Od półtora roku na moim blogu dzielę się z Wami tym, co jest dla mnie najcenniejsze i najważniejsze – tym, co zmieniło, uleczyło i uszczęśliwiło moje życie. Dzisiaj pora na kolejny krok. Idziecie ze mną dalej? Zapraszam! 🙂

Podczas przygotowań do warsztatów, które ostatnio prowadziłam, spędziłam sporo czasu na oczyszczeniu i wzmocnieniu (głównie duchowo), abym mogła jak najwięcej i jak najlepiej Wam przekazać. Moja droga dobrego, świadomego życia trwa już 9 lat. To sporo czasu intensywnej nauki i praktyki. Bardzo dużo przez ten czas się wydarzyło. Pragnę dzielić się moim doświadczeniem rozsądnie i praktycznie. Ale co to znaczy? Swoim umysłem nie potrafiłam tego ocenić. Najlepsza odpowiedź jak zwykle przyszła od strony… serca. 🙂 Podczas mojej codziennej praktyki jogi i medytacji (śpiewam mantry), bardzo wyraźnie zrozumiałam, że właśnie TYM powinnam z Wami się dzielić. Dla mojego umysłu to wcale nie było takie oczywiste, ponieważ on zawsze buduje przeszkody – twierdzi, że nie jestem wystarczająco dobra, wystarczająco mądra, wystarczająco wykształcona, że ludzie nie są na to gotowi, że nie zrozumieją, itd., itp. Moje serce mówiło jednak coś zupełnie innego, i ja za tym poszłam. Na szczęście. 🙂

Nie wiedziałam kogo na warsztatach spotkam. Nie miałam pojęcia jak dziewczyny zareagują na moją propozycję wspólnego śpiewania mantr i porannych ćwiczeń jogi (zaczynałyśmy o 6:00, a to przecież weekend…). Śpiewanie mantr nie jest w naszym kraju zbyt popularne – inaczej jest już na Zachodzie, gdzie do lat organizowane są przepiękne festiwale muzyki duchowej (marzę, by kiedyś coś podobnego wydarzyło się w naszym kraju…).

Ja wiem, co za sprawą mantr wydarzyło się w moim życiu, ponieważ tego doświadczam. Praktykuję wystarczająco długo, aby wiedzieć jak się czuję po krótkim okresie śpiewania mantr, jak się czuję po systematycznym, długim okresie śpiewania mantr każdego dnia, oraz jak się czuję, kiedy wcale ich nie śpiewam. Dziewięć lat to wystarczająco długi okres, aby zebrać tego typu doświadczenia. 🙂

Idąc za głosem serca odważyłam się więc, aby zaprosić grupę w sumie trochę przypadkowych osób (nie były to przecież moje koleżanki joginki, z którymi zwykle śpiewałam) do wspólnej praktyki. Gdy poznałam uczestniczki moich warsztatów (a więc czytelniczki mojego bloga, czyli Was) okazało się, się, że jesteście niesamowite. Mądre, otwarte i piękne. Pełne zapału. Zdeterminowane do pracy i do tego, aby pracować nad sobą i nad swoim życiem. Od kilku miesięcy moją afirmacją jest to, że przyciągam do siebie i do swojego życia (również do mojego bloga) wspaniałe, dobre, mądre osoby. I tak się dzieje. Być może właśnie za sprawą tych czarów czytasz teraz te słowa. 🙂

Dziewczyny na warsztatach niesamowicie zareagowały na pomysł wspólnego śpiewania i wspólnych, porannych ćwiczeń. Byłam pod ogromnym wrażeniem! „Ucz nas wszystkiego, właśnie po to tutaj jesteśmy!” – mówiły niemal jednym głosem. 🙂

Jestem bezgranicznie wdzięczna za te spotkania i za tą energię, która dała mi wiarę i siłę, że warto iść dalej, głębiej, bardziej odważnie. Że to, co robię, jest naprawdę potrzebne.

Nie będę opisywała tego, co działo się podczas naszego wspólnego śpiewania mantr i medytacji, ponieważ tego NAPRAWDĘ nie da się opisać słowami. Już podczas pierwszych warsztatów wszystkie wspólnie stwierdziłyśmy, że muszę stworzyć na moim blogu specjalny dział poświęcony mantrom i muzyce, która podnosi wibracje, oczyszcza, koi, leczy, przynosi spokój i radość. Jest to ważne zwłaszcza teraz, podczas tej pory roku, tej aury, tej pogody i tych wydarzeń, które mają miejsce na naszej Planecie.

