Badania wykazują, że przeciętny Polak zażywa 4 tabletki dziennie. Codziennie.
Zastanawiam się, ile tabletek ja przyjmowałam jeszcze w 2006 roku, kiedy to zaczął się mój proces przebudzenia i całkowitej przemiany mojego życia. To naprawdę niezwykłe, że z biegiem czasu, gdy moja metryka wskazywała na to, że zaczęłam się „starzeć”, mój organizm zachował się wręcz przeciwnie – z biegiem czasu stawałam się coraz zdrowsza, silniejsza, młodsza i bardziej szczęśliwa. Aż wreszcie, w sześć lat od mojego przebudzenia i zmiany stylu życia, będąc w wieku 43 lat, stałam się osobą tak zdrową i silną, że mogłam urodzić moją córeczkę w domu. Ja naprawdę stałam się młodsza niż dziesięć, czy piętnaście lat wcześniej.
Ten fakt przeczy naszym ludzkim założeniom, że z wiekiem jest nam trudniej, że stajemy się słabsi, bardziej zmęczeni, bardziej chorzy. U mnie było dokładnie odwrotnie – im byłam starsza, tym było mi łatwiej, lepiej, lżej. Dlaczego?
Ponieważ totalnie zmieniłam sposób życia – styl odżywiania się, oddychanie, ale również, a może przede wszystkim MYŚLENIA. Przestałam oczekiwać czegoś od innych, a swoje życie i swoje szczęście wzięłam w swoje ręce. Za stan mojego zdrowia sama stałam się w pełni odpowiedzialna. To ja je kształtuję każdego dnia, poprzez moje codzienne wybory – tego, co jem, co piję, jak oddycham, jak pracuję, jak spędzam wolny czas, ale również co myślę o sobie samej i o życiu.
Moje uzdrowienie stało się możliwe, ponieważ uruchomił się we mnie mechanizm Doktor TY, o którym wtedy jeszcze nie wiedziałam. Czułam jednak, że w człowieku ukryte są znacznie większe moce do samoleczenia i samoregeneracji, niż powszechnie sądzono.
Bo czy możesz uwierzyć, że to właśnie TY, jesteś dla siebie najlepszym lekarzem i… lekarstwem?
Czy uwierzysz, że jesteś totalnym fenomenem natury, który ma niewiarygodną zdolność do samoleczenia i samoregeneracji? Tak samo, jak skutecznie możesz niszczyć siebie i swoje zdrowie, dzień za dniem – tak samo skutecznie możesz siebie leczyć. Nie wierzysz?
W nabraniu wiary i naukowej WIEDZY pomoże Ci ta książka. Przeczytaj ją koniecznie. Czytaj ją na głos, ze swoją rodziną, z przyjaciółmi, z bliskimi, z koleżankami na spotkaniu. To jest książka napisana przez naukowca, który pisze w sposób ludzki, lekki, przystępny i komunikatywny. A po zakończeniu lektury wszyscy poczujecie, jaka siła znajduje się w istocie ludzkiej – czyli w Was. Najwyższy czas, aby zacząć z tego korzystać, jeśli chcemy żyć dobrze. Bo wymarzone przez nas „i żyli długo i szczęśliwie” jest możliwe pod warunkiem, że sami się o to zatroszczymy.
Książka, która zmienia sposób myślenia
Dzisiaj pragnę polecić Wam książkę napisaną przez człowieka, którego filozofia jest mi bardzo bliska. Potwierdza to, o czym pisałam w moich poprzednich książkach (na przykład w „Smaku szczęścia”, „Smaku zdrowia”, a sposób zarządzania emocjami, myślami i stresem w „Pełni życia”), ale robi to z perspektywy stricte naukowej. Ja wiem, jak uzdrawiająco wpływa na mnie joga, medytacja, oddech, ponieważ tego doświadczam na sobie. Naukowiec wszystko bada na szeroka skalę i udowadnia wyjaśniając, dlaczego tak się dzieje. Ja wiem, jak zbawienny wpływ ma na mnie pozytywne myślenie i zmiana nawyków myślowych, ponieważ tego doświadczam – naukowiec udowadnia, że to działa. W moich przekazach zawsze podkreślam – nie czekaj na kogoś, kto się nagle pojawi i ciebie uzdrowi. Sprawy swojego zdrowia, życia i szczęścia weź we własne ręce. Ta książka jasno, niezbicie i rzeczowo pokazuje, że nasze możliwości są o wiele większe, niż się nam wydaje. I że nasze szczęście i zdrowie jest w naszych rękach i … umysłach.
Kim jest autor książki?
To dr. Jeremy Howick – jest obecnie cenionym naukowcem. Posiada stopnie naukowe Dartmouth College, London School of Economics i University of Oxford. Opublikował ponad 60 publikacji naukowych w czołowych czasopismach, takich jak British Medical Journal, Annals of Internal Medicine i The Lancet. Jego podręcznik „Filozofia medycyny opartej na dowodach” zainicjował nową naukową subdyscyplinę. Wszystkie jego publikacje są oparte na rygorystycznych dowodach zatwierdzonych przez National Institutes of Health w Stanach Zjednoczonych, National Institutes of Health Research w Wielkiej Brytanii oraz Canadian Institutes of Health Research w Kanadzie oraz Harvard University. Zdobył trzy nagrody pedagogiczne, pojawia się regularnie w telewizji i napisze dla Times.
Cóż, on wcale nie planował takiej kariery. Jako młody chłopak chciał zając się sportem.
Jak to się stało, że jego kariera zrobiła aż taki zwrot?
Jeremy był wioślarzem. Marzył o międzynarodowych sukcesach w tej dziedzinie sportu, ale nie dawano my zbyt wielu szans – nie miał odpowiedniego wzrostu. Mimo tego, że nie miał odpowiednich warunków fizycznych, aby odnieść sukces, trafił do swojego pierwszego trenera wioślarstwa. Wtedy poznał, co to znaczy motywacja i siła wiary (czyli siła ludzkiego umysłu).
