawna zaczynam rozumieć i czuć dysproporcje między głowa A sercem.Niestety moje serce było do tej pory zepchniete na plan dalszy a głowa rządziła.Poczucie bezpieczensts wygrywalo z prawdziwym życiem.Kazdego dnia uczę się I pracuje nad soba.Kazdy Pani wpis chłonę jak kwiaty wodę.To takie drogowskazy ,dobre słowo,światło.Dziekuje i przesyłam mnóstwo dobra i miłości.Wierze ze kiedyś spełnie moje marzenie i spotkam Panią osobiście i będę na Pani warsztatach. ❤
Cudownie! Nie moglam się doczekać tego wpisu! Uwielbiam i dziękuję za tą pozytywna energię! ?
Pani Agnieszko gratuluję tego tekstu! Jak to mówią „kapelusze z głów”.
Dziękuję:)))
A co jeśli ja nie wiem kim chce być w życiu, co chce robić jak się spełniać. Umysł do tej pory przyniósł mi tak wiele rozczarowań i teraz po prostu nie wiem. Chciałabym tylko osiągnąć spokój i tyle . Nie wiem gdzie powinnam pracować, jak zarabiać pieniądze itp
Wsłuchuj się w siebie i to, co wokół, ale ze spokojem, bez presji „konieczności” usłyszenia. Nikt nie powie Ci wprost, co masz zrobic, ale zmiana na dobre, na inne, jest możliwa. Właśnie zmieniłam pracę, po 15 latach. Dojrzewałam do tej decyzji ponad rok! Przepracowałam, przemyślałam, nieraz przez łzy i początki poważnego przygnębienia. Czulam, ze jeśli czegoś nie zrobię, nie ruszę z miejsca, pojawi się depresja. Dlatego jej ostateczne podjęcie przyniosło ogromną radość i ulgę. To był idealny i naturalny moment. Teraz pracuję w nowym miejscu, poznaję siebie na nowych, spokojniejszych warunkach. Znowu mam pod bluzką skrzydła i zamierzam ich użyć.
Oj, rozpisałam się, chodzi mi o to, żeby dać sobie czas na zmianę, na nowe, ale nie poddawać się. Pozwolić sobie na gorszy wieczór, nawet tydzień, ale od poniedziałku, każdego, próbować znowu. Dać sobie szansę. Uda sie w końcu. Trzeba w to wierzyć. Wierzyć w siebie. Powodzenia. To Twoje życie, pamietaj?
Witam. Bardzo odważny i śmiały wpis… I takich wpisów nam potrzeba . Wpisów które są jak dobry pozytywny kopniak 😉 które budzą. Które są jak poranny prysznic który dodaje energii.
Trzeba uważać o czym się marzy, bo marzenia się spełniają 😉
Życie powinno być usłane marzeniami – 'iść za marzeniem i znowu iść za marzeniem i tak zawsze już do końca’. To daje nadzieję i pozwala być aktywnym. Plan stworzenia tego czego się pragnie uważam że jest ciekawym pomysłem, ale to dopiero początek, wszystko zaczyna się od pierwszego kroku. Dziękuję i pozdrawiam ciepło. Asia
Agnieszko!
Moja dusza pragnie Tobie podziękować po stokroć za ofiarowanie jej tak pięknego doświadczenia, jakim był dla mnie dzisiejszy poranek z pisaniem scenariusza życia . Dziękuję!
Muszę znaleźć czas i siły na wykonanie planu zawartego w tym wpisie- zabieram się za to już dłuższy czas… I ciągle odkładam.
W zeszłym roku „Pełnia zycia” , aktualnie czytam „Miłość” i jest to książka, której nie mogę skończyć. Każde podejście kończy się cofnięciem o kilka stron, bo czuję, że zdążyłam czegoś zapomnieć lub pominąć 😀 i to chyba jest najlepsza rekomendacja- ta książka i wszystkie wpisy, które tworzysz- to coś, czego nie chcę kończyć, ponieważ jest tak fajne! Pozdrawiam ciepło 🙂
Kochana Agnieszko!
