Podczas wakacji dużo podróżowałam po Polsce i ze zdumieniem zauważyła, że istnieje w naszym kraju mnóstwo sklepów, które sprzedają ryż i kasze w plastikowych woreczkach do gotowania. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że w wielu sklepach w ogóle nie było możliwości kupienia tych produktów pakowanych luzem. A skoro ktoś to sprzedaje to znaczy, że jest na to popyt – ktoś to kupuje.
Ja po raz pierwszy kupiłam ryż pakowany w plastikowe woreczki do gotowania w latach 90-tych, kiedy przybyły do nas mody z Zachodu na szybkie i bardzo niezdrowe pożywienie. Wtedy byłam jeszcze młodą kobietą – chciałam spróbować, czy faktycznie taki ryż jest smaczny i łatwiejszy w przygotowaniu, jak to reklamują. Wrzuciłam woreczki do wody, dodałam sól i gotowałam zgodnie z przepisem podanym na opakowaniu. Następnie całość wylałam na sito. „I co dalej mam zrobić z tym wrzątkiem?” – zastanawiałam się. Parząc palce rozcinałam plastikowy woreczek i przesypywałam z powrotem do garnka.
„To jakieś absurd!” – pomyślałam sobie. „Przecież gotowanie ryży bez tego woreczka jest ZNACZNIE prostsze!”.
Okazało się również, że ryż przygotowany w sposób tradycyjny jest zdecydowanie smaczniejszy! Popatrzyłam na te plastikowe woreczki, które pozostał po gotowaniu i pojawiła się we mnie wtedy bardzo oczywista i logiczna refleksji – to nie może być zdrowe! Co bym pomyślała o osobie, która do garna gotującej się zupy wrzuca plastikowy woreczek po zakupach? A jaka to jest różnica, ryż czy zupa? Nie ma żadnej. Nikt mnie nie przekona, że gotowany plastik jest zdrowy i nie przenika do pożywienia – przecież gotuje się we wrzątku przez 15 – 20 minut.
Od tej pory nigdy więcej nie gotowałam ryżu w taki sposób. Napisałam o tym już w mojej pierwszej książce pt. „Smak życia”, której pierwsze wydanie ukazało się w 2007 roku (w 2017 roku ukazało się odświeżone wznowienie). Wtedy coraz bardziej popularny stawał się ryż w woreczkach, ale dzisiaj w tych woreczkach sprzedawane są również wszelkie kasze. Plastikowe woreczki zasypały polskie sklepy totalnie! Kupienie kaszy gryczanej luzem w „normalnym” sklepie graniczy z cudem. W naszym kraju, z takimi tradycjami… – uważam, że to wstyd. Naprawdę.
Czy gotowanie plastiku na pewno jest szkodliwe?
Oczywiście! I nie jest to jedynie moja dedukcja, ale również potwierdzają to badania naukowe. Substancja o nazwie Bisfenol A (znana jako BPA) obecna jest nie tylko w woreczkach z ryżem i kaszą, ale również w butelkach z wodą, puszkach z żywnością, jednorazowych naczyniach i opakowaniach, a nawet plastikowych naczyniach i zabawkach dla dzieci i niemowląt. Podczas podgrzewania i gotowania BPA przenika do produktu, a następnie do naszego organizmu. Im wyższa temperatura – tym wyższe stężenie BPA.
BPA powoduje zwiększenia ryzyka wystąpienia otyłości, insulino-oporności, cukrzycy typu 2, chorób sercowo-naczyniowych, rozwoju raka piersi oraz prostaty; zmniejsza poziomu testosteronu u mężczyzn; prowadzi do przedwczesnego dojrzewania dziewczynek oraz takich zaburzeń jak ADHD czy autyzm. BPA wiąże się do receptorów hormonu tarczycy i ma wpływ na jej pracę – jest czynnikiem zaburzającym funkcję hormonu tarczycy! BPA jest substancją niebezpieczną dla ludzi, a zwłaszcza dla kobiet w ciąży i małych dzieci!
Czy ryż w woreczkach jest tani i wydajny?
