„Ty kreujesz swoją własną prawdę.
A „prawda” to jedynie to, w co wierzysz.
A „to, w co wierzysz” to jedynie to, co myślisz”.
Jerry Hicks
Pisałam niedawno o moim momencie wewnętrznego przebudzenia, który był początkiem wielkich zmian w moim życiu. Ich rozmiaru nie byłam w stanie nawet sobie wyobrazić. Zaczęłam zupełnie nową przygodę. Droga, którą wtedy wybrałam okazała się pełna niezwykłych odkryć i najpiękniejszych zdarzeń. Postanowiłam nauczyć się samokontroli i samoświadomości, bym to JA kierowała moim życiem, a nie moje emocje (lęki, obawy itd.). Zrozumiałam, że to nie wydarzenie jest stresujące, ale MOJA REAKCJA na to wydarzenie. Uczyłam się jak nie być REAKTYWNĄ, ale stać się PROAKTYWNĄ.
To oznacza wyjście po za strefę komfortu. Codzienną pracę nad sobą. Chwycenie steru życia w swoje ręce. Samoświadomość. W tym tkwi sekret udanego życia, poczucia szczęścia i wewnętrznego spokoju.
Ale zacznijmy od początku.
W tekście „Przebudzenie” napisałam, że decydując się przejąć kontrolę nad własnym życiem postanowiłam dobrze poznać moich wrogów. Dla uproszczenia ogólnie nazwałam ich słowem stres.
Co powoduje stres?
Cierpimy dzisiaj na prawdziwą epidemię stresu. Współczesny styl życia wymaga od nas tak wiele, że z trudem łączymy obowiązki rodzinne i zawodowe. Żyjemy w ciągłym pośpiechu, poddani nieustannej konkurencji i presji otoczenia oczekującego od nas, byśmy osiągali nadzwyczajne rezultaty w każdej dziedzinie życia. Niemal wszystko. Media w celu pozyskania widzów i czytelników nieustannie nas straszą, powodując poczucie lęku i zagrożenia. Codziennie słyszymy o katastrofach, nieszczęściach, wojnach i niestabilnej sytuacji świata. A wiadomości te nie są zrównoważone dobrymi i pozytywnymi informacjami. Jak ocenili naukowcy, aby nasz umysł zneutralizował jeden negatywny komunikat potrzebuje aż 15 wiadomości pozytywnych. Czy codziennie tyle ich słyszysz?
A my, kobiety?
Nienaganna sylwetka, nieprzemijająca młodość, podążanie za trendami mody, bycie świetną matką i kobietą spełniona zawodowo. Trudno nadążyć za tymi wszystkimi oczekiwaniami. Tym bardziej, że życie każdego dnia stwarza sytuacje, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Żyjemy w ciągłym napięciu, a poczucie zagrożenia wywołuje w organizmie człowieka bardzo wyraźne zmiany fizjologiczne, które w konsekwencji przekładają się na psychikę i emocje.
Przewlekły, kumulowany stres skutecznie zabija nasze życie.
Niszczy zdrowie, radość, lekkość, spontaniczność, odbiera nadzieję.
Nagły i intensywny wysyp hormonów, które powstają w wyniku stresu działa na nasz organizm jak silna trucizna.
Konsekwencją stresu są problemy zdrowotne (choroby serca, nadciśnienie, choroba wrzodowa, przewlekłe bóle głowy, problemy z kręgosłupem, a nawet choroby nowotworowe), a także zaburzenia psychiczne. Niemal powszechne są już nerwice i depresje, problemy ze snem (bezsenność, ospałość lub paradoks polegający na nieustannym poczuciu zmęczenia i niemożności uśnięcia), problemy z łaknieniem (przejadanie się lub unikanie jedzenia), a także alkoholizm, zaburzenia seksualne, nadpobudliwość.
Stres wywołuje uczucie niepokoju, gniewu, wrogości, złości, zawiści i strachu. Pojawia się drażliwość, zniecierpliwienie i utrata panowania nad sobą z najbardziej błahych powodów. Napastliwość wobec innych bez żadnych racjonalnych przyczyn.
