Ta wiedza, tak szeroko propagowana przez współczesnych naukowców, nie jest nowa. Już tysiące lat temu starożytni mistrzowie ajurwedy, a także chińscy lekarze nauczali, że to, co jemy, powinno nas leczyć. Bardziej nam współczesny Hipokrates, ojciec zachodniej medycyny głosił:
„Niech pożywienie będzie lekarstwem,
a lekarstwo pożywieniem”.
Hipokrates (460-370 p.n.e.)
Wierzył on, iż ludzkie ciało posiada wrodzoną zdolność do samoleczenia, pod warunkiem, że nie będziemy mu przeszkadzać, lecz w naturalny sposób je wspierać. Tak jak tysiące lat temu, tak samo dzisiaj, z pokorą dla starożytnej wiedzy musimy przyznać, że podstawowym warunkiem naszego zdrowia, siły i dobrego samopoczucia jest to, co znajduje się na naszym talerzu każdego dnia. Ja sama na sobie doskonale się o tym przekonałam. Gdy w 2006 roku wzięłam sprawy swojego zdrowia i szczęścia w swoje ręce, moja domowa kuchnia stała się swoistą apteką natury. To właśnie tu alchemia pożywienia, miłości, dobrych intencji, wiedzy oraz doświadczenia, codziennie zamienia się w posiłki, które dają nam siłę, moc, zdrowie i dobrą energię 🙂
W mojej kuchni jest mnóstwo ziół i przypraw, które mają działanie lecznicze, a każdy produkt, który trafia na nasz rodzinny stół traktowany jest z szacunkiem i wdzięcznością. W mojej codziennej kuchni łączę mądrość ajurewdy, medycyny chińskiej, odkrycia współczesnych naukowców, oraz to, co jest najcenniejsze w naszej polskiej tradycji (czyli głównie kiszonki pełne bezcennych, naturalnych probiotyków). Ponieważ na samej sobie i na swojej rodzinie przekonała się, jak fundamentalne dla naszego zdrowia jest to, co każdego dnia znajduje się na naszych talerzach, z wielką pasją przekazuję to moje osobiste doświadczenie Wam – na tym blogu i w moich książkach. Dobrze Wam znana moja seria „smaków” została w tym roku ukoronowana „Smakiem ZDROWIA”. Ta książka, za Waszą sprawą znalazł się na miejscu 1 bestsellerów Empiku – za co z całego serca Wam dziękuję! 🙂
Dlatego byłam bardzo zdziwiona i zaskoczona, gdy pewnego dnia zostałam obdarowana książką pt.„Food Pharmacy”.
„To trochę tak, jakby ktoś przyniósł drzewo do lasu” – pomyślałam 🙂 I odłożyłam książkę na półkę. Ale teraz, gdy trafiła w moje ręce kolejna cześć „Food pharmacy – Przepisy”, z zaciekawienie sięgnęłam po obie te książki. Bo zawsze warto jest się rozwijać 🙂 Te książki są przepięknie wydane, więc oglądanie ich sprawiło mi dużą przyjemnością. A gdy się w nie „wgryzłam”, postanowiłam Wam o nich napisać. Dlaczego?
Lina Nertby Aurell oraz Mia Clase to dwie pasjonatki, które dwa lata swojego życia poświęciły na zgłębienie ważnego tematu, który jest związany z naszym trawieniem, pożywieniem i jelitem grubym. Wiemy już, że nasza odporność znajduje się głównie w naszych jelitach. Piszą o tym obecnie niemal wszyscy naukowcy na całym świecie. Oczywiście ja jestem zwolenniczką podejścia holistycznego. Uważam, że nie jesteśmy tylko naszym układem trawiennym i naszymi jelitami, ale również naszymi emocjami, myślami, czym i jaki sposób oddychamy, jak się ruszamy, kiedy i jak śpimy itd. Jesteśmy niezwykłymi, wielowymiarowymi istotami. Jednak uważam, że warto jest poświęcić chwilę czasu na lekturę, która koncentruje się właśnie na aspekcie trawienia i wiedzy na temat jelita grubego. Dlaczego? Ponieważ lektura ta może dać odpowiedzi na pytania „PO CO” i „DLACZEGO”. A są to pytania bardzo fundamentalne, ponieważ odpowiedzi na nie kształtują naszą świadomość. A jedynie posiadając ŚWIADOMOŚĆ możemy dokonać prawdziwych zmian w naszym życiu, w naszym myśleniu i w naszym sposobie odżywiania.
PO CO jadać niektóre produkty? DLACZEGO unikać niektórych produktów? Kiedy mamy WIEDZĘ, wtedy nasze działania stają się skuteczne. Nie są jedynie zrywem, ale stają się mądrym, świadomym i konsekwentnym wyborem stylu życia. Ponieważ wiemy PO CO i DLACZEGO postępujemy tak, a nie inaczej. I tylko posiadając taką wiedzę możemy pozytywnie wpłynąć na siebie, a także na członków naszej rodziny – na naszego męża, partnera, mamę, rodzeństwo lub na nasze dzieci. Ponieważ z wiedzą nie da się dyskutować 🙂 A to nam pomaga dokonywać świadomych wyborów każdego dnia.
