Delikatnie mielę je w młynku, tuż przed spożyciem. Rozbijam tylko kilkoma, pulsującymi przyciśnięciami „magicznego guziczka”, by nie spalić cennych, naturalnym i delikatnych właściwości siemienia, które mogą się utlenić lub zniszczyć w wyniku zbyt wysokiej temperatury. Specjalnie do tego celu kupiłam młynek, taki zwyczajny jak do kawy. Mielę w nim również orzechy, migdały i przyprawy, ale nie kawę, ponieważ jej aromat jest wyjątkowo intensywny.

Zmielone siemię lniane piję zalane letnią wodą lub dodaję do owsianki, jogurtu i wypieków. Dzięki temu udaje mi się „przemycić” tę super żywność w potrawach, które bardzo lubią członkowie mojej rodziny.

Niektórzy mają czasem opory przed spożywaniem siemienia lnianego uważając, że jest niesmaczne, a ja uważam, że jest pyszne. Ma lekko orzechowy smak, prażone jest bardziej wyraziste, a świeżo mielone, zalane samą wodą jest delikatne, roślinne, bardzo odświeżające.

Gorąco Wam polecam nasz cudowny, polski len życząc zdrowia, spokoju ducha i wielu fascynujących kulinarnych i zdrowotnych odkryć!