Trener motywował go nie tylko do tego, aby ciężko trenował, ale aby w siebie wierzył. Po kilku latach Jeremy stał się wioślarzem w Dartmouth, jednym z najlepszych w kraju. Miał ambicje, by rywalizować na arenie międzynarodowej, ale początkowo nie odnosił sukcesów – paraliżował go totalny strach i trema, związana z zawodami dla kanadyjskiej drużyny. Nie radził sobie psychicznie kompletnie. Stres odbierał mu siły, zdrowie, przytłaczał i wyczerpał jego energię. Zdesperowany, poprosił matkę, aby skontaktowała go z nauczycielem jogi w Montrealu zwanym Dr. Bali. Nauczyciel powiedział mu, że jeśli zapanuje nad swoim umysłem, wtedy zacznie nie tylko oszczędzać swoją energię na działania konstruktywne, ale również zdobędzie moc, aby osiągać wszystkie swoje cele. Stanie się również silniejszy fizycznie i zdrowszy. Jeremy nie dowierzał, że wszystko to może się stać za sprawą… umysłu. Jednak doktor Bali miał wtedy ponad 70 lat i nadal był silny jak byk. Jeremy marzył o uczestnictwie w międzynarodowych zawodach wioślarskich, więc był gotów na chwilę zawiesić swój sceptycyzm i podjąć próbę. Praktykował z Dr Bali i wkrótce… reprezentował Kanadę na Mistrzostwach Świata w Wioślarstwie.
I tu pojawił się kolejny punkt zwrotny. Wioślarstwo umożliwiło mu pierwsze doświadczenie, które nauczyło go, w jaki sposób można leczyć się w sposób naturalny.
Podczas swojej kariery w międzynarodowym wioślarstwie Jaramy był poddawany losowym testom na obecność substancji dopingujących. W tych okolicznościach sportowcy są instruowani przez swoich trenerów, aby bardzo uważali na WSZYSTKO, co spożywają, ponieważ niektórzy sportowcy byli oskarżani o zażywanie środków dopingujących po zażyciu syropu na kaszel lub leków przeciwalergicznych.
Niestety, w domu Jeremiego pojawił się kot, a wraz z nim silna alergia. Siostra Jeremiego nie chciała pozbyć się kota, więc problem narastał. Lekarz, który zdiagnozował u niego alergię na sierść zwierzaka, przepisał mu spray do nosa. Przeczytał składniki na opakowaniu, a jednym z nich był „kortykosteroid”. Ponieważ „kortykosteroidy” zawierały słowo „steryd”, przeraziło go to – czy test na obecność substancji dopingujących byłby pozytywny, ze względu na aerozol do nosa? Tego nie wiedział. Skontaktował się z Rowing Canada, aby się tego dowiedzieć, ale przez długie tygodnie na otrzymywał odpowiedzi. Przez ten cały czas cierpiał, męczył się, nie mógł oddychać, spać ani normalnie trenować. Wreszcie zaakceptował propozycję matki, by odwiedzić lekarza naturoterapeutę. Wierzył wtedy wyłącznie w medycynę konwencjonalną, a ziołolecznictwo i terapie naturalne uważał za bzdury. Po długiej i wnikliwej rozmowie (inaczej niż w przypadku medycyny konwencjonalnej) lekarz zalecił proste rozwiązania: aby utrzymywał ciepłą głowę i szyję (czyli po prostu nosił czapkę i szalik), i żeby pił napar z imbiru. Zadziałało!
To go totalnie zdziwiło.
Skąd miał wiedzieć, że to proste lekarstwo było naprawdę skuteczne? Zaczęło go to nurtować. A może było to po prostu „placebo”? A może jego alergie zniknęły spontanicznie? Czy może naprawdę zadziałał imbir? „Nie do wiary, aby był aż tak skuteczny!” – pomyślał. „Cóż, ponieważ nie można opatentować herbaty imbirowej, ludzie jej nie reklamują, jako skuteczny lek i nie prowadzą tak wnikliwych badań, jak w przypadku leków syntetycznych, które tworzą, aby na nich zarabiać”…
Odkąd doświadczył „cudownego uzdrowienia” za sprawą naparu z imbiru, nie mógł zatrzymać się w domysłach i nurtujących go pytaniach. Aby znaleźć na nie odpowiedzi, wyruszył w podróż. Jej efektem był między innymi doktorat z filozofii medycyny, gdzie badał podstawowe założenia leżące u podstaw badań klinicznych. Stał się również się klinicznym epidemiologiem. Badał moc terapii placebo, a także, uwaga, szkody wyrządzone przez nadmierne leczenie (zbyt wiele środków farmakologicznych i ich skutki uboczne). Obecnie jest nagradzanym badaczem medycyny.
Ta kombinacja filozofa medycyny oraz naukowca medycyny – pozwala mu spojrzeć na wiele zagadnień dogłębnie, z szerszej perspektywy. Pozwala mu odkryć i zbadać ukryte założenia dotyczące rzeczy, które bierzemy za pewnik, a jednocześnie przeprowadzać badania, aby powiedzieć, co tak naprawdę działa.
W książce pt. „Doktor TY” opisał na przykład sytuację, gdy podczas wojny, w obozie jenieckim, który liczył około 20.000 mężczyzn, wybuchła epidemia. Jeńcy zjadali dziennie zaledwie 600 kalorii – byli osłabieni. Większość z nich miała biegunkę – byli odwodnieni. Nie mieli leków. Szerzył się dur brzuszny, błonica, żółtaczka i choroba pappataci, wystąpiły liczne przypadki obrzęku limfatycznego. Jedyny lekarz, który zajmował się wszystkimi chorymi, miał do dyspozycji jedynie niewielkie ilości aspiryny, leki na zgagę i trochę środków odkażających. Bezradny lekarz był przekonany, że wiele osób umrze. Tym czasem zmarły zaledwie cztery osoby, z czego trzy na skutek ran postrzałowych… Fascynujący jest brak znaczenia kuracji, w porównaniu ze zdumiewającymi zdolnościami regeneracyjnymi ludzkiego organizmu.
Lekarzu, lecz się sam
Znasz lekarzy, którzy mówią pacjentowi, że bezwzględnie należy rzucić palenie, podczas gdy sami wypalają paczkę papierosów dziennie? Tu mamy inny przypadek. Doktor Jeremy nauczył się wielu lekcji jako wioślarz – startował na Mistrzostwach Świata w Wioślarstwie, a potem uczył setki studentów korzyści płynących z uważności, jako… wykwalifikowany instruktor jogi. Jest przekonany o skuteczności jogi, medytacji i diety wegetariańskiej w utrzymaniu zdrowia każdego człowieka. Wszystko to stosuje w swoim własnym życiu. Jako naukowiec i wnikliwy umysł, bada ten wpływ na szeroką skalę. Jest świadomy rosnącej w zawrotnym tempie bazy naukowych dowodów na skuteczność jogi (w tym medytacji), jako techniki, która daje człowiekowi szeroko pojęte zdrowie – fizyczne, emocjonalne i psychiczne.