Autorki „Food Pharmacy” podczas swoich „prac badawczych”korzystały między innymi z ogromnej wiedzy i doświadczenia profesora medycyny Stiga Bengmarka, który z jelita grubego uczynił… pasję swojego życia. Bardzo unikalna i oryginalna to pasja, trzeba przyznać 🙂 Jeśli jednak interesuje nas zdrowie, naturalna odporność i dobre samopoczucie, to warto z tej wiedzy korzystać. Bo na zdrowiu nie można oszczędzać – ani czasu, ani pieniędzy. W obu przypadkach są to najlepsze inwestycje 🙂
Jeśli lubicie moje książki, to wydaje mi się, że polubicie również książki stworzone przez dwie dziewczyny ze Skandynawii, które również, podobnie jak ja, pewnego dnia postanowiły wziąć sprawy swojego zdrowia i szczęścia w swoje ręce i zmieniły nawyki żywieniowe. A ponieważ kiedyś ich sposób odżywiania się był naprawdę kiepski (uwielbiały na przykład mięso i befsztyki), mogą podzielić się praktyczną wiedzą o tym jak wyjść z fatalnego sposobu odżywiania się i przyjść na „jasną stronę mocy”. A takie doświadczenie jest bezcenne. Ja nie lubię książek pisanych przez teoretyków, którzy mają wiedzę, ale nie potrafią z niej korzystać. Znacie to – lekarz skąpany w oparach dymu tytoniowego, głosi, że palenie papierosów jest niezdrowe… Ja jestem praktykiem zdrowego życia i lubię praktyków, którzy potrafią wiedzę wykorzystać w codziennym życiu. Cenię książki, których autorzy dzielą się swoim osobistym doświadczeniem i swoją przemianą – bo tylko to może być dla czytelników potężną inspiracją, wsparciem i pomocą. Warto więc z tego korzystać. W przepisach „Food Pharmacy” znajdziecie wiele cennych wskazówek, jak niezdrowe pokarmy zastąpić zdrowymi, przeciwzapalnymi i takimi, które podnoszą odporność. Sajgonki bez mąki, burgery bez mięsa, naleśniki z mąki gryczanej, lasagne bez pszenicy i sera, a także przepisy na zdrowe słodkości. Autorki piszą również o tym, dlaczego warto jest masować… liście jarmużu 🙂 I obalają mit o tym, że bez mięsa nie można się najeść.
„Wstydem jest zestarzeć się przed czasem z powodu lenistwa i nieuwagi. Ludzkim jest poznać siebie w swoim pięknie i sile, którą to ciało może osiągnąć. Ale ani siła, ani piękno nigdy nie przychodzą same. Tylko związek woli i ciała może je stworzyć”. – pisał Sokrates.
Aby być osobą silną i piękną potrzeba jest nasza… wola. Potrzeba jest nasza decyzja i konsekwentne działanie. I dokonywanie mądrych wyborów.
Za chwilę kończy się kalendarzowy rok. W styczniu pojawią się nowe noworoczne postanowienia. Dla większości osób związane będą one ze zmianą stylu życia na bardziej zdrowy. Mam tylko dwa ważne pytania: PO CO czekać z tym do końca roku? I DLACZEGO nie zacząć już teraz?
Inspiracje i cenne wskazówki znajdziecie w „Food Pharmacy” część 1, „Food pharmacy – Przepisy”, no i oczywiście moim „Smaku zdrowia” i w „Samku szczęścia” 🙂
Powodzenia!!! Trzymam kciuki za nasze zdrowie!!!! 🙂
Agnieszka
Droga Agnieszko Twój blog zainspirował mnie do zmiany stylu życia. Wstaje wcześnie rano medytuje i uprawiam jogę. Pokochałam to! Cały czas się uczę jak zdrowo żywic swoją rodzinę. Mój synek pomimo to ze poszedł pół roku temu do przedszkola jest okazem zdrowia:) codziennie pijemy eliksir mocy i inne specyfiki z twojego bloga. Wskazujesz mi drogę i dziękuję Bogu za to ze jesteś! Zawsze z niecierpliwością czekam na kolejny wpis pełen cudownej energii! Zmieniłaś życie tak wielu ludzi dziękuję dziękuję i jeszcze raz dziękuję 🙂 :*
Bardzo dziękuję!!! Cudownie jest czytać takie słowa! Skrzydła mi rosną!
Pozdrawiam Was ciepło!!!! 🙂
Julo – jak podajesz eliksir mocy swojemu przedszkolakowi? Dla mojego syna syrop jest za ostry i nie wiem w jaki sposób przemycić mu te dobroczynne składniki?
Pozdrawiam
Asia
To proszę nie podawać – jeśli dziecko nie chce, to warto zaufać jego mądrości 🙂 Pyłek pszczeli i miody – to powinno wystarczyć 🙂
Pani Agnieszko,
W tym tygodniu kupilam Food Pharmacy, ksiażka leży koło mnie 🙂 Cieszy mnie Pani wpis na blogu, ten i każdy 🙂
Ściskam
M.
