Ta pasta z pieczonych warzyw jest po prostu obłędna! W naszym domu ją uwielbiamy. To idealny pomysł na kanapkę zgodną z dietą niełączenia. Genialna dla wegetarian, ale świetna również dla każdej osoby, która chce się zdrowo odżywiać, chce ograniczyć spożycie mięsa lub zwyczajnie szuka alternatywy dla wszechobecnych kanapek z wędliną lub serem. Łatwa w wykonaniu, lekka, zdrowa i przepyszna. Zakochasz się w niej! Włącz swoją wyobraźnię – taką pastę możesz zrobić z wielu innych warzyw. Powodzenia!
Składniki:
3-4 czerwone papryki oczyszczone z gniazd nasiennych
1 główka czosnku obrana z łupinek
5-6 szalotek (małe cebulki) obranych
odrobina oliwy z oliwek
szczypta mieszanki suszonych ziół np. prowansalskich
sól morska i świeżo mielony czarny pieprz do smaku
Wykonanie:
Piekarnik nagrzej do 180C-200C (góra i dół).
Na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia ułóż pokrojone na kawałki bakłażany, paprykę i cebulki.
Całość skrop oliwą z oliwek i posyp ziołami.
Piecz przez 5-10 minut, a następnie dodaj czosnek.
Piecz przez kolejne 15-20 minut, aż warzywa staną się lekko przypieczone.
Wyjmij z piekarnika.
Gdy ostygną zmiksuj wszystko (razem z powstałym podczas pieczenia sokiem) na pastę.
Na końcu dodaj sól i pieprz do smaku. Smacznego!
🙂
Na początku napiszę, że bardzo podoba mi się twój blog widać w nim że jesteś fajną mądrą kobietą na dodatek utalentowaną pod wieloma względami szczególnie pisarskimi. Bardzo zainteresowała mnie dieta nie łączenia którą polecasz młodym mamą 🙂 ja nie byłam jeszcze nigdy w ciąży ale mam problemy z utratą wagi ponieważ mam niedoczynność tarczycy a twój sposób odchudzania to moim zdanie to taka zdrowa filozofia. Poszukałam w Internecie informacji na temat tej diety i wszystko jest logiczne ale momentami informacje są sprzeczne może mogłabyś mi to wyjaśnić:
(ogólne zasady to nie mieszać białka z węglowodanami, 5 posiłków dziennie 3 główne i 2przekąski, dużo pić itp.)
1. rozumiem że nie miesza się białek z węglowodanami ale jest podane przykładowe śniadanie chleb razowy z białym serem ? i jak dla mnie to węglowodany + białko. Albo musli (płatki owsiane- węglowodany) z jogurtem -białko. Więc nie wiem jak to odczytać
2. niektóre źródła podają też że można jeść tylko 1000 kalorii ? rozumiem, że jeśli chce się schudnąć to trzeba na kalorie uważać i nie jeść za dużo ale tylko 1000?
3. aha i jeszcze ostatnie na jednej stronie znalazłam informację żeby rano 8:00 zjeść owoc albo wypić sok i do 12:00 tylko sok warzywny ??? z potem lunch ,obiad i kolacja i to mnie zaskoczyło bardzo. Bo z twojego opisu rozumie ze jeść regularnie co 3 godziny śniadanie-przekąska-obiad-przekąska-kolacja i ostatni posiłek do 19:00
Byłabym bardzo wdzięczna jeśli byś mi wyjaśniła te wątpliwości.
Pozdrawiam i nie mogę się doczekać kolejnego wpisu.
Dziękuję za obszerny wpis :). Już niedługo wszystkie informacje dotyczące diety niełączenia pojawią się na blogu :). Mam nadzieję, że właśnie tam znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania.
Pozdrawiam ciepło 🙂
Witam Pani Agnieszko
Pasta jest przepyszna.Już planuję z czym ją łączyć,naleśniki,ryż,makaron……Zagości w moim domu na długo.
Pozdrawiam serdecznie:)
Pani Magdo, jaka dieta 1000 kalorii??
najważniejszym posiłkiem jest śniadanie.
Ja od dłuższego czasu staram sie zdrowo odżywiać i jem naprawdę dużo, a przy wzroście 170 cm ważę 56 kg. Po przebudzeniu wypijam ok 2 szklanek wody a później zjadam michę (dosłownie michę) owsianki (uwielbiam z bananem, żurawiną, siemieniem i słonecznikiem, oczywiście sama ją robię, nie kupuję gotowej). Na drugie śniadanie robię sobie jogurt z otrębami, śliwką suszoną, łyżeczką miodu, później obiad, gdzie połowa talerza to warzywa, podwieczorek – jakieś owoce i warzywa i kolacja, lekka ale pożywna – jakaś sałatka bądź pieczywo z ziarnami. Nie liczę kalorii, po prostu się najadam, staram sie jeśc co 3 godziny i w między czasie dużo piję.