Jestem w najsłabszym momencie swojego życia. Wyczerpana (mam właśnie półpasiec), smutna i niepewna siebie i przyszłości. Nie czuję zupełnie swojego ciała, nie wiem, czego pragnie dusza. Wszystko się posypało po urodzeniu dziecka. Sama zmagałam się z wszystkimi obowiązkami. Jestem pod tą samą ścianą, pod którą Ty stałaś kilkanaście lat temu. I niewiem, w którą stronę mam dalej iść. Co robić? Od czego zaczac, by pomoc sobie? To krzyk bezradnosci.
Dzień dobry Pani Luizo, nie jestem Agnieszką i wiem, ze nie do mnie kierowała Pani ten wpis ale pozwalam sobie odpowiedzieć Pani, żeby przesłać Pani słowa miłości, wsparcia i otuchy. Tak jak Pani byłam kiedyś wyczerpana na skraju wytrzymałości pomiędzy życiem i niebyciem…pamietam ten czas i wszystkie uczucia jakie mu towarzyszyły (i mam nadzieje, ze nigdy tego nie zapomnę bo dziś wiem, ze ten czas wtedy chociaż straszny, bolesny i mroczny budował moja sile i mnie taka jaka jestem dzisiaj). Pani Luizo Kochana proszę się nie załamywać, proszę o siebie zadbać. Proszę zacząć siebie kochać i akceptować dokładnie taka jaka Pani w tym momencie jest. Ze swoim przerazeniem i smutkiem. Polecam Pani z serca całego czytać książki które wzmacniają cała ich listę znajdzie Pani na blogu Agnieszki. Mnie bardzo pomogły tez książki Katarzyny Miller a zwłaszcza „Chce być kochana tak jak chce” oraz ” Być kobieta i nie zwariować”. Niech Pani spróbuje rozmawiać z Bogiem codziennie opowiadać Mu o swoich lękach (ja najlepiej robię to pisząc jakoś ta forma mi najlepiej wychodzi?). Ale nade nade nadewszystko niech Pani pokocha siebie (acha najlepsza książka do tego jest Louis Hay jeśli może Pani czytać w oryginale polecam angielska wersje „Możesz uzdrowić swoje życie”). Proszę wierzyć ze wszystko się ułoży i ze Pani sama może zrobić sobie szczęśliwe i spełnione życie. Ufff się rozpisałam ale jakoś z potrzeby serca ta cała epopeja? Pani Luizo wysyłam Pani moc miłości i wsparcia i trzymam za Panią najmocniej kciuki. Serdecznie pozdrawiam❤️ Anna
Luiza, a może pomysl tak , że masz prawo właśnie nie wiedzieć gdzie masz iść, co robić itd. Bo to znowu umysł tworzy na Ciebie nacisk , że masz wiedzieć. Odpuszczenie tej presji na siebie jest uwalaniajace, daje taką swobodę. Spróbuj tej drogi. Prawdopodobnie wtedy zaczniesz docierać do swojego serca, duszy. Tylko daj sobie czas. Moze nawet rok, moze wiecej, tego nie wie nikt. A to co możesz zrobić już teraz to medytować, śpiewać mantry i wyciszac się. To da Ci możliwość zagłębienia się w sobie. Zadbaj o siebie. Wierzę w Ciebie, że sobie poradzisz. To jest trudna droga, ale tak uwalaniajaca , że warto. Buziaki
Droga Luizo, wysylam duzo milosci w Twoim kierunku. Kazdy z czyms sie zmaga i nie raz bywa ciezko w zyciu. Dasz rade! Chcialam podzielic sie, co mi pomoglo. To przejscie na zdrowe odzywianie a najbardziej szklanka soku z selera na czczo. Mozesz o tym poczytam w ksiazce Boski lekarz Anthony Williams
Ooo, tez piję w miarę regularnie sok z selera naciowego na czczo:) a Tobie Luizo życzę duzo siły i wiary w siebie. Mysle, ze książka Louis Hay doda Ci tej siły! Louis i Luiza… nie ma przypadków… 🙂 pozdrawiam
