Oto poranna rozmowa z moim mężem:

„Kochanie, muszę Ci coś powiedzieć! Czytam fascynującą książkę, która odkładnie wyjaśnia jak ważne dla człowieka są jelita, i wiesz co się okazało?…”

„Ha ha ha! Uwielbiam cię! Z samego rana mówisz mi o fascynującej książce o jelitach?!”

„Tak, jest tam mnóstwo NIESAMOWITYCH historii. Boże, czego to ludzie nie wymyślą. Współcześni naukowcy są niesamowici. Połykają kamerki, aby zobaczyć sposób trawienia poszczególnych pokarmów i robią inne rzeczy, o który nie chcę mówić przed śniadaniem. Ale! Okazało się, że sposób w jaki przygotowujesz makaron jest najlepiej trawiony przez ludzki organizm! Wyobrażasz sobie?!”.

Dziwne, ale Robert najpierw gotuje makaron, potem ochładza go zupełnie, po czym znowu podgrzewa – co mnie szczerze bawiło. Z książki dowiedziałam się, że makaron przygotowany w taki sposób jest przez nas najlepiej trawiony! 🙂

Cóż, właśnie takie wątki wprowadziła do naszego domu książka, która dzisiaj chciałam Wam polecić 🙂

Czy można zaprzyjaźnić się ze swoim przewodem pokarmowym? Brzmi to dziwnie, ale dla własnego dobra… powinniśmy to zrobić.

Czy można wspierać nasz przewód pokarmowy, dbać o niego i uprawiać, niczym ogród wewnątrz naszych ciał? Czy poznając świat naszych jelit jesteśmy w stanie zrozumieć efekt jo – jo, poznać powody, dla których niektóre osoby mają dziką wręcz ochotę na słodycze, a inne nie? I co zrobić, aby „zresetować” dawny wzorzec i stworzyć sobie nowy, który będzie wspierał nasze zdrowie, odporność, samopoczucie, szczupłą sylwetkę, czy też odpowiedni poziom cukru?

Czy jelita naprawdę są takie ważne? Owszem.

Ich zadaniem jest nie tylko pozyskiwanie energii z jedzenia. Odpowiadają też za pracę naszego układu odpornościowego i wytwarzają ponad 20 hormonów, które mają wpływ na wszystko – od apetytu po nastrój. Mówiła o tym już mądrość ajurwedy, która od wieków twierdzi, że to co jemy i jak trawimy ma bezpośredni wpływ na nasze emocje, na uczucie błogiego spokoju (pożywienie sattwiczne), złości (rajasowe) czy też niepokoju, lęku, depresji (pożywienie tamasowe). Cała kuchnia ajurwedy opiera się o prawidłowe trawienie, podobnie jak ajurwedyjska… medycyna. Bo dobry lekarz ajurwedy musi być również dobrym kucharzem! Ale nie o tym jest ta książka.

Co wiedzą o jelitach współcześni naukowcy?

Wiedzą z pewnością, że nasze jelita są domem dla trylionów drobnoustrojów, które wpływają na nasz nastrój, wagę i układ odpornościowy. Twierdzą, że ważne jest, byśmy w naszych jelitach mieli jak najwięcej „przyjaciół” – właśnie dlatego od dawna i tak wytrwale promuję jedzenie kiszonek. Udaje się to – mój tekst o zakwasie z buraków przeczytało już ponad 686 tysięcy osób! A to oznacza, że co najmniej pół miliona Polaków wzbogaciło swój mikrobiom o dobre, wspierające zdrowie bakterie. Idziemy w dobrym kierunku, ale idźmy dalej – dowiedzmy się, czym ten mikrobom w ogóle jest 🙂

Czy jelita są takie ważne?