Kilka dni temu, kiedy byłam w podróży kupiłam taki ryż pakowany w woreczki i przed gotowaniem rozcięłam je, a następnie przesypałam do szklanki. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że jedna porcja to zaledwie ½ szklanki. Porcja suchego ryżu dla 2-3 osób to 1 szklanka. W opakowaniu były 4 woreczki (jakie niepotrzebne zanieczyszczenie środowiska plastikiem!!!), a całe opakowanie zawierało jedynie 400g ryżu. Konsumentowi wydaje się, że kupił CAŁE opakowanie ryżu, a więc 1 kilogram, a tym czasem nie ma w nim nawet pół kilograma ryżu! Oczywiście optycznie całość robi wrażenie obfitości – plastik wewnątrz + kolorowe kartonowe opakowanie są pożywką głównie dla oczu. Spojrzałam na to wszystko z przerażeniem – jak bardzo ludzie zanieczyszczają środowisko i trują samych siebie oraz swoje rodziny i dzieci…
Co na to konsumenci?
Kiedy napisałam o moich refleksjach w wczoraj na Instagramie i na Facebooku otrzymałam mnóstwo komentarzy. Okazało się, że są osoby, które naprawdę nie potrafią gotować ryżu i kasz w inny sposób! Ktoś zwrócił uwagę, że osoba, która wychowała się w domu, w którym rodzice gotują w taki sposób, nie zna innych metod. To prawda! Takim osobom wydaje się, że ugotowanie ryżu lub kaszy w tradycyjny sposób jest bardzo trudne i skomplikowane. Że trzeba stać przy garnku, mieszać, dolewać wody, uważać, żeby się nie przypaliło… To nie prawda! Ugotowanie ryży lub kaszy jest bardzo proste i nie zajmuje nas absolutnie! Podczas gdy ja gotuję w domu kaszę lub ryż, w tym czasie przygotowuję resztę posiłku – kasza i ryż gotują się same. I są tak smaczne, że moja córeczka lubi jadać je nawet solo, bez dodatków – ponieważ same w sobie są przepyszne.
Dla osób, które nie potrafią poradzić sobie z gotowaniem ryżu i kasz podaję dzisiaj bardzo prosty, podstawowy przepis, który znalazł się w mojej książce „Smak miłości” ( to książka, która napisałam zaraz po urodzeniu mojej Helenki) oraz „Smak zdrowia”. Obie zawierają mnóstwo prostych, pysznych i zdrowych przepisów.
Jak dobrze ugotować ryż?
Zanim przejdziemy do przepisu na początek dwie bardzo ważne kwestie.
Pierwsza z nich to gatunek ryżu.
Jest ich kilka. Jeśli używamy najtańszego ryżu krótkoziarnistego, zawsze nam się rozgotuje i wyjdzie z niego tak zwana ciapa. Nie ma w tym nic złego – taki ryż idealnie się rozgotowuje i jest świetny do przyżądzania na przykład kleików ryżowych, które są idealne dla osób na przykład chorych, starszych, które mają problemy z trawieniem, dla małych dzieci lub dla smakoszy tego typu potraw. 🙂
Jeśli chcemy ugotować ryż na sypko, wybieramy ryż długoziarnisty, basmati lub jaśminowy. Te dwa ostatnie gatunki są lepsze, a co za tym idzie droższe, wyjątkowo pyszne i aromatyczne. Ryż basmati czy jaśminowy trudniej jest kupić, ale ryż długoziarnisty jest w naszym kraju bardzo popularny, uprawiany jest nawet w Europie. Ryż brązowy (jest najzdrowszy) gotuje się dłużej, ale o tym opowiem innym razem lub odsyłam do moich książek. Dzisiaj nie komplikujemy, tylko upraszczamy. 🙂
Sprawa druga, również bardzo ważna – garnek.