Wiecie już, że w błyskawicznym tempie powstało dvd z moją poranną jogą. To również efekt warsztatów. Otworzyłam się na to, by nieść w świat to, co tak bardzo mi pomogło, i nagle pojawiły się wspaniałe osoby, które wpadły na pomysł, żeby moją poranna praktykę jogi nagrać i wydać w formie dvd. Tak działa ta magia, której będę chciała Was nauczyć! Bo życie JEST magią, niezależnie od tego, co na ten temat sądzimy. Niech więc będzie dobrą, pozytywną i piękną magią! 🙂

Jeśli zdecydujecie się na poranną praktykę razem ze mną, to możecie:

  • zacząć dzień od ćwiczeń, które właśnie ukazały się na dvd, a na koniec, zaraz po ćwiczeniach i relaksacji zaśpiewać mantrę (ja właśnie tak robię) lub
  • tylko śpiewać mantry, których systematycznie będę Was uczyła.

Nie martw się brakiem czasu – mantra od której zaczniemy już dzisiaj, trwa tylko 11 minut. Na pewno w ciągu dnia znajdziesz tych kilkanaście minut dla siebie, które sprawią, że będziesz bardziej spokojną, opanowana, skoncentrowaną i pozytywną osobą. Lepszą mamą, żoną, narzeczoną, a jeśli jesteś samotna, to przestanie Ci to przeszkadzać i odnajdziesz w tym sens. Będziesz bardziej wydajna i efektywna w pracy, a swoje zadania będziesz wykonywała w krótszym czasie. Jednym słowem – zaczniesz wykorzystywać potencjał, który każdy człowiek otrzymał od Stwórcy. Jest zadziwiający! 🙂

Na moim dvd nie znajdziecie mantr – chciałam je również tam umieścić, ale nie było to możliwe ze względu na bardzo wysokie opłaty licencyjne. Nie szkodzi, poradzimy sobie w inny sposób. 🙂

Co to są mantry?

We wszechświecie wszystko jest wibracją. W chrześcijaństwie uczymy się, że „na początku było słowo”. Dźwięk. Prawie wszyscy wiemy również, że „OM” jest dźwiękiem pierwotnym – pierwszą wibracją wszechświata, z której wszystko powstało – materia. Muzułmańscy sufi (mistycy) wierzą, że na początku był dźwięk „kun”, z którego powstał świat.

Współcześni naukowcy potwierdzają, że wszystko jest wibracją energii, niezależnie od tego, czy jesteśmy tego świadomi, czy też nie. Ty jesteś specyficzna wibracją, podobnie jak stół, przy którym siedzisz. Wydaje się być statyczny, ale wibruje nieustannie – są to niskie wibracje. Posiada je również komputer, który nieustannie wysyła fale wibracji, a także Wi-Fi, satelity i kamienie, które jak wiesz, mogą działać uzdrawiająco, oczyszczająco lub energetyzująco.

Ty jesteś wibracją, która jest częścią składową Twoich myśli, uczuć i emocji. Jeśli jesteś osobą świadomą, to kontrolujesz (jesteś świadoma) swoje myśli, uczucia i emocje – swoje wibracje, swoją energię. Jeśli nie rozwinęłaś jeszcze w sobie samoświadomości, to jesteś wypadkową osób, które w życiu spotykasz, filmów, które oglądasz, informacji i muzyki, której słuchasz, obrazów, na których koncentrujesz swoją uwagę itd.

Wiemy już, że posiadamy umysł świadomy. Możemy nim kierować i wpływać na świat materialny za pomocą naszych myśli, uczuć i emocji. Możemy kierować naszym życiem na przykład za pośrednictwem afirmacji. Samo powtarzanie afirmacji i wzbudzanie w sobie pozytywnych uczuć np. za sprawą zdań „jestem zdrowa” lub „żyję w dostatku” może być i jest szalenie korzystne, ale w przypadku niektórych osób niewystarczające. Dlaczego? Ponieważ poznając słynny „Sekret”, tak naprawdę poznajemy tylko 1/3 owego sekretu. Za chwilę zdradzę Ci pozostałe 2/3.

