Kiedy robi się zimno zaczynam mieć ochotę na duszoną kapustę. Zdrowy organizm dobrze wie, czego mu potrzeba 🙂
Kapusta przez wiele lat była traktowana przez mistrzów kulinarnych z pewnym lekceważeniem. Jednak to poczciwe warzywo przeżywa obecnie swój renesans za sprawą światowych dietetyków i specjalistów do spraw zdrowego żywienia. Okazało się bowiem, że dobrze przyrządzona kapusta (bez boczku, mięsa i zwierzęcego tłuszczu) jest nie tylko idealnym daniem w diecie odchudzającej (bardzo mało kalorii, dużo wartości odżywczych), ale jest również niezwykle zdrowa. Posiada właściwości odkwaszania i oczyszczania organizmu. Dostarcza dużo błonnika pokarmowego, dlatego daje uczucie sytości na długi czas. Zawiera witaminę A, K, C (zwłaszcza kiszona), witaminy z grupy B, a także kwas foliowy, wapń, magnez, fosfor, potas i mangan. Reguluje prace jelit, wzmacnia układ nerwowy, odpornościowy i krwionośny, obniża poziom złego cholesterolu, przyspiesza wydalanie toksyn z organizmu. Prawdziwy fenomen! W dodatku dzięki zawartości sulforafanu zapobiega rozwojowi raka. Uwaga – osoby cierpiące na niedoczynność tarczycy powinny jeść kapustę w formie gotowanej (czyli tak jak w przepisie poniżej).
Kapusta jest nie tylko bardzo zdrowa, ale również… bardzo tania. Niektóre osoby twierdzą, że zdrowe odżywianie jest bardzo kosztowne i zarezerwowane wyłącznie dla wybrańców. Okazuje się jednak, że najzdrowsze diety świata są najprostsze, niemal wręcz prymitywne, mocno związane z naturą i lokalnością produktów. Na przykład lud Hunza zjada tylko to, co sam wyhoduje. Bardzo biedna społeczność, która jest uważana za najzdrowszą i najbardziej długowieczną spośród wszystkich mieszkańców naszej Planety.
Moja cudowna położna Ewa ma takie powiedzenie:
„Jeśli NIE CHCESZ znajdziesz powód. Jeśli CHCESZ znajdziesz sposób”.
Moi kochani Rodzice, którzy wychowywali trójkę dzieci (ze mną włącznie) w czasach głębokiej komuny, zawsze szukali sposobu 🙂 To były czasy, w których niczego nie było. Od najmłodszych lat towarzyszyłam rodzicom w gotowaniu, robieniu przetworów na zimę, uprawie owoców i warzyw w ogródku. Nikt z nas nie czekał, że dostaniemy coś za darmo – na wszystko musieliśmy sami zapracować. Sami musieliśmy ugotować, wyhodować, uszyć, wydziergać, uprać, wyprasować itd. Wyniosłam więc z domu nie tylko pracowitość, zaradność i samodzielność, ale również bezcenną umiejętność, aby zrobić „coś z niczego”. I jestem przekonana, że to wszystko rozwinęło moją kreatywność na długie lata, również w kwestii gotowania. A teraz to procentuje 🙂
Oczywiście, że nie jest łatwo żyć z bardzo ograniczonym budżetem, to prawda. Wiem. Nie jest to jednak powód, aby mieć… nadwagę. Bo paradoksalnie, to zwykle osoby z nadwagą tłumaczą, że nie stać je na zdrowe odżywianie… Niezależnie od budżety, jakim dysponujemy, tak naprawdę nikomu nie jest łatwo zmienić nawyki żywieniowe. Każdemu jest trudno. Każdej osobie jest ciężko ruszyć się, aby zawalczyć o siebie i o swoje zdrowie. Warto więc nie szukać wymówek, ale znajdować sposoby i rozwiązywać problemy w ramach tego, czym aktualnie dysponujemy. Nawet, jeśli jest to mocno ograniczony budżet. Nie musimy jednak na okrągło jeść ziemniaków i kapusty 🙂
Najbardziej zdrowe produkty dla nas rosną w naszym kraju i są powszechnie dostępne. Buraki, marchew, pietruszka, seler, dynia, cebula, kapusta, biała rzodkiew, czarna rzepa, jarmuż, polskie jabłka i gruszki, kasza gryczana, jęczmienna, jaglana, pęczak, płatki owsiane, fasola, groch itd., itp – to wszystko są zdrowe produkty, które są powszechnie dostępne i są relatywnie tanie. Z każdego kilograma kaszy czy roślin strączkowych uzyskamy kilka kilogramów pysznego, zdrowego, pełnowartościowego pożywienia.