Wiele osób ma kłopoty z huśtawką nastrojów, nadmierną skłonnością do płaczu lub balansowaniem na skraju emocji – od przesadnej wesołości do stanów przygnębienia. Niektórzy doświadczają niepewności i onieśmielenia nawet wobec osób, które darzyły zaufaniem. Pojawia się wrażenie bycia obserwowanym, osądzanym i krytykowanym. Stres ma także duży wpływ na problemy związane z koncentracją i pamięcią. Ucząc się pod wpływem stresu szybko wszystko zapominamy.
Nie unikniemy powstawania w naszym życiu sytuacji wywołujących stres. Nie ma takiej możliwości. Nawet jeśli zamkniemy się w klasztorze na zupełnym odludziu, to bez pracy nad sobą z równowagi może nas wyprowadzić brzęczenie muchy.
Sytuacje stresowe zawsze będą za nami kroczyły tak długo, aż nauczymy się panować – nie nam nimi, ale nad sobą.
Czym jest stres?
Walter Canzon, jeden z wielkich badaczy stresu nazwał reakcje organizmu na stres zespołem „walcz lub uciekaj”, gdyż przygotowują organizm do walki lub ucieczki w bezpieczne miejsce. Na pewno już o tym słyszałaś. Ale cóż to oznacza dla naszego organizmu?
Otóż nasz układ nerwowy wysyła nagłą i gwałtowną wiadomość do mięśni, wszystkich narządów oraz węzłów chłonnych, które pomagają organizmowi bardzo szybko zareagować.
Pod wpływem adrenaliny (zwanej hormonem strachu) oraz innych hormonów wydzielanych między innymi przez nadnercza w organizmie zachodzą silne reakcje chemiczne (uwaga, one naprawdę działają jak toksyny!). Ich objawami są reakcje fizyczne:
- przyspieszone bicie serca;
- podwyższone ciśnienie krwi;
- zaburzenia rytmu serca (wzrasta tętno);
- zwiększenie ilości soków trawiennych (może prowadzić do bólu brzucha, a kumulacja stresu powoduje wrzody żołądka);
- zmniejszony dopływ krwi do żołądka i jelit (prowadzi do obniżenia zdolności trawienia);
- zwiększone napięcie mięśni (może prowadzić do bólu głowy, szyi i kręgosłupa);
- zwiększenie krzepliwości krwi (naczynia krwionośne się zwężają);
- zwiększenie stężenia cholesterolu;
- zwiększenie stężenia cukru we krwi;
- skrócenie, spłycenie i przyspieszenie oddechu;
- zwiększona produkcja białych ciałek przez szpik kostny (osłabienie układu odpornościowego);
- zatrzymanie płynów w organizmie;
- wstrzymanie funkcji organizmu, które nie są związane z przygotowaniem do krytycznej sytuacji, jak na przykład trawienie.
Sporo tego. Wyobraź sobie teraz jak często przytrafia Ci się to w ciągu każdego dnia. Pod wpływem sytuacji stresowej reakcje człowieka zachodzą jednocześnie na kilku poziomach i dotyczą procesów fizycznych, zachowania, emocji i myślenia.
Wszystko to zostało wypracowane przez naturę aby Cię chronić.
W procesie ewolucji miało na celu natychmiastową mobilizację całego organizmu, by mógł odpowiednio zareagować na niebezpieczeństwo i przetrwać. Dzisiaj naszym zagrożeniem nie są już dzikie zwierzęta, ale przeważnie inni ludzie oraz sytuacje związane z pracą i życiem codziennym. Niestety, pojawiają się one niemal nieustannie jedna po drugiej, a reakcje organizmu jakich doświadczali nasi przodkowie raz na jakiś czas, my przeżywamy bardzo często w ciągu każdego niemal dnia. Zagrożenie jakie nas spotyka nie jest adekwatne do siły reakcji naszego organizmu. Jednak w sposób automatyczny uruchamia się w nas odruch „walcz lub uciekaj” ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Jak radzimy sobie ze stresem?