Jego pasją jest nauczanie o wewnętrznej sile organizmu i zdolności do samouzdrawiania. W swoich badaniach skupił się na wpływie empatii oraz o efekcie placebo – zarówno w wersji farmakologicznej, jak i…. chirurgicznej. Udowodnił, że stosowanie placebo może być tak samo skuteczne jak „prawdziwe” leki, a nawet zabiegi placebo. Poważnie. Są skuteczne i bez skutków ubocznych!
Udowodnił również, że empatia w stosunku do chorej osoby wpływa na nią lepiej i skuteczniej niż… niektóre leki przeciwbólowe. A sama wizyta u pełnego empatii lekarza, może rozpocząć jak najbardziej realny proces leczenia. Niezwykłe. Moc ludzkich uczyć, miłości, współczucia, serdeczności – to ogromna, lecznicza siła! Nie należy jej bagatelizować.
O efekcie placebo
Gdy zaczęłam stosować naturalne metody leczenia, wiele osób wokół mnie było zdumionych. Niektóre z nich mówiły: „E tam, to jest tylko efekt placebo”. Ja się na to obruszałam, ponieważ mamy już liczne naukowe dowody na działanie naturalnych leków i pożywienia. Nie należy być w tej dziedzinie ignorantem – wystarczy na bieżąco się edukować. Zupełnie inaczej na te „zarzuty” reagował jednak mój, nastoletni wtedy jeszcze syn.
„Efekt placebo? Tym lepiej! W takim razie jest do dowód na niezwykłą moc ludzkiego umysłu i zdolność do samoleczenia!” – mówił z entuzjazmem.
Mądry chłopak. Bo skoro przyjmujemy naturalny lek, bez skutków ubocznych, wierzymy, że on działa – i on naprawdę działa, to nasz cel jest osiągnięty! Nie ważne co, nie ważne jak – najważniejsze jest to, że człowiek wyzdrowiał, i to bez skutków ubocznych! Lecząc jeden organ, nie musi później leczyć innego, który został uszkodzony przez „skutki uboczne” leków syntetycznych…
Galen, starożytny lekarz powiedział podobno: „Człowiek nie umiera od chorób, ale od lekarstw, które przyjmuje”.
Czy to prawda?
Warto przeczytać książkę „Doktor TY”, aby między innymi dowiedzieć się:
– czy umysł może wpływać na geny?
– czy Angelina Jolie postąpiła słusznie usuwając niektóre organy swojego ciała?
– czy pozorowana operacja może naprawdę zadziałać na ciało fizyczne?
– czy relaksacja i empatia mogą być bardziej skuteczne niż leki farmakologiczne?
– jak się leczono zanim powstała medycyna klasyczna?
– czy nasze organy same produkują morfinę, hormon wzrostu i dopaminę, a także komórki o nazwie natural killer (naturalny zabójca) – które same mogą zwalczać wirusy i komórki nowotworowe? A jeśli tak, to czy można je wspierać i produkować świadomie?
Na pewno warto przeczytać tę książkę, aby bardziej świadomie podejść do fenomenu, jakim jest człowiek i zacząć z niego korzystać, dla naszego dobra. Obudź w sobie Doktora TY 🙂
Książka jest do nabycia na przykład tutaj https://goo.gl/MdZYUF
Życzę Wam zdrowia, siły, świadomości i dobrej lektury! 🙂
Agnieszka
Ps. Badania Dr. Howick są szeroko komentowane w mediach, w tym w BBC News, Channel 5 UK, ITV i innych mediach na całym świecie. Napisał artykuły o swojej pracy dla The Times, występuje regularnie w radiu i telewizji i jest ekspertem od naukowych dowodów na WWW.SCIENCEMEDIACENTRE.ORG . Jest stałym mówcą na konferencjach naukowych.
Droga Pani Agnieszko,
dzięki Pani książkom zmieniam podejście do świata, przy początkach choroby stosuje mikstury naturalne z Pani książek, gdy czas pozwoli ćwiczę jogę z Pani płytą, śpiewam mantry.Zgadzam się, że samemu można się wyleczyć tylko trzeba zacząć szukać, prosić o pomoc anioły i modlić się. Modlitwa i pomoc aniołów u mnie jest obecna i o to o czym Pani pisze o synchroniczności w życiu wydarzeń u mnie też dostrzegam sens w różnych wydarzeniach po jakimś czasie lub od razu. Obecnie spodziewam się kolejnego dziecka i nie wiem jaką książkę Pani obecnie pisze, ale myślę że kobiety, które są czytelniczkami Pani książek bardzo oczekują na książkę o macierzyństwie (jak je przeżywać, odżywianiu w ciąży), o naturalnym leczeniu i odżywianiu małych dzieci (np. co jadła Helenka jak była malutka). Taka książka to byłoby moje spełnione marzenie.Moja córeczka uwielbia oglądać Pani książki- szczególnie fotografie z kotem (swoją drogą nawet od niego bije ze zdjęć pozytywna energia 🙂 )i Helenką. Chciałam zapytać co poleciłaby Pani w wieku przedszkolnym na wzmocnienie, aby dziecko nie chorowało często? Moja córeczka niestety odkąd poszła do przedszkola choruje mimo, że odżywia się zdrowo i daje mikstury. Jak nie chodziła do przedszkola była okazem zdrowia i nie chorowała. Pozdrawiam serdecznie
Pani Aniu, proszę się nie martwić, tylko konsekwentnie wzmacniać naturalną odporność dziecka, zadbać o mocną florę bakteryjną.
To oczywiste, że odizolowane dziecko mniej choruje. W przedszkolu dzieci wymieniają się bakteriami, wirusami itd.
Ale to przedszkole może i powinno być dla dziecka naturalną terapią na odporność.
Organizm powinien w taki sposób nabierać mocy. Jeśli układ odpornościowy jest mocny, to po roku w przedszkolu powinien wytworzyć odporność i przestać zapadać na infekcje 🙂
Dziękuję za inspirację do książki – wiele osób o taką książkę mnie prosiło, i na pewno ją napiszę.
Jak na razie miałam cykl spotkań/ bezpłatnych warsztatów dla kobiet w ciąży, w różnych miastach Polski. Dzielę się swoją wiedzą i doświadczenie jak tylko mogę 🙂
Pozdrawiam ciepło i życzę powodzenia! Trzymam kciuki za zdrowie całej rodziny!!! 🙂
Pani Agnieszko, bardzo dziękuję za ten wpis ? Chciałam zapytać o odżywianie małych dzieci- jest o tym osobny post, czy chodzi o informacje we wpisie o kaszy jaglanej?