Dziękuję Pani Agnieszka za ten tekst. Czuć jak pisze Pani to z serca, dla nas. To piękne podsumowanie moich odkryć, przemyśleń z kilku ostatnich mięsiecy. Teraz pozostaje mi dalej “trenować” 🙂 Jeśli totalnie nie mamy pomysłu na wizję swojego życia, można powtarzać sobie na początku “moje życie staje się lepsze, szczęśliwsze, szlachetniejsze itp”. Z czasem odkryjemy „to coś”, pojawią się pomysły w jaki sposób tego dokonać – małymi krokami, cierpliwie do celu 🙂
Agnieszko, jak dobrze się czyta Twoje książki i posty. Dają chwile głębokiego spokoju i radości. A tego bardzo mi trzeba… Nie wiem, co się ze mną dzieje. Jestem całymi dniami zmęczona i napięta jak struna, boli mnie każdy hałas, odpoczywam tylko we śnie i budzę się przestraszona, że to już trzeba zacząć dzień. Nie wiem, czy to rodzaj depresji, czy powinnam to koniecznie definiować… Mam kochanych Męża i Syna, nie chcę ich martwić, co tylko potęguje nieludzki wysiłek trwania w pozornym optymizmie. Nie daję rady… Dziękuję za Twoje dobre słowa, Agnieszko.
Podczas przeprowadzki do nowego domu odkryłam zeszyt, w którym 7 lat temu, jeszcze przed narodzeniem moich dzieci, spisałam moje marzenia. Z każdej możliwej dziedziny oprócz miłości i związku, bo myślałam, że miłość już mam. Trzęsłam się z przerażenia i zdumienia, miałam dreszcze na całym ciele, gdy to czytałam, bo one wszystkie, absolutnie wszystkie się spełniły. Te marzenia, których nie opisałam szczegółowo spełniły się ale bez takiej precyzji jak teraz bym chciała. Te napisane jasno i konkretnie, spełniły dokładnie w opisany sposób. Do tej pory nie mogę w to uwierzyć. A dzisiaj siadam napisać nowy scenariusz, bo okazało się w tym wszystkim, że moja miłość nie była miłością tylko psychicznym upodleniem i w zasadzie fizyczną przemocą wobec mnie i dzieci. Więc dzisiaj zaczynam jeszcze raz od nowa z jednym najważniejszym marzeniem…
Witam Aniu. Czy możesz mi podpowiedzieć w jaki sposób spisywałaś marzenia? Nie wiem,czy spisywać to w czasie jakby to się juz działo? Czy jakoś inaczej. Możesz napisac mi jakis przykład .Dziękuję:*
Pani Agnieszko, bardzo dziękuję za ten wpis!
Zawsze „zazdrościłam” niektórym ludziom, że dokładnie wiedzą, czego chcą i niestrudzenie dążą w tym kierunku. Ja nie miałam takiej jasnej wizji. Interesowało mnie mnóstwo rzeczy i nie wiedziałam, w którą stronę iść, co wybrać, co będzie najlepsze. Jeszcze czasem się miotam i szukam spokoju, aby wybór stał się bardziej jasny.
Z Pani pięknym artykułem napiszę swój scenariusz, ciekawa jestem co dusza mi podpowie 🙂
Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego wspaniałego!
Marta
Ja dzisiaj kończę 35 lat i chyba pierwszy raz w życiu czuję się szczęśliwa i spełniona, choć prawie od 7 miesięcy nie śpię więcej niż po 4-5 godzin z przerwami, jestem baaardzo zmęczona i dość wychudzona. Po drodze przeżyłam wypadek starszej, 5 letniej córki (złamany nos), jej pobyt w szpitalu, całodobowe sesje płaczu młodszej, choroby i mnóstwo innych trudnych sytuacji, z którymi w dużej mierze musiałam poradzić sobie sama. Jednym słowem: macierzyństwo.