Większość ludzi reaguje na stres w sposób zupełnie nieświadomy, co zwykle powoduje reakcję „błędnego koła”. Niestety nikt nie uczy nas w szkołach jak radzić sobie z sytuacjami powodującymi stres, dlatego ludzie działają zupełnie nieświadomie. W naszej kulturze najbardziej powszechną odskocznią są używki. Po dniu lub tygodniu pracy mnóstwo osób „resetuje” się alkoholem. Picie do utraty przytomności dotyczy dzisiaj już nie tylko mężczyzn, ale również kobiet.
Czy impreza z alkoholem to fajna rozrywka? Kiedyś myślałam, że tak, nie widziałam w tym nic złego. Przecież wszyscy tak się bawią. Wieczorna, codzienna lampka wina stała się już normą w nawet najbardziej eleganckich kręgach. Jednak gdy zaczęłam żyć świadomie zobaczyłam czym w istocie jest picie alkoholu – zupełną bezradnością. Osoby pod wpływem alkoholu prowadzą bardzo „głębokie”, „szczere”, „twórcze” i w istocie zupełnie bezsensowne rozmowy. Zachowują się w sposób niepoczytalny (widzi to wyraźnie wyłącznie osoba trzeźwa), a następnego dnia chorują (na organizm zatruty stresem nakłada się zatrucie alkoholem). I po takim „wypoczynku” zaczynają nowy dzień lub tydzień. To jest właśnie błędne koło, które prowadzi do wyczerpania, frustracji i chorób.
Ludzkość zna jeszcze inne metody nieświadomego reagowania na stres:
- obwinianie wszystkich dookoła (obgadywanie, krytyka, plotki)
- ucieczka w pracę
- przejadanie się lub unikanie jedzenia
- używki (papierosy, leki, narkotyki lub alkohol o którym już wspomniałam)
- izolacja (nieodpowiadanie na telefony, uczucie odizolowania, poczucie „samotności w tłumie”),
- bezczynność (otępienie, ospałość, apatia, leżenie przed telewizorem),
- kompulsywne zakupy i inne nieprzemyślane działania,
- konsumpcjonizm – obsesja na punkcie tego, by MIEĆ
- obsesja na punkcie wyglądu (przesadne dbanie o wygląd zewnętrzny, nieustanne dążenie do jego poprawy: operacje plastyczne, wyczerpujące ćwiczenia fizyczne, obsesyjne stosowanie różnych diet).
Jest tego pewnie jeszcze więcej…
(czytaj dalej na następnej stronie)
Bardzo, bardzo Pani dziękuję za ten post. Jestem na takim etapie w życiu, kiedy chcę bardzo przeprowadzić pewną zmianę (zawodową) i robię bardzo wiele, by tak się stało. Tkwienie w tym miejscu, w którym jestem teraz, przynosi mi ból i właśnie stres. Znam wszystkie jego objawy, włącznie z bezsennością i wiecznie ściśniętym gardłem, które mnie w tym momencie dotykają. Ten moment zawieszenia i oczekiwania jest dla mnie nieznośny.
Pani post o umiejętności radzenia sobie ze stresem (tak, to wielka i cenna sztuka) jest odpowiedzią na moje prośby do Wszechświata o pomoc. Może właśnie w tym tkwi sens tego mojego czekania, z którym nie umiem pogodzić się?
