Zaczyna się już sezon na choroby, przeziębienia i infekcje. Moje koleżanki, które mają dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym narzekają, że ich dzieci już chorują. Dorośli również. Jak sobie z tym poradzić? Jak w skuteczny sposób zabezpieczyć się przed infekcjami?

Odpowiedzi na te pytania udało mi się znaleźć osiem lat temu. Metody, które wtedy wprowadziłam w życie pomogły nie tylko mojej rodzinie, ale również wielu moim znajomym i ich dzieciom wyjść z błędnego koła chorób i antybiotyków. Dzisiaj podzielę się tym doświadczeniem i opiszę dwa naturalne preparaty, które radykalnie zmieniły nasze życie. Nasze „lecznicze” hity, których obecność w naszym domu jest obowiązkowa. Warto też podkreślić, że koniec lata i początek jesieni to idealny moment, aby organizm oczyścić i wzmocnić przed nadejściem zimy. A więc do dzieła! Ale na początek w skrócie..

 

Moja historia życia z chorobami.

Na temat infekcji, chorób i antybiotyków wiem bardzo dużo z własnego doświadczenia. Od dziecka mam powiększone migdałki, które są naprawdę imponującej wielkości. Od dzieciństwa nieustannie więc chorowałam. Wystarczyło, że lekko mnie przewiało, a ja natychmiast miałam wszelkie anginy ropne, zapalenia krtani, oskrzeli i przeziębienia. Gdy byłam dzieckiem nieustannie aplikowano mi zastrzyki penicyliny i debecyliny, a gdy byłam już starsza kilka, a nawet kilkanaście razy w roku przyjmowałam antybiotyki. Tkwiłam w zamkniętym kole chorób i antybiotyków nie rozumiejąc, że każda aplikacja antybiotyku osłabia mój układ odpornościowy uniemożliwiając osiągnięcie zdrowia.

Lekarze zalecali mi usunięcie migdałków, ale moja mądra mama wstrzymywała się z tym. Jestem jej za to bardzo wdzięczna, ponieważ migdały stanowią bardzo ważną ochronę, której wiele osób zupełnie nie docenia. Gdy są usunięte choroba atakuje bezpośrednio oskrzela, a później trafia do płuc. Doskonale zna ten problem mój mąż, któremu niestety usunięto powiększone migdały. Oczywiście infekcje gardła również są bardzo niebezpieczne (uwaga na serce!), ale istnieją naturalne, skuteczne metody, które zapobiegają powstawaniu chorób. Udało mi się je odnaleźć. Ale żeby mówić o powrocie do pełnego zdrowia musimy skoncentrować się na wzmocnieniu organizmu (to najważniejsze!) i dbaniu o to, by nie dopuścić do powstawania infekcji.

Od 2006 roku ani razu nie przyjęłam antybiotyków. To już osiem lat zupełnie nowego życia. Oczywiście czasem choruję, ale teraz mój organizm zupełnie inaczej sobie radzi z infekcjami, które trwają dużo krócej i mają dużo łagodniejszy przebieg.

 

Jak pozbyłam się chorób?

To był cały proces. Zaczął się od świadomości.

Po pierwsze zrozumiałam, że żyjemy w szalonym świecie, w którym na wszystko musi być szybkie rozwiązanie. Niestety organizm musi później za to zapłacić bardzo wysoką cenę. Zrozumiałam, że za każdym razem przyjmując antybiotyki osłabiam i zatruwam swój organizm. Niszczę swój układ odpornościowy pozbawiając go tym samym jego naturalnej siły do walki z chorobami. Tak się wpada w błędne koło chorób i leków. Oczywiście antybiotyki są wspaniałym wynalazkiem, bezcennym przy wielu chorobach, ale w dzisiejszym świecie zdecydowanie ich nadużywamy. Powinny być one przyjmowane jedynie w ostateczności, gdy inne środki zawiodły. Zwykle jednak tradycyjne leczenie właśnie od nich się zaczyna… W związku z tym stajemy się na nie odporni. Aby uzyskać efekt terapeutyczny przyjmuje się ich więcej, o silniejszym działaniu i o coraz bardziej wyszukanym składzie.

A można leczyć się zupełnie inaczej. Skutecznie, naturalnie i bezpiecznie.

Moim zdaniem ważne jest również zrozumienie samej istoty choroby. Zwykle jest ona dla nas bardzo ważnym znakiem, który wskazuje, że musimy przepracować coś w swoim życiu, zwrócić uwagę coś bardzo ważnego, ignorowanego lub wypieranego. Wiele na ten temat mówi świetna książka pt. „Twoje ciało mówi: pokochaj siebie” Lise Boureau, którą bardzo Wam polecam!