Na tym blogu podałam przepis na pasztet z marchewki, z cukinii, w moich książkach i w magazynie „Uroda życia” podaję przepisy na proste, zdrowe i niedrogie dania, jak na przykład pasztety z białych warzyw, mnóstwo przepisów na dania z kasz, zupy z naszych polskich, lokalnych produktów.
Oczywiście, że trzeba je kupić, przynieść do domu, a potem samemu ugotować – i to jest wysiłek, który trzeba wykonać niezależnie od zasobności portfela. Trzeba więc zrezygnować z czegoś, co kradnie nasz czas np. z oglądania telewizji, plotkarskich portali czy innych źródeł straty czasu i energii. A ja jestem przekonana, że osoba, która zrobi porządek na swoim talerzu, z biegiem czasu zrobi porządek w swojej głowie i w innych obszarach swojego życia – być może z bardziej dochodową pracą zawodową włącznie. Widziałam już wiele takich przypadków, wiec jestem przekonana, że jest to możliwe.
Jedną z najzdrowiej odżywiających się osób, jaką znam jest dziewczyna, która samotnie wychowuje dwójkę dzieci. Nie jest im łatwo, naprawdę nie jest. Ale jest chęć, zapał i działanie. W tym domu nie ma oglądania telewizji, ale jest wspólne gotowanie. Latem są wyprawy na łąki w poszukiwaniu ziół, które później są suszone. Z dziko rosnącego mniszka, czarnego bzu czy pędów sosny powstają zdrowe syropy. Jest kiszenie warzyw na zimę i robienie przetworów. Jest zapał i jest kombinowanie, co zrobić, aby ze skromnego budżetu jakim dysponują stworzyć optymalnie zdrowe pożywienie.
Ta dziewczyna jest żywym dowodem na to, że można. Nie ukrywam, że często korzysta z moich przepisów i porad, które dostępne są przecież na tym blogu zupełnie bezpłatnie. Jej zdrowe jedzenie jest tak pyszne, że… dorabia sobie gotując i piekąc „przy okazji” dla innych, bardziej zabieganych i zapracowanych. Można? No jasne! 🙂 Nie jest lekko, ale można. I to daje mnóstwo radości i satysfakcji! 🙂
Każdy z nas ma swoje życiowe wyzwania. Każdy bez wyjątku. Również każdy z nas ma w sobie wewnętrznego sabotażystę, który przekonuje, że się nie da i że inni mają łatwiej, lepiej. Nie oceniajmy, bo każdy z nas ma „swoje buty” i swoje bagaże do udźwignięcia. Dlatego nie dajmy się nabrać wewnętrznemu sabotażyście, który stawia nas w pozycji ofiary i zwala winę za nasze słabości na innych, na cały świat… Nie dajmy się na to nabrać, bo taka postawa odbiera nam moc i siłę do zmian. Każdy z nas ma swoje ciężary do dźwigania, których inni z zewnątrz mogą nie widzieć. Ale nigdy nic w życiu nic nie osiągniemy użalając się nad sobą, czy zwalając winę na innych… Naprawdę…