Odkąd zmieniłam dietę, nie potrzebuję pić kawy (to chyba zasługa energetycznego śniadania), nie bywam zmęczona ani nie czuję się przepełniona jedzeniem mimo iż dużo zjadam. dodam, że mam ponad 40 lat a podobno metabolizm zwalnia w tym wieku, ja tego u siebie nie zauważyłam.
Pozdrawiam serdecznie i zachęcam do zdrowego odżywiania, bo naprawdę warto!!
Witam po raz pierwszy:-)
Od jakiegoś czasu śledzę Twój blog i szczerze mówiąc…bardzo Ci dziękuję, że POWSTAŁ:-)
Rady które dajesz co do zdrowego odżywiania (dieta niełączenia), oraz zawarte tu przepisy są godne uwagi:-)
Właśnie zrobiłam pastę warzywną, która jest faktycznie obłędna:-)…a w piekarniku właśnie teraz robi się ciasto z rabarbarem….:-)
A tak na marginesie….dzięki „Twojej” diecie 1,5 kg mniej przez tydzień…..a tez jestem mamą której coś tam zbędnego zostało po urodzeniu:-)
Dziękuję i czekam na nowe wpisy:-)
Agnieszka
Szanowna Pani Agnieszko,
Pragnę podziękować za cudowną książkę, którą wyczekiwałam z dużą niecierpliwością. Mimo, iż jestem posiadaczką ogromnej liczby książek o tematyce kucharskiej to moją ukochaną, bo polską jest pozycja Pani autorstwa „Smak życia”. Teraz dołączyła do mojej kolekcji nowa, pięknie wydana książka ” Smak miłości”. Cieszy mnie również powstały blog, który z wielką przyjemnością będę odwiedzać.
Pozdrawiam bardzo ciepło, życząc zdrowia i radości dla Pani oraz bliskich.
Witam Panią
od wczoraj jestem dumną posiadaczką Pani książki i doslownie oszalałam :). Jakoś wewnętrznie czułam, że taki sposób odżywiania jest dla mnie najlepszy, ale nie posiadam tak dużego doświadczenia i wiedzy dotyczącej łączenia składników, dodawania przypraw i ziół, aby stworzone potrawy nie były mdłe i banalne. W Pani książce mam kompendium wiedzy, której tak bardzo potrzebowałam. Na domiar tego wszystkiego emanuje z niej ciepło i mega pozytywna energia, ktora jest tak cudownym przeciwieństwem naszej nachalnej medialnej rzeczywistości. I jeszcze po trzecie :)…. jestem w Pani wieku i patrząc na Panią na prawdę wierzę w „cudowną moc” takiego odżywiania. Konkludując: dziękuję za książkę, idę kupić poprzednie i czekam na następne. Dużo miłości dla Pani i Pani Rodziny życzę.
Pani Asiu,
bardzo dziękuję za piękne i ciepłe słowa!
Samych cudowności i miłości Pani życzę 🙂
Zapomniałam o jeszcze jednym aspekcie, ktory mnie również zachwyca i dopelnia całości. To oprawa. Przepiekne zdjęcia na dobrej klasy papierze są kropką nad i. Oj jak było warto! 🙂
Zaraz jadę po warzywka;)
Mój mąż jest wegetarianinem i na pewno zaskoczę go taką pastą;) a i ja spróbuję z przyjemnością, bo niestety wędlin nie da się jeść (chyba, że coś się upiecze wdomu).
