Tak, ja też kiedyś paliłam :). Dlatego dziś postanowiłam napisać Wam jak rzucić palenie, czyli o tym, jak odzyskałam wolność i zdobyłam nowe życie 🙂
Z pewnością jesteś zdziwiona, że osoba, która promuje zdrowy styl życia kiedyś paliła. I w dodatku przyznaje się do tego! Nie zawsze żyłam tak zdrowo i świadomie jak obecnie. Popełniłam w życiu wiele błędów i dotknęłam szerokiego spektrum ludzkiego istnienia. Udało mi się pokonać wiele słabości. Wyciągnęłam z tego wnioski i dlatego dzisiaj mogę podzielić się z Tobą moim doświadczeniem :).
Nie zaczęłam palić jako nastolatka. Wtedy zupełnie nie ciągnęło mnie ani do palenia, ani do alkoholu czy innych używek. Miałam swoje pasje, wartości i zasady, których się trzymałam. Gdy przyjechałam do Nowego Jorku, by zacząć pracę modelki nie byłam już taka młoda (jak na warunki panujące dzisiaj w tym biznesie), bo miałam 19 lat. Wcześniej uczyłam się w Liceum Sztuk Plastycznych. Nauka w normalnym liceum trwała wtedy 4 lata, a w „plastyku” 5 (na ostatnim roku robiliśmy dyplom). Bardzo mi zależało, żeby przed rozpoczęciem „kariery modelki” skończyć naukę w szkole, którą tak kochałam.
Po przyjeździe do Nowego Jorku wkrótce okazało się, że wyznawane przez mnie wartości są tam po prostu śmieszne. Trzymałam się swoich zasad i tego w co wierzę, ale obracając się w świecie tak odległym od tego, co czuła moja dusza byłam nie tylko zagubiona, ale wręcz oszołomiona i rozdarta. W mojej głowie powstawał coraz większy konflikt – co jest prawdą, a co złudzeniem? Czym w ogóle jest życie? Czy ja nie żyję mrzonkami? Czy to, w co wierzę, nie jest przypadkiem utopią, ułudą?… Znalezienie odpowiedzi na te fundamentalne pytania zajęło mi wiele kolejnych lat, ale w końcu je znalazłam :).
Wracając do palenia. Pewnego dnia Donna, moja bookerka z agencji modelek (osoba, która się mną opiekowała, ustalała mój kalendarz prac i zajęć) niezbyt zadowolona z mojej wagi powiedziała:
„lepiej, żebyś paliła niż jadła”.
„No coś ty!” – oburzyłam się – „Przecież papierosy to jest trucizna!”
„Nic ci się nie stanie jak od czasu do czasu sobie zapalisz zamiast posiłku. Ja też czasem sobie popalam”….
Cóż, palenie obiektywnie jest złe (nie ma co do tego wątpliwości), jednak zostało mi przedstawione jak coś, co może przynieść pozytywne efekty. Tu już nie chodziło o przyjemność palenia, ale o „cel wyższy”. Nie podjęłam wtedy decyzji, że zacznę palić, ale to zdanie, które powiedziała Donna zaczęło kiełkować w mojej podświadomość, o czym sama nawet nie wiedziałam. Byłam młoda, więc pozwoliłam na to, by ta negatywność we mnie została jako „alternatywa do rozpatrzenia”. Nie ucięłam tych myśli w porę. Dzisiaj wiem, że każdą negatywną myśl należy uciąć natychmiast, wyrwać jak szkodliwy chwast, zanim się w nas zakorzeni.
Później widziałam mnóstwo pięknych dziewczyn z papierosami w ustach. Wydawało mi się wtedy, że palenie dodaje im pewności siebie i seksapilu. Zawsze uwielbiałam filmy z Gretą Garbo, która zaciągała się papierosem niemal w każdej scenie filmu. Potrafiłam dostrzec w tych mrocznych, tajemniczych klimatach sporo uroku.
Pierwszego papierosa zapaliłam z moją koleżanka Rebeccą, siedząc w wielkim oknie naszego apartamentu na 11 piętrze Park Avenue South. W dole słychać było gwar Manhattanu, nad którym unosiły się spaliny wielkiej metropolii. Ten papieros mi nie smakował, ale cały towarzyszący paleniu klimat jakoś mnie pociągał. Poczułam się jak bohaterka własnego filmu. Na parapecie okna na Manhattanie bohaterka zaciąga się pierwszym w życiu papierosem – brzmi to całkiem ekscytująco.
Później sięgałam po papierosy podczas sesji zdjęciowych, pokazów czy imprez. Prawie wszyscy palili, więc stałam się częścią tej „modnej” społeczności. Palące osoby sprawiały wtedy na mnie wrażenie osób „wyluzowanych”, „wolnych” i „zbuntowanych”. Dzisiaj wiem, że jest dokładnie odwrotnie – osoby palące są zestresowane, zniewolone, uległe i słabe. Przykro mi, ale taka jest prawda… Jednak wtedy palenie stało się moim stylem.
Wydawało mi się, że dobrze wyglądam z papierosem i uwielbiałam pozować do „artystycznych” zdjęć z papierosem w ustach. Tak jak bohaterki filmów, które uwielbiałam. Famme fatale…. W zasadzie nie widziałam też w paleniu nic złego. Bóle głowy i zadyszki – to wszystko pojawiało się stopniowo, więc stawało się częścią mojego życia. Wtapiało się w nie. Zawsze miałam pod ręką tabletki przeciwbólowe, mocno miętowe małe cukierki i perfumy. Nigdy nie polubiłam zapachu papierosów na sobie.
Z czasem palenie zaczęło mnie męczyć. Nadal dostrzegałam w nim jednak nieodparty urok – te moje wieczorne rytuały, gdy po całym dniu wreszcie mogłam spokojnie usiąść i zapalić papierosa. To było dla mnie niemal mistyczne przeżycie. Albo gdy chciałam coś „przemyśleć”, albo „stworzyć”. Napisać lub namalować. W naszej kulturze obraz artysty, który pali i pije jest tak silny, że trudno sobie w ogóle wyobrazić, że kreatywna i twórcza osoba może być wolna od używek. Mówimy, że artyści są bardzo wrażliwi, dlatego wybaczamy im np. to że piją na umór. Tak jakby nie można było być wrażliwą osobą na trzeźwo. Mamy zakodowane bardzo dziwne wzorce.
