Badania wykazują, że przeciętny Polak zażywa 4 tabletki dziennie. Codziennie.

Zastanawiam się, ile tabletek ja przyjmowałam jeszcze w 2006 roku, kiedy to zaczął się mój proces przebudzenia i całkowitej przemiany mojego życia.  To naprawdę niezwykłe, że z biegiem czasu, gdy moja metryka wskazywała na to, że zaczęłam się „starzeć”, mój organizm zachował się wręcz przeciwnie – z biegiem czasu stawałam się coraz zdrowsza, silniejsza, młodsza i bardziej szczęśliwa. Aż wreszcie, w sześć lat od mojego przebudzenia i zmiany stylu życia, będąc w wieku 43 lat, stałam się osobą tak zdrową i silną, że mogłam urodzić moją córeczkę w domu. Ja naprawdę stałam się młodsza niż dziesięć, czy piętnaście lat wcześniej.

Ten fakt przeczy naszym ludzkim założeniom, że z wiekiem jest nam trudniej, że stajemy się słabsi, bardziej zmęczeni, bardziej chorzy. U mnie było dokładnie odwrotnie – im byłam starsza, tym było mi łatwiej, lepiej, lżej. Dlaczego?

Ponieważ totalnie zmieniłam sposób życia – styl odżywiania się, oddychanie, ale również, a może przede wszystkim MYŚLENIA. Przestałam oczekiwać czegoś od innych, a swoje życie i swoje szczęście wzięłam w swoje ręce. Za stan mojego zdrowia sama stałam się w pełni odpowiedzialna. To ja je kształtuję każdego dnia, poprzez moje codzienne wybory – tego, co jem, co piję, jak oddycham, jak pracuję, jak spędzam wolny czas, ale również co myślę o sobie samej i o życiu.

Moje uzdrowienie stało się możliwe, ponieważ uruchomił się we mnie mechanizm Doktor TY, o którym wtedy jeszcze nie wiedziałam. Czułam jednak, że w człowieku ukryte są znacznie większe moce do samoleczenia i samoregeneracji, niż powszechnie sądzono.

Bo czy możesz uwierzyć, że to właśnie TY, jesteś dla siebie najlepszym lekarzem i… lekarstwem?

Czy uwierzysz, że jesteś totalnym fenomenem natury, który ma niewiarygodną zdolność do samoleczenia i samoregeneracji? Tak samo, jak skutecznie możesz niszczyć siebie i swoje zdrowie, dzień za dniem – tak samo skutecznie możesz siebie leczyć. Nie wierzysz?

W nabraniu wiary i naukowej WIEDZY pomoże Ci ta książka. Przeczytaj ją koniecznie. Czytaj ją na głos, ze swoją rodziną, z przyjaciółmi, z bliskimi, z koleżankami na spotkaniu. To jest książka napisana przez naukowca, który pisze w sposób ludzki, lekki, przystępny i komunikatywny. A po zakończeniu lektury wszyscy poczujecie, jaka siła znajduje się w istocie ludzkiej – czyli w Was. Najwyższy czas, aby zacząć z tego korzystać, jeśli chcemy żyć dobrze. Bo wymarzone przez nas „i żyli długo i szczęśliwie” jest możliwe pod warunkiem, że sami się o to zatroszczymy.

Książka, która zmienia sposób myślenia

Dzisiaj pragnę polecić Wam książkę napisaną przez człowieka, którego filozofia jest mi bardzo bliska. Potwierdza to, o czym pisałam w moich poprzednich książkach  (na przykład w „Smaku szczęścia”, „Smaku zdrowia”, a sposób zarządzania emocjami, myślami i stresem w „Pełni życia”), ale robi to z perspektywy stricte naukowej. Ja wiem, jak uzdrawiająco wpływa na mnie joga, medytacja, oddech, ponieważ tego doświadczam na sobie. Naukowiec wszystko bada na szeroka skalę i udowadnia wyjaśniając, dlaczego tak się dzieje. Ja wiem, jak zbawienny wpływ ma na mnie pozytywne myślenie i zmiana nawyków myślowych, ponieważ tego doświadczam – naukowiec udowadnia, że to działa. W moich przekazach zawsze podkreślam – nie czekaj na kogoś, kto się nagle pojawi i ciebie uzdrowi. Sprawy swojego zdrowia, życia i szczęścia weź we własne ręce. Ta książka jasno, niezbicie i rzeczowo pokazuje, że nasze możliwości są o wiele większe, niż się nam wydaje. I że nasze szczęście i zdrowie jest w naszych rękach i … umysłach.