O zawodowych zmianach i strachu rozmawiam z Krysią Pytlakowską w wywiadzie w najnowszej Vivie. Ja też to przechodziłam. I cała ta masakra, którą wtedy przeżywałam była dla mnie początkiem wspaniałego, cudownego etapu. Musimy się rozwijać, a Wszechświat stawia przed nami problemy i wyzwania nie po to, by sprawić nam przykrość, ale po to, byśmy wreszcie wyszli ze swojej strefy komfortu i zaczęli nową przygodę. Dużo lepszą niż ta, w której tkwiliśmy. Trzymam kciuki za nowe odkrycia, doświadczenia i wyzwania. Proszę do nich podejść jak do ekscytującej przygody. Jest Pani nie tylko bohaterką swojego filmu, ale również reżyserem. I to Pani pisze scenariusz! Pani! Życzę więc kreatywności, mnóstwa wiary, siły i optymizmu! Wszechświat nas kocha i wspiera. Pozdrawiam ciepło! ☺
Witam Pani Agnieszko, wlasnie jestem w trakcie ukladania sobie w glowie na nowo. Tak wlasciwie w sercu bo tylko serce wie czego nam potrzeba. Glowa kalkuluje, analizuje rozprzestrzenia martwienie sie. Bardzo lubie pani bloga i o dziwo za kazdym razem trafiam na cos co akurat dzieje sie w moim zyciu lub szukam odpowiedzi. Dziekuje… Czytala pani ksiazke Eckhart Tolle : nowa ziemia? Eckhart pisze ze gdy sie czyms martwimy/ stresujemy pomyslmy: to tez minie. Bo wszystko mija, jest tylko tu i teraz. To bardzo oczyszczajace.
O tak, czytałam wszystkie książki Eckharta Tolle i wszystkie bardzo polecam. Nowa Ziemie wydaje mi się jednak najbardziej przystępna i bliska życiu. Mi również bardzo pomogła. Ciepło pozdrawiam! ☺
Pani Agnieszko, odpoczywając na plaży przeglądałam ostatni numer Vivy i z ogromnym zainteresowaniem przeczytałam Pani rozmowę z Krystyną Pytlakowską. W miarę czytania doznawałam olśnienia-przecież to o czym Pani mówi jest mi tak bliskie tak naturalne i proste. Zaraz po powrocie z rodziną do hotelu po prostu musiałam wejść na bloga prowadzonego przez Panią i praktycznie nie mogłam się oderwać od czytania!
Chcę jak najszybciej kupić książki przez Panią napisane oraz „Sekret szczęścia”.Czytanie Pani bloga daje mi niesamowitą wprost energię do działania, do zmian w swoim życiu-począwszy od tego jak wygląda moje mieszkanie czy tego co jem.
Dziękuję z całego serca i już wiem że będę tu zaglądać tak często jak tylko będę miała chwilkę – taki mój codzienny rytuał.
Bardzo serdecznie dziękuję za te słowa! To dla mnie wielka radość. W taki razie witam ciepło i będziemy się często spotykać. Cieszę się! Pozdrawiam ciepło 🙂
z WIELKIM zainteresowaniem przeczytałam tekst.
Te dziewczyny z Plastyka w Supraślu są niesamowite – gratuluję Agnieszko! Odwalasz kawał dobrej roboty.To co robisz ma sens .Jeszcze nie czytałam tego co napisałaś, ale jestem też absolwentką tej samej szkoły .Cieszę się że podobnie odbierasz świat , myślę że ta Szkoła nas tak ukształtowała .Pozdrawiam-Anna.
To prawada, ta niesamowita szkoła była bardzo ważna. Doskonałe miejsce dla wrażliwców 🙂 Pozdrawiam ciepło!!! 🙂
Bardzo dziekuje za ten artykul,od wrzesnia zaczynam nowa prace i troche sie denerwuje.Uspokoila mnie Pani tym wpisem.Swiadomosc wielu rzeczy zmienia podejscie do tematu. Swietny blog Pani Agnieszko!Pozdrawiam 🙂
Dziękuję i trzymam kciuki za nowa pracę! Na pewno będzie świetnie! Ciepło pozdrawiam ☺
Agnieszko, jestem tu dziś pierwszy raz, ale już po przeczytaniu kilku postów wyraźnie widzę, że z mojej perspektywy jesteś w gronie „ludzi, którzy znają Józefa” (cytując Anię z Zielonego Wzgórza). Najbardziej poruszyło mnie zdanie „Trzeba zrozumieć koło życia i tkwiący we wszystkim głęboki sens. Życie nie jest po to, by nas karać, ale jest miejscem rozwoju naszej duszy.” Sama niedawno pisałam u siebie: „Życie ma sens. I to nie ty masz go widzieć. Masz dwie opcje: albo możesz przyjąć, że wszystkie zdarzenia w twoim życiu to przypadek, a twoimi działaniami i myślami rządzą wyłącznie hormony i chromosomy, albo możesz przyjąć, że zdarzenia w twoim życiu są częścią jakiejś większej całości i twoje decyzje, działania, a nawet myśli mają realny wpływ na twoje życie i otaczającą cię rzeczywistość. Naturalną konsekwencją pierwszego założenia będzie bezsilność, a drugiego siła lub chociażby powinność dążenia do siły.”