Pozdrawiam serdecznie, PM
A już książka o takim późniejszym macierzyństwie,to by dopiero było coś!
Cudnie że Pani napisała kolejny cenny post. Aby się rozwijać Aby iść do przodu. Dziękuję. życzę dużo sił do codziennego pisania książki.
Dziękuję kochana! Cała się rwę, aby pisać dla Was znowu częściej na blogu.
Książka to inna forma, głębsze zanurzenie się w tematach, drążenie w sobie. To też jest ważne.
Dziękuję…. 🙂
Kochana!
Twój wpis pojawia się w momencie gdy u mojej mamy następuje nawrót choroby po 22 latach od mastektomii.
Ja leżę powalona i sparaliżowana lękiem. Twój blog czytam od roku. Zdrowym stylem odżywiania zajęłam się w 1 ciąży (15 lat temu). Kasza jaglana oczysciylam organizm z powracajacych angin. Oczywiście pracuje też nad sobą od kątem emocji. A tu taka wiadomość (choroba) i padlam. Zaglądam i taka inspirująca wiad od Ciebie. Jakbyś mi odpowiedziała.
Książka juz zamówienia.
Dziękuję za to co robisz. Za to jak inspirujesz. To’ cos’ bije z każdego zdjęcia i słowa. Sciskam mocno. Nie chcę dać się lekowi ( choc boje się bardzo)
Czekam na dobro i mocno w nie wierzę. I wstaje, zaczynam działać.
Dziękuję ?
Kochana, o nic się nie martw. Tak, takie podejście, jak w tej książce, pokazuje jak ważne jest nasze nastawianie, nasza siła, nasza wiara.
Nie poddawaj się, absolutnie! Musimy wierzyć, po za logiką. Mam w sobie wielką moc – pielęgnuj w sobie wiarę i optymizm.
Nie martw się o nic – zamiast tego módl się o wszystko.
Wysyłam dla Was dużo dobrej energii i mocy!!!! A także opiekuńcze Anioły.
Trzymam za Was kciuki… 🙂
Pani Marto, goraco tez polecam Ukryte Terapie Jerzego Zieby, czlowieka, ktory odmienia zycie i zdrowie moje oraz moich najblizszych.
Agnieszko, dziekuje za kolejny cenny wpis. Calusy xxx
Dziękuję Cudna Kochana Kbieto!
Dla wielu z nas ( czytelników) Ty jesteś takim Aniołem, którego Ktoś nam posyla z różnym przeslaniem.
Dziękuję jeszcze raz za to co robisz. Podnioslas mnie na duchu.
Sciskam mocno.
Pani Agnieszko, rozpoczęłam tę piękna podróż w stronę zdrowia jakieś 7 lat temu – od tego czasu przepracowalam sporo blokad psychicznych, umożliwiłam sobie wejście w bliski związek, zaczęłam dbać o siebie (6kg mniej) i nawet przytulać swoją duszę 🙂 towarzyszy mi Pani od kilku lat za co chciałabym Pani bardzo podziękować. Dzięki Pani pierwszy raz nie wykupiłam antybiotyków i wyleczylam gardło Pani cudowna mikstura. Od 2 lat nie biorę w ogóle tabletek! Chcialam zapytać Panią i czytelniczki, ponieważ ten blog to miejsce, w którym spotyka się sporo osób mających duża wiedzę – czy ktoś próbował picia wody szungitowej? Podobno ma odpowiednią strukturę, ale od kiedy ja piję- już ponad tydzień – czuję się słabo i boli mnie głowa – nie wiem czy to efekt oczyszczania (wcześniej piłam wodę z plastikowych butelek) czy może jednak coś z tymi kamieniami jest nie tak. Nie znam niestety nikogo kto próbował tej wody. Będę wdzięczna za wszystkie porady.
Co my bysmy wszystkie bez Ciebie zrobily? Mimo ze za oknem wieje i pruszy snieg to w sercu mam wiosne, zawsze tak jest kiedy odwiedze Twego bloga. Dziekuje!
Pani Agieszko, szukam drogi, inspiracji i sposobów na zatrzymanie wypadania włosów oraz na ich odrodzenie się. Jak byłam dzieckiem miałam piękne długie grube zdrowe włosy a teraz w wieku 35 lat już takie nie są. Choroby, stres powodują pewnie to że z każdym rokiem się osłabiają i wypadają. Wiem, wierzę że znajdę sposób aby były takiej jak za czasów dziecka tylko jeszcze szukam i zbieram wiedzę mi do tego potrzebną. Czy może Pani podzielić się z nami swoją wiedzą, przemyśleniami na temat włosów. Z czego wynika ich osłabiony stan oraz jak o nie dbać. Ważne dla mnie jest poznanie jak dbać o nie od środka. Wiem że temat może być przydany dla wielu osób.
Z góry dziękuję
Ewa R.
Pani Ewo, mi na wypadanie włosów bardzo pomógł szampon Dermena. Naprawdę polecam spróbować.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Proszę zakupić ziemię okrzemkowa Diatomit i pić rozpuszczoną w szklance wody na czczo przez dłuższy czas do pół roku albo i dłużej. Pomoże na włosy i paznokcie a przy okazji oczyści organizm.
Proszę napisać gdzie tę ziemię się kupuje i co ona w sobie zawiera
Dziękuję Pani Agnieszko za to, że jesteś i że możemy czytać tak wspaniałe posty 🙂 Ten jak i wcześniejszy post o „zazdrości/zawiści” jest cudowny. Książkę na pewno zamówię.
Jeszcze raz dziękuję 🙂
Pani Agnieszko
Jestem Pani wiernym fanem od jakiegoś czasu !
Przechodzę właśnie proces przemiany. Kiedyś nie myslalabym że przytrafi mi się coś takiego…teraz z perspektywy czasu jestem wdzięczna za to co się teraz dzieje w moim życiu! Dziękuje za inspirację i wspaniały blog za książki za to jaka pani jest ! ….ah mogłabym tak pisać i pisać …..poprostu DZIEKUJE
Pozdrawiam
Pani Agnieszko, mówi się dużo o empatii jako o wspaniałym, leczącym uczuciu. Chciałabym jednak zwrócić uwagę, że psychopaci i niektórzy oprawcy (również szkolni) działają na empatii są w stanie wyobrazić sobie, jak poczuje się osoba pokrzywdzona i to pcha ich do działania. Są osoby, które czują empatię lecz wykorzystują ją do niecnych celów (marketing również bazuje na empatii w pewnym sensie). Myślę, że słowo empatia jest trochę nadużywane i jego miejsce empatia powinno zająć słowo współczucie. Osoba pełna współczucia raczej nie skrzywdzi innych, a empatia może być motorem wyrządzania krzywdy. Oczywiście nie potępiam empatii ani słowa samego w sobie, ale jest to trochę bardziej złożony stan i nie zawsze prowadzi do pozytywnych działań.