Wstrząsnęło mną, gdy w Stanach wprowadzono zakaz palenia. Jak każdy palacz byłam oburzona ograniczeniem wolności i swobód. Pamiętam, że leciałam wtedy z Warszawy na sesję zdjęciową do Los Angeles. Miałam śródlądowanie i przesiadkę. Nie pamiętam już gdzie, chyba w Nowym Jorku. W przerwie pomiędzy lotami chciałam zapalić papierosa. Wprowadzono właśnie wtedy na lotniskach specjalne punkty dla palaczy, więc postanowiłam się do takiego miejsca udać. Byłam ciekawa jak wygląda. Szłam do niego bardzo długo. Byłam zmęczona, tym bardziej, że miałam przy sobie podręczne bagaże. Punkt dla palaczy był umieszczony niemal na samym końcu lotniska i okazał się być niewielką, przezroczystą „klatką”, w której stało kilka osób i z tępym wyrazem twarzy paliło swoje papierosy.
Ten widok mną wstrząsnął. Cała moja teoria o „wolności”, „buncie”, „anarchii” i „stylowości” palenia w jednej chwili legła w gruzach. Dotarło do mnie wtedy z przerażającą jasnością czym palenie jest naprawdę. Wtedy weszłam do tej smutnej klatki i zapaliłam kawałek papierosa (całego nie byłam w stanie) i poczułam się totalnie upokorzona. Było mi zwyczajnie wstyd za samą siebie, że idę na koniec lotniska po to, by w klatce zapalić papierosa. Obiecałam sobie wtedy, że musze odzyskać swoją wolność. Jak się później okazało wcale nie było to takie łatwe i zajęło mi… kilka lat.
Szukałam różnych sposobów. Bardzo skuteczna okazała się akupunktura. Wbija się w uszy igły (to nie jest bolesne), po których następuje awersja do tytoniu. Naprawdę tak jest. Teraz wiem też, że genialnie można pomóc sobie rzucić palenie lekami homeopatycznymi: systematycznie zażywając Nux vomica, Staphysagria, i Tabacum, ewentualnie lek przeciw stresowi Ignatia amara.
Gdy byłam z Michałem w ciąży oczywiście nie paliłam. Gdy Michał był malutki również nie paliłam, ale wróciłam do palenia, bo uważałam, że jest seksy i mam nad nim kontrolę – czasem mogę palić, a czasem nie. Typowe samooszukiwanie. Gdy zaszłam w ciążę miałam fizyczny odrzut na zapach i smak tytoniu. Dokładnie taki sam odrzut miałam po akupunkturze. Przestałam palić po jednym seansie. Tak po prostu. Poczułam się wolna i szczęśliwa. Nie paliłam długo – rok, może nawet dwa. Aż pewnego dnia zadzwonił telefon i dostałam tak wstrząsającą wiadomość, że natychmiast udałam się do kiosku i zapaliłam jednego papierosa po drugim.
Uznałam, że mam już nad paleniem pełną kontrolę, więc nic się nie stanie jak od czasu do czasu wieczorem towarzysko zapalę ze znajomymi „przy winku”. Mechanizm samookłamywania jest bardzo precyzyjny i przebiegły. Jeśli damy się w to wciągnąć – koniec. Cóż, akupunktura stosowana po raz kolejny nie jest już tak skuteczna jak za pierwszym razem. Zwyczajnie przestaje działać. Tym razem musiałam poradzić sobie z tym sama, ale nie udawało mi się to.
Gdy miałam chwilę większego napięcia i stresu (a w naszym życiu miewamy je bardzo często), niemal bezwarunkowo sięgałam po papierosa zagryzając go potem miętową gumą do żucia. To samo robiłam w chwilach uniesienia, entuzjazmu, a czasem ze zmęczenia. Aż wreszcie poczułam, że definitywnie mam tego dosyć, że ostatecznie pragnę odzyskać wolność i kontrolę nad swoim życiem, zdrowiem, samopoczuciem i więcej do tego nie wracać. Nie wiedziałam jednak jak tego dokonać. Żadna metoda na dłuższą metę nie była skuteczna.
Poczułam się zupełnie zdesperowana.
W obliczu mojego nałogu byłam bezradna i bezsilna. Zrozumiałam, że kierując się swoim umysłem (silna wola, straszenie siebie chorobami itd.) lub korzystając z wymyślonymi przez człowieka metod (sztuczne papierosy, plastry, gumy, tabletki itd.) zwyczajnie sobie nie poradzę. Wcale nie dlatego, że brakuje mi samozaparcia i uporu, wręcz przeciwnie! Zrozumiałam po prostu, że nie tędy droga. Ale nie wiedziałam, jaka droga jest tą właściwą.
Poczułam się bardzo zmęczona i w pewnym sensie pokonana. Moje ego nie znalazło odpowiedzi na pytanie jak skutecznie rzucić palenie. Poddałam się i zaczęłam się…. modlić. Z głębi siebie, z całego serca.
„Pomóż mi Boże, bo sama nie daję sobie z tym rady! Pomóż mi proszę!” – błagałam ze łzami w oczach.
Poważnie. Było to dla mnie aż tak ważne. Modliłam się o uwolnienie, pomoc, poradę, wsparcie, kierunek. O jakiś znak. Modliłam się tak co rano i wieczorem przed snem. Pewnej nocy obudziłam się nagle, w środku nocy. Otworzyłam oczy, usiadłam na łóżku i z pełną jasnością wiedziałam, że palenie nie jest chemicznym uzależnieniem od nikotyny, ale reakcją na moje emocje.
Jest to moja reakcja na brak umiejętności radzenia sobie z moimi emocjami. Zarówno z tymi pozytywnymi jak i z negatywnymi. Jestem bardzo wrażliwa (tak jak większość z nas), a to co przeżywam jest tak silne, że palenie jest rodzajem wentyla bezpieczeństwa. Sposobu na uwolnienie, ujście uczuć, uśpienie ich, wyciszenie. Jednym słowem sposobem na „zadymienie”.