Aby coś zmienić, trzeba skoncentrować się na sobie, na swoich celach, marzeniach i na możliwościach, jakie mamy tu i teraz, w takich a nie innych warunkach, z takim, a nie innym budżetem. Jeśli nawet jest bardzo skromy nie znaczy, to jesteśmy skazani na jedzenie pełne chemii czy tłuszczu. Możemy wybrać nasze polskie super produkty, których… naprawdę zazdroszczą nam mieszkańcy wielu krajów świata. Na pewno wiecie, że osoby, które przyjeżdżają do nas z zagranicy nie mogą się nadziwić, jak pyszny może być smak warzyw i owoców. Oczywiście możemy mieć zastrzeżenia do ich upraw i narzekać na pestycydy itd. Możemy mówić, że zdrowsze są te droższe, ekologiczne. Jeśli jednak nie stać nas na produkty ekologiczne, sięgnijmy po te ogólnie dostępne. Można je moczyć w wodzie z soda oczyszczoną (jest tania), aby pozbyć się pestycydów, a także wspierać naszą wątrobę ostropestem plamistym, a nerki pokrzywą, którą sami zbierzemy na początku maja i ususzymy. To nie jest drogie, ale na pewno jest bardzo skuteczne i pomocne w procesie oczyszczania. Jednym słowem – szukajmy sposobów, aby o siebie zawalczyć.
A teraz wracając do naszej kapusty 🙂 Można przygotować ją na tysiąc sposobów! W moich książkach znajdziecie przepisy na gołąbki z kaszą gryczaną, na różne bigosy (uwaga „Smak świat” – tam pyszny bigos z krojonymi pomidorami!), ale również na kapustę z dodatkami przypraw, które są bardziej egzotyczne niż np. nasz majeranek (który zresztą uwielbiam). I tu postawię pytanie z początku moich rozważań – czy kapusta może być sexy? 🙂 Oczywiście, że może, w towarzystwie odpowiednich przypraw. Znając i ceniąc ajurwedę przyrządzam w moim domu potrawy, w których łączą nasze polskie smaki z tymi bardziej egzotycznymi. Efekty tych eksperymentów są rewelacyjne i sprawiają, że kapusta…nigdy się nam nie nudzi!
Odważnie i radośnie łączę w mojej kuchni smaki z odległych krain z tym co polskie, a wychodzą z tego… istne czary! 🙂
Duszona złota kapusta na chłodne dni 🙂
Dietetyczna, odchudzająca, rozgrzewająca i regulująca trawienie. Oczyszcza z toksyn i odkwasza organizm.
Składniki:
0,5 kilograma kiszonej kapusty (najlepiej domowej, z utartą marchewką)
0,5 kilograma drobno posiekanej świeżej kapusty
1 duża cebula
6-8 ząbków czosnku
2-3 cm korzenia imbiru
1 łyżka masła klarowanego
1-2 łyżeczki nasion kolendry
1-2 łyżeczki nasion kminu rzymskiego lub kminku
3-4 liście laurowe
kilka ziaren ziela angielskiego
3 szklanki bulionu warzywnego
½ łyżeczki kurkumy
1 łyżeczka przyprawy curry lub trochę więcej (w zależności od upodobań)
kilka drobno pokrojonych suszonych śliwek lub garść rodzynek
2 łyżeczki ziół prowansalskich lub cząbru
świeżo mielony czarny pieprz do smaku
Uwaga – do tego dania 15 minut przed końcem gotowania możesz dodać 1-2 szklanki krojonych pomidorów bez skórek.
Jeśli kiszona kapusta jest bez marchewki, to dodaj do gotowania potrawy 1-2 utarte marchewki.