Dziękuję za super przepisy
Miłego dnia
Monika
Smacznego 🙂
Witam Pani Agnieszko,
wczoraj przyszła do mnie książka „Smak szczęścia” kupiona w UK. Jestem pod ogromnym wrażeniem, a w Polsce już czeka na mnie najnowsza publikacja. I jestem pewna, że nie będę zawiedziona. A przepis na pastę warzywną zrobiłam wczoraj – po prostu słów brakuje. Moja koleżanka również jest zachwycona. Pani blog to strzał w samą dziesiątkę. Jest fantastyczny. Wszystko jest takie proste i przejrzyste dzięki Pani. Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję, że Pani jest i się dzieli swoją wiedzą 🙂
To ja serdecznie dziękuję za te wspaniałe słowa! Dodają mi skrzydeł! ☺
Pozdrawiam serdecznie! ☺
Jak tylko pojawią się bakłażany z chęcią wypróbuję 😀 Tylko pomyśleć, że człowiek tak się przyzwyczaił do wędliny, serów, past rybnych lub jajecznych, a tu proszę warzywka jeszcze są 😉
Dietę niełączenia zaczęłam stosować od około miesiąca. Muszę się jeszcze wprawić, bo zdarzają się wpadki przy łączeniu:) Od dawna zwracam uwagę na to co jem, zawsze czytam etykiety na produktach ( tak trudno znaleźć produkt bez konserwantów). Mam 43 lata i tak jak Pani dwuletnią córeczkę mam do zrzucenia jeszcze przynajmniej 5kg. Mam wielką nadzieję ,że pomorze mi w tym nowy sposób odżywiania. Jak w czerwcu będę w Polsce mam wielką nadzieję kupić Pani książki, które pomogą w znalezieniu nowych ciekawych przepisów. Dziękuję za Blog do którego zaglądam codziennie i czekam na nowe tematy. Pozdrawiam serdecznie
To trzymam kciuki za wytrwałość Pani Magdo!
Serdecznie pozdrawiam 🙂
Odkąd zaprzyjaźniłam się z Pani blogiem inaczej zaczęłam postrzegać siebie i otoczenie. Zdarzają mi się oczywiście wpadki i błędy w łączeniu, ale z każdym dniem jest coraz lepiej. Pani pasta jest świetna no i kanapki z pieczoną cukinią, pomidorami cherry i bazylią, które sama wymyśliłam sobie są wyśmienite. Moje koleżanki patrząc na moje śniadania – zazdroszczą mi, że zajadam takie pyszności. A i najważniejsze od tygodnia straciłam kilogram. Jestem szczęśliwa bo ze zbędnymi kilogramami borykam się ponad 3 lata od momentu urodzenia synka. A teraz widzę światełko w tunelu i może w końcu na moje 40 urodziny będę świętować narodziny nowej siebie, a do września jest jeszcze trochę czasu. Czerpię dużo wiadomości i wskazówek z książki Smaki szczęścia i do 12 zjadam tylko coś bardzo lekkiego. Najważniejsze, że są efekty, a ja znowu dostrzegłam w sobie piękno i kobiecość. Bardzo dziękuję za to, że Pani jest i czekam z niecierpliwością na nowe wpisy i przepisy na blogu. Jestem tak jak moja przedmówczyni „uzależniona” od Pani blogu – zaglądam tam codziennie. Już się nie mogę doczekać lektury z nową książką Smaki miłości, która już na mnie czeka w Polsce. Serdecznie Panią pozdrawiam i bardzo dziękuję za to że Pani jest. 🙂 Monika
Pani Agnieszko,
Trochę nie na temat, ale bardzo interesuje mnie, czy będą dodruki Pani książek kucharskich? Kupiłam ostatnią i zapragnęłam mieć wcześniejsze.
Pozdrawiam,
Marzena
Rozmawiam na ten temat z Wydawnictwem i być może uda się zrobić dodruk. Jeśli tak się stanie na pewno poinformuję o tym na FB lub tutaj, na blogu. Pozdrawiam ciepło 🙂
Witam serdecznie
bardzo dziękuję za Pani wysiłek i wpisy, są genialne. Pani jest przepiękna, odbierałam wrażenie, że troszkę zimna. Z przyjemnością stwierdzam, że jest Pani wspaniałą ciepłą osobą.
Myślę, że to co Pani robi, ten blog (do książek jeszcze nie dotarłam) to wspaniałą lekcja odżywiania i dbania o siebie. Szczególnie dla mnie to takie istotne bo jest Pani piękna, zgrabna, ma Pani piękną skórę i potwierdza to, że choć modelka też lubi jeść to można zachować wspaniałą sylwetkę a jeść co się lubi i co jest pyszne.
Zadziwia mnie to, że w Pani życiu jest tyle spokoju, pisze pani o harmonii i to czuć. Kobiety nie są dobre dla siebie bo całkowicie się poświęcają, nie dbają o siebie, o wygląd o swoje wnętrze. Pani pomimo dwójki dzieci zadbała o dom, o rodzinę o ćwiczenia. Podziwiam !
pozdrawiam bardzo ciepło znad morza )
Pani Agnieszko, na początku chciałabym aby Pani wiedziała że jestem zachwycona Panią I Pani blogiem.
Pasta z pieczonych warzyw pycha! zachwycona jestem innymi przepisami kulinarnymi jak i wpisami na temat życia.