Bardzo dziękuje!!!
Przesyłam dużo dobrej energii! 🙂
Kochana Agnieszko, pisalas wielokrotnie, ze 10 lat temu przeszlas wewnetrzy kryzys, ktory zapoczatkowal zmiane Twojego zycia na lepsze. Ja w tym roku przeszlam cos bardzo podobnego( mam obecnie 38 lat). Nie wiem co bym zrobila, gdybym nie trafila na Twoj blog, ktory byl od poczatku dla mnie ogromnym wsparciem. Jestes dla mnie wspanialym nauczycielem. Chcialam Ci ogromnie podziekowac, za to ze dzielisz sie swoimi doswiadzeniami i radami, bo nie mam wokol siebie wiele inspirujacych osob takich jak Ty. Jestem ogromnie wdzieczna, ze dzieki Twoim
ksiazkom moge wirtualnie korzystac z Twojej madrosci i doswiadczenia. Pozdrawiam serdecznie i dziekuje:-)
Dziękuję z całego serca! 🙂 Dzięki temu wiem, że to co robię ma sens…. 🙂
Oczywiscie ze ma sens! Jestes drogowskazem dla wielu ludzi, drogowskazem w ta lepsza strone zycia, pozdrawiam serdecznie.
Ksiazka food pharmacy trafila w moje rece dwa tygodnie temu gdy z desperacja czekajac na samolot szukalam czegos do czytania przemiezajac stanowiska z przeroznymi nowosciami. Bardzo fajnie napisana z duza iloscia niepowielajacych sie informacji. Natomiast pani ksiazki inspiruja mnie od dawien dawna 🙂 Powielam pani optymistyczne podejscie do zycia i ciesze sie ze takie osoby sa i wspieraja innych. Sama jestem nutritionist i zajmuje sie doradzaniem w zakresie dobrego zywienia oraz pomagam ludziom w odnajdowaniu szczescia , staram sie prowadzic miedzyczasie bloga i mniejmy nadzieje rowniez uda mi sie napisac kiedys inspirujaca ksiazke 🙂 Dziekuje za kazdy pozytywny i inspirujacy tekst, post oraz cwiczenia. Miejmy nadzieje uda mi sie kiedys pania spotkac na warsztatach 🙂 Pozdrawiam Marta
Bardzo dziękuję kochana! Na pewno napiszesz swoją książkę – mocno trzymam za to kciuki!
Dziękuję za ciepłe słowa i ciepło pozdrawiam!!! 🙂
Pani Agnieszko, podawałam mojej córce( 8 lat) intensywny antybiotyk wg Pani przepisu(ten ostatni, który jest na blogu), łyżeczkę rozcieńczałam z wodą plus dodawałam miód. Podawałam 2 razy dziennie. Po tygodniu stosowania zaobserwowałam krew w stolcu, dodatkowo córkę boli brzuszek. Przestałam podawać, proszę poradzić czy antybiotyk ów mógł podrażnić śluzówkę i stąd ta krew? Który z Pani antybiotyków ma łagodniejsze działanie i nic nie powinno się dziać? Chcę podawać profilaktycznie. Teraz podaję siemie lniane 2 razy dziennie.
Oczywiście w przypadku bólu brzuszka absolutnie nie można podawać. Tak jak pisałam na blogu – dla dzieci tylko wersja light, rozcieńczona, podawana stopniowo, z uważną obserwacją reakcji organizmu. Z pewnością siemię lniane to dobry pomysł. Do jedzenia polecam lekkie potrawy, które działają osłonowo na przewód pokarmowy, na przykład gotowany ryż, banany, kasza jaglana.
Proszę dać mi znać jak czuje się córeczka. Proponuje podać jej probiotyki, na przykład Sunprobi Barier. A wzmacniająco zamiast mikstur polecam pyłek pszczeli i miód manuka – ma silne działanie antybakteryjne i przeciwwirusowe, ale jednocześnie jest łagodny na błonę śluzową.
Profilaktycznie w okresie wzmożonych infekcji można podawać dziecku raz w tygodniu pół fiolki Oscillococinum.
Jeśli córeczkę nadal będzie bolał brzuszek, to trzeba zgłosić się do lekarza. Ale teraz przez weekend odpowiednia dieta + siemię lniane. Mam nadzieję, że szybko wszystko będzie dobrze. Życzę dużo zdrowia!!! 🙂
Pani Agnieszko! I ja dołączylam do Pani wielbicielek już kilka miesięcy temu. Po przeczytaniu „Pełni życia” wiele zrozumiałam, a stosując się do Pani wskazówek, moje życie zaczęło się cudownie układać. Wszystko idzie po mojej myśli, choć dostałam wskazówkę, żeby ostrożnie kierować swoimi emocjami, pragnieniami… podobno jestem starą duszą, ale pełną energii. Za sprawą, opieką Archanioła Michała, który jest teraz zawsze przy mnie i mojej rodzinie, nastąpił przełom w moim życiu rodzinnym. Jestem Pani bardzo wdzięczna za to wszystko czym się Pani podzieliła z nami. Mój świat stał się piękny. Ale na tym nie poprzestanę…chcę odkryć więcej i dać szczęście i miłość innym.
