Porządki – ten temat poruszyłam już kilkakrotnie na moim blogu i w moich książkach. Wiecie już, że dla mnie nie jest to kwestia bycia „dobrą panią domu”, ale jest to BARDZO ważny element tworzenia świadomego życia. Oczyszczenie życiowej przestrzeni ze starej, zużytej i niepotrzebnej energii nie tylko świetnie wpływa na psychikę (podobnie jak bałagan wprowadza chaos, brak jasności myślenia i generalnie powoduje „doła”), ale również tworzy miejsce dla tego co nowe, dobre i piękne! Teraz jest na to idealny czas – jesteśmy przed świętami, ale przede wszystkim przed Nowym Rokiem. To dla nas symboliczny Nowy Początek – możemy zacząć żyć inaczej, lepiej, tak jak tego chcemy i jak na to zasługujemy. Robienie porządków to świadome zarządzanie swoją życiową energią. Właśnie teraz, podczas grudniowych dni pojawił się idealny czas na rozejrzenie się wokół siebie i przyjrzenie się, czego już w swoim życiu… nie potrzebujemy!
Dlatego właśnie tak ważne jest oczyszczanie.
Słowo „detoks” zrobiło ostatnio dużą karierę w odniesieniu do oczyszczania organizmu. A dlaczego nie zrobić detoksu swojego… mieszkania? Świetny pomysł, prawda! I jak nowocześnie brzmi:
– Robisz przedświąteczne porządki?
– O nie, ja robię detoks mojego mieszkania!” 🙂
Dzisiaj namawiam Was więc na detoks domowej przestrzeni.
O tym jak ja pozbyłam się bałaganu pisałam dla Was już w tym wpisie, a dziś chciałabym się skupić na tym, dlaczego ten porządek i cały rytuał porządkowania jest taki istotny – nie tylko dla naszego szczęścia, samopoczucia i kreatywności, ale również dla naszej rodziny i przede wszystkim naszej psychiki.
Mistrzowe Feng Shui (sztuki równoważenia i harmonizowania przepływu naturalnych energii w otoczeniu) mówią, że bałagan jest przeszkodą dla przepływu energii. Z całą pewnością podświadomie to czujecie!
Czasem czujecie się kiepsko, nieswojo, nie wiadomo dlaczego (to przez pogodę?), a nad głową wiszą czarne chmury brudnych naczyń w zlewie. Ciężko w ten sposób odpocząć, oddychać, żyć. Taki permanentny, chroniczny bałagan dosłownie można wyczuć nawet w aurze człowieka – ponieważ przenika całe jego pole energetyczne. Po uporządkowaniu bałaganu negatywna, zablokowana energia… szybko się rozwiewa.
Oczyszczanie przestrzeni skupia się na usuwaniu trzech głównych blokad energetycznych: brudu, energii poprzednich mieszkańców (właścicieli przedmiotów) i bałaganu. Mistrzowie Feng Shui twierdzą, że wszystkie wydarzenia, które odbyły się w danym miejscu i słowa w nim wypowiedziane są zapisane w ścianach, meblach i przedmiotach. Wywierają one na nas głęboki wpływ. Bo o tym, że słowa mają wielką moc to już wiemy! Pisałam dla Was o tym w tym wpisie.
Aby skutecznie się oczyścić nie możemy pominąć oczyszczania przestrzeni. Na nic zda się kilkudniowy detoks spożywczy czy zmuszanie się do koktajlu z selera naciowego, jeśli nie uporządkujemy miejsca wokół siebie. Wszystkie czynności oczyszczające muszą się uzupełniać, w innym przypadku – odniesiemy słaby, lub nawet odwrotny efekt. Dla przykładu: jeśli jakiś przechodzień zostawi dziś na chodniku kilka śmieci, jutro w tym miejscu pojawi się więcej śmieci – bo dla innych przechodniów będzie logiczne, że właśnie to jest dla niech miejsce. A nawet najmniejszy bałagan po czasie staje się… jeszcze większy!
Co to jest bałagan i dlaczego musimy się go pozbyć?
Bałagan to przedmioty, które pozostają gdzieś porzucone w nieporządku. Mogą być to przedmioty jednej kategorii (jak na przykład ubrania) lub pozornie zupełnie do siebie nie pasujące rzeczy. Jeśli jednak przyjrzymy się im z uwagą, dostrzeżemy ich cechę wspólną – będą albo związane z jakąś bliską nam osobą, albo z ważnym wydarzeniem, albo będą pochodziły z tego samego miejsca lub daty. Oznacza to nic innego jak tylko to, że właśnie to wydarzenie jest tym, co w jakiś sposób stoi na naszej drodze do poczucia harmonii, spokoju lub szczęścia. Bałagan to też przedmioty nieużywane lub nielubiane, zaniedbane, upchnięte w nadmiarze w małej przestrzeni czy rzeczy niedokończone.
Przedmioty nielubiane i zaniedbane tworzą blokady energii, dlatego należy się ich pozbyć by poczuć fizyczną, psychiczną i duchową lekkość. Przecież rzeczy lubiane budzą w nas poczucie radości, dzięki czemu pozwalamy energii otoczenia swobodnie przepływać. Przedmioty zaniedbane nie mają własnego miejsca lub są pomieszane z innymi przedmiotami – a przecież wiedza o tym, gdzie co jest wiele nam w ciągu dnia ułatwia. 🙂
Ułożenie zbyt wielu rzeczy w jednym pomieszczeniu wynika czasem z ograniczonej przestrzeni domu czy mieszkania. Takie nagromadzenie sprawia jednak, że w tej przestrzeni zaczyna brakować powietrza. Niestety, często odczuwamy to jako ograniczenia we wszystkich dziedzinach życia. Watro więc pomyśleć, czego tak naprawdę już nie potrzebujemy….
Ważne jest również znalezienie w domu rzeczy niedokończonych, ponieważ mogą one mieć braki fizyczne, emocjonalne, a nawet duchowe. Niedokończone sprawy odzwierciedlają to, czego nie daliśmy rady dokończyć w życiu – chodzi zarówno o drobiazgi (urwany wieszak w łazience) jak i o duże sprawy (remont całego mieszkania).
Zaprowadzenie porządku w swoim domu czy mieszkaniu jest równoznaczne z zaprowadzeniem porządku w umyśle. Generalne porządki, takie wiosenne/ jesienne, albo symboliczne – to otwarcie nowego etapu w życiu. Uważajmy jednak, by nie popaść w skrajność! Nie latamy po domu z białą rękawiczką – nie o to przecież chodzi. Ale Wy na pewno doskonale to rozumiecie. Nieskazitelny, sztuczny, surowy, sztywny porządek nie posiada żadnej pozytywnej energii – jedynie stres i napięcie. A przecież nie na tym chcemy budować nasz „nowy rozdział”! 🙂
Jak bałagan wpływa na samopoczucie?
Wiele zależy od tego jakim typem osoby jesteś. Dla osób, które gromadzą przedmioty z natury bałagan może być… nawet powodem depresji, stanów lękowych, znużenia i braku witalności życiowej. Dla kogoś, kto ma wiele przedmiotów z racji osiągniętych sukcesów finansowych bałagan może stanowić blokadę w osiąganiu szczęścia rodzinnego. Dla tych, którzy wiele przedmiotów odziedziczyli po rodzicach czy dziadkach i nie chcą się ich pozbyć ze względów emocjonalnych bałagan stanowi nawrót do przeszłości i rozpamiętywanie tego, co było. A to niestety nie zawsze jest to dla nas dobre… o czym też już dla Was kiedyś pisałam w tym wpisie.