Jednak przez to, że zaczęłam nad sobą pracować i zmieniłam swoje nastawienie, mam w tym wszystkim ogromne poczucie sensu i wiarę, że życie mnie prowadzi w najlepszy możliwy sposób. Ten czas był dla mnie bezcenny bo pokazał mi ile jest we mnie siły (a zawsze uważałam się za dość nieporadną). A teraz kiedy tak siedzę sobie w pięknym parku na ławce czuję, że mogłabym wejść na Mount Everest i dałabym radę!
Jeszcze nie wiem, jaki jest moje zawodowe powołanie, ale wierzę, że dostanę wskazówki w odpowiednim czasie (mam jeszcze 6 miesięcy urlopu macierzyńskiego). Narazie codziennie śpiewam mantrę Ra Ma Da Sa, robię ćwiczenia oddechowe, zrobiłam porządek na talerzu i w finansach i codziennie mówię do siebie na głos: Kocham Cię, jestem z Tobą i zawsze z Tobą będę. Niby nic wielkiego a efekt jest niesamowity!.
Mamy teraz tak wiele możliwości… Jednak czasami musimy dostać mocno po głowie,żebyśmy chciały z nich skorzystać, niestety.
Życzę Wam i (sobie:)) cudownego dnia:)
Witam Cię serdecznie Agnieszko. Nieoczekiwanie straciłam pracę-chociaż jak teraz myślę to może i dobrze. Nie czułam, że robię coś sensownego , że w jakiś sposób służę i pomagam innym ludziom. Teraz jednak nie wiem w jakim iść kierunku, nie wiem co chce robić, Tak wiele rzeczy mnie interesuje ale w żaden sposób się ze sobą nie łączą. Czuję jakąś blokade w klatce piersiowej, ciężko mi sie oddycha, boję sie…..
Umówiłam sie na jutro na zabieg Reiki, to chyba moja ostatnia deska ratunku.
Proszę wesprzyj mnie dobrym słowem.
Dziękuję
Anna
Kochane Anno, Kamilo, Gosiu! Dziękuję za Waszą miłość i wrażliwość ♥ Za dobre rady ♥ Jeżeli Wam one pomogły to i mnie się musi udać. Trudno kochać siebie i zaakceptować swoje wady. Lecz wiem że nie umiejąc kochać siebie nie będę umiała kochać innych, świata. Moje pragnienie miłości jest chyba tą właściwą drogą, która przede mną. Czuję silnie i wyraźnie. Pozdrawiam Was Kochane i ściskam z miłością ♥ Wszystkiego dobrego!!! Dziękuję!!!
Trudno pisać scenariusz kobiecie , która ma właściwie wszystko za sobą. Mąż zmarł 6 lat temu, jestem w wieku emerytalnym. O czym marzyć ? Są dzieci i wnuki ale one mają swoje życie , nie chcę ich obciążać sobą. Właściwie wszystko się skończyło. Jestem w strasznym dole. Pozdrawiam wszystkich
Pani Krzysiu,
A może jest coś, co zawsze chodziło Pani po głowie, ale brakowało czasu, odwagi, świadomości? Może warto spróbować teraz? Wsłuchiwać się w siebie tak długo, az się to usłyszy – choć czasem wystarczy pół godziny PRAWDZIWEGO wyciszenia.
Moja mama ma 65 lat. Wychowywała nas sama. Niedawno zmarli Jej Rodzice, którymi opiekowała się kiedy jeszcze żyli. I nagle okazało się, że skończyły się dla Niej misje i zadania, które przygotowywało dla niej życie. Nastał czas zadbania o siebie, co w na początku wywołało u Mamy panikę. Nie potrafiła się odnaleźć. Jednak stopniowo uczy się wsłuchiwać w to, co podpowiada jej własny organizm, Jej własne myśli. Chce malować, a teraz oddała się pasji poszukiwania staroci, filiżanek, uczy się jak sprawdzić ich wartość, itp. Uczy się dysponowania swoim czasem. A ja uczę Ją tego, ze ciagle jest potrzebna! Tak, jak Pani. Proszę nie próbować nie narzucać się dzieciom i wnukom. Proszę nie zgadywać Ich myśli i nie bać się odezwać ze swoimi potrzebami.