Zrozumiałam, że aby ostatecznie rozstać się z paleniem nie muszę sięgać po żadne metody czy też „siłę woli”, ale muszę znaleźć nowe sposoby, by przeżyć wszystkie swoje uczucia z pełną świadomością. Ze zrozumieniem i spokojem. I przejąć nad nimi kontrolę. W moich emocjach i uczuciach ukryte są ważne dla mnie wskazówki dotyczące tego gdzie jestem, z kim jestem, co czuję, dokąd zmierzam.
Zrozumiałam, że za każdym razem, gdy mam ochotę sięgnąć po papierosa powinnam się zatrzymać i przyjrzeć uczuciu, które temu towarzyszy. Chęć zapalenia jest dla mnie ważnym ZNAKIEM, że pojawił się moment, któremu muszę się przyjrzeć, świadomie przepracować i wyciągnąć wnioski. Zatrzymać się, zobaczyć i znaleźć nowe sposoby na wyrażenie tego, co czuję, co się ze mną dzieje. Dzięki temu lepiej poznam samą siebie i swoją drogę.
Zrozumiałam, że palenie jest próbą odsunięcia i wyparcia. Wymazania i zadymienia. Sięgając po papierosa zamykam się na samą siebie, na swoją intuicję i ważne sygnały wysyłane przez moje ciało. Zrozumiałam, że skuteczna metoda poradzenia sobie z nałogiem to świadomość i uważność. Cierpliwość i spokój.
Zapaliłam nocną lampkę stojącą obok mojego łózka i zapisałam to wszystko. Gdy przeglądałam rano moje zapiski uderzyła mnie prostota tej koncepcji. Przecież to takie oczywiste – dlaczego wcześniej na to nie wpadłam, tylko szukałam „siłowych” metod na rozprawienie się z nałogiem? Wiedziałam już co powinnam zrobić. Niestety nie wiedziałam nadal JAK to zrobić.
Bezradnie podniosłam wzrok do góry i zapytałam „ale jak mam tego dokonać?”…
Jakbym czytala swoje mysli! Juz 3 lata bez papierosow. 3 piekne, zdrowe lata 🙂
To wspaniale, że mamy to już za sobą! Mam nadzieję, że nasz przykład wzmocni inne osoby, które są jeszcze w drodze. Dziękuję i pozdrawiam! ☺
Agnieszko opisałaś heroiczna walkę,z nałogiem.I miłość jaką darzysz swoich bliskich,syna Michała i braci.Wiesz że ja tez paliłem,i dziś jestem szczęśliwy tak jak TY.Tak nie palę – Gdy moja żona była w ciąży,postanowiłem skończyć z tym nałogiem.I zrobiłem to w ciągu jednego dnia.Dziś moja córka Michalina, ma 18 lat i jest szczęśliwa że tato nie pali.Dużo zdrowia życzę i pozdrawiam MIREK
Mirku, to najpiękniejszy prezent jaki mogłeś zrobić swoim ukochanym kobietom i sobie! Miłość może wszystko! Bardzo gratuluję i ciepło pozdrawiam! ☺
I tak powinno sie konczyc z papierosami. rzucilem z dnia na dzien bez tabletek, plastrow, ksiazek czy igiel
Witaj Agnieszko …
Chyba po raz pierwszy odnoszę się do tematu osoby publicznej ,po raz pierwszy mam odwagę skomentować , zapytać … w telegraficznym skrócie pokazać siebie ,jakiś maleńki kawałek i uwierz nie wiem dlaczego właśnie dziś , właśnie ten wieczór , właśnie Tobie … w tle Sopot , telefon w rękach … jakaś tęsknota na obczyźnie 🙁
Jestem tu od pól roku wyrwana z korzeniami od rodziny , przyjaciół, swoich pasji zwyczajnie pogubiona …
Wczoraj taki jeden z wieczorów , jakiś bardziej smutny , w kuchni , ze szklanka kakao przegladałam nr vivy 🙂 Ty piękna , zrealizowana
uśmiechnięta otwarcie mówisz o swojej przemianie duchowej , życiowej o swoim rano o swoim wieczorem , swojej kuchni , ziarenkach lnu, chlebku z pieca 🙂 naturze … wpadam na blog … czytam czytam czytam … fb … odważne kliknięcie ” lubie to ” 🙂
Rano robię owsiankę , szybki prysznic … auto i w długą na niemiecki markt w poszukiwaniu ziarenek lnu , płatków , ziółek a popołudniem wychodzi mój pierwszy pachnący chlebek z pieca 🙂
Niesamowity aromat i moja osobista radość , mój sukces 🙂
Sukces kulinarny i sukces tutaj , bo …
Bo tutaj nawet w połowie nie jestem sobą ,nie jestem tą Moniką … szaloną ,pewna siebie ,z marzeniami , wiatrem we włosach …
Skulona ,wystraszona ,na swoj sposób samotna …
Rodzina … mąż , synek przy mnie … 18 letnia córka w Pl …
Palę …
Kontynując temat … palę …
Palę , palę , palę …
I w żaden sposób nie potrafię uciec od tego cholerstwa.
Ani cera , ani samopoczucie … dziś 15 km na rowerze po górzystym terenie i siadam … po prostu czuję jak mięśnie odmawiajà posłuszeństwa , zadycha i brak sił , ale wracam do domu , wypijam szklankę wody , zjadam pajdę mojego pysznego chlebka i co … i fajeczka …
Ile razy prosiłam Boga o siłę … ile razy próbowałam 🙂 bez skutku …
Agnieszko …. jeśli mogę zapytać , bo w dzisiejszym temacie napisałaś jak sama modliłaś się , prosiłaś Boga o ta moc by nie musieć chcieć , by móc zapanować nad własnym ” chce czy nie chce ” …
Jesteś osobą wierzącą ?
Pytam , bo jestem w takim.momencie mojego życia , że odkrywam Boga na nowo … tego z Kościoła , z religii w szkole , tego Boga o ktorym mówiła mama …
Czuję jak bardzo pragnę żeby wziąl mnie za rękę , pomógł mi i przez resztę życia towarzyszył …
Słyszałam o Tobie już jako nastolatka , oglądałam zdjęcia w gazetach i nawet chyba w Złotopolskich Cię oglądałam … nigdy nie zagłębiałam sie jednak w detale o Tobie …
Agnieszka Maciąg … kobieta … modelka …
To zostało …
Do wczoraj …
Wczoraj zmieniło we mnie wiele … Viva , Agnieszka Maciąg , kobieta , modelka … cudowna , zwyczajna , mądra ciepła kobieta 🙂 która tak bezinteresownie daje innym siebie 🙂
Ściskam Cię mocno 🙂
Monika
Moniko kochana!