Wykonanie:
Na dnie wysokiego rondla o grubym dnie podgrzej masło klarowane, dodaj nasiona kolendry i kminu, a gdy zaczną wydzielać przyjemny aromat dodaj liście laurowe, ziele angielskie, kurkumę, curry i pieprz. Wymieszaj, a następnie dodaj drobno posiekaną cebulę, czosnek, a na końcu imbir. Całość delikatnie podsmaż. Następnie dodaj kapustę, śliwki lub rodzynki i pozostałe przyprawy. Wymieszaj. Całość podlej gorącym bulionem – dodawaj go stopniowo. Duś potrawę na małym ogniu od czasu do czasu mieszając i podlewając bulionem tak długo, aż kapusta stanie się zupełnie miękka – może to trwać nawet kilka godzin. Podczas gotowania dodawaj taką ilość płynu jaka jest potrzebna, aby uzyskać konsystencję potrawy, jaką lubisz najbardziej.
Na koniec dopraw potrawę – jeśli jest taka potrzeba, to dodaj sól i pieprz. Czasem kapusta kiszona sama w sobie jest słona lub mocno kwaśna i nie ma takiej potrzeby.
Kapustę możesz posypać świeżo pokrojoną natką pietruszki lub koperkiem i podawać na przykład z pieczonymi lub tłuczonymi ziemniakami, wszelkimi kaszami lub z żytnim razowym pieczywem. Jeśli jadasz mięso, to świetnie komponuje się na przykład z pieczonymi rybami.
Smacznego i na zdrowie!!! 🙂
Pani Agnieszko,
Jestem wdzięćzna za ten wpis!
Dziękuję:-)
Ja również bardzo dziękuję 🙂 Tak bardzo nie chcę nikogo urazić, ale wzmocnić, zainspirować i dodać skrzydeł… 🙂
Może jednak polubię kiszoną kapustę:). Dziękuję za ten wpis, postaram się wykorzystać przepis. A co do zrzucania winy na innych…to w pełni się zgadzam z tym, co napisałaś. Mam swoje ulubione powiedzenie: „Nie zazdrość mi butów, bo nie wiesz jak długo szłam boso” – to tak w dużym skrócie myślowym:). Pozdrawiam serdecznie, Renata
Świetne powiedzenie, nigdy go nie słyszałam!
P.S. Agnieszko zgadzam się, że dbanie o siebie wymaga wysiłku, czy to przygotowanie jedzenia, czy uprawianie sportu, ale wiem również, że warto!
Dziękuję Ci za bycia nieustanną inspiracją. Uwielbiam tego bloga!
O, jak pięknie! Dokładnie tak… 🙂
Właśnie usiadłam z miseczką uduszonej kapusty i patrzę…. Pani wpis o czym? O seksownej kapuście! W takim razie smacznego, na zdrowie! 🙂 Pozdrawiam ciepło 🙂
Ja dziś przyrządziłam duszoną białą kapustę z cebulą, posiekaną marchwią, pomidorami, dodałam odrobinę quinoa i do tego prócz soli i pieprzu właśnie taką indyjską mieszkankę przypraw, bo nie miałam innych, a uwielbiam indyjskie przyprawy! I dziś zauważyłam ten wpis o kapuście, o której prawie zapomniałam! Ogromnie dziękuję za ten tekst! Pozdrawiam mocno!
Super przepis uwielbiam kiszona kapuste?. Zastanawiam sie tylko czy karmiac piersia dwutygodniowego maluszka moge jesc kapuste kiszona? Co Pani mysli? Z gory dziekuje za podpowiedz I goraco pozdrawiam???
Uwielbiam Pani książki…. Mam 28 lat i moje koleżanki z pracy traktują mnie jak kosmitkę bo robię przetwory na zimę ? kiszę ogórki, kapustę i buraki, robię różne sałatki, robię dżemy i powidła, soki, kompoty…
Od kiedy zamieszkałam w Norwegii ,sama kosze kapustę.Tutaj jej nie znają ,jest nieosiągalna.
Pani Agnieszko , siedzę jak na szpilkach bo do mojej mroźnej północnej krainy dziś dotrze pani książka.Smak zdrowia ,która z pewnością mnie uszczęśliwi.
