Określenie „kapłanka domowego ogniska” straciło w dzisiejszych czasach sporo na znaczeniu. W dobie równouprawnienia oczekujemy od mężczyzn, że będą opiekowali się domem i dbali o niego na równi z nami. Jest to jak najbardziej słuszne, jednak nikt nie potrafi nadać przedmiotom takiego ciepła jak kobieta. Mężczyzna buduje dom, ale to my go tworzymy. Nasza energia wypełnia przestrzeń, daje jej siłę i życie. Zapach domowego jedzenia, suszona lawenda w szafie i garderobie, kwiaty na toaletce, aromatyczna świeca na biurku… To my tworzymy domowe ciepło i piękno wokół nas. Potrafimy zaczarować martwą przestrzeń i tchnąć w nią życie. Upiększamy świat. Wiemy, jak tchnąć w niego ducha. To jest nasze powołanie. Tak się wyraża nasza kobieca mistyka.

  • Prawdziwy dom pachnie domowym jedzeniem. Piekę ciastka i ciasta, zwłaszcza zimą. Jesienią smażę powidła i konfitury. Gotuję tak często, jak to tylko możliwe. To jest najlepsza domowa aromaterapia – zapachy dają poczucie ciepła i bezpieczeństwa.
  • Kupuję kwiaty do domu i na swoje biurko. Bez okazji. Wystarczającym powodem jest celebrowanie dnia codziennego. Kwiaty są szczęśliwym darem natury. Budzą we mnie poczucie piękna i wdzięczności. Ich widok wzmacnia moją energię.
  • Umieszczam w różnych miejscach domu inspirujące zdjęcia, słowa mocy, znaki i symbole oraz dobre, pozytywne książki, tomiki poezji. W mojej kuchni jest mała tablica, na której piszę kredą. Od czasu, gdy napisałam „W tym domu jest miłość”, domownicy są bardziej radośni. Dobre słowa i znaki stanowią afirmację, podświadomie działającą na nas wszystkich.
  • Uwielbiam zapachy. Wpływają na dobry nastrój i poczucie bezpieczeństwa. Zapalam w domu kadzidełka, kominki z naturalnymi olejkami eterycznymi, naturalne świece zapachowe. W szafach i garderobach umieszczam lniane lub bawełniane woreczki z suszonymi kwiatami lawendy i płatkami róży. Zapachy natury przywołują wspomnienia dobrych, letnich dni.

W różnych miejscach domu umieszczam pozytywne, radosne zdjęcia i inspirujące pocztówki. Na jednym z nich dziewczyna trzymająca kadzidła modli się w buddyjskiej świątyni. Inne przedstawia słowa dziękczynne wyryte na zielonych łodygach bambusów. Są też pędzle od kaligrafii, radośni ludzie, człowiek, który wspiął się na szczyt. „Tablice marzeń” mogą znajdować się w każdym miejscu: na drzwiach lodówki, szafy, ustawione na półce. Przypominają o naszych pragnieniach i życiowym celu. Wzmacniają postanowienia.

Domowe ognisko

Ciepło domowego ogniska jest jedynie przenośnią, jednak w naszym życiu naprawdę potrzebujemy kontaktu z ogniem, nie tylko po to, by nas ogrzewał. Żywy ogień jest energią, a wpatrywanie się w płomień to najlepsza naturalna medytacja. Większość mieszkańców miast jest praktycznie odcięta od kontaktu z ogniem. Zapominamy, że ludzie ogrzewali się przy nim i czerpali z niego siłę przez tysiące lat. Taka potrzeba jest głęboko wpisana w nasze ludzkie DNA. Brak kontaktu ze światłem i ciepłem prawdziwych płomieni prowadzi nas do apatii i sezonowej depresji podczas długich zim. Jeśli nie mamy w domu kominka, naszym lekarstwem może być płomień świecy. Ja zapalam świece od końca października do kwietnia nie tylko w święta, ale obowiązkowo każdego dnia. To działa cuda.
  • Gdy zapalam w domu świece, robię to powoli i myślę o specjalnych intencjach: uzdrowieniu, miłości, wzmocnieniu, spełnieniu marzeń… Myślę o rozwiązaniu konfliktów, łasce zrozumienia lub przebaczenia. Wysyłam intencję i dobrą energię moim bliskim, przyjaciołom i światu. Myślę o osobach, które odeszły.
  • Gdy dowiem się o śmierci artysty, którego twórczość inspirowała mnie i poruszała, zapalam w intencji tej osoby świecę, która stoi na parapecie. Dziękuję za talent i wszelkie wzruszenia, jakich dzięki niej doświadczyłam. Jestem pewna, że w ten sposób trafiają do adresata.
  • Gdy na świecie dzieją się niepokojące wydarzenia, zapalam świece w intencji załagodzenia konfliktów, pomocy ofiarom i oczyszczenia energii.
  • Gdy słyszę o kimś, kto doznał bólu, cierpienia lub niesprawiedliwości, zapalam w jego intencji świecę. Wysyłam mu energię wzmocnienia i uleczenia. To przynosi często lepsze efekty niż złoszczenie się na winnych czy okoliczności.
  • Za każdym razem, gdy spoglądam na płomień świecy, myślę o swoich intencjach. To dodaje im sił i pozytywnej energii. Czuję się otoczona opieką. Mam poczucie, że On jest ze mną 🙂

A jakie są Twoje sposoby na dbanie o atmosferę w domu? Jakie „tajemne sztuczki” możesz polecić mi i innym czytelniczkom, by domowe ognisko trwało i płonęło jasnym ogniem? 🙂  Czekam na komentarze!