Ja jestem zwyczajną Agnieszką, mam tylko taki zawód, że jestem osobą publiczną. Taki sam zawód jak każdy inny ☺
Znam te wszystkie uczucia ze swojego życia. I zagubienie, i modlitwy, i smutek, i poczucie osamotnienia. To jest wołanie Twojej duszy. Abyś na nowo siebie odkryła, pokochała, przytuliła, zajęła się sobą troskliwie. Tą sobą prawdziwą, w środku.
Gubimy siebie po drodze. Ja też kiedyś siebie zgubiłam.
Pomogło mi pisanie. Zwykły zeszyt, albo kawałek kartki.
Napisz list do swojej duszy.
Zacznij od słów „Moja kochana Duszo….”
A ona Ci odpowie. Pisz listy do Pana Boga, do samej siebie. Dokopuj się do tego ukrytego w Tobie Źródła, które woła Cię poczuciem zagubienia, smutku i osamotnienia.
Gdy siebie odnajdziesz, wtedy palenie od Ciebie samo odpadnie, jak strup od rany, która się zabliźniła.
„Jest tylko jedna podróż – podróż do samego siebie” pisał Rilke. Wyrusz w tę podróż! Z ekscytacją i radością! Przestań siebie obwiniać za to, że palisz. To tylko etap przejściowy, chorobowy – Ty jesteś osobą niepalącą i ja już o tym wiem! Ty też to wiesz i tak się stanie!
Twoja dusza Ciebie woła, a Ty jej odpowiadaj. Idź za tym wołaniem, usłysz je, niech Cię prowadzi.
Mnie zaprowadziła w niesamowite miejsca, do niesamowitych ludzi i zdarzeń.
To jest właśnie przygoda życia. Czytaj, pisz, módl się i wierz.
Zobaczymy co z tego wyniknie.
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło! ☺
Pani Agnieszko,
Nie palę regularnie, jednak na spotkaniach z przyjaciółmi nie mogę się oprzeć, szczególnie w połączeniu z alkoholem – umysł staje się wtedy bardzo uległy… Właśnie przez wspomniany przez Panią stereotyp. Ten klimat podczas palenia, rytuał przy kieliszku wina. Popalam również w czasie sesji na studiach. W tym przypadku jest to z kolei metoda na stres. Po przeczytaniu wpisu zaczęłam się zastanawiać czy faktycznie jest sens i czy palenie w jakikolwiek sposób mi pomaga? A może jest właśnie na odwrót… Gorsza cera, koncentracja. Myślę, że czas na zmiany, nawet jeżeli było to „raz na jakiś czas”.
P.S. Czy przygotuje Pani wpis o pielęgnacji twarzy, ciała, włosów?
Pozdrawiam serdecznie,
Aleksandra
Pani Aleksandro, dokładnie tak to się zaczyna – bagatelizujemy temat, mówimy sobie, że to raz na jakiś czas i że wszystko jest pod kontrolą. To jest samooszukiwanie. Albo palimy, albo nie palimy. Pani pali. Więc radzę jak najszybciej z tym skończyć – później może być trudniej. Palenie w niczym, ale to w zupełnie niczym nie pomaga. Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Jeśli musi Pani zapalić, aby czuć się dobrze w towarzystwie danych osób, to warto się zastanowić nad tym dlaczego właśnie w towarzystwie tych osób chce Pani palić. Dlaczego jest Pani spięta na tyle, bo mieć chęć na papierosa. Co on ma wyprzeć, czy też zadymić? Dlaczego nie czuje się Pani dobrze w towarzystwie tych osób tak po prostu, będąc sobą, bez palenia i udawania?
A podczas sesji – uwaga, to bardzo niebezpieczne! Papieros zacznie za Panią chodzić zawsze wtedy, gdy będzie Pani chciała coś przeczytać, napisać lub się skoncentrować. I będzie Pani miała wrażenie, że bez papierosa się nie da.
Proszę uważać! A najlepiej jak najszybciej od tego uciekać!!
Pozostawiam do przemyślenia i pozdrawiam serdecznie! ☺
Agnieszko, wspaniałe dałaś świadectwo walki ze swoimi słabościami. Napisałaś o sobie tak ludzko i autentycznie. Dałaś mi siłę i nadzieję, że i ja mogę zawalczyć o swoją wolność. Moim problemem jest uzależnienie od kawy. Nigdy nie paliłam. Nie chcę jednak by kawa kierowała moim życiem i wyznaczała jego rytm. A tak jest teraz. Stawia mnie w gotowości wobec codziennych zadań nie dając chwilki na to by zwolnić, wyluzować, pozwolić sobie na drzemkę. Trzeba działać, działać. Dopinguje rozum. A moje ciało już krzyczy i stęka, że nie daje rady. Chciałabym wreszcie dać mu spokój…
Najważniejszy jest moment, gdy zdajemy sobie sprawę z tego, że mamy problem i widzimy co nam „dolega”.
Wtedy to już tylko kwestia czasu, by podjąć decyzję i coś z tym zrobić.
Teraz to już tylko trzeba się zatrzymać, zwolnić, wyhamować i pobyć trochę ze sobą. W spokoju.
Po prostu odpuścić.
Ja też muszę to robić każdego dnia, bo jestem bardzo pracowita i mega sumienna.
Muszę to kontrolować 🙂 Żeby zachować właściwe proporcje w życiu. Ale wiem, że można.
Pozdrawiam ciepło! 🙂
ja podobnie przeżyłam swoją walkę o zdrowe, pachnace życie bez nałogu. Za kilka dni mina dwa lata jak jestem w pelni zdrowa i bezdymna 🙂 paliłam około 20 lat, rzuclam ze 30 razy. Nie wiem, co przesądziło o tym, ze wreszcie się udało. Wyznaczyłam sobie datę i stwierdziłam, że tym razem musi sie udać , to była ostra walka o siebie. Pomogła mi trochę ksiązka Allena Carr, w której znajdują sie tylkoznane nam wszystkim oczywiśtości.
Teraz bez papierosa jestem szczęśliwa. I nareszcie wolna !