Zaczytuje się pani blogiem a teraz w nadchodzący adwent będę miała cudowne chwile z lekturą,
To będzie Hygge czas:)
Przytulności życzę z całego serca z zimnej i pięknej północy.
Pani Agnieszko! cudny tekst. Mądry , prawdziwy i potrzebny. Dziękuję.Beata
Prosimy o warsztaty w Tatrach , jeszcze nie były!
Pani Agnieszko, może teraz uda mi się uzyskać od Pani odpowiedź na temat suplementacji witaminy D3? Co Pani poleca?
Czekam z nadzieją na odpowiedź i pozdrawiam serdecznie Sylwia 🙂
https://akademiawitalnosci.pl/przedawkowac-witamine-d-jest-trudniej-niz-myslisz/
Droga Agnieszko! Jestem mamą 15-miesięcznej Helenki. Nadal karmię ją piersią kilka razy na dobę, wstaję w nocy na karmienie, wstaję też żeby ją utulić, bo wychodzą kolejne ząbki lub ma zły sen. Mimo że nadal jestem z nią w domu, nie udaje mi się wrócić do mojej ukochanej jogi i bardzo mnie to boli. Wyczerpanie, choroba autoimmunologiczna, fakt, że dużo czasu jestem z córeczką sama, sprawiają, że mimo codziennych postanowień i obietnic – nie udaje mi się. Jeszcze pół roku temu byłam w stanie wstać o 5 rano, teraz już nie. Czy nadejdzie taki czas, że moje marzenie o jodze się ziści? Czytam Twojego bloga, Twoje cudowne książki, mam obie płyty z ćwiczeniami, które bardzo mnie inspirują i wspierają w codzienności. Znam artykuł pt.”Czy będę jeszcze tą kobietą, którą byłam przed urodzeniem dziecka” i zgadzam się z jego przesłaniem. Ale jestem już tak sfrustrowana i zmęczona, rozczarowana sobą i przerażona tym, że jak za miesiąc wrócę do pracy,to już w ogóle nie będzie czasu na nic, że z moją psychiką i pozytywnym nastawieniem jest coraz gorzej. Pisałaś, że Ty sama przez 17 miesięcy karmiłaś córkę piersią. Czy w tym czasie udało się Tobie wrócić do ćwiczeń? Czy dopiero później przychodzi czas na regenerację i aktywność?
Ściskam ciepło i z całego serca dziękuję za wszystkie cenne rady <3
Ania
droga Aniu, jako pracująca mama 5-letniegi Igora ktory płakał po nocach przez 3 lata swojego zycia, i 13-miesięcznej Marcelinki ktora tez wciąż wstaje w nocy na cycusia przekazuję Ci moc ciepłych uścisków i obietnicę, że bedzie lepiej 🙂 ja czesto wieczorem modle sie do Anioła Stróża moich dzieci zeby dal im dobry spokojny sen i pomógł mi uniesc z miłością kazdy koleny dzień 🙂 jestes cudowna mamą !!!! moze spróbuj karmic Helenke rzadziej piersią ? jest juz duza mysle ze 2-3 karmienia piersia na dobe powinny wystarczec. pomału, kroczek za kroczkiem dacie rade Kochana !!!
A czy może się Pani wypowiedzieć w kwestii spożywania kiszonek przez osoby mające niedoczynność tarczycy? Czy to prawda,że ta przypadłość zmusza do eliminacji kiszonek z jadłospisu?
Pani Agnieszko,
Dziękujemy (mąż, nasza trójka dzieci i ja) za wspaniały przepis. Od 2 lat, kiedy to skusilam się piękna okładką „Smaku świąt”, jest Pani naszym przewodnikiem po świadomym życiu. Wszystkie Pani książki uwielbiamy i smakujemy. Dziękujemy.