Reasumując, bałagan:
- powoduje zmęczenie, przygnębienie i apatię,
- przyczynia się do powstawania blokad w organizmie,
- może mieć wpływ na wagę ciała,
- wprowadza zamieszanie, dysharmonię, dezorganizację i chaos,
- wpływa na stosunek innych ludzi do ciebie
- wpływa na twój stosunek do samej siebie
- sprawia, że we wszystkich dziedzinach życia odkładasz zrobienie czegoś na później,
- ogranicza radość życia,
- sprawia, że ciągle sprzątamy by pozornie coś poukładać,
- zagraża zdrowiu – serio – namnożenie się roztoczy jest niebezpieczne, zwłaszcza dla dzieci
- stoi na drodze do dostrzeżenia spraw ważnych, istotnych,
- zabiera czas, który moglibyśmy przeznaczyć na fajne doświadczenia (spacer z rodziną lub kreatywną pracę).
Dlaczego gromadzimy przedmioty?
Możemy wyodrębnić kilka głównych powodów:
1.
Czasem dzieje się tak, że w podświadomy, zakamuflowany sposób chcemy… zamanifestować swój problem. Zamiast go w pełni nakreślić i się z nim skonfrontować, budujemy fizyczne „tamy” z przedmiotów. Jeśli gromadzimy rzeczy i panuje u nas bałagan to z całą pewnością oznacza, że wewnętrz nas istnieje jakiś powód, dla którego to zrobiliśmy. Owszem, czasem wynika to też ze wzorców wyniesionych z domu rodzinnego – jeśli panował w nim bałagan, nie widzimy w tym nic nadzwyczajnego. Nie jest to jednak tylko fizyczne przywiązanie do bałaganu, ale głębsze, wewnętrzne problemy rodzinne „okryte bałaganem”, jak „kożuchem’ – aby prawdy nie było widać. Z czasem ten problem niesiemy ze sobą jak „wirus” do swojego dorosłego życia….
2.
Gromadzenie rzeczy „na zapas” – oznacza wewnętrzny brak poczucia bezpieczeństwa, a czasem nawet poczucie zagrożenia. Co innego zakup chleba, który codziennie spożywamy i jest nam potrzebny, a co innego zakup sterty żarówek, gwoździ, prześcieradeł, obrusów czy lakieru samochodowego (bo był w promocji) nie mając samochodu… Takim osobom trudno jest pozbywać się przedmiotów, ponieważ wyrzucając coś tworzą w swoich głowach zupełnie bezsensowną, ale bardzo dramatyczną wizję scenariusza, w którym te właśnie przedmioty są niezbędnie potrzebne do życia, do przetrwania…
3.
Często jest tak, że mamy bałagan, bo wydaje nam się, że potrzebuje tego nasza osobowość. Wmawiamy sobie, że to jest nasza WOLNOŚĆ (bałagan de facto jest jej totalnym przeciwieństwem), nonkonformizm, bunt przeciwko społecznym zasadom („na złość mamie odmrożę sobie uszy”). Takie osoby stają się ofiarami, niewolnikami swojej błędnie rozumianej wolności – nie robią tego, co dobrze im służy, ale działają „na złość”, „na przekór”. Komu? Tak naprawdę tylko sobie…..
Bywa też tak, że za pomocą starych przedmiotów tworzymy swoją tożsamość, bo daje nam to poczucie… bezpieczeństwa. Zapominamy, że powinniśmy skupić się na prawdziwych emocjach i relacjach – aby dać szansę zaistnieć obecnej osobowości poprzez harmonizujące z nią istnienie. Niestety, często identyfikujemy się ze starymi przedmiotami odczuwając winę w stosunku do bliskich, gdy chcemy je wyrzucić. Przecież nie wyrzucamy miłości do kogoś lub wspomnienia czegoś, tylko stare przedmioty….
4.
Bywa też tak, że osoby, które posiadają dużo przedmiotów podświadomie usiłują ukryć poczucie wewnętrznej pustki. Za pomocą przedmiotów usiłują budować poczucie własnej wartości, szacunek do samego siebie – aby ukryć samoocenę. Przekonanie, że „im więcej – tym lepiej” jest również często efektem marketingu i mediów, które w sztuczny sposób tworzą zapotrzebowanie na przedmioty, które zupełnie nie są nam potrzebne!
Robiąc więc porządki warto więc zadać sobie pytania:
- Od jakich emocji uciekamy w bałagan lub w gromadzenie przedmiotów?
- Czego się boimy?
- Czego nie chcemy zapomnieć/odpuścić?
- Dlaczego nie chcemy zmiany?
- Po co blokujemy swój własny rozwój?
Odpowiedzi mogą okazać się proste, a jednak bardzo odkrywcze i… zmieniające naszą przyszłość! 🙂
Jak skutecznie przekonać się do sprzątania?
Podkreślam raz jeszcze – ten tekst nie jest ani o etyce, ani o normach społecznych, ani o tym co wypada a czego nie wypada robić. Nie jest o tym, że „nie ładnie” jest mieć w domu bałagan. Odkrywa trochę szersze prawdy o nas samych. Ale – można to wszystko zignorować! 🙂 Możesz przecież pozwolić działać naturze – zostawić sprzątanie swoim spadkobiercom… 🙂
Jest tez inna alternatywa – możesz wziąć się w garść i posprzątać samodzielnie, a przy okazji naprawdę ZOBACZYĆ SIEBIE i swoje ŻYCIE.
Najtrudniej jest oczywiście zacząć, przełamać lenistwo i głos wewnętrznego sabotażysty, który jest w każdym z nas. Każdą podróż zaczyna się od pierwszego kroku, więc nie myśl o ogromie pracy, który jest przed Tobą, ale po prostu zacznij. Od pierwszego kroku. Tak po prostu. Wyobraź sobie, że potrzebujesz ODDECHU, PRZESTRZENI, PRZEPŁYWU energii. – musisz więc pozbyć się wszystkich niepotrzebnych rzeczy. Koniec kropka.
Przydadzą Ci się na pewno pudła lub duże worki na: śmieci, rzeczy do naprawy, rzeczy na wymianę (do przetworzenia, oddania komuś, sprzedaży), rzeczy przechodnie (które ułożysz w innym miejscu) i rzeczy, z którymi jeszcze nie wiesz co zrobić. Trochę tego za dużo – sama to uprościsz zgodnie z Twoimi potrzebami!
Zasady skutecznego sprzątania:
- Najważniejszy jest dobry nastrój – to nie jest „kara”, jakiś okropny obowiązek, ale OKAZJA, abyś zrobiła coś dobrego dla siebie. Poszukaj więc w sobie entuzjazmu i pasji. Nie chodzi mi o szukanie w sobie pasji do sprzątania, ale PASJI DO ŻYCIA – trzeba zrobić to, co konieczne, aby to życie było FAJNE, przyjemne, miłe. Przecież nie jesteśmy tu za karę! 🙂
- Działaj więc w swoim własnym tempie, ale zwróć uwagę, by każdą czynnością robić choćby minimalny postęp (wyrzucenie w szafy WSZYSTKICH rzeczy również się do niego zalicza). 🙂
- Nie analizuj zbyt długo i nie pozwól by wciągnęły Cię wspomnienia związane z przedmiotami. Uważaj na poczucie winy. Po prostu wyrzucaj wszystko, co nie jest Ci potrzebne! Kieruj się pierwszym impulsem. Im dłużej będziesz się zastanawiała, tym będzie trudniej!
- Nie zasłaniaj się teorią, że jesteś zbyt zajęta – znalazłaś dość czasu, by zrobić bałagan i zgromadzić niepotrzebne rzeczy, możesz też więc spokojnie znaleźć czas, by się tego pozbyć.
- Nie zasłaniaj się stresem – sprzątanie to jedna z najlepszych terapii! 🙂
- Każdy moment na rozpoczęcie sprzątania jest dobry, ale wiosną i późną jesienią, w okresie przedświątecznym nasz instynkt podświadomie nakłania nas do sprzątania, wysyłając różnorakie sygnały – otwórz się na nie!