Kim jest autor książki?

To dr. Jeremy Howick – jest obecnie cenionym naukowcem. Posiada stopnie naukowe Dartmouth College, London School of Economics i University of Oxford. Opublikował ponad 60 publikacji naukowych w czołowych czasopismach, takich jak British Medical Journal, Annals of Internal Medicine i The Lancet. Jego podręcznik „Filozofia medycyny opartej na dowodach” zainicjował nową naukową subdyscyplinę. Wszystkie jego publikacje są oparte na rygorystycznych dowodach zatwierdzonych przez National Institutes of Health w Stanach Zjednoczonych, National Institutes of Health Research w Wielkiej Brytanii oraz Canadian Institutes of Health Research w Kanadzie oraz Harvard University. Zdobył trzy nagrody pedagogiczne, pojawia się regularnie w telewizji i napisze dla Times.

Cóż, on wcale nie planował takiej kariery. Jako młody chłopak chciał zając się sportem.

Jak to się stało, że jego kariera zrobiła aż taki zwrot?

Jeremy był wioślarzem. Marzył o międzynarodowych sukcesach w tej dziedzinie sportu, ale nie dawano my zbyt wielu szans – nie miał odpowiedniego wzrostu. Mimo tego, że nie miał odpowiednich warunków fizycznych, aby odnieść sukces, trafił do swojego pierwszego trenera wioślarstwa. Wtedy poznał, co to znaczy motywacja i siła wiary (czyli siła ludzkiego umysłu).

Trener motywował go nie tylko do tego, aby ciężko trenował, ale aby w siebie wierzył. Po kilku latach Jeremy stał się wioślarzem w Dartmouth, jednym z najlepszych w kraju. Miał ambicje, by rywalizować na arenie międzynarodowej, ale początkowo nie odnosił sukcesów – paraliżował go totalny strach i trema, związana z zawodami dla kanadyjskiej drużyny. Nie radził sobie psychicznie kompletnie. Stres odbierał mu siły, zdrowie, przytłaczał i wyczerpał jego energię. Zdesperowany, poprosił matkę, aby skontaktowała go z nauczycielem jogi w Montrealu zwanym Dr. Bali. Nauczyciel powiedział mu, że jeśli zapanuje nad swoim umysłem, wtedy zacznie nie tylko oszczędzać swoją energię na działania konstruktywne, ale również zdobędzie moc, aby osiągać wszystkie swoje cele. Stanie się również silniejszy fizycznie i zdrowszy. Jeremy nie dowierzał, że wszystko to może się stać za sprawą… umysłu. Jednak doktor Bali miał wtedy ponad 70 lat i nadal był silny jak byk. Jeremy marzył o uczestnictwie w międzynarodowych zawodach wioślarskich, więc był gotów na chwilę zawiesić swój sceptycyzm i podjąć próbę. Praktykował z Dr Bali i wkrótce… reprezentował Kanadę na Mistrzostwach Świata w Wioślarstwie.

I tu pojawił się kolejny punkt zwrotny. Wioślarstwo umożliwiło mu pierwsze doświadczenie, które nauczyło go, w jaki sposób można leczyć się w sposób naturalny.

Podczas swojej kariery w międzynarodowym wioślarstwie Jaramy był poddawany losowym testom na obecność substancji dopingujących. W tych okolicznościach sportowcy są instruowani przez swoich trenerów, aby bardzo uważali na WSZYSTKO, co spożywają, ponieważ niektórzy sportowcy byli oskarżani o zażywanie środków dopingujących po zażyciu syropu na kaszel lub leków przeciwalergicznych.