Pani Agnieszko. Dziękuję za wszelkie inspiracje i za przepisy, które uczą i pomagają. Jestem starszą panią i był niestety dość długi okres w moim życiu, w którym „zdradziłam” leczenie naturalne, ale zawsze robiłam przetwory na zimę. Tego nauczyłam się w rodzinnym domu. Prawie wszystko zostaje zamknięte w słoiczkach, mniejszych czy większych. Kilka lat temu przestałam sięgać po farmaceutyki z fabryki i przeszłam na leczenie preparatami naturalnymi. Zaczęłam swój powrót, gdy Pani doktor stwierdziła, że mam zapalenie płuc. Zapytałam: czy możemy spróbować bez antybiotyków? Po chwili zastanowienia powiedziała: tak, ale… za trzy dni muszę panią posłuchać czy jest poprawa. Zgodziłam się. I tak… bez antybiotyków wracałam do zdrowia. A teraz nie dopada mnie zapalenie oskrzeli czy płuc. Organizm sobie radzi z pomocą mieszanki ziół, nacierania pleców czy klatki piersiowej smalcem gęsim, do herbaty kilka kropli nalewki bursztynowej, syrop z mniszka czy kwiatu czarnego bzu (sama robię te mikstury), przy gorączce woda z miodem i cytryną, ale po kilka łyżeczek czy łyżek, ale co kilkanaście minut. I tak wracam coraz szybciej do zdrowia. życzę wszystkim niedowiarkom, niewierzącym w siłę natury, aby jednak spróbowali przy jej pomocy zawalczyć o siebie i swoje zdrowie. Dodam, że wiele lat temu zdiagnozowano u mnie astmę. Miałam swój arsenał: trzy różne wziewki i jakieś tabletki, a coraz trudniej mi się oddychało i każde piętro zmuszało do odpoczynku. Po tym jak postanowiłam wrócić do ziół powoli (potrzeba na to sporo czasu, ale nie poddałam się) mogłam pożegnać się z wziewkami. Teraz nie potrzebuję ani wziewek, a na IV piętro nie potrzebuję kilku przystanków. Polecam naturę i dziękuję Pani Agnieszko za to, co Pani robi dla nas. Pozdrawiam cieplutko i życzę nie tylko zdrowia.
Pani Agnieszko,
Mam pytanie, trochę na inny temat niż post, ale nie wiem, gdzie mogłabym się o to podpytać. Chodzi mi o mielone siemię lniane – przez długi czas dodawałam świeżo mielone siemię do różnych zielonych koktajli. Ostatnio jednak wgłębiłam się w temat i przeczytałam, że mielone siemię może wydzielać truciznę. O ile nie ma to znaczenia, gdy je używamy od czasu do czasu to zakładam, ze pijąc koktajle z siemieniem codziennie mogłoby to mieć już jakiś wpływ – czasem dzielę się koktajlami z dziećmi. Szczerze mówiąc nie mogę nigdzie znaleźć jednoznacznej odpowiedzi jak to tak naprawdę wygląda. Po prostu przestałam je stosować, a jeśli to nieprawda to szkoda mi tracic dobroczynnego wplywu, jaki siemieswoja drogą ma. Może Pani trafiła gdzieś na wiarygodne informacje i może mnie Pani gdzieś pokierować.
Z góry dziękuję za odpowiedz
Pozdrawiam serdecznie
Coraz więcej z internetu dowiadujemy się rewelacji – teraz, że siemię lniane może być trucizną. O matko… Jakie to smutne…:(
Z pewnością nie są to rzetelne informacje.
Ja mam takie fazy na kapustę, pewnie kiedy brakuje mi jakichś witamin. Wtedy potrafię zjeść np. surówkę z połowy słodkiej kapusty z jogurtem i koperkiem, pół kilograma kiszonej, podczas oglądania filmu. Piję też wodę z kiszonej kapusty.
Agus, a ja niestety po kiszonej kapuscie mam wzdecia i gazy…. co z tym fantem mozna zrobic?