Ogromnie się cieszę i dziękuję! Tak, książka „Pełnia życia” ma w sobie tak dużo dobrej energii, że naprawdę zmienia życie wielu osób – wiem o tym od czytelniczek 🙂
Bardzo dziękuję i przesyłam dużo dobrej energii!!! 🙂
Ksiazki Food pharmacy czytałam kilka miesiecy temu i wprowadziłam w życie kilka zmian z pierwszej części mimo, ze zyje zdrowo. Zauważyłam ogromna zmianę w skórze, samopoczuciu, chęci sięgania po słodkie przekąski gdy brak energii w ciagu dnia. Zgadzam sie ze warto po nie sięgnąć. Sa świetne.
Bardzo dziękujemy ze ten komentarz – na pewno przyda się wielu osobom i zachęci do zmian! 🙂
Witam serdecznie Pani Agnieszko, chcialabym zapytac o niedoczynnosc tarczycy, syn bierze euthyrox od 7 lat, teraz ma 10. Czy jest jakas naturalna metoda aby wspomoc prace tarczycy? Bardzo dziekuje za to co Pani robi, jest Pani niesamowita osoba godna nasladowania, mam Pani 3 ksiazki a zycie moje I mojej rodziny zmienia sie kazdego dnia na lepsze. Serdecznie pozdrawiam I dziekuje
Bardzo polecam posluchac Jerzego Zieby i jego wykladow na temat tarczycy/jodyny/jodu. Fascynujaca sprawa!
Z całą pewnością warto szukać metod naturalnych, sięgnąć po homeopatie, odpowiednią dietę i głównie poszukać przyczyn takiego stanu rzeczy. W naszej medycynie Zachodu zbyt często „leczy” się skutek, nie szukając przyczyny…
Mnie się marzy jeszcze książka albo więcej przepisów na dania dla dzieci, (szczególnie śniadania i kolację bo z tym mam największy problem).
Ze zdrowych potraw udało mi się wprowadzić jedynie owsianke i kasze jaglana z owocami… Najgorzej jest ze starszym synem (8 l.) bo nie lubi nawet próbować nowych rzeczy i zazwyczaj je krytykuje ?
Brak mi pomysłów i nieraz przez jego postawe już mi się odechciewa próbować nowości. Rozmawiam z nim dużo o znaczeniu i wpływie żywności na nasze zdrowie ale wszystko rozumie do czasu kiedy trzeba coś innego niż kanapka z ogórkiem albo jajko…
Każdemu ciężko jest zmienić przyzwyczajenia – dzieciom tym bardziej. Ale najważniejsze jest, aby CAŁA rodzina jednocześnie zmieniła nawyki żywieniowe. W domu po prostu jest tylko i wyłącznie zdrowe jedzenie i cała rodzina to zjada. Nie można się poddawać – trzeba cały czas szukać sposobów, dodatków, przypraw, aby to zdrowe jednie naprawdę smakowało. W przypadku dzieci warto też szukać sztuczek, jak na przykład ta opisana przez mnie z „Sałatką Pięknej Heleny”, która opisałam w „Smaku ZDROWIA”. To działa genialnie! Polecam i trzymam kciuki! 🙂
Agnieszko, moim dzieciom (5 lat i 2 latka) już od 2 miesięcy podaje Suprtonik mocy – wersja light w dawkach profilaktycznych czy powinnam zrobić przerwę czy mogę stosować cały czas Dzieci przez ten okres nie chorowały i ufam , że to właśnie za sprawą toniku Czy mam na chwilę odstawić czy podawać dalej, gdyż żadnych efektów ubocznych nie zauważyłam. Pozdrawiam Ciebie i Wszystkie Szanowne Czytelniczki Niech moc będzie z Wami 🙂
Teraz proszę zrobić przerwę i podawać dzieciom tonik raz na jakiś czas lub w razie potrzeby 🙂 Dobry pomysłem jest podawnia dzieciom codziennie miodu mankuka, zgodnie z zaleceniami – a więc są małe ilości 🙂 Niestety, prawda jest taka, że miód manuka ma udowodnione działanie, które jest silniejsze niż miodów Polskich i naprawdę ma unikalny skład. Cudownie wzmacnia organizm, zwalcza bakterie, wirusy, grzyby. Jest stosunkowo drogi, więc oczywiście można używać również wszelkich miodów polskich, które również są rewelacyjne (oczywiście nie te z supermarketu).