Paradoks życia polega na tym, ze ja Pani zazdroszczę – czasu na codzień, na to, co mogłabym w końcu robić 🙂 Ale wszystko jest możliwe, w każdym czasie, tak, jak pisze o tym pani Agnieszka. Zycze odwagi i świadomości, że żeby znaleźć, trzeba szukać. Serdecznie pozdrawiam!
każdy ma coś czym się interesuje i w tym warto odnaleźć sens swojego życia, dla inspiracji historia Deshuna Wang’a: https://www.youtube.com/watch?v=SZLxK3C3F50
Podroze moze? Nie zaraz duze, jesli finanse nie pozwalaja, ale takie blizsze?
Teraz, gdy jest Pani sama, nie musi sie Pani do nikogo dostosowywac, to pozytyw tej sytuacji.
Sciskam mocno.
Pani Krysiu,
Teraz jest czas zadbać o siebie, wziąć siebie w opiekę. Już nie musi się Pani o nikogo martwić, więc niech odnajdzie Pani siebie. Jako żony i matki często o sobie zapominamy. Szczęśliwej podróży w głąb siebie.
Pani Krysiu to nieprawda, ze wszystko sie skonczylo. Skonczyl sie jeden rozdzial (praca zawodowa, zmarl maz) ale moze to dobry moment aby zaczac kolejny rozdzial. Napewno jest cos co zawsze chciala Pani robic bedac aktywna zawodowo a nigdy nie bylo na to czasu lub sily. Moze warto „dokopac” sie do marzen sprzed lat i pomaludku w miare mozliwosci zaczac je realizowc. Moze warto skorzystac z zajec, warsztatow organizowanych dla Seniorow w Pani miescie, okolicy. Pozdrawiam goraco ?
fajny blog, jeszcze tu nie byłam
Bardzo inspirujący wpis! Jutro rano zabieram się za pisanie swojego planu, aż jestem ciekawa co z tego wyjdzie. Czekam na kolejne wpisy z tego tematu <3
Dziękuję! Nie wszystko jeszcze rozumiem, nie do końca potrafię słuchać siebie ale to zawsze o jedną wskazówkę więcej dostałam dziś. Trochę się miotam jednak na wiele sytuacji ze swojego życia patrzę już inaczej z akceptacją, pokorą i zawsze pytaniem z tyłu głowy czego ma mnie to nauczyć, dlaczego przyszło do mnie właśnie teraz. Jeszcze raz dziękuję 🙂 Pani wywiad zapoczątkował moja przemianę i jestem za to niesłychanie wdzięczna :* ❤
Pani Agnieszko, moim marzeniem jest, żeby moja siostra pojechała do Pani na warsztaty:)
Jest jeden problem ma chore dziecko, na cukrzycę, zespół aspergera i cukrzycę, jest ciągle z synem, nie pracuje, syn ma nauczanie indywidualne.
Trochę dużo tego, ale dziewczyna się trzyma, dodatkowo samotnie wychowuje syna.
Ona ciągle wierzy, że wyzdrowieje, że stanie się cud.
Myśli Pani, że jest taka szansa? 🙂
Pani Agnieszko , tworzyć mapę swojego życia -coś wspaniałego ❤️❤️❤️ Ja na końcu się popłakałam . Nie umiem tego wytłumaczyć ale na pewno było to ze szczęścia 🙂 ps: Dziękuje
Płakałaś, bo zobaczyłaś i poczułaś swoje piękno i możliwości. Coś wspaniałego w sobie uwolniłaś.
Pozwoliłaś sobie być autentyczną, sobą.
