Przez ostatnie lata podróżowaliśmy głównie po Polsce, aby dobrze poznać nasz piękny kraj. Jednak przez ostatnie tygodnie byliśmy w podróży we Włoszech i Francji. Wsiedliśmy w samochód, aby przeżyć wyprawę naszych marzeń – podróż, którą planowaliśmy od wielu już lat. Odwiedzaliśmy miejsca dobrze znane turystom całego świata, miejsca święte, a także miasteczka tak małe, że ich mieszkańcy byli zaciekawieni i zdziwieni widokiem turystów.

Nasza podróż zaowocowała wieloma cennymi przeżyciami i spostrzeżeniami, którymi mam nadzieję wkrótce się z Wami podzielę, jednak dzisiaj chciałam skoncentrować się na jednym temacie, który w sposób szczególny zwrócił naszą uwagę. Tym tematem są francuskie i włoskie… apteki.

Jak wiecie jestem fanką zdrowego stylu życia (niedawno premierę miała moja najnowsza książka „Smak zdrowia”), co więc robiłam w aptekach? Poznawałam styl życia ludzi, którzy tam mieszkają. Znam apteki Paryża czy Rzymu, czyli dużych miast, ale małe miasteczka były dla mnie tematem do odkrycia. Jak się okazało tematem niezwykle fascynującym. Po pierwsze okazało się, że wizyta w aptece nawet w maleńkiej miejscowości była dla nas wszystkich ( dla mnie, Roberta i Helenki) wielką przyjemnością. Dlaczego? Ponieważ to nie były miejsca choroby (tak jak zwykle u nas to bywa), ale miejsca dbałości o zdrowie.

Oczywiście nie znam całej Francji i całych Włoch, byliśmy głownie w Prowansji (również tej bardzo mocno prowincjonalnej), trochę na Lazurowym Wybrzeżu, w rejonie Alp Nadmorskich i we włoskiej Ligurii. Podkreślam tę regionalność, ponieważ z pewnością nie jest to obraz całej Francji czy Włoch. W tamtejszych aptekach uderzył nas niezwykły związek człowieka z naturą, szacunek dla natury i zachwyt naturą. Kiedy wchodziliśmy do prowansalskich czy włoskich (ligurijskich) aptek, od wejścia otaczały nas cudowne aromaty ziół i naturalnych olejków eterycznych. Na półkach było mnóstwo naturalnych kosmetyków oraz dermo-kosmetyków i wszelkie możliwe zioła. Widać, że szanuje się tam naturalne sposoby leczenia.

Ilość naturalnych olejków eterycznych w niektórych aptekach przyprawiała nas o prawdziwy zawrót głowy. Wyobraź sobie – wchodzisz do apteki na prowincji, a tu stoi cały regał, od podłogi do sufitu pełen wszelkich możliwych naturalnych olejków eterycznych. Nie służą tubylcom wyłącznie do miłej aromaterapii, ale stanowią ważny element zdrowego stylu życia. Olejki, które działają na emocje, psychikę, ale również wspomagają leczenie chorób fizycznych czy odstraszają insekty. Olejki, które można stosować zarówno zewnętrznie jak i wewnętrznie. Naturalne olejki eteryczne to po prostu podstawowy element życia, dostępny w jak najbardziej przystępnych cenach.

A zioła? Ktoś nas kiedyś ostrzegał, że gdy wejdziemy do Unii Europejskiej to z naszych sklepów i aptek znikną zioła. A ja po naszej podróży mam wrażenie, że to my sami, Polacy, robimy sobie wielka krzywdę odchodząc od ziół. To nie jest tendencja Europy – to jest nasza tendencja. A przecież nasz kraj posiada tak ogromną wiedzę i tradycję przyrodoleczniczą!