Pani Agnieszko palenie na pewno nie jest seksi 🙂
pozdrawiam serdecznie i życzę dalszych bezdymnych lat w pełni zdrowia 🙂
Ja również! Dziękuję bardzo i ciepło pozdrawiam 🙂
Pani Agnieszko,
stała się Pai dla mnie inspiracją.
Dziś są moje urodziny i z dumą mogę powiedzieć, że we wrześniu minie rok od kiedy nie palę (a paliłam 20 lat, z przerwą na ciążę i karmienie). Niestety, przytyłam 20 kilogramów. Ale… dzięki Pani radom mam zamiar wrócić do formy.
Dziękuję za inspiracje różnorakie,
Agata.
Pani Agatko, skoro poradziła sobie Pani z paleniem, to i z waga też się uda!
Niestety zbyt często ulegamy pogłoskom, że po rzuceniu palenia przybiera się na wadze.
Na szczęści mi udało się tego uniknąć. Po prostu postanowiłam sobie, że nie przytyję, bo nie ma takiej potrzeby, no i nawet schudłam. Pani też schudnie – jestem tego pewna! 🙂
Pozdrawiam ciepło 🙂
Agnieszko Kochana
Przy porannej kawie witam piękny słoneczny dzień … za 40 min kolejne 3 godz życia w niemieckiej szkole i pewnie kolejny krok na przód ” czołem komunikacji ”
Bardzo bardzo dziękuję Ci za tak ciepła osobistą odpowiedz 🙂 za tyle mądrych i pięknych słów …
Kurcze … to naprawdę wspaniałe uczucie …
Pozdrawiam serdecznie życząc wszystkiego co najlepsze … 🙂
Dobrego dnia !
Ja również bardzo serdecznie dziękuję! 🙂
I pozdrawiam ciepło…. 🙂
Witam pani Agnieszko.
Na wstępie chciałem powiedzieć, że podziwiam panią. Udało się zerwać z nałogiem, gratuluję. Ja swoję rzucenie pamiętam jak dziś. Było to 23.10.1996 r. i w Dwujce leciał serial „Z archiwum X” wtedy właśnie skończyły mi się papierosy a nie chciało mi się do kiosku po następną paczkę. Powiedziałem sobię, że wytrzymam jeden dzień bez palenia. Jak już udało mi się nie palić jeden dzień, to postanowiłem podwoić te dni i tak dalej. Już żyję bez palenia osiemnaście lat. Przez pierwsze dni był ciężko nie myśleć o papierosach i dymku dla relaksu zwłaszcza w pracy. Ale udało się. I życzę pani wytrwałości.
To ja Panu gratuluję! Super!
Wytrwałość nie jest mi potrzebna, bo ja po prostu nie palę.
Nie ciągnie mnie.
Nie mam ochoty. Paliłam w poprzednim wcieleniu. To obecne lubię DUŻO bardziej.
Nie zamienię go na stare, zużyte, niepotrzebne i raczej nieudane…
Pozdrawiam ciepło! 🙂
Droga Moniko !
Rzucenie palenia jest mozliwe, ale nie da sie tego zrobic na sile, Palenie trzeba rzucic ze zrozumieniem, wielka checia, ze sie tego chce .
Ja sie zloscilam , plakalam , czulam, ze nie dam rady . Kiedy zaczelam sie modlic, doslownie ze lzami w oczach,
poczulam nieodparta chęć pojscia do kościola, wiec nie wiele myslac – ubralam sie i wyszlam, zabierajac ze soba do torebki nowo zakupiona paczke papierosow. Szlam dosyc szybko jakby cos mnie pchalo i w pewnej chwili ocknelam sie i zobaczylam kontener na śmieci i jakbym uslyszla ciche, acz kolwiek dosyc stanowcze slowa” wyrzuc tam papierosy”. Ups, zrobilo mi sie zimno – jak wyrzuc – wydalam pieniadze, poza tym – co bede palic? I znowu slysze „wyrzuc papierosy” Pomyslalam dobra Wrzuce , a jak sie rozmysle to wezme z powrotem. Podchodze ,otwieram, a tam pusciutko, ani jednego worka ze smieciami. i jak wrzuce to juz nie odzyskam. Wrzucilam. Zamknelam kontener i poszlam do kościola.
Wracajac do domu poczulam, ze chce mi sie bardzo palic, ale co ? jak nie mam, pomyslalam , ze niedaleko jest sklep, wiec wstapie i kupie sobie paczke – , mysl : (zachcialo mi sie wyrzucac)
Wchodze do sklepu juz mialam kupowac, zagladam do torebki – no nie zapomnialam portfela…..
Zrozumialam i pomyslalam – Dziekuje Ci Boze i wtedy, poczulam na policzku łzy, ale takie jakby lekkie , radosne i czym bylo ich wiecej , tym ja czulam sie bardziej szczesliwsza.
Ale to jeszcze nie koniec, gdy wrocilam do domu czulam sie jakbym byla obok siebie i widzialam jak unosze sie na folach , gdzies jakby nad ziemia, czulam, ze cos sie ze mna dzieje dziwnego , a jednoczesnie tak dobrego. Naprawde to bylo niesamowite, i jakbym nie do konca byla wszystkiego swiadoma, pamietam tylko, ze pilam duzo wody.
Poszlam spac , a gdy wstalam zupelnie zapomnialam o paleniu papierosow, jakbym, nigdy nie palila i tak jest do dzisiaj ,a w kwietnie minelo 7 lat
Agnieszko,
Gdy przeczytałam Pani post o rzuceniu papierosów (było to dwa tygodnie temu) od razu pojechałam do księgarni aby kupić tą magiczną książkę którą tak Pani zachwala. Wcześniej o niej nie słyszałam, nie wiem zupełnie dlaczego.
Paliłam 7 lat, 7 lat za długo. Pamiętam swojego pierwszego papierosa, pamiętam jak smakował. Po tym „pierwszym” nie paliłam przez 2 lata. Wróciłam do niego gdy zaczęłam liceum, wszyscy wokół palili, nie wiem dziś dlaczego do nich dołączyłam. Może z ciekawości? Może z potrzeby akceptacji? A może z różnych innym powodów? To już nie ważne, bo dziś skończyłam czytać książkę o której Pani pisze i wypaliłam swojego ostatniego papierosa! Przez dwa tygodnie książka leżała na mojej komodzie, przyglądałam jej się codziennie, nie wstydzę się przyznać, że ze strachem. W końcu się przełamałam, powiedziałam sobie, że nie chcę więcej tak żyć! I wiem że nigdy więcej nie zapalę!