Droga Agnieszko, super przepis, muszę skorzystać 🙂
Tak na marginesie, czytam Twojego bloga od dawna, mam kilka książek, bo przeżywam bardzo podobne rozterki. Nie wiem, w którą stronę iść, nic nie ma dla mnie sensu, męczą mnie ciągłe wzdęcia, problemy z cerą i nerwica (moje jelita pulsują jak szalone). Nie jem przetworzonej żywności, nie piję mleka, nabiał ograniczyłam do minimalnych ilości, mięso spożywam sporadycznie. Mocno nad sobą pracuję, modlę się, wyciszam, ale mam wrażenie, że wszystkie moje problemy tylko się nasiliły. Zastanawiam się, czy zrobić sobie testy na nietolerancje pokarmowe, czy to wszystko idzie od psychiki i od nadmiernego zamartwiania się? Sama już nie wiem. Cały czas żyję nadzieją, ale jakoś nie widać końca tego wszystkiego.
Wysyłam dużo ciepła do wszystkich wrażliwych Kobietek i do Ciebie, Agnieszko. Dziękuję za tak pozytywne i magiczne miejsce w sieci 🙂
Pani Agnieszko w tym roku poraz pierwszy kisiłam kapustę i wyszła naprawdę dobrze. Lecz w pierwszej turze z pośpiechu zamiast kminku dodałam kumin. Byłam załamana, mimo wszystko kapusta w słoikach czeka w piwnicy, a tu ten przepis. Nie wiem jak to się dzieje, ale bardzo często Pani wpisy krzyżują się z moją moją drogą życiową. W momencie kiedy znalazłam żywokost i jego zbawienny wpływ na moje obolałe haluksy pojawił się Pani wpis. Mogła bym mnożyć przykłady. Bardzo dziękuję za wszystkie cenne rady.
Kapusta kiszona z…imbirem. w zyciu nie jadłam takiego połączenia. I z ciekawości spróbuje:)
W internecie znalazłam też ciekawe – bo dla mnie nowe – przepisy na kapustę kiszoną m.in. z limonką i miodem.
zdaje się, że idą święta kapustą kiszoną pachnące:)
pozdrawiam serdecznie i Dziekuje za przepis.
ps. również za wpis o książce „Sztuka kochania siebie” . Już nie mogę się doczekać przesyłki i treści tej książki. Czuję, że może mieć moc:) Czy moc zmieniania czegokolwiek jeszcze nie wiem, ale na pewno inspirowania do przemyśleń.
Jak interesujaca piszesz!
Super przepis, w sam raz dla każdej babeczki na diecie 🙂
Pani Agnieszko czy na bolące stawy może mi Pani coś polecić
Dzisiaj ugotowałam – dodałam jeszcze goździki… Mąż, mięsożerca, nie wyobrażał sobie bigosu bez mięska – a tu proszę! Zasmakowało i robimy powtórkę na święta! Dziękujemy 🙂
Pani blog to bardzo inspirujace miejsce. Lubie je odwiedzac, bo uczucie podobne jak wyjazd poza miasto, gdzie wiecej przestrzeni,rownowagi,spokoju.Dziekuje, ze prowadzi Pani to miejsce. Rzadko robie cos wg przepisu, jakos nie lubie sztywno trzymac sie wskazowek ale lubie jak przepisy mnie inspiruja do eksperymentowania. Tak jak ten z sexi kapusta:) W kwestiach duchowych, rozwoju emocjonalnego itp tez znalazlam tutaj sporo inspiracji,podpowiedzi i gotowych narzedzi jak ksiazki,czy karty. Jak do tej pory nic mi nie zaszkodzilo:) wrecz przeciwnie, czuje sie lepiej,to dziala:)) lubie myslec ze prawo przyciagania dziala. A dzisiaj pomyslalam sobie,ze jest Pani troche jak narzedzie Boga ktory przez to co Pani robi i nam pomaga. Uff ale sie rozpisalam:) to tyle,bardzo dziekuje jeszcze raz i wszystkiego dobrego
Pani Agnieszko dziekuje za cudowne przepisy i inspiracje.