Dopuściłaś do głosu swoją duszę – a to jest niezwykle wzruszające…. ❤️
Twoje artykuły, książki dają mi dużo siły. Poprawiają mi nastrój. Nawet przepisy kulinarne maja emocje. ?Jesteś przecudowna kobietą. Piękna na zewnątrz i wewnątrz. Niesamowite było by Cię poznać. ❤️
❤️
Pani Agnieszko,
W pierwszych słowach chciałam bardzo Pani podziękować za wszystko co Pani dla nas robi, za te wszystkie słowa, za tę cudną i czystą energię, za miłość. Po przeczytaniu tego postu pojawiała się u mnie pewna refleksja, pewien duchowy niepokój, a może po prostu niezrozumienie…Spróbuję to wytłumaczyć…Od jakiegoś już czasu w moim życiu gości poczucie wdzięczności. Codziennie praktykowana wdzięczność za to co mam, przyniosła poczcie spokoju i szczęścia. Dała mi coś więcej- pogodzenie się z tym czego nie mam, pełną akceptację tego stanu, co w efekcie pogłębiło poczucie ukojenia. Na początku ta droga nie była prosta, rozum czasami kpił i szydził… bo jak można być szczęśliwym jeśli współbratem w codzienności jest ból. Dziś wiem, że można. Obawiałam się, że jak będę wdzięczna za to co mam, to „osiądę na laurach”, nie będę już chciała do niczego dążyć, nie będzie rozwoju, nie będzie nowych dróg. Tak nie jest. Od kiedy z wdzięcznością przyjmuję, to co życie stawia na mojej drodze, otwierają się nowe horyzonty, nowe perspektywy. Z wdzięcznością, ufnością i wiarą w dobro przyjmuję każdą propozycję, każdą nową relację, znajomość. To co się dzieje to jest magia. I kiedy myślę o przyszłości- to …no właśnie…myślę, że już tak wiele mam, że jest dobrze…że nie wiem co jeszcze mogłabym chcieć, do czego dążyć. O to co dla mnie najważniejsze, czyli o zdrowie dla moich najbliższych, proszę w codziennej modlitwie. Dziś czytam „bez jasno określonej wizji nie jesteśmy w stanie tworzyć absolutnie nic” i czuję niepokój. I znów pojawia się pytanie: czy docenianie tego co się ma, jednak „nie blokuje” wizji? Nie zaburza tego naszego wewnętrznego kompasu, który wyznacza kierunek? Moje doświadczenia przeczą tym pytaniom, bo umiejętność dostrzegania tego co „się dzieje” niejako obok nas, czasami przypadkiem, zrządzeniem losu, sprawia, że pojawiają się drogi rozwoju, możliwości działania i realizacji… Ale jednak z tą wątpliwością, z tymi pytaniami zmagam się od kilu dni. Pani Agnieszko, chciałam zapytać, jak to wygląda z Pani perspektywy, czy nie widzi tu Pani sprzeczności? Czy mogłaby Pani podzielić się swoją refleksją? Jak pogodzić ten dysonans? Pozdrawiam ciepło i serdecznie.
Pani Agnieszko, a jak sobie zaplanować macierzyństwo? Mam 40lat, kilka poronień za sobą. To moje najwieksze marzenie, tak bardzo pragnę być mamà.
Krysiu, każdy z nas jest tu po coś 🙂 trzeba tylko odkryć czy jesteś dla innych czy żeby zadbać/rozwijać siebie. Życzę ci z całego serca żebyś to znalazła 🙂 pozdrawiam ciepło. Maria