To dzięki Pani, dziękuję!
Pani Agnieszko dziekuje za ten wpis. Czytając widzialam siebie. Zaczełam palic z tych samych powodów – bylam młoda, naiwna. Od klku lat próbuje, wcale nie próbuje a oszukuje się że chcę rzucić. Jestem teraz w takim momencie gdzie mam wstret do siebie i strach. Wielki strach przed chorobami, przed zyciem… Boje sie ….uwierzyc że dam radę- udowodnię sobie że dam rade bo jestem tego warta.
ps. Najbardziej ściska mnie jak moje dzieci (11 i 13l) mówią mamo nie pal to trucizna itp.
Jest Pani niesamowita. Dziękuję 🙂
Mam ważne pytanie …jak długo trzeba stosować terapię olejkiem 6%
Ja zakupiłam dawkę 10ml.6% biorę 7 dni.Czy ta jedna dawka wystarczy…..Czuję się świetnie mam energię minęły bole głowy,i zaburzenia snu oraz niepokój.teraz moje życie wróciłam właściwy tor.Dziękuję za tak wspaniały” wynalazek”….Pragnę nadmienić iż wykryto u mnie bakterie CHLAMYDIA to ona rujnowala moje samopoczucie.masakra.wszystkim co mają uczucia jak przy chlamydia GORĄCO POLECAM gdyby ktoś chciał ten konkretny produkt to swój kupiłam na www konopiafarmacja pl
Kupiłam tą książkę swojej Mamie i mam ogromną nadzieję, że pozwoli jej również wyzwolić się z nałogu (mnie pomogła!).
Pozdrawiam 🙂
Palenie to okropna sprawa a rzucanie jeszcze gorsza. Sam paliłem przez lata i kilka razy przerabiałem temat rzucania. Najważniejsza jest silna wola, ale mi pomogła książka z tej strony – http://rzucam.stebox.pl/o8p7sia . Obecnie nie palę od ponad pół roku i polecam każdemu, bo szkoda zdrowia i pieniędzy.
Nie palcie tych okropnych papierosów, szkoda zdrowia!
Ja nie palę od roku i nigdy nie czułem się lepiej..
Najważniejsze to się nie poddawać!
mi obecnie pomaga „wspolnota” http://nalogow.com – taka mała sekta dla rzucających palenie – serdecznie polecam – w kupie zawsze razniej
Mi rowniez pomogła książka Carra. Nie pale ponad 3 lata, wczesniej rzucałam wielokrotnie, były to najwyżej kilkutygodniowe przerwy. W tym czasie byłam tak rozdrażniona, ze juz wolałam wrócić do palenia niż byc kłębkiem nerwów myślącym obsesyjnie o papierosie.
Metoda Allena Carra podziała na mnie, czuje sie bardzo szczęśliwa bez papierosów, nigdy nie mam ochoty na „tylko jednego macha”, polecam wszystkim ta książkę bardzo serdecznie.
Przeżywam dokładnie to samo, tylko że ze słodyczami…Ale cieszę się bo doszłam niedawno do tych samych wniosków co Pani:) I doszłam do tego sama co jest satysfakcjonujące. Słodycze służą mi jako ucieczka od problemów, nie stawiam im czoła tylko uciekam bo tak najłatwiej, również w sytuacjach pozytywnych emocji albo jako zapełnienie wewnętrznej pustki. Zrozumiałam właśnie, że jak się „obeżrę” słodyczami to wszystko i tak będzie takie jakie było, po prostu nic to nie zmieni, muszę zauważyć co sprawia, że chcę uciec. Przy słodyczach też występują rytuały dokładnie takie same jak przy papierosach np. wspólne jedzenie w gościach, lub samotne jedzenie jako odreagowanie stresującego dnia lub po prostu jako forma relaksu i własnie takiego „mistycznego” przezycia…Dlatego tak trudno to przerwać. Najlepszym sposobem jest introspekcja i medytacja. Czasem jednak jest tak, że od rana czuję takie wewnętrzne napięcie, które nie pozwala mi usiąść do medytacji, nie próbuje go zazwyczaj zwalczyć, bo łatwiej jest po prostu wyjsć do sklepu i kupić tony słodyczy…
Pięknie napisane Pani Agnieszko!Samo sedno!Jakbym czytała siebie. Tak jak jest napisane w tekście : świadomość, uważność, cierpliwość i spokój. Kiedy to odkryłam, rozstanie z nałogiem nie stanowiło już żadnego problemu.I jakże ważny dla mnie fragment o modlitwie, Bogu, gdyż w taki sam sposób i ja prosiłam stwórcę o pomoc. I nadeszła. Z resztą, jak zawsze kiedy potrzebuję jego wsparcia. Bardzo cenne są takie świadectwa zerwania z nałogiem wystawiane przez znane osoby, które jako autorytety, stanowią inspirację dla innych. Mnie też się udało i dlatego postanowiłam wspierać innych na drodze, ku wolności od nikotyny. Piszę bloga skierowanego do osób, które mają problem ze skutecznym rozstaniem z papierosami. Staram się poruszać wszystkie najistotniejsze aspekty, w tym głównie WOLNOŚĆ UMYSŁU, która, jak sama Pani przyznaje jest kluczowa 🙂 Pozdrawiam serdecznie
Paliłam 17 lat, w ostatnich latach ok. 1 paczkę dziennie. Wszelkie próby rzucenia kończyły się porażką. Z czasem nawet bałam się podejmować kolejnych, bo rzucanie palenia wiele mnie kosztowało. Przeczytałam książkę Allena Carra i przestalam palic z dnia na dzień. Nie palę 3 lata. Jestem szczęśliwa. Czuję się tak, jakbym nigdy nie paliła. Wcale mi tego nie brakuje. Polecam każdemu. To działa! Pozdrowienia dla Pani Agnieszki i czytelników 🙂
Super! Dziękuję! To tak jak u mnie – z dnia na dzień. Co za ulga! 🙂
Ciepło pozdrawiam! 🙂
Musze się przyznać, że straciłem kawał życia na ten mało chlubny nałóg. Powiem więcej wstydzę się jak dorosły facet dał się wciągnąć w takie świństwo.:( Pozdrawiam Wszystkich niezłomnych w rzucaniu tego świństwa. Mi się w końcu udało:)
gratuluje wszystkim. dzieki przeczytaniu tych postow jeszcze bardziej wierze ze i mi sie uda. pierwszy tydzien niepalenia ze mna… i nadal nie chce palic! pozdrawiam serdecznie 🙂
Do rzucenia palenia trzeba emocjonalnie dojrzeć.