- Zamień słowa z „powinnam” na „chcę”.
- Nie nastawiaj się na jakąś konkretną ilość godzin, które przeznaczysz na sprzątanie.
- Nie wrzucaj rzeczy do pierwszego lepszego pudła – naucz się sortować. Od razu wrzucaj je do odpowiednio oznaczonych pudeł lub worków.
Nie jesteś pewna, czy dany przedmiot jeszcze Ci się przyda? Zadaj sobie trzy pytania, aby to sprawdzić:
- Czy Twój poziom energii podnosi się kiedy patrzysz na ten przedmiot lub o nim myślisz?
- Czy go po prostu lubisz i czy uważasz że jest piękny?
- Czy jest Ci potrzebny, czy używasz go do czegokolwiek, jak długo leży nieużywany?
Porządkowanie przedmiotów
Często bardzo kurczowo trzymamy się na przykład książek. Jeśli nie jesteśmy w stanie pozbywać się ich regularnie może nam braknąć w życiu miejsca na nowe pomysły, idee i zmianę stosunku do świata, bo książki właśnie to symbolizują. Gdy mamy ich zbyt wiele na półkach popadamy w rutynę i otaczamy się „starą” energią. Dobrze jest pozbyć się podręczników, z których wyrośliśmy, powieści, które odłożyliśmy na półkę po przeczytaniu kilku stron. Książki odkładajcie w jedno miejsce, a potem je oddajcie – na przykład do najbliższej biblioteki. Na pewno się komuś przydadzą! Ja właśnie ostatnio oddałam do biblioteki wszystkie swoje książki z okresu, gdy byłam w ciąży. Są wartościowe i jestem do nich bardzo przywiązana, ale chcę, by dobrze służyły innym osobom – takim, które teraz potrzebują ich zdecydowanie bardziej niż ja! Niech wiedza płynie dalej!
Nie kolekcjonuj z uporem maniaka starych czasopism i gazet. W dzisiejszych czasach jest tyle informacji, że trzeba działać wybiórczo. Dobrze jest uczyć się codziennie czegoś nowego. 🙂 Oczywiście nie ma nic złego w zbieraniu wycinków! Sama to robię, ale bardzo ważne jest by regularnie je segregować i aktualizować. Jeśli przeczytałaś już jakieś czasopismo oddaj je komuś, kto jeszcze tego nie zrobił.
Na pewno w Twoim domu znajdują się pamiątki ze ślubu, pierwszych wakacji, karty bożonarodzeniowe itp. Nie trzymaj ich na wieki. Zatrzymaj tylko te ulubione, a resztę wyrzuć.
Koniecznie zadbaj o swoje miejsce pracy. Uporządkuj swoje biurko i przestrzeń wokół niego. Zorganizuj na nim pustą przestrzeń – praca w takim środowisku jest bardziej produktywna i przynosi większą satysfakcję. Porządek na biurku to uporządkowany umysł, a tylko taki jest twórczy i otwarty. Dotyczy to również dysku Twojego komputera! Zrób na nim porządek, zacznij od pojedynczych katalogów – choćby codziennie, po kilka minut. Duże, ale długo nieużywane rzeczy wrzuć na dyski przenośne, posegreguj foldery, nadaj im nazwy z datami. To niesamowite, jak to pomaga! 🙂
Nie otaczaj się papierami – regularnie, na przykład raz w tygodniu wyrzucaj wszystkie niepotrzebne papiery (notatki, karteczki, paragony, listy). Staraj się nie robić notatek na luźnych karteczkach, raczej zapisuj wszystko w notesie lub komputerze. Nie rób ze swojego domu czy wydzielonego miejsca pracy tablicy ogłoszeniowej – samoprzylepne karteczki często przestają na nas działać, bo po prostu ich nie zauważamy, wprowadzają tylko zamęt w umyśle.
Porządkowanie pomieszczeń
Przed świętami zrób porządki w szafkach w kuchni, nie zapominając o lodówce i zamrażarce. Bez tego święta zamienią się w koszmar… A jeśli masz spiżarnię, potraktuj ją jako część kuchni i od razu zrób tam porządek. Zrób listę brakujących rzeczy, ale takich naprawdę brakujących 🙂 i zaplanuj ich zakup.
Jeśli dużo gotujesz i dużo czasu spędzasz w kuchni, tak jak ja, to robienie zapasów jest zrozumiałe. Kasze, makarony, ryże, fasola czy inne ziarna zawsze mam w nadmiarze. Jeśli gotujesz sporadycznie, to nie kupuj więcej niż jedno opakowanie danego produktu…
Jeśli nie kuchnia, to salon może być sercem domu! Dobrze jest, jeśli lubią w nim przebywać razem wszyscy domownicy i dlatego powinniśmy zadbać, aby energia nie przemieszczała się tam zbyt szybko. Punktem centralnym salonu może być przedmiot symbolizujący coś ważnego dla wszystkich domowników. Ja wszędzie robię „miejsca mocy” z pozytywnymi symbolami i świecami. W salonie oczywiście również.
W sypialni głównie odpoczywamy – nie powinniśmy trzymać w niej komputera, telewizora czy na przykład… prania. 🙂 Regularna zmiana pościeli na czystą zapewni nam świeżość… snów. Nie należy nic trzymać pod łóżkiem, a jeżeli łóżko ma szuflady – powinna się tam znajdować czysta pościel lub pledy, zapasowe poduszki, a nie stare dokumenty, pamiętniki czy inne pamiątki z przeszłości! Dobrze jest też ograniczyć ilość dekoracji w sypialni – ich nadmiar powoduje chaos i sprawia, ze wypoczynek i regeneracja stają się… niemożliwe.
W łazience nie powinniśmy trzymać zbędnych pojemników z kosmetykami, a pełne – dobrze jak stoją zamknięte w czystych szafkach. Tutaj nie przeszkadza już aż tak bardzo mnogość przedmiotów (ale tylko ładnych!), ponieważ w łazience codziennie „spłukujemy” z siebie wrażenia dnia codziennego. Dlatego czysta łazienka powinna być dla nas świetne miejsce do medytacji. 🙂
Bardzo ważny dla przepływu energii w całym domu jest porządek w korytarzach. Najgorsze są przeszkody, które musimy omijać lub kiedy musimy się schylać, by przejść pod jakąś dekoracją – należy je usunąć, by energia mogła swobodnie przepływać. Elementem wszechobecnym w korytarzach są z kolei drzwi, które odzwierciedlają nasz stosunek do świata (z zewnątrz) i do własnego życia (od wewnątrz). To właśnie przez nie wpływa i wypływa energia i powinien wokół nich panować porządek (zwłaszcza przy drzwiach frontowych), dlatego nie powinniśmy nic wieszać na klamkach ani z tyłu drzwi.
Piwnica i wszelkiego rodzaju schowki, magazyny po domem, jako, że symbolizują przeszłość i podświadomość, powinny być uporządkowane i systematycznie „odgruzowywane”. Zagracona piwnica obrazuje nierozwiązane minione problemy, a przecież nie chce tego czuć nikt z nas! Analogicznie rzecz ma się ze strychem – zagracony ogranicza wyższe aspiracje i możliwości, a bałagan na nim powoduje fałszywe ograniczenia i zamartwianie się przyszłością. Aby być tu i teraz posprzątajmy więc piwnice i strychy!
Niektóre niepotrzebne przedmioty w domu są dużych rozmiarów i tak już do nich przywykliśmy, że nauczyliśmy się omijać je wzrokiem. Duże przedmioty to duże zaburzenia i blokady energetyczne. Czasem po prostu nawet bardzo duży dom jest za mały na tak duże przedmioty, dlatego dobrze jest znaleźć kogoś, kto przyjmie te meble – za niewielką opłatą lub całkowicie za darmo. Jeśli nie znajdziesz nikogo takiego, rozbierz meble na kawałki i wynieś na śmietnik.
