Pamiętasz chwile, gdy udało Ci się odnieść sukces?

Pokonać własne lęki i słabości, by osiągnąć swój cel?

Ja pamiętam moment, gdy odebrałam prawo jazdy. Wiem, nie ma w tym nic niezwykłego, posiada je przecież miliony osób na świecie. Ale ja uległam w życiu aż trzem wypadkom samochodowym jako pasażer (cóż, taka karma) i panicznie wręcz bałam się prowadzenia samochodu. Przez wiele lat zdobycie prawa jazdy wydawało mi się zupełnie niemożliwe, wręcz abstrakcyjne. A gdy wreszcie pokonałam własne lęki i dokonałam tego, poczułam się tak, jakbym zdobyła swój własny Mount Everest.

Zrobiłam wtedy zdjęcie, by pamiętać to uczucie.  Lekkość, uniesienie, jedności ciała, umysłu i ducha. Poczucie wolności, jakie daje pozbycie się swoich własnych, ograniczających i blokujących  demonów. Uczucie wielkiej radości i spełnienia.

To nie musi być nic wielkiego, małe sukcesy, które prowadzą nas do osiągnięcia naszego celu stania się najlepszą wersją samych siebie. Gdy mamy chwile zwątpienia, słabości, ciemności, wracajmy do nich pamięcią, by zasilić naszą energię życiową. By podłączyć się do tego, co jasne i pozytywne. Co daje nam siłę.

Przeczytałam kiedyś takie zdanie:
„jedynym człowiekiem, który nieustannie może cię mobilizować jesteś ty sam.”

Na przekór wszystkiemu dokonujmy wyboru pozytywnych myśli, uczuć i słów, które nas budują i wzmacniają. Damy radę! Możemy zdecydować jak pokonać własne słabości. Na pewno się uda! 🙂

A gdzie ty masz swój Mount Everest?

Agnieszka