Agnieszko
Od jakiegoś czasu czytam wszystkie Twoje wpisy na blogu . Z uwagą i zrozumieniem czytam każde słowo, z uśmiechem na ustach powtarzam tak, tak, tak… 20 lat temu kiedy zajmowałam się tzw. „uduchowieniem” – bardzo mi to pomogło w życiu. Wiele wprowadzonych w życie podpowiedzi i mądrości życiowych dało mi radość, spokój itd. Kupiłam Twoje Afirmacje i pierwsza karta jaką odkryłam to „Jestem dla siebie dobra. Troszczę się o siebie w mądry sposób” a myśl jaka mi przyszła to … PALENIE!!! – biorąc fajkę do ust wiedziałam, że jest to sprzeczne z troską o siebie, byłam zła.
Na dugi dzień czytając kolejne wpisy na blogu trafiłam na temat, „Jak rzucić palenie?” głośno wyraziłam swoje emocje JESSSSS :). Książka, o której piszesz, kilka lat temu miałam ją w ręce, przeczytałam i przez kilka miesięcy byłam wolna od nałogu, ale … przyszedł moment, chwila i „bach” od jednego papierosa do paczki dziennie. Nie wiem czy wrócę do tej książki, bo wystarczyły mi Twoje słowa a między innymi „gdy mam ochotę sięgnąć po papierosa powinnam się zatrzymać i przyjrzeć uczuciu, które temu towarzyszy” i zadziałało. Od kilku dni jestem osobą niepalącą. Nie ma przypadków! Dziękuję Agnieszko, dziękuję że trafiłam na Twój blog , dziękuję że jesteś. Pozdrawiam
Piękny post pani Agnieszko i piękne odpowiedzi. Niestety mi się jeszcze nie udało. mam 51 lat i palę od czasu studiów, więc bardzo długo. Od kilku lat jest to papieros elektroniczny (tylko i wyłącznie), ale okazuje się, że uzależnienie jest identyczne jak przy paleniu analogów. Moja radosna na ogół żona za każdym razem gdy palę, robi się już nawet nie smutna, ale przygnębiona. Postanowiłem zrobić jej prezent na rocznicę ślubu (sierpień) w postaci informacji, że już nie palę i nagle okazało się… że nie stać mnie na ten prezent, że jestem za słaby.
Podjąłem walkę, założyłem bloga, gdzie chcę opisać zmagania, ale na razie kiepsko to widzę 🙁
Pomóżcie ludzie, wesprzyjcie dobrymi komentarzami i Waszą wiarą, że to musi się udać:
http://dlatamar.blogspot.com/
Najgorzej właśnie bagatelizować temat :/
Trzeba po prostu chcieć a wszystko jest możliwe 🙂 szkoda zdrowia i kasy 😉
Jak interesujaca piszesz!
Bardzo fajny artykuł dzięki 🙂
Samo rzucenie palenia niw jest takiw straszne, przekonalam sie o tym na wlasnej skorze. Oczywiscie pierwszy tydzien byl okropny , myslalam ze nie dam rady. Ale dalam.
Od prawie miesiaca jestem osoba niepalaca. Objawy odstawienia nikotyny minely. Ale wiecie co?
Zyje dalej i kazdego dnia mierze sie z pokusami. Wiem ze zal by mi bylo przekreslic to co teraz zbudowalam, i tylko to trzyma mnie by nie zaoalic. Nie zapale. Ale tesknie jeszcze za papierosem
To była iskra zapalna. Dziękuję za ten artykuł. Po przeczytaniu w piątek rano ,postanowiłam nie palić !Ostatniego spaliłam o godz. 8.05 ,resztę papierosów połamałam i wyrzuciłam. Dzisiaj jest już wtorek czyli 5 dzień mojego niepalenia. Książkę zamówiłam. Lubię siebie za to. Zaskoczyłam samą siebie. To była ta chwila i ten moment. Jest Ok.Agnieszo ściskam.
Świadomość i uważność. To może być to, dziękuję 🙂
Pani Agnieszko,
miałem ciężki czas…fajki…za dużo..walczyłem…siła woli..brakowało, wracałem…
Książka..rewelacja, połknąłem jednym tchem i czuje sie szczęśliwy.
Dziekuje za inspirację. Bardzo.
Pozdrawiam.
Życzę naj
Darek
Witam ! kilkadziesiat lat palenia , i kilka prob rzucenia .. jak mowil Mark Twain „to nic trudnego , sam tyle razy rzucalem ” J
Jestem zmeczona paleniem , nieustannym pilnowaniem czy mam wszystko co potrzebne by zapalic , a wiec papierosy , zapalniczke , wolny czas , miejsce ..
, Mieszkam w poblizu Nowego Jorku , zakazy , nakazy , miejsca do ktorych trzeba wedrowac by moc zapalic ,
Wolnosc tylko w domu i palenie na umor , i wszedobylski smrod i niechec do samej siebie coraz wieksza ..
Nie bede czytac pomocnej ksiazki , nie wroce do plastrow ..
Jutro jest 19 wrzesnia , poniedzialek .
Wiem co bedzie : poty, zawroty glowy , rozdraznienie rosnace z kazda godzina..
NIE CHCE PALIC,, JUZ NIE CHCE !!
Do tej ;pory CHCIALAM ! jestem zmeczona moim towarzyszem , mam go dosc smierdziela , mam dosc niewoli i siebie samej ,
STOP! Trzymajcie kciuki!! PLEASE !.
Polecam e-liquidy z CBD. Kannabidiol CBD to substancja lecznicza pozyskiwana z konopi. Ciekawym faktem jest, że ten składnik konopi nie uzależnia i nie powoduje efektów psychoaktywnych. Ostatnie odkrycia naukowców poważnych instytucji naukowych wskazują na pozytywne skutki CBD w leczeniu padaczki, nowotworów, fibromialgi, SM, depersji, zaburzeń snu, chorób neurodegeneracyjnych jak choroba Parkinsona czy Alzheimera. Konopie chronią naszą odporność i zapobiegają chorobom cywilizacyjnym jak np. cukrzyca, miażdzyca czy choroby układu krążenia. Wiele osób już stosuje e-papierosy z e-liquidem konopnym w terapii anty nikotynowej.