Bałagan i rodzina
Bałagan w naszych domach ma odzwierciedlenie w stosunkach rodzinnych. Im więcej dobrej energii w domu tym więcej szczęścia, kreatywności i miłości wśród członków rodziny. Gorzej, kiedy nasi domownicy nie są, tak jak my, do końca przekonani do porządkowania przestrzeni. Dobrze jest wtedy wzbudzić w nich motywację uświadamiając szkodliwość bałaganu i pokazać, że „nie taki diabeł straszny jak go malują” poprzez rozpoczęcie sprzątania – domownicy zapewne po czasie dołączą. W ten sposób dajemy też przykład naszym dzieciom – a kiedy one pojawiają się na świecie, bałagan namnaża się błyskawicznie. 🙂 Doskonale wiem o tym jako mama czterolatki, która potrafi zrobić totalny bałagan w ciągu zaledwie kilku chwil! Dlatego tak ważne jest, aby od początku uczyć malucha sprzątania i porządkowania przestrzeni wokół siebie. Na początku stawia opór, to oczywiste, ale z czasem taka współpraca staje się powodem do dumy. A to wzmacnia w dziecku wiarę w swoje możliwości i pozwala mu rozwijać kreatywność.
Im dziecko jest starsze tym coraz mniej interesuje się porządkami – chaos i nieporządek w pokoju nastolatka to standard, który odzwierciedla wewnętrzną burzę i zamieszanie, charakterystyczne dla okresu dojrzewania. Dlatego tym bardziej powinniśmy od najmłodszych lat uświadamiać dziecko, co niesie ze sobą bałagan i jak bardzo przeszkadza w osiąganiu spokoju ducha, radości i szczęścia.
Dlatego niezależnie od wieku naszych dzieci – nie poddawajmy się! Nie jest łatwo, ale damy radę! 🙂 Najważniejsze jest, aby mama pozbyła się ze swojego życie i ze swojej przestrzeni wszystkiego, co ją ogranicza, zatrzymuje i „dołuje”, a wtedy energia całej rodziny po prostu popłynie. Obiecuję!!!! 🙂
Trzymam za Was kciuki i życzę radosnego „detoksu” domowej przestrzeni! 🙂
Polecam literaturę:
- Katarzyna Kędzierska „Chcieć mniej. Minimalizm w praktyce”.
- Karen Kingston, „Feng Shui. Jak pozbyć się bałaganu ze swojego życia”
Świetny wpis. Ja zauważyłam, że w robieniu porządku najważniejszy jest ten pierwszy krok… Ale potem dzieje się magia. Bo kiedy uporządkujemy już przestrzeń, nagle idziemy dalej i chce nam się wszystko przygotować na następny dzień. Sami dobrze wiemy, jak świetnie rozpoczyna się dzień, kiedy nie musimy nerwowo szukać bluzki do ubrania albo w pośpiechu jej prasować.. Taka mała organizacja dnia codziennego nikomu nie szkodzi i daje przestrzeń na radość i wdzięczność choćby za kubek z kawą i mlekiem o poranku ( tak, pije i kocham ją;;)). A moja dusza czuje się radośniejsza.
Już nie mówię o korzyściach dla naszej kondycji i ciała…
Agnieszko, zwracam się do Ciebie tak, ponieważ po lekturze Twojej ostatniej książki czuję się Twoją dobrą znajomą…
Chcę Ci właśnie teraz podziękować za wszystko czym się ze mną podzieliłaś tam i również tutaj. Podobnych komentarzy masz prawdopodobnie ogromną ilość ale rzeczywiście „spotkałam Cię” we właściwym momencie mojego życia. Jest też kilka podobieństw: wychowanie w wierze i życie z nią, Nowy Jork, joga, nieoczekiwane ale w głębi duszy upragnione dziecko „po 40-tce”, przebudzenie. Żałuję, że moje przebudzenie odbywa się dopiero teraz ale i tak pięknie to wszystko zagrało. Bardzo Ci dziękuję, że wlałaś pewną dozę spokoju w moje serce. Zawsze, bowiem zmagałam się z pewnym dysonansem; bardzo chciałam rozwijać swoją relację z Bogiem ale nie do końca umiałam wpasować się w panującą i obowiązującą konwencję. Uwielbiam jogę (choć tymczasem nie praktykuję), interesuje mnie praca z podświadomością, wierzę w energię, o której piszesz. Duch to dla mnie najważniejsza sfera życia. Zawsze jednak czułam się odmienna od otoczenia, nie pasująca do żadnej z funkcjonujących grup. Dałaś mi jednak oddech i umocniłaś wiarę, że należy szukać własnej drogi wewnętrznego rozwoju. Och… tyle mam jeszcze do napisania ale na forum nie chcę 🙂
Ps. Co do porządków – to Twoja książka właśnie służy mi za fantastyczny odkurzacz! Jestem w trakcie – jest adwent!
Pozdrawiam Cię i błogosławię
Ula
…A tak liczyłam na Twoją odpowiedź….
Szkoda.
Agnieszko, jakze mnie zmotywowalas, moje mieszkanie bardzo potrzebuje gruntownego uporzadkowania, poukladania a i do wyrzucenia niemalo sie znajdzie. Trwanie w niekorzystnej, nieodpowiedniej, zlej po prostu sytuacji osobistej, powoduje brak energii do czulego zajecia sie domem, zbieram i motywuje sie do tego od dawna, ale idzie mi to b. slabo. Twoj artykul jest wiatrem w moj smetnie opuszczony zagiel, dzieki?????ps. W jednym ze starych postow wspominalas o „ksiazce na cale zycie” Sekret szczescia” Kto jest autorem? B. prosze o inf. A moze ktoras z Was kochane czytelniczki to wie? Pozdrawiam bardzo serdecznie???
Sekret szczęścia Marci Shimoff, chyba o tą książkę chodzi
Pozwolę sobie odpowiedzieć, autorką tej książki jest Marci Shimoff:-). Też myślę o tej książce i poprosiłam o nią Gwiazdora:-). Podaję też link z wpisem Pani Agnieszki odnośnie tej lektury:
https://agnieszkamaciag.pl/sekret-szczescia/
Pozdrawiam ciepło.
Sekret szczescia to książka Marci Shimoff :))
Dzień dobry Pani Barbaro,
przypuszczam, że chodzi Pani o książkę, o której Pani Agnieszka pisała w tym poście:
https://agnieszkamaciag.pl/sekret-szczescia/
Pozdrawiam serdecznie i życzę przyjemnej lektury. Sylwia
Książka Marci Shimoff oraz Carol Kline „Sekret szczęścia. 7 fundamentów życiowej radości.”
Pozdrawiam. 😀
Bardzo dziękuję za ten wpis. Niesamowicie motywujacy. Kiedyś czytałam książkę „Twoje mieszkanie a Twój charakter” Józefa Onoszko. Także polecam.
Ja długo nie mogłam się zabrać za porzadki bo wiedziałam, że jak zabraknie zbędnych rzeczy czyli rozpraszaczy to będę musiała skonfrontować się z realnymi problemami. Myślę, że gromadzenie rzeczy ma na celu maskowanie prawdziwych problemów, chowanie się za murem z ubrań czy mebli. One zabierają czas i pozwalają nie myśleć. Na szczęście znajduję w sobie odwagę żeby swoją przestrzeń budować świadomie, a ten wpis pozwolił mi postawić kolejny krok. Pozdrawiam ciepło.