Co Pani o tym myśli?
Pozycja wydaje się bardzo ciekawa i zgodna z moimi przekonaniami. Dzięki za polecenie! Szkoda, że tak mało tutaj recenzji książek bo już przyzwyczaiłam się do fajnych wrzutek tutaj i dlatego zaglądam 🙂 Pozdrawiam!
Pani Agnieszko, bardzo proszę o radę. Moja mama walczy z nowotworem, do tej pory skutecznie. Jednak ostatnio coś złego się dzieje. Wyniki słabe, kiepska odporność. Jak Ją wzmocnić? Dużo czytałam o młodym jęczmieniu, ale czy nie jest to kolejna ekonowinka? Jest Pani dla mnie ogromnym autorytetem w dziedzinie zdrowego odżywiania, co robić? Z niecierpliwością czekam na odpowiedź, serdecznie pozdrawiam. Ania.
Witam Pani Agnieszko.Jak wszystkie ,ktore tu zagladamy,dziekuje Pani za Pani prace,za slowa i sile,ktora nam Pani przekazuje.
Jest nam Pani poslana z Gory.
Ja w styczniu rzucilam cukier,mieso,nabial.Zaczelam diete rozdzielna.Zrobilam to ze wzg.na swoje zdrowie.Mam 39lat,dwoje ukochanych dzieci,kochanego meza,insulinoopornosc i lyzeczkowanie macicy za soba(ze wzglwdu na zly wynik cytologii;teraz juz jest w porzadku,ale strachu sie najadlam).To wszystko sprawilo,ze za Pani „namowa” (mam juz 4Pani ksiazki) wzielam sie za siebie.Efektem ubocznym zdrowego odzywiania jest zrzucenie 8kg?.Troche jeszcze przede mna,ale wierze ,ze sie uda.Medytuje,oddycham,ale jeszcze nie radze sobie ze stresem.Czasem dopada mnie taka „zmora”,ktora mnie pokonuje.Czuje wtedy napiecie calego ciala i duszy.Czuje jak zdrowie ze mnie uchodzi.
Wychodzi wtedy ze mnie zolza.Nie chce tego,ale jest to silniejsze ode mnie.
Czy moze Pani podpowiedziec,co zrobic w takiej sytuacji,kiedy czuje,ze dana sytuacja mnie przerasta,ze zaraz pekne,eksploduje.Najchetniej w danej sytuacji wyszlabym z domu,ale czasem jest to fizycznie nie mozliwe.
Dziekuje
Ewa
Do Pani Renaty,
to trudny temat. Niektóre osoby mają cechy psychopatyczne i niski próg empatii, i wrażliwości. Takie cechy często są pomocne, choćby w wielu zawodach. Jednak tacy ludzie są też mistrzami w znajdowaniu wrażliwszych osób i czynienia z nich swoich ofiar. Cały trud w tym, żeby im się nie dać.
Agnieszko, dziękuję.
Dziękuję z wszystko. Za to, co piszesz i jak piszesz. Za to, że budzisz nadzieję. Za to, że dajesz silę.
Patrzę na Twoje późne macierzyństwo i cały czas wierzę, że i u mnie Syn zyska jeszcze rodzeństwo. Mam 37 lat ale niestety lęk utrudnia mi podjęcie decyzji o powiększeniu rodziny. Lek zawładnął moim życiem już dawno a spotęgował się prawie 7 lat temu jak zostałam matką. Wiem, że mój lęk i smutek jest w głowie i nikt, poza mną, mi nie pomoże Próbuje. Dużo czytam a ten temat. Niestety narazie efektów brak. Ciężko się żyje ciągle się czego bojąc. Bardzo ciężko.
Książka wpadła mi w oko w dniu premiery. Po Twoim poleceniu wiem, że zdecydowanie będzie to mój kolejny zakup.
Zdradź proszę kiedy premiera Twojej nowej książki 😉
Lidka, ja zmagam się z lękiem i napadami paniki od 2013 r kiedy to się wszystko zaczęło. Nadmiar stresu spowodował, że dostałam w pracy takiego napadu paniki, że myślałam że umieram. Trwało to dwa tygodnie zanim w końcu jakiś lekarz po wykonaniu wszystkich badań stwierdził że to napady leku. Fizycznie było że mną ok, chociaż spędziłam tydzień w szpitalu że względu na wycienczenie, schudłam 5 kg w tydzień. Lekarz chciał mi przepisać psychotropy ale się nie zgodziłem, postanowiłam sama sobie pomóc. Na początku bałam się nawet wychodzić z domu, ale z czasem było coraz lepiej. Teraz jest w miarę Ok, dopada mnie czasem jakiś lek, ale dzięki odpowiedniemu oddychaniu potrafię to pokonać. W wyjatkowo stresowych sytuacjach wystarczy że wypije melisa i jest ok.
W międzyczasie urodziłam dziecko, założyłam firmę i prowadzę normalne życie, da się to pokonać, choć na początku wydaje się to niemożliwe. Pozdrawiam i życzę dużo siły.
trochę jakbym czytała o sobie. mam 38 lat i 6 letnią córkę. Nerwica , z którą się zmagam, a która pojawiła się w tej formie kiedy zaszłam w ciążę, powoduje, że nie decyduję się na drugie dziecko. Boję się wszystkiego. że dziecko urodzi się chore, że mnie czymś zarażą w szpitalu, że mam raka, że mam chorobę autoimmunologiczną, że mój maż umrze, że mojej córce cos się stanie np w przedszkolu na wycieczce, albo użądli ją osa w język podczas jedzena np. loda i się udusi, że moja mama albo mój tata zachorują i umrą, że będziemy mieli wypadek. Ilości chorób, które sobie wmawiam
i badan jakie wykonałam za grube pieniądze, nie zliczę. Ja generalnie już nawet się z tego śmieje, bo co mi pozostało. Mam szajbę i tyle. Rok chodziłam na terapię do psychologa (super opinie, z polecenia sprawdzonego fachowca, nie z łapanki) ale niestety nie pomogło – takie irytujące bicie piany, więc zrezygnowałam. Już więcej mi daje radości pooglądanie sobie na yt jak Pawlikowska czy inna Miller opowiada jak to być szczęśliwym. Byłam u psychiatry, bo mnie namawiała rodzina, ale nie biorę przepisanych leków, bo .. uwaga.. boje się skutków ubocznych i tego, że wywołają u mnie dopiero jakąś chorobę 🙂 poza tym nienawidzę chemii, wszystko kupuję eko, leczę się kurkumami witaminami d, czosnkami, a teraz mam brać syntetyki na pranie mózgu ? Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie !
Nie ma się co dziwić, w telewizji co druga reklama dotyczy tabletek lub suplementów diety.
Kochana Agnieszko, radzisz by kochac, ufac, o nic sie nie martwic. Mam męza ktory naduzywa alkoholu i jest bardzo nerwowy, nie potrafie z nim zyc a odejsc jeszcze bardziej ciezko…..
Radze kochać i szanować siebie, ufać Bogu, że pomoże Ci przejść przez trudny czas i nie martwić się o to, że będzie Cię wspierał na wszystkie możliwe sposoby, gdy będziesz musiała podjąć trudne decyzje. Bo będziesz musiała. Nie możesz udawać, że wszystko jest ok.
Nie jest.
Każdy z nas ma swoje wielkie, potężne wyzwania. Każdy swoje własne.
Więc kochaj siebie, ufaj Bogu i nie martw się – bo dostaniesz wszelkie możliwe wsparcie, gdy tylko podejmiesz decyzję…
Wysyłam Ci dużo dobrej energii…. 🙂
Dzień dobry Agnieszko! Nawet nie wiesz jak bardzo mi pomogłaś tym artykułem! Od 2 lat (od kiedy cierpię na nerwicę) miewam różne problemy zdrowotne. Bóle gardła, bóle brzucha, kręgosłupa…długo by wymieniać…pracuję nad sobą i wierzę, że pewnego dnia obudzę się bez objawów i tak już zostanie. Lekarze przepisywali mi antydepresanty, ale ja się na nie nie zdecydowałam. Próbowałam sama z psychologiem przepracować moje problemy. W dużej mierze mi się to udało. I właśnie teraz leżę w nocy z bólem brzucha i Mdłościami ( miałam ciężki tydziien pod względem stresu) i przeczytałam ten artykuł…wniósł we mnie taki spokoj, że od razu przeszły mi mdłości! Wspaniałe!!!! Czy może być lepiej!? Chyba nie!!! Życzę Tobie Agnieszko i wszystkim czytelnikom dużo siły i wiary, że wszystko w zyciu można. Trzeba tylko pracować i jeszcze raz pracowac, a nagroda w końcu przyjdzie!
Agnieszko
to prawda, jak wielka jest w nas siła i moc. Ja od dwóch lat przechodzę proces przemiany i to dzięki Tobie. Bardzo Ci za to dziękuję. Czasami się tylko zastanawiam kto w nas zabił i w którym momencie wiarę we własne możliwości siłę i moc. Książkę na pewno zamówię jestem po lekturze de Mello i Murphyego cudownie otwierają oczy. Agnieszko wysyłam Ci dużo miłości.
Do Maleny – poruszył mnie twój komentarz — bardzo ! Kochana , ja nie mam męża alkoholika – jest dobrym ojcem i często pomaga mi w domu – wszyscy mi mówią – ideał – a ja …? ja jestem nieszczęśliwa …. nie wiem dlaczego ,po prostu – jak Pani Agnieszka na początku swej drogi . Jestem wypalona, nie chce z nim być ale mamy 2 dzieci i decyzja odejścia wiązać się będzie z ich dramatem. Piszę to po to , żebyś wiedziała że decyzje odejścia są zawsze trudne , nie potrzeba dramatu żeby był „dramat” . Nie jesteś jedyna która płacze po nocach i jest nieszczęśliwa. Ja nie wiem co zrobie , nie wiem co Ty powinnaś zrobić , ale łącze się z Tobą w bólu – wiem co czujesz – bo pomimo że mam ” idealne ” życie , cierpię…
Pani Paulino jestem w podobnej sytuacji nie cieszą mnie mój idealny zdaniem wszystkich mąż. Nie wiem jak to opisać ale też mamy dwójkę dzieci i tym uzasadniam niemożność odejścia. I pewnego dnia pomyślałam sobie, że to może ja sama w sobie jestem nieszczęścliwa? Coś w środku mnie nie pozwala mi się cieszyć z tego co mam. I zaczęłam szukać. Co sprawia mi radość? Co mnie cieszy? Postanowiłam znaleźć dla siebie inne zajęcie, pracę. I powoli patrzę inaczej na męża, na siebie, na dzieci. Sięgnęłam też po terapię i staram się szukać dalej:) Powodzenia w znalezieniu swojej szczęśliwej drogi:)
Kochani, a co na atopowe zapalenie skóry ? Macie sprawdzone receptury ??
Kochane dziewczyny! Szukam dobrego specjalisty od akupunktury z okolic Bydgoszczy. Proszę polećcie kogoś zaufanego. A może trzeba mi jechać gdzieś dalej? Pojadę. Z góry dziękuję wszystkim za odpowiedzi. A Pani Agnieszce za wspaniałe artykuły, za Pani pracę i miłość której tak wiele nam Pani ofiaruje:) Dziękuję i życzę Pani Agnieszce i czytelnikom, zdrowia zdrowia i zdrowia 🙂
AZS – uszczelnic jelita.
Dr Mikolaj Skilski – Akupunktura. Z okolic Poznania. Moze dojedzie? Tel w necie. Bardzo mily pragmatyk z duza wiedza z med chinskiej.
Dziękuję ?
Pani Agnieszko! No po prostu kocham Pania! Zycze wszystkiego dobrego, albo i nie zycze, bo Pani sama o to dba! Zyczenia zachowam dla innych, tych potrzebujacych. Oby Wam sie dobrze dzialo. Zaluje ze dopiero teraz, ale jestem w procesie od kilku lat… I jest cudnie. Co sie odwlecze… Wierze ze spotkam sie z Pania na zywo, niedlugo! Czy jezdzi Pani medytowac i uprawiac joge na Sahare? Moje najwieksze marzenie! Juz niedlugo sie spelni. Mnostwo milosci przesylam. Marta
Droga Agnieszko, dzięki Tobie w końcu przestałam być na 'nie’ i zaczęłam szukać drobnych pozytywów każdego dnia. Efektów doswiadczam cały czas, mąż mówi, że coś się że mną dziwnego stało, ale jest tą zmianą zachwycony, ja oczywiście też 🙂 dziękuję jeszcze raz. Pozdrowienia z Białegostoku <3
Pani Agnieszko!
bardzo dziekuje za podzielenie sie tak cenna lektura! Kocham wszystkie madre:) ksiazki, i wlasnie sobie ja zakupilam.