Chcesz? To posłuchaj.

To o czym wcześniej pisałam, to jest umysł świadomy (1/3 „sekretu”). Każdy z nas posiada również umysł podświadomy i nieświadomy (2/3 „sekretu”). One również na Ciebie wpływają – w sposób podświadomy i nieświadomy właśnie, ale bardzo silny! Jak do tych obszarów dotrzeć? Naukowcy dwoją się i troją, aby odkryć tę zagadkę. Przeprowadzają mnóstwo eksperymentów, nawet z wykorzystaniem narkotyków. I jednoznacznie stwierdzają, że jedynymi znanymi obecnie ludzkości drzwiami do tych obszarów jest praktyka jogi i medytacja. Za pośrednictwem medytacji (również śpiewania mantr!) docieramy do naszej podświadomości i nieświadomości. Wymaga to jednak systematycznej praktyki. Dlaczego warto to robić? Ponieważ w tym podświadomym i nieświadomym umyśle ukrywa się wiele z naszych blokad, które mogą prowadzić do wielu życiowych problemów, również zdrowotnych. Nasz umysł świadomy może wysyłać pozytywne afirmacje, które jednak może sabotować umysł podświadomy i nieświadomy. Nie znaczy to jednak, że należy zrezygnować z afirmacji – absolutnie nie! Ale należy wzmocnić je pracując nad pozostałymi obszarami naszego jestestwa.

Jak tego dokonać?

Jak dotrzeć do tych tajemnych obszarów, aby je uleczyć, usunąć z nich blokady i to, co nam nie służy? Jak sprawić, aby całe nasze jestestwo (umysł świadomy, podświadomy i nieświadomy) dobrze nam służyły? Każdy z nas doskonale przecież wie, że każdego dnia odzywa się „w głowie” sabotażysta, który zachęca, by nie ruszać się z kanapy, by sięgnąć po niezdrowe jedzenie, by utrzymywać kontakt z toksyczna osobą, by wieczorem napić się winka, albo sięgnąć po papieroska. WIEMY, że to nam nie służy, a jednak nie mamy w sobie wystarczająco dużo siły, aby coś zmienić.

W moim życiu tym transformującym doświadczeniem są właśnie mantry.

Jeśli w moim osobistym rozwoju psychologię uważam za rower (no, niech będzie samochód, aby nikogo nie urazić :)), to joga i mantry są dla mnie co najmniej odrzutowcem! Jeśli nie kosmiczna rakietą!

Grzebanie się w przeszłości, rozkładanie na czynniki pierwsze wszystkich zdarzeń, układów, relacji i uczuć, przynosi coś na kształt zrozumienia, ale nie wpływa to na głęboką wewnętrzną transformację. W moim życiu psychologia przyniosła zrozumienie (to bardzo dużo), ale nie uleczenie.

Dlaczego?

Ponieważ jestem określoną wibracją, która jest składową moich myśli, uczuć i wcześniejszych przeżyć. Aby zmienić tę wibrację, potrzebuję innej wibracji.

Mogę dokonywać tego (i dokonuję) za sprawą myśli, które (będąc już osobą świadomą) wybieram. Ale mój umysł podświadomy i nieświadomy tego nie słucha – więc wpływam na nie za sprawą energii wibracji mantr. I jest to w moim życiu doświadczenie wielkie.

Joga podkreśla, jak ważna jest codzienna praktyka (tzw. Sadhana) – ponieważ jesteśmy nieustannie zmieniającą się wibracją (myśli, ludzie, informacje, zdarzenia). Więc jeśli chcemy mieć dobre połącznie z istota, którą jesteśmy, musimy CODZIENNIE podłączyć się do odpowiednich częstotliwości. A jeśli chcemy uzdrowić siebie i dokonać prawdziwej transformacji, musimy każdego dnia łączyć się z pozytywnymi wibracjami – aż staniemy się nimi! 🙂 Dla mnie najszybszą i niezawodna drogą są właśnie mantry.

A co oznacza słowo mantra i jak najlepiej śpiewać mantry? Przeczytaj o tym na następnej stronie…