Niestety, w domu Jeremiego pojawił się kot, a wraz z nim silna alergia. Siostra Jeremiego nie chciała pozbyć się kota, więc problem narastał. Lekarz, który zdiagnozował u niego alergię na sierść zwierzaka, przepisał mu spray do nosa. Przeczytał składniki na opakowaniu, a jednym z nich był „kortykosteroid”. Ponieważ „kortykosteroidy” zawierały słowo „steryd”, przeraziło go to – czy test na obecność substancji dopingujących byłby pozytywny, ze względu na aerozol do nosa? Tego nie wiedział. Skontaktował się z Rowing Canada, aby się tego dowiedzieć, ale przez długie tygodnie na otrzymywał odpowiedzi. Przez ten cały czas cierpiał, męczył się, nie mógł oddychać, spać ani normalnie trenować.  Wreszcie zaakceptował propozycję matki, by odwiedzić lekarza naturoterapeutę. Wierzył wtedy wyłącznie w medycynę konwencjonalną, a ziołolecznictwo i terapie naturalne uważał za bzdury. Po długiej i wnikliwej rozmowie (inaczej niż w przypadku medycyny konwencjonalnej) lekarz zalecił proste rozwiązania: aby utrzymywał ciepłą głowę i szyję (czyli po prostu nosił czapkę i szalik), i żeby pił napar z imbiru. Zadziałało!

To go totalnie zdziwiło.

Skąd miał wiedzieć, że to proste lekarstwo było naprawdę skuteczne? Zaczęło go to nurtować. A może było to po prostu „placebo”? A może jego alergie zniknęły spontanicznie? Czy może naprawdę zadziałał imbir? „Nie do wiary, aby był aż tak skuteczny!” – pomyślał. „Cóż, ponieważ nie można opatentować herbaty imbirowej, ludzie jej nie reklamują, jako skuteczny lek i nie prowadzą tak wnikliwych badań, jak w przypadku leków syntetycznych, które tworzą, aby na nich zarabiać”…

Odkąd doświadczył „cudownego uzdrowienia” za sprawą naparu z imbiru, nie mógł zatrzymać się w domysłach i nurtujących go pytaniach. Aby znaleźć na nie odpowiedzi,  wyruszył w podróż. Jej efektem był między innymi doktorat z filozofii medycyny, gdzie badał podstawowe założenia leżące u podstaw badań klinicznych. Stał się również się klinicznym epidemiologiem. Badał moc terapii placebo, a także, uwaga,  szkody wyrządzone przez nadmierne leczenie (zbyt wiele środków farmakologicznych i ich skutki uboczne). Obecnie jest nagradzanym badaczem medycyny.

Ta kombinacja filozofa medycyny oraz naukowca medycyny – pozwala mu spojrzeć na wiele zagadnień dogłębnie, z szerszej perspektywy. Pozwala mu odkryć i zbadać ukryte założenia dotyczące rzeczy, które bierzemy za pewnik, a jednocześnie przeprowadzać badania, aby powiedzieć, co tak naprawdę działa.

W książce pt. „Doktor TY” opisał na przykład sytuację, gdy podczas wojny, w obozie jenieckim, który liczył około 20.000 mężczyzn, wybuchła epidemia. Jeńcy zjadali dziennie zaledwie 600 kalorii – byli osłabieni. Większość z nich miała biegunkę – byli odwodnieni. Nie mieli leków. Szerzył się dur brzuszny, błonica, żółtaczka i choroba pappataci, wystąpiły liczne przypadki obrzęku limfatycznego. Jedyny lekarz, który zajmował się wszystkimi chorymi, miał do dyspozycji jedynie niewielkie ilości aspiryny, leki na zgagę i trochę środków odkażających. Bezradny lekarz był przekonany, że wiele osób umrze. Tym czasem zmarły zaledwie cztery osoby, z czego trzy na skutek ran postrzałowych… Fascynujący jest brak znaczenia kuracji, w porównaniu ze zdumiewającymi zdolnościami regeneracyjnymi ludzkiego organizmu.

Lekarzu, lecz się sam

Znasz lekarzy, którzy mówią pacjentowi, że bezwzględnie należy rzucić palenie, podczas gdy sami wypalają paczkę papierosów dziennie? Tu mamy inny przypadek. Doktor Jeremy nauczył się wielu lekcji jako wioślarz – startował na Mistrzostwach Świata w Wioślarstwie, a potem uczył setki studentów korzyści płynących z uważności, jako… wykwalifikowany instruktor jogi. Jest przekonany o skuteczności jogi, medytacji i diety wegetariańskiej w utrzymaniu zdrowia każdego człowieka. Wszystko to stosuje w swoim własnym życiu. Jako naukowiec i wnikliwy umysł, bada ten wpływ na szeroką skalę. Jest świadomy rosnącej w zawrotnym tempie bazy naukowych dowodów na skuteczność jogi (w tym medytacji), jako techniki, która daje człowiekowi szeroko pojęte zdrowie – fizyczne, emocjonalne i psychiczne.