Powinien mieć grube dno/ podwójne dno. Kiedyś takie garnki były luksusem, ale teraz już nie są – są absolutną normą. Można je kpić w sieciówkach, supermarketach, w normalnych sklepach. Jeśli używamy garnka z cienkim dnem, istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że ryż przyklei się do dna i przypali. Dlatego trzeba mieć w domu garnki z grubym dnem – to nie jest już żaden luksus, ale podstawa wyposażenia kuchni. Nie jest to skomplikowane ani drogie. Po prostu trzeba o tym wiedzieć. Jeśli mamy odpowiedni garnek oraz gatunek ryżu, reszta jest już dziecinnie prosta. 🙂
Ryż na sypko – przepis podstawowy
W taki sam sposób możemy ugotować kaszę gryczaną lub jęczmienną, a sposób gotowania kaszy jaglanej opisałam tutaj.
Składniki (dla 2- 3 osób):
- 1 szklanka ryżu basmati, jaśminowego lub długoziarnistego
- 2 szklanki wrzącej wody (lub bulionu z warzyw)
- 1 łyżką masła klarowanego (może być również każdy inny tłuszcz, ale masło klarowane jest najzdrowsze, można je kupić teraz nawet w supermarketach)
- szczypta soli
Wykonanie:
- Ryż opłucz na sicie pod bieżącą wodą.
- Na dnie garna rozpuść masło.
- Wrzuć ryż, wymieszaj dokładnie, by ziarenka oblepiły się tłuszczem.
- Zalej wrzącą wodą (zawsze w proporcji 1:2).
- Dodaj szczyptę soli bardzo dokładnie wymieszaj od dna, by ryż nie przywierał i doprowadź do wrzenia.
- Przykryj pokrywką i gotuj na bardzo małym, na dosłownie minimalnym ogniu przez 20 minut.
- Od tej chwili nie musisz zajmować się ryżem, nie musisz go sprawdza, ani mieszać, ani niczego dolewać – gotuje się sam (możemy w tym czasie wykonywać inne czynności).
- Przez ten czas ryż wchłonie całą wodę, będzie sypki i natychmiast gotowy do spożycia.
- Po ugotowani ryż można tylko spulchnić widelcem i to wszystko 🙂
To jest klasyczna, najprostsza metoda gotowania ryżu. Wsypujemy ryż, zalewamy wodą, przykrywamy pokrywkę, ryż wchłania całą wodę i gotowe. Nie trzeba niczego odcedzać, brudzić kuchni, mieć góry naczyń do zmywania – jest jeden garnek, żadnych sitek, żadnego odcedzania, ani parzenia palców. Tak przygotowany ryż jest pyszny, ponieważ jego smaku nie wylewamy z wodą, w której się gotował. Ni i przy okazji nie marnujemy wody, która z biegiem lat będzie dla nas coraz bardziej cenna. 🙂
Uwaga! Aby utrzymać ciepło kaszy lub ryżu przez kilka godzin, od wielu już lat korzystam ze świetnej, starej metody mojej babci – gorący garnek, w którym gotowałam, zawijam w koc. Można zawinąć również w gazetę i koc, wstawić pod kołdrę – jest wiele prostych, starych metod, aby utrzymać ciepło.
Smacznego i na zdrowie!
Więcej moich pysznych, ale również lekkich, naturalnych i zdrowych przepisów znajdziesz w moich książkach „Smak zdrowia”, „Smak życia” , „Smak miłości” i „Smak szczęścia”. 🙂
Witam. I o to mi chodziło! 🙂 Na zdrowie. Dobra życzę asia
Cieszę się 🙂
Dzień dobry Pani Agnieszko, pani rady są bezcenne. Dziękuję, dobrego dnia..?
Dziękuję 🙂
Agnieszko a co uważasz o miedzianych naczyniach, może sama używasz? Zastanawiam się nad tym ze względu na oczyszczające właściwości miedzi. Czy warto zainwestować w miedziane naczynie/butelkę? Pozdrawiam serdecznie
Dzień dobry!
Proszę o podanie badań w których ukazano że „spozywanie BPA powoduje zwiększenie ryzyka wystąpienia autyzmu”, byłabym bardzo wdzięczna za taką pomoc.