Jestem teraz na etapie samoleczenia z candidy, odkrywam olejki eteryczne z firmy doTERRA ( „dar ziemi”) ktore bardzo polecam bo sa pieknym darem natury juz od wiekow! Jestem wdzieczna moim rodzicom, ktorzy prowadza gospodarstow ekologiczne, bo od dziecka wpoili mi oraz rodzenstwu kontakt z natura.
Prowadze tez warsztaty kreatywne dla dzieci i ostatnio napotkalam taki swietny cycyat Franka Lloyda Wrighta ” Love the nature, follow nature, study nature- it will never fail you”- jest on moja mysla przewodnia i potwierdzeniem kierunku poszukiwan.
Witam. W jaki sposób radzi sobie Pani z Candida ? Będę bardzo wdzięczna za odp.
Magda
Mam 22 lata, nie jestem żadnym sportowcem, jestem zwykłym studentem. Jednak chciałbym zacząć się odżywiać tak jak przystało na człowieka, który chce każdego dnia budzić się pełnym silm. Tutaj kieruje pytanie do Pani lub do innych osob, za każdą pomoc będę wdzięczny. Szukam książki kucharskiej jeśli tak mogę ją nazwać. Książki w której znajdę proste przepisy na każdy dzień dla zwykłego studenta. Pytam tutaj mimo, że wiem że jest tego cała sterta w internecie i w sklepach. Jednak widzę, że społeczność tego bloga to ludzie z wartościami, a ja nie chcę wyrzucić pieniędzy w błoto. Dziękuję bardzo z góry za pomoc.
Wielkie brawo za poszukiwanie świadomego, dobrego życia. Brawo za odpowiedzialność za to życie i zdrowie!
Ja ze swojej strony polecam oczywiście moje książki, w których potrawy są zdrowe, pyszne i przede wszystkim łatwe, proste i szybkie w przygotowaniu.
Powodzenia! 🙂
Pani Agnieszko jak sobie radzić z nerwicą lękową,stanami depresyjnymi i agorafobią ?:(. Zmagam się z tym 11 lat. Dopadło mnie to gdy mialam 25 lat i trwa to do dzisiaj. Przeszłam dwie terapie, które w sumie trwały 3 lata ale nie pomogły. Suplementuje wit D3 bo mialam bardzo niski jej poziom. Nie pracuję nie mam męża ani dzieci. Każdy dzień to strach i taka wegetacja. Marzę by pójść na spacer ale lęk jest silniejszy. Modlę się ale nadal stoję w miejscu. Bardzo Proszę o jakieś rady. Bardzo Dziękuję ?
Polecam moją książkę „Pełnia życia” w której opisałam moja drogę. Ta książka pomogła już wielu osobom poradzić sobie z życie.
Ponieważ wszystko szeroko i dokładnie opisałam już w książce, nie jestem w stanie zawrzeć całej tej wiedzy w jednym komentarzu…
Ale książka jest – proszę korzystać! Powodzenia! 🙂
Dziękuję Pani Agnieszko :). Sprawiła mi Pani radość odpowiedzią na mój komentarz. Książkę kupię.
Aniu. Witam w klubie. Z nerwicą żyje od 5 lat, na początku nawet bałam się wyjść z domu, ale u mnie teraz jest to już tylko jej pozostałość. Ja poradziłam z nią sobie przede wszystkim poprzez wyciszenie. Przestałam oglądać i słuchać i czytac wiadomości, ponieważ za dużo pokazuje sie w nich złych rzeczy, a to wszystko niestety pozostawia w glowie slad. Nie oglądam też krwawych i smutnych filmów. Swoją terapię zaczęłam od czytania bardzo lekkich i pozytywnych książek żeby się wyciszyć i pozytywnie nastawić do świata. Odganialam wszystkie złe myśli, jak zaczęły mi krążyć po głowie to skupiałam się na czymś pozytywnym, na pięknych rzeczach jak kwiaty itp. Na początku drogi piłam też melise. Teraz jest o wiele lepiej, żyje normalnie, czasami dopada mnie jeszcze lek ale dzięki oddechowa dobie z nim radzę. Pozdrawiam
Uwielbiam te Pani rekomendacje 🙂 książka idzie na moją listę. Marzę o spotkaniu z Panią i wiem, że pewnego dnia to się spełni na jakiś warsztatach. Ściskam Renata 🙂
Już teraz bardzo się cieszę na to spotkanie… 🙂
Dzień dobry!
Pani bloga poleciła mi koleżanka ( za co jestem jej bardzo wdzięczna) i od kilku dni nie mogę się oderwać od czytania. Dziś już 4dzien ssania oleju i powoli chcę zmienić swoje nawyki żywieniowe. Zanim doczytam wszystkie interesujące mnie tematy to byłabym wdzięczna za odpowiedź na kilka kwestii:
* Czytałam artykuły o diecie niełączenia – czy jest ona skuteczna również dla osób z zaburzeniami metabolicznymi? Mam inuslinopornosc i wcześniej stosowałam dietę Montignaca opartą na niskich IG ale tak nie łączy się węglowodanów z tłuszczami. Co Pani o tym sądzi?
* Mam w domu przedszkolaka i często „przynosi” nam jakieś infekcje. Chciałabym wzmacniać naturalnie organizm ale dwa największe wspomagacze czyli czosnek i cebula odpadają. Mam chyba nietolerancję bo ich spożyciu mam czerwone placki na twarzy, bardzo mi się „odbija” i czuję się źle nawet kilka godzin po zjedzeniu czegoś nimi doprawionego. W tej sytuacji eliksiry zdrowia odpadają. Co innego proponuje Pani wykorzystać?
* Z powyższym wiąże się ostatnia kwestia – biorezonans. Jaka jest Pani opinia o tych zabiegach a może doswiadczenie? Spptykam wiele zadowolonych osób. Zastanawiam się właśnie nad odczuleniem na czosnek aby móc sobie pomagać i nad odgrzybiebiem organizmu.
Z radością odkrywam kolejne tematy które tu znajduję. Będę bardzo wdzięczna jeśli znajdzie Pani chwilę na odpowiedź. Serdeczne pozdrowienia!