Ale wracając do fizjologii – pierwszym krokiem do wyjścia z tego błędnego koła chorób i antybiotyków jest oczyszczenie organizmu i wzmocnienie układu odpornościowego. To samo dotyczy również naszych dzieci!

W cywilizowanym świecie ludzie każdego dnia zatruwają swoje organizmy chemią. Wiemy o tym doskonale i dużo się już o tym mówi. Te niewielkie czasem dawki chemii kumulują się w naszych organizmach. Nikogo nie powinny więc dziwić chroniczne bóle głowy i ciągłe zmęczenie, które były kiedyś nieodłączną częścią również mojego życia. Przez długie lata nosiłam przy sobie tabletki przeciwbólowe, bo byłam przekonana, że cierpię na migreny. Okazało się, że to nie prawda. Gdy się oczyściłam i odtrułam bóle głowy zupełnie znikły. Kiedyś również błędnie nazywałam samą siebie „meteoropatką”. Na tę dolegliwość zrzucałam winę ze swoje złe samopoczucie, podobnie jak robi to wiele innych osób. Dzisiaj już wiem, że mój organizm był zatruty, co czyniło mnie zmęczoną, osłabioną, pozbawioną energii i nadwrażliwą na wszystko. Dokąd taka droga prowadzi? Warto się nad tym zastanowić i wyciągnąć dla siebie wnioski.

Ja właśnie tak zrobiłam i podjęłam decyzję – nie chciałam dalej tak żyć. Postanowiłam wziąć na siebie całkowitą odpowiedzialność za swoje życie. Przestać obwiniać za moje złe samopoczucie klimat, pogodę czy innych ludzi. Tego wszystkiego nie zmienię, ale mogę zmienić siebie. Na to mam wpływ. I to zrobiłam. Wzięłam sprawy w swoje ręce i przeprowadziłam totalną rewolucję swojego życia.

Po pierwsze oczyściłam organizm.

Po drugie zupełnie zmieniałam nawyki żywieniowe.

Po trzecie – wprowadziłam cudowne, ogólnie dostępne, całkowicie naturalne preparaty, które wzmacniają organizm i walczą z chorobami. Zaraz o nich napiszę, ale najpierw zobaczmy…

 

Jak radzi sobie z infekcjami medycyna konwencjonalna.

Medycyna między Wschodem a Zchodem
Dr. Wiesława Stopińska w swojej wspaniałej książce pt. „Medycyna między Wschodem a Zachodem” opisała przypadek pięcioletniej dziewczynki, którą na wizytę lekarska do niej, przyprowadziła mama. Kobieta była załamana i bezradna. Ze łzami w oczach podała kartę choroby swojej małej córeczki. Jak się okazało dziewczynka cierpiała na  zespół nabytego braku odporności o nieznanej przyczynie. W renomowanym polskim instytucie w ciągu 29 miesięcy podano temu dziecku… 35 antybiotyków! Pozostawiam to bez komentarza….

Dr. Stopińska, która pomimo wykształcenia medycznego jest również lekarzem Medycyny Chińskiej przyznaje, że pod tym względem medycyna konwencjonalna jest zupełnie bezradna. Ta wspaniała lekarka pomogła małej pacjentce wyzdrowieć za sprawą metod jak najbardziej naturalnych, prostych, tanich i znanych ludzkości od dawien dawna. Mała pacjentka przestała przyjmować antybiotyki, została naprawdę wyleczona, a następnie wzmocniona i uodporniona.

Medycyna konwencjonalna ma wielkie osiągnięcia, oczywiście. Ale pod względem leczenia infekcji, diagnostyki i prewencji jest raczej bezradna. Pisze o tym dużo właśnie dr. Stopińska w swojej wspaniałej książce, którą bardzo Wam polecam. Ta mądra i wykształcona osoba miała odwagę, by to wszystko zauważyć i znaleźć inną, skuteczna drogę. Namawia lekarzy, by się uczyli, rozwijali i szkolili, by szukali alternatywnych metod, by NAPRAWDĘ pomagać swoim pacjentom. Aby, nie zaleczać, ale naprawdę leczyć. Dr. Stopińska pisze o tym, że medycyna konwencjonalna głównie zalecza, a czasem tylko blokuje chorobę. Nie zajmuje się jednak samym jej źródłem. W Medycynie Chińskiej istnieje powiedzenie, że człowiek płaci lekarzowi tak długo, jak długo jest zdrowy. A jeśli zachoruje, to zmienia lekarza. Dlaczego? Ponieważ zadaniem lekarza powinno być wzmocnienie i uchronienie pacjenta przed chorobami. Jeśli pacjent zachoruje to znaczy, że lekarz popełnił błąd. Jakże daleki jest ten sposób myślenia od tego, co proponuje nam medycyna zachodu… Dlatego ważne jest, byśmy sami na siebie wzięli odpowiedzialność za zdrowie swoje i swoich dzieci.