Jego pasją jest nauczanie o wewnętrznej sile organizmu i zdolności do samouzdrawiania. W swoich badaniach skupił się na wpływie empatii oraz o efekcie placebo – zarówno w wersji farmakologicznej, jak i…. chirurgicznej. Udowodnił, że stosowanie placebo może być tak samo skuteczne jak „prawdziwe” leki, a nawet zabiegi placebo. Poważnie. Są skuteczne i bez skutków ubocznych!

Udowodnił również, że empatia w stosunku do chorej osoby wpływa na nią lepiej i skuteczniej niż… niektóre leki przeciwbólowe. A sama wizyta u pełnego empatii lekarza, może rozpocząć jak najbardziej realny proces leczenia. Niezwykłe. Moc ludzkich uczyć, miłości, współczucia, serdeczności – to ogromna, lecznicza siła! Nie należy jej bagatelizować.

O efekcie placebo

Gdy zaczęłam stosować naturalne metody leczenia, wiele osób wokół mnie było zdumionych. Niektóre z nich mówiły: „E tam, to jest tylko efekt placebo”. Ja się na to obruszałam, ponieważ mamy już liczne naukowe dowody na działanie naturalnych leków i pożywienia. Nie należy być w tej dziedzinie ignorantem – wystarczy na bieżąco się edukować.  Zupełnie inaczej na te „zarzuty” reagował jednak mój, nastoletni wtedy jeszcze syn.

„Efekt placebo? Tym lepiej! W takim razie jest do dowód na niezwykłą moc ludzkiego umysłu i zdolność do samoleczenia!” – mówił z entuzjazmem.

Mądry chłopak. Bo skoro przyjmujemy naturalny lek, bez skutków ubocznych, wierzymy, że on działa – i on naprawdę działa, to nasz cel jest osiągnięty! Nie ważne co, nie ważne jak – najważniejsze jest to, że człowiek wyzdrowiał, i to bez skutków ubocznych! Lecząc jeden organ, nie musi później leczyć innego, który został uszkodzony przez „skutki uboczne” leków syntetycznych…

Galen, starożytny lekarz powiedział podobno: „Człowiek nie umiera od chorób, ale od lekarstw, które przyjmuje”.

Czy to prawda?

Warto przeczytać książkę „Doktor TY”, aby między innymi dowiedzieć się:

– czy umysł może wpływać na geny?

– czy Angelina Jolie postąpiła słusznie usuwając niektóre organy swojego ciała?

– czy pozorowana operacja może naprawdę zadziałać na ciało fizyczne?

– czy relaksacja i empatia mogą być bardziej skuteczne niż leki farmakologiczne?

– jak się leczono zanim powstała medycyna klasyczna?

– czy nasze organy same produkują morfinę, hormon wzrostu i dopaminę, a także komórki o nazwie natural killer (naturalny zabójca) – które same mogą zwalczać wirusy i komórki nowotworowe? A jeśli tak, to czy można je wspierać i produkować świadomie?

Na pewno warto przeczytać tę książkę, aby bardziej świadomie podejść do fenomenu, jakim jest człowiek i zacząć z niego korzystać, dla naszego dobra. Obudź w sobie Doktora TY 🙂

Książka jest do nabycia na przykład tutaj https://goo.gl/MdZYUF

Życzę Wam zdrowia, siły, świadomości i dobrej lektury! 🙂

                                                                         Agnieszka

Ps.  Badania Dr. Howick są szeroko komentowane w mediach, w tym w BBC News, Channel 5 UK, ITV i innych mediach na całym świecie. Napisał artykuły o swojej pracy dla The Times, występuje regularnie w radiu i telewizji i jest ekspertem od naukowych dowodów na WWW.SCIENCEMEDIACENTRE.ORG . Jest stałym mówcą na konferencjach naukowych.