No i oczywiście nasz cudowny pyłek pszczeli – najlepsza, najlepiej przyswajana naturalna „multiwitamina” świata 🙂
Proszę również zadbać o florę bakteryjną dzieci, a więc kefir i i kiszonki 🙂
Życzę zdrowia! 🙂
Droga Agnieszko, wiem, że stosujesz od dawna homeopatię . Ja też chciałabym ją zacząć stosować w swoim domu. Mam prośbę, czy mogłabyś polecić jakiegoś homeopatę w trójmieście? W pierwszej kolejności chciałabym zapisać na wizytę męża, który ma uczulenie na sierść zwierząt, zwłaszcza kotów. Moi rodzice przygarnęli niedawno drugiego kota, który właściwie sam ich sobie wybrał. Mąż uwielbia koty, ale ze względu na swoją alergie wizyty u moich rodziców nie należą dla niego do najłatwiejszych. Pokładam ogromna nadzieje w leczeniu za pomocą homeopatii. Możesz kogoś polecić w trójmieście? Myślałam też o akupunkturze.
Pozdrawiam serdecznie
Och, w Trójmieście macie świetną Szkołę Homeopatii Klasycznej http://pshk.pl/
Tam jest również kontakt do świetnego homeopaty 🙂
Życzę powodzenia!!!! 🙂
Pani Agnieszko, czy stosuje Pani dla siebie, męża i córeczki suplementację witaminy D3? Jeśli tak to proszę podać co dokładnie Państwo bierzecie a jeśli nie to jak uzupełniacie niedobory tej witaminy w okresie zimowym? Dziękuję z góry za odpowiedź :). Stała czytelniczka Sylwia 🙂
Tak, stosujemy suplementację witaminą D2+K3 🙂 Kupuję ją przez Internet.
Dziękuję za odpowiedź :), a jakiś szczególny produkt Pani używa czy obojętnie? Tyle tego jest na rynku, że człowiek nie wie który wybrać 🙂 Pozdrawiam serdecznie Sylwia 🙂
Pani Agnieszko, poczytuję Pani bloga od wielu wielu miesięcy, więc to chyba najwyższy czas, by zacząć wprowadzać Pani rady w swoim życiu 🙂 Od kiedy ja i dzieci (5 miesięcy i 2 latka) złapaliśmy przeziębienie z gorączką, zaczęłam szukać naturalnych sposobów na wzmocnienie odporności. Odżywiamy się dość zdrowo (jaglanka, owsianka, imbir, ja – cytryna, zero fast foodów), ale to widać za mało. Postanowiłam spróbować z kiszonkami, ale Pani poleca jeszcze pyłek pszczeli, miód maniuka, eliksir mocy i inne specyfiki. Zastanawiam się, co wybrać dla siebie (karmię piersią), 2-latka i męża, żeby nie przesadzić i nie zaszkodzić. Co by Pani poleciła, jaki plan?
Pozdrawiam i życzę pięknego dnia,
Agnieszka
Na pewno pyłek pszczeli i miody będą super i idealne, bez obaw. Proszę również zwrócić uwagę na większe dawki witaminy C – oczywiście najlepiej tej naturalnej, a więc mielona skórka dzikiej róży lub acerola. A w razie infekcji i przeziębień warto korzystać z propolisu, który jest bezpieczny, naturalny i ma naukowo udowodnione działanie antybakteryjne, przeciwwirusowe oraz antygrzybiczne. W razie infekcji polecam również homeopatię – działa rewelacyjnie i jest całkowicie bezpieczna dla kobiet w ciąży, dzieci (nawet niemowląt) oraz karmiących mam.
A więc mamy wsparcie 🙂 Życzę dużo zdrowia!!!! 🙂
Jak zawsze cudowny, wyczerpujący wpis.
Dziękuję 🙂
Dzień dobry 😉
To najlepsze pozycje poradnikowo-zdrowotne kupione w tym roku. Dumnie zdobią polkę obok Twoich pozycji.
Od kilku lat interesuję sie zdrowym odżywianiem i cieszy mnie każda pozycja, która wnosi coś nowego.
Niestety narazie na moje problemy recepty nie znalazlam. Prawie 40 lat na karku a od 12 walka przegrana z trądzikiem.
Wierze jednak, że w końcu uda mi się wygrać. Na pewno w końcu znajdę jakieś cudowne zalecenie.
A może Ty, Kochana Agnieszko, masz jakieś pomysły jak pomóc takim osobom jak ja?
Proponuję zrobić sobie badanie biorezonansem elektromagnetycznym w dobry miejscu, aby przekonać się, jakie pokarmy służą, a jakie nie, a także dokładnie zbadać stan całego organizmu 🙂
Proponuje tez poczytac o dietach wylaczajacych nabial i mieso – w Internecie sa blogerzy, ktorzy sporo o tym pisza – a nuz Pani cos ta wiedza pomoze
wszystko pięknie ładnie, tylko jest jedno ale……………. mianowicie brak pieniędzy na zdrową żywność i brak miejsca, gdzie można ją dostać. jak już się takową jakimś cudem znajdzie, to te wszystkie zdrowe rzeczy, tyle kosztują, że szok, bo ekologiczne. i tak człowiek choćby chciał coś w swoim życiu zmienić to nie może, bo go na to nie stać. i cała prawda jest taka, że wszystko co dobre ma swoją cenę i biedni ludzie, którzy żyją od wypłaty do wypłaty nie pozwolą sobie, że jeść jakieś sajgonki, polędwiczki, burgery czy inne smakołyki, o których człowiek tylko może poczytać. wszelakie przepisy zawierają mnóstwo składników, niektórych nie ma w małych miejscowościach i jak tu coś zmienić na lepsze?