W głównej aptece w Aix-en-Provence (stolica Prowansji), w dużej aptece znajdującej się tuż obok ratusza miejskiego, przy samym wejściu stoją… kosze pełne ziół. Klientów od wejścia witają kwiaty rumianku, lawendy, melisa, mięta, szałwia, tymianek, rozmaryn, werbena i wiele innych. Na półce obok można zauważyć zioła pakowane luzem, w większych i mniejszych torebkach, a także te pakowane w formie „ekspresowych herbatek”. Obok znajduje się cały regał ziół w tabletkach, a raczej w kapsułkach, ponieważ to sproszkowane 100% zioła i przyprawy (jak na przykład imbir czy kurkuma) bez żadnych dodatków, zapakowane w kapsułki, o działaniu leczniczym. Tak więc samo wejście do tej apteki to jeden wielki hołd złożony ziołom i naturze 🙂

I teraz kolejny ważny temat: homeopatia. Jest tu (odwiedzane przez nas regiony Francji i Włoch) obecna wszędzie. Zaraz koło ziół, w każdej aptece znajdował się duży dział z homeopatią. Na problemy z zasypaniem, na ból gardła, na przeziębienie i wirusy, na katar, chore zatoki i wszelkie inne choroby i dolegliwości. To są leki pierwszej potrzeby i jak najbardziej podstawowe. Leki chemiczne umieszczone są w głębi aptek.

Leki homeopatyczne powszechnie podawane są dzieciom, niemowlętom, kobietom w ciąży, osobom starszym i oczywiście wszystkim pomiędzy. Nasze myślenie, że to „nie działa” wzbudza tu zdumienie. „Jak to nie działa? Przecież widzimy, że to działa!”. Wiele osób w naszym kraju uważa, że homeopatia to nie nauka, ale jakieś „hokus pokus”. Nie wiedzą, że jest jednym z głównych nurtów leczenia we Francji czy Włoszech. Również w Niemczech. , Popularność homeopatii kończy się na naszym kraju, a brak podstawowej wiedzy na jej temat pogłębia się i biegnie dalej głęboko na Wschód…

Tuż przed wyjazdem w naszą wyprawę spotkałam się ze wspaniała polską lekarką w Warszawie. Od 30 lat jest pediatrą, a od 20 lat również homeopatką. Nasze narodowe myślenie, że homeopatia działa na zasadzie efektu placebo zwyczajnie ją śmieszy. „Jak może efekt placebo działać w przypadku noworodków i niemowląt”? – pyta mnie retorycznie. „Przecież ja widzę cierpiące, płaczące, chore dziecko, które uspokaja się i leczy po podaniu leków homeopatycznych. Tu nie ma mowy o wpływie na podświadomość. Tu jest skuteczne działanie. Działanie bez skutków ubocznych”. Ta osoba ma porównanie, które wypływa z zawodowego doświadczenia – 10 lat zawodowej praktyki bez homeopatii i 20 lat codziennej, zawodowej praktyki z homeopatią.

„Bez homeopatii jako lekarz pediatra byłam często zupełnie bezradna, bo czym mam leczyć noworodki i niemowlęta? Dla takich maleńkich dzieci medycyna konwencjonalna nie posiada bezpiecznych leków. Homeopatia nie tylko jest bezpieczna, ale również bardzo skuteczna. Potwierdza to 20 lat mojego zawodowego doświadczenia” – mówi.

„Ale ludzie w naszym kraju twierdzą, że w homeopatii nic nie ma w sobie nic, tylko sam cukier?” – pytam.

„To bzdury. Te osoby po prostu nie znają podstawowych zasad fizyki kwantowej”. – słyszę w odpowiedzi.

Tu nasunęło mi porównanie z piciem alkoholu. Francuz wypija do posiłku lampkę wina, podczas gdy Polak wypija pół litra wódki albo kilka butelek piwa. W naszej mentalności czasem trudno jest pojąć, że działanie subtelne może być dużo bardziej skuteczne niż dawka, która zwala z nóg. Musi być mocne i mocno „trzepać w beret” (przepraszam za ten kolokwializm), tylko wtedy dobrze działa. A tu proszę, nie musi tak być… To ciekawe, że podczas naszej podróży, która trwała ponad 3 tygodnie i przebiegała często pomiędzy winnicami, gdzie wina sprzedawane były co krok, ja nie spotkałam ani jednej pijanej osoby. Zaraz po przekroczeniu naszej granicy zobaczyliśmy pijanego jegomościa jadącego zygzakiem na rowerze. Nasz swojski, dobrze znany folklor. I jak tu wierzyć w homeopatię…?

