Niedawno w moim tekście pt. „Prawdziwe piękno kobiety” pisałam o książce „Biegnąca z wilkami”, której autorką jest Clarissa Pinkola Estés . Odezwało się do mnie wtedy wiele z Was (również na Instagramie) pisząc o tym, jak ważna jest ta książka w Waszym życiu. Nic więc dziwnego, że pozycja ta została uznana za jedną z najważniejszych, klasycznych już prac na temat osobistego rozwoju i wewnętrznego życia kobiety. Autorka pisała ją aż przez dwadzieścia jeden lat. Zbierała międzykulturowe mity, baśnie i legendy, a następnie wnikliwie je analizowała. Głębia jej spostrzeżeń spowodowała, że opowieści te zyskały pełnię nieznanych dotąd treści i znaczeń. Stały się lekarstwem dla kobiecych dusz. Książka przez dwa lata znajdowała się na liście bestsellerów „New York Timesa” i została przetłumaczona na dziewiętnaście języków.

Moje koleżanki opowiadały mi o niej z wielkim entuzjazmem, ale gdy po raz pierwszy trzymałam ją w rękach (kilkanaście już lat temu) raczej mnie irytowała niż zachwycała. Ponad 500 stron drobnego, gęstego druku, język metafor, przenośni i archetypów. A ja, odcięta od swojego wnętrza potrzebowałam wtedy czegoś bardziej „wprost”. Gdy jednak po jakimś czasie wróciłam do tej książki i otworzyłam ją na „chybił – trafił” po prostu zamarłam. Słowa trafiały we mnie celnie jak strzały. Zapadały we mnie głęboko. To co nienazwane nabierało kształtów i stawało się wreszcie zrozumiałe. Zdobyłam też świadomość, że w tej podróży życia nie jestem sama, a inne kobiety czują podobnie jak ja. To jest ważne, bo w tym momencie kończy wewnętrzne poczucie osamotnienia i braku zrozumienia. Tak odmienne od siebie zewnętrznie i osobowościowo, w naszym wewnętrzny świecie jesteśmy do siebie podobne.

Od tego dnia nie potrafię czytać tej książki spokojnie. Niemal każde słowo porusza mnie siłą tajfunu, wstrząsa mną, przemienia i budzi. To nie jest łatwa i lekka lektura, którą czyta się zachłannie, od początku do końca, „od deski do deski” . I nie należy tak jej czytać. Ta książka jest jak podróż. Najważniejsza podróż do samej siebie, do istoty swojej kobiecości. Nie trzeba się śpieszyć, ale uważnie stawiać każdy krok i rozglądać się wokół. Nie czytam jej zgodnie z chronologią, ale wybieram to, co w danym momencie jest mi potrzebne i najsilniej do mnie przemawia. Ta książka jest moim towarzyszem na różnych etapach mojego życia. Czytam ją i odkładam. Słowa żyją we mnie, transformują. Chodzę z nimi. Zapuszczają we mnie korzenie. Gdy czuję, że już czas, czytam dalej. Później wracam do tego, co kiedyś przeczytałam, bo podróż mnie zmienia, więc z biegiem czasu te same słowa czytam zupełnie na nowo.

To jedna z najważniejszych książek budzenia prawdziwej istoty kobiecości. Aż się czuje, że na ramieniuEstés siedział dobry, mocny Anioł, gdy pisała dla siebie i dla nas tę książkę. Lektura „Biegnącej z wilkami” naprawdę otwiera, inspiruje, zmusza do refleksji, czasem do śmiechu, a czasem do łez. Jest dla nas, kobiet, antidotum na to, co dzieje się wokół i wewnątrz nas. Może stać się sposobem na wewnętrzne wyzwolenie i uleczenie naszych chorych, zatrutych toksynami współczesnego świata dusz. Ta książka na głębokim poziomie pomaga zrozumieć wewnętrzne cierpienie współczesnej kobiety i odbudować swoją siłę. Ja postrzegam współczesną kobietę jako istotę zgubioną pośród społecznych i kulturowych ról, odciętą od swojego Źródła. W moim przekonaniu współczesna kobieta utraciła swoją prawdziwą siłę, tożsamość, mądrość, instynkt, intuicję, spokój i głos. Wystarczy rozejrzeć się wokół – zagubione kobiety popadają w depresję, alkoholizm, dramatyczne, wyniszczające związki, poczucie osamotnienia, brak samoakceptacji. Szalony świat w którym żyjemy sprawił, że utraciłyśmy naszą naturalną siłę i mądrość. Ale możemy ją odzyskać – ona jest nam w naturalny sposób dana. Ona zawsze w nas jest. Możemy ją w sobie odnaleźć, obudzić i odbudować. Wzmocnić. Właśnie to robi ta książka. Bo jak pisze Estés:

„Wszystkie jesteśmy przepełnione tęsknotą za dzikością.
Nie ma na nią żadnego kulturowego antidotum.
Nauczono nas wstydzić się swoich pragnień.
Zapuszczałyśmy długie włosy, by zasłonić nimi swoje uczucia.
Ale cień Dzikiej Kobiety wciąż za nami podąża, dniem i nocą”.

A tak brzmi nota od wydawcy:

„W każdej kobiecie drzemie potężna siła, bogactwo dobrych instynktów, moc twórcza oraz odwieczna prastara mądrość. To dzika kobieta, symbolizująca instynktowną naturę kobiet. Jest ona zagrożona, bo choć dary dzikiej natury dostajemy w chwili narodzin, społeczeństwo usiłuje nas „cywilizować” i wtłoczyć w sztywne role, które zagłuszają głębokie, życiodajne przesłanie naszych dusz. Autorka zaprasza zarówno kobiety, jak i mężczyzn do królestwa ducha prawdy – ducha, który rozbudza, uzdrawia, rzuca wyzwania, łączy i raduje.”

A resztę dopowiecie sobie same.

Życzę Wam pięknej podróży w głąb siebie!

Pozdrawiam Was ciepło moje kochane Wilczyce! 🙂