A ja mam zupełnie odwrotnie 🙂 Regularnie patrzę co by tu jeszcze zutylizować. Ale przyznaję, że to nawyk wypracowany po kilku latach. Pierwszy raz wielkie sprzątanie po depresji – od razu było mi lżej i od tego czasu z coraz większą częstotliwością robiłam rekonesans przedmiotów wokół mnie. Teraz kiedy moje życie się oczyściło, trochę się zagracam od nowa, ale świadomie – po lekturze „Pełni życia” stworzyłam miejsce mocy z Aniołem Stróżem i kominkiem z głową Buddy 🙂
Od siebie polecam książkę Marie Kondo.
A może Agnieszko napisałabyś coś o Feng Shui w domu? Mogę o tym poczytać sama, ale lubię „Agnieszkowe” podejście do tych spraw 🙂
Agnieszko, rozpoczęłam gruntowne porządki pozbywając się rzeczy dawno nie używanych. Systematycznie, pomieszczenie po pomieszczeniu. Dopadło mnie jednak zwątpienie i opadłam z sił. Weszłam na Twojego bloga i…… przeczytałam ten tekst jak specjalnie dedykowany list. Czuję teraz, że to, co rozpoczęłam ma głębszy sens . Dziękuję! ?
Bardzo fajny, mądry i potrzebny wpis 🙂 chciałabym bardzo traktować takie porządki jak detoks, jak swego rodzaju oczyszczenie, jako coś przyjemnego, a nie przykry obowiązek, ale niestety mój perfekcjonizm mi na to nie pozwala, chociaż z nim walczę. Ostatnio kolejne podejście – porządki przedświąteczne i już na wstępie się zaczęło… Mam kłopot z jednym aspektem, który został tutaj poruszony, mianowicie – za bardzo się wczuwam, skupiam, za dużo analizuję. Sprzątanie, które zwykłemu człowiekowi zajęłoby godzinę mi zajmuje cały dzień. Chciałabym czasem przejść przez pokój tak na szybko, pochować ubrania do szafy, inne schować do kosza na brudy, wyrzucić śmieci, odkurzyć i koniec. Ale nie, ja każde ubranie MUSZĘ dokładnie obejrzeć czy nie przyczepił się jakiś paproch, czy nie ma na nim sierści mojego psa lub mojego włosa itp. Podobnie ze śmieciami, nie mogę ich tak zwyczajnie wyrzucić. Muszę sprawdzić czy na pewno idą do właściwego kontenera, czy są opróżnione, czy nie przydadzą mi się do czegoś, nie zainspirują, nawet zwykłe papierki po cukierkach z jakimś motywem oglądam i oceniam pod kątem ich przydatności do jakiegoś DIY… Staram się z tym walczyć, ale na razie to walka z wiatrakami. Nawet terapia szokowa, czyli wyrzucanie wszystkiego jak leci nic nie dała. Potem resztę dnia biłam się z myślami jak to zostało niestarannie zrobione. Wiem, że nadmierna kontrola nie jest dobra, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu jak mawiają moi znajomi 🙂 wiem, że powinnam czasem dać popłynąć życiu, tłumaczę sobie, że gdyby wszyscy się tak wczuwali w obowiązki domowe jak ja to nie mieliby czasu żyć, nie mieliby czasu dla dzieci, dla siebie, na hobby itp. Czasem to pomaga, ale nie na długo. Walczę z tym moim paskudnym natręctwem z nadzieją, że wygram, ale czasem myślę, że chyba przydałby się dobry psycholog… Pozdrawiam Cię Agnieszko i czytelników
Autorka ksiazki „Sekret szczescia” jest Marci Shimoff. Bardzo polecam. Dziekuje Agnieszko za kolejne swietne i przydatne informacje, dziekuje za wszystko, za to ze jestes i dzielisz sie z nami madrymi przemysleniami i wiedza. DZIEKUJE.
ps. Bardzo chcialabym sie dowiedziec twojego zdania na temat suplementacji witaminy D, szczegolnie teraz w okresie zimowym tak bardzo jej brakuje.
Kochana pani Agnieszko !!!
Jak zawsze wpis cudowny, ciepły, inspirujący. Właśnie jestem na etapie sprzątania i rzeczywiście to o czym piszesz ma sens, sprawdza się. Za każdym razem kiedy zaczynam jakiś nowy etap w życiu, zabieram się za porządki, czuję taką potrzebę. Zamykam pewien etap w swoim życiu i aby przejść dalej muszę zamknąć rozdział poprzedni a to się chyba zawsze wiąże z oczyszczeniem i wyrzuceniem tego, co już było, minęło, aby nas to nie blokowało.
Dziękuję za wszystkie dobre rady, za cudowną energię, którą przesyłasz do nas, ja to dosłownie czuję ! Tak samo jak ćwicząc jogę codziennie rano przy pomocy Twojej płyty, czuję energię, która się tworzy podczas tych ćwiczeń.
Pani Agnieszko robisz kawał dobrej roboty dla nas kobiet, za co dziękuję Ci z całego serca.
Pozdrawiam cieplutko, Beata.
Dziewczynki damy radę. Zostały 3 tygodnie i posprzątany te nasze chałypy na błysk, wyrzucając wszystko co niepotrzebne i poukładamy na swoje miejsce całą resztę, bo to my tworzymy DOM. Gdy wróciłam z ostatnich warsztatów z Agnieszką w listopadzie, mój 7-letni syn powiedział: „Mama ty nie możesz nigdzie wyjeżdżać. Dom bez Ciebie jest bez życia!” Później się dowiedziałam, że jak mnie nie ma to nic się nie gotuje, nic nie pachnie, pralka się nie pierze… W nas siła, w nas życie naszego domu. Agnieszko nieustannie dziękuję Ci za wszystko, za wiatr w żagle mojego życia. A teraz za mobilizację do posprzątania mojego mieszkania/życia. Ściskam gorąco!
jak zwykle świetny wpis. fantastycznie potrafisz mnie Agnieszko zmotywować. Uswiadamiasz wiele rzeczy, na któe nie zwracamy uwagi. prosze tylko o wiecej mantr, które polecasz bo naprawde działają!!!. Wiele osób wokół podsmiewuje sie ze mnie a ja uparcie dązę do….samej siebie. pozdrawiam
Pani Agnieszko
w domu mam raczej porządek. Muszę popracować nad strychem i piwnicą. W komentarzu pod poprzednim postem napisałam iż w pierwszy poniedziałek adwentu był pogrzeb mojego męża. Mam w szafach jego rzeczy. Nie mogłam się zabrać za uporządkowanie ich. Tragiczna, bardzo szybka i zbyt wczesna śmierć męża sprawiła mi ogrom bólu i nie potrafię nawet otworzyć jego części szafy. Mąż był pasjonatem motorów i nawet nie zaczęłam nic mówić o ich sprzedaży to córka (11 lat) sama zaznaczyła iż jeden musi zostać bo był taty ulubiony. W myśl Pani rad wszystko to blokuje naszą energię. Ale ja nie potrafię przez to przebrnąć. Moje życie się zawiesiło.
Ewa
Ewo, zapewne przeżywasz teraz najtrudniejsze chwile w swoim życiu….
Porządki, o których pisze Agnieszka zapewne nie dotyczą rzeczy, które należały do ukochanej osoby, która niedawno odeszła. W moim przypadku żałoba trwała rok. Musiało minąć pierwsze Boże Narodzenie bez tego, który odszedł, potem pierwsza wiosna, pierwsze lato…. aż minął rok i można było wszystko zacząć na nowo. I dopiero wtedy był czas na porządki i podział na rzeczy do oddania i pozostawienie pamiątek.