Tak, my Polacy jesteśmy wspaniali, mamy swoje zasługi na arenie międzynarodowej, jesteśmy dzielni, odważni i bardzo mądrzy. Szczerze kocham mój kraj, z głębi serca. Jednak jeśli chodzi o temat zdrowego stylu życia musimy bardzo dużo się jeszcze nauczyć. Jeśli chodzi o średnią długość życia mieszkańcy naszego kraju znajdują się na… 48 miejscu. Francuzi i Włosi są w Europie liderami. I nie oszukujmy się, nie chodzi tu jedynie o lepszą opiekę zdrowotną i większą ilość pieniędzy. Tak, one również są bardzo ważne, ale lud Hunza (najbardziej długowieczna ludność świata) jest ubogi. Bardzo ubogi. A do lekarza czy szpitala ma bardzo daleko. Tu chodzi głównie o styl życia, o styl odżywiania się, o styl picia, o to czy i jak potrafimy radzić sobie ze stresem, kochać bliźniego swego, jak potrafimy wybaczać, cieszyć się życiem, spędzać wolny czas, doceniać, dziękować i życzyć dobrze innym ludziom. Lekarze wszystkiego za nas nie załatwią. To my sami musimy o siebie dbać każdego dnia – poprzez to co jemy, co myślimy, co czujemy w swoich sercach i… jak się leczymy.

Jeśli z jakąś dolegliwością Francuz lub Włoch przyjdzie do lekarza lub do apteki z prośbą o poradę farmaceuty, to w pierwszej kolejności otrzyma naturalny lek ziołowy lub homeopatyczny. I dopiero, jeśli z jakiegoś powodu ten lek nie zadziała, to otrzyma lek chemiczny. Oczywiście tempo życia Francuza, który mieszka w Paryżu i tego, który mieszka w Prowansji jest inne. Mieszkańcu dużych miast zdecydowanie chętniej sięgają po antybiotyki. Dlatego ich nadużywanie powszechne jest w całej niemal Europie. Ze względu na to antybiotyki stają się coraz mniej skuteczne. Sytuacja jest już tak poważna, że o stale narastającej antybiotykoodporności debatowało niedawno ONZ (zgromadzenie Organizacji Narodów Zjednoczonych). Lekarze na świecie coraz dobitniej zdają sobie sprawę, z tego, o czym nas ostrzegano już dawno – nadużywanie antybiotyków spowoduję, że przestaną nas leczyć. Wiadomo już, że my naprawdę potrzebujemy alternatyw. Dlatego bardzo ważne jest nasze otwarcie na naturalne metody leczenia. Ja dużo o nich piszę na tym blogu, a największy dział mojej książki „Smak zdrowia” to receptury na naturalne leki, zioła i mikstury. Z Waszych komentarzy wiem, że są bardzo skuteczne – dzięki nim udaje się Wam unikać przyjmowania antybiotyków.  A antybiotyk powinien być lekiem, po który sięgamy tylko w ostateczności.

Dlaczego to jest takie ważne? Ponieważ leki chemiczne zawsze mają jakieś skutku uboczne, a jednym z nich, jakże często niezauważanym, jest zanieczyszczenie organizmu. Chemiczne leki oczywiście są wspaniałe, są dla nas wielkim darem, są nam bardzo potrzebne, ale w naszym kraju są zdecydowanie nadużywane. Jest to problem, ponieważ bardzo nam… szkodzą. Nie tylko obciążają wątrobę i nerki, ale tworzą w organizmie zanieczyszczenia, które kumulują się na głębokim poziomie. Mechanizm ten opisałam bardziej szczegółowo w mojej książce pt. „Smak zdrowia”. Zanieczyszczony organizm działa podobnie do zanieczyszczonej maszyny – działa coraz gorzej, aż wreszcie się psuje i zupełnie przestaje działać. Zanieczyszczony organizm to chroniczne bóle głowy, osłabienie, apatia a nawet depresja, alergie, słaby układ immunologiczny co pociąga za sobą dalsze, szeroko idące konsekwencje zdrowotne. Niska jakość samopoczucia to niska jakość życia, niska jakość zadowolenia, krótkie życie. Dlatego unikajmy chemicznych dodatków w żywności i napojach, a gdy tylko i jak długo możemy, to unikajmy chemicznych leków. Szukajmy alternatyw w ziołach, w naturze i w homeopatii.