Coraz częściej i szerzej mówi się, że zdrowie naszych ciał i umysłów zaczyna się od naszych jelit. Ten temat w ostatnich czasach stał się niemal hitem. Wspomniałam wcześnie, że nie są to nowe odkrycia – mówili o tym już starożytni lekarze ajurweday, medycyny chińskiej, a  Hipokrates pisał „Wszelkie choroby zaczynają się w jelitach”. I jeśli nawet boli cię kolano lub masz depresję, może to oznaczać, że należy… radykalnie zmienić dietę. Poważnie.

To wszystko, o czym mówili starożytni lekarze dzisiaj możemy dokładnie zbadać, wyciągnąć wnioski i wykorzystać dla naszego dobra. Właśnie wszelkimi najnowszymi badaniami medycznymi od lat zafascynowany jest dr. Michael Mosley, autor książki pt. „Jelita wiedzą lepiej”.

Kim jest dr. Mosley?

Studiował medycynę w Londynie i uzyskał dyplom lekarza, ale przez ostatnie 25 lat pracował w telewizji, jako dokumentalista. W Wielkiej Brytanii dla telewizji BBC tworzy i prowadzi programy telewizyjne, które biją rekordy popularności. Za swoją działalność dziennikarza naukowego otrzymał wiele prestiżowych nagród i został nazwany  „medycznym dziennikarzem roku” przez British Medical Association.

W naszym kraju właśnie pojawiła się książka dr. Mosleya, która w fascynujący sposób opisuje fenomenalny świat, który znajduje się… wewnątrz nas. Ta książka w języku angielskim nosi tytuł „The clever guts diet” (czyli Dieta mądrych jelit) – być może właśnie z tym tytułem spotkaliście się już wcześniej.

Mnie w tej książce zafascynowało niemal wszystko. To się czyta z zapartym tchem! Człowiek bada kosmos, a okazuje się, że wewnątrz naszych ciał jest cały wielki kosmos do odkrycia!

Ponieważ jestem zafascynowana również fenomenem naturalnych porodów, spędziłam wiele czasu na rozmowach z moją ukochana położną i innymi profesjonalistami, na temat tego, w jaki sposób poród poprzez cesarskie cięcie wpływa na matkę i na dziecko. Do całej kolekcji wiedzy na ten temat, po lekturze tej książki dochodzi jeszcze jedno odkrycie, które zacytuję (nie mogę się powstrzymać!:

„Skąd się bierze mikrobiom?

Większość z nas dziedziczy mikrobiom po matce. Kiedy jesteśmy w jej łonie, w naszych jelitach prawie nie ma bakterii. To, co się dzieje potem, zależy od tego, jak wyglądają nasze narodziny. Jeśli urodziłeś się drogą pochwową (..) bakterie matki, nie musząc rywalizować z innymi mikroorganizmami, szybko skolonizowały twoje jelita. Później, jeśli byłeś karmiony piersią, dostałeś też dobre bakterie z mleka matki.

Jeśli w ramach porodu wykonano cesarskie cięcie, sprawy wyglądały inaczej. Pierwszymi napotkanymi bakteriami były te unoszące się w sali operacyjnej, na skórze ludzi, którzy cię trzymali, oraz ukryte we wszystkim, co wdychałeś i połykałeś w ciągu pierwszej godziny życia.

Próbki kału pobrane od dzieci urodzonych metodą cesarskiego cięcia wykazują, że skład ich bakterii jelitowych jest zupełnie inny od składu tych, które urodziły się drogą pochwową. Czy ma to znaczenie? Tak, ogromne. Dzięki zakrojonemu na szeroką skalę badaniu wykonanemu przez naukowców z Harvard T.H. Chan School of Public Health8 wiemy, że dzieci, które rodzą się metodą cesarskiego cięcia, są obciążone znacznie większym ryzykiem otyłości w dzieciństwie i nadwagi w dorosłym życiu. W tym konkretnym badaniu adekwatnie nazwanym GUTS (Growing Up Today Study) naukowcy obserwowali ponad 22 tysiące ludzi od narodzin po dorosłość. Ważyli ich, gdy byli nastolatkami, a potem znowu, gdy mieli po dwadzieścia kilka lat.