Dzie dobry, wczoraj po raz drugi sięgnęłam po Twoja Pełnie życia ( pierwszy raz przeczytałam ja, pożyczona od koleżanki, ale nie wszystko do mnie dotarło, widać to nie był jeszcze Ten moment) jednak z jakiegoś powodu kupując inne książki ta również znalazła sie w moim koszyku. Dzis rano obudziłam sie i zaczęłam dzień od czytania. Poczułam, ze to moment na zmianę. Leżąc w ludzku z książka na kolanach, zamknęłam oczy wsłuchałam sie w ciszę i poczułam ogromna wdzięczność za wszystko co mam i za to ze poczułam hak wiele mogę u chce zmienić w swoim życiu. W tej chwili ciszy i skupienia po moich policzkach popłynęły wielkie jak grochy łzy, ale nie miały one nic wspólnego ze smutkiem, poczułam ulgę i oczyszczenie. Dziekuje, ze dane mi było trafić na Twoja książkę i ze tym razem zrozumiałam dlaczego trafiła w moje ręce. Dzis jest początek mojej nowej drogi, ruszam w nia z ufnością i radością. Jestem jak Ty racjonalnym bykiem, urodzonym 9 maja, dotąd skupionym nie na tym co najważniejsze, to co najważniejsze zawsze tkwiło schowane głęboko w podświadomości, na moje szczęście właśnie do mnie dotarło z cała mocą zagłuszając ego czego chce od Życia. Ściskam serdecznie i z całego serca. P.S. Łzy ciagle płyną i jest mi z tym dobrze i lekko, wreszcie oddycham:)
Dzień dobry, wczoraj po raz drugi sięgnęłam po Twoja Pełnie życia ( pierwszy raz przeczytałam ja, pożyczona od koleżanki, ale nie wszystko do mnie dotarło, widać to nie był jeszcze Ten moment) jednak z jakiegoś powodu kupując inne książki ta również znalazła sie w moim koszyku. Dzis rano obudziłam sie i zaczęłam dzień od czytania. Poczułam, ze to moment na zmianę. Leżąc w ludzku z książka na kolanach, zamknęłam oczy wsłuchałam sie w ciszę i poczułam ogromna wdzięczność za wszystko co mam i za to ze poczułam jak wiele mogę u chce zmienić w swoim . Dziekuje, ze dane mi było trafić na Twoja książkę i ze tym razem zrozumiałam dlaczego trafiła w moje ręce. Dzis jest początek mojej nowej drogi, ruszam w nia z ufnością i radością. Jestem jak Ty racjonalnym bykiem, urodzonym 9 maja, dotąd skupionym nie na tym co najważniejsze, to co najważniejsze zawsze tkwiło schowane głęboko w podświadomości, na moje szczęście właśnie do mnie dotarło z cała mocą zagłuszając ego czego chce od Życia. Ściskam serdecznie i z całego serca.
Droga Agnieszko cudowny tekst !
Ty , Twoja mądrość , która dzielisz się w książkach ( mam wsytkie ) i na blogu , towarzyszą mi od roku i karmia moją duszę. To dziki Tobie zacząłem praktykować jogę kundlaini ( pierwsze praktyki były w domu Twoimi płytami )! Przeszłam na wegarianizm a za mną moi bliscy….to był cudowny rok a to dopiero początek. Mam nadzieje , ze kiedys się spotkamy i będą mogła osobiście podzielić się z Tobą moim doświadczanie i doświadczaniem :)… w sumie pisze tutaj odnośnie bloga ….Myślałas kiedyś o tym aby wydać książkę z wszelkimi tekstami Twojego bloga ? Przyznam że zdecydowanie wolę wersje papierowa ponieważ wszytkie książki chce podawać kiedyś swej córce ( ( 3 letniej ) na dobry początek życia …taka książka byłaby cudowna skarbnica wiedzy do której można byłoby sięgać 🙂
Z Twoich tekstów aż bije mądrość Twoj duszy !