 

Jak ja to zrobiłam?

Tak jak pisałam wcześniej –  kluczową sprawą jest oczyszczenie i wzmocnienie organizmu.

Zmieniłam sposób odżywiana wybierając tylko naturalne produkty, bez chemicznych dodatków. Takie pożywienie ma na celu nie tylko odżywić, ale również wzmocnić organizm. Natura jest naszym sprzymierzeńcem i lekarstwem. Trzeba jej tylko trochę zaufać i dać jej szansę. Wybierając pożywienie dla siebie i swojej rodziny zaczęłam koncentrować się głownie na tym, jaki wpływ dane produkty mają na organizm. Jak mówi Medycyna Chińska „niech pożywienie będzie twoim lekarstwem”. Jest nim w naszym życiu. Jem po to, bym była silna, zdrowa i miała dużo energii. Bym mogła cieszyć się życiem, poczuciem młodości, witalności i był mogła wykorzystać cały swój potencjał.

Szukam najzdrowszych produktów. Są relatywnie tanie i ogólnie dostępne. Kasza jaglana i wszystkie inne kasze, płatki owsiane, wszelkie warzywa i owoce, zioła i herbaty. Te bardziej wyszukane rośliny to quinoa i amaransus. Są mniej dostępne, a więc droższe. Można z nich korzystać, ale nie jest to obowiązkiem. Aby być zdrowym wystarczy skupić się na tym, co rośnie w naszym kraju, w pobliżu miejsca naszego zamieszkania. Podczas sezonu w naszym domu jadamy jak najwięcej polskich warzyw, owoców i świeżych ziół. Nie oszczędzam na tym pieniędzy wiedząc, że jest to najlepsza inwestycja w nasze zdrowie. Zwróci się z nawiązką 🙂

Zupełnie odstawiałam wszelkie produkty przetworzone i chemiczne ulepszacze smaku. Zwracam uwagę, by w naszym pożywieniu nie było chemii. Dokładnie czytam w sklepie skład na opakowaniu. Jeśli mam ochotę na coś słodkiego, muszę to sobie sama upiec lub zrobić.

Aby oczyścić organizm pijemy napary z ziół (oczywiście raz na jakiś czas należy robić przerwy). Pokrzywa, o której więcej możesz przeczytać w tym wpisie i skrzyp polny są stałym punktem naszego programu. Pokrzywa oczyszcza krew i organizm z toksyn, oczyszcza też wątrobę (w niej się kumulują wszelkie zanieczyszczenia, ale również stres!), a skrzyp oczyszcza i wzmacnia nerki. Wątroba i nerki to nasze główne ośrodki dowodzenia, które należy oczyszczać i wzmacniać. W nerkach tkwi przecież nasza energia, witalność i młodość. Doskonale oczyszcza też wątrobę ostropest plamisty, o którym szeroko pisałam tutaj.

Pijemy również dużo czystej wody, aby wypłukać wszystko to, co niepotrzebne. Wodę pije również nasza Helenka, która mówi, że jest PYSZNA. Poważnie! Przyzwyczailiśmy małą Helenkę do picia wody, ponieważ sympatia do jej smaku przyda się na jej na całe życie! Więcej o wodzie dowiesz się tutaj pod tym linkiem. 

Nasz organizm oczyszcza się przecież również przez pory skóry.

Aby oczyścić organizm z toksyn robię następujące kąpiele:

Do wanny z ciepłą woda należy wsypać ½ kg soli (najzwyklejsza na świecie, bez antyzbrylaczy) i 3 paczki sody oczyszczonej.
Dla zapewnienia pięknego zapachu można dodać kilka kropli olejku lawendowego.
W takiej kąpieli należy spędzić ok 15 minut, a następnie wyszorować całe ciało szorstką rękawicą i dokładnie opłukać.
Wytrzeć szorstkim ręcznikiem.

Oczyszczamy się również przez oddech, czego większość osób zupełnie nie docenia. Dobry, głęboki, świadomy oddech w ogromnym stopniu wspiera nasz organizm w procesie samooczyszczania. Nauczyłam się go i codziennie praktykuję. Więcej informacji o oddechu znajdziesz tutaj. Bardzo ważny jest również ruch i częste spacery na świeżym powietrzu.

Tak więc połączyłam ze sobą wszystkie aspekty, aby wesprzeć mój organizm w procesie szerokiego oczyszczania. Zatruwałam go przez tak wiele lat, że musiałam wreszcie zmobilizować cały organizm do samooczyszczenia i regeneracji. A teraz czas na… nasze absolutne rodzinne hity, naturalne sposoby na przeziębienie o których przeczytasz na następnej stronie.