swoich upraw nie ma, bo ktoś mieszka w bloku. także dobrze pisać komuś, kto ma zasoby finansowe, które pozwalają na zdrowy tryb życia, zero stresu, wyjazdy na wakacje, uprawy ekologiczne, zdrową żywność itp. niestety nie wszyscy mają ten komfort i zmuszeni są do kupowania tanich rzeczy, a niekoniecznie zdrowych.
Droga Pani Jadziu! Nie wiem skąd czerpie Pani wiedzę na temat zdrowego żywienia, ale wszystko, co Pani wymieniła jest niezdrowe. Sajgonki (smażone na głębokim tłuszczu), polędwiczki (nigdy nie promowałam jedzenie mięsa) czy burgery (kwintesencja niezdrowych fast foodów). Wiedza na temat zdrowego stylu życia i odżywiania dostępna jest na moim blogu zupełnie bezpłatnie – dzielenie się nią to z mojej strony praca społeczna (czy charytatywna). Wkładam w to mnóstwo pracy i czasu. Dlatego pisząc komentarz wypada chociaż pobieżnie zapoznać się propagowanymi przez autorkę tezami. A moje główne przesłanie brzmi, że najzdrowsze jest dla nas jedzenie lokale i bardzo proste – a wiec nasze wszelkie kasze, buraki, kapusta, zupy warzywne, rośliny strączkowe. To nie są dania wymyślne – wręcz przeciwnie, najzdrowsze jest to co proste. Napisałam dla Pani artykuł – zapraszam do lektury i serdecznie pozdrawiam!
https://agnieszkamaciag.pl/kapusta-moze-byc-sexy-moj-przepis-odchudzajaca-zlota-kapuste-slow-food-chlodne-dni/
Ps. Proszę ludzi nie oceniać i nie pisać o osobie, której Pani kompletnie nie zna, że ma życie pełne wakacji, kasy i zero stresu. Nie ma Pani pojęcia jak dużo pracuję i jakie mam wyzwania życiowe. Każdy człowiek je ma, nie tylko Pani… Każdy z nas ma swoje. Pieniędzy nikt nie daje mi za darmo. Na każdy grosz muszę sama sobie zapracować. Książki nie piszą się same – to ogromny nakład czasu, pracy, energii, wiedzy.
Zaczynam moją pracę tak jak dzisiaj – o 4:30 rano, aby ze wszystkim zdążyć.
Zachęcam do pokory, edukacji i pozytywnych zmian, bo szkoda Pani życia i zdrowia… 🙂 Serdecznie pozdrawiam i trzymam za Panią kciuki!!!!! 🙂
Pani Jago,
Też tak kiedyś mówiłam i myślałam. Dopóki nie poświęciłam czasu na zapoznanie się z tematem i wdrożenie go w życie.
Wydaję mniej pieniędzy niż kiedyś na codzienne jedzenie, a te zaoszczędzone na lekarzach i lekach przeznaczam na żywieniowe szaleństwa 🙂 Dobrej jakości olej, miód, orzechy, nasiona, dobre przyprawy.
Polędwiczki? Nieee, praktycznie już nie jemy mięsa. Burgery, sajgonki? Nie, nie, Pani Jago, to nie są zdrowe smakołyki.
Polecę Pani na śniadanie jaglankę lub owsiankę z owocami, świeżymi, lub suszonymi. W sezonie suszę jabłka na przegryzkę dzieciom do szkoły, lub właśnie do wspomnianych owsianek. Można dodać gruszki, banany, czy kilka rodzynek.
Na obiad codziennie zupy, nie na mięsie, na wywarze z warzyw, z dynią, pomidorami, soczewicą, kaszą jaglaną, fasolką, cudowne, pożywne, tanie.
Kotlety z kaszy, pieczarek, warzyw, warzywne gulasze, warzywa pieczone, potrawki z soczewicy, fasoli, ryż, czasami tarta lub razowy makaron, surówki, kiszonki. Żadnych udziwnień, żadnych egzotycznych składników. Naprawdę może być zdrowo i tanio.
Proszę szukać, zgłębiać temat, próbować, gotować, pytać, na pewno przy poświęceniu czasu i dobrych chęciach się uda. Pozdrawiam.
Dziękuję. Niestety biorezonas już za mną. Przebadana jestem tez bardzo gruntownie. Niby okaz zdrowia a niestety nie do końca. tarczyca ok. Hormony w porządku. Alergii podobno brak. Gastroskopię nawet robiłam. Brałam izotretynoinę i wszystko momentalnie wróciło.