Mira
„Zespół naukowców z Harvard School of Public Health i Icahn School of Medicine pod kierownictwem prof. Philippe’a Grandjeana, zbadał czy możliwe jest, aby choroby neurologiczne jak autyzm, ADHD i dysleksja miały za przyczynę obecność trujących substancji chemicznych w otoczeniu dziecka. Jak się okazało, zależność ta jest wyraźna i w ten sposób została odkryta jedna z przyczyn takich chorób. Największym problemem jest to, że wiele dzieci, które znalazły się pod wpływem substancji toksycznych i spowodowały one uszkodzenia w trakcie rozwoju ich mózgu, nie zostało prawidłowo zdiagnozowanych. Wykazują one zmniejszoną koncentrację, opóźnienia w rozwoju, kiepskie wyniki w nauce, zaś chemikalia przemysłowe są wymieniane jako jedna z przyczyn takiego stanu rzeczy. Jednak problemu tego nie zbadano dokładnie – zauważa prof. Grandjean.”
Więcej na stronie Medonet w artykule „Chemia, która powoduje autyzm”
Teraz uwaga – to można i należy oczyszczać.
Odpowiednia dieta, homeopatia, chlorella – to oczyszcza organizm z toksyn i niezwykle pomaga dzieciom! Ja mam wokół siebie mamy, którym to uświadomiłam, pomogłam wejść na tę ścieżkę – efekty są niesamowite!!! Bardzo polecam!!!!
Może Pani napisać coś więcej na temat oczyszczania homeopatią i chlorellą? Pozdrawiam 🙂
Pisałam o chlorelli więcej w tym wpisie na blogu ❤️?
Dzień dobry,
ja ryż i kaszę gotuję podobnie jak makarony, w dużo większej ilości wody, którą po kilkunastu minutach, jak zmięknie, odlewam na sitku. Ryż/kasza zawsze wychodzą sypkie (chyba że je rozgotuję). Nie mam wtedy problemu z odpowiednim doborem proporcji wody i ryżu, nic się nie przypala.
Dokładnie! Też zawsze tak gotuję. Tylko zamiast masła daję olej rzepakowy. I gotuję ten najtańszy 🙂 Płuczę w garnku, dwa, trzy razy zmieniając wodę. No i jak już go przykryję pokrywką to nie mieszam, bo wtedy się rozkleja. I najważniesze co kocham w ryżu to to że można go ugotować praktycznie bez oparów.
Historia zatoczyła koło, kilka dobrych lat temu trafilam na Pani bloga szukając właśnie sposobu na ugotowanie kaszy jaglanej! I dziś po długiej przerwie zaglądam i cóż to widzę! 🙂 pochłonęłam również wpis o byciu sobą, cudowne słowa. Odnośnie problemów z zaakceptowaniem bezmiesnych obiadów przez mężów, myślę że to jest kwestia oswojenia, może powolnej przemiany diety, zamiast radykalnych posunięć. 🙂 wszystko się da a efekty są zdumiewające… Ale nie o tym chciałam pisać- ta kwestia gotowania kaszy doprowadziła mnie do cudownej zmiany w zyciu za co Pani bardzo dziękuję! Bo miała Pani w tym niemały udział. Życzę wszystkiego dobrego!
A ryż np czarny gotujemy podobnie?
te woreczki to jest wygoda, ale dramat zdrowotny, dzieki bardzo agnieszko za ten wpis! 😛 buzaki
Moim zdaniem to nie jest żadna wygoda – wręcz przeciwnie, to jest ogromna niewygoda.
W przeszłości bardzo nie lubiłam kasz i ryżu, ale znałam tylko te… z plastikowych woreczków.
Kilka lat temu, kiedy moja świadomość się poszerzyła i postanowiłam się zdrowo odżywiać, ze zdumieniem odkryłam, że kasze i ryże mogą być przepyszne! Zaczęłam jednak kupować produkty ekologiczne z dobrych źródeł i oczywiście gotuję je na sypko. Kilogram dobrej kaszy czy ryżu to koszt ok. 10 – 20 zł w zależności od rodzaju, a ta ilość starcza na wiele posiłków, więc naprawdę warto. Smak jest nieporównywalnie lepszy od „tego czegoś” w plastikowych woreczkach.