Mądra Leonette, bardzo dziękuje za Twój list! ☺ W zupełności się z Tobą zgadzam i żyję widząc we wszystkim cud. Musiałam jednak przebudzić się do tego, aby go zobaczyć, poczuć i przyjąć. A On mnie prowadzi. Pozdrawiam Cię bardzo ciepło! ☺
Pani Agnieszko ja troszke z innej strony. Jestem mama rocznej Sofie, absolutnie cudnego aniolka, patrze mysle o niej i plynie tylko milosc. Chcialam sie podzielic mysla, ze tak wazne jest pamietanie ze oprøcz tej malej istoty przy nas jest mąż który tez potrzebuje nas i bliskosci. Ja mialam trudnosci z okazywaniem milosci mojemu mężowi. Istniala tylko Sofie. Mysle ze wiele z nas zapomina o naszych kochanych facetach. Ja czulam ze ta milosc która ja daje Sofie i dostaje mi wystarczy. Ale to nie tak. Najpierw chodzimy razem i poznajemy sie kim jestesmy dla siebie, pojawia sie dziecko i znów poznajemy siebie na nowo, dzieci pewnego dnia wyprowadza sie i poraz kolejny musimy sie poznac na nowo. Wszystko jest zmianą, nie zapominajmy o nas i naszych mężczyznach. Dni tak szybko mijają czasem wydaje nam się ze przeplywają przez palce. Ja dzis dziekuje Sofie i mojemu mężowi Za milosc. Tak poprostu.
Pani Joanno, to bardzo ważne co Pani napisała – dziękuję! To prawda, trzeba bardzo dbać o nasz związek, relację, bliskość z partnerem, co przy dzieciach wcale nie jest takie łatwe… Dzieci wychowujemy nie dla siebie, ale dla ich partnerów i rodzin, które stworzą. A my zostaniemy razem… Dziękuję i ciepło pozdrawiam! ☺
Pani Agnieszko,zainteresowałam się Pani tekstami,po przeczytaniu wywiadu w Vivie,bardzo się cieszę że mogę „korzystać z Pani porad.Żyję w ciągłym stresie,niestety największym powodem jest członek rodziny.Będę próbować.Dziękuję
Członkowie rodziny są zwykle bardzo ważnymi i często trudnymi osobami na drodze naszego rozwoju. Mam nadzieję, że to co piszę na blogu będzie dla Pani inspiracją… Trzymam kciuki i ciepło pozdrawiam! ☺
Witam serdecznie Pani Agnieszko:) niezmiernie cieszę się, że trafiłem na Pani bloga i jak zdążyłem już w życiu odczuć, wiem, że nie jest to przypadek (jakiś czas temu pewnie tak bym stwierdził). Chociaż tematyką ogólnie pojętego rozwoju osobistego interesuję się już jakiś czas, to wciąż jestem na etapie, w którym teoria w większości zastępuje praktykę:) i jak w sinusoidzie następują w życiu chwile trudne i takie, w których pojawia się to uczucie wzlotu i pewności, że znów jesteśmy na właściwej drodze… I mimo tego, że już wiele różnych stron i blogów miałem okazję poznać, to muszę przyznać, że wpisy które Pani zamieszcza przemawiają jakoś szczególnie. Myślę, że to zapewne zasługa szczerości i spójności wypowiedzi, które odbierane są tak naturalnie. Być może właśnie te teksty staną się dla wielu poszukujących tym niezbędnym katalizatorem do zmiany, która w końcu z teori stanie się praktyką… czego wszystkim życzę! Wszystkiego dobrego;)
Bardzo mi miło!.. Serdecznie dziękuję za te dobre słowa!
