Gdy opublikowałam na Facebooku moje „Zasady szczęśliwego życia” wiele z Was pisało o tym, że najtrudniejsza jest zasada, która mówi o tym, żeby się nie martwić.

Jak to zrobić? Jak nie martwić się o przyszłość?  Zwłaszcza teraz, gdy na świecie dzieje się tyle niepokojących zdarzeń?

Ja też się kiedyś zamartwiałam. Przez całe moje życie straszono mnie końcem świata, wojnami, huraganami, epidemiami, starością, upadkiem ekonomicznym, chorobami i przeróżnymi innymi tragediami. W nieskończoność starałam się przewidzieć co będzie i na wszelkie wypadek zabezpieczyć siebie i swoją rodzinę na wszelkie możliwe okoliczności.

I co? Generalnie nic z tego, czym mnie straszono nigdy się nie wydarzyło. Działo się jedynie w mojej głowie i skołatanym sercu. I zupełnie mnie to wykończyło! Odebrało radość życia, poczucie lekkości i spokoju. A co najważniejsze, nie miało ŻADNEGO sensu!

Zaczęłam się kiedyś nad tym głębiej zastanawiać i zdałam sobie sprawę, że istota ludzka w wyniku ewolucji zupełnie nie jest przygotowana na tak gwałtowny rozwój informacji. Przez 24 godziny na dobę mamy nieustanny dostęp do wszystkich tragedii świata na całej naszej Planecie. A o tym co na świecie jest piękne i dobre media raczej nas nie informują.

I co z tym wszystkim zrobić? Jak to wszystko ogarnąć?

Przez miliony lat człowiek był skoncentrowany na tym, co działo się wokół niego i w jego życiu. W jego bliskim otoczeniu. Docierały do niego opowieści o obcych krajach, ale działo się to raczej sporadycznie. Życie człowieka koncentrowało się na bliskiej okolicy, w której żył. Technologia zdecydowanie wyprzedziła ewolucję – nie mamy wypracowanego zdrowego systemu, który pomaga nam ogarnąć ten ogrom informacji.  Są więc dwa główne sposoby podświadomego reagowania:

1)    poczucie strachu i zagrożenia

2)    obojętność

I jedno i drugie dalekie jest od ideału. Życie w poczuciu ciągłego zagrożenia jest koszmarem. Życie w obojętności jest egzystencją. Nie krytykuję ludzi za tę obojętność – to reakcja wrażliwego organizmu (człowiek z zasady jest istotą bardzo wrażliwą) na nieumiejętność radzenia sobie z bólem, strasznymi obrazami i informacjami. Odcina więc swoje emocje, staje się otępiały, w pewnym sensie emocjonalnie sparaliżowany. Patrzy na obrazy śmierci, ludzkiego cierpienia i tragedii bez emocji. Nie porusza go to. Obrazy się przesuwają, ale nie poruszają emocji. Ludzie stają się przedmiotami….

Co z tym zrobić? Moim zdaniem dobra metodą jest oglądanie i słuchanie wiadomość ze świata tylko wtedy, gdy jest to NAPRAWDĘ konieczne. Każdy z nas może ocenić dla samego siebie taką rzeczywistą konieczność – czy jest to raz dziennie, raz na kilka dni, czy też raz na tydzień… Dlaczego o tym piszę? Ponieważ znam wiele domów, w których ogląda się kanały informacyjne niemal przez 24 godziny na dobę. Od chwili obudzenia, aż do zamknięcia oczu. Po co? Dlaczego mamy nieustannie kontrolować cały świat? A co z naszym życiem?

Nie udźwigniemy wszystkiego tego, co dzieje się na naszej Planecie. Ogarnijmy naprawdę dobrze to, co dzieje się w naszym życiu, tu i teraz.

A co z „czarnymi” prognozami? Przebojem są wszystkie epidemie, którymi mnie w życiu straszono. Jak wiele ich było? Nie jestem w stanie zliczyć. Zamiast się ich bać wybrałam skuteczną metodę – wzmacniam swój kład immunologiczny zdrowym jedzeniem, ruchem, oddechem, ziołami i produktami pochodzącymi od pszczół (pyłek pszczeli, propolis, miód). Jak mój organizm będzie silny, to sobie poradzi.

A myślenie o innych tragediach, nawet bardzo realnych? Po co? Nie mamy pojęcia co się wydarzy.