Często korzystam też z przepisów z Pani książek i bloga, bardzo dziękuję za nieustanną inspirację! 🙂
Super przepis tylko że najzdrowszy to jest olej kokosowy i oliva z olivek z 1 tłoczenia a nie masło ! I właśnie z takich opisów biorą się bzdurne informacje.
Dzień dobry
Co Pani sądzi o takim naczyniu do gotowania ryżu i kaszy, w formie zamykanej ” kuli cedzakowej”? Producent zapewnia, że jest wykonana z wysokiej jakości stali nierdzewnej. Wydaję się bardzo poręczne 🙂
Pozdrawiam
Grażyna
Pani Grażynko, czy to ma być na potrzeby domowe?
Ja osobiście nie widzę sensu – gotowanie ryżu jest tak bardzo proste, że specjalny garnek nie jest tu potrzebny.
Może przydać się na przykład w restauracjach, aby ugotować idealny ryż do sushi, ale w domu? Nie ma takiej potrzeby. 🙂
Hej! Dziękuję za ten wpis, w tym temacie jest jeszcze dużo do zrobienia. Ja do ryżu zawsze jeszcze robię zaprawę z octu ryżowego, sosu sojowego, soli i zamiast cukru dodaje ksylitol. Całość podgrzewam do rozpuszczenia i polewam jeszcze gorący ryż. Następnie intensywnie mieszam i rozkładam na szklanej desce żeby ocet wyparował.
Ryż wtedy robi się taki kleisty i można go jeść pałeczkami, ja nie lubię sypkiego ryżu.
Ryż i kaszę można ugotować podobnie jak makaron, w dużo większej ilości wody, którą po kilkunastu minutach, jak zmięknie, odlewamy na sitku. Ryż/kasza zawsze wychodzą sypkie. Nie mam wtedy problemu z odpowiednim doborem proporcji wody i ryżu, nic się nie przypala i nie przywiera do dna.
Aldona
Pani Aldono, może jednak spróbuje pani inną metodę? tak dla porównania.
Ja ryżu nie sprzedaję i nie mam w tej publikacji żadnego interesu – po prostu nie rozumiem po co ludzie tak komplikują sobie życie… 🙂
Pani Agnieszko, dziekuje za madrosc, ktora dzieli sie Pani z nami w swoich ksiazkach i na blogu. Dzieki Pani, kilka lar temu zaczelam podroz do samej siebie ?, medutuje, cwicze joge, chodze na dlugie spacery, zdrowo sie odzywiam i czytam najrozniejsze ksiazki.
Ostatnio czytalam ksiazki doktora Gundry, the Plant Paradox i the Longevity Paradox. Miedzy innymi radzi on gotowac ryz, fasole i soczewice pod cisnieniem zeby usunac lektyny, ktore sa szkodliwe dla zdrowia.
Jeatem bardzo ciekawa czy slyszala Pani o jego publikacjach i co Pani o tym sadzi?
Pozdrawiam goraco!
Monika
Dzień dobry ?
Bardzo się cieszę, że poruszyła Pani tak ważny temat. W moim domu rodzinnym zawsze ryż gotowany był właśnie w tych woreczkach plastikowych. Dla mnie było to podejrzane i sprawiające więcej trudności niż gotowanie bez woreczków, dlatego od kilku lat ich nie używam. Dziękuję za Pani wpisy. Chętnie się edukuję i dzielę Pani wiedzą również z mamą i innymi bliskimi.
Pozdrawiam
Dziękuję za przepis na gorltowanie ryżu. Chociaż już od lat nie kupuje i nie gotuke w woreczku ryżu, to ten przepis jest ciekawy i dzisiaj wypróbuje. Ja dodatkowo daje ryż przed gotowaniem do miski i plukam, raczej myje kilkakrotnie wymieniając wode, aby dobrze wypłukać ryż, aż stanie się przezroczysta woda. Podobno tak robią na wschodzie:)
„Ale on (ten ryż) jest pyszny” mój Syn po spróbowaniu ryżu ugotowanego zgodnie z powyższym przepisem. Tak, o niebo lepszy niż ten z woreczków, dziękuję ???