Wyniki były zadziwiające, zwłaszcza gdy porównano rodzeństwa.

U dzieci urodzonych metodą cesarskiego cięcia istniało o 64% większe ryzyko otyłości niż u ich braci i sióstr urodzonych drogą pochwową pomimo tych samych genów, wychowania w tych samych domach i takiej samej diety. Można zatem wysnuć wniosek, że to właśnie bakterie jelitowe stanowiły o tej różnicy. „Porody metodą cesarskiego cięcia niewątpliwie są w wielu przypadkach procedurą potrzebną, ratującą życie – powiedział Jorge Chavarro, główny autor badania. – Jednak cesarskie cięcia wiążą się też ze znanymi zagrożeniami dla matki i noworodka. Nasze odkrycia wskazują, że ryzyko otyłości to kolejny czynnik godny uwzględnienia”.

U dzieci urodzonych metodą cesarskiego cięcia istnieje też większe ryzyko pojawienia się alergii oraz cukrzycy na późniejszym etapie życia. Obecnie w ten sposób rodzi się około 26% dzieci w Wielkiej Brytanii, 35% w Stanach Zjednoczonych, 50% w Chinach oraz nawet 80% w Brazylii – to wróży problemy w przyszłości”.

(W Polsce cesarskie cięcia to już 43% porodów, przy czym wskazania lekarskie do wykonania cesarskiego cięcia to nie więcej niż 10% – to uzupełnienie ode mnie, od autorki).

„Jeśli konieczne jest cesarskie cięcie, można obejść ten problem, starając się, by noworodek jak najszybciej miał kontakt z bakteriami matki. (…) Karmienie piersią z pewnością jest dla mikrobiomu dziecka bardzo korzystne. Dzieci karmione piersią są o połowę mniej zagrożone egzemą lub astmą w porównaniu z dziećmi karmionymi wyłącznie z butelki. Mleko kobiece zawiera nie tylko dobrą mieszankę tłuszczów, białek i węglowodanów, ale też cukry złożone, których, co dziwne, niemowlęta nie trawią. Ich głównym celem jest chyba odżywianie dobrych bakterii, które – w optymalnej sytuacji – rosną w jelitach dziecka. Fakt, że skład mleka kobiecego ewoluował tak, by odżywiać naszych „starych przyjaciół”, pokazuje nam, jacy są ważni.

Gdy rośniemy, nasz mikrobiom się zmienia i liczba gatunków zamieszkujących jelita rośnie – od około 100 gatunków w dzieciństwie do około 1000 w dorosłości. Zanim skończymy trzy lata, nasz mikrobiom będzie w znacznym stopniu uformowany, chociaż wciąż może się zmienić w reakcji na infekcje, leczenie antybiotykami i zmiany w diecie. Chociaż nie masz wpływu na to, jak się urodziłeś ani jak karmiła cię matka, możesz zmienić swoje obecne odżywianie… i odżywianie mikrobiomu”.

W dalszej części książki autor opisuje dokładnie krok po kroku, co nam sprzyja, a co nie, oraz co zrobić, aby wyhodować sobie dobre bakterie. W książce znajdują się również propozycje diety (jako sposób odżywiania się) oraz przepisy na potrawy, które wspierają proces budowy dobrego, zdrowego mikrobiomu.

Szczerze polecam Wam lekturę tej książki, ponieważ pokazuje nam, jakim fenomenem jest człowiek, natura i z pewnością pomoże wielu osobom odnaleźć przyczyny różnych dolegliwości oraz wskaże praktyczne sposoby, jak sobie z nimi poradzić.

Książkę można kupić na przykład TUTAJ. A TUTAJ znajdziecie przepis na pyszny i zdrowy zakwas buraczany mojego przepisu, który nie tylko wzmacnia odporność i krew ale rewelacyjnie przeciwdziała procesom gnilnym w jelitach oraz świetnie odkwasza organizm.

Ta książka na pewno wam pomoże zrozumieć siebie, i sobie… pomóc 🙂

Z miłością,

Agnieszka