Pani Ewo,
Bardzo Pani współczuję… Jak mówią, czas leczy rany. Mąż odszedł zbyt wcześnie, ale nie straciła go Pani na zawsze. Śmierć jest rozłąką…ale nie wieczną rozłąką. Spotkacie się ponownie w odpowiednim czasie. W momencie gdy umarł mój tata, po pewnym czasie w modlitwie dziękowałam za jego piękne życie, za wszystkie piękne chwile, które razem spędziliśmy. To dodawało mi otuchy. Jeżeli chodzi o rzeczy męża być może jest jeszcze za wcześnie, by się ich pozbywać… Musi to Pani zrobić w momencie, kiedy będzie Pani gotowa.
Trzymaj sie kochana, kiedys i Tobie zaswieci slonce. Musisz byc silna , ja tez to kiedys przeszlam i wiem co to znaczy dlatego sciskam mocno.
Wbrew pozorom, zły humor (delikatnie mówiąc) może się wspaniale przyczynić do oczyszczenia przestrzeni. Mam na myśli przestrzeń materialną, szczególnie tę, z którą trudno się rozprawić – rzeczy, w stosunku do których od dłuższego czasu mamy wątpliwości, przedmioty, które darzymy sentymentem, a jednocześnie czujemy pewien przypisany im ciężar (fizyczny i psychiczny). W stanie takiej „złości” odczuwamy mniejsze przywiązanie do rzeczy materialnych, łatwiej się ich pozbyć („krótka piłka” ). Oczywiście nie można popadać w skrajności (w złości też łatwiej przechodzą nam przez usta słowa, których później żałujemy – nie chcemy kolejnego dnia obudzić się w ogołoconym domu…). Każdą energię można odpowiednio spożytkować.
Właśnie dziś sobie uświadomiłam, że niepotrzebnie trzymam w kuchni zapasy kasz, makaronów itp. Niektóre rzeczy mam, bo wydawały mi się związane ze zdrowym trybem życia, inne – bo tak dobrze mieć zapasy w domu. A wcale nie! Szafkę otwieram z niechęcią i przeraża mnie myśl o przegrzebywaniu się przez groch i fasolę.
Mam nadzieję, że w grudniu zjemy te zapasowe rzeczy i że w kolejnym roku będzie łatwiej panować nad przestrzenią i porządkiem.
Pani Agnieszko
Dziękuję za wszystkie motywujące teksty. Kiedy trafiłam na Pani bloga byłam na początku zmian w moim życiu po wielu zakrętach ( utrata pracy przez męża, depresja, problemy finansowe, oddalenie się od siebie….i wszystkie skutki tych zdarzeń – głównie trudne, bolesne ). Przez cały ten czas starałam się utrzymać naszą rodzinę w całości, zjednoczoną, kochającą….było mi ciężko, spadło wiele na moje barki . Byłam nadal kochającą żoną, mamą pełną uczuć i cierpliwości, która obdarzała wszystkich w domu spokojem, a potem wszystko wypłakiwałam w poduszkę, w samotności żeby nikt nie widział. Starałam się zachować wszystko sprzed tych trudnych zdarzeń. Wszystko, aby przetrwać, aby rodzina się nie rozpadła, aby zacząć budować od nowa…..W pewnym momencie zabrakło mi pomysłu jak dalej TO moje postępowanie wzmocnić, siebie wzmocnić ….i trafiłam na Pani bloga, który dodał mi sił, zainspirował, napełnił nowym, innym spokojem, radością. A potem na „Pełnię życia”, którą mam zawsze pod ręką. Zaczęłam nowe zmiany – medytuję, słucham i śpiewam mantry, modlę się do Archanioła Michała za męża, synów, dom , za siebie…..zaczęłam wcześnie wstawać żeby przed pracą wykonać ćwiczenia z jogi. Wszystko działa…….Zbliżyliśmy się z mężem powtórnie ( zawsze byliśmy przyjaciółmi takie porozumienie dusz rzadko spotykane, od tego się zaczęła nasza wędrówka razem zwana życiem ), moja pogoda ducha wypełnia dom, na ustach gości radość, a w sercu optymizm, uśmiecham się do synów ( wspaniali chłopcy pracowici, uczynni, zdolni, jesteśmy z nich tacy dumni )…i tak dalej i tak dalej. Nie mogę się doczekać, aż mój optymizm wiosną przez otwarty taras wyjdzie do ogrodu. Jest jeszcze miłość, którą czaruję w kuchni posiłki dla rodziny, a wkrótce piękny czas Świąt Bożego Narodzenia….będzie optymistycznie, radośnie, w jedności. Wszystko co Pani napisała działa …już działa na mnie , na moich bliskich….na innych chyba też bo słyszę nieraz, że jakaś radość, ze mnie bije, piękno, coś trudnego do określenia przez te osoby….Dziękuję Pani Agnieszko, że stanęła Pani na mojej drodze właśnie w tym momencie, kiedy nie wiedziałam już dokąd iść…przytulam Panią
Pani Lucyno, wzruszył mnie Pani wpis, tak pięknie pisze Pani o swojej Rodzinie. Siła jest Kobietą.
Życzę dużo miłości, zdrowia i zgody dla Pani.
Agnieszko, wspaniały i mądry wpis. To wszystko jest niby proste i banalne, a jednak warto nazwać czasem rzeczy po imieniu. Bardzo zle sie czuję w balaganie, ale teraz mam malutkie dziecko i niestety rzeczy przybywa – mata, bujaczek, wózek, zabawki, których jest coraz więcej. Gdy cały dzień jestem w córką w tym chaosie, mam dosyć wszystkiego. No ale co poradzić, jak nad tym zapanować? Przecież mała potrzebuje tych rzeczy… Swoją drogą, pokażę Twój artykuł mężowi- może w końcu mnie zrozumie ?
mam dwójkę dzieci i np: wózka prawie nie używałam, dziecko w nim spało jak nie miało jeszcze łóżeczka, bujaczek?? może zaproponuję chustę w której i się pobuja, i poprzytula, i zastąpi wózek na spacerach.
czy naprawdę dzicko potrzebuje tych wszystkich rzeczy czy nam sie tylko wydaje, że ono ich potrzebuje????
Mam trójkę dzieci, i ciągle od nowa się uczę, że dzieci tego wszystkiego nie potrzebują. Zacytuję znanego architekta: ” mniej znaczy więcej”. Warto o tym pamietać, szczególnie przy dzieciach, aby nie zatracić się w nadmiarze zbędnych gadżetów. Serdecznie pozdrawiam:)
Agnieszko Kochana, czytam Twojego bloga i książki. Niedawno kupiłam płytę DVD z ćwiczeniami Joga o poranku. Czy myślisz może o wydaniu kolejnych płyt z ćwiczeniami jogi?
Zgłaszam zdecydowaną potrzebę kolejnych ćwiczeń z Tobą i myślę, że nie jestem jedyna;)
Pozdrawiam ciepło i serdecznie
Renata
Również dołączam się do prośby o dalsze częsci płyt z jogą :)))
Pani Ilono
Dziękuję za słowa wsparcia i ciepłe życzenia, które skierowała Pani do mnie. To miłe usłyszeć i utwierdzić się w przekonaniu, że Rodzina, Miłość, Jedność są najważniejsze. Moje zwierzenia w TYM miejscu pojawiły się nieprzypadkowo. Wierzę że pomogą też innym kobietom ( może nielicznym mężczyznom tutaj zaglądającym ) w trudnych chwilach. Przekonają, że warto walczyć o siebie, o bliskich., o miłość, radość, spokój….tak jak Pani napisała Siła jest Kobietą ( Ja i czterech mężczyzn w domu to najlepszy dowód 🙂 …dodała mi Pani Sił i Wiary ( Kobieta Kobiecie – to już MOC ). Tak jak Pani Agnieszka pozwoliła mi uwierzyć, że „wszystko jest po COŚ”, jednakże nie należy cierpieć, smucić się tylko płynąć rzeką życia, słuchać serca, być wdzięcznym, kochać siebie i innych, modlić się, szukać w sobie spokoju, być po prostu dobrym człowiekiem, a wszystko wróci ze zdwojoną siłą. Ja w TO uwierzyłam i TO się dzieje……czego życzę Pani i wszystkim dziewczynom, które szukają tutaj swojej drogi, wsparcia, które zwątpiły, że można jeszcze cokolwiek zrobić, uratować, ale również Tym, które są szczęśliwe, spokojne, spełnione, bo mają CO pielęgnować.