Życzę wszystkiego najlepszego dla Pani i Pani najbliższych. Czekam na kolejny wpis :)))
Pani Agnieszko pasta wybitna ? dziękuję za przepis, zaczynam dietę wegańską z przyczyn zdrowotnych i szukam przepisów którymi będę mogła zastąpić kanapki z serem ? Pozdrawiam serdecznie
Witam, Pani Agnieszko czy moze Pani polecić książki dr. Haya? szukam ich aczkolwiek wszędzie są książki osób , które tak jak Pani się na nim wzorują natomiast nie mogę znaleźć jego ksiazek:(
pozdrawiam serdecznie
Witam. Ja mam pytanie dotyczące pasty warzywnej. Ile można ja przechowywać i jak? Właśnie dzisiaj zrobiłam i wyszło mi tego sporo. … Pozdrawiam serdecznie
Agnieszko,
z pewną nieśmiałością sobie tu wszystko na Twoim blogu przeglądam. Wciąga mnie coraz bardziej. Pomógł mi kupić Twój „Smak szczęścia”. Zamówi inne dostępne Twoje książki. Delektuje się Twoimi wpisami i czytając Twoją książkę. Powoli wdrażam kuchnię rozdzielną. I czekam na terminy warsztatów 2016, bo ja bardzo chciałabym Cię poznać.
Pozdrawiam, Marta.
P.S.: Pasta wyszła mi cudowna, no cudowna…
A ja wręcz odwrotnie mam po dziurki w nosie A.Maciąg. Taka się znawczyni od kuchni zrobiła, że aż mi nie dobrze od tego.
Nie jestem znawczynią, ale kobietą, która dzieli się swoimi przepisami i doświadczeniem 🙂
Miałam niedawno podobną sytuacje – pewna osoba zaczęłam mnie drażnić i irytować.
Osoba publiczna, nie Polka. A ponieważ u mnie nie jest to normalne, że ktoś mnie irytuje, zamiast koncentrować się na wadach tej osoby, zaczęłam ze spokojem przyglądać się o co chodzi. Czy moje Ego próbuje coś ukryć przede mną?….
Weszłam na profil społecznościowy tej osoby i zaczęłam czytać, co ona ma do przekazania.
Okazało się, że zupełnie jej nie znałam i oceniłam ja bardzo powierzchownie (jest piękna, szczęśliwa, odnosi sukcesy – to może być irytujące! 🙂 ). Gdy ją poznałam okazało się, że nasze drogi do szczęścia, które wiodły przez ogromne cierpienie i ból, były bardzo podobne. Okazało się, że jest moją bratnią duszą (mogłam ją przegapić przez tę nieuzasadnioną wewnętrzną krytykę). I okazało się, że w jej historii była ukryta dla mnie bardzo, bardzo ważna wiadomość, której w tej właśnie chwili bardzo potrzebowałam. Nie spodziewałam się, że właśnie tam ją znajdę! Czy Wszechświat bawi się z nami w podchody? Czasem tak! 🙂
O mały włos bym przeoczyła tę ważną dla mnie wiadomość, gdybym skoncentrowała się na wadach tej osoby i na tym, że jest irytująca 🙂
Wiem przecież, że to nie świat jest zły, ale to JA sama muszę coś w sobie naprawić. JA.
Pani jest dla mnie nauczycielka pokory – dziękuję za to. Zawsze dziękuję moim nauczycielom życia 🙂
Mam już za sobą tak wiele życiowych doświadczeń, że wiem, że nasze Ego, nasz Oponent, wcale nie chce naszego rozwoju, więc czasem projektuje przed nami wyłącznie negatywne cechy, zwłaszcza u osób, które mogą do naszego życia wnieść coś pozytywnego i przyczynić się do naszego rozwoju. Więc jeśli pośród setek gotujących osób, pośród miliona przepisów w sieci, pomimo tego, że nie występuję w telewizji i nie mam specjalnie silnej promocji to właśnie ja Panią tak bardzo irytuję – to być może w mojej historii ukrywa się jakiś dar dla Pani 🙂
W życiu warto jest patrzeć po za iluzję – wtedy doświadczamy cudów.