Sat Nam
Witaj Agnieszko. Pisze tu z prośba o radę Ciebie lub każda inna osobę która zechce mi jej udzielić. No wiec tak, od bardzo dawna pragnęłam aby zostać pszczelarzem, nic wielkiego pare uli – uwielbiam produkty pszczelarskie, ale chciałam to tez zrobić ze względu na pszczoły i zwyczajnie z samej frajdy. Nigdy nie było jakoś warunków sprzyjających, bloki to słaba miejscówka na rozpoczęcie takiej działalności. Pare lat temu wyjechaliśmy cała rodzina do Norwegii i marzenie odżyło. Niestety nie za bardzo w obcym kraju wiedziałam jak to ogarnąć i marzenie znów się ode mnie odsunęło. Po pojawieniu się wpisu o napisaniu scenariusza życia (bo jak wiele osób tu na blogu próbuje jakoś ogarnąć moje życie) postanowiłam ze go napisze, usiądę spokojnie i głębi serca napisze mój 5-letni scenariusz. I to zrobiłam. We wpisie zawarłam również moje marzenie o posiadaniu uli. I stał się cud. Niecały tydzień po tym wydarzeniu znalazłam ogłoszenie osoby która poszukuje kogoś do współpracy, również takiej która nic nie potrafi a chce się przyuczyć bo zamierza za jakiś czas się przeprowadzić do bloku i zamierza zakończyć działalność. Po spotkaniu z tym nazwijmy go „Nauczycielem”, było jeszcze lepiej. Mamy wspólne zainteresowania, do tego on naprawdę wszystko dobrze tłumaczy i naucza. Pokazał mi ule i niektóre prace związane z wydobyciem miodu. W domu odbyłam rozmowę z mężem i powiedziałam ze na poważnie chce się tym zająć, ze czuje ze w głębi serca jestem pszczelarzem. W zeszły weekend byliśmy na weselu w Polsce i tez cudnym zbiegiem okoliczności, pomimo wielu dodatkowych zajęć, udało mi się kupić wymarzony kombinezon pszczelarski. No i w czym problem?, ktoś mógłby zapytać. No wiec tak po powrocie z wesela spotkałam się z Nauczycielem bo on wyjeżdżał i prosił abym zrobiła pewne prace związane z miodem, wróciłam do domu i poczułam wielkie nic. A raczej silnie poczułam ze nie mogę się tym zajmować. Do tego zawsze byłam wrażliwa na zapachy, i jak się okazało zapach miodu który łatwo przesiąka wszystko, ubranie włosy, buty wszytko był dla mnie trudny do zniesienia. Pytam siebie raz po raz czy chce to kontynuować, a moje ciało i umysł za każdym razem odpowiada sprzeciwem.
Mam bałagan w głowie. Jak coś o czym marzyłam i coś co w końcu w cudowny sposób zaczęło się spełniać tak nagle gwałtownie przestało mnie interesować? Do tego zawsze byłam osoba wiarygodna odpowiedzialną, zapewniałam Nauczyciela, ze zajmę się tym na serio, a teraz nie mam chwili spokoju na myśl ze muszę z nim porozmawiać bo rezygnuje. A tego jestem pewna, ze muszę zrezygnować. CO SIĘ STAŁO? Proszę o pomoc, jakieś wyjaśnienie.
Jaką podjęłaś decyzję:)? Pomyślałam,że ten nagły sprzeciw organizmu to taka próba ego, bo nagle szok,taka zmiana.Warto byłoby spróbować,dać sobie pół roku i zobaczyć:)
Ciekawa jestem jak potoczyły się Twoje losy:)
Pani Agnieszko,
Dziękuję za ten wpis oraz pozostałe na blogu.
Właśnie z córeczką kończymy pomału ciążę -39 tydzień. Jesteśmy same, partner odszedł definitywnie w 32tygodniu ciąży. Mimo to, wiem że sobie poradzimy, w ten weekend pełnia kto wie może zaczniemy nowy tydzień razem. Nastawiam się na szybki i sprawny poród, w końcu poznam miłość swojego życia, a w moim scenariuszu życia na pewno będzie dużo miejsca na nową miłość, zdrowie i siłę do podjęcia wyzwania jakim jest samotne macierzyństwo, ufam jednak że nie będzie tak zawsze. Pozdrawiam Panią i wszystkich którzy zmagają się z trudnościami na swojej drodze, będzie lepiej musi być.
Dzień dobry Pani Agnieszko,
w erze chaosu, który nas otacza zewsząd przez zupełny przypadek natrafiłam na Pani książkę pt. „Pełnia życia”. Na początku dość sceptyczna brałam ją do ręki, aż do momentu w którym przepadłam zupełnie . Czytając ją mam wrażenie ,że pisze Pani o moim życiu i zastanawiam się skąd tak dobrze mnie Pani zna? 🙂
Chciałam podziękować, tak po prostu. Przywraca mi Pani wiarę w znalezienie wewnętrznego spokoju i pełnej celebracji życia, które niewątpliwie jest darem.
Ściskam!
Ogromnie się cieszę i bardzo dziękuję za tak ciepłe słowa! Pozdrawiam serdecznie!!!! 🙂