Gdy zaczynałam prace modelki straszono mnie, że to jest zajęcie na krótko. Że mając dziecko w ogóle nie będę mogła jako modelka pracować. Czasy i mentalność zmieniły się tak bardzo, że modelki nie tylko mają dzieci, ale na wybiegu pojawiają się przepiękne, siwowłose kobiety. Oczywiście, że jeszcze sporadycznie, ale wkrótce to się zmieni. Bo myśmy się zmieniły! Tak bardzo, że nikt nie był w stanie tego przewidzieć!

Dzisiaj kobieta po 40-tce, po 50-tce, a nawet starsza, to bardzo atrakcyjna dziewczyna. Jesteśmy pełne energii, mądrości, pasji i chęci do życia. Nie jesteśmy takie jak nasze  babcie – mamy zupełnie inną świadomość. Jesteśmy samodzielne. Wiemy, że piękne możemy być w każdym wieku – i nie zgadzamy się na to, by ktoś nam odebrał do tego prawo! Nie zgadzamy się na to, by kremy, kosmetyki i ubrania przeznaczone dla nas były prezentowane na nastolatkach. Nie jesteśmy przecież głupie i nie godzimy się na to, by jakikolwiek przemysł nas dyskryminował z powodu wieku!

Samo pojęcie młodości również uległo przemianie i stało się bardzo subiektywne. Wszystko to wpłynęło na moje życie, czego nie potrafiłam kiedyś przewidzieć. Więc czy warto było się martwić na zapas? Nie.

Bolesława Prus wydedukował kiedyś z trwogą, że w roku 2000 będzie w Warszawie tak dużo dorożek, że ludzie nie będą w stanie sprzątać końskich odchodów. Będzie ich tak dużo, że zanieczyszczenia będą sięgały aż pierwszego piętra warszawskich kamienic! Wizja doprawdy apokaliptyczna. Prus nie był w stanie przewidzieć, że to nie dorożki, lecz nowy wynalazek, czyli samochód podbije nasze drogi.

Życie nas zaskakuje na każdym kroku. Nie wiemy co przyniesie. Możemy wybrać miłość lub strach.

Miłość w moim rozumieniu to zaufanie, że wszystko co mnie w życiu spotka jest potrzebna dla mojego rozwoju. Że Bóg nie daje mi tego, co nie jest mi potrzebne. Oczywiście dbam o swoją przyszłość, nie jestem szalona, ale już się nie zamartwiam o to, co będzie. Ważny jest TEN dzień i to jak się w nim czuję. Ile miłości i czasu mogę dać mojej rodzinie. Ile piękna i dobra mogę w swoim życiu zobaczyć.

To wszystko, co teraz dzieje się na Ukrainie jest zatrważające, ale co ja mogę z tym zrobić? Tak realnie. Jeśli będę mogła jakoś pomóc – jestem na to gotowa. Ale dzisiaj, teraz nie mam zamiaru się bać. Wręcz przeciwnie, widząc to, że ludzie tracą domy, jeszcze bardziej doceniam swój dom. Widząc to, że na świecie są wojny, naprawdę doceniam pokój. Widząc to, że rodziny są rozdzielone, jeszcze bardziej doceniam bliskość, moją rodzinę i wszystkie związane z nią obowiązki. Nawet jeśli dzieci marudzą i są nieznośne. Ale są. Całe i zdrowe. Wiem gdzie są.

Jest dobrze.

Doceniam zdrowie, jedzenie, czystą wodę. To są prawdziwe cuda i dary. Dla nas być może oczywiste, ale dla wielu ludzi na tej Planecie są przedmiotami marzeń!  Dbajmy o naszą przyszłość w sposób rozsądny, ale jednocześnie oczekujmy tego co dobre. Nasze modlitwy i pozytywne myśli mogą zmienić energię świata. Poważnie!

Nie znamy przyszłości. Nie możemy jej przewidzieć. Nie wiemy co się stanie. Więc nie traćmy energii i radości życia na zamartwianie się. Skupmy się na dniu dzisiejszym. Zobaczmy go. I przeżyjmy go najlepiej jak jesteśmy w stanie. Z wdzięcznością i świadomością.

I módlmy się każdego dnia za tych, którzy nie mają w życiu tak wiele szczęścia jak my….

I czujmy wdzięczność za wszystko, co mamy… 🙂

Z miłością,

Agnieszka