Jak ponownie stać się kobietą, którą byłam PRZED urodzeniem dziecka?

Pod jednym z moich postów Joanna napisała komentarz, w którym pyta mnie:

„(…) Jestem mamą 1,5 rocznej Sofie i wciąż próbuje odnaleźć kobietę, która byłam przed. Bo teraz jestem tylko mamą Sofie. Czy Pani też miała ” trudności” w odnalezieniu siebie? Bo jesteśmy nie tylko mamami:) Oj ciężko mi poukładać sobie wszystko i znaleźć balans. Jeśli będzie Pani miała chwilkę i ochotę proszę o choć mała radę. Dziękuję.

Jakiś czas temu moja córeczka Helenka (która ma już prawie trzy latka), grzebiąc ciekawsko na mojej półce wyciągnęła szkatułkę. „Mogę tu zajrzeć?” – zapytała, a gdy się zgodziłam ostrożnie otworzyła pudełko, a z jej ust wydobył się zachwyt: „Ooooo, jakie piękne!”. Delikatnie zaczęła wyjmować kolczyki, które schowałam, gdy byłam w ciąży. „To twoje stare kolczyki?” – zapytała. „Czy takie stare?…” – zastanowiłam się. Schowałam je tylko na chwilę, żeby maleńka nie ciągnęła za nie podczas karmienia. To było chwilę temu… Nie, to było ponad trzy lata temu…

To było przed.

„Możesz je założyć?” – zapytała Helenka i zaczęło się mierzenie. Gdy spojrzałam na swoje odbicie w lustrze poczułam ciarki na placach. Wspomnienie kobiety, którą byłam przed zakłuło w mym sercu.

To byłam ja przed ciążą, przed porodem, przed karmieniem, przed nieprzespanymi nocami, przed totalnym brakiem czasu. Oczywiście myślałam już o tym wielokrotnie. Ponad pół roku temu wstrząsnęło mną zdanie „Niech odzyskanie siebie stanie się twoim życiowym priorytetem”, z którego uczyniłam swoje motto. Skoncentrowana głównie na dzieciach i na ich potrzebach, na rodzinie i jej potrzebach, na chorej mamie i jej potrzebach – zupełnie porzuciłam siebie.

A przecież nie jestem tylko mamą, żoną i córką. Mało tego, nie jestem nawet tylko kobietą. Jestem człowiekiem. Pragnę tworzyć, inspirować, uczuć się, wzrastać i dzielić. Potrzebuję odrobiny przestrzeni, gdzie mogę ze sobą poprzebywać. Dlatego wstaję bardzo wcześnie rano, by spędzić ze sobą czas, aby naładować swoje wewnętrzne akumulatory. Zrobiłam wszystko co w mojej mocy, aby w tej rzeczywistości wygospodarować choć trochę miejsca dla siebie. Pobudka o 4:30 lub najdalej o 5:00 rano okazała się dla mnie jedynym, ale również idealnym rozwiązaniem, które bardzo polubiłam. Jednak pomimo tego, wiele razy kładąc się wieczorem spać myślałam sobie w duchu, że tęsknię za swoim życiem przed. Tęsknię za tym, że miałam czas na ćwiczenia jogi w grupie, na medytacje wtedy, kiedy miałam na to ochotę, na czytanie, na wyjazdy, na warsztaty, na siedzenie w restauracji i uczestniczenie w premierze w teatrze. Pomimo zapracowania znajdowałam czas na malowanie, pisanie wierszy, chodzenie po muzeach i szperanie w antykwariatach. Znajdowałam czas na moje twórcze wycieczki. Na podróże w nieznane. Na bycie ze sobą.

Jak ponownie stać się kobietą, którą byłam PRZED urodzeniem dziecka? Teraz rozkład moich zajęć totalnie wytyczają obowiązki. Kieruje mną poczucie odpowiedzialności. Jak dużo z siebie dałam przez ostatnie lata… „Pragnę odzyskać siebie sprzed – myślałam czasem zasypiając…

Gdy założyłam kolczyki sprzed, które znalazła Helenka, ukłucie w sercu było wyjątkowo bolesne. Patrzyłam na swoje odbicie w lustrze i widziałam bardzo wyraźnie, że te kolczyki już do mnie nie pasują. Zatęskniłam za dawną sobą i zrobił mi się bardzo, ale to bardzo smutno. Smutkiem, którego nie miałam czasu ani zrozumieć, ani przeżyć, bo za chwilę Helenka miała nowy pomysł na zabawę, a potem następny i następny…

Tydzień później musiałam wyjechać na kilka dni. Nagły wyjazd i … cóż, w pewnym sensie powrót do siebie sprzed! Hura! Kilka dni, którymi mogę zarządzać sama, bez grafika standardowych, codziennych obowiązków. Sprawy zawodowe nie zajmą mi aż tak dużo czasu, więc wolne chwile mogę wykorzystać tak jak JA chcę! Pójdę na wystawę, do antykwariatu, koniecznie muszę załapać się na jakieś fajne warsztaty albo wykład, a może jeszcze zrobię zakupy! O rety! Szał!!! Na słuchawkach bardzo głośno słuchałam muzyki sprzed. Gdy załatwiałam swoje sprawy zawodowe, nastał tak długo wyczekiwany czas dla mnie i… wcale nie byłam już tak podekscytowana. Poszłam ze znajomymi do restauracji, którą bardzo lubiłam przed. Cóż, nic specjalnego… :). Na wystawie był taki tłum ludzi, że gigantyczna kolejka do kasy odebrała mi ochotę na obcowanie ze sztuką. Szłam ulicą, jakby wyrwana z innej rzeczywistości, nierealna, niemal lewitująca. Miało być tak pięknie, a ja czuję…. pustkę. Zupełną pustkę…

Usiadłam na ławce i siedziałam tak przez chwilę. Obserwowałam ludzi, w zasadzie wcale ich nie widząc. I wtedy, w tej jednej chwili z porażającą jasnością dotarło do mnie, że Agnieszka sprzed, za którą tak bardzo tęskniłam… nie istnieje! Nie ma jej. N I E  M A.

To moje dawne życie zwyczajnie do mnie już nie pasuje, podobnie jak te kolczyki, które odnalazłam po latach. Wcale ich nie potrzebuję! Czy to źle? A dlaczego źle?!

Jestem wypełniona po brzegi bezgraniczną miłością i tęsknotą za… moimi bliskimi. Nigdy i za nic na świecie nie chciałabym zamienić mojego obecnego życia na poprzednie, chociaż jestem bardzo przemęczona, zaganiana i żeby mieć chwilę dla siebie muszę wstawać przed świtem. Jednak to moje życie TERAZ, wszystko czego doświadczam na co dzień, jest tak głębokie, intensywne, pełne, barwne i niezwykłe, że nie chcę tego zamienić na nic. I za nic w świecie. Nawet najbardziej z pozoru atrakcyjna wygoda życia nie jest w stanie mnie teraz zadowolić, ponieważ poznałam smak… prawdziwego szczęścia, miłości, głębi i intensywności – uczuć i życia. W tym spełniam siebie – i jako kobieta i jak człowiek. Jako matka, żona i córka. To nie jest tylko, to jest AŻ.

Dlaczego tak uparcie piszę o tej głębi uczuć? … Czytaj dalej na następnej stronie…

Ale zanim to zrobisz, spójrz na tych kilka zdjęć, które wybrałam  z mojego Pinteresta. Zobacz jak magiczne są ulotne chwile miłości, która jest tylko TU i Teraz. Przeżywajmy swoją własną magię! :). Drugą część zdjęć znajdziesz na następnej stronie.

rodzicielstwo