Przesyłam Pani dużo Światła, ciepła i dużo dobrej energii 🙂
Pani Agnieszko,
jestem zachwycona blogiem. Próbuję wprowadzić więcej zdrowej żywności do menu mojej rodziny i staram się odżywiać zgodnie z dietą niełączenia. Wypróbowuję przepisy polecane przez Panią. Dziś zrobiłam pastę warzywną i zastanawiam się jak to możliwe, że wg Pani i niektórych czytelniczek ta pasta jest pyszna. Mnie wyszła fatalna w smaku breja. Jestem strasznie zawiedziona. Przygotowywałam ją ściśle wg przepisu. Jest gorzkawa i ostra w smaku. Pachnie pięknie ale nie da się jej zjeść. Może powinnam obrać bakłażana? bo skąd ta goryczka. Dodam, ze przypraw i soli dodałam mało, więc to nie przyprawy są winne. Prawdę mówiąc wolałabym zjeść te warzywa na surowo lub półsurowo bo w takiej formie trudno mi będzie ją pochłonąć. Pozdrawiam serdecznie
Witam Pani Agnieszko mam pytanie odnośnie tej pasty czy bakłażana przed zrobieniem należy obrać i posolić?Bo tak jak pisze wyżej Pani boję się o gorączkę jak i szkoda później naszej pracy.Pozdrawiam i liczę na pomoc z Pani strony 🙂
Obieranie bakłażanów – cóż jest to trudne zadanie, raczej się tak nie robi. Jeśli jest obawa, to można bakłażany przekroić na pół, ponakłuwać na całej długości widelcem, upiec do miękkości w piekarniku, a następnie łyżką wydrążyć miąższ. Ale proponuję zrobić eksperyment – zrobić tak, jak napisałam w przepisie i się przekonać. Życie to właśnie dokonywanie własnych odkryć! Proszę się nie bać – jeśli pasta będzie dla Pani zbyt gorzka (zapewniam, że tak nie będzie! :), to będzie Pani bogatsza o osobiste doświadczenie, a to jest BEZCENNE.
Ważna jest podróż naszego życia – proszę się nią cieszyć! 🙂
Ciepło pozdrawiam! 🙂
pasta jest rewelacyjna, robiłam już jesienią, teraz znowu odszukałam przepis. Do chleba jest super, ze smakiem pieczonego mięsa cudnie się komponuje, robiłam też z makaronem 🙂
jedna uwaga – okazało się, że niełatwo kupić idealną paprykę- tylko raz po upieczeniu skórka była miękka, za drugim pozwijała się brzydko – jak ruloniki folii, i tak smakowała. Teraz przezornie obieram ją przed zmiksowaniem.
Dziękuję za przepis i natchnienie!
Dzień dobry 🙂
Pani Agnieszko, nie jestem wege (na razie 😉 ) ale ta pasta chodzi mi po głowie, bo jakoś muszę wykorzystać warzywa z mojego ogródka, poza tym wygląda mniamuśnie.
Jest tylko jeden problem, nie mam bakłażana ale cukinie, dynie, pomidory, fasolki, pory, selery, różne korzeniowe…itd
Czym zastąpić bakłażany, żeby nie zmieniła się konsystencja i charakter pasty?
Pozdrawiam serdecznie
Pani imienniczka 🙂
Witam
Zamiast bakłażana ( nie było w sklepie ) dodałam obraną cukinię i eksperymentalnie 1 marchewkę. Pasta wyszła genialna ! Zniknęła w jeden wieczór. Pyszna z ciemnym, żytnim chlebkiem i roszponką. Moi mięsożerni mężczyźni smarują nią plaster mięsa i na chlebek kładą. Dziś robię następną porcję, tak myślę żeby dodać suszone pomidory. Nawet nie trzeba się zastanawiać jak dłużej przechowywać bo szybko znika 🙂
Podpisuje sie pod slowami poprzedniczek – pasta ze brakuje slow.
Przepyszna.
Ciesze sie ze znalazlam pania, to taka nic porozumienia bez slow. Mam problemy z tarczyca i troche poczytalam co pani na ten temat pisze. Czuje sie zmotywowana na nowo i chyba po raz pierwszy w zyciu widze sens zadbania o zmiane diety. Zrzucenie kilogramow nie bardzo do mnie przemawialo (choc mam Co zrzucic), radosc zycia to jest jednak tak wazna rzecz ze byloby samobojstwem nie podjac wezwania.
Bardzo dziekuje za to, ze pani jest. Pozdrawiam.
Ja chciałam tylko zapytać jak przechowywać tę pastę bo wyszło mi tego dość sporo?
Jest Pani cudowną kobietą i z radością w sercu czytam Pani bloga i książki.Serdecznie pozdrawiam Lucyna.
Pani Agnieszko czy zamiast szalotki można dać inny rodzaj cebuli? Niestety nigdzie nie mogę dostać szalotek.
czy pastę można mrozić? i jak długo może stać w lodówce? pozdrawiam! 🙂