Kapustka przepyszna, totalnie mnie zaskoczyla. Wczoraj ciasto pomaranczowo makowe pycha!!! a pasztet z marchewki w piekarniku!
Pozdrawiam serdecznie.
Witam,
Posiadam wrzystkie Pani ksiazke i duzo rad i przepisow korzystam w codzienim zyciu. Pani czesto spomina Ayurwede. Czy Pani by nam mogla polecic sposob doskonalenia wiedzy oraz nauczaniu sie Ayurwedi w formie može warsztatow lub polecanich ksiazek? Pozdrawiam
Pani Agnieszko,
trochę nie na temat ale potrzebuję pomocy. Mogłaby Pani napisać artykuł ale wesprzeć słowem matkę po stracie nienarodzonego dziecka? Porobiłam. Staram się jakoś z tym poradzić, zrozumieć dlaczego, ale strasznie trudno. Co Bóg chciał mi przez to doświadczenie przekazać? Chciałam kupić książkę Dziecięce Duszę, bo tak pomyślałam, że może tam znajdę jakieś odpowiedzi, ale nigdzie nie mogę jej znaleźć. Proszę o słowa wsparcia, również Was drogie czytelniczki.
Wysyłam Ci dużo ciepła i wsparcia. Bóg ma Cię w opiece.
Aniu, to dzieciątko nie było gotowe żeby przyjść na świat, możliwe ze było chore dlatego poroniłaś.Spróbuj skoncentrować się na tym żeby przygotować swoje ciało -oczyszczanie organizmu i możesz starać się o następne. Sama jestem matką wcześniaka o wadze 1350g i długo zastanawiałam się „dlaczego ja?” A teraz wiem ze to doświadczenie było mi potrzebne by teraz jeszcze bardziej cieszyć się życiem z moim synkiem. Trzymam kciuki i pozdrawiam.
Dziękuję Ci serdecznie za słowo wsparcia. Tal sobie próbuje to tłumaczyć, ale dopiero jak słyszymy to od kogoś innego chyba dopiero dociera. Dzięki.
Jeszcze wszystkiego dobrego dla Ciebie i Twojego dzieciątka.
przeczytaj „Po schodach do nieba”, sciskam Cie mocno
ufaj Panu Bogu z całych sił
Mam wątpliwości co do tego, czy kapusta może być sexy 😀 Co nie zmienia faktu, że jest bardzo pyszna!
Jeśli chcemy, aby wartości odżywcze z kapusty i innych warzywek optymalnie się wchłonęły do naszego organizmu, to jedzmy w pierwszej kolejności warzywa i owoce, a dopiero później ziemniaki, ryż itp. a na końcu mięsa. Wiele osób popełnia kardynalny błąd, gdyż spożywając posiłki, jedzą wszystko naraz. Polecam też starać się wybierać kapustę ekologiczną, gdyż w sklepach wielkopowierzchniowych, nie wiemy tak naprawdę, ile chemii może być w takiej kapuście, a może lepiej, abyśmy w ogóle nie wiedzieli?;( Dziękuję Pani Agnieszko za kolejny ciekawy wpis 🙂
Świetny przepis! Kapusta pycha.
Super ta kapustka, chętnie jej spróbuję jak tylko skończę detoks wiosenny. Bedę piła dużo zielonych koktajli i jadła mnóstwo owoców, a do tego pomogę sobie Sylimarolem. Mam nadzieję, że po takiej dawce błonnika moje jelita poczują się lepiej i w ogóle.
a ja wczoraj upichciłam kapustę z koperkiem, bo nie miałam lepszego pomysłu – teraz już mam i niebawem z pewnością wykorzystam 🙂
Wpis jest ponadczasowy i sama w nim prawda. Zaczęłam walkę z nadwagą postem Daniela i zauważyłam, że wydaję zdecydowanie mniej choć kupuję w dobrym warzywniaku. Warzywa mają moc 🙂 Pozdrawiam