Przytulam Panią serdecznie i Wszystkich tutaj w tym magicznym, adwentowym czasie 🙂
Słucham właśnie pięknej mantry w wykonaniu Snatam Kaur, czytam komentarze i mam ogromna potrzebę powiedzieć Wam…że jesteście cudowne i kochane! Wszystkie. I to wszystko, spokojnej nocy.
Bardzo, bardzo dziekuje waszystkim za podanie autorki Szmaku szczescia ???
Pani Agnieszko, to co teraz piszę nie ma żadnego związku z tym wpisem na blogu , ale ponieważ nie posiadam Instagram-a , ani Facebook-a nie mam gdzie przekazać pani , że jej książka „Pełnia życia” ( którą właśnie skończyłam dziś czytać ) zajmie główne miejsce w moim „miejscu mocy”. To tak niezwykła książka , pełna miłości, wiary i „niezwykłości” , że nie wyobrażam sobie, aby było inaczej.
Bardzo pani dziękuję . Za wszystko.
Beata
u mnie ciężko jest z tym bałaganem… musze przyznać, że robiłam kilka podejść, ale chyba się poddałam, już zawsze będę bałaganiarą
Witam
Pani Agnieszko latem tego roku zaczęłam czytać Pani bloga, zakupiłam również wszystkie książki. Po ich lekturze coraz bardziej dojrzałam do zmiany (to już gdzieś we mnie kiełkowało) . Odrzuciłam wszystkie złe myśli, zaczęłam myśleć tylko pozytywnie, tylko takie myśli dopuszczałam do siebie. I z całą stanowczością muszę powiedzieć, że to działa – pozytywne myślenie, modlitwy i stał się cud, po latach oczekiwań mój mąż dostał nową nerkę. Zaczynamy żyć od nowa, bez dializ, w zdrowiu, radości i ogromnej wdzięczności, której nie da się ubrać w słowa. Mój mąż narodził się na nowo a ja razem z nim. Dziś już wiem, że nie warto tracić energii na rzeczy nieistotnie, na rozpamiętywanie. Trzeba żyć tu i teraz, trzeba wierzyć, że dostanę od życia tylko to co najlepsze. Zamierzamy żyć „pełnią życia”. Dziękuję, że Pani jest, że pisze. To fantastyczne, że w tym naszym pędzie można jeszcze spotkać takie osoby jak Pani, nawet jeżeli jest to spotkanie tylko na stronach Pani książek czy blogu. Pani ostania książka mnie oczarowała. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
Ach, Alu, jak wspaniale. Zdrowia dla Was, radości i cudownego życia!
Pani Agnieszko,
na Pani bloga trafiłam gdzieś na początku tego roku, poszukiwałam sposobów na podniesienie odporności, alternatywnych metod leczenia, naturalnych sposobów na infekcje. Na początku się zachwyciłam, zaczęłam wprowadzać Pani sposoby, przepisy i…….. jakoś z czasem sobie odpuściłam, bo przyszła wiosna, lato, dużo czasu na zewnątrz, mało na internet. Ale jakoś cały czas miałam Panią z tyłu głowy. Nie jakoś obsesyjnie, proszę się nie obawiać. Nazwałabym to inaczej – przychodziła Pani do mnie. Od kilku tygodni zaczytuję się w Pani blogu na nowo, po kilka razy, nie chcę niczego przegapić:) Wartościowa jest również lektura komentarzy. Nie mogłam się ostatnio jakoś pozbierać – niby mam wszystko, kochanego męża, cudnego synka, fajne mieszkanie, ale dopiero Pani uświadomiła mi, że tego nie doceniam. Z dnia na dzień to do mnie docierało. Nie byłam wdzięczna. Teraz wiem, jaki to błąd. Bardzo staram się to naprawić. Mąż kupił mi Pani książkę. Przeczytałam ją, a co chwilę kapały mi łzy. Widziałam w tej opowieści siebie, to zagubienie, szukanie NIE WIADOMO CZEGO, próbowanie i jednak poczucie straconego czasu. Wiele się zmieniło od urodzenia dziecka, ale teraz wreszcie wiem, że to, co zrobię dla siebie – swój rozwój, czas dla siebie, zaufanie Bogu, sercu i intuicji da mi dużo więcej niż kolejny papierek, kurs, szkolenie. Coraz częściej odcinam się od sieci, spędzam czas z synkiem, z mężem, słuchamy muzyki…. to mój dom i moje miejsce. Dzisiaj weszłam do antykwariatu. Często przeczesuję takie miejsca w poszukiwaniu ciekawych pozycji dla syna. Dział dziecięcy jest na poziomie pierwszym, a mnie uparcie COŚ pchało na niższy poziom. Zeszłam i stanęłam jak wryta. Z półki patrzyła na mnie Pani. Ze „Smaku Świąt” :))) Nie miałam tej pozycji, więc wzięłam ją do ręki, zrobiłam krok dalej i mój wzrok zaczepił o Louis Hay. Nie ma przypadków. Teraz to wiem.
Tak więc jedzie Pani ze mną do domu:)))) Dziękuję, że pokazała mi Pani inny poziom/wymiar/obszar. W blogosferze, gdzie wszyscy nagle są minimalistami/optymalistami nie wiadomo czym jeszcze znajduję miejsce, gdzie ktoś mi nie rozkazuje, co mam robić, ale sugeruje – spróbuj, uwierz i zaufaj…. Dziękuję za Pani pracę. To wiele dla mnie znaczy.
Magda.
Po przeczytaniu tekstu, postanowiłam go skomentować, po zobaczeniu ilości komentarzy się zniechęciła, no ale w końcu się rozpisałam. Moim zdaniem to tekst nie o prządku ale o jakości i kulturze życia, osobiście bardzo mi było potrzebne przeczytanie tego co w zasadzie wiem ale jakoś tak … teoretycznie. I feng shui i aspekt psychologiczny i wpływ na fizyczność i blokady itd itd – i co ? i … Co prawda w domu generalnie mam porządek ale taki trochę na pokaz (znajomi uważają, że muszą przed moim przyjściem sprzątnąć swoje mieszkanie – więc to jak jest u mnie robi wrażenie). Ale w szafkach, schowkach … masakra, niby poukładane, ale co … no wszystko. Podchodzę do tego mojego „bałaganu” jak do jeża, wiem że to „posiadanie” mnie męczy (tak jak już napisałam – teoretycznie wiem). I nagle dziś (szukałam jakiegoś przepisu inspiracji na święta – pomyślałam że u Pani będzie cośśś …). Szanowna Pani jestem zawstydzona od jutra rozpoczynam generalny remanent, jak się zniechęcę to znowu przeczytam, znowu zawstydzę i do roboty. Nie dogotuję, nie dopiekę a podreperuję swoje poczucie wartości i takie tam. Gdzieś kiedyś przeczytałam, „że żeby zrobić bałagan to też się trzeba napracować a porządek w przeciwieństwie do bałaganu nie robi się sam” :). Ale ze swojego doświadczenia wiem, że jeśli zrobimy mądrze porządek to on się sam utrzymuje, bo tyle samo energii potrzeba, żeby włożyć talerz do zmywarki co położyć go obok zmywarki, czy płaszcz rzucimy na kanapę czy powiesimy w szafie – tyle sam energii i dodatkowo się nie wygniecie. SZANOWNA PANI BARDZO BARDZO DZIĘKUJĘ. Życzę pięknych, rodzinnych, radosnych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia.
bardzo podoba mi sie moda na minimalizm i slow life. bardzo fajny trend i opozycja dla materialistycznego, konsumpcyjnego stylu zycia i gromadzenia wokol siebie wielu niepotrzebnych rzeczy.