9 dermatologów za mną. Niezliczone kuracje, tony leków. Efektów brak ;/
Droga Agnieszko,
Uwielbiam Twój naturalny antybiotyk czosnek+cytryna+miod i czuję jak wiele korzysci mi przynosi ale moi koledzy z pracy skarżą się, że czuja ode mnie intensywną woń czosnku.
Czy masz jakis trick, zeby sobie z tym poradzic?
Owszem – oni również powinni go brać 🙂
Natka pietruszki niweluje woń czosnku… 🙂
Pani Agnieszko swietnie jest czytac Pani kolejne wpisy ? akurat wspomniane ksiazki ostatnio wpadly mi w rece ale jeszcze ich nie kupilam…wiec jest Pani na czas – bardzo dziekuje. Czy moge zapytac, co Pani mysli o kuchni Pieciu Przemian? Jaki ma Pani stosunek do takiego rodzaju gotowania? Dziekuje za obecnosc i cenne wskazowki. Cieplo pozdrawiam ?
Pani Agnieszko prosze o wpis dotyczacy zblizajacych sie swiat. pozdrawiam
Pani Agnieszko, bardzo lubię czytać Pani bloga, rady, przepisy i czerpać dobrą energię z nich, również z Pani książek. Szukam dobrego lekarza naturoterapety , przede wszystkim uczciwego i sprawdzonego. Czy mogłabym prosić o kontakt do bioenergoterapeuty , który Panią leczył?
Bardzo mi zależy . Dziękuję i serdecznie pozdrawiam.
Pani Agnieszko! Również ja dołączam się do szczerego podziwu wobec tego, jak bardzo inspiruje Pani do pozytywnych zmian! Zawsze byłam wrażliwą osobą, ale zdecydowałam się spróbować aplikować na studia medyczne, mimo że do końca nie miałam szczerego przekonania, czy jest to właściwa droga. Pochodzę z rodziny lekarskiej, a że ja też czułam potrzebę niesienia pomocy- uznałam za naturalne, że medycyna to coś dla mnie. Marzyła mi się bardzo psychologia, ale bałam się, że będzie krucho z pracą. Wzięłam się więc solidnie za naukę i dostałam się na studia medyczne. Jednak muszę przyznać, że trochę mnie to zmieniło w zgorzkniałą i zamkniętą na „subtelności” osobę. Nie rozumiem czemu środowisko medyczne potrafi być toksyczne, skoro ma nieść pomoc i uzdrawiać. Moja Mama jednak zawsze przemycała mi pewne inspiracje- o zdrowym odżywianiu, którego nauczyła się z Pani książek, o pozytywnym nastawieniu, mapach marzeń, Aniołach. Ja pukałam się w głowę i mówiłam- jakie Anioły, jaki Bóg! Na internie w jedną noc potrafi umrzeć kilka osób, gdzie tu jest plan boży? …. Ale kiedy pojawił się kolejny egzamin, kolejny stres, wybór rezydentur, protesty medyków i dość długi urlop od szpitali i książek medycznych, zrozumiałam, że jeśli czegoś nie zmienię i nie będę umiała usuwać tego stresu i zgorzknienia w jakiś sposób, nie poddam się sile wyższej,to z pewnością wpadnę w jakiś nałóg i będę zgorzkniała i zagubiona przez długie długie lata. Zaczęłam medytować, ćwiczyć, przestałam pić alkohol (często raczyłam się kieliszkiem wina w pięknym kieliszku, przecież to takie nowoczesne i modne), porwałam od Mamy Pani książki, zaczęłam sama szukać innych książek, na tematy, które mnie zainteresowały… Teraz czuję, jakbym wróciła do domu po długiej podróży! Po kilku miesiącach widzę, że wreszcie otworzyłam się na siebie i zaczynam dostrzegać i lubić siebie. Czuję ciepło i wiem jakie jest tego źródło. I wiem, że mogę pomagać ludziom- i fizyczne i psychicznie. Puściłam w niepamięć słowa profesora z pierwszego roku- że się do niczego nie nadaję i jestem za głupia na medycynę. Wybrałam bardzo spokojną specjalizację, związaną z chorobami autoimmunologicznymi. Czuję, że się w tym sprawdzę. A jeżeli nie, jestem otwarta na to, co przyniesie życie. Myślę o tym, żeby iść w stronę medycyny naturalnej. Ostatnio na dyżurze zmarła 28 letnia lekarka. Jestem tym przerażona. Tak jak Pani mówi- nie jesteśmy tylko Lekarzami, Mamami, Żonami, Modelkami, Pisarkami. Jesteśmy Osobami i nie możemy się zatracić w roli. Trochę obawiam się, że jak pójdę już do pracy, znowu się zamknę na te „subtelności”. Ale mam zamiar obłożyć się wszystkimi „amuletami”- książkami, obrazami i codziennie przypominać sobie o tych wszystkich wartościach, które odnalazłam. Dziękuję Pani i trochę przepraszam za wywód, ale czułam silną potrzebę, żeby się