Pozdrawiam ciepło :)))))))
Bardzo dziękuję za to, że jako osoba publiczna pisze Pani o tym, czym jest szczęśliwe życie naprawdę. Jak miło widzieć kolejną kobietę, która kwitnie poprzez rozwijanie dobra w sobie i innych, a jednocześnie nie oszukuje, że miłość nie kosztuje wysiłku. Brawo.
To bardzo miłe, dziękuję…..
Pozdrawiam ciepło!!! :)))
Pani Agnieszko, czytałam ten artykuł kilka razy, w końcu postanowiłam do Pani napisać, licząc, że taka mądra kobieta jak Pani coś mi doradzi. Żyję w ciągłym stresie, praca, studia, związek. Ostatnio podjęłam bardzo ważną decyzję o zmianie pracy, niedługo zaczynam nową pracę, związaną z moim kierunkiem studiów i która może być dla mnie ogromną szansą, bałam się tej decyzji, miałam spokojną pewną pracę, w której jednak się nie spełniałam i nie czułam zadowolenia. Postanowiłam zaryzykować, mam nadzieje, że okażę się to dobra decyzja i poradzę sobie. Największym źródłem stresu, który odbija się na mnie i towarzyszy mi w różnych sytuacjach jest mój partner. Chciałabym zakończyć ten związek, ale nie potrafię, boję się, Jego chorobliwa zazdrość, podejrzenia wykańczają mnie, powodują albo ogromne zdenerwowanie albo bezradność, brak siły do życia. Partner nie potrafi sobie poradzić z zazdrością o mnie. Boję się tego cierpienia związanego z rozstaniem, tego że będę żałować, jeśli to zakończę albo że nikt mnie tak nie pokocha. Wiem, że tak nie mogę żyć i nie chcę. Zawsze byłam silna i nie rozumiałam kobiet, które tkwiły w toksycznych związkach, a teraz jestem taka sama. On odebrał mi moją siłę, poczucie własnej wartości. Chciałabym się uwolnić, lecz nie umie….Pozdrawiam
STRES? Nie ma czegos takiego, jest tylko brak czekolady 😀 Ona potrafi zalatwic sprawe!
Witam, dziękuję za ten post tak jak juz wspomniałam lecze sie z depresji jest mi ciezko,to wszystko co Pani pisze dodaje mi nadziei i bardzo mi pomaga -dziękuję i pozdrawiam i czekam z niecierpliwościa na następne posty
Pani Agnieszko, jak reagować jeśli stresorem jest własny partner? bez powodu docinki z przeszłości ,ocenianie mnie, krytyka zachowania ,krytyka mojego wyglądu etc.
Dziękuję za ten artykuł 🙂 Straszne jest to, że stres towarzyszy nam tak na prawdę wszędzie! Najważniejsze jest to, aby pracować nad sobą, starać się radzić sobie ze stresem i korzystać z tekstów, takich jak tutaj. Przeglądając Internet trafiłam na jeszcze jeden ciekawy artykuł, który bardzo do mnie „przemówił” i mi pomógł. Podrzucam do tutaj: http://michalpasterski.pl/2017/03/jak-radzic-sobie-ze-stresem/ i zachęcam wszystkich do lektury!
Witam,Pani Agnieszko.Mam zapytanie odnosnie jogi .Mam 48 lat i jak to w tym okresie moze być :nierównowagę hormonalną tzn jeszcze w normie estrogeny ale juz braki w wydzielaniu progesteronu.Dotego podwyzszona prolaktyna.Ze wzgledu na cysty na piersiach nie za bardzo wskazana jest joga hormonalna,bo podnosi raczrj tylko poziom estrogenów.Mam zapytanie czy ćwiczenia z hatha jogi plus oddech i medytacja są w stanie tę gospodarkę wyregulować?Dodam ze wahania nastroju ostatnio dają się we znaki.W preparatach sięgam po naturalne rzeczy .Pozdrawiam.P.S.Jestem fanką Pani strony.