Hej Agnieszko!
Ja mam ogromna prosbe….
Czy moglabys napisac o alkoholu?
Wiem ze jest wiele kobiet w tym I Ja
Ktore co piatek ciagna butelke winna do domu…
Prosbe cie o to bo potrzebuje uslyszec,przeczytac „agnieszkowe spojzenie””
Mysle ze to jest powazny problem nas kobiet…Ja znam twoje zdanie na ten temat ale chodzi mi o bardziej obszerne rozwiniecie go.
Jak wiele innych kobiet uwielbiam cie ,ufam I wierze poniewaz jestes chodzacym obrazem tego o czym mowisz.❤️?
Druga prosba dotyczy jogi.
Cwicze uwielbiam I chce wiecej .
Kochana Agnieszko Dla Ciebie I Twoich Bliskich cudownych,spokojnych ,usmiechnietych Swiat Bozego Narodzenia.
Katarzyna
Pani Agnieszko, wiem, że nie w temacie, albo w sumie……chodzi o porządek ze zdrowiem 🙂
Od 2 mc borykałam się z różnymi infekcjami organizmu, od gardła, po grypę żołądkową, pierwsze wyniki krwi kiepskie, białe krwinki na poziomie 2,5. Po rozmowie z lekarzem L4 na 3 tyg., wzmacnianie organizmu, oczyszczanie, bez stresu, pełne i zdrowe posiłki. Znając Pani stronę postanowiłam poszukać w niej ważnych dla siebie informacji i znalazłam. Kurkuma, pokrzywa, imbir, sok z buraka, woda kokosowa, oczyszczanie oddechem, kąpiele w sodzie, inhalacje z solą i wodą utlenioną…. Dziś odebrałam wyniki- wszystko w normie. Szczęście. Boję się tylko, że jak wrócę do pracy, obowiązków znów się zacznie (pracuję z dziećmi). Pani Agnieszko jak kompleksowo wzmacniać organizm, nie na chwilę, ale na dłużej? Czy mogłaby Pani coś doradzić.
PS. Książka „Pełnia życia”, jest wspaniała, dziś poprosiłam moją córeczkę, żeby namalowała dla mnie na płótnie Archanioła.
Dziękuję,
Przesyłam świąteczne pozdrowienia,
Dorota
Tak cichutko i szybciutko, bo jestem w pracy….dziękuję za „Pełnię życia”..to co czuję to wdzięczność i radość Ogromna, że spotkałam Ciebie, dziękuję Opatrzności, Bogu,mojemu Aniołowi, jeszcze nie wiem Komu, za to wszystko co mam i jeszcze raz za to, że Jesteś!!!…
Najwspanialszych Świąt Bożego Narodzenia, Dużo Radości i Miłości, a w nadchodzącym Nowym Roku jeszcze więcej Miłości, Radości (na przekór temu co się dzieje na świecie..)Szczęścia i spełnienia Marzeń…!!! dla Ciebie Agnieszko i dla Was Dziewczyny
Pani Agnieszko,
Jestem zachwycona Pani ostatnią ksiązką. Jest dla mnie wielką inspiracją .
Dzięki Pani zaczęłam też ćwiczyć yogę ( z Pani płytą), a także w tym roku po raz pierwszy zrobiłam swoją mapę marzeń!
Pozdrawiam Panią bardzo serdecznie i przy okazji życzę cudownego Nowego Roku!
Joanna
Agnieszko, wspominasz o dzieciach, czy czytałaś może książkę w głębi kontinuum?
Ps. Wspaniale mi się czyta Pełnię życia, dzielę ją na kawałki żeby mieć czas na przemyślenia
Dziękuję!
Dzien dobry !! :)) Jak sie ma Pani serce dzisiaj ? :)) Trafilam na ten cudowny wpis Pani agnieszko!!! Bardzo za niego dziekuje 🙂 Moim marzeniem na najblizsze kilka miesiecy jest wykonanie poradku w mojej glowie tzzn.musze popracowac w miejscu gdzie ludzie sa bardzo rozni, niemili, wymagajacy, utrudniaja prace… szczegolnie moja przyszla ”szefowa”. Troche sie juz o niej nasluchalam i w mojej glowie zacyna sie robic wielka blokada… Prosze o pomoc, jak przygotowac sie do tej wspolpracy nie majac negatywnych mysli,wiedzac ze musze wykonac te prace,i chce dac z siebie to co najlepsze, a reszta nie jest tak wazna, chociaz wystawione rekomendacje przez te osobe sa bardo wazne 🙂 Moze afirmowac ? Wizualizowac, ale jak gdy tylko pomysle o tym miejscu to mam w sercu strach ? jak go uporzadkowac? Dam rade, ale prosze o wskazowki 🙂 🙂 Czytam Pani ostatnia ksiazke, ktore dawkuje sobie zeby mi jej nie zabrakalo :)))) uwielbiam Pania! Wszystkiego dobrego!!! Prosze o wskazowki w mojej sytuacji, bo ta praca przyblizy mnie do spelnienia mojego marzenia, i musze to zrobic.
Afirmacje i wizualizacje działają niesamowicie! Wyobrażania sobie innego scenariusza nawet niż to, co się właśnie dzieje – to jest po prostu niesamowite!
Gwarantuję, że to działa.
Trzeba wprowadzić się w miły stan (medytacja lub relaks, oczywiście BEZ alkoholu) i wyobrażanie sobie wszystkiego, z poczuciem, że tka już jest – wiemy, że działa, gdy na twarzy pojawia się uśmiech 🙂
Potem trzeba podziękować za to, że tak właśnie JEST.
Ważne jest, aby oddalać od siebie każdą negatywna myśli – nie można jej wypierać, ale ZAMIENIAĆ na pozytywną.
Do dzieła!
Trzymam kciuki i ciepło pozdrawiam! 🙂
Jestem generalnie leniwy. Zawsze kiedy muszę zabrać się za robotę zaczynam od wysprzątania pokoju, ogolenia się itp.
Łatwiej zacząć od rzeczy łatwiejszych, a kiedy już wszystko jest ładnie wysprzątane od razu mam większe chęci do pracy.
Ja generalnie od dziecka jestem bardzo poukładana i kiedy widzę jakikolwiek bałagan w moim domu czy to nawet kurz na stoliku lub innej przestrzeni, nie mogę zebrać myśli i od razu wpadam w zły nastrój dopóki tego nie posprzątam.. Od jakiegoś czasu zaczęłam interesować się pojęciem minimalizmu, i tak jak kiedyś marzyłam o tym żeby mieć jak największa ilość ubrań i często gromadziłam niepotrzebne kosmetyki i przedmioty, tak teraz czuję się bardzo przytłoczona nadmiarem rzeczy. 🙂 Zaczęłam więc wprowadzać juz małe zmiany i zaczęłam od uporządkowania szafy i szafek i zebrania ubrań, w których nie chodzę.
Nie jest jednak tak łatwo z częścią domowników (nadal mieszkam z rodziną), którzy mają zupełnie inne podejście do tematu i mówiąc wprost niweczą moje wysiłki. 🙁 Wiem, że kiedy będę miała własny dom będzie to dużo łatwiejsze. 🙂 Pozdrawiam 🙂
super! ja polecam obczaic rowniez Pick up limes 0 dietetyczka kanadyjska, ktora zmienila moje spojrzenie na odzywianie i minimalizm.