tym podzielić! I mam trochę infantylne pytanie 🙂 czy naprawdę udaje się Pani chodzić spać wcześnie- mimo obowiązków, dziecka i innych zobowiązań i wstaje Pani tak wcześnie rano? Od wielu lat nie mogę się przestawić na wstawanie o 6 i ze zgrozą myślę, że kiedy wrócę do pracy będę musiała tak wcześnie się zrywać, nie mówiąc już o dyżurach (korzystając z przerwy często sypiam nawet do 10 🙂 ). A Pani mówi nawet o wstawaniu koło 4-5 rano! Czy może się Pani podzielić, jakie są Pani odczucia na ten temat? Czy wysypia się Pani? Ja mam wrażenie, że jeśli nie prześpię 8-9 godzin- nie funkcjonuję prawidłowo i również desperacko szukam rozwiązania dla siebie, bo przecież nie zawsze jest czas na smaczne spanie. Musi być jakiś sposób! 🙂
ciekawy artykuł , chyba częściej będę odwiedzała ten blog 🙂
Zapraszam 🙂
Pani Agnieszko, witam serdecznie, czytam Pani Bloga od pół roku. Wiele zmian nastąpiło w moim życiu i w życiu mojej rodziny. Mam Pani książki. Bardzo je sobie cenię. Od Mikołaja zażyczyłam sobie jogę więc będę z Panią ćwiczyć a raczej relaksować się rano i wieczorem. Wzmacniamy się eliksirami mocy, kurkumą. Ale mam problem z moją malutką niunią 8 miesięczną. Cały czas łapie mi infekcje. Jak mam ją wzmocnić, na miód jest za mała. Daję jej kaszę jaglaną, swoje soczki, nie wiem czy mogę jej podać acerolę? Może zna Pani sposób by wzmocnić ją. Oczywiście karmię piersią. Pozdrawiam serdecznie
Witam,
Weszłam na blog przypadkiem, ale z pewnością będę pojawiać się tutaj częściej.
„Wstydem jest zestarzeć się przed czasem z powodu lenistwa i nieuwagi.” – piękny cytat, muszę sobie zapisać 🙂
Zdrowie to podstawa!
Kochana Pani Agnieszko, mam 42 lata i walczę od 4 lat żeby zostać mamą (niestety mam już bardzo niskie AMH-tylko 0,1) -w mojej sytuacji lekarze mówią tylko o invitro. Ja sama nie mam z tym, żadnego problemu natomiast od pół roku nie jestem w stanie przystąpić do zabiegu ze względu na kolejne pojawiające się nagle problemy ( a to infekcja z wymazów, a to mąż chory, w tej chwili mam CMV:((((((((((((((((( ). Szanse mamy nieduże ale chcemy walczyć o nasze dziecko. Jestem załamana ale mąż cały czas mnie dopinguje i podrzuca mi różne pomysły. Jednym z nich jest dieta. Którą z Pani książek Pani poleca żebym przeczytała w pierwszej kolejności (czy znajdę tam odpowiedź co jeść żeby się wzmocnić?). Dodam, że staramy się o pierwsze (prawdopodobnie jedyne o ile jakieś nam będzie dane) . Wynotowałam sobie miód manuka i pyłek pszczeli oraz Acerolę. Od dzisiaj będę też pić czystek i herbatę malinową. Przepraszam, że może nie do końca na temat ale już nie mam pomysłu co robić…..przesyłam dużo uścisków bo po przeczytaniu kilku Pani wpisów czuję, że może wszystko się ułoży:)
Pani Małgorzto, chciałabym Panią wzmocnić, bo wydaje mi się, że wiem, przez co Pani przechodzi. Mam 42,5 lat i obok mnie leży 2 tygodniowa córeczka, po 8 latach starań i 3 poronieniach. Wysyłam duzo dobrej energii
Pani Marzeno, bardzo, bardzo dziękuję! Uściski dla Pani i maleństwa 😀
Też czytałam książkę Food Pharmacy – otworzyła mi oczy na wiele spraw dotyczących jedzenia. Od tego czasu bardzo staram się stosować do zaleceń autorek. A Pani książki także oczywiście bardzo lubię i wiele potraw z Pani przepisów weszło na stałe do mojego menu 🙂
Małgorzato- napisz na priv speranza1@interia.eu Pozdrawiam ?
Witam Cie Agnieszko,
Często czytam twojego bloga, mam problemy z nawracajacymi torbielami jajnika. Mialam juz 2 laparoskopie i 1 laparotomie. Po 6 latach przerwy w zeszlym roku mialam kolejna laparoskopie a dwa dni temu dowiedzialam sie ze znow mam dwie torbiele 65mm i 45mm. Zaczelam zgłębiać temat naturalnych sposobow usuwania torbieli i okazalo sie ze przyczyna powstawania jest moja niedoczynnosc tarczycy. Szukam diety lub osoby, ktora pomoglaby mi ulozyc diete zywieniowa odpowiednia dla mojego organizmu, mieszkam w Anglii. Czy ty lub moze znasz kogos kto moglby mi pomoc?
Dziekuje za wszystko co piszesz, bardzo otwiera oczy na wiele spraw.
Pozdrawiam
Ania