Pani Katarzyno, odpowiem od końca – proszę sobie zrobić badanie biorezonansem elektromagnetycznym, a wtedy otrzyma Pani odpowiedzi na większość pytań.
Dieta niełączenia jest szeroko opisana w mojej książce „Smak szczęścia” – i wiem, że pomogła wielu osobom nie tylko schudnąć (łatwo, szybko, bez głodzenia się, niektórym nawet ponad 50 kilogramów) , ale również pozbyć się wielu chorób. Więc warto 🙂
Trzymam kciuki i serdecznie pozdrawiam!
Pani Agnieszko,
Pisze w sprawie oleju do potraw, szczerze to już nie wiem czego używać np do duszenia albo pieczenia (by znosił wysokie temperatury) Olej rzepakowy – podobno zły ( No i te opryski randapem) słonecznikowy? Kokosowy? Z pestek winogron? A może masło klarowane? Co jest najmniej szkodliwe biorąc pod uwagę uprawę?
Zgodnie z ajurwedą oraz badaniami naukowymi masło klarowane jest dla nas najdoskonalsze. Zapraszam do lektury na tym blogu oraz w moich książkach 🙂
Witam Pani Agnieszko..obchodzilam kolejne urdziny..i mialam wrażenie że to już koniec..że znow się nie udało.że kolejny rok stracony..że przyciągam do siebie tylko toksycznych facetów…że już nic dobrego mnie nie czeka..do tego bezsenność..łzy na każdym kroku..totalne wypalenie..i wtedy dostałam linka do Pani bloga.. i wczoraj kupiłam książke..jakbym czytała o sobie..dziekuje za te wszytkie miłe,optymistyczne słowa…od dawna myślalam o bioenergoterapeucie…że może on potrafi pomóc w oczyszczeniu mojego organizmu..i też wyczytalam że tak Pani zaczęła..może jest mi Pani w stanie polecić kogoś w Krakowie lub Warszawie?
Witam! Mam pytanie, nie związane z tematem posta. Chciałabym udać się do bioenergoterapeuty, aby odblokować i oczyścić czakry. Czy ktoś z Warszawy może polecić dobrego bioenergoterapeutę ? Bądź Ty Agnieszko, często we wpisach wspominasz o Panie Janie – czy możesz zostawić do niego kontakt? Swoją drogę przemiany zaczęłam ponad rok temu, uważam, że przyszła właśnie ta chwila, kiedy powinnam i chcę udać się do takiego specjalisty.. W przyszłym roku chciałabym zajść w ciążę jednak czuję jak energia mojego rodzinnego domu jest przytłaczająca i jak na mnie oddziałuje pomimo, że już dawno tam nie mieszkam. Chciałbym bardzo oczyścić się od tych wszystkich pokoleniowych zawiści, kłótni i ciemnej energii aby nie przekazywać tego dla mojego dziecka.. Czy ktoś może pomóc?
Dziewczyny,
szukam pomocy dla mojego 3 letniego synka z astma, problemami z krtania i chrypa. Żyje w strachu, siedzę jak na bombie. Medycyna oferuje nam wziewy i tylko zwiększamy dawki ale co dalej? Czy znacie osoby, które naturalnymi sposobami lecza astmę, może macie znajomych, którzy poradzili sobie z tym w jakiś niekonwencjonalny sposób??? Będę wdzięczna za każda podpowiedz. Jestem strzępkiem nerwów, ciagle nasłuchuję jak moje dziecko oddycha a przy pierwszym kaszlu i katarze nockę mam z głowy. Do tego mam swoje dolegliwości i kółko się zamyka.
Pozdrawiam serdecznie,
Agata
Pierwsza i najważniejsza sprawa to dieta. Trzeba sprawdzić, na co dziecko jest uczulone. Mleko? Jajka? Gluten? To jest punkt wyjścia do leczenia w zasadzie każdej przypadłości.
Dzień dobry
Staram się żyć „zdrowo”, bez mięsa,bez psiankowatych, bez pszenicy, mam chorobę autoimmunologiczną- rzs oraz nadciśnienie, ale mimo starań, nie czuję się lepiej, i zastanawiam się gdzie robię błąd?
Jolanta
Ja nie potrafię podnieść swojego życia ze strzępków…mam 35 lat i od 4 lat cierpię na przedwczesna menopauzę…zniszczyło mi to życie. Nie mogę mieć dzieci a każdy dzień to udręka – potworne uderzenia gorąca, depresja,niechęć do wszystkiego,brak normalnego snu…mam dość…. mimo zdrowego odżywiana nic nawet nie drgnie w dobrym kierunku.
Lekarze rozkładają ręce wiec już noe chodzę do nich…jestem w kropce..
jestem starsza od Ciebie ale doskonale Cię rozumiem, i co robić, nie wiem
A może spróbuj specjalisty tzw. biologii totalnej. Szukają oni powiązań między psychiką a chorobą. Jeśli czujesz, że dla Ciebie to może mieć sens spróbuj. Tym bardziej, że tradycyjnitradycyjne lekarz nie wiedzą. Często wtedy oznacza to powiązanie z psychpsychiką.
Dziekuje Pani Agnieszko. Niesamowity zbieg okolicznosci – lub prawo przyciagania! Wczoraj zainspirowal mnie ktos mowiac, ze to ja powinnam byc 100% odpowiedzialna za swoje zdrowie. Dzis pomyslalam, ze dawno nie sprawdzalam, co nowego na Pani blogu – i znalazlam ta ksiazke! Wlasnie zamowilam online!
PS. Przepraszam za brak polskich znakow – mieszkam i pracuje za granica (i nie mam dostepu do klawiatury z polskimi znakami). Pozdrawiam serdecznie!
Jolu , ja 8 lat temu wyleczyłam skutecznie ” nieuleczalną „ponoć chorobę RZS w 2 miesiące srebrem koloidalnym.
Pani Agnieszko. Dużo choruje (infekcje wirusowe), na codzien cierpię na przewlekle się zmeczenie i od kiedy pamietam mam różnego rodzaju problemu układu pokarmowego. Pochlaniam ostatnio mnóstwo tabletek. Mam jednak mocna motywację do zmiany swojego stylu życia. Zaczalem od rzucenia kawy, słodyczy, w miarę się ruszam 🙂 zaczalem się wczytywać w Pani blog ale jest tyle informacji że ciężko mi się o coś zaczepić na początek. Czy poradzilaby mi Pani od czego zacząć i na co szczególnie zwrócić uwagę? Pozdrawiam