Całym sercem kocham nasz kraj i marzę o tym, aby była u nas normalność. W małej włoskiej miejscowości w środku tygodnia byłam na cudnym Nabożeństwie Majowym, gdzie zgromadziła się lokalna społeczność, osoby reprezentujące wszystkie pokolenia. Po nabożeństwie rozmawiały ze sobą serdecznie. Były dzieci w wieku szkolnym i starsze osoby na wózkach. Ojciec Franciszkanin trzymający z miłością rękę biednego człowieka (oceniłam to po stroju) oraz grupka kobiet żywo o czymś dyskutujących, wspierających się. W tym kościele było życie, była radość, była miłość i było współczucie. Piękny, żywy, radosny Kościół pełen nadziei. A tuż obok kościoła apteka pełna ziół, naturalnych leków z dużym działem homeopatii. Obok apteki sklep ze zdrową żywnością, ajurwedą, a przy kasie ogłoszenie o godzinach lekcji jogi, dla dorosłych i dla dzieci. Cudowne miejsce, gdzie wszystko, co służy naszemu zdrowiu emocjonalnemu, duchowemu i fizycznemu skupiło się obok siebie. I nikomu to nie przeszkadza. Dla mnie to jest normalność. Wszystko co dobre, co dobrze służy ludziom, ich zdrowiu, spełnieniu i radości może razem harmonijnie współistnieć obok siebie.


Ponieważ w naszym kraju homeopatia nadal jest dziwnie traktowana przez niektóre osoby, dla zainteresowanych własnym zdrowiem bardzo polecam książkę „Homeopatia. Porady praktyczne. 43 sytuacje kliniczne”. W książce tej znajdziecie bardzo szczegółowe porady jak i jakie należy przyjmować leki homeopatyczne w przypadku taki problemów jak na przykład: choroba lokomocyjna, afty, ból gardła, problemy z trawieniem, kurcz, nudności w czasie ciąży, ukąszenia owadów, żylaki, trądzik, brodawki, menopauza, porób, a nawet leczenie wspomagające w chorobach nowotworowych i wiele innych. O homeopatycznych sposobach na siniaki i skaleczenia napisałam dla Was niedawno w TYM WPISIE.

Na ostatnich stronach są również liczne odnośniki bibliograficzne do badań, które prowadzone są nad skutecznością homeopatii na świecie – to ważne dla osób, które twierdzą, że takich badań nie ma. Owszem, są.

Warto mieć tę książkę w domu, aby móc sobie pomóc, zanim sięgniemy po antybiotyki lub sterydy. Są nam czasem potrzebne, ale niech naprawdę będą ostatecznością. Jestem pewna, że stosując naturalne metody leczenia, zioła oraz homeopatię w bardzo wielu przypadkach nie będą potrzebne. Książka „Homeopatia. Porady praktyczne” jest teraz z promocyjnej cenie, możecie ją kupić POD TYM LINKIEM.

Pozdrawiam Was bardzo ciepło i życzę ZDROWIA, radości, dobrej energii, siły, mocy, spokoju serca i pełni życia! 🙂

Z miłością,

Agnieszka

Ps. Uwaga! Wszystko opisuję z mojej perspektywy obserwatora – z perspektywy turysty. Z pewnością nie mam całkowitej wiedzy o życiu mieszkańców Francji i Włoch. To jest moja osobista relacja z podróży i moje osobiste doświadczenia. Są właśnie takie 🙂