E-palenie i CBD idą ze sobą ramię w ramię, gdyż w takim połączeniu daje związek, który jest najbardziej skuteczny wtedy, gdy jest wchłaniany przez płuca, a to wszystko wspomaga technologia, która jest stosunkowo mało szkodliwa dla naszego systemu oddechowego. Przy wyborze płynu CBD należy wziąć pod uwagę kilka czynników. Płyn musi być przeźroczysty, dobrze zmieszany, jednolity. Powinien zawierać informacje o czystości farmakopealnej składników. Oryginalne płyny do elektronicznych papierosów można kupić w sklepie konopiafarmacja.pl są różne smaki do wyboru: naturalne cbd, truskawka, lodowa mięta, malina i jabłko.
Ja palilem 10 lat ten syf, 2 lata temu udalo mi sie rzucic dzieki tej stronie: http://www.rzuc-palenie.pl – polecam!
Ja paliłem papierosy 15 lat, rok temu udało mi sie rzucić dzieki temu poradnikowi: http://www.rzuc-palenie.pl/jak-rzucic-palenie/ silna wola to nie wszystko, ale jednak sie przydaje, z calego serca polecam poradnik 🙂
Mój przypadek jest trochę inny. Nie palę nałogowo. Sięgam po papierosy raz na jakiś czas. Jednak sięgam zawsze, kiedy jestem zestresowana, nie mogę tego opanować. Czasem tez sporadycznie na imprezach, do alkoholu. Jako, że zdrowo się odżywiam, a nie potrafię całkiem odstawić papierosów, wybieram te z prawdziwym tytoniem, na przykład lubię bardzo marki VaBanque. Są lekkie, mają mniej szkodliwych substancji i są bardzo eleganckie 😉
Przeczytałam Agnieszko Twoją pouczającą historię i mam pytanie do poniższego cytatu.
„…przyglądałam się sobie, swoim emocjom, brałam za nie odpowiedzialność i przekształcałam je.” Ja też przyglądam się swoim licznym emocjom ale jak, praktycznie, mam je przekształcać. Dodam że Carra przeczytałam kilka razy lecz za każdym razem nie udało mi się wytrwać zbyt długo.
Mam 55 lat w tym okolo 40 lat palenia. Dzis mija miesiac jak nie pale. Mam motywacje { zdrowie } dlatego rzucilem z dnia na dzien ; palilem przy kawie na spacerze z psem. Czuje chec zapalenia ale to nie jest bolesne czy uciazliwe. Moja walka jeszcze sie nie zaczela; nie obawiam sie tytoniu lecz otylosci. Waze 96kg i ten czas co tracilem na papierosy musze czyms zastapic.
Też mam za sobą wielokrotne próby rzucenia palenia. Zazwyczaj udawało się bez problemu, jednak powroty do nałogu były równie łatwe. Myślę, że nie ma jednej uniwersalnej metody wyjścia z nałogu, każdy powinien wypróbować dostępne sposoby samodzielnie. Dobrze jest też wspomagać się przy tym dobrymi ziołami, które pomagają uwolnić się z uzależnienia, jak na przykład kudzu sklep. Można go bez problemu zamówić przez internet.
A próbował ktoś może życic palenie z https://allencarr.pl/ W firmie mojego dobrego znajomego została jakiś czas temu przeprowadzona akcja która miała na celu pomóc osobom uzależnionym od papierosa. Głównym organizatorem była firma allencarr i to dzięki niej sporo osób przestało palić. Mają doświadczenie w tym temacie i naprawdę bardzo pomagają.
Pani Agnieszko, czy mogłaby Pani podzielić sie ze mną nazwa lub adresem gabinetu akupunktury, który pierwotnie pomógł Pani uporać się z nałogiem? Próbowałem wszystkiego (włącznie z farmakologia). …za każdym razem wracam do nałogu. ..nie wiem co robić…papierosy stały się tak nieodłączna częścią mnie, ze bez nich nie jestem w stanie Funkcjonować, tracę radość życia, ogarnia mnie rozpacz. Tego nie da się opisać. Będę Pani dozgonnie wdzięczny za wiadomość.
Jak ja się bardzo cieszę ze ja Panią znalazłam jak czytam Pani posty to tak jakbym czytała o sobie od dziś postanowiłam rzucić palenie robiłam to kilka razy teraz już wiem ze to wszystko jest w mojej głowie w moich emocjach. Pani przemiana jest fascynująca. Pozdrawiam i dziękuje ze Pani jest.
Każdy mówi, że jak zajdę w ciąże to sama rzucę palenie, będzie łatwiej, będzie motywacja, pomoże instynkt itp… Wszystko nieprawda, jak się dowiedziałam że jestem w ciąży było mi tak samo ciężko jak kiedyś nic to nie zmieniło. No ale musiałam szybko działać źle się czułam od samego początku więc po fajki nie sięgałam. wciągnęłam się w filmiki psychologiczne na stronie reset33.pl robiłam zadania jakie tam są i motywacja przyszła bo jak wiadomo po tabletki nie mogłam sięgnąć. no i całą ciążę nie paliłam, teraz karmię więc teź jest detox, mam nadzieję że to już na zawsze
Witam Pani Agnieszko.
Od dawna myślałam i teraz to czynię . Prawie 6 lat temu przeczytałam Pani artykuł o rzucaniu palenia. Przeczytałam i coś mi w głowie kliknęło. Nie zastanawiałam się tylko tak zrobiłam ,ostatnią paczkę pocięłam i fru.. Łatwo nie było ale wszystko jest w naszej głowie .
Tak ,jestem szczęśliwa po prostu bo nie palę . Na szczęście moje dorosłe dzieci nie palą .
Jestem wolna !!! Niestety nie jestem tolerancyjna dla osób w moim otoczeniu ,którzy palą .
Agnieszko – dziękuję.♥️♥️♥️
Dzięki Tobie rzuciłam.
ja polecam e booka